Profil użytkownika


komentarze: 148, w dziale opowiadań: 143, opowiadania: 73

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję za opinie i uwagi. Faktycznie, poprzednie zakończenie było nieco schizofreniczne.

Postarałem się je zmienić, by było bardziej zrozumiałe.

Zrobiłem klika, jeśli się udało.

Intrygi, intrygi, i to, co napisała Reg. Że przepowiedniom czasem trzeba pomóc. I się pomaga. I mimo, że to nie jest odkrycie należy stale o tym przypominać.

Gekikara, “Dobra przepowiednia nie może się mylić”

Zrobiłem klika?

Całkowicie rozumiem grzelulukas Twoją alergię na politykę. Powiem tak, mam jakąś wrodzoną chyba odporność na wszelką indoktrynację. Jeśli czytam tekst zgadzający się z moim oglądem świata, to go aprobuję i ok. Jeśli wyczuwam fałsz, coś mi się nie zgadza, po prostu nie czytam, nie słucham, a nawet protestuję. 

Tekst nie miał być prowokujący( choć takie powinny być, bo zmuszają do myślenia). Byłem ciekaw, czy potrafię coś napisać i zawrzeć w stu słowach. Później przyszło mi do głowy, że może być polityczny. Ale interpretacja jest dowolna. Manipulacja żadna. Ale jeśli mówimy o manipulacji, prowokacji, testowaniu, to już ze swobodą słowa jest bardzo źle. Nie sądziłem, że aż tak bardzo.

Dziękuję CM i grzelulukas za opinię.

Dobrze się czyta, choć za fantasy i zaklęciami nie przepadam. Wyróżnia się z innych tekstów tej dziedziny fantastyki.

pozdrawiam

Zgrzebne,polskie,wiewiórcze

pozdrawiam wielbicieli gryzoni trzebionych przez hordy ukochanych kotków

Problem drapieżnych wiewiórek na tle eidemii zaczyna wyglądać poważnie:)

Rzeczywiście nie jetem zwolennikiem fantastyki wszelakiej. No, nie muszę i nie jest mi z tego tytułu przykro. Wiewióreczki, ,przepióreczki. Nabijam się trochę wcale nie złośliwie, ale trudno mi zachować powagę.

Wybaczcie.

Nie wiem, czy człowiek może być całkiem apolityczny. Jakieś poglądy i opinie musi przecież mieć. Jeśli ich nie artykułuje unika problemów. Czy to lęk, konformizm, nie wiem. Nie mnie to oceniać. Ubolewam jednak nad miałkością , asekuranctwem. Niezwykle łatwo sprowadzić ludzi do poziomu grzecznych dzieci.

Przyznaj bałwanie, że zniechęca cię poprawianie tekstów, gdyż one i tak lądują w czeluściach przepełnionego archiwum i poza chwilą na portalu nie ujrzą światła dziennego.

 

Wiem już jakie teksty się liczą przychylnością Loży.

Teksty nienagannie literacko napisane, to przede wszystkim. Zauważyłem, że temat często może być banalny, wręcz infantylny, ale jak jest czytany łatwo, wartko. prosto, “ładnie”, to często otrzymują punkty i trafiają do biblioteki. 

Teksty trudniejsze, wymagające tzw. infodumpu są odrzucane mechanicznie, jako nużące członków loży. Słowem, przechodzą literackie twittery, sms-y(mogą być pisane w slangu zrozumiałym dla stałych użytkowników portalu. Trzeba oddać sprawiedliwość i czasem nagrodzone zostają teksty na dużym poziomie. Zarówno literackim, jak i fabularnym. Co się dzieje z resztą, jakby to powiedziała osoba wierząca – Bóg raczy wiedzieć .

 

Wystarczy Bałwanie.

asta la vista

Ta “opowiastka” miała dla mnie duże znaczenie, więc z pokorą zbierałem ciosy za styl, interpunkcję. Dla korzyści dla tekstu. Dziękuję “wyjadaczom” portalu.

I tu widzisz bałwanie , mimo zrugania cię przez portal wręczyłem dzieciom tekst (dziećmi już one nie są) cementując ich przyjaźń od dwudziestu pięciu lat.

No i nie spodobała się “Bajeczka”. Czułem się bohaterem, jak ją pisałem. A teraz jest niczym dla młodych. Nawet dla Reg praca bezsensowna trudna jest do zrozumienia, jak choćby malowanie trawy na zielono przed spodziewaną inspekcją. Zaś mr.maras nie lubi bajek i dla niego mewy nie zawodzą śpiewnie,. bo mieszka w Swinoujściu. 

Skreślony jesteś bałwanie. Chyba nieodwracalnie.

Widzisz bałwanie. Nie wszyscy zapoznali się z tytułem opowiadania. Nie wszystkim spodobał się temat tekstu. Jak widzę teraz ochoczo rozdawane punkciki za “byle teksty”, za to ładnie i prosto napisane…. to mam żal. Taki zwykły smutek. Do domu – jak mawia mój mentor.

 

 

Anonim

Widzisz bałwanie. Jedni chcą rozwinięcia historii, inni skrócenia monologu faceta, którym byś był w takiej sytuacji. Nie zachowałeś standardu opowiadania. Choć innym się podobało. Wszystko źle. Do domu.

Widzisz bałwanie. Niby fajny szorcik, ledwie przez troje przeczytany, a wylądujesz na dnie archiwum i żegnajcie marzenia…

 

Anonim

Widzisz bałwanie! Nie czytają cię, Podpadłeś czymś Towarzystwu. Nie nadajesz się do funkcjonowania w Społeczeństwie. Olewają cię literaci, olewają pasjonaci. Dobrze ci tak.

Przepraszam. Wkleił mi się tekst kilkakrotnie, czego nie zauważyłem. Mój błąd – bałwan.

Strasznie się męczysz z dialogami. Przedzieram się przez tekst z trudem i na końcu niewiele rozumiem. Niby coś, ale brakuje wiele. Na pocieszenie piórko z bażanta, którego na szczęście nie dogonił mój pies.

Staraj się bardziej, a jak bardziej nie idzie, zrób przerwę bałwanie. I znów się staraj.

 

Anonim

Jak nie chodzi o pieniądze/ wyjątkowo/, to chodzi o pieprzenie. Tyle zrozumiałem.

Osoba, która chce popełnić samobójstwo. a potem dowodzi dzielnie grupą wiedzącą o jej rozdarciu jest niewiarygodna. Sorry.

Jak zwykle dodam łyżkę dziegciu do tych achów i ochów.

Postapo może być intrygujące, pod warunkiem, że takie jest.

Jeźdźcy Apokalipsy…darujcie sobie to i inne biblijne opowiastki wyeksploatowane, niewiarygodne, mające uchodzić za sensacyjne.

No i pożyczka z Walking Dead.

Skąd i po co tyle skór w fantasy? Jeszcze talary, rapiery, czary i przepis na fantasy. 

I nie mam pojęcia , co to są fanfiki czy fikifanki .

Tekst jak polski film. Wieś, błoto, zgrzebny, wulgarny, siano, ksiądz. Jeszcze kręcony po ciemku z niewyraźnymi dialogami. Cała Polska.

Czyta się łatwo, gładko.

Ale powiem rzecz niepopularną – czy to nie jest trochę infantylne?

Wiewiórki, kliczki…zabawa hi hi!?

Zaczarowane puzdereczka, zaklęcia, czarodzieje.

Wybaczcie czciciele fanatasy, różdżek. herosów i cudownych metamorfoz.

Powiem wprost : trochę niedorzeczne, choć przesłanie miłe.

pozdrawiam

Wszystko było fajnie dopóki nie pojawił się człowiek z pępowinami z wielorybem.

Jest to wprawdzie fantastyka, ale mogło być nieźle bez tej przesadzonej chimery.

pozdrawiam

Ot, kolejna historia z życia latarnika. Choć klimat tego miejsca niezmiennie lubię, czytałem już lepsze, intrygujące kawałki.

pozdrawiam

Szaman, zaklęcia, statek kosmiczny nie bardzo dla mnie współgrają. Bardziej lubię historię z rysem fantastycznym, takim do przyjęcia, zdarzającą się w realu.

pozdrawiam

Gdyby nie mało wyrafinowane wybijanie myśli tekst miałby potencjał.

pozdrawiam i powodzenia

Gdyby nie te zaklęcia i czarnoksiężnik byłoby naprawdę dobrze. A tak, trochę bajkowo, familijnie, na niedzielne popołudnie. Ale wiedz, że to tylko mój odbiór.

pozdrawiam.

Znane doświadczenia na szczurach. Mniej skomplikowane ale podobne. Temat przerobiony.

pozdrawiam

Pomysł fajny, choć nie przemówiła do mnie zmiana czasoprzestrzeni przez turbiny wiatrowe. Ten mało wiarygodny szczegół ciągnął się przez resztę tekstu.

pozdrawiam

Dobrze napisane, ale niestety nie w moim guście. Przeplatane stwory z bajek, jakbym trafił na Cartoon Network. Ale to rzecz gustu.

pozdrawiam

Jak dla mnie zbyt fantastyczne. Rury, potwory w klasie szkolnej nie stwarzają atmosfery horroru.

Ale to tylko mój odbiór :)

pozdrawiam

Jest ok. Jedną mam uwagę : “dobrze, już dobrze” – to sformułowanie raczej nie pojawia się w języku potocznym. Jest dla mnie nieco sztuczne.

pozdrawiam

Mnie niestety się nie podobało. Kościotrupy to tylko zbiór nie związanych ze sobą kości. Jak dla mnie temat trochę pasee.

pozdrawiam

Dzieci fantazjują, ale niezmiernie rzadko przeradza się to w prawdziwy obłęd kończący się zrealizowaniem psychopatycznego czynu. Ale ok. Kazuistyka

pozdrawiam

Szort zgrabny, choć temat przewija się w filmach i opowieściach. Proceder też chyba łatwy do wykrycia przez służby śledcze.

pozdrawiam:)

Nie kierowałem się jakimś szczególnym stylem. Tak wyszło. Anime jest mi całkowicie obce.

Nie jest to świat całkiem wirtualny. Już w 1947 roku skonstruowano komorę wysokościową w której przez kilka tygodni przebywała grupa wybranych amerykańskich żołnierzy, w której badano ich reakcje na wysokość. Głównie chodziło o pilotów, ale nie tylko.

A zawodnicy, czy raczej obiekty poddane badaniu wynikają z ich naturalnych dyspozycji i umiejętności. W górach wysokich nie są egzotyczni.

Może być politycznu, może nie. Kwestia interpretacji.. Fajnie, że się podobał aKuba139.

Przerobienie tego tekstu na prozę, to syzyfowa praca i chyba temu nie podołam z braku czasu.

Postaram się tekst dostosować do obecnych wymogów pisania scenariuszy, zachowując schludność językową.

Dziękuję Reg, za to, co dotychczas mi przekazałaś.

Moje przemyślenia zwykle mają poślizg.

Krytyka ostra, ale mimo to dziękuję, że wpadłeś.

Za to porównanie do Verne`a, Wellsa osłodziła gorycz :D)

Nieco zmieniłem tekst zgodnie z sugestiami czytających.

Może będzie bardziej zrozumiały :)

 Pisząc komentarz, myślałem o Reg. Zastanawiałem się … tą, czy tę chwilę. Co powie Reg?

 Czy to jest natręctwo? :)

Nieco zmieniłem zakończenie. Tyci dosoliłem dumajkę.

Podkreślenie zarządził komputer. Coś nacisnąłem i się stało :)

Pozdrawiam ninedin

Dzięki Reg.

Tak mnie wzięło na opowiastkę, rozmowę z drzewem, jak zauważyłaś niezbyt porywającą. 

Mnie jednak, za tą chwilę, czeka coś na pewno odkrywczego. Czego drzewo nie potrafiło mi przekazać.

Może jak wrócę, dowiem się więcej.

Dziękuję SaraWinter, chociaż “lepiej niż było” napawa mnie wstydem jak “było” wcześniej :)

Witanie się z pacjentem i pukanie do drzwi ich pokoi w prywatnych klinikach jest czymś normalnym i mile widzianym. W krajach zachodu funkcjonuje taki zwyczaj od dawna

naciąga( na wymioty) – zwrot powszechnie używany przez pacjentów, a czasem lekarzy

Zwiędnięta kanapka – powiedzmy wczorajsza, trzymana w woreczku, miękka i klapnięta

rana szyta – zwykły slang szpitalny

Goście, klienci – tak określa się niektórych tzw.pacjentów szpitala

Kręg! – biję się w piersi ze wstydu

Dziękuję Reg za wypunktowanie moich byków. Wciąż robię ich za dużo.

Dzięki za opinię i wszelkie podpowiedzi. Poprawię tekst, może niektóre kwestie wytłumaczę jak tylko opuszczę przysłowiowy Sajgon.

pozdrawiam

Sorry. Bywam impulsywny. I ciężko znoszę krytykę.

Mogłabyś Reg czasem wydusić z siebie trochę empatii i bezinteresownych wskazówek, które są do przyjęcia. Pomijajam oczywiście punktowanie błędów. Trochę przychylności.

pozdrawiam

Mimo zwyczajowej krytyki i niezadowolenia, bardzo dziękuję Reg, za przebrnięcie tekstu i wskazanie błędów.

Jak zwykle wtrącę swoje trzy grosze. Trochę w tym opowiadaniu science było, a fiction na pewno.

pozdrawiam :)

Dzięki BlackSnow. 

Pacjent był jeden. A w jego mózgu nastąpiła projekcja dziesięciu epizodów.

Czegoś dalej, jak to posklejał, już być nie mogło.

Trudno przyciąć “Projekcję”, więc w konkursie niech pozostanie “Mauna Kea”. 

pozdrawiam mr.maras.

 

El lobo Muyomalo, jakby to powiedzieć… 

Odpowiedź jest w tytule: Projekcja. 

Wyobraźmy sobie faceta nadźganego, wyrzuconego z lokalu, pobitego , sponiewieranego. Dostaje się do szpitala i w jakiś sposób dziesięć jego przypadłości odpowiada kolejnym fragmentom jego nazwiska i imienia. Banks znajduje dziesięciu różnych pacjentów, a tak naprawdę jest on jednym. Złożonym w całość na końcu, co delikwent zaczyna rozumieć . Rozbita świadomość złożona z projekcji w jedną. Taka gra zagadkami mózgu, które może nam serwować

Nie chciałem być w tekście taki dosłowny. Miałem nadzieję na intuicyjne zrozumienie z niedopowiedzeniem.

Może się przeliczyłem :)

Dzięki za uwagi, Facies_Hippocratica!

Coś podpowiem. Pacjent cały czas jest ten sam, rozłożony na dziesięć członów jego imienia i nazwiska.

Banks nazwał go sobie Dickiem. Dla ułatwienia, może złośliwie.

Przecinki na końcu rzeczywiście jakoś wpadły niechcący. Już sobie poszły :)

Jeśli chodzi o zapisywanie wysokości w górach słownie, to wydaje się to karkołomne i nieczytelne. W książkach  o tematyce górskiej też używa się liczebników.

Obecnie trening wysokościowy jest elementem niezbędnym dla wyczynowców i sprawdzianem adaptacji organizmu do wysokości. Do tej pory w zasadzie nie wiadomo na pewno, czy ktoś wejdzie, czy nie. Po to są komory. Od 1947 roku.

A propos wysokości góry. Cóż, taka góra istnieje naprawdę, tylko nie od powierzchni morza. Ale gdyby była, setki wspinaczy przy poparciu swoich społeczeństw czy państw ścigałoby się, żeby ją zdobyć. Tacy jesteśmy.

Dzięki za uwagi i dobre słowo Deirdriu!

Bardzo dziękuję za uwagi. Pisząc nad ranem już nie dostrzega się błędów :)

Dzięki za uwagi. Na pewno je uwzględnię, jak tylko chwilę czasu wygospodaruję.

No i dziękuję za klika na zachętę. Zdecydowanie się przyda :)

NowhereMan postarałem się uwiarygodnić sytuację, jak sobie życzyłeś.

SaraWinter, też nie wiem, co powiedzieć. Nie jest żle, to trochę lepiej, niż do dupy.

Sorry, przychodząc z brutalnej pracy nie przychodzą mi do głowy gładkie, ulotne opowiastki.

Jeśli za drutami kolczastymi i zardzewiałym żelastwem pracowały komputery, to mogły archiwizować efektywniej. Wszystko. Pewna niekonsekwencja.

Jeśli można majstrować w mózgach, pozbywać się chorób nowotworowych ot tak, to jaki problem z wybraniem odchodowanego malucha z in vitro, za pieniądze, które mają. Nie wierzę w losowania. Rządzą pieniądze.

Przeludnienie nam nie grozi. Całe obszary ziemi się wyludniają. Regulacja urodzin odbywa się droga naturalną. A natura zorganizuje na nową pandemię…

Jak się ma wszędobylski piasek do funkcjonowania mechanicznych androidów.

Ostatnie drzewo…Bez upraw i pszczół ludzkość ginie w przeciągi trzech lat.

Trochę mi nie gra, że SI, która opanowała wymiar sprawiedliwości dopuściła do swych systemów zwykłych, i do tego zachipowanych ludzi.

Koniec niestety dobry. Tak się musiało skończyć.

Ludzkie mięso nie jest smaczne, jak wynika z opisu historii prawdziwych. Choroby prionowe są bardzo rzadkie, występują sporadycznie. Tylko tak zwana Kuru występowała u kanibali z Nowej Gwinei. Obecnie już nie notowana. 

Natomiast dziwi bezkarne znikanie ludzi konsumowanych w świecie, w którym prawie każdy ma swój ID.

Dla osoby z zespołem alzheimorowskim wiek nie jest ważny. Może mieć pięćdziesiąt i równie dobrze osiemdziesiąt lat. Na pewnym etapie nie jest w stanie określić swego wieku i daty urodzenia.

Chodzi tylko o sformułowanie “stara kobieta” wobec pani, która potencjalnie liczy sobie pięćdziesiąt pięć lat. To dysonans. Dla niektórych drobiazg :)

Pięćdziesiąt pięć lat, to jeszcze nie starość, ninedin :)

Nowa Fantastyka