Profil użytkownika

Szukam nowych światów, które mogłabym opisać.

Szukam nowych bohaterów, których mogłabym przedstawić.

 

Debiut pisarski w 2018 roku z książką “Biały wróbel”. 

Nie boję się krytyki, która pomaga się rozwijać.

 

 


komentarze: 63, w dziale opowiadań: 63, opowiadania: 46

Ostatnie sto komentarzy

Cieszę się, że się spodobało, Realuc! Jeśli chodzi o mityczne stwory, które postanowiły nie interweniować – cóż, myślę, że cała ta sytuacja była dla nich wszystkich zbyt absurdalna, a poza tym pewnie nie sądziły, że Jensowi uda się tego dokonać. W końcu był tylko zwykłym drwalem, który z reguły ścinał zwykłe drzewa. ;) 

@Finkla, Ananke była wdzięczna, że pan Kleofas pomógł jej, mimo że sam mógł przypłacić to życiem. Poza tym sama o wiele bardziej wolała proste ludzkie życie, niż świat magii, więc nie traktowała smażenia jajek jako coś szczególnie hańbiącego ;)

Podziałowy, sprawa z autobusami faktycznie trochę nieścisła, ale skok samej techniki zaczął się już dużo wcześniej, bo dziadek nienawidził cyborgów (które były już dawno w 2019 roku) od wielu wielu lat :)

Sagitt, dzięki za wszystkie uwagi! :) Aisza była od dziecka bardzo związana z dziadkiem, dlatego “nasiąkła” jego własnymi poglądami na temat cyborgów, nieszczególnie zastanawiając się nad tym, co sama o tym myśli. Poza tym wypadek, w którym straciła rękę zdarzył się dopiero po jego śmierci, dlatego sytuacja zmieniła się diametralnie, podczas gdy myślenie zostało stare – a to z kolei doprowadziło do zgrzytu, bo Aisza w końcu poczuła, że pragnie znów być w pełni sprawna, a jedyna możliwość, to sztuczna ręka.

Ale fakt, za krótkie opowiadanie, żeby to wszystko dobrze ze sobą zagrało ;) 

Z oryginału to została już tylko oś z kabiną, reaktorem i silnikiem. Ładownia po lewej stronie była też prawie jak oryginalna, trochę połatana i pospawana miejscami, było parę wstawek, ale w sumie oryginał.

Trochę za dużo tych oryginałów. 

Ale poza tym to naprawdę coś. Jest monolog, ale w jakiś sposób oprócz tego, że potrafię wszystko sobie wyobrazić, całą historię, to jeszcze mam przed oczami samego narratora, tak jakbym faktycznie siedziała i słuchała jego opowieści. Super!

Bartek raz na czas 

Nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim wyrażeniem :) 

Ogólnie to mam mieszane uczucia, niby ciekawa koncepcja, ale taka zagmatwana, płytka (jeśli chodzi o wykonanie) i z zakończeniem, które też do końca mnie nie satysfakcjonuje. Wydaje mi się, że powinnaś po prostu rozwinąć i dopracować fabułę, a na pewno wyszło by z tego coś o wiele lepszego! :) 

Tekst nie jest specjalnie odkrywczy, ale jak widać w komentarzach, wzbudza emocje i zachęca do dyskusji, a to przecież zawsze działa na korzyść samego tekstu, no i jego autora :) 

Wszystko świetnie przemyślane, cytat dopasowany do opowiadania (daje do myślenia) i sam styl très bon! :) 

Bardzo podoba mi się styl, ale zabrakło “światła” w tekście. Chodzi o to, że gdyby było więcej akapitów, wzrok nie męczyłby się tak bardzo, a poza tym, niektórych czytelników odstrasza taka ściana tekstu. Poza tym super. Pozdrawiam! :) 

Fajne, tak po prostu, a do tego czuć amerykański klimat, który tak się kojarzy z UFO :). Wszyscy bohaterzy na swoim miejscu, akcja rozwija się płynnie, a styl też przyjemny. Wszystko na plus ;) 

Silva, sama nie wiem czemu, ale lubię pisać w czasie teraźniejszym, chociaż faktycznie często pojawiają się głosy, że lepiej czyta się w czasie przeszłym, bo np. lepiej to brzmi. Może faktycznie? Spróbuję się przestawić i zobaczymy, co z tego wyjdzie ;). Zaskoczyło mnie (na plus), że widzisz to opowiadanie w takiej formie – swoją drogą super! Daje mi to też jakąś wskazówkę i nowe pomysły, wielkie dzięki za opinię :) 

Deirdriu, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję! :) Dziękuję za sprostowanie odnośnie pochodzenia nazwisk. Jeśli chodzi o same imiona, to pochodzą z mitologii Egipskiej i odnoszą się do różnych pobocznych bóstw, które w jakimś stopniu oddają charakter moich bohaterów. Poza tym nigdzie wcześniej nie spotkałam się z takim połączeniem imion i nazwisk, więc postanowiłam spróbować. Obawiałam się na początku, że barierą będzie trudność z ich wymówieniem, czy zapamiętaniem, ale w końcu doszłam do wniosku, że warto spróbować. :) 

Już sam początek jest “mało literacki”, dialog typu:

– Proszę oto list.

– Dziękuję za list.

– Nie ma za co. 

Jest po prostu śmieszny i nic nie wnosi. Nic a nic. Wystarczy napisać, że robot podał mu list i na jedno wychodzi, a jest mniej irytujące. Potem jest dany list z błędami interpunkcyjny i z “łaskawymi pozdrowieniami”, które wcale nie brzmią oficjalnie, ale karykaturalnie i pretensjonalnie. I sam Arkadiusz, który jako dziennikarz niezależny stwierdza: “cóż mam począć, MUSZĘ jechać, jak trzeba to trzeba, nie ma rady, taki los”, przy czym tacy dziennikarze mają daleko gdzieś, co kto im sugeruje, bo w innym wypadku zdecydowaliby się już dawno pisać dla danego wydawcy (taka robota, wiem z autopsji). Przyznam, że dalej już tylko przeleciałam tekst wzrokiem, bo nawet w wypadku dialogów trzeba się domyślać, że to są dialogi. Dlaczego tak??? Szkoda, że tak niedbale to napisałeś, bo może gdybyś go “dopieścił”, tekst zyskałby w oczach czytelnika. :) 

Skoro zachorował tak poważnie, że był świadomy zbliżającej się śmierci, w pewien sposób mógł się przygotować. Z drugiej strony, nigdy do końca nie można się do niej przygotować. I przecież przywołał błazna do siebie, by mu o tym powiedzieć i go uprzedzić, więc w jakiś sposób chciał się (i innych) do tego przygotować. Można więc dyskutować, a to raczej w wypadku takiego szorta z puentą dobrze :) 

Uwielbiam takie podejście do mitologii! I wykonanie też świetnie się wpisuje w takie klimaty. Rachelę szalenie też lubię i chcę wincej! :) 

Przez ułamek sekundy naprawdę wierzyłam, że zdołam go wyrwać z tej przeklętej ściany. Z ciemności wyłoniła się bestia. Ze spokojem i opanowaniem patrzyła, jak się miotałam. Wiedziała, że moje starania były daremne. Ja wtedy jeszcze tego nie wiedziałam. Ciągnęłam za kajdany pomimo krwi, która sączyła się z moich dłoni. Kilka godzin później, wyczerpana, osunęłam się na podłogę i zasnęłam.

Najpierw bohaterka wierzy przez ułamek sekundy, że uda jej się wydostać, a chwilę później jest sugestia, że przez dłuższy czas wierzy, że się uwolni i walczy tak z łańcuchami kilka godzin

 

Poza tym faktycznie to metafora, chociaż sama do końca nie wiem, czego dotyczy? Na pewno wewnętrznej walki. Jakiegoś uzależnienia? Chętnie się dowiem, co autor miał na myśli. Pozdrawiam cieplutko! :) 

 

Cześć, Asylum, no nieźle! Faktycznie logika się tu posypała, a ja nawet jakbym przeczytała ten tekst sto razy, nie wyłapałabym tyle, ile udało się Tobie. Dziękuję i obiecuję, że dostosuję się do tych sugestii w następnych pracach (oby było lepiej! :)) Cieplutko pozdrawiam! 

ManeTekelFares staruszka do słowiańska kikimora, która lubi prząść na kołowrotku, tak jak wspomniał zresztą Mr Windy :). Nie chciałam podawać tego wprost, ale tylko właśnie pozwolić to wyłapać fanom tych klimatów. 

O jakie ciekawe! Połączenie mitologii i tych czasów, no zakochałam się w takim wydaniu! I też świetnie napisane i zakończone, nie mam pytań :) 

Skończyło się zanim zdążyło się zacząć. Nawet nie zdążyło mnie zaciekawić. Zupełnie, jakbym nie przeczytała w ogóle. Sam pomysł świetny, wiele można z nim podziałać, nie tylko w tym opowiadaniu, ale też na innych płaszczyznach – np. rozwinąć wątek samego właściciela kapelusza. 

Dobrze napisany tekst, ale raczej nic więcej. Co z tym gościem we fraku? – to była moja pierwsza myśl po przeczytaniu Twojego opowiadania. Uczepiłam się go, bo wydaje mi się, że on mógłby tu wiele wyjaśnić, albo przynajmniej wnieść do całej historii coś szczególnego “z dreszczykiem”. Daniel świetnie opisał to, co widział, ale sama wizyta u psychiatry niewiele wniosła. 

Podobał mi się rytm, w którym co chwilę pojawiało się to stwierdzenie “Idę do sadu”, po prostu ma coś w sobie. Bardzo chciałam wyobrazić sobie Gii, ale do momentu jak przybrał formę węża, nie potrafiłam stwierdzić, jaki jest. Również nie rozumiem kwestii z ptakami, czy ziarnem. Mamy Ewę, a co z Adamem? Poza tym cała historia jako jedna wielka metafora jest ciekawym pomysłem w dodatku technicznie świetnie napisanym – dialogi są ciekawe, dobrze rozpracowane. Super! :) 

 

Jest to jakiś pomysł, ale mnie osobiście okropnie odstrasza brak przecinków i niektóre niejasności np, gdy bohater chce wziąć prysznic na poprawę krążenia, podczas gdy praktycznie przez godzinę codziennie ćwiczy, a więc mam wrażenie, że z krążeniem nie ma problemów. Poza tym brakuje jakiegoś przełamania w tym jego tour de France, co pomogłoby utrzymać uwagę czytelnika. Pozdrawiam cieplutko! 

Bardzo dobrze napisane, płynnie i obrazowo. Ciekawie rozegrałaś to z młodszym bratem w środku maszyny. Mimo to, z jakiegoś powodu, mam pewien niedosyt, chociaż z drugiej strony sama nie wiem, czego bym jeszcze tutaj chciała :D Pozdrawiam cieplutko! 

aKuba139, bardzo się cieszę, że tekst Ci się spodobał! I, faktycznie, parę rzeczy przydałoby się tu naprawić, nie tylko jeśli chodzi o literówki, ale też te kwestie logiczne :D. Pozdrawiam cieplutko! 

Silva, dzięki, zaraz poprawię błędy i jeszcze raz przemyślę pewne kwestię ;) Jeśli chodzi o imiona, to wszystkie są wzięte z mitologii egipskiej, przy czym nazwiska są właśnie skandynawskie (inspektor ma na nazwisko Käyhko, a profesor Hyvönen, nie podałam ich imion :D). Pozdrawiam cieplutko! 

Podoba mi się pomysł z kauczukową piłeczką. Ma coś w sobie. Niby zwykły przedmiot, ale jeśli to dobrze ograsz, może wyjść z tego coś, co na zawsze zmieni postrzeganie piłeczki kauczukowej ;) 

Bardzo ciekawe jest to, jak wplotłaś tu te zdjęcia. Dodają opowiadaniu realizmu, który przenosi nas w nowy wymiar fantastyki, bo mimo że zdjęcia są faktyczne, to wydarzenia przecież są Twoją inwencją. Bardzo przyjemnie się czytało! Pozdrawiam serdecznie :) 

 

NoWhereMan, wielkie dzięki za wszystkie wskazówki! Będę działać dalej i uważać, żeby już nie przesadzać z tymi przymiotnikami itp ;) Pozdrawiam cieplutko! 

 

Teresa znów nie usłyszała odpowiedzi, ale wzięła to za dobrą monetę i przekręciła dewocjonalia.

Ale pojechałeś z tymi dewocjonaliami. Zbyt przesadzone słowo, sama (jako czytelnik), nie wiedziałam, co oznacza – z kontekstu można wywnioskować, ale samo słowo niewiele mi mówi.

Poza tym to bardziej opowiadanie psychologiczne, albo lekko podchodzące pod thriller, ale dopiero pod sam koniec. Przez większość czasu przedstawiasz nam bohaterkę po odsiadce, która po latach nie może otrzymać zrozumienia i “rozgrzeszenia” nawet przez najbliższych. Koniec też nam niczego nie wyjaśnia, a nawet stawia więcej pytań. 

Gdyby zdania były nieco krótsze, tekst nabrałby lepszej dynamiki i lepiej by się czytało. Sam początek odstraszył wielokrotnie złożonymi zdaniami i wtrąceniami, przez co wszystko trochę plącze. Zanim dotrze się do końca zdania, już nie pamięta się, o czym był początek. Poza tym był całkiem przyjemny tekst :) 

Asylum, wow! Dzięki za wszystkie uwagi, naprawdę! Raz jeszcze przepracuję na pewno ten tekst :). 

Tylko jeden Rudolf przystanął na chwilę pośrodku i przyjrzał się podejrzliwie człowiekowi z psem. Reszta Bambich w tym czasie spokojnie przekicała przez drogę, nie przejmując się niczym poza swoimi bambimi sprawami. Wreszcie i Rudolf zabrał płowy zad i pomknął między drzewa. Można było sobie wyobrazić, jak wzrusza przy tym ramionami.

Okropnie mnie ten fragment irytuje. Jest taki infantylny

Ale oprócz tego są momenty, gdzie całkiem mi się podoba ;) 

Przy pierwszym zetknięciu się z tekstem, czytelnik zderza się ze ścianą tekstu. Tu nie ma w ogóle “światła” i przez to trochę ciężko się czyta, bo oczy szybko się męczą, a szkoda! W wielu miejscach aż kusi, żeby zrobić nowy akapit, aj…

Czasem brakuje jakiegoś przecinka, ale poza tym całkiem sprawnie poprowadzone opowiadanie. Mogłam sobie wszystko wyobrazić.

 

Właśnie przez tą mgławicę leciał okręt transportowy „Nerve”. Obok niego leciały dwie fregaty ochraniarskie. Konwój leciał powoli, 

Trochę za dużo tych lotów ;) 

 

“Nie dam ciała” – na to hasło z ust hrabiego troszkę się uśmiechnęłam – po prostu raczej tu nie pasuje, jest zbyt kolokwialne. 

“Tuszę, że rozumie pan to, hrabio” – bardzo zróżnicowany styl: od prawie potocznego do takiego stylizowanego na archaiczny. Przez to postaci straciły w moich oczach na autentyczności.

“Ma jakąś wartość dla nas?” – składniowo tak o, naturalniej byłoby “Ma dla nas jakąś wartość?”

 

Pomysł byłby ciekawy, gdyby trochę popracować nad wykonaniem. Można by to trochę uatrakcyjnić, skrócić to co jest i dodać za to coś, co ożywi fabułę, taki “smaczek”, bo tak czytelnik dostaje wszystko i nic + wkradały Ci się co chwilę literówki. 

Ciekawy pomysł, chociaż wydaje mi się, że zamiast takich “przebłysków” lepszy byłby bardziej spójny tekst – powiedzmy trzy główne “przebłyski”. Jeśli chodzi o zakończenie, to kurcze!, tak to fajnie można by poprowadzić inaczej i naprawdę zaskoczyć czytelnika, bo z takim pomysłem dałoby radę wymyślić mnóstwo. Pozdrawiam cieplutko!

Nie wiem, co myśleć o tym opowiadaniu. Nie ma w nim niczego szczególnego, końcówka też specjalnie nie zaskakuje. Nie ma tu co prawda żadnych błędów, ale po przeczytaniu nie myślisz nawet, czy ci się podobało, czy nie. 

Masz taki świetny styl pisania, ah! To nawet nie jest kwestia tego czy lekki czy nielekki, ale ma w sobie takie coś i to coś robi robotę. 

Nic nie widzę ale czuję, że ktoś mnie obserwuje. – brak przecinka: Nic nie widzę, ale czuję, że ktoś mnie obserwuje.

Na dźwięk tego przekleństwa strażnik zaspany burknął bym siedział cicho. – szyk zdania i brak przecinka: Na dźwięk tego przekleństwa zaspany strażnik burknął, bym siedział cicho.

Myślałem co zrobić, ale wilgoć (…) – brak przecinka: Myślałem, co zrobić, ale wilgoć

Myślałem co zrobić, ale wilgoć w moich świeżo ukradzionych, skórzanych butach z cholewami, sięgającymi mi pod kolana, znakomicie mi to utrudniała. – całe to zdanie jest złe, bo sens jest zaburzony. Jak już, to zostawiłabym tak: Myślałem, co zrobić, ale wilgoć w moich świeżo ukradzionych, skórzanych butach z cholewami, znakomicie mi to utrudniała.

Mam tylko 19 lat do pełnoletności jeszcze 2, na moje szczęście. – wiek i cyfra najlepiej pisać słownie

Miałem wtedy 12 lat a już żyłem na ulicy. – jak wcześniej wiek słownie i brak przecinka: Miałem wtedy 12 lat, a już żyłem na ulicy.

Jadłem to co ukradłem (…) – brak przecinka: Jadłem to, co ukradłem (…)

Nie wydawało mi się bo strażnik chrapał a ja siedziałem (…) – brak przecinków: Nie wydawało mi się, bo strażnik chrapał, a ja siedziałem (…)

Lecz znów wrażenie że ktoś coś mówi. – po pierwsze trochę bezsensowne zdanie, które nic wiele nie wnosi i spokojnie można je wyrzucić + brak przecinka: Lecz znów wrażenie, że ktoś coś mówi.

 

Doczytałam tylko do tego momentu, bo po pierwsze mnie nie porwało, a po drugie zauważyłam, że nie stawiasz żadnych przecinków! No, dosłownie może się z trzy znalazły. Boisz się ich, czy co? W każdym razie czytaj sobie na głos, co piszesz, a w miejscach, gdzie bierzesz wdech, rób przecinki + poczytaj o takich ogólnych zasadach stawiania przecinków i będzie gites ;) 

(…) owinęły się wokół ciała dziecka, które donośnym krzykiem przypominającym ryk dzikiego zwierzęcia, upadło na ziemię. – brak „z” + przecinek: (…)owinęły się wokół ciała dziecka, które z donośnym krzykiem przypominającym ryk dzikiego zwierzęcia, upadło na ziemię.

Maluch warczał i szczerzył kły chcąc go ugryźć. – przecinek: Maluch warczał i szczerzył kły, chcąc go ugryźć.

Nie jęcz, jak ciota Herald. – brakuje przecinka + niepotrzebna kropka: Nie jęcz, jak ciota, Herald –

(…)sięgniemy po ich technologie. – dodał – też niepotrzebna kropka: sięgniemy po ich technologie – dodał

– Jedź! Jedź, kurwa! – wrzasnął starzec – brak potrzebnej kropki: – Jedź! Jedź, kurwa! – wrzasnął starzec.

Rozejrzał się dookoła. – to zdanie powinno być już w nowym akapicie  

(…) usłyszał kroki idące w jego kierunku. – to źle brzmi. Kroki same w sobie nie mogą iść

Wiedział do kogo należał. – przecinek: Wiedział, do kogo należał.

Gdy rana się zagoi dzieciak odzyska siły i będzie agresywny. – przecinek: Gdy rana się zagoi, dzieciak odzyska siły i będzie agresywny.

– Chowaj złości człekokształtna istoto. – przecinek: – Chowaj złości, człekokształtna istoto.

Bardzo przyjemny tekst, błędy to tylko kwestia przecinków i braku lub nadmiaru kropek, czyli leciutka kosmetyka, która i tak przecież nie ma wpływu na styl. Trzymam kciuki za dalsze prace i pozdrawiam cieplutko! ;)

 

Jestem w czarnej kropce, nie wiem co robić? – wystarczy „jestem w kropce”, bo tak się zwykle mówi, brakujący przecinek: nie wiem, co robić + na końcu powinna być kropka, a nie pytajnik, bo jest to stwierdzenie faktu.

Szukają mnie!Znasz (…) – brakująca spacja

On dla nich pracuje, mieszka w dworku we wsi Karkovia, jest strategiem oraz krasnoludem, ma długą czarną brodę, nosi skórzaną czapkę z herbem rodu Srebrnych Młotów, ma na uszach srebrne kolczyki oraz co Cię może zdziwić nie ma części twarzy, a w jej miejsce ma srebro. – Po kolei:

Dlaczego informacja o tym, że jest krasnoludem jest na końcu? Moim zdaniem jest to w pewnym sensie najważniejsza informacja, ważniejsza od tego, gdzie mieszka i kim konkretnie jest z zawodu.

(…) oraz krasnoludem, ma długą czarną brodę – po „oraz krasnoludem” powinna być już kropka. W ogóle w tym fragmencie stosujesz przecinki, jak kropki.

(…) srebrne kolczyki oraz co Cię może zdziwić, nie ma (…) – brakujące przecinki: srebrne kolczyki oraz, co Cię może zdziwić, nie ma (…)

(…) nie ma części twarzy, a w jej miejsce ma srebro. – to po prostu brzmi źle. Już lepiej coś w stylu: część jego twarzy, to srebrna maska, albo część jego twarzy przysłania srebrna maska – bo oczywiście zakładam, że to maska. Inaczej nie wyobrażam sobie srebra na twarzy

Nie wiem co mu się stało, ani jak i kto mu to zrobił? – brak przecinka: Nie wiem, co mu się stało, ani jak i kto mu to zrobił? + zamiast pytajnika kropka, bo znowu jest to stwierdzenie.

Nigdy nie słyszałam by żaden mag (…) – brak przecinka: Nigdy nie słyszałam, by żaden mag

Pamiętasz uratowałam wtedy ci życie, bezemnie byś nie przeżył, byłeś nikim po ataku Cesarskich na Królestwo Marylli, uratowałam Cię. – i znowu wyliczanka:

Pamiętasz uratowałam wtedy ci życie (…) – Brak przecinka: Pamiętasz, uratowałam wtedy ci życie, bezemnie byś nie przeżył, byłeś nikim po ataku Cesarskich na Królestwo Marylli, uratowałam Cię.

Pamiętasz uratowałam wtedy ci życie (…) – „ci” z małej litery, podczas gdy wszędzie indziej jest z dużej

Pamiętasz uratowałam wtedy ci życie, bezemnie byś nie przeżył (…) – beze mnie piszemy osobno, nie razem

Pamiętasz uratowałam wtedy ci życie, bezemnie byś nie przeżył, byłeś nikim po ataku Cesarskich na Królestwo Marylli, uratowałam Cię. – kropka po „nie przeżył”. Wtedy lepiej to brzmi: Pamiętasz uratowałam wtedy ci życie, bezemnie byś nie przeżył. Byłeś nikim po ataku Cesarskich na Królestwo Marylli, uratowałam Cię.

Pamiętasz uratowałam wtedy ci życie, bezemnie byś nie przeżył, byłeś nikim po ataku Cesarskich na Królestwo Marylli, uratowałam Cię. – niepotrzebne powtórzenie „uratowałam Cię” : (…) byłeś nikim po ataku Cesarskich na Królestwo Marylli, uratowałam Cię. – na początku zdania mamy dokładnie tę samą informację

Pewnie myślisz sobie dlaczego to piszę, moja odpowiedź to znam cię Tadek, znam cię i wiem jaki jesteś. – gdybyś pisał krótsze… A tak:

Pewnie myślisz sobie dlaczego to piszę (…) – brak przecinka: Pewnie myślisz sobie, dlaczego to piszę (…)

Pewnie myślisz sobie dlaczego to piszę, moja odpowiedź (…) – znów przecinek, a gdyby była kropka, byłoby o niebo lepiej: Pewnie myślisz sobie, dlaczego to piszę. Moja odpowiedź (…), albo chociaż myślnik: Pewnie myślisz sobie, dlaczego to piszę – moja odpowiedź (…)

(…) moja odpowiedź to znam cię Tadek, znak cię i wiem jaki jesteś: to już połączę w jedno, żeby się nie rozdrabniać: brak przecinków, „cię” z małej litery: (…) moja odpowiedź, to znam cię Tadek, znak cię i wiem, jaki jesteś

 

Gdy Stary Dimberk czytał list coś w nim zaczęło pękać. – brak przecinka: Gdy Stary Dimberk czytał list, coś w nim zaczęło pękać.

Chyba od śmierci rodziców nie był taki smutny, a nie jak ojciec zginął w bitwie, a matkę zgwałcili, a potem powiesili nic nie poczuł. – w ogóle nie rozumiem sensu zdania, a czytałam je 10 razy

 

Nie był tak smutny od roku 1138 II ery to wtedy właśnie umarł Gero, i to wtedy przejął jego interes. – kropka po „1138 II ery”, czyli: Nie był tak smutny od roku 1138 II ery. To wtedy właśnie umarł Gero, i to wtedy przejął jego interes

 

Smutne i wesołe wspomnienia nad listem przerwał mu Jednooki. – gdzie te wesołe wspomnienia? Ojciec zginął w bitwie, matkę zgwałcili, a potem umarł jakiś Gero, który, jeśli czytelnik naprawdę będzie chciał tak uważać, był spoko gościem, ale uwaga: też umarł

 

Goblin zapukał do drzwi a Dimberk krzyknął ,,Wchodzić do cholery” i zielonoskóry wszedł: – po kolei:

Goblin zapukał do drzwi a Dimberk krzyknął – brak przecinka: Goblin zapukał do drzwi, a Dimberk krzyknął

Dałabym dwukropek po „krzyknął”  i dodała przecinek – Goblin zapukał do drzwi a Dimberk krzyknął: „Wchodź, do cholery”

Na końcu nie dwukropek, a po prostu kropka: Goblin zapukał do drzwi a Dimberk krzyknął” Wchodź, do cholery” i zielonoskóry wszedł.

 

Jak tam oko – zapytał się Tadek. – brak myślnika + wystarczy „zapytał”: – Jak tam oko – zapytał Tadek.

 

-A no dobrze – odpowiedział – Czy mógłbym…– brak spacji na początku przy myślniku, brak kropki po „odpowiedział”

 

Tam się powtarza „zapytał się”, więc wszędzie dawałabym po prostu „zapytał” + wszędzie w dialogach na początku nie ma spacji pomiędzy myślnikiem, a początkiem zdania.

-Tak, nie wiem o co chodzi – odparł Dimberk. – Dobra ile zapłacisz? – zapytał się Goblin. – brak przecinków: -Tak, nie wiem, o co chodzi – odparł Dimberk. –Dobra, ile zapłacisz? – zapytał się Goblin.

-Może być – Odparł Jednooki. – „odparł z małej litery”: -Może być – odparł Jednooki.

-Dobra nie zawracaj mi już głowy (…) – brak przecinka: -Dobra, nie zawracaj mi już głowy (…) 

Dobra, bolało, jak czytałam. Nawet nie skończyłam, chociaż chciałam – zatrzymałam się właśnie w tym momencie przed chyba najdłuższym akapitem, jaki ktokolwiek, kiedykolwiek stworzył. Na przyszłość – taki akapit, który nie ma wcale “światła” odstrasza czytelników tak skutecznie, jak nic na świecie (nie mam już nawet siły na porównanie). W każdym zdaniu był błąd. Błędy językowe, stylistyczne, gramatyczne – ortografii szczególnie nie wyłapałam, ale pewnie to dlatego, że skupiłam się przede wszystkim chociażby na tych nieszczęsnych łączeniach zdań przecinkami, gdzie, no na rany Christiana Andersena, konieczna była kropka! Ufff. Chciałabym powiedzieć coś pozytywnego, naprawdę z całego serduszka. Ale po prostu nie mogę. Mam tylko nadzieję, że wrócisz z czymś tak dobrym, że mnie zmiecie z krzesła ;)

Zdetronizował stwórcę. – z dużej Stwórcę, bo chodzi w domyśle o Boga, a Boga umownie też piszemy z dużej

 

Kiedy każda kobieta i każdy mężczyzna przekraczał – może lepiej brzmiałoby przekraczali, bo jeśli piszesz „przekraczał”, to tak, jakbyś chciał się odnieść jednak tylko do mężczyzny

 

Kiedy każda kobieta i każdy mężczyzna przekraczał próg trzystu lat wydawać się mogło, że (…) – przecinek po „lat” – przekraczał próg trzystu lat, wydać się mogło, że (…)

 

Ziemia skurczyła się, zrobiło się ciasno, a ludzkości nie ma kto ratować. – dlaczego tu nagle jest czas teraźniejszy? Jak wszystko w przeszłym, to wszystko w przeszłym i w tym wypadku nawet wtedy lepiej to brzmi ;)

 

Po pierwsze-walki o miejsce na świecie, po drugie-epidemie, po trzecie-strach.  – brak spacji  

Umieramy by żyć. – brak przecinka: Umieramy, by żyć. 

 

(…)a przede wszystkim zapominamy czym jest śmierć. – brak przecinka: a przede wszystkim zapominamy, czym jest śmierć.

 

 Jest jeszcze za wcześnie by kończyć to wszystko. – brak przecinka: Jest jeszcze za wcześnie, by kończyć to wszystko.

 

Jak można tak po prostu to zniszczyć jak stary telewizor. – powinno być z pytajnikiem, a nie kropką na końcu

 

O drewnianą burtę uderza wściekły Posejdon. – to zdanie po prostu brzmi źle. Wyobrażam to sobie tak, jakby gość z widłami po prostu walił ogonem o statek. Chyba nie tak miało być.

 

Zadaniem Administratora od stwórców świata-raju jest to by ludzie, a raczej ich dusza była szczęśliwa. – brak przecinka: Zadaniem Administratora od stwórców świata-raju jest to, by ludzie, a raczej ich dusza była szczęśliwa.

 

Lubią patrzyć na śmierć, rozpacz i tym podobne. niektórych to podnieca, inni lubią widzieć nieszczęście innych (…) – brak dużej litery po kropce: Lubią patrzyć na śmierć, rozpacz i tym podobne. Niektórych to podnieca, inni lubią widzieć nieszczęście innych (…)

 

(…) jakby sam sobie nie wierzył i wiedział co się stanie. – brak przecinka: jakby sam sobie nie wierzył i wiedział, co się stanie.

 

Ale to nie ważne. That's the end. Koniec gry. – źle brzmi ta wstawka po angielsku. Nie literacko.

 

Może i pomysł byłby nie najgorszy, ale wykonanie… Jeden wielki chaos, brak przecinków, zmiany tempa czytania. Tekst ma w sobie coś takiego, że nie można się skupić na czytaniu. Jest niewygodny? Moim zdaniem kwestia dobrego przemyślenia tego, co i jak się chce napisać, kwestia poukładania sobie tego w głowie, jeszcze zanim zacznie się pisać. Poza tym najlepiej na koniec czytać gotowy tekst na głos kilka razy, bo wtedy nie dość, że wyłapuje się przecinki, to jeszcze słyszy się tempo tekstu, co jest mega ważne. A i jeszcze, jakie jest nawiązanie tytułu do treści?

Trzymam kciuki za następne teksty i pozdrawiam cieplutko! ;) 

 

Przenikające się pajęczyny ścieżek kuszą mrokiem, soczystą zielenią listowia

– skoro jest tak mrocznie, to ciężko mi jest sobie wyobrazić tę soczystą zieleń. Poza tym opisy są bardzo plastyczne i w ten sposób nieźle wciągasz czytelnika. Bardzo fajny tekst! :)  

 

drakaina, “do serca i ROZUMU”? Po co aż tak ostro? Nie bywam tu niestety zbyt często, czasem tylko wrzucę jakiś tekst i niestety, chociaż bym chciała, nie mam czasu czytać i komentować tekstów innych. Gdybyś zwróciła mi uwagę chociaż trochę grzeczniej, odpisałabym: Pewnie, jak tylko znajdę czas poczytam i skomentuję. Bo w sumie faktycznie fajnie, jak to działa w obie strony – bierzesz, ale też i dajesz. Ale w taki sposób, jak to napisałaś, jeszcze powołując się na savoir-vivr, poczułam się, jakbyś mnie w tym momencie obraziła, a tak być raczej nie powinno. Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka