Profil użytkownika


komentarze: 1678, w dziale opowiadań: 1478, opowiadania: 1039

Ostatnie sto komentarzy

Umarl, bo i niezgoda.b umarła na rok… Niestety dorosle życie bywa zaskakująco… obowiązkowe.

Bardzo dobre, w sam raz na poprawe humoru w takie popoludnie, jak to.

Przyznam, ze po cichu liczylam na jakis swiety granat reczny z antiochii, ale nawet pomimo jego braku czytalo sie milo i zainteresowaniem.

Jest bardzo ciekawie i milo sie czyta, chociaz czesciowe przmyslenia ala Coehlo mozna sobie bylo darowac. Poczatek troche zgrzyta stylistycznie, nie wspolgra z reszta. Koncowka najlepsza.

Mnie sie nieszczegolnie podobalo. Lubie ten typ, ale nie w tym wydaniu. Powody wymienila calkiem sprawnie osoba nade mna, wiec nie bede sie powtarzac.

Zaskakujace - wiecej komentarzy niz tekstu. Przeczytalam, jest dosc ciekawie. Mozna czytac dalej.

W zasadzie wszystko juz zostalo powiedziane. "...szczerzące się szczerbami szkła..." moze jednak przerzuc sie na poezje?

Kilka razy mocno fejspalmnelam, ale poza tym opowiadanie czyta sie bardzo dobrze i caly czas jest relatywnie ciekawe. Z drugiej strony kilka akapitow czekalam tylko, zeby zobaczyc, czy aby na pewno nie dzieje sie to wszystko w jakims zywym organizmie, jak w "Bylo sobie zycie".

PS. A moim zdaniem można odnowić, niezależnie od wszystkiego. Ten i tak wylądował już dawno na drugiej stronie i szanse, że ktoś na niego trafi, są niewielkie. Prosiłabym tylko o zachowanie linka do tego wątku, żeby było wiadomo, że nagrody SĄ. Spóźnione, ale jednak są. Imienne!!!

PROSZĘ PAŃSTWA!

Oto i one!!! Niesamowite! Nieprawdopodobne! Handmade by me!!!

Niestety wymagania galerii zmusiły mnie do zmniejszenia rozmiaru na rzecz utraty jakości. Ale nic to!

http://www.fantastyka.pl/55,1212.html

 

Gratuluję wszystkim uczestnikom!!!

Takie "wszystko co najważniejsze streszcze na początku w rozmowie, bo potem, to oj! będzie się działo" - niestety ja już dalej nie chcę wiedzieć, co się działo, no bo przecież wszystkiego dowiedziałam się na początku...

Tytuł mi trochę nie pasi. I jeszcze takie zdanie: "Leżysz na garniturze Bartka. Całego go wygniotłeś." - Brzmi, jakby Bartka wygniótł. O ile ojciec może sobie pozwolić na wpadki, to narratorka mówi poprawnie, więc dziwne by było, gdyby nagle wyskoczyła z czymś takim.

Czytając to opowiadanie miałam skojarzenia z powieścią Janet Frame - kawałek niezłego tekstu.

Nie daję rady ze stylistyką zdań typu "Król królów umierał tak, ten silny i wspaniały władca zachorował na nikomu nie znaną chorobę" (No i się nie dowiem, jak? I tak dalej.

Przeczytałam. Całkowicie nie mój typ prowadzenia opowiadania, czytałam na siłę. Jakaś historia w tym jest i wielu czytelników będzie zadowolonych. Ja do nich nie należę, całkiem subiektywnie.

Pod to co ja naspiałam da się nawet mnie podciągnąć (ale ze mnie żadna pisarka). Pod to co napisała autorka już nie - ale to najlepiej GythaOgg zawarła w jednym zdaniu.

Musiałabym poszukać swojego "Kapelusza...", ale faktycznie, dziesięciolatka mieszkająca na za****u, w znoszonej sukience, mocnych butach, zajmująca się owcami (tfu! prosiakami) i trochę jakby czarownica ni cholerę do Tiffany niepodobna.

Gdyby tylko opis bohaterki nie pokrywał się w dziewięćdziesięciu procentach z opisem Tiffany Aching, to może miałabym więcej serca dla tego opowiadania, niż mam w tej chwili...

"Ponieważ pierwsi bracia swoją siedzibę urządzili na drzewie, otwarł ich brzuchy, przybił wnętrzności do pnia i kazał pędzić ich dookoła." - moja ulubiona tortura! Prawie jakbym dostała prezent!

Ale i tak się poznęcam:


"Nieco z boku, za nimi miotało się zwierzę. " - brak przecinka niweczy i sens i zamiar autora. Nieładnie, oj, nieładnie...

"Każdy, kto mógł, chciał usiec Zbąda i rzucił się w kierunku walczącego zawzięcie Winrycha. " - Ponieważ czytam twoje opowiadania uważnie, zdarza mi się zamyślić nad sensem niektórych zdań. Zaprawdę, powiadam ci, ni cholery nie mam pojęcia, o co w tym zdaniu chodzi, tym bardziej, że z kontekstu też niewiele wynika. Może, ale tylko może! Mogłabym się domyślać, ale jestem leniwa i wolałabym się dowiedzieć od samego autora, co też miał na myśli.

Ależ ja jestem wiedźmą, nie dobrą wróżką. Mnie osobiście się podobało, bo widzę opowiadanie napisane stylem, jaki czarował mnie dziesięć - piętnaście lat temu, kiedy wchłaniałam Williama Gibsona, pierwszego Neila Stephensona itp. To jest i świat i styl, i rodzaj opowieści, który się albo czyta, albo nie. Możesz pisać bardzo dobrze, ale wielu potencjalnych czytelników nie doczyta nawet do końca.

Ekhem. Nie twierdzę, że piszesz świetnie (już teraz). Ale widać, że wiesz, co robisz, a to mi się bardzo podoba.

To najdłuższy pean pochwalny jaki napisałam tutaj od dawna, autorowi, którego nie znam. Po pierwsze - trafiłe/aś w mój gust (więc to żadna pochwała), po drugie - to nie oznacza, że nigdy nie znajdę błędów w twoich tekstach i już zawsze będę miła. Au contraire - teraz dopiero się zaczyna.

Spokojnie, pocztówka nie zając. Ja wszystko pamiętam, tylko moja miotła do czasu zgubiła mi się kiedy mijałam pierwszą niespodziankę. Ale oczywiście to nie jest żaden problem.

"gdy fotel dentystyczny przybierał odpowiednią pozycję." - całkiem wygimnastykowany ten fotel. Ale ja bym w nim raczej nie usiadła, zwłaszcza za kilka stów.

 

Już tu kiedyś coś było o dziecięcej wojnie. Ale muszę przyznać, że to niezły kawałek tekstu. (Niezły, to nie znaczy dobry, tylko potencjalnie dobry.)

Ech, czerwona esencja skojarzyła mi się z esencją herbacianą (oczywiście z czerwonej herbaty).

A ja mogę rzucić, proszę, prooooszę?

"...z ciemności wyłania się strach który zasłoni serca i dusze istot żywych...”

Notatki Anakuna z eksploracji planety Talmen"

Czemu ten Anakin nie mógł pisać poprawnie? Jakiś szczególny rodzaj dysmózgowia tam na Talmenie się rozplenił?

"Osobisty portal admirała Kullena połączonych sił międzygwiezdnych.
Komandorze Drent moje gratulacje otrzymałem właśnie informacje dotyczące pana awansu na komandora. "

Fajnie czasem byloby wstawiac jakieś znaki przestankowe bo teksty bez takich znaków zwyczajnie trudno się czyta

 

I tak dalej...

To przerażające, ale to jest dobre. Nie będę chwalić, bo sam autorze/rko wiesz, co jest dobre i dlaczego.

"W jego śnie biały koń siedział na szczycie śnieżniej góry, zjadał kalendarz, bekał i zamiast poszarpanych kartek papieru z jego paszczy wylatywały motyle. Koszmar przerwał dzwonek do drzwi." - jaki koszmar?! Świetne.

A teraz będę kopać:

- "w sypialni na nakastliku" - jeśli miało lecieć po mechanicznej pomarańczce, to bardzo nie wyszło. Lepiej zachować "standard" i użyć szafki nocnej.
- "bratało z więzią elficką i polowało na smoki." - się z czym bratało?
- "Pół tysiąca stanowisk, w tym momencie jest tak z... siedemset zajętych. Zwykli ludzi siedzą w robocie." - jestem blondynką, miewam problemy z matematyką, a to już jest dla mnie zagadka matematyczna na poziomie słabej hipotezy Goldbacha niestety. Wytłumaczysz?
- "Najn dokładnie mu się przyjrzał. Wydawało mu się, że zobaczył swoją duszę, albo swojego klona... przedśmiertna wizja," - Po raz kolejny - "Zmęczenie materiału" Sean Williams. Polecam.

Jaśminowe tęczówki chyba byłyby trochę straszne. Ale kto wie, feromony jednak robią swoje.

Straszne i bardzo dobre jednocześnie.

Fuj, jak mogłaś mi to zrobić na wieczór.

Chodzi o to, że "albo" w takim kontekście oznacza podobieństwo dwóch zapachów, stanowi protezę. Ze zdania wynikało że pachniało czymś co pachnie tak, albo (podobnie) tak - dwa zbliżone do siebie zapachy. A wanilia i cynamon pachną mocno, ale całkiem różnie.

Zawsze skrobię na wszelki wypadek. Jestem złośliwa, ale nie zła.

Autoże nie zażócaj czytajoncemu rze nieumie czytac. Bydź morze co inne odżócilo go od tfojego textu.

A czepianie się o pliterki to już trollowanie w postaci wprost klinicznej - proponuję nerwosol przed czytaniem komentarzy.

Nie wyklucza się. Wróżę, że kiedyś zrozumiesz, dlaczego nie. Nie umiem tego wytłumaczyć zwięźle, więc się powstrzymam przed pisaniem elaboratu.

"Umrzyj" jest formą jak najbardziej poprawną. Czy moralną? Po prostu uważam, że kuracja słownikowa nie ma sensu. Poprawny język jest (wiem, to zapewne będzie zaskoczenie i niespodzianka) jest POPRAWNY. Niezależnie od tego, czy pisany, czy mówiony. Błędnie może sobie mówić bohater opowiadania, proszę bardzo.

Osoby niedouczone z własnej winy traktuję okrutnie, nie niegrzecznie. Tutaj casus nie zachodzi.

Skoro istniał już "smerfastyczny" (a pewnie znaczniej więcej podobnych), żaden to neologizm tak naprawdę...

A werwa wiesz, co to? A fantastyczny, wiesz? A jak te słowa skleisz, to co ci powstanie?

Powinno pochlebiać, to jeden z największych komplementów, jakie mogłam tu umieścić.

To takie rzuty, byle jak zlepione. Wiem, że czasem opowiadanie szybciej się dzieje w głowie, nim zdążymy zapisywać, ale wtedy po prostu kilka razy sie nad nim pracuje.

I to mówi laureatka konkursu W/Z. Zaiste, świat się stacza.

Uważam, że dwa zdania można było opuścić... Ale nie twierdzę, że z tego powodu opowiadanie jest złe.

RogerRedeye - gdybym miała mozliwość pisania jak ty, co tydzień składałabym dzięki innemu bóstwu za talent, który mogę wykorzystać. Poza tym - uważaj! Jeszcze trzy strony i wylecisz ze Jury.

Mogło być gorzej. I nie szkoda czytelnika - Gruszki, co to mu się tlumaczy i do jego poziomu dopasowuje. Ale innych czytelników szkoda.

Hm, nikt jeszcze do mnie nie pisał, ale gdyby pisał, powinien zacząć od "ekscelencji i omnipotencji" niezależenie od mojej skromnej rangi, zachowanej wszak celowo, w której mogę jak w płaszczu skrywającym gwiazdę prześlizgiwać się po powierzchni najlepszych tekstów, pozostając sobą, a jednak incognito.

Od liceum nie napisałam takiego długiego zdania.

Bardzo ciekawi mnie, co też wymysli i dołoży reszta jury do stada.

Od razu zastrzegam, że pewnie tu wrócę, ale dzisiaj nie doczytałam do końca, więc może dalej to skojarzenie się ulatnia.

Czy zaproszenie na Kajmany może obejmować tez innych użytkowników portalu, proszę?!

A ja płakałam (a rzadko płaczę w czasie czytania książek) tylko gdy Wtorek witał swojego ukochanego pana. To było bardziej wzruszające, niż gdyby autor owego psa uśmiercił.

W zamian mogę napisać limeryk o stadzie mustangów.

"Fantasy do porzygu"! Cudo.

Przypominam jeszcze o EarthDawn. (O ile mnie pamięć nie myli.)

Obawiam się, że nie mam talentu. Chyba, żeby próbować trzynastozgłoskowcem, ale na cztery strony?! Oj, no coś nie wierzę w powodzenie takiej akcji.

RogerRedeye zaproponował rzecz bardzo ważną - uczestnicy poprzedniego wyzwania stają się jury kolejnego. Doskonały pomysł.

@brajt - no trudno, to już nie sarkazm, kiedy się tłumaczy, ale... Żartowałam. Wiem, jako że nie używam emotikonek bywam różnie rozumiana. 

Cóż innego można napisać pod złym opowiadaniem? Et cui bono?

Stosowano biernik, a używano dopełniacza. Zdecydowanie, ciągle piękny i ciągle zachwycający.

Nie poprawię, aż tak daleko ma pamięć nie sięga.

W żadnym wypadku się nie poddawaj, po prostu niezgody.b mają inne poczucie humoru.

Pewnie obrażę autora pisząc, że obecnie większośc opowiadań to jak scenariusz pod teledysk. A takie opowiadania niestety mi się nie podobają.

PS. Bardzo bym prosiła, aby osoby które wzięły udział w konkursie, wyslaly mi swoje adresy mailowe "do odbierania nagrod i takich tam" na  m ó j  adres: baska.niezgoda na słynnym gmailu.

Prawdopodobnie nie umiem się wczuć w opowiadanie, które powstało na podstawie gry.

Nie przeczytałam (zbyt wiele).

"- To nas pewnie czyni najszybszymi buddystami we wszechświecie."

Świetny szort.

Też bym dziada zabiła, najlepiej w jakiś długi i męczący sposób z innych opowiadań Fasolettiego.

Szkoda kontekstu, ale samo w sobie jest przejmujące. Podobało się.

Im dalej w las, tym gorzej, odpuściłam sobie już w okolicach trzeciego, może czwartego akapitu.

Bylaby, gdybyśmy mieli pewność, że w jakikolwiek sposob możemy lączyć obecnych mieszkańców z ówczesnymi.

Nie umiem powiedzieć - z jednej strony lekko, z drugiej siłowo. Odpadam przy ocenie, więc nie oceniam.

PS. "oliwę używano do zmniejszenia tarcia." <- OLIWY. Taka stara polska tradycja, nazywa się deklinacja... Podobno wymyśliliśmy ją przed Rzymianami.

Pewnie wyjdzie, że się czepiam, ale Azja jest naprawdę ogromna. Lepiej już w ogóle zrezygnować z takiego dopisku.

Pardon, ale w trakcie czytania zaświeciła mi się gwiazdka.

Jednak powtórzę - jestem zakochana w tym tekscie. Jest napisany w sposób, który uwielbiam i cenię (mimo błędów). Idź za radą komentujących, owszem, ale proszę - nie w tej historii.

Narobiłeś koszmarnie dużo błędów, gubisz podmiot, piszesz jakby z wysiłkiem i jeszcze zdenerwowałeś mnie "głupią blondynką". Bardzo mi się nie podobało.

Umęczyłam się i nie wiem o co chodzi.

A, do listy AdamaKB dodałabym: "Lepiej nie wrzucać żartu, niż wrzucić zly żart".

O ile dopiero co w poprzednim opowiadaniu wielopiętrowce i słwotok mnie zachwyciły, tak tu niestety, odwrotnie. Z przykrością muszę się przyznać, że nawet nie przeczytałam opowiadania do końca.

Oszołomiona i zachwycona - składam ukłon autorowi/ce.

Wspaniały taniec, a w dzisiejszych czasach rzadko można użyć pełnowymiarowo słowa "wspaniały".

Jeśli są potknięcia, to umknęły mojemu nie-boskiemu umysłowi.

Już miałam napisać, że to bardzo dobre wypracowanie, ale na szczęście pod koniec zmieniłam zdanie. Niezle opowiadanie, zatwierdzam do czytania.

Beznadziejnie nudne. I nie będę się doszukiwała glębi tam, gdzie raczej jej nie ma. Napisane sztywno, zapewne ważne dla autora, ale jednak nudne.

Z drugiej strony widać, że to nie pierwsze lepsze opko, więc jest nadzieja.

Ryzykowałabym w stronę realizmu magicznego - i nie na tym portalu. Z drugiej strony nikt indziej tak przyjaźnie autora nie spierze jak my, więc może niech będzie i tutaj. Byle było widać postępy.

Uważam, że żaden z braci nie wybrałby się dobrowolnie i bez powodu z powrotem do jaskiń. Tym bardziej że sprawę można było spokojnie rozciągnąć w czasie, nawet na kilkadziesiąt lat i udając pomoc przy zdobywaniu piasku/wody porwać kilku ludzi, kto wie, może nawet braci.

Czytalo się bardzo dobrze.

Nowa Fantastyka