- Opowiadanie: hackenbusch - W poszukiwaniu Salema

W poszukiwaniu Salema

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

W poszukiwaniu Salema

„Cherry cherry lady…” rozległ się świdrujący dźwięk dzwonka w mojej komórce. Tak, wiem, wstyd przyznawać się w ogóle, że znam ten rodzaj muzyki, a ustawianie go jako dzwonek jest już wyjątkowym udziwnieniem. Jednak moja praca czasami jest jeszcze dziwniejsza, także mogę sobie pozwolić na odrobinę „inności”. Rzut oka na wyświetlacz telefonu przekonał mnie, że wcale nie chcę przerywać genialnego kawałka i wdawać się w rozmowę z dzwoniącym. Konkretnie to dzwoniącą, bo migający ekran pokazywał ciągle widok jak z najgorszych sennych koszmarów– „Aleksandra”. Jednak powód, dla którego ustawiłem akurat ten kawałek jako dzwonek przeważył i w końcu odebrałem, przerywając w momencie powtórzenia refrenu przez duet z Niemiec.

 

-Heloł?

 

– No wreszcie! Ja wiem, że ty tam obracasz laskę za laską, ale kiedy dzwoni do ciebie dama z pięknymi rudymi lokami, błękitnymi oczkami, pełnymi ustami i oszałamiającym 70D to wypada do kurwy nędzy odebrać! – rozległo się po drugiej stronie. Niestety głos ten poprzez kable, sieć wodociągową czy cholera wie przez co, dotarł do moich biednych uszu, szczególnie wrażliwych na TEN głos.

 

– Co też właśnie czynię. Olu, kochanie ty moje, istotko tak droga memu sercu… Czy nie prosiłem cię, abyś korzystała z tego telefonu tylko w sytuacjach nagłych i awaryjnych?

 

– A myślisz, że dzwoniłabym do ciebie tylko po to, żeby sobie poplotkować albo usłyszeć twój głos? Przeceniasz się mój drogi… Ale słuchaj. Stała się rzecz straszna! Mam zimną pizzę i nie mam jej jak odgrzać!

 

– Ech… Podejrzewam, że jest to sytuacja nadzwyczajna i wymagająca natychmiastowej interwencji z mojej strony, ale Oleńko… Kurde… Jesteś duchem. Nic ci ta pizza nie da, bo i tak nie jesteś głodna. Uwierz mi, jestem ekspertem.

 

– Ty gburze i chamie! Jak śmiesz ciągle mi o tym przypominać! – oho, chyba zapowiada się na standardowy kobiecy numer – Już z tobą nie rozmawiam ty…

*Piip. Piip. Piip* o taak… Ten odgłos to muzyka dla moich uszu. Nie żebym miał coś przeciwko małym i złośliwym rudym duszkom, ale jak to mówią „co za dużo to niezdrowo”. Mimo wszystko, muszę zanotować w notesie, żeby po raz kolejny przypomnieć Borucie o rozwiązaniu umowy z dotychczasowym operatorem telefonicznym w zaświatach, bo od jakiegoś czasu jakość ich połączeń kuleje. A kiedy zdarzy się coś naprawdę ważnego i nagle sieć postanowi sobie przerwać połączenie? No na takie coś nie mogę sobie pozwolić. I pomyśleć tylko, że nasz, swojski polski diabeł ufa bardziej jakiemuś obcemu, chińskiemu kapitałowi w tak ważnych sprawach jak sieć komórkowa… Ech… Dokąd ten świat zmierza?

 

----

*Piip. Piip. Piip*

 

– No co za menda… Nie dość że obraża, to jeszcze się prostacko rozłącza – zawyrokował mały i złośliwy rudy duszek – Ja nie wiem, dlaczego zawsze muszę trafiać na takich idiotów…

 

– Oleńko, ppproszę uspokój się. Pppewnie znowu w centrali grają w pppokera i dlatego rozłączyło – próbował uspokoić swoją przymusową poniekąd towarzyszkę Gucio. Kiedy tylko 3 miesiące temu Ola pojawiła się w Zaświecie, naczelnik wydziału Boruta, widząc na co się zanosi przydzielił jej jako opiekuna najbardziej gapowatego ducha – Gucia. Teoretyczny czas wprowadzania nowego bywalca w panujące tutaj reguły zajmuje około tygodnia. Ola potrzebowała 4 dni na to, żeby poprzewracać zasady do góry nogami.

 

– Jasne jasne, wy faceci wszyscy tacy sami jesteście. Tylko byście się nawzajem kryli, ale żeby pomóc kobiecie w potrzebie, to już żaden nie jest chętny! – wykrzykiwała swoje żale Ola– No i patrz, pół minuty minęło, a ten osioł ciągle do mnie nie oddzwania!!!

 

Gucio nauczony doświadczeniem, oddalił się od Oli na bezpieczną odległość. To znaczy taką, która umożliwiłaby mu w porę uchylenie się przed lecącym telefonem. Nawet pomimo faktu, że wszystkie przedmioty przez niego przelatywały, jest to dziwne uczucie, kiedy nagle coś przechodzi przez twoją głowę. Posunięcie Gucia było jak najbardziej trafne, jednak telefon nie poleciał wcale w jego stronę, co nie przeszkodziło mu w wykonaniu przepisowego „padnij”. Aparat przemknął dobre 2 metry obok i trafił wprost we wchodzącego do pokoju Borutę.

 

Szef dystryktu „Polska i Reszta Europy” przyjął lecący w swoją stronę pocisk jak na mężczyznę przystało. Na klatę. A że facet ten jak wszystkie diabły zamiast stóp posiadał wspaniałą parę kopytek, to ciśnięty w niego z całą siłą, pochodzącą ze zdenerwowanej kobiety telefon zachwiał delikatnie jego postawą. Fakt ten jednak uszedł uwadze obu duchów, toteż Boruta z wyższością należną swojemu gatunkowi strząsnął niewidoczny pyłek z ramienia swojej nieodłącznej marynarki.

 

– Ola, Gucio, zadanie dla was mam. Kontakt z obiektem 013, przeprowadzacie go na własną rękę. Kopertę z treścią zadania dostaniecie ode mnie za 42 sekundy – rzekł sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki.

 

– Boruś, skończ z tą swoją służbistością. Oboje wiemy, że kiepsko ci to wychodzi w stosunku do mnie – przerwała mu wypowiedź rudowłosa – Czy nie prościej powiedzieć po prostu, że znowu mamy pracować z Wojtkiem? Ale wiesz co? Tym razem się goń! Nie pójdę do niego za żadne skarby!

 

„A tej co znowu odbiło?” zdawało się mówić spojrzenie naczelnego diabła. Z pomocą przyszedł mu podnoszący się z podłogi Gucio.

 

– To co zawsze. Pppowiedział jej, że jest duchem i wcale nie pppotrzebuje udogodnień w postaci pppizzy. No i masz babo placek…

 

-Babo?! Jak ty się do mnie wyrażasz!? Trochę kultury buu… – odkrzyknęła w jego kierunku Ola.

 

Boruta wzruszył jedynie ramionami i podał wyciągniętą kopertę Guciowi. Ten otworzył ją i zaczął czytać na głos.

 

– Do agentów Zaświata Aleksandry i Gucia. Niniejszym zawiadamia się, że pppowstał olbrzymi ppproblem. Niezidentyfikowany osobnik ukradł z sali zwierząt niezwykłych kota Salema. Zadanie wasze polega na skontaktowaniu się z medium numer 013 i odnalezieniu sprawcy, który po dokonaniu występku natychmiast udał się ppprzejściem niebieskim na „zieloną Ukrainę” – wydukał w końcu uradowany swoim małym sukcesem najbardziej gapowaty z duchów.

 

– Czyli po ludzku, tfu, po naszemu jakiś gość podwędził nam dachowca, i spieprzył przez nasz genialny międzywymiarowy klozet do Polski? Boruś, na litość boską, zmień te kryptonimy. I zamów w końcu jakiś normalny system podróżowania, bo po każdej takiej imprezie moje włosy wołają o pomstę do nieba.

 

– Aleksandro, po pierwsze primo, nie do Polski w ogóle, tylko do Wrocławia. Po drugie primo, nie będę zmieniał naszej wielowiekowej tradycji jedynie dlatego, że tobie się to nie podoba! – próbował jeszcze ratować swój honor Boruta.

 

– Kochaniutki… Wiesz dobrze, że jak tylko zatrzepotam swoimi rzęsami to zrobisz dla mnie wszystko, więc nie zgrywaj tu takiego chojraka. Poza tym wiem dobrze, że ty też po każdej podróży masz problemy ze swoimi kopytami i za każdym razem zamawiasz panienki z drugiego kręgu, żeby zrobiły ci pedicure. Także jak widzisz, myślę też o tobie – słodziutkim głosem przekonywała Ola.

 

– To są pomówienia! Moje kopytka mają się bardzo dobrze – krzyknął diabeł, przestępując nerwowo z kopyta na kopyto– A poza tym to ja jestem waszym szefem i macie mnie słuchać bo…

 

– Wie pppan co? Wydaje mi się, że ona pppana nie słucha – wyjąkał cichy do tej pory Gucio.

– A po czym tak wnosisz mój pracowniku? – zapytał służbiście czort zerkając w kierunku, gdzie przed chwilą stał duch dziewczyny. Ta jednak zdążyła już przenieść się na drugi koniec pokoju i z telefonem przy uchu czekała na sygnał połączenia. – Wiesz co, nieważne – westchnął Boruta.

 

 

 

Bry wieczór:) To tak na koniec parę słów ode mnie– nie jest to opowiadanie w całości, jedynie fragment, część większej całości. Zamieszczam tutaj, aby zebrać opinie, najbardziej liczy się dla mnie jako początkującego krytyka, ale ta konstruktywna, a wiem, że tu ją znajdę :) Druga sprawa– tytuł. Podałem hmm… Cokolwiek, gdyż pomysłu na tytuł jeszcze nie ma, więc to jest jedyna rzecz, o którą prosiłbym, aby się nie czepiać:)

Koniec

Komentarze

No, nie wiem... humor całkiem zręcznie poprowadzony, aczkolwiek ja osobiście nie lubię takiego hałaśliwego dowcipu, co nie znaczy, że ten nie został dobrze zrobiony. To po prostu moje widzimise. Fabuła jak fabuła - jest po to, żeby było się z czego śmiać, raczej w tym wypadku narzędzie niż cel opowiadania. Nie zachwyca, ale w tej konwencji nie musi i nie jest to wadą.

temat nie dla mnie. Przeczytałem, ale nie zainteresował mnie w ogóle. Może niech się ktoś mądrzejszy wypowie.

Witaj. Pozwól, że udzielę Tobie pierwszej konstruktywnej krytyki. Pierwszą rzeczą, która od razu rzuciła się na mój czytelniczy wzrok, jest bardzo poważny błąd we wspomnianym przez Ciebie tytule Twojego opowiadania. Czy widziałeś kiedyś kropkę na końcu tytułu jakiegokolwiek opowiadania lub jakiejkolwiek książki?

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Kropka poszła out :) Dziękuję.

Cztery dni, trzy miesiące (nie 3 i 4). 

„Niestety głos ten poprzez kable, sieć wodociągową czy cholera wie przez co, dotarł do moich biednych uszu, szczególnie wrażliwych na TEN głos.” Przeczytaj sobie to na głos. Jak nie zrozumiesz o co mi chodzi, przeczytaj tylko wytłuszczone fragmenty.

Dialogi dla mnie są nienaturalne. Za dużo opisów w dialogach umieszczasz, przez co bohaterowie tłumaczą sobie nawzajem to o czym doskonale wiedzą.

Ach i jeszcze ta zmiana narracji z pierwszoosobowej na trzecioosobową... nie jest to za dobre posunięcie. 

To takich kilka moich uwag na szybko. Skoro to fragment większej całości to co do fabuły się nie wypowiadam, zobaczymy co będzie dalej. Popracuj jeszcze nad powtórzeniami, a dokładniej nad ich eliminowaniem. 

Pozdrawiam  

Zacznę od tyłka strony, jeśli można. :)
Dialogi są nierzeczywiste, trochę infantylne, a jesli chodzi o ich budowę, czeka cię wiele pracy. Wielkie WTF dla fragmentu wyżej wspomnianego (tego o głosie w słuchawce). Jest nielogiczny, żeby nie powiedzieć "głupi". Powtórzenia biją po oczach. Zgadzam się z Lirealem. Postaci tłumaczą sobie to, co wiedzą. Przypomina to trochę jakąś bajkę dla dzieci, gdzie bohaterowie i tak wszystko co się dzieje, komentują, bo... no właśnie. Nie wiem po co. Gucio - troche dziwne imię dla ducha. Mimo wszystko jakoś mi pasuje. A. Jeśli agentami świata duchów są laska z ADHD i tchórz, to ja współczuję i życze powodzenia Wojtkowi.
No, ale skoro już tak skrytykowałam, to pora na kilka miłych słów.
Jestem od dzisiaj wielką fanką twojego humoru :) Brakuje tu takiego języka, choć miejscami jest chaotyczny. Bardzo podoba mi się postać Oleńki, mimo, że jest mocno nadpobudliwa i chyba właśnie przechodzi PMS. Nie powinna być blondynką z tym charakterkiem? Chociaż, z drugiej strony, rude - wredne.  Boruta - świetny. Już mam do niego słabość. Lubię diabelskie tematy ;) Tylko błagam, nie zrób z niego klucha pod pantoflem baby.
Z niecierpliwością czekam na dalsze fragmenty i życzę powodzenia w rozwijaniu się. Pozdrawiam!

Przeczytawszy dość nieczytelne zdanie: Zamieszczam tutaj, aby zebrać opinie, najbardziej liczy się dla mnie jako początkującego krytyka, ale ta konstruktywna, a wiem, że tu ją znajdę :) mocno się zdziwiłam, bo myślałam że czytam tekst młodego pisarza, a Ty przedstawiasz się jako początkujący krytyk. Pracuj nad interpunkcją. Mam wrażenie, że szybko piszesz i nie sprawdzasz tekstu. Gdybyś przeczytał lub poprosił o to kogoś ze znajomych, mógłbyś uniknąć przynajmniej części błędów, a tych jest sporo. Wiele powtórzeń – w pierwszym akapicie naliczyłam pięć „dzwonków”, są źle konstruowane zdania. Skoro to tylko fragment, wstrzymam się na razie z oceną treści i poczekam na całe opowiadanie.  

 

Tak, wiem, wstyd przyznawać się w ogóle, że znam ten rodzaj muzyki, a ustawianie go jako dzwonek jest już wyjątkowym udziwnieniem. – Zdanie źle skonstruowane. Narratorowi nie jest wstyd w ogóle, tylko dlatego, że zna taki rodzaj muzyki, więc: …wstyd się przyznać, że w ogóle znam ten rodzaj muzyki… Jako dzwonek ustawia – muzykę, nie go – rodzaj, więc: …a ustawienie jej/ tej piosenki jako

Czego wyjątkowym udziwnieniem jest dzwonek telefonu?

 

Jednak moja praca czasami jest jeszcze dziwniejsza, także mogę sobie pozwolić na odrobinę „inności. –  …dziwniejsza, tak że mogę…

Na odrobinę inności od czego/ kogo może pozwolić sobie narrator.

 

– Ty gburze i chamie! Jak śmiesz ciągle mi o tym przypominać! – oho, chyba zapowiada się na standardowy kobiecy numer – Mimo, że jestem kobietą, nie mam pojęcia, jaki standardowy numer przewiduje narrator.

 

…Ola pojawiła się w Zaświecie, naczelnik wydziału Boruta, widząc na co się zanosi… – W Zaświecie był wydział Boruta?

 

Gucio nauczony doświadczeniem, oddalił się od Oli na bezpieczną odległość. – Informacja oddalił się mówi, że ktoś odchodzi / odsuwa się. Nie trzeba dodawać, że na pewną odległość, bo zrozumiałe, że oddalając się, zwiększamy dystans, nie przybliżamy się.

 

Nawet pomimo faktu, że wszystkie przedmioty przez niego przelatywały, jest to dziwne uczucie, kiedy nagle coś przechodzi przez twoją głowę. – Istotnie. Bywa, że przez moją głowę przechodzą  myśli, i – tak, to jest fascynujące uczucie. ;-)

 

A że facet ten jak wszystkie diabły zamiast stóp posiadał wspaniałą parę kopytek – …posiadał parę wspaniałych kopytek

Wspaniałe były kopytka, nie para.

 

…to ciśnięty w niego z całą siłą, pochodzącą ze zdenerwowanej kobiety telefon zachwiał delikatnie jego postawą. – Gdyby siła rzeczywiści pochodziła ze zdenerwowania kobiet, to kiedy się wkurzę, cisnęłabym telefon wyżej niż wzniósł się Felix Baumgartner. ;-)

 

Boruta z wyższością należną swojemu gatunkowi strząsnął niewidoczny pyłek z ramienia swojej nieodłącznej marynarki. – Powtórzenie.

Niepotrzebnie zaznaczasz swojej marynarki, cudzej Boruta chyba nie nosił. Co to znaczy, że marynarka była nieodłączna? Wolałabym, aby marynarka była np. ulubiona.

 

Czy nie prościej powiedzieć po prostu, że znowu mamy pracować z Wojtkiem? – Powtórzenie.

 

Wiesz dobrze, że jak tylko zatrzepotam swoimi rzęsami… –  Żadna sztuka trzepotać swoimi rzęsami. Niechby trzepotała cudzymi. ;-)

Ja napisałabym …zatrzepoczę

 

Kiedy tylko 3 miesiące temu… Ola potrzebowała 4 dni…  Kontakt z obiektem 013… …za 42 sekundy… …medium numer 013… – We wszystkich przypadkach liczby zapisujemy słowami.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy, późna pora źle wpływa widocznie na mój poziom twórczy, oczywiście chodziło mi o pisarza, mea maxima culpa... 

Dziękuję bardzo za każdą poradę :)

Hackenbusch, tak myślałam, ale chciałam się upewnić. I jeszcze cieszę się, że będzie Kot. Bardzo kocham Koty. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wybacz proszę, że niepokoje, ale miały być chyba jakieś dalsze fragmenty, a ja wciąż czekam ;)

Witaj :)

Wrzuciłeś drugą część, dlatego sięgnęłam do tego tekstu – znaczy do części pierwszej. I cóż… Po kolei:

 

Początek: mam niejasne wrażenie, że bohater usiłuje mi wmówić, jaki jest oryginalny, „dziwny” – phi, a co dziwnego jest w jakimśtam dzwonku w komórce? Czemu wstyd, że się zna jakiś rodzaj muzyki? Ja jako dzwonek mam Marsz Imperialny i jakoś nie wydaje mi się, żebym z tego powodu była dziwna. A Modern Talking to nie jest chyba jakaś dramatycznie niszowa rzecz, żeby było aż wstyd.

Nie lubię wmawiania mi – czytelniczce – czegoś, co nie ma pokrycia w rzeczywistości.

 

Dalej: cóż, doceniam próbę dyskretnego przemycenia opisu postaci. Ale nie wyszło dyskretnie. Wyszło głównie sztucznie. Jakby laska ograniczyła się do 70D – to jeszcze bym to kupiła. Ale tak, to ni wafla. Nie wierzę po prostu, że sama z siebie coś takiego by powiedziała.

 

Humor: w większości zdania są (przynajmniej w narracji pierwszoosobowej) nieco przekombinowane… Nie, nie „przekombinowane”, już wiem, w czym sęk: narrator na siłę próbuje być zabawny. To niby dowcipne przegadanie wcale nie bawi, bo jest… no właśnie, bo jest przegadaniem.

Z kolei w narracji trzecioosobowej: ot, takie koszmarnie nachalne Elementy Komiczne, które z daleka krzyczą „a to ma być śmieszne!”. Zdecydowanie mi się to nie podoba. Bohaterowie, z których wszyscy bez wyjątku zachowują się jak idioci, w ogóle nie wzbudzają sympatii. A jeśli żaden z bohaterów nie wzbudzi sympatii czytelnika, to z jakiej racji czytelnik miałby dalej brnąć przez Twoją opowieść? ;)

 

Liczb nie zapisujemy cyfrą, tylko słownie. Są sytuacje wyjątkowe, ale „3 miesiące” albo „4 dni” do takich z całą pewnością nie należą, że o „2 metry” nie wspomnę.

 

Nie powiem niczego odnośnie fabuły, bo jej najzwyczajniej nie znam. To bardzo mały fragment i póki co może z niego wykwitnąć zarówno coś całkiem fajnego, choć może nie wiekopomnie odkrywczego, jak i zupełna szmira. ;] Od Ciebie tylko zależy, jak to pociągniesz. ;)

 

Powodzenia!

Mnie sie nieszczegolnie podobalo. Lubie ten typ, ale nie w tym wydaniu. Powody wymienila calkiem sprawnie osoba nade mna, wiec nie bede sie powtarzac.

Nowa Fantastyka