- Opowiadanie: vincent.uwo - Angel Inc.

Angel Inc.

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Angel Inc.

Hej.

Fragment jednego z moich opowiadań spotkał się z ostrą, ale zasłużoną krytyką, dlatego wklejam tutaj krótką część innego tekstu. Chciałbym zobaczyć, czy i ten jest dla Was tak fatalny, jak poprzedni. Nie widzę sensu wrzucać dużej ilości tekstu, bo jeśli jest be, to i tak nikt nie dotrze do końca. Kolejny fragment wrzucę tylko pod warunkiem, że ten jest ok.

Przeczytałem go pierwszy raz od kilku miesięcy, poprawiłem kilka baboli. W tej chwili według mnie jest ok, ciekawi mnie co Wy macie do powiedzenia ;) Jeśli jest ok to fajnie, jeśli nie, to chciałbym zobaczyć na co zwrócicie mi uwagę, żeby idąc tokiem Waszego rozumowania nie popełniać podobnych błędów w przyszłości.

 

*

 

Ściany korytarza zdobiły setki pajęczych pęknięć i dziur wyszarpanych pociskami dużego kalibru. Przez okna szczerzące się szczerbami szkła wpadało światło pełne wirującego kurzu.

Podłoga zasłana była grubą warstwą gruzu, łusek po nabojach, bronią różnego typu i

świeżymi ciałami rozrzuconymi dookoła i powykręcanymi groteskowo.

Czerwone kleksy wyraźnie znaczyły drogę od początku korytarza do toalety. Ktoś szedł tędy zostawiając za sobą życiodajny płyn.

Kropla po kropli.

Revo nie mógł wiedzieć, że w jednym z ciał leżących w kącie tli się jeszcze życie.

Nie mógł też widzieć, że zakrwawione dłonie trzymają gotowego do strzału shotguna.

Padł strzał.

Kwiecisty rozprysk świeżej krwi ozdobił drzwi do toalety, kiwające się żałośnie na jednym zawiasie. Zanim krople ciurkiem spłynęły do podłogi, w głowie strzelca powstała ziejąca dziura.

Dym powoli unosił się z lufy pistoletu, który jeszcze sekundę temu znajdował się pod pachą Revo.

Mężczyzna spojrzał przez ramię na drzwi toalety.

– Nieźle, kurwa – mruknął. – Mógłbym robić pierdolone remonty. "Malowanie własną krwią. Szybko, sprawnie – Revo”.

Mężczyzna pchnął drzwi i zataczając się wszedł do toalety. Oparł się dłońmi o zlew. Ciężko jest oddychać z przestrzelonym płucem.

Przetarł drżącą dłonią pęknięte i zakurzone lustro. Zobaczył swoją bladą twarz. Przekrwione oczy. I ranę na czole, z której ciurkiem leciała krew, spływając po policzku, paskudząc i tak już brudny zlew.

Czarna, skórzana kurtka z logiem korporacji Angel była podziurawiona kulami. Z postrzępionego rękawa wystawało zmasakrowane ramię. Ochraniacze na łokciach były prawie całkowicie starte.

Wsłuchując się w wybuchy i krótkie serie z karabinów maszynowych za oknem, Revo rozpiął kurtkę i spojrzał na swoją ulubioną koszulkę z napisem „Fuck me I'm famous”, totalnie zapaskudzoną krwią i rozdartą na klatce piersiowej, gdzie otrzymał cios nożem.

– Super – mruknął do siebie.

Po odkręceniu kurka z zimną wodą Revo usłyszał bulgotanie i dziwne dźwięki rozchodzące się echem po rurach. W końcu kran wypluł kilka serii czarnej jak sadza papki i zamarł.

Zrezygnowany, postanowił usiąść pod oknem i odpocząć. Dopiero wtedy zauważył ciało najemnika korporacji InnerTech, oparte o ścianę obok drzwi. Brawo cepie, gdyby żył znowu dostałbyś serią po plecach, pomyślał Revo.

Kucnął ostrożnie przy ciele, krzywiąc się z bólu. Szybka na hełmie najemnika była uniesiona i przez otwór Revo mógł podziwiać jego zastygłą w grymasie bólu twarz. Przed śmiercią zdążył zapalić papierosa, który wypadł mu z ust i zgasł w kałuży krwi. Revo wziął nowego z paczki leżącej przy ciele. Zapalił i zaciągnął się. Mała strużka dymu zaczęła ulatniać się z dziury w plecach.

Kawałki jego ulubionego motoru rozrzucone były po całym placu. Ulubiona, ostrzona laserowo katana została pogrzebana pod wrakiem helikoptera, wbita w jakieś zwłoki. Już jej nie odnajdzie.

Do tego koszulka. Niech to szlag.

Revo splunął krwią.

Miał zły dzień. Ktoś wkrótce będzie miał gorszy.

Koniec

Komentarze

Jutro, bo już ziewam...

Witaj!

Błędy pierwsze z brzegu.

Zapisy dialogów/wypowiedzi:

Jest:

- Niezle, kurwa - mruknął – Mógłbym robić pierdolone remonty.

Powinno być:

- Niezle, kurwa - mruknął. – Mógłbym robić pierdolone remonty.

Jest:

- Super. – Mruknął sam do siebie.

Powinno być:

- Super – mruknął sam do siebie.

wpadało światło pełne wirującego kurzu - jak światło może byc pełne kurzu?

Rozumiem zamysł i wyobraziłem sobie to co pewnie i Ty - ale brzmi to dziwacznie...

Piszesz: "powykręcanymi groteskowo"

Jak dla mnie powinno być albo "powykręcanymi w groteskowy sposób" albo "groteskowo powykręcanymi"...

Brak kropki przed "który"

Można by "wyjustować" tekst (jest bardziej przejrzysty) i wstawić półpałzy zamiast myślników...

Czasem brakuje podmiotu (co jak pamietam często mi się zdażało i pokornie przyznaję, że trwając w błędzie, toczyłem o to ciężkie boje na forum) - i zdania "nie płyną"

Piszesz:

"Szybka na hełmie najemnika była wysunięta do góry (nie do końca rozumiem czemu nie napisac po prostu "uniesiona/otwarta/podniesiona") i przez otwór Revo mógł podziwiać jego zastygłą w grymasie bólu twarz. (brak podmiotu w tym miejscu i nie wiadomo kto zdązył zapalić) Przed śmiercią zdążył zapalić papierosa, który wypadł mu z ust i zgasł w kałuży krwi.

Jak dla mnie - zdania są jakies przekombinowane (nie jestem specem więc nie potrafię tego fachowo nazwać) - ja pisałbym prościej...

Oczywiście powinienem napisać myślniki zamiast półpałz, które stosujesz (ach ten brak edytora komentarzy)...

 

Szeptunie, z całym szacunkiem, ale chyba półpauzy?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie czytałam opowiadania, o którym wspominasz na wstępie, ale skoro zostało ostro skrytykowany, to pewnie były po temu powody. Przeczytawszy fragment Angel Inc., myślę, że to powody uzasadnione. Nie mogę napisać, że tutaj jest dobrze, bo nie jest, ale beznadziejnie też nie. Konstruujesz dość dziwne, niemal kwieciste zdania, które zawierają często zbędne informacje. Starasz się opisać wszystko, a przecież czytelnik ma wyobraźnię i nie trzeba mu „kawy na ławę” podawać.

Myślę, że nad tekstem, którego fragment przedstawiłeś, będziesz musiał popracować.

 

„Przez okna szczerzące się szczerbami szkła wpadało światło pełne wirującego kurzu.” – Ja napisałabym: Przez wybite okna wpadało światło słoneczne, w jego promieniach wirował kurz.


„…i świeżymi ciałami rozrzuconymi dookoła i powykręcanymi groteskowo.” – Ja napisałabym: … i porozrzucanymi dokoła świeżymi, groteskowo powykręcanymi ciałami.


„Brunatne kleksy wyraźnie znaczyły drogę od początku korytarza do toalety. Ktoś szedł tędy zostawiając za sobą życiodajny płyn.” – Brunatne kleksy na drodze do toalety, wydały mi się zrobione płynem, zgoła nie życiodajnym. ;-)
Czy nie wystarczy napisać, że korytarz był obficie poplamiony / zachlapany krwią?

 

„Zanim krople ciurkiem spłynęły do ziemi…” – Żołnierz stał w korytarzu, przed toaletą. Chyba nie było tam klepiska zamiast podłogi? Dlatego krew spływała ciurkiem nie do ziemi, a na podłogę.

 

„- Niezle…” – Nieźle…

 

„I ranę na czole, z której ciurkiem leciała krew, spływając po policzku, paskudząc i tak już brudny zlew.” – Dopóki ranny w czoło nie pochyli się nad umywalką, krew z policzka spłynie na kurtkę, nie do zlewu. Żołnierz pochyla się nad zlewem później, piszesz o tym dopiero kilka zdań dalej.


 „Czarna, skórzana kurtka z logiem korporacji Angel była upstrzona dziurami po kulach.” – Upstrzyć, to pokryć jakąś powierzchnię plamkami w innym kolorze niż tło. Muchy mogą upstrzyć, np. żarówkę. Kurtka żołnierza była po prostu przestrzelona w wielu miejscach, albo podziurawiona kulami.

 

„Z największej, postrzępionej wyrwy wystawało zmasakrowane ramię.” – Skoro z dziury wystawało ramię, to kurtka miała pewnie oberwany rękaw. Wyrwa nie pasuje mi do tego opisu.

 

„…rozprutą w miejscu gdzie nóż wkroił się w klatkę piersiową.” – Nóż sam się wkroił? Ponadto rozprucie to miejsce gdzie rozerwie się szew.

Ja napisałabym: …rozdartą na klatce piersiowej, gdzie otrzymał cios nożem.

„Mruknął sam do siebie.” – Wystarczy: Mruknął do siebie. „sam” jest zbędne.

 

„Po przekręceniu kurka z zimną wodą…” – Ja bym kurek odkręciła.

 

Podpalił i zaciągnął się.”Podpalić, to np. celowo wzniecić pożar. Ja bym papierosa zapaliła.

 

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Mam wrażenie, że trochę za dużo tutaj takiego literackiego efekciarstwa średniej klasy. Takie coś ma sens jednak głównie wtedy, gdy ktoś ma naprawdę dobry warsztat. A Ty masz ten warsztat tylko przyzwoity, więc Twoją szansą jest, jak już pisano wcześniej, prostota stylu, która wcale nie musi być zła (patrz - McCarthy bez ozdobników).

@Szeptun: Wydaje mi się, że te "powykręcane groteskowo ciała" ujdą i nie trzeba tego zmieniać. A światło pełne kurzu, to taka parapoetyzacja, dla mnie do pewnego stopnia dopuszczalna, zwłaszcza jeżeli jest obrazem jakiejś konsekwencji stylu, a tu chyba jest. Niefortunnie i pewnie nieświadomie, ale jednak. Całe to zdanie jest właśnie na czymś takim zbudowane.

Nie czytałem tego poprzedniego fragmentu, ale jestem ciekaw, czy masz coś do zaoferowania poza opisem jatki. Tutaj możemy ocenić tylko styl, który zawsze można poprawić, ale zmysłu do konstruowania fabuły ocenić już nie możemy. To tyle. Ale jeśli idzie o styl - nie jest tak źle jak wynika z komentarzy. Jest jednak tylko trochę lepiej.

Kwiecisty rozprysk, brunatne kleksy... w ogóle strasznie dużo tej krwi. Za dużo jak na tak krótki tekst.

    Bohater to robot czy android? Jakoś to niejasne... W każdym razię ---  ktoś nieludzko odporny na rany, jeżeli dym z papierosa wydostawal się  z płuc przez dziurę w plecach. 

    Wprawka pisarska.

Przeczytałam. Za mało, by ocenić fabułę. Rzeczywiście dużo krwi, aż razi, podobnie niewytłumaczona na razie odporność bohatera.

Ponownie nieprawidłowy zapis dialogów. W dodatku niekonsekwentny (jak już wyżej w przykładzie pokazano).

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Znów duży feedback. Doceniam ;)

 

@Szeptun

Dzięki za uwagi co do dialogów. 

"wpadało światło pełne wirującego kurzu - jak światło może byc pełne kurzu?" - widziałem taki zapis kilka razy. Nie przypomnę sobie tytułów, ale książki te poszły do druku, więc uważam, że jest ok.

"Piszesz: "powykręcanymi groteskowo" Jak dla mnie powinno być albo "powykręcanymi w groteskowy sposób" albo "groteskowo powykręcanymi"..." - również, w książkach widziałem dużo dziwniejsze zapisy.

Można by "wyjustować" tekst (jest bardziej przejrzysty) i wstawić półpałzy zamiast myślników... 
Czasem brakuje podmiotu (co jak pamietam często mi się zdażało i pokornie przyznaję, że trwając w błędzie, toczyłem o to ciężkie boje na forum) - i zdania "nie płyną" - przyjąłem.

"Szybka na hełmie najemnika była wysunięta do góry (nie do końca rozumiem czemu nie napisac po prostu "uniesiona/otwarta/podniesiona") i przez otwór Revo mógł podziwiać jego zastygłą w grymasie bólu twarz. (brak podmiotu w tym miejscu i nie wiadomo kto zdązył zapalić) Przed śmiercią zdążył zapalić papierosa, który wypadł mu z ust i zgasł w kałuży krwi. - zgadzam się, masz rację.

@regulatorzy

Świetne spostrzeżenia. Poprawię.

@Blaskin

Pobawię się pisaniem prościej, ale szczerze mówiąc jedynie pisanie w taki sposób sprawia mi prawdziwą radość ;) 

Lubię taki styl. Może to źle, nie wiem. Są osoby, którym bardzo się podoba. Te osoby nie są tak wyczulone jak ludzie na fantastyce, po prostu lubią czytać bez analizowania każdego zdania ;)

Dzięki.

@szoszoon

Kwiecisty rozprysk, brunatne kleksy... w ogóle strasznie dużo tej krwi. Za dużo jak na tak krótki tekst. - A tego zarzutu w ogóle nie rozumiem. Tak samo narzekasz, jak oglądasz film wojenny, albo horror gdzie krew leje się litrami? ;) Jest jej tyle, ile w zamyśle miało w historii być. To nie jest tekst dla dzieci, żebym musiał go wygładzać, bo komuś nadmiar krwi przeszkadza.

@RogerRedeye

Kim jest bohater wyjaśnia się później. I tak, jego odporność na obrażenia ma uzasadnienie w fabule.

@joseheim

Dzięki, że przeczytałaś.

----------------------------------------------------------------------------

Jeszcze dziś poprawię i może wrzucę kolejną część.

Dziękuję wszystkim, którzy poświęcili chwilę na wstawienie komentarza.

Pozdrawiam.

 

 

 

Nie będzie o błędach w zapisie dialogów, o różnicach między dywizami a myślnikami, o hektolitrach krwi też nie. Chociaż to akurat dochodzi do granicy przesady. Rzeźnia i tyle.   

O czym będzie? O niefortunnym doborze tekstu do prezentacji. Nie tylko Ty ten błąd popełniasz. Chodzi o to, że dajesz nam opis jakieś szlachtowania się przez najemników --- ale kto z kim, o co i z jakiego powodu walczy, mgła i pustka. Druga kwestia: jeśli Twój bohater jest cyborgiem albo superhipermanem, zdolnym żyć z dziurą w piersi na wylot, podaj to do wiadomości czytelników. Bo tak, jak jest, wywołuje zdumienie i, sekundę później, śmiech.  

Reszta w komentarzach Koleżanek i Kolegów.

hmm.

Co do dziwnych zapisó w książkach, które poszły do druku - cóż - to przeciez nie oznacza że to jest poprawne/ok/fajne...

U Sapkowskiego, którym jara się masa osób, jest masa ciekawych błędów (nazewnictwo, chociażby) ...

Tak, że proponuję, bys się nie trzymał takiej linii obrony...

Powodzenia!

ps. widze mega inspirację CP2020 :)

Wiesz, nie chodzi o to, ja próbuję Ci powiedzieć, że tekst nie musi być poprawny i z atestem dr Miodka, żeby czerpać fun z czytania. 

Prowadziłem kilka sesji RPG CP2020, ale się nie przyjęło ;) więcej, bo 3 lata prowadziłem Wiedźmina, a najwięcej Oko Yrrhedesa, w autorskim świecie.

Ogólnie główny bohater nie jest cyborgiem, no ale więcej części tego tekstu już na fantastykę nie wrzucę.

Pozdrawiam!

@vincent.uwo - a jak w zupie jest za dużo grzybków, albo przesolona to oczywiście zamysł kucharza, że tak ma być, wszystko tłumaczy? Skoro jedzącemu nie smakuje, to znaczy że jest niedobra i już! Mam nadzieję, że wyraziłem się jasno:)

Już chciałam skomentować, ale jak widze odpowiedź w stylu - nie podoba wam się, to już nie publikuję tutaj -  nie ma sensu się wysilać.

Wiesz Piwak, jak ma się problemy z czytaniem ze zrozumieniem, to rzeczywiście - nie wysilaj się ;)

Więcej TEGO tekstu nie wrzucę, bo po feedbacku jaki otrzymałem przeczytałem resztę opowiadania i doszedłem do wniosku, że za dużo pracy musiałbym włożyć, by poprawić wszystkie babole. A idąc tokiem rozumowania szanownych komentujących wyłapałem błędów całą masę.

Zamiast tego wolę pisać nowe, lepsze rzeczy, uwzględniając rady, które otrzymałem.

Chwytasz? To dobrze.

Pozdrawiam.

Nie widzę sensu wrzucać dużej ilości tekstu, bo jeśli jest be, to i tak nikt nie dotrze do końca. Kolejny fragment wrzucę tylko pod warunkiem, że ten jest ok.

Brzmi dwuznacznie.

I nie rozumiem też czemu drugi raz strzeliłeś sobie samobója. Tekst jest zbyt krótki, by oceniać coś  innego poza poprawnością językową, więc jakich komentarzy się spodziewałeś? Może się tak zdarzyć, że autor jeszcze uczy się poprawnie pisać, ale ma świetny pomysł, oryginalną intrygę, etc. U ciebie tego nie widać, bo w ogóle nie wiadomo, co się dzieje. To samo dotyczy Batmana - dałeś dwa urywki tak oderwane od siebie, że mogłyby być w odwrotnej kolejności i niczego by to nie zmieniło. Jasne, możesz zacząć coś nowego, ale jako że rad merytorycznych nie otrzymałeś, tylko językowe, więc pod tym względem raczej nic się nie zmieni. Ale jeśli tak wolisz, radzę, by to były krótkie teksty, które będą miały początek i zakończenie - no i łatwiej wtedy  będzie je poprawiać.

Aha, i ograniczaj jednozdaniowe akapity. Strasznie urywanie się czyta. 

W zasadzie wszystko juz zostalo powiedziane. "...szczerzące się szczerbami szkła..." moze jednak przerzuc sie na poezje?

Nowa Fantastyka