Profil użytkownika


komentarze: 713, w dziale opowiadań: 517, opowiadania: 166

Ostatnie sto komentarzy

Uuu, no to ej-ajka nieźle daje radę. Kurde, serio. To okropne crying xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Błogosmażeni, którzy nie zobaczyli, a uwierzyli!

Chyba naiwni laugh xD

 

Ale że jak to, to Ty sam to rysujesz?

I czy masz jakieś inne uniwersa niż podniosłe?

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Nad działaniem incognito musisz jeszcze popracować… cheeky Nie, żeby na wiele Ci się to zdało w moim przypadku, jako że ziemniaki słyną z czujności. cool xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Anet mnie śledzi!

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

(ale to się tyczy tylko pewnej serii opek, przysięgam xD)

Nie wierzę. sad xD

 

No, ale taki styl pisania również ma zapewne jakichś swoich amatorów, a jak Twój postęp jeszcze postąpi, to ło, ho, ho! ;)

 

P.S. Co to za awatar? Postanowiłeś pojezusować? Sektę zakładasz? xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Kurde mol. Przeczytałam to już dość dawno, jak jechałam pociągiem, ale nie miałam siły ostatnio nic komentować. Zgadzam się z głosami na górze, że zrobiłeś ogromny postęp. Zwłaszcza teraz, jak dla przypomnienia przeleciałam jeszcze wzrokiem całe opko, to naprawdę zrobiło na mnie wrażenie. Chociaż nie przepadam za opkami w tym stylu – masz taką tendencję trochę do wzniosłości, zauważyłam. W każdym razie to było napisane naprawdę zgrabnie, sto razy zgrabniej niż poprzednie Twoje opka, które czytałam.

 

Kurde, serio ładnie. Kurde mol, no. xD

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Heloł, przeczytałam dawno temu podczas podróży pociągiem, ale nie miałam siły ani czasu komentować. Jak ludzie łączą pracę z pisaniem, czytaniem i komentowaniem? Ja jestem jakaś nienormalna chyba, a może przedwcześnie dopadła mnie starość?! crying A przecież tylu Użyszkodników ma jeszcze rodziny, a dają radę, no JAAAAK ;(

 

Pamiętam, że mi się podobało. xD Było nawet trochę strasznie, tylko że momentami też tak trochę uśmiechało – było tak “swojskawo” – i to trochę psuło. Ale pomysł z autobusem podoba mi się bardzo, chociaż jest straszny! crying Zwłaszcza z perspektywy kogoś, kto jest tak rozkojarzony na co dzień, że zdarzało mu się mylić autobusy! blush xD

 

Fajny plot twist na końcu, bez niego wyszłoby bizarro, a tak to są ciareczki.

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Akurat dość ważna, bo coś pokazuje. ^^ Już dałam “oparł się na nim łokciami”.

 

Dzięki! heart

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Kurde. No dobra.

 

Dzięki. xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Heloł, heloł! Zagwozdka dla Państwa!

 

Czy coś tutaj jest nie tak?

 

Na chwiejnych nogach, wyciągając przed siebie ręce jak ślepiec, dotarł do stołu i opadł na niego łokciami.

 

Proszę o opinie. Pozdrawiam. laugh

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Każdy czytelnik wyobrazi sobie to, co mu pasuje. Przez co masz jedną sprawę mniej na głowie. Bo wiarygodna (dla czytelnika) sceneria jest w fantastyce rzeczą istotną.

W sumie musi być w tym trochę racji, bo jednak więcej osób zwróciło na to uwagę. Chyba uznałam, że ten podział jest oczywisty przez to nawiązanie w treści do klimatu, ale rzeczywiście trudno może być na to wpaść, jeśli się nie jest mną – czyli autorką. xD

No cóż, będę pamiętać na przyszłość. ^^’

 

Raz jeszcze dzięki <3

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Wszyscy patrzyli na mnie wyłącznie jak na cudaka…?

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej, Darcon, dziękuję, że wpadłeś i przeczytałeś! wink

 

Prezentują zbyt jednokierunkowe spojrzenia.

Rozumiem, co masz tutaj na myśli, ale jednak w tym przypadku się nie zgodzę. Przecież gdyby bohaterka nie była pewna swego, albo nie “rozwiałaby” już wcześniej swoich wątpliwości, to nie zaczynałaby w ogóle takiej rozmowy – chodzi o jej DZIECKO, więc musi być zdecydowana. :) A lekarz wie, że odmówi – więc dlaczego miałby się silić na gładką gadkę, na jakieś zrozumienie? Zresztą postawa lekarza miała również pokazywać brak autorefleksji wśród mieszkańców Północy, zadowolenie z własnego wygodnego życia, bez patrzenia na innych.

Wydaje mi się również, że ludzie rzadko prezentują “wyważone” opinie. Zazwyczaj coś jest dobre albo coś jest złe i głupie – nie wszyscy lubią snuć długie przemyślenia na każdy temat. :) Zwłaszcza, jeśli są jakimś tematem zaskoczeni, tak jak tutaj lekarz, może im być trudno.

 

Autorce nie chciało się zbudować wiarygodnego środowiska

Yyy… Niezbyt fortunne sformułowanie :P Owszem, byłam “skupiona na problemie, który chciałam przedstawić”. Czy to źle? ^^’

Opowiadanie bazuje na dialogu, przyznasz chyba, że trudno byłoby tutaj wpleść dokładniejszą ekspozycję. Czy bohaterowie mieliby sobie wzajemnie opisywać, jak wygląda to wszystko, co otacza ich na co dzień? A jednak ekspozycja jest, i moim zdaniem jest wystarczająca. Wiarygodne środowisko zbudowałam, ale w swojej głowie, jako tło, o czym możesz przeczytać gdzieś w komentarzach powyżej. ^^

Również podział na Północ-Południe jest moim zdaniem uzasadniony, o czym też było powyżej.

Jak miałyby wyglądać Północ i Południe? Cóż, Skandynawia i Kanada z jednej strony, może Syberia, gdyby w wyniku zmian klimatu stała się bardziej przyjazna – oraz wszystko co poniżej, z drugiej strony. ^^

Na koniec dodam jeszcze, że tym podziałem chciałam wręcz skłonić czytelnika do przemyśleń – właśnie na temat zmian klimatu i tego, jak może kiedyś wyglądać świat.

 

[gdyby] poddać w wątpliwość jedne i drugie stanowisko

Hmm… Zasadniczo bohaterowie NAWZAJEM poddają w wątpliwość swoje stanowiska, i to dość ostro, toteż nie bardzo rozumiem, jak jeszcze bardziej miałabym je poddać w wątpliwość. ^^’

 

Może nie wszystko rozumiem, nie ze wszystkim się zgadzam, natomiast bardzo dziękuję za wnikliwą analizę i cieszę się, że jednak się podobało heart

 

Pozdrawiam! ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

nie mogę się gniewać na moją jedyną (z tego co mi wiadomo) imienniczkę na tym portalu

blush heart

Już wiem, od kogo pożyczać pieniądze!

 

Na noże – fajny film, naprawdę! Chociaż Craiga też nie lubię, nie podszedł mi jako Bond. W Na noże jest spoko, w Glass Onion już za bardzo egzaltowany.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Auć

Żeby nie było, to nie było personalne blush Czytałam już teksty SNDWLKR i Corrina o pisaniu i odpowiedziałam podobnie, przy czym u Corrina ujął mnie humor, więc jego opko nawet przypadło mi do gustu. ;) Sama również napisałam kiedyś opko o pisaniu, trochę się za nie wstydzę, ale nie tak bardzo-bardzo, bo jednak była tam dodatkowa akcja. xD

 

Mnie wkurza nawet motyw pisarza w jakimś tekście/filmie. Ostatnio oglądałam Na noże z Craigiem i chociaż film był super, to wkurzyło mnie, że był tam pisarz. Bez powodu właściwie. sad xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

No ja naprawdę nie wiem, co Ty masz z tym chociaż. No jak byk nie pasuje, no. xD

 

Tak, ja! broken heart Ale ja jestem naprawdę uprzedzona do pisania o pisaniu, dla mnie stoi za tym zawsze taka logika: “no już nie mam o czym pisać, to byle coś napisać, napiszę o tym, że nie mam o czym pisać” – co mi się wydaje takie, no, żałosne. crying xD

 

Wydaje mi się, że właśnie ten dialog by zyskał na byciu mniej klarownym. Nie chodzi tylko o to, że byłby krótszy, ale też byłby taki bardziej… Hm… Artystyczny? xD Bardziej by pasował do reszty opowiadania. Tak jest zbyt ściśle, moim ziemniaczanym zdaniem.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Heloł!

 

Niestety muszę powiedzieć, że nie porwał mnie ten tekst, ale to dlatego, że NIE CIERPIĘ pisania o pisaniu!!! Normalnie nie ma nic gorszego. frown xD Tak więc tekst u mnie z góry był skazany na czytelnicze niezadowolenie. sad

 

– Sztampa, panowie, sztampa – powiedziałam lekko rozbawiona, chociaż takie obrazki widziałam już wielokrotnie.

Drakaina zwróciła już na to uwagę, i mnie również się to nie podoba – to “chociaż” naprawdę sprawia, że zdanie jest nielogiczne. Być może tym “chociaż” chciałaś zanegować “lekko rozbawioną” – ale nie da się tego przeczytać inaczej, jak w odniesieniu do “sztampy”. Czyli mamy:

– Sztampa, panowie, sztampa – chociaż takie obrazki widziałam już wielokrotnie.

Zdecydowanie pasuje tutaj “bo”.

 

Zresztą tych złodziei miałam całkiem sporo odhaczonych

Usunęłabym, nie wiem, co tutaj robi.

 

Dzienników Sylvii Plath

Kursywa…?

 

Już pomijając moje uprzedzenia, uważam, że trochę się ten dialog ciągnie. Jego rezultatów też do końca nie zrozumiałam, wydają mi się mało “wyraźne”. Z plusów – podobały mi się wszystkie opisy <3

 

I tak – solidaryzuję się. </3 Rozumiem, współczuję i życzę nam więcej oryginalnych pomysłów na przyszłość. crying xD

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hejo :)

 

Zapowiadało się ciekawie, ale niestety, urwało się tak jakoś bez puenty. :( Nie bardzo można to nazwać “opowiadaniem”, “scenka”, jak napisał już ktoś powyżej, pasuje bardziej.

 

Szary, szorstki, a jednocześnie delikatny i nieprzyjemnie ciepły rozprzestrzeniał się w miejscu

Brak tutaj logiki. Szary i szorstki – rozumiem, że to na minus. Delikatny – to na plus, dlatego jest wprowadzone przez “a jednocześnie”. Ale po delikatnym też powinno być coś na plus – czyli: “ciepły”, a nie – “nieprzyjemnie ciepły”. A tak jest:

minus i minus, a jednocześnie plus i minus – co nie bardzo ma sens.

 

kracząc głęboko i chrapliwie

Myślę, że samo krakanie jest na tyle sugestywnym słowem, że przysłówki są zbędne. Może lepiej: “z krakaniem”?

 

Spod skóry, wystawał kręgosłup, i żebra, niejako ktoś naciągnął na nie jedynie szare, cienkie płótno.

Co ma tutaj znaczyć: niejako? o.O Może chodziło o “jakby”?

 

Ale językowo całkiem ładnie, widać wyobraźnię. :)

 

Pozdrawiam ^^

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

JolkaK, wydaje mi się, że tak jak jest teraz, jest właśnie poprawnie. Ewentualnie mogłoby być tak:

 

– Trza było gorzały tyle nie pić. A tak, to jeszcześ mi winien za dzisiaj – mówiąc, postawił przed krasnoludem kufel piwa.

 

Ale IMO brzmi gorzej.

Tak czy inaczej, potrzebny jest przecinek po “mówiąc” :P

 

Bruce, dziękuję, ale nie crying xD Niestety, nie pasuje, no…

Ośmiornica, niestety nie ma w tym fragmencie takich intensywnych emocji. To tylko króciutki opis krajobrazu. Ech, no trudno, coś innego wymyślę. xD

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Ja wcale nie jestem tego pewna crying xD Myślę i myślę, ale skrobią to tak trudno…

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Moi drodzy! Dziękuję wszystkim za odpowiedzi! Natomiast muszę powiedzieć, że jeśli chodzi o przyznawanie mi racji, to jeszcze dużo pracy przed Wami.

 

Hue, hue, żarcikuję laugh

 

Ale, no, serio. sad

 

Hue, hue. laugh

 

Khę, khę.

 

jakby kto wielki grzebień wbił na wprost w dolinę

Ómarłam xD Ślimaku, Ty?! xD

 

Ośmiornico, czy nie sądzisz, że trochę trudno porównać góry do czegoś większego? xD

Adamie, Asylum, mnie jednak niektóre mosty przywodzą na myśl góry. Np.:

https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-3xW5-YYhA-6YkD_kobieta-spadla-z-jednego-z-przesel-mostu-swietego-rocha-664x442-nocrop.JPG

Albo:

 

Ale, kurde, właściwie w moim fantasy nie było takich mostów jak te na obrazku… Nie tak epoka jeszcze… ^^’

 

No dobra, no, zmienię tę metaforę, chociaż byłam z niej taka dumna. crying  “Nie gubiąc uśmiechu” też przeformułuję, zrobię “nadal szeroko uśmiechnięta”. Ale wiedzcie, że jest mi przykro. sad xD

 

 “Byłaś moją pierwszą myślą” brzmi dla mnie 100% naturalniej niż “Przyszłaś mi na myśl jako pierwsza”. Albo: “Byłaś pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl”. To drugie już lepiej, ale i tak strasznie długie… Nie sądzicie? ^^’

 

No dobra, już pomijając dokładne znaczenie tego idiomu, chyba się zgodzę, że to angielskawe. :(

Dziękuję za sugestię z sercem na dłoni, ale to niestety nie o to chodzi. :/ Chciałam właśnie powiedzieć, że ktoś generalnie jest uczciwy, szczery, ma dobre intencje… Nie zrobi czegoś złego… Ale na taką większą skalę niż pogawędki z sąsiadami (bardziej na skalę ratowania świata itp. xD). Kurde. Może macie jeszcze jakieś pomysły? xD

 

Dodaję szerszy kontekst (wycinek z mojej książki, ale się wstydzę blushblush xD):

 

– Muszę cię również prosić, abyś opuściła mój dom – dodała elfka, odwracając wzrok.

Tariro tylko się uśmiechnęła. Ciani zareagowała mniej więcej tak, jak przewidywała, a tym samym utwierdziła ją w przekonaniu, że decyzja o zaproszeniu jej do drużyny była słuszna.

Elfka miała serce na właściwym miejscu.

Zignorowała żądanie i wyjaśniła, w jaki sposób Kamantery weszło w posiadanie demonów. (…)

 

Nom. :( Bez tego zdania też nawet by grało, ale jednak… Chyba lepiej, żeby coś tam było. :(

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Oj, oj, oj… Zalecam popracować nad jasnością wyrazu, bo nie domyśliłabym się tych rzeczy, nawet gdybyś mi zapłacił cheeky Ot, sugestia na przyszłość. ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

U, hu, hu! Widzę, że jak mnie nie ma, to wątek stoi! No, na całe szczęście…

 

 

devildevildevildevil

 

Pytanka do miłych Współ-Użyszkodników:

 

1. Co myślicie o tej metaforze:

Spoglądał przed siebie, na widoczne w oddali szczyty gór, rozpinające się na horyzoncie niczym przęsła ogromnego mostu.

?

 

Dwa: Czy mieć serce na właściwym miejscu – to anglicyzm? A jeśli tak, to czy znacie jakiś zgrabny polski zamiennik, który nie waliłby młotem po łbie, jak np.: “być uczciwym/dobrodusznym?

 

Trzy: Czy można powiedzieć, że ktoś był naszą pierwszą myślą?

 

Cztery: Czy można coś powiedzieć, “nie gubiąc uśmiechu”?

 

Jak zwykle będę wdzięczna za pomoc. <loffa>

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej,

 

Nie powiem, żeby mi się nie podobało, ale tak jakoś… Nie porwało. Przede wszystkim, nie rozumiem trzech rzeczy:

 

  1. O co chodziło z tą intrygą policjantów? Co oni z tego mieli, kto im kazał?
  2. Czy bohater naprawdę był synem zmarłego?
  3. Końcówka: Chciałem o coś zapytać, ale on rozpadł się jak zdmuchnięta ze stołu, spopielona kartka. – Dlaczego? Przecież chyba zamienili się miejscami, to główny bohater wylądował w świecie umarłych…? Czekam na swoją kolej. Jaką kolej?! surprise

Bez tych niejasności czytałoby się lepiej, bo czytelnik nie zachodziłby w głowę.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hejo,

 

Przeczytałam z zainteresowaniem, momentami uśmiechnęło, bo tak trochę zapachniało satyrą (przynajmniej mi zapachniało). Moim zdaniem bardzo ciekawie osadziłeś motywy biblijne w heroic fantasy. ;D

 

Z minusów, tytułu nie rozumiem, chociaż Teodyceę kojarzę (czytałam nawet fragmenty). Dziwny był też ten motyw przyjaciela Dyzmy…? Jest wprowadzony jakoś strasznie dziwnie, tzn. powinniśmy wiedzieć wcześniej, że Dyzma nie był sam. A tak, te dwa zdania:

Chłopaka znalazłem w kącie, siedzącego na podłodze i rozmawiającego ze swoim przyjacielem.

Dyzma zerwał się z podłogi i uciekł. Popatrzyłem na jego przyjaciela.

…zboczona DHBW zrozumiała co nieco dwuznacznie blush xD

<ómiera> True story. sad

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hejo,

 

Czytało się całkiem przyjemnie, uśmiechnęło. :) Rozczarowała mnie trochę końcówka, bo w sumie zrobiła się z tego nie-fantastyka. Podobał mi się za to piernikowy sposób na morderstwo – zatkać komuś usta. No, i reakcje piekarza były całkiem zabawne. ;D

 

Te zaś obarczyły go niezrozumiałym wzrokiem.

Miś już zwrócił uwagę na to zdanie – wzrok nie może być niezrozumiały, co najwyżej “nierozumiejący”.

 

Widzę, że usunąłeś już słowo “klejący” – też chciałam się do niego doczepić, ale z innego względu niż Outta. Otóż piszesz, że piekarz skończył pracę, a ciasto jest klejące tylko przed pieczeniem – tak więc dobrze, że to słowo usunąłeś. :)

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Uff, no, znalazłam chwilę na odpowiedź :D

 

A zatem, Jimie:

 

Uważam, że po prostu tu brakuje pewnej eskalacji, pewnego stopniowania absurdu, pewnego zwiększającego się nasilenia groteski.

Zgadzam się! Po prostu w mojej głowie powstało to opowiadanie w takiej formie i nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby to jakoś udoskonalać. Chyba chodzi też o to, że ja traktowałam to bardziej jako żart, taką trochę zabawę językiem, niż coś, co ma porywać za sprawą akcji albo groteski. No, trudno, stało się. xD

 

student medycyny zachowujący się jak student medycyny a nie jak kosmita

Eee… Uważasz, że jakikolwiek student jest zwierzęciem poważnym i statecznym? xD Akurat uważam, że idąc na takie praktyki, miał prawo być przerażony. ^^

 

niemieszanie medycyny ze stomatologią, praktyk ze stażem, kierunku ze specjalizacją itp.

OMG, no to już jest przesada ;) Szpital jest zwariowany, to i nie wszystko musi być realistyczne. Nie sądzę, żeby aż tak wiele powiedzonek i metafor miało problemy z zębami – otwieranie osobnego gabinetu dentystycznego byłoby zwyczajnie nieopłacalne. ;)

 

Bardzo się cieszę, że na Twojej zakazanej gębie pojawił się cień uśmiechu! laugh :D

 

Zaciekawiła mnie Twoja stopka (nie to, żebym był fetyszystą stopek):

^^’ xD

 

"She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love."

Everything Is Illuminated Jonathana Safrana Foera. Wspaniała książka (choć podobno “nieakuratna” historycznie), gorąco polecam! Polecam również wspaniały film na podstawie powieści, z moim ukochanym Frodo Elijah Woodem w roli głównej. ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

No, tak bywało. A babska rewolucja odebrała zasób zwany kobietami ich mężom, ojcom, braciom, synom i dała kobietom.

heartheartheartheart

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Genialny Konkurs i genialne cytaty!

Ja, jak patrzę na te wytyczne i te cytaty, to przychodzą mi na myśl słowa takie jak: tortury; sadyzm; okrucieństwo; itp.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Nasze dusze akurat są mało zharmonizowane, ale jakimś cudem ogólnie do siebie pasujemy… Ano właśnie, bo to różnie bywa. wink

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Zgodzisz się z takim przeformułowaniem Twojej myśli?

Yyy, nie, bo akurat ta zacytowana myśl była mocno ironiczna. cheeky Owszem, na pewno są takie kobiety, które szukają mężczyzny lepszego od siebie, ale myślę, że coraz mniej. Teraz, kiedy nie musimy polegać na mężczyźnie pod każdym względem, łącznie z wyżywieniem i zakupem wacików, coraz bardziej liczy się “partnerstwo”. Szacunek, harmonia dusz… Te sprawy. wink

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

I to nie jest żart, ani gorzka ironia – duże amerykańskie firmy mają specjalne programy wspierające equality

Tak, wiem, to straszne, że dyskryminowani otrzymują odgórną pomoc. ;) Może dlatego, że bez niej zmiany nie chciały się dokonywać? Albo dokonywały się za wolno? To trochę jak wyciąganie z biedy jakiegoś państwa: bez pomocy z zewnątrz byłoby baaardzo trudno.

Jasne, że w wielu przypadkach to będzie niesprawiedliwe, ale wcześniej było niesprawiedliwie w drugą stronę. Wtedy było dobrze? Nie. Myślę, że to takie “wspomaganie” na dobry początek, które kiedyś zniknie, jeżeli uda się osiągnąć zadowalające efekty.

 

Czytałem jakiś czas temu, że amerykańskie kobiety narzekają na… brak możliwości flirtu w pracy. Cóż – same to przecież wywalczyły, by to było surowo zakazane i ścigane z całą surowością (lepiej już kogoś zabić niż skomplementować, szczególnie w Nowym Jorku), to skąd teraz nagła rozpacz? :)

No cóż, mężczyźni przesadzali w jedną stronę, więc trzeba było wprowadzić środki, które doprowadziły do przesady w drugą stronę… Ale czy na pewno są tutaj winne kobiety? :D Czy może mężczyźni, którzy nie znali umiaru i wykorzystywali swoją pozycję – bo przecież kobiety dopiero dochrapują się stanowisk kierowniczych? Cóż, teraz przynajmniej cierpią obie strony, i to o wiele mniej. ;) Lepiej nie zostać poderwaną przez kolegę, niż obmacaną w windzie albo zmuszoną do gorszych rzeczy.

 

Kobiety pracują w kopalniach i to od dawna.

No i dobrze. Nie zapominajmy tylko, że musiały to sobie wywalczyć, jak wszystko zresztą. ;)

 

więc jak widać, ani na dole ani na górze nie ma już dyskryminacji.

Byłabym ostrożna z tym stwierdzeniem. Tutaj trzeba by porozmawiać z jakimiś paniami, które rzeczywiście w kopalniach pracują. To, że ktoś je zatrudnił, to jeszcze nie znaczy, że na co dzień nie muszą zmagać się z dyskryminacją.

 

kobiety z ich otoczenia nie są w ogóle zainteresowane jakąkolwiek relacją

Po pierwsze, trudno mi w to uwierzyć. Po drugie, nawet jeśli, to zapewne są ku temu powody. Niekoniecznie tkwiące w kobiecie. :P A może po prostu chcą się rozwijać zawodowo? Chociaż, tak jak mówię, raczej w to nie wierzę. Odrzuconym panom może się tak wydawać, ale czy to prawda, to już inna sprawa.

 

(…) według badań upublicznianych przez same portale randkowe (…)

Nie bardzo rozumiem, co chcesz mi tym całym wykładem unaocznić/zobrazować, a już zwłaszcza tą częścią. Fakt, że mężczyzn jest na tych aplikacjach więcej, wyjaśniają zapewne punkty 1. i 2., z naciskiem na 1. I przepraszam bardzo, czy to jest jakiś zarzut wobec kobiet? xD Że kupują sobie psy, zamiast szusować po Tinderze? Czy to powinien być jakiś wymóg, czy kobiety mają tak facetom współczuć, że powinny zarzucić popołudniowe hobby i chętniej oddawać się tinderowaniu? ^^’ Nie wiem, po co mi ta statystyka.

Fakt, że kobietom łatwiej jest znaleźć “match”, również wynika zapewne z punktu 1. Oraz z innych rzeczy, nad którymi można by się długo rozwodzić, a których tylko się domyślam.

Co do punktu 3. (a może i 5.), to jestem tego okrutnego zdania, że mężczyźni są sami sobie winni – przez tysiąclecia budowali swoją pozycję dominacji, z którą wiążą się oczywiście nie tylko korzyści, ale i ogromna presja. Wielu tej presji nie potrafi udźwignąć. Ale – znowu – czy to jest wina kobiet? ^^’ Czy może, aby choć trochę zmitygować tę presję, którą czuje biedny mężczyzna, powinnyśmy siedzieć cicho jak mysz pod miotłą – żeby facet mógł się czuć chociaż lepszy od swojej żony czy siostry, skoro już nie może od kolegi z pracy? ^^’

 

I wreszcie – czy Ty chcesz mi w jakiś sposób udowodnić, że mężczyźni mają się gorzej niż kobiety? ^^’ Które przez całe millenia były ubezwłasnowolnione ekonomicznie i politycznie, a zazwyczaj miały również ograniczoną wolność osobistą? Ograniczony lub zerowy dostęp do edukacji, i tak dalej…? Czy mam wyszukać jakieś statystyki gwałtów i przemocy domowej, o morderstwach nie wspominając, czy nawet bez tego zgodzisz się, że to mężczyźni przodują w tych kategoriach? Przykro mi, ale kiedy myślę o takich porzekadłach, jak “człowiek jest gorszy od zwierzęcia”, “człowiek to największa bestia” itp., to nieodmiennie stają mi przed oczami “osiągnięcia” mężczyzn, a nie kobiet. A teraz nadeszła era, kiedy w pewnej ograniczonej części świata część mężczyzn musi się zachowywać trochę bardziej fair – i mam współczuć rodowi męskiemu, bo nie otrzymuje tyle seksu, ile by chciał? ^^’ Albo czasem dostanie dwa punkty mniej na rozmowie kwalifikacyjnej, po czym pójdzie gdzie indziej i znajdzie po prostu inną pracę? ^^’ Eee, sorry, ale nie.

 

Nie kieruję swojej feministycznej złości na jednostki – ot, mój narzeczony jest wspaniały, cenię mojego ojca i brata, i tak dalej - ale jeżeli tak popatrzeć na mężczyznę jako “gatunek w gatunku”, to moim zdaniem wymaga ostrej resocjalizacji. 5000+ lat uprzywilejowania naprawdę powinno wystarczyć.

 

Czy chciałabyś, by Twój facet był głupszy od Ciebie?

O! laugh Właśnie się dowiedziałam, że jestem głupsza od mojego faceta, jak miło! smiley

No bo skoro – w domyśle, bo tak właśnie sugerujesz – wbrew deklarowanemu feminizmowi NIE CHCIAŁABYM, żeby mój facet był głupszy, a faceta mam – no to musi być mądrzejszy! Jakby pójść dalej tym tropem, to jeszcze by się okazało, że w każdym związku (a już na pewno każdym szczęśliwym) mężczyzna jest od kobiety po prostu mądrzejszy. :) A może to idzie tak: prawdziwie mądra kobieta szuka mądrzejszego od niej mężczyzny? :)

Myślę – i podejrzewam, że się ze mną zgodzisz, bo mam nadzieję, że to na górze to tylko takie niefortunne sformułowanie – że “mądrość” i “głupotę” bardzo trudno zmierzyć. Myślę, że najlepiej dogadają się osoby będące na tym samym poziomie intelektualnym – a raczej zbliżonym, bo przecież “mądrość” to nie jest żadne IQ, które można zmierzyć punktami (a i IQ nie jest chyba do końca miarodajne).

Jedno może być dobre w tym, drugie w tamtym. Jedno będzie pewnie zarabiać mniej, a drugie więcej, i pewnie jeszcze długo zarabiać będzie więcej facet. Ale konkretne wskazywanie, kto w danym związku jest “głupszy”, uważam za dziwne… A czasem wręcz niewykonalne.

 

Ach, i żeby nie było, że uchylam się od odpowiedzi – owszem, szukałam inteligentnego faceta, i go znalazłam! wink Ale nie uważam, żebym była głupsza. :P Czasem ja gadam mądrzej, a czasem on. wink

(Częściej ja, oczywiście!)

 

:)

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Dziękuję za odpowiedź, chociaż trochę się naczekałam, he, he wink

 

Mężczyzna – utracił podmiotowość – stał się przedmiotem – towarem – i to szybko i łatwo dostępnym, który można przesunąć w prawo lub w lewo.

Nareszcie trochę sprawiedliwości dziejowej! :) Chociaż nie do końca, bo przecież sytuacja nie zmieniła się diametralnie. :P Nastąpiło bardziej "wyrównanie” niż “odwrócenie”, a i to nie do końca, i tylko w małej części świata…

 

Bo co ma zrobić ten facet, który się tak postarał?

Szczerze? Mnie, jako feministkę, nie obchodzi to nic a nic. angel A co to, kobiety nie przeżywają zawodów miłosnych? ==’ Czasem po prostu trzeba obejść się smakiem – i tyle. Dlaczego ta druga osoba, czy mężczyzna, czy kobieta, mieliby zostać za to ukarani – to już wykracza poza moje pojęcie. Chyba że byli naprawdę podli, no, ale, wtedy powinni płacić za podłość, a nie samą odmowę.

 

Myślę, że zwłaszcza w tym przypadku – kiedy mamy do czynienia z księżniczką, która o wiele bardziej musiała dbać o opinię i ogólnie “cnotę” niż jakikolwiek męski arystokrata – jej odmowa jest zrozumiała i uzasadniona, i moim zdaniem skończyła po prostu smutno. O. Przecież książęta też nie żenili się z wieśniaczkami (a już na pewno nie masowo), co najwyżej zaciągali je do łóżka. No, ale im było wolno.

 

Teraz, dawno po tym, jak minął kryzys męskości (bo to co teraz to nie jest kryzys – kryzys może się rozwiązać pozytywnie lub negatywnie, my teraz mamy przemodelowanie męskości w coś, co męskością po prostu nie jest – mamy czasy wiecznych chłopców, Piotrusiów Panów – i to już od dawna…

Oj, oj, oj, mocno się nie zgodzę. Moim zdaniem jest to raczej “przedefiniowanie” męskości, które w mojej, feministycznej opinii, sprowadza się zasadniczo do ucywilizowania chłopa, uwrażliwienia go i zmuszenia, żeby w kobiecie również dostrzegał człowieka. :P

A co do baśni feminizmu, to właśnie do tego feminizm dąży, żeby przestały być baśniami. :P I nie, nie mówię tutaj o pracy w kopalniach (swoją drogą, jeszcze nigdy nie słyszałam, żeby jakaś feministka się o to dopominała – chociaż na pewno nawet w kopalni są zawody, w których kobieta mogłaby się sprawdzić).

 

to pozostałych 90% biedulków staje się incelami

Oj, oj, oj. Fakt, że nie ktoś nie zdołał zaliczyć, mimo że ściągnął sobie appkę i wstawił ładne zdjęcie, jeszcze nie czyni z niego ofiary i męczennika. Jeżeli ktoś autentycznie jest incelem, to w wielu przypadkach przynajmniej część winy leży po jego stronie… I nie zapominajmy, że są również kobiety, które narzekają na brak powodzenia. I tak, również na brak seksu.

 

A przecież i na fantastycznym poletku były rzeczy takie jak “Taniec przemijającego się i trójki” Terrego Gene Carra (to był rok 1968!), czy “Wolny Pomidor” Michaela Bishopa (rok 1975).

Niestety, nie znam </3 Ale może dodam do swojej długiej listy…

 

Ale dobrze, że są jeszcze tacy, którym przyjemność czytelniczą nie sama tylko akcja sprawia :)

Przyznam, że ja też lubię akcję… blush Chyba że coś jest wyjątkowo ładnie napisane i ma jakąś głębię, albo po prostu bardzo przyjemnie się czyta. ;) Po prostu, co tu dużo mówić, pisząc “Szpital”, jakoś umknęło mojej uwadze, że może akcji rzeczywiście jest tam niewiele. ;D

 

Podsumowując – nie wiem, jak mogłeś tę baśń zakończyć. Mnie ten “morał” się nie podoba, ale cóż – zwalmy to na Andersena. ;)

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Ach, bo Jim był pierwszy! ^^ Przescrollowałam na dół i nie zauważyłam. No to ale odniosę się po pracy, bo to widzę, grubsza sprawa. xD I do walencyjnych waleni też wrócę.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

OMG, so cute, nie myślałam, że ktoś jeszcze tutaj kiedykolwiek zajrzy! ^^ Dziękuję ślicznie, cieszę się, że się spodobało. ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Mam wrażenie, że coś jest z tym mottem nie tak:

Lecz kto zamieszka te światy, jeśli są zamieszkałe? Czy my, czy to oni są panami świata? Czyżby wszystkie rzeczy dla człowieka były stworzone?

Chyba powwinno być: lecz kto zamieszkuje?

 

I jeszcze pytanie: czy motto być zacytowane (dosłownie?) w tekście, czy tylko wskazane w jakiś sposób “obok” opowiadania?

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

blush

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Heloł! Podobało mi się, chociaż logiki w tym finale raczej w tym nie ma (albo ja nie umiem się do niej dogrzebać). Dobrze opisane sceny w hotelu, dało się odczuć napięcie.

O, i podobał mi się dziwny sposób myślenia głównego bohatera. W sensie, że po prostu próbował przejść nad wypadkiem do porządku dziennego. To było bardzo nienaturalne, ale tutaj oczywiście pasowało.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hejo, przeczytałam z zainteresowaniem, chociaż cała historia jest takim trochę zlepkiem wydarzeń bez ładu i składu, bardzo abstrakcyjnie i groteskowo, no, jak na bizarro przystało. Podobały mi się dialogi. ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hm. Pomysł ciekawy, ale do mnie jakoś nie przemówiło to opowiadanie. Przyjemna historyjka, ale tak jakoś… Niewiele z niej wynika. sad

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

O, o, o! Otóż to! Mądrze prawi!

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

No rozumiem, rozumiem. <burczy pod nosem>

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Moim zdaniem jedyne smoczusie, na jakie zasługują debiutanci, to takie, o:

 

Wszelkie inne smoczusie należą się np. DHBW. Nie znam kobity, ale podobno zasługuje. devil

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Kurde, teraz doczytalam, ze smoczuś dla debiutantow. A buuu :<

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Chociaz, moze i trudno o inna, bo opko nie jest z tych nastawionych na akcje, jest bardziej… Hm… Sentymentalne? Melancholijne moze, tak trochę?

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Owszem, ale mało wyrazistą, no. :(

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hejo, na początku przypiełdołki:

 

Samo miasto przypomina sięgający setek stóp kręgosłup, z poszczególnymi dzielnicami mieszczącymi się na połączonych rdzeniami Kręgach.

Hm… A nie “rdzeniem”? W końcu “jeden kręgosłup”, o ile dobrze zrozumiałam.

 

byle doprowadzić jego pracę do końca.

To brzmi mi trochę jak kalka z angielskiego… Chyba raczej “dzieło” niż “pracę”?

 

Sami siebie nazywają Yok’oloi, co w ich języku oznacza: „Tych, którzy śnią”.

Ja dałabym już tutaj mianownik, i to z małej: “ci, którzy śnią”.

 

Wrażenia: bardzo, bardzo mi się podobało! Zasłużona publikacja, że tak powiem. ;D Kunsztownie zbudowana atmosfera, jest i zwrot akcji… I tylko smutno sobie wyobrażać, jak ludzie będą teraz ten świat snów plądrować. :(

 

Są tym, czym są, czy raczej tym, o czym śnią?

Ach, piękne zdanie <3 Chyba najlepsze zdanie, jakie przeczytałam do tej pory na tym portalu. Serio. (Bo jakie uniwersalne! Czy ja jestem tym, czym jestem, czy raczej tym, o czym śnię? ;))

 

Bardzo nastrojowe są te fragmenty z książki Otisa Shryacka. Bardzo ciekawy pomysł na istoty, które nam wydają się morskimi stworzeniami, a naprawdę są czymś więcej.

 

Pozdrawiam <3

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Heloł, przeczytałam z przyjemnością, chociaż jeśli mam być szczera, to temat jest troszeczkę, hm, oklepany – ktoś wprowadza się do nawiedzonego domu… wink Zabrakło też jakieś wyrazistej puenty.

 

Jakiś chochlik coś tutaj namieszał:

“Przez całą drogę powrotną miałem w głowie tę jedną myśl:

może zjawa wie, że jestem stroicielem i chce naprawy fortepianu?”

Przez całą drogę powrotną miałem w głowie tę jedną myśl: “może zjawa wie, że jestem stroicielem i chce naprawy fortepianu?”

No, ale ostatnio na Forum roiło się od chochlików, toteż nic dziwnego. ;)

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Finkla, jaka skromna… “ścisłej czołówki” cheeky xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Gratulacje! Ale tak z ciekawości, skoro 4 osoby miały po 33 głosy, to na jakiej podstawie wybrano akurat te dwie…? Bo nie alfabetycznie, a kolejnościowo to chyba trudno…

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

AdamKB

drakaina

Finkla

Golodh

gravel

Krar85

Krokus

OldGuard

Ninedin

oidrin

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Ależ Asylum, ja to wszystko rozumiem, ja nawet wiem, o co Ci chodzi! xD Z tym że to było tutaj celowe. Nie bardzo jest w tym opowiadaniu przestrzeń do “budowania napięcia nie tylko przez treść wypowiadanych poglądów lecz kontekst i obu bohaterów”, bo po prostu taką przyjęłam, hm, konwencję. ^^’ No sama powiedz: czy podczas wizyty u lekarza uzewnętrzniasz się na wszystkie strony, przypominasz sobie całe swoje życie, wyciągasz z lekarza wspomnienia z dzieciństwa, itp.? ^^’ No chyba nie bardzo. To w zamyśle miał być raczej suchy dialog, a emocje miały tylko przebijać… Ujmę to jeszcze inaczej: to, co Tobie się nie podobało, było dla mnie oczywiste, w pełni zamierzone i tak właśnie miało być. ^^

 

Pozdróffka, sorki, że znowu tak późno, ale pożera mnie życieeeee broken heart

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej, Aeae… Eae… <kopiuj-wklej> Aeaeaether! wink

 

Miło mi, że ktoś poświęcił chwilę na rozkminę mojego tekstu. ;) Owszem, myślnik jest jak najbardziej celowy. “Nic” ma być tutaj rozumiane jako “nic”, czyli “brak”, coś, co nie istnieje, a więc coś, czego nie ma. Tam, gdzie nie ma wszechświata, a więc nawet próżni, jest nic. Tak więc przed Wielkim Wybuchem było kompletne nic, a wszechświat, cofając się, również zostawia za sobą nic. Niczego nie da się jednak tworzyć, bo nic nie istnieje – owszem, nagle się “pojawia”, czy też wyłania – tylko że nadal tego nie ma… Stąd “nie” przed tworzeniem. Cofający się wszechświat zostawia za sobą pustkę, a więc absolutne nic – które niejako w ten sposób tworzy, no, ale, nie tworzy, bo tego nie ma! </3

A dlaczego “na nowo”? Bo kiedyś to “nic” sobą zastąpił, czyli było “nic”, w wyniku rozprzestrzeniania się wszechświata “nic” ustępuje mu miejsca, ale kiedy wszechświat będzie się kurczył, w jego miejsce znowu “zostanie” “nic”.

 

Uff. laugh

 

EDIT: A, i również mi miło, że tekst kojarzy się z czymś innym, aczkolwiek ja myślałam właśnie o Wielkim Kolapsie. ;)

 

Anet, dziękuję za wpadnięcie i przeczytanie! Cieszę się, że się przyjemnie czytało, a po wyjaśnienie odsyłam do komentarzy. ;)

 

Pozdrawiam Was <3

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Ależ ja nie uważam, że martwienie się cokolwiek zmieni, wręcz przeciwnie, jestem pewna, że tego trendu nic nie zatrzyma. Zastanawiam się tylko, jak ta mniej “ścisła” część społeczeństwa będzie zarabiać w tym nowym świecie na chleb. Niektórzy zdołają się dostosować, ale na pewno nie wszyscy, tymczasem maszyny będą odbierać ludziom coraz więcej pracy. Więc jak ta przyszłość będzie wyglądać? Moim zdaniem niewesoło.

I to mnie właśnie zastanawia: jak masy znajdą pieniążek na zabawki, rozrywki i igrzyska… Bo za darmo raczej nikt nie będzie chciał im tego dać. Chyba że nastąpi jakaś rewolucja społeczna, którą potrafię sobie wyobrazić, ale w którą nie bardzo wierzę.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Storm, no wiem, że on sam był chaotyczny, ale jednak zabrakło mi jakiegoś przerażenia własnym czynem. Tę “iluzję” stworzyłeś bardzo dobrze, tylko że potem inaczej widziałabym tę końcówkę.

 

Nie czepiam się samego zagadania do taksydermisty, tylko tego wyrażenia – “nie omieszkałem”. Po prostu jest tutaj, hm, przesadzone. ;)

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Misiu, no właśnie, nie będzie już można być pewnym, czy coś wymyślił człowiek, czy AI. Moim zdaniem to kijowo. xD W sensie, chwalisz kogoś albo uwielbiasz jego teksty, a tu może się okazać, że… No cóż… Zasługi nie są jego. ^^’

 

Golodh, tak mi się wydaje, że ta AI myśli recenzję ze streszczeniem. No ale też nie oczekujmy, że z 5 linijek streszczenia wyczaruje w kolejnej “iteracji” zaawansowaną analizę na pięć stron A4 – bo człowiek też nie dałby rady (a na pewno nie sensownie). Jak dla mnie to ta AI radzi sobie niepokojąco dobrze, a będzie sobie radzić tylko lepiej… Kurde, już nikt nie może być bezpieczny. Ba, nawet programiści nie mogą, bo przecież AI pisze już kody…

 

Swoją drogą, rozumiem, że programiści mogą mieć w głębokim poważaniu rozterki takich na przykład Forumowiczów, albo grafików, albo kelnerów, którzy boją się, że zostaną zastąpieni przez roboty. Ale żeby samych siebie “wysiudywać”, to tego już nie rozumiem. Chociaż, pewnie uważają, że to dopiero przyszłe pokolenie czy coś, a do tego czasu oni, osobiście, zdążą się nachapać…

 

Ogólnie nie wierzę, że przy kolejnej takiej “rewolucji technologicznej” dalej będzie mnóstwo miejsc pracy, tylko zmieni się rodzaj pracy. Bo obcowanie z taką technologią jest o wiele trudniejsze i całe rzesze po prostu nie będą w stanie tego ogarnąć, bo nie każdy jest na tyle uzdolniony matematycznie/analitycznie. Mówiąc wprost: nie każdy jest na tyle inteligentny. Myślę, że za kilka dekad będziemy mieć całe masy biednych ludzi, którzy nijak nie będą w stanie znaleźć zatrudnienia – jeszcze więcej niż teraz.

 

Tylko kto wtedy będzie kupował te wszystkie produkty, usługi…?

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

To ja przeklejam z SB historyjkę po polsku, którą AI napisało o moim psie na podstawie haseł wrzuconych przez narzeczonego. Pysz to ja, Dziabak to mój pieseł, Falco.

 

Dziabak był Golden Retriever'em, który mieszkał z właścicielką o imieniu Pysz w małej wiosce. Lubił biegać po okolicy, szczekać na dzieci i dzwonić za kotami. Pysz kochała go bardzo, ale był też trochę dziwny.

Zawsze chodził z dziwnym wyrazem twarzy, jakby wiedział coś, czego nikt inny nie wiedział. Pysz czasem się zastanawiała, co takiego widzi w swoim psiym świecie.

Pewnego dnia, gdy Dziabak biegał po okolicy, zauważył coś dziwnego. Zobaczył, jak jakiś mężczyzna wkłada coś do kieszeni pewnej kobiety, która szła przed nim. Dziabak zaczął szczekać i warczeć, ale nikt go nie słyszał.

Mężczyzna zignorował psa i poszedł dalej, a kobieta poszła do sklepu. Dziabak był bardzo zaniepokojony tym, co widział, więc postanowił pójść za nią do sklepu.

Gdy kobieta zaczęła płacić za swoje zakupy, zauważyła, że brakuje jej portfela. Natychmiast zorientowała się, że została okradziona.

Dziabak stał obok i patrzył, jak kobieta robi awanturę w sklepie. W końcu właściciel sklepu zauważył psa i zapytał, czy jest on z kobietą. Dziabak kiwnął głową, jakby chciał powiedzieć "tak".

Właściciel sklepu zrozumiał, że pies widział całą sytuację i natychmiast zadzwonił na policję. Gdy policja przyjechała, Dziabak pokazał im, gdzie poszedł mężczyzna. Dzięki temu udało im się go złapać i odebrać skradziony portfel.

Kobieta była bardzo wdzięczna Dziabakowi za pomoc i zaprosiła go do swojego domu. Pysz była bardzo dumna ze swojego psa i jeszcze bardziej go pokochała za to, co zrobił.

Od tego dnia Dziabak stał się bohaterem wioski i wszyscy darzyli go szacunkiem i uwielbieniem. Codziennie biegał po okolicy, a ludzie częstowali go smakołykami i gratulowali mu odwagi.

Dziabak był szczęśliwy i spełniony, a jego wyraz twarzy przestał być tajemniczy. Teraz wszyscy wiedzieli, że jest to wyraz radości i dumy z tego, co zrobił dla swojej właścicielki i wioski. I tak Dziabak cieszył się spokojnym życiem w swojej małej wiosce, zawsze gotowy do pomocy i ochrony tych, których kochał.

 

Ogólnie jestem przerażona!!! broken heart Nawet to, wybitnie głupie zdanie, mnie nie pociesza:

Dziabak był szczęśliwy i spełniony, a jego wyraz twarzy przestał być tajemniczy. 

sad

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hejo!

 

Ogólnie opowiadanie mi się podobało, ale mam jeden poważny zarzut, mianowicie – dlaczego dziadek nie reagował wcześniej, tylko patrzył, jak jego rodzina marnieje?

 

Przyjemny pomysł z podróżowaniem do świata zaklętego w fotografii. ^^ Podobała mi się postać Walerii, była taka… wyrazista.

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Heloł!

 

Nie do końca zrozumiałam (to już trzecie dzisiaj opowiadanie, pod którym to przyznaję – nie wiem, czy nie powinnam sięgnąć po lecytynę xD). Czy chodzi o to, że ta SI doprowadziła w jakiś sposób do zagłady świata – czy o to, że trwa nawet po końcu świata?

 

Zgadzam się z Irką_Luz, że średnio inteligentna ta inteligencja – i to jest moim zdaniem poważny zarzut wobec tego opowiadania. :P

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej,

 

Tak właśnie myślałam, że chodzi o Tomasza z Akwinu, chociaż nie wiem o nim za wiele. Może dlatego podczas czytania mocno się pogubiłam, nie zrozumiałam, w którą stronę to szło: czy Tomasz ucieszył się, że po wiekach ludzie (np. Wilhelm) czytają jego dzieła, czy wręcz przeciwnie – to, co powiedział mu Wilhelm, natchnęło go do napisania czegoś wielkiego? Tak czy inaczej, to bardzo ciekawy pomysł, szkoda, że nie wiem, w którą stroną to idzie. ^^’

 

Ta energia, oraz sposób jej uzyskania, jakieś takie pokrętne – właściwie trochę, hm, naiwne.

 

Ogólnie jednak podobało mi się. Te słoje budują w mojej wyobraźni fajny obraz.

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej,

 

Pomysł niezły, choć nie jest wybitnie oryginalny. Jeśli chodzi o formę, to ja niestety trochę się gubiłam – momentami nie wiedziałam, co właściwie się dzieje. Reakcja bohatera, kiedy zrozumiał, co się stało, już w psychiatryku, wydaje mi się trochę dziwna – jakoś nie ma w tym przerażenia własnym czynem.

 

nie omieszkałem zapytać go o to niewyjaśnione zdarzenie

Właściwie dziwne, że zaczyna taki temat z taksydermistą… Ale jeszcze dziwniejsze jest to “nie omieszkałem”, które właśnie sugeruje, że to coś normalnego. Moim zdaniem niezbyt trafne wyrażenie.

 

Ogólnie – mam mieszane uczucia.

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Heloł, Asylum, wybacz, że po kilku dniach, ale praca mnie ostatnio pożera!

 

No więc, khę, khę. Widzę tutaj pewną sprzeczność. cheeky Najpierw piszesz:

Odnosiłam wrażenie akademickiej dyskusji dwóch naukowców lekko znudzonych rozmową,

a potem:

Nie wiem, dlaczego tę kobietę aż tak karykaturalizujesz w narracyjnym pkcie widzenia lekarza? Dlaczego tutaj nie ma neutralności i wymiany zdań?

Po czym wspominasz o “presji”, o “narzucaniu czytelnikowi swojego odbioru zdarzeń”. Kłóci mi się to BARDZO z Twoim pierwszym komentarzem. To w końcu są jakieś emocje, jakieś wrażenia, czy tylko ta “beznamiętność i obojętność”? cheeky I co jest niepoprawnego w opisywaniu, co myślą i odczuwają bohaterowie? Ten lekarz jest człowiekiem, ma swoje odczucia i swoje przemyślenia na temat bohaterki. Czy czytelnik się z nimi zgadza, to już inna sprawa.

 

Co do zaznaczonego powtórzenia, z “oszczędzaniem”, ludziska, to jest ewidentne celowe powtórzenie. crying Pisałam już o tym powyżej.

– Oszczędź mi A.

– Nie, to TY oszczędź mi B!

 

I… ee… Dziękuję za przetrzepanie dokładnie opka ^^’, ale niestety nie zgadzam się z tymi wykreśleniami. ^^’ Dla mnie bez tego opowiadanie byłoby “łyse”, suche i tylko by straciło, momentami również na wewnętrznej logice zdań/akapitów. Zauważyłam już, że uwielbiasz ciąć, i ja również staram się pisać zwięźle i na temat – no, ale, po wprowadzeniu tych poprawek to po prostu nie byłabym ja. ^^’

 

Dziękuję jednak za czas i uwagę poświęcone na analizę, ponownie poczułam się jak Tokarczuk <3 xD

 

Pozdrawiam heart

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hejo,

 

dalsze jej dalsze losy z Lokim.

wink

 

Usunęłabym “z jakiegoś powodu”, brzmi jak luka w budowaniu historii, której nie miałaś jak zapełnić (nawet jeśli to element mitu).

 

wszystkich i chyba wszyscy

Powtórzenie.

 

chyba wszyscy wiemy, jak to się skończyło… A może nie?

Hm… Trochę to wyklucza tych, którzy mitologii nordyckiej nie znają. Ja np. nie znam, coś tam tylko kojarzę z Kłamcy Ćwieka, więc… ^^’

 

To tak na szybko, bo w pracy jestem. ;)

 

EDIT: To pierwsze zdanie mi się nie podoba, bo nie wynika z niego, że ta postać jest “postacią z tej mitologii” – a raczej trzeba się tego domyślać i sobie to dopowiadać:

Retelling mitologii nordyckiej o jednej z najbardziej tajemniczych postaci.

I dlaczego “retelling”? O ile to nie jest jakiś wattpadowy slang, to czemu nie coś w stylu “mit opowiedziany na nowo”?

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej Asylum,

Dziękuję, że wpadłaś <3 O ile w pełni akceptuję fakt, że Ci się nie podobało, to zarzutów nie uznaję – a przynajmniej nie w pełni ;)

 

frazesów wypowiadanych przez doktora

O ile jestem skłonna się zgodzić, że bohaterka wypowiada kilka frazesów, to u lekarza nijak ich nie dostrzegam. Wydaje mi się, że tak właśnie odpowiadałaby osoba na jego miejscu w tej sytuacji – to są po prostu pierwsze myśli i pierwsze argumenty, które mi by przyszły do głowy. Więc ja bardziej niż frazesy widzę u lekarza… hm… naturalne “odruchy”.

 

beznamiętność i obojętność. (…) Jakże mnie jako czytelnika ma obchodzić opisywana sytuacja, jeśli nawet bohaterowie są obojętni?

Dziwi mnie, że w taki sposób to odebrałaś. Bohaterka albo jest pretensjonalnie beznamiętna (tak ją widzi lekarz – artystyczna maniera), albo może – kto wie? – sili się na beznamiętność. Natomiast lekarz, jeżeli chce zachowywać się profesjonalnie, nie powinien szafować emocjami… Pomimo tego te emocje widać nie raz i nie dwa, najpierw ukrywane, potem już otwarcie okazywane – kilka przykładów na szybko:

Czekał cierpliwie, choć zaczynał odczuwać lekką irytację.

Z trudem powstrzymał się przed wymownym westchnięciem.

Nie widział już powodu, by zmuszać się do uprzejmości. Przejechał dłonią w dół twarzy i parsknął śmiechem.

wycedził

wycedził, czując, że balansuje na skraju wytrzymałości

Żachnął się ze złością.

wycedził, ledwo powstrzymując się od rąbnięcia pięścią w stół.

A myślę, że jakby to dokładnie przejrzeć, byłoby tego więcej… ^^’

 

Podobnie artystka w pewnym momencie “pęka”:

W jej oczach błysnęła zimna wściekłość. Przyglądała mu się przez chwilę, jakby ważyła słowa. Potem wysunęła wyzywająco brodę.

– To prawda – wycedziła. – I to w takim stopniu, że czuję, jakbym mówiła do ściany.

I nie muszę chyba panu tłumaczyć – teraz to ona cedziła przez zęby – że są ofiarami systemu, z którego my czerpiemy korzyści. A ja nie chcę, żeby moje dziecko w tym uczestniczyło.

 

Tak więc… hm… rozumiem oczywiście, że każdy może wszystko odebrać po swojemu… ale z tymi akurat zarzutami się nie zgadzam, no. ^^’

 

Raz jeszcze dzięki heart

 

 

 

Krarze,

Ach, omdlewam ze szczęścia! heart xD Tak jak napisałam powyżej, sama nominacja to już dla mnie dużo, normalnie prezent na nadchodzącą gwiazdkę. ;)

 

W postawach widać to, o czym mówi artystka.

<płacze ze wzruszenia> DZIĘKUJĘ crying xD

 

Kolejny punkt za bezstronność: pokazujesz, nie oceniasz, nie mówisz, co kto ma myśleć.

DZIĘKUJĘ crying xD Chyba wspomniałam już gdzieś powyżej, że zakończenie nie mogło być inne właśnie z tego względu, że raczej nie dałoby się uniknąć jakiejś oceny – a tak zostawiam to opowiadanie całkowicie “otwarte”.

 

Dziękuję soł macz, made my week <3 wink

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Anet, Dziękuję, chociaż nie jestem pewna, czy określiłabym to opowiadanie akurat jako… ee… sympatyczne? xD

 

Krarze, czekam niecierpliwie na komentarz – i dziękuję za nominację! blush Właśnie ją zobaczyłam dzięki komentarzowi Golodha. Dla mnie już sama ta nominacja jest ogromnym wyróżnieniem blush

 

Golodhu, nie ma sprawy, Dary Niebios poczekają. ;) Dzięki, że w ogóle wpadłeś, zajęło Ci to tylko pół roku! <podśmichuje> xD

To ciekawe, że lekarz jest w Twojej opinii przedstawiany jako ten, który nie ma racji, bo w komentarzach powyżej to raczej jemu przyznawano rację – bez sugerowania, że to “wbrew zamysłom autorki” czy coś takiego. Ale baaardzo mnie cieszy, że doszedłeś do takiego wniosku, bo nie było moim zamysłem przedstawiać tej kobiety jako kompletnie pokręconej wariatki . ;) Prawdę mówiąc, pisałam to opowiadanie bardziej z jej punktu widzenia, chociaż nie mogę powiedzieć, żebym się z nią zgadzała (a już na pewno nie w pełni) – i stanowisko lekarza rozumiem.

Cieszę się, że czytało się płynnie <3

 

Pozdrawiam Wszystkich heart

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej, Asylum ;) Ogólnie kontekst jest taki, że biedactwo leży w śpiączce, bardzo poturbowane, więc mam nadzieję, że nikt się nie będzie uśmiechał. ;)

Nie wiem natomiast, co masz na myśli przez “nagromadzenie epitetów”, bo jest tam “ciepłe” czoło i “wstrząsający” widok. Dwa epitety na dwa zdania to chyba jeszcze nie nagromadzenie. ^^’

Tak, tak, już rozumiem z tą woalką, no. ;)

 

Dzięki za dołożenie cegiełki <3 I cieszę się, że są i tacy, dla których to ciekawe, bo… Szykujcie się na więcej, hue hue hue! devil xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Ale dlaczego, w takim razie, podaje robotowi peta? Chyba go tym częstuje, prawda? To wygląda bardzo po koleżeńsku.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Eeee… Ok…? ^^’ (To na pewno miało być tutaj? xD)

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Ważne, żeby cały tekst brzmiał mądrze. wink

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Adamie, toż ja to z przymrużeniem oka. ;)

 

Szafarz, subiekt – co za słowa! Co za szpan! xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Dziękuję, Radku, dziękuję crying <płacze ze wzruszenia> Ja też tak uważam, no, ale, zjedli mnie tu wszyscy, to wolę nie ryzykować. crying xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Po nogach MOCNO brakuje przecinka:

Grali w wista z Becią, która prowokacyjnie odsłaniała długie nogi, i starym robotem zakupowym, poznanym wczoraj pod supermarketem.

 

Tutaj rozumiem więcej niż w odcinku 1, ale i tak nie do końca – nie wiem np., jak bardzo powinnam się bać – w każdym razie atmosfera nadal podoba mi się bardzo. :D Atsmofera jest naprawdę świetna. laughlaughlaughlaugh

 

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hm. Nie będę udawać, że rozumiem, ale wizja robota – takiego Odprowadzającego Do Szkoły – i jego luzackiej relacji z chłopcem jest… hm… jakaś taka świeża. Spodobało mi się, mimo że nie rozumiem. xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Dzięki, drakaino, zaprawdę pociesza mnie, że mogłam dołożyć do tej fatalnej tradycji cegiełkę laugh xD

 

Miło mi, Radku, że nie jestem w swoich odczuciach osamotniona. wink Ale i tak zmienię, skoro, kurde, taki bunt się wszczął… ;D

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

No dobra, dobra, już zrozumiałam. <burczy pod nosem> <płacze> crying

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Woalka → siateczka + kolejność zdań w środku. cheeky

 

Kurde, tak jakoś dobrze mi brzmi to nie-zwrotne skrystalizowanie… Skoro musi być zwrotne, to chyba jednak zastąpię innym słowem crying

 

lecz w ich miejsce pojawiła się siateczka cienkich blizn crying

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Nie znam bardziej fałszywego stwierdzenia :(

To chyba zależy od punktu widzenia. Jeżeli ktoś ma skłonności sadystyczne, tak jak Tar… w sensie, tak jak co poniektórzy…

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Kurde, znowu nie rozumiem. Przecież to jest metafora, wiadomo, że blizny nie skrystalizowały z dala od ciała crying crying Woalka to siateczka, którą się nosi na twarzy, a że tych blizn jest dużo, to mnie skojarzyło się z woalką. No, ale że wszyscy tutaj marudzą, to chyba jednak zmienię. <PŁACZE> I z krystalizacją też mi się kojarzy, no kurde, czy ja jestem jakaś dziwna? Pewnie tak crying xD

 

Ślimaku, a teraz podmioty będą lepiej, jak zamienię kolejność? I czy wystarczy, jak zamienię na siateczkę?! Czy nadal coś nie halo?

 

Podeszła do łóżka i przyłożyła dłoń do ciepłego czoła siostry. Twarz XYZ przedstawiała wstrząsający widok. Tłusta maść o zgniłozielonym odcieniu nadawała jej topielczy wygląd. Niezliczone ranki już dawno zdążyły się zasklepić, lecz w ich miejsce skrystalizowała siateczka cienkich blizn. Złamany nos i porozcinane wargi pozostawały lekko opuchnięte.

 

Dziękuję wszystkim za beszty heart

I za pomoc, ten teges sad xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

XYZ napadło stado wściekłych kurczaków, że ma pełno ranek? ;)

Żeby tylko! Jeszcze gorzej. ;D

 

Dziękuję ślicznie, czekam, czy ktoś jeszcze się wypowie. devil

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Mysie Pysie! Ponieważ otrzymuję od Was tony listów, w których piszecie, jak bardzo tęsknicie, przybywam z następną zagadką. :)

 

Czy czyimś zdaniem coś jest tutaj nie tak?

 

Podeszła do łóżka i przyłożyła dłoń do ciepłego czoła siostry. Twarz XYZ przedstawiała wstrząsający widok. Niezliczone ranki już dawno zdążyły się zasklepić, lecz na ich miejscu skrystalizowała woalka cienkich blizn. Tłusta maść o zgniłozielonym odcieniu nadawała jej topielczy wygląd. Złamany nos i porozcinane wargi pozostawały lekko opuchnięte.

 

 

Pozdrawiam wszystkich Fanów! heart

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

<płacze> Nie cierpię myśleć!!! crying

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hm, hm, no nie do końca przekonuje mnie takie wyjaśnienie. Przydałaby się jakaś sprytna historyjka (w treści opowiadania), dlaczego Rosjanie zaszli chochlikom za skórę. wink

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Smoczuś przeuroczy, a na dodatek muminkowaty. Ale temat truuudny… Trzeba myśleć… crying

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Mindenamifaj – Psotek i ogonki

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej, ho! :) Bardzo przyjemne opowiadanie, i bardzo dobrze napisane, czytało się płynnie i wciągnęło. Co prawda myślałam, że chochlik jest homoseksualistą i spodziewałam się innego konfliktu rodzinnego. ;) Jak dla mnie fajne, otwarte zakończenie, które pozwala sobie wyobrazić, jakie skutki będzie miało pomieszanie literek w rozkazach, szyfrach itp. ;)

 

Jedno, co mi się wydało dziwne, to że te chochliki wydają się trochę bezduszne – w końcu katastrofa budowlana to nie byle co – a nagle dostają jakiegoś “kompasu moralnego” i psocą przeciwko Rosji… Dlaczego, tak właściwie? :>

 

Nie wiem, czy nadal brakuje klika do biblioteki, ale na wszelki wypadek dam. ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

No ja wiem, że tak naprawdę żadne nie zasłużyło, ale opowiadanie jest w tonie humorystycznym, toteż humorystycznie do tej zemsty podchodzę ;)

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Pracodawczyni ją zmusiła! Okropna pracodawczyni, dodajmy. sad

Ale fakt faktem, klienci to tutaj niewinne ofiary. :( xD

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Heloł laugh Bardzo ciekawy sposób narracji, podobały mi się te wstawki kursywą. Dinozaur wcinający liście – uroczy. heart Miti i jej sposoby na podryw – urocze. heart

 

Koniec trochę mało spektakularny, bo nie jestem pewna, czy liście podziałałyby na czołgi… ^^’ Ale może dopomogła chochlicza magia. ^^

 

Pozdrawiam! ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

He, he, he. Podobało mi się. laugh Dobrze tak temu babsku, właścicielce sklepu. Zagwozdki w sumie trochę szkoda, bo splamiła sobie ręce sad – a czy było warto? – i teraz może mieć problemy. No, ale, ten jeden moment satysfakcji – może i bezcenny. wink

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej, ho! :) Bardzo sympatyczne opowiadanie. Pod koniec bałam się, że skarbnik Mazepa stoi po stronie złych zielonych ludków, ale na szczęście okazało się inaczej. wink

 

Najbardziej podobały mi się te magiczne składniki:

śpiew aktorów z teatru greckiego w Chersonezie, okruch odłupany od Schodów Potiomkinowskich w Odessie, piasek z plaży, opaleniznę turystów, dym z cygar wypalonych w Jałcie, po kropli wody z Fontanny Łez, wina z Massandry, krwi każdego narodu (…)

Robią atmosferkę, poza opalenizną turystów, która moim zdaniem tutaj nie pasuje. <kręci nochalem>

 

I to też było dobre:

obiecanie, że poświęci się Wziatocznikowi Czertowiczowi najlepsze owoce własnych wysiłków

Hi, hi, hi ^^

 

Pozdrawiam! ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

OMG, kronosie.maximusie, jakimś cudem tak przescrollowałam, że nie zauważyłam Twojego komentarza! crying Wybacz, kajam się.

 

Dziękuję, że wpadłeś! Co do Twoich uwag – śmiech nie zawsze jest wynikiem rozbawienia, chociaż, owszem, właśnie z nim się kojarzy. Tutaj był wyrazem zaskoczenia, niedowierzania, a może niepewności – “czy to żart…?”.

Dla mnie “etyka lekarska” kojarzy się ze zbiorem zewnętrznych zasad narzucanych lekarzom, natomiast to dopowiedzenie o moralności miało jeszcze wskazywać na subiektywność tego sądu – ale żeby rozsądzić, czy zastosowałam te słowa dobrze, potrzeba by jakiegoś filozofa w stylu Tarniny. xD

Co do “oszczędzania”, to jest to celowe powtórzenie – ona prosi, żeby czegoś jej oszczędził, a on odpowiada: “nie, niech pani mi czegoś oszczędzi”.

 

Co do Twojej opinii o eugenice, to zasadniczo się z tym zgodzę, natomiast patrząc na to, jak ważny jest obecnie wygląd i jak bardzo promuje się piękno, nie wątpię, że gdy tylko będzie to możliwe, wielu ludzi skorzysta z takiej genetycznej ingerencji. ;) To prawda, że lepiej w tym nie grzebać, bo nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć – ale z drugiej strony, jeśli chodzi o samo opowiadanie, można również założyć, że w świecie przedstawionym nauka jest na tyle zaawansowana, że można ingerować w zdrowie czy wygląd bez psucia innych rzeczy. (Nie ma to jakiegoś związku z Twoimi przemyśleniami, tak tylko zauważam.)

 

Pozdrawiam heart

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Oki, teraz rozumiem. Niestety nie jestem z tym klasykiem zaznajomiona :( xD Dzięki za wyjaśnienia.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Trzymam za słowo, dziękuję za wpadnięcie i przeczytanie! wink (Psst! Wszystkie kliki już mam. ^^)

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Hej avei,

 

Dziękuję za wpadnięcie i przeczytanie! heart Niestety opowiadanie nie było obliczone na finałowe fajerwerki, tak więc za ich brak nie mogę przeprosić. ;) Cieszę się, że chociaż trochę dało do myślenia.

 

Pozdrawiam ^^

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

bruce, dzięki, że zaglądnęłaś do kolejnego mojego… hm… dzieła! ;) Zagadka została już rozwiązana w komentarzach powyżej – chodzi o kończący się wszechświat, przeciwieństwo Wielkiego Wybuchu. ^^

 

Pozdrawiam heart

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Ładne.

Dziękuję, mindenamifaj, za głos rozsądku.

 

angel angel angel angel

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Iii tam, myślę, że na tym etapie dzieją się tam takie rzeczy, że spokojnie można sobie wierzyć, w co się chce. wink

 

Dzięki za odwiedziny! heart

She was with me. She did all those things and so many more, things I would never tell anyone, and she never even loved me. Now that’s love.

Nowa Fantastyka