Profil użytkownika


komentarze: 347, w dziale opowiadań: 320, opowiadania: 197

Ostatnie sto komentarzy

Klasyczne fantasy, ale w dobrym stylu. Bardzo dopracowany tekst. Jest tu wszystko – filozoficzna dysputa, rąbanka, magia i spiski. Klasyka. Mnie to akurat nie przeszkadza, ale myślę, że mógłbyś tu dodać coś oryginalnego i niepowtarzalnego. Przy tak szerokich horyzontach pisarskich, jakie prezentujesz, myślę że nie byłby to dla Ciebie problem, żeby dodać coś bardzo swojego i zapadającego w pamięć.

 

Dialog Sellasa i Tudala bardzo przypadł mi do gustu. Przypomina starcie doktryn filozoficznych z przełomu epoki starożytności i chrześcijaństwa. Z tego, co się orientuję, wiele z wygłoszonych przez te postaci doktryn i idei ma swoje nazwy. To, że zły Beatus powróci do dbrego Aegora i zostanie przez niego obłaskawiony to apokatastaza. A pogląd, że dobry Bóg nie mógł stworzyć świata, w którym panuje zło, prezentowali gnostycy. Pewnie musiałaby wpaść tu Naz, żeby wyłapać więcej takich smaczków.

 

Nie omijasz opisów przyrody, ubiorów oraz miejsc. Ujmują nieco dynamiki tekstu, ale dodają mu uroku. Nie wiem, co wycinałeś z tekstu oryginalnego, ale jeśli inne opisy, to dobrze :) Moim zdaniem kilka dodatkowych powłóczystych akapitów skutecznie zamuliłoby Twoje opowiadanie.

Twój styl pisania sprawia, że czuję się bezpiecznie, ale także i przewidywalnie. Od czasu do czasu mógłbyś zdzielić mnie po twarzy jakimś niepokojącym zdaniem albo określeniem. Przykład:

Wjechała na czarnym ogierze z ciemnozielonym aksamitnym czaprakiem (…)

– widzę czarnego ogiera i ciemnozieloną plandekę. Być może barwa czapraka niesie ze sobą jakąś symbolikę, może nie, nie wiem, nie widzę nic ponad to, co mi pokazałeś, po prostu czytam dalej.

Znajduję też u Ciebie określenia, które może błędami językowymi nie są (nie mam pewności), ale wyczuwam, że mogłyby być celniej sformułowane:

odziany w obdarte łachy

– jeśli łachy, to pewnie są stare i trochę poobdzierane

Według starej tradycji

– jeśli tradycja, to chyba nie najnowsza; może “prastarą tradycję” łyknąłbym łatwiej?

 

Dwie rzeczy, które na pewno bym poprawił (zdaje się, że są też na liście Joseheim):

natrafili na ciek wodny

– to zdaje się jest pleonazm

– To nie jest miejsce dla mnie Kacylu.

– postawiłbym przecinek przed wołaczem

 

– Co tu robisz, chłopcze? Skąd przybywasz? Spotkałeś może mojego męża, Locheima? Albo młodego Derrena? To syn mojej siostry. Na pewno nas szukają. I obiecali po nas wrócić.

– przy tej kwestii miałem wrażenie, że nie tylko wypowiadająca te słowa osoba się spieszyła, ale i autor pędził ku limitowi znaków ;)

 

Gratuluję bardzo dobrego tekstu oraz w pełni zasłużonego podium w konkursie.

Dzięki za czytanie :) Zastanawiam się, jakim kluczem kierowałeś się, że trafiłeś na to opowiadanie. Napisałem je ponad rok temu, lecz jego bohaterowie wciąż mnie nie opuszczają.

Właśnie. Jeśli nie jesteś jedenastoletnią dziewczynką, to niewątpliwe masz talent do bycia nią i wieloma innymi osobami, które z pewnością warto poznać.

Councie, nie napiszę nic mądrego, bo zgadzam się z recenzentami Twojego opowiadania i nie ubrałbym w słowa lepiej moich odczuć, niż oni. Miałem taką myśl, że przeżywanie tej samej sytuacji, w której samemu pociąga się za sznurki, prowadzi do obłędu. A dzielę się tą myślą z Tobą zupełnie bez przyczyny i bez sensu, bez powiązania z niczym, zawieszam ją w przestrzeni, pewnie po to, by wprowadzić Cię w taką konsternację, w jaką Ty wprowadziłeś mnie swoim opowiadaniem. Rzecz jasna, moja ręka nie jest ręką Mistrza, więc nie dorównam Tobie, Councie ;) Poza tym dobry z Ciebie pisarz.

Twoje opowiadanie ma niewątpliwy urok. Jest to ciekawa, wciągająca historia. Przypomniała mi trochę “Rose Madder" Stephena Kinga – powieść, którą czytałem lata temu (ciekawe, że MrBrightside przytoczył jeszcze inną powieść Kinga). Bohaterowie "Opowieści z Narnii" też używali obrazu jako portalu do innego świata.

Sam obraz opisałeś na tyle dobrze, że skutecznie mnie zaniepokoił i zaintrygował, dzięki czemu od samego początku przykułeś moją uwagę.

Wszedłem w Twoje opowiadanie prawie tak, jak główny bohater przez obraz :)

 

Unikałbym wyrażeń, które nie pasują do prowadzonego przez Ciebie stylu narracyjnego. Generalnie opis zdarzeń jest obiektywny, czasem jednak odczucia Kacpra żywo przenikają do tej narracji:

Już miał włączyć bachorowi Muminki

Liliana popełniła kiedyś bardzo podobny obraz

– słowo “popełnić" jest nadużywane przez artystów, którzy flirtują z odbiorcami ich dzieł, bo są świadomi wartości tworzonej przez siebie sztuki (dlatego podwójnie nie pasuje mi to stwierdzenie).

 

Wyłapałem jeszcze literówki:

Kacper obserwowała dziada cały ranek

– obserwował

powiedział do Liliany poważenie

– poważnie

 

Kacper rozważał wyjęcia noża

– nie jestem pewny, czy nie powinno tu być biernika.

 

Pomimo kilku potknięć, dałem się porwać czarowi opowiedzianej przez Ciebie historii. Pisząc “dałem się porwać”, naprawdę mam to na myśli :) Pobudziłeś moje emocje i poszedłem za Twoimi bohaterami tam, gdzie chciałeś. Gratuluję i gratuluję podwójnie, bo wygranej w konkursie też.

Dzięki, Ocha. W poprzednich konkursach, w których brałem udział, trochę spalałem się na wizji. Rosła i puchła, a limit znaków gonił. Musiałem ciąć oryginalny tekst i publikowałem streszczenie tego, co chciałem opowiedzieć. Teraz skupiłem się na przedstawionym świecie, ozdobnikach i na opisie imprezy, no i wyszedł "przerost formy nad treścią". Być może znajdę w końcu ten złoty środek.

Dzięki, drodzy Jurorzy, za przenikliwe recenzje. I za to, że tak gorliwie przysiedliście nad moim tekstem.

 

Lordzie, dziękuję za filozoficznie brzmiącą refleksję, która tak naprawdę jest dla mnie bardzo praktyczną wskazówką :)

 

Śniąca, dzięki za słowa zachęcające mnie do dalszej twórczości. Sam niedawno odkryłem, że jednym z obszarów moich zainteresowań jest obraz najbliższej przyszłości oparty o obserwację bieżących tendencji w świecie informatyki i biznesu oraz moją próbę zdefiniowania płynących z nich zagrożeń. Ale dopiero podczas pisania mierzę się tak naprawdę z tym, o czym myślę :)

 

Joseheim – dzięki za recenzję. Jako jurorka stoisz na straży wymogów konkursowych. I słusznie :)

Przy okazji poruszyłaś bardzo interesującą kwestię – ocena opowiadań w ramach konkursu versus w oderwaniu od niego.

 

MrBrightside – dzięki za słowa motywujące do dalszej pracy. Opowiadanie jak obraz – pewne elementy musi posiadać, nawet jeśli jest "odjechane". Doceniłeś walory mojego opowiadania, ale też dość jasno zakomunikowałeś mi, których elementów szukałeś w moim tekście, a zabrakło ich. Dzięki.

 

Dzięki Wam (Fantastic Four?) za wyróżnienie w konkursie – wiedzcie, że jest dla mnie niezwykle cenne.

 

Morigiano, jeśli nie jesteś przesycona recenzjami, dorzucę swoją.

Moim zdaniem niezwykle trafnie pokazałaś problem ofiary obarczonej wstydem i irracjonalnym poczuciem winy za krzywdę, którą jej się wyrządza. To, co mi na początku doskwierało w Twoim opowiadaniu, to schematy – łasy na pieniądze kler, podwójna moralność zaściankowej społeczności Skolimowa. Dopiero wraz z rozwojem akcji postaci przeszły pewne przeobrażenie i nabrały głębi.

Zagadkowo niejasny i niedokończony rytuał "pod Dębem" fajnie przedstawiony – od tej chwili zacząłem się zastanawiać czy puszczyk miał jakieś znaczenie i czy moment, w którym ksiądz zakończył egzorcyzmy , był właściwy.

 

Mam takie ogólne wrażenie, że nie wykorzystałaś w pełni swojego potencjału pisarskiego. W odbiorze przeszkadzały mi gdzieniegdzie nadmiarowe przysłówki, zbędne słowa i powtórzenia, jak na przykład:

Ksiądz tradycyjnie ucałował młodego w oba policzki, by ten mógł oficjalnie pocałować swą wybrankę.

– tu przeszkadzają pary: tradycyjnie / oficjalnie oraz ucałował / pocałować

W końcu na razie i tak nie mógł nic zrobić.

(…) zawołał jej nowo poślubiony mąż, przerażony i zdezorientowany całą zaistniałą sytuacją.

– ten ostatni przykład poraził me oczy ;) bo zaistniałą sytuację opisałaś dostatecznie szczegółowo jako przerażającą i dezorientującą.

 

Z literówek wyłapałem:

na białą suknie

– “ę” na końcu

 

Końcówka to mała psychodelka włos jeżąca, wedle Twojego zamierzenia, jak mniemam, więc gratuluję finału opowiadania ;)

Spodobały mi się dwie myśli z końca opowiadania:

Wszystko zawsze spadało na kobiety. Miał nadzieję, że jednak kiedyś to się zmieni.

Tak właśnie działają demony. Odbierają nam to, co odrzucamy, choć w przyszłości byśmy tego pragnęli.

 

Dzięki za niebanalny konkurs. Jurorom gratuluję dobrej organizacji i przede wszystkim pasji. Przeglądałem Wasze komentarze i recenzje – jestem pod wrażeniem Waszej pracy, bo widać, że przysiedliście nad każdym tekstem.

Gratuluję też zwycięzcom, wyróżnionym (wyszło na to, że sam sobie też gratuluję, ale robię to z pełnym rozmysłem) i wszystkim, którzy odważyli się uzewnętrznić i podzielić się cząstką swojej perspektywy świata.

Właśnie odkryłem, że wiele moich odczuć odnośnie wesel jest zbieżnych z Twoimi.

Wszystkie serwowane przez Ciebie szczegóły, np. makaron w rosole paćkający garnitur, pomogły mi zaangażować się w tekst.

A poniższe zdanie jest po prostu debeściarskie :)

Przy odrobinie szczęścia zdążę jeszcze tej nocy pograć na kompie.

Marcin Wolski – to dość znana postać. Nie wiem, czy celowo umieściłeś ją w swoim opowiadaniu. Ponieważ jako jedyną nazwałeś ją z imienia i nazwiska, pomijając głównych bohaterów nawet, instynktownie szukałem jakiegoś symbolicznego znaczenia w takim zabiegu. I nie znalazłem, pomijając fakt, że masz poczucie humoru, które mi bardzo odpowiada :)

 

Masz talent do wrzucania prostych zdań w tempo, takich jak:

Zresztą miłość pokona wszystko.

A kiedy wyszła na jaw prawda o dwóch dziewicach, to prawie parsknąłem śmiechem.

Bardzo zgrabne opowiadanie.

Według mnie, sposób w jaki opisujesz odczucia wrażliwiej i myślącej jedenastoletniej dziewczyny, jest imponująco trafny. W jakiś intuicyjny sposób interpretujesz jej głębokie głębokie spostrzeżenia, jednocześnie wykazując się znajomością funkcjonowania dziecięcego umysłu. Wszystko to zdołałeś opisać nader zgrabnie.

Na początku lektury tak się nią zachwyciłem, że w każdym akapicie znajdywałem błyskotliwą myśl i kompozycyjny ład (albo to Twój tekst sprawił, albo to ja z nieznanych przyczyn wpadłem w jakąś dziwaczną czytelniczą euforię).

Powklejałem sobie kilka "miodnych" fragmentów z Twojego opowiadania, które niezwykle przypadły mi do gustu:

(…) ile w tym było czułości, ile skrywanego bólu i intymności ludzi, dzielących ten sam, przeszywający smutek

(…) lekarze zalecali czekać. Pewnego dnia czekanie się skończyło. Janek wisiał u powały.

Przy stole odgrywano teatr wzajemnej życzliwości.

 

Kilka zgrzytów:

 

Miałem świadomość, że z każdym rokiem staję się bardziej obca dla tego miejsca.

Powinno być:

Miałam świadomość (…)

 

Zanim poszedł na tę przeklętą wojnę chciał się żenić.

– nie czuję się mocny w interpunkcji, ale postawiłbym w tym zdaniu przecinek.

 

stróżki potu

– jeśli dobrze czytam kontekst, nie chodziło Ci o stróżujące strużki, ale o strużki, co małymi strugami po ciele płyną

 

Stojąc w płomieniach przechodzili próbę ognia.

Od tego momentu zaczyna się robić groteskowo, prawie jak w filmie "Sok z żuka". Używasz tego samego języka pełnego barwnych metafor zarówno do opisu rzeczy przyziemnych i zwyczajnych jak i do przedstawienia scen horroru.

Myślę, że gdybym miał odwagę wtrącić się do tak dobrze napisanego tekstu, to właśnie w tym momencie. Zaakcentowałbym zmianę klimatu zmianą stylu, może skróciłbym zdania, albo odwołał do emocji dziecka oglądającego niecodzienne wydarzenia. Zrobiłeś to tuż po niepokojącym śnie dziewczynki, który był zwiastunem przedziwnej ceremonii ślubnej, więc o wiele bardziej wg mnie byłoby na miejscu podkreślić uczucia dziewczyny przy kolejnych wydarzeniach.

Przypuszczam, że chciałeś osiągnąć efekt akceptacji i zrozumienia, jakie przychodzą, gdy człowiek śni o rzeczach niezwykłych. Niestety przy okazji wywołałeś inny – moją rezerwę jako czytelnika wobec rozgrywanych scen. Myślę, że tak umiejętnie stworzyłeś klimat grozy, że mógłbyś mnie nieźle wystraszyć. Liczę na to następnym razem.

 

Ps. Myślę, że cenna może się okazać dla Ciebie uwaga, że napisałem tę recenzję, zanim przeczytałem inne komentarze.

 

Panowie, dzięki za wizytę i za krótkie recenzje. Ważne dla mnie są Wasze spostrzeżenia oraz opis odczuć doznawanych w trakcie czytania tekstu. Dzięki temu wiem, kiedy “jechałem po bandzie”, a kiedy “spaliłem” ;)

No słowo od Lorda oczywiście cierpliwie poczekam.

Rosabelle, dzięki za komentarz. Szkoda, że dołączasz do grona niewzruszonych. Słusznie wyczułaś – to właśnie niedoszła samobójczyni miała być gwoździem programu i to ona miała zagrać na emocjach czytelników swoim wystąpieniem. Dzięki za Twój czas. Teraz ja poświęcę mój, żeby wyciągnąć wnioski.

 

Dziękuję wszystkim za kliknięcia i za to, że pomimo zastrzeżeń tekst dotarł do biblioteki.

Cobold, dzięki za Twój czas poświęcony lekturze i komentarz. Gdybym miał go skomentować, powiedziałbym, że nie zostawiłeś na moim opowiadaniu suchej nitki. A ponieważ piszesz, jak piszesz, trudno mi obok Twojej opinii przejść obojętnie.

Może potknąłem się o jedną ze świętych zasad pisania, że tylko tam jest czytelnika reakcja, gdzie jest akcja.

 

Nazwiska musiały być przedziwne, w przedziwnym świecie biznesu, w którym jeden chce zapaść w pamięć drugiemu.

Reg, Twoja wizyta jest moją korzyścią :) Teraz zrozumiałem sens wypowiedzi, więc koryguję i moją: skoro umieściłem “dystopia” w słowach kluczowych, obym się mylił :)

 

Może dzieła nie zaliczyłbym do wybitnych, ale sprawia ono, że strona konkursu “Fantastyczne gody” jest niezwykle barwna.

Finklo, niesamowicie umiejętnie wprowadziłaś mnie w weselny nastrój. Te wszystkie drobnostki i szczególiki, które wyłuszczyłaś, są imponujące. Piszesz tak, jakbyś była ekspertką od tańca, wina i obrazów. Może jesteś? :)

Trudno nie docenić misternej roboty, jaką wykonałaś przy konstruowaniu tego tekstu, łącznie z oprawą graficzną.

Machnąłbym ręką na “zgrzyty psychologiczne”, bo ważniejsza jest dla mnie puenta, która ani nie nie pachnie moralizatorstwem, ani banałem, ani nieprawdopodobieństwem.

Niestety, człowiek, który doszedł do wielkich pieniędzy własnymi sposobami i o własnych siłach, może przejawiać cechy paranoika, który pała chęcią sprawowania kontroli nad wszystkim, co się rusza.

Lubię, gdy opowiadaniu towarzyszy jeden wyrazisty dylemat albo problem, z którym ma się zmierzyć bohater. W Twoim tekście od początku wiadomym się stało w jak trudnej sytuacji znalazł się Armir. Tym zabiegiem wzbudziłaś moje współczucie do niego, chociaż od początku jawi się jedynie jako skoncentrowany na własnych potrzebach kobieciarz i pijaczek.

Najśmieszniejszy kawałek wg mnie to ten, w którym Marra zwierza się z posiadania romantycznej duszy, a Armir odczuwa silną potrzebę opróżnienia pęcherza.

Końcówka, wedle Twego – jak mniemam – zamierzenia, przyprawiła mnie o dreszcze.

"Na potęgę Posępnego czerepu" – myślałem, że He-Man odszedł już w niepamięć, ale chyba po prostu stał się symbolem minionych czasów.

Podobał mi się sposób, w jaki budowałaś relację między głównymi bohaterami. Ich dialogi to typowy ping-pong – piłka ciągle była w grze. Pomimo niebezpieczeństw łowcy nagród pozostają beztroscy, a sytuacje zagrożenia życia traktują jako część ich codzienności.

Pamiętam, że kiedyś uwielbiałem komedie sensacyjne z tego typu postaciami.

Dlatego pomysł na "bloopers" według mnie trafiony w dziesiątkę.

Coboldowi chodziło chyba o Absurdalny Konkurs z 2016 r.

Mnie się z tym właśnie skojarzył Twój tekst.

Reg, Joseheim – dzięki za korektę. Niestety poprawki mogę wprowadzić dopiero po ogłoszeniu wyników. Żałuję więc, że nie wpadłyście wczoraj :)

Reg, w trosce o Twoje szczęście ostrzegę Cię, jeśli wpadnie mi do głowy kontynuować tę wizję.

 

Śniąca, MrBrightside – dzięki za czytania.

 

NoWhereMan – dzięki za komentarz. To, co napisałeś, jest dla mnie zrozumiałe i czytelne.

Przypuszczam, że napięcie trochę opadło, gdy stało się jasne, że Hermina Skorek jednak nie umrze na scenie.

 

Anet, dzięki za kilkuzdaniowy komentarz. Dzięki niemu wiem trochę więcej na temat własnej twórczości :)

"Samobója" to eufemistyczne określenie samobójstwa.

 

Finklo, dzięki za odwiedziny i słów parę.

Pamiętam, jak pozwoliłem sobie na uwagę o braku fajerwerków i "trzęsienia ziemi" pod Twoim opowiadaniem "Wszystko da się kupić". No i teraz mam za swoje ;)

Napisałaś wtedy, że tu pierwsze skrzypce gra przedstawiony świat. Pozostaje mi powtórzyć Twój argument i przemyśleć, czy słusznie czynię popełniając to, co wytykam innym ;)

Słowo "łajać" występuje jako synonim słowa "smagać" (przy tworzeniu opowiadania korzystałem z witryny synonim.net). Ale faktycznie, użyłem go w niewłaściwym znaczeniu. SJP definiuje "łajanie" jedynie jako naganę słowną. Zmieniam na "chłostać", dzięki.

 

AQQ, dzięki za komentarz, niebawem wpadnę sprawdzić co uczyniłaś "dla dobra kraju".

 

Rosso, dzięki za poświęcony czas i Twój ślad. Poczytuję to za sukces, jeśli tekst prowokuje przemyślenia :)

 

Barwny skład sędziowski zachęcił mnie do poddania się konstruktywnej krytyce. Mam tekst, jednak go jeszcze szlifuję. Chciałem upewnić się, czy ostateczny termin publikacji to 15.XII  23:59?

 

Anet, dzięki za Twój ślad. Jestem pełen podziwu, ile tekstów na tym portalu wciągasz ;)

Zarzuciłeś przynętę, która bardzo skutecznie przykuła moją uwagę: tajemnicę metafor. Od początku zacząłem się zastanawiać czym tak naprawdę są, jakie mają znaczenie i dlaczego ich występowanie jest takie oczywiste.

Wydaje mi się, że masz tendencję do wnikliwego studiowania tematu, raz gdy go odkryjesz. Cecha to zacna. Może to jednak szkodzić dynamice tekstu, którego temat dotyczy (trochę doskwierało w Twoim opowiadaniu "Piękni ludzie muszą wyjść"). Gdzieś trzeba wybrać złoty środek pomiędzy szczegółowym opisem przedstawionego zjawiska, a popchnięciem akcji naprzód i przedstawieniem rzeczy nowych. Tu chyba wyszedłeś zwycięsko z tych zmagań, chociaż według mnie momentami jechałeś po bandzie. Wulgaryzmy w Twoim wydaniu są śmieszne ale pozwoliłeś sobie powtórzyć zabieg wielokrotnie. Podobnie postąpiłeś z długim językiem Łukasza. Każda kolejna sytuacja zakłopotania Weroniki nie była już tak mocna i śmieszna jak poprzednia.

Jednak Twój błyskotliwy styl sprawia, że lektura mnie wciągnęła, a użyta przez ciebie metafora (metafora w postaci metafory) bardzo do mnie przemówiła.

przygarbiony jegomość o fizjonomii manekina

Fizjonomię rozumiem jako wygląd twarzy (cechy charakterystyczne, kształt i rozmieszczenie oczu, nosa i ust). Myślę, że chodziło Ci o oszczędną mimikę.

 

Przy tych fragmentach prawie parsknąłem śmiechem:

Kominiarki na głowach, kartony na metaforach

Zabij ją dosłownością

Według mnie podjąłeś próbę opisania nieuchwytnej, niematerialnej cząstki człowieka, nad istotą której duma każdy, kto podejmuje próby wzniesienia się ponad dosłowność. Takie próby zawsze warto podejmować, a jeśli są dobrze napisane, to uznanie z mojej strony podwójne.

 

Zapomnialemhasla, jeśli zapomniałeś hasła, a używasz przeglądarki FireFox, to w opcjach znajdziesz zakładkę "bezpieczeństwo". Musisz kliknąć przycisk "Zachowane dane logowania", a następnie "Wyświetl hasła".

 

A tak bardziej serio, to podobało mi się to, że najpierw coś poczułeś, a potem spróbowałeś to opisać. Nie zmieniaj kolejności ;)

To pierwsze słowo jest jak napis nie na pocztówce, ale na nagrobku ;)

Życie, które tam sprowadziliśmy umierało.

– wrzuciłbym tu przecinek przed “umierało”, ale wszyscy podejrzanie milczą w tej sprawie ;)

Przekaz jasny.

 

 

Łyknąłem Twoją pigułkę. Najbardziej mnie tu pociągają zabawy słowne typu “Ktoś na ulicy znowu rzuca słowa na wiatr“ itp. a także nagromadzenie absurdu w krótkich zdaniach (epizod z Jackiem). Gratuluję wyróżnienia.

Piszesz bardzo zmysłowo i poetycko w dość nietypowym, kosmicznym klimacie. “Smyranie futrem” – to byłaby już czysta erotyka ;) jednak myślę, że samo słowo “smyranie” jest tu nie na miejscu, skoro w autorze pocztówki wzbudza burzę doznań.

Coldbeer, z publikacjami jest jak z filozofią, jedno pytanie rodzi następne i tak bez końca. Gdzieś przy trzechsetnym rodzą się te naprawdę ciekawe i warte uwagi.

Życzę wytrwałości i równie pojechanych pomysłów, jak ten :)

PS. Chyba chodziło o "miecze świetlne", nie "mecze".

 

Pietrku,

wraz z piątym zdaniem poczułem się zagubiony, bo zdało mi się, że zmienił się adresat pocztówki. Zrozumiałem potem jednak, że przeskok z liczby pojedynczej na mnogą nie oznacza zmiany odbiorcy przekazu.

Nie nazwałbym stawania w obronie tych, których się kocha, nienawiścią, nawet jeśli prowadzi do śmierci kogoś innego.

Natomiast "życie wszystkim" – to ciekawe i intrygujące stwierdzenie ze strony robota. No i kto wie – może to właśnie firma Apple skonstruuje pierwszego "antka" ;)

Ktoś uwięziony w ciele kolibra, piszący list ręką pijanego ogra, bojący się ponownej przemiany w kota. Bałagan czarodziejki przyczyną nietrafionych zaklęć. Nie wiem, czy powinienem przypasować te wypadki z jakąś powieścią, której nie znam. Ciekawi mnie, czy dał byś radę opisać podobnie zakręcone sytuacje w dłuższych formach.

Podstuwak, fajnie piszesz. Te krótkie zdania wwiercają się w umysł, jak jakiś wirus.

Ojej, wychodzi na to, że te "prawe" są częściej wykorzystywane. Mogłyby złożyć pozew zbiorowy.

Bemiku, chyba moja empatia ma za krótkie nóżki, żeby zderzyć się z tym tekstem. Zastanawiałem się dlaczego trudno mi było wykrzesać w sobie współczucie i niezgodę na ogrom bólu i niesprawiedliwości, jakie dotykają bohaterkę, i myślę, że po części jest tak dlatego, że sama Basia podchodzi do sytuacji, w których się znajduje, z pełną akceptacją. Prawdopodobnie trafiłaś w punkt, jeśli chodzi o odczucia osoby niepełnosprawnej, która nie miała szans zaznać innego traktowania, niż tego, którego doświadczyła. Jednak zabieg przedstawienia okropieństw właśnie z takiej perspektywy spowodował u mnie odrealnienie i emocjonalną izolację.

Niewątpliwie jednak jesteś autorką, której ufam, że dokądś mnie doprowadzi. Czytając Twoje teksty, już od pierwszych akapitów, podążam tam, gdzie to sobie zamierzyłaś. To niezwykły dar, który można wykorzystać na wiele powodów. Good luck :)

Dzięki Gnoomie. Nie jestem wyznawcą tego, co napisałem. Zdaję sobie sprawę, ze powstają różne pomysły odnośnie tego do czego mogą jeszcze służyć neurony lustrzane i że są mocno nadmuchane :) Być może przewaga elementu ‘fiction’ nad ‘sience’ w tej pocztówce jest większa, niż myślę.

Dziękuję, Funie, za obszerny komentarz. Sensu, jak słusznie zauważasz, w wysyłaniu takiej wiadomości w przeszłość dużo tu nie znajdziemy. Autorka pocztówki została zmotywowana do jej wysłania, bo akurat otrzymała podobną od swojej prapraprawnuczki. Lekkomyślność i beztroska autorki nie pozostawia pola na usensownianie jej poczynań. Dzięki za kolejną, konstruktywną opinię. Twoje recenzje mają duży potencjał do weryfikowania czyjejś twórczości.

W fajną przygodę mnie zabrałaś. Gratuluję wyróżnienia w konkursie :)

Po przeczytaniu tytułu pomyślałem, że zechcesz przekroczyć limit znaków ;) Jest tu nadzieja i desperacja zarazem, śmiałość, życzliwość. To co mnie ujęło w tej pocztówce to fakt, że jej autor odsłania jedno z najbardziej ludzkich postaw – bezinteresowny gest sympatii, który nie ma sznas do niego nie wrócić, a mimo to go wysyła. Miodzio :)

"(…) ludzie są zbyt zabiegani, żeby patrzyć w niebo" – genialne :) Przy okazji ciekawe pytanie udało się Tobie postawić: czym jest prawdziwe piekło dla jego mieszkańca? Fajne.

Widać, że lubisz zabawy słowne. Bardzo mi po drodze w Twoich rozmyślaniach o niepamięci. Nie wszystko złapałem z Twojej pocztówki, ale to co wychwyciłem, wydało mi się bardzo orginalne.

Bardzo podoba mi się, jak wystylizowałeś język i gładko wszedłeś w slang betatestera gier komputerowych, który wpadł w pułapkę niedorobionej wirtualnej rzeczywistości. Lordzie, fhui fajne.

No nie domyśliłem się, o co chodzi. “Prewencyjne ośrodki edukacji” i “Małgosia” są pewnie jakąś podpowiedzią.

Szkoda, że elfy odpłynęły na zachód. Dobrze, że spróbowałeś je złapać :) Moim zdaniem takie pomysły są zawsze godne uwagi. Osobiście jednak nie upychałbym tolkienowskiego stylu w małogabarytowe ramki pocztówki. Nie przeszkadzałby mi on natomiast w dłuższych formach. Myślę, że dobrze czujesz ducha tej lektury.

Gratuluję drugiego miejsca. Oprócz tytułu rozbawił mnie PS. Napisane z jajem :)

No więc ja to widzę tak:

Sztylet – to Twoja broń i pasja, w której jesteś coraz lepszy – pisanie.

Upiór – to Twój strach – brak weny.

Cela – to brak czasu na realizowanie pasji.

Deszcz – to wydarzenia, które są przed Tobą. Dzięki nim będziesz pisać, pisać i pisać, a weny Ci nie zabraknie…

Pozdrawiam ;)

 

Bardzo ucieszne te heheszki. Dla mnie jednak największą siłą tej pocztówki nie jest poczucie humoru, ale wizja świata XXI wieku uznającego za arché stałość.

Fajnie napisane, trzyma klimat. Nie czytałem Abercrombiego.

Z tymi fotkami to przegiąłeś ;) miałem skojarzenia z Czarną Chatą z “Miasteczka Twin Peaks”. Myślę, że dobrze byłbyś w stanie oddać Lynchowskie klimaty.

Śniąca, dzięki za wizytę. Myślę, że zaskoczenie prapraprababci byłoby w pełni uzasadnione :)

Dzięki Wam, jurorzy, że zdecydowaliście się wyróżnić moją pocztówkę w tym szalonym konkursie. To już drugie moje wyróżnienie w konkursowych zmaganiach na tym portalu. Zdaję sobie jednak sprawę, że krótka forma pozwoliła mi nieco przykryć  moje braki warsztatowe i wciąż doskwierającą mi niekompetencję językową

Przypuszczam, że przeczytanie wszystkich prac i próba objęcia ich jedną klasyfikacją stanowiły nie lada wyzwanie. Sam zapoznałem się na razie z ponad połową. Po lekturze niektórych pocztówek miałem taki mętlik w głowie, że krótki komentarz byłem w stanie napisać dopiero na następny dzień. Dlatego dzięki Wam, organizatorzy! 54 prace i to w tak wyborowym towarzystwie. To chyba jakiś rekord ;)

 

Gratuluję też wszystkim wyróżnionym, do których się zaliczam.

 

Gratuluję Coboldowi. Wbrew wszelkim opiniom, nawet samego autora, utrzymuję, że nadawcą jego pocztówki jest Jon Snow.

Fan "Władcy Pierścieni" zawsze mile widziany :) Powtórzenie słowa "zawsze" w trzecim zdaniu, na które zwróciła uwagę Joseheim, niepotrzebnie psuje odbiór całości.

"Z naszego związku może wyniknąć tylko czerń" – genialne :)

Dziękuję Nevazie, dziękuję Heksogeno Nitroamino Heterocykliczna Cyklotrimetylenotrinitroamino.

Gratuluję odwagi, wykorzystałeś niewiele ponad połowę limitu znaków, podczas gdy większość cięła.

Przybliżyłeś mi nieco postaci panów Gustawa i Piotra (zidentyfikowałem ich po cytatach, które łopatologicznie wrzuciłem w wyszukiwarkę Google).

Nadawca jest już po tej drugiej stronie, a adresat wciąż jest wśród nas. Obydwie postaci są autentyczne. Twoja praca wyróżnia się na tle innych.

 

Być może czasami nieskomplikowany bywam, ale rozbawił mnie fragment:

z nudów rozwaliłem z minigun dżdżownicę

Postscriptum też trafił w moje poczucie humoru :)

Powodzenia.

Gnoomie, dzięki za ciekawą pocztówkę, a jeszcze większe dzięki za Twój komentarz. Dzięki niemu złapałem całą Twoją koncepcję bogów poszukujących swoich potencjalnych wyznawców. Powodzenia.

Pomysł na tyle oryginalny, że tematycznie wyróżnia się na tle innych pocztówek. Przypomniały mi się czasy, kiedy cały czwartek albo wtorek czekałem na kolejny odcinek “Z archiwum X” w TV.

Bardzo zgrabnie napisane :) Po przeczytaniu pocztówki przyszedł mi na myśl “Mort” z cyklu Świata Dysku, bo cytat być może jest z “Czarodzicielstwa”, ale całości tematycznie bliżej do tej pierwszej pozycji. Fajne :)

PS. Pimpuś, to takie ładne imię dla konia ;)

Mam chyba głowę napełnioną zbyt dużą ilością "kosmicznych" skojarzeń, żeby nie skumać o co chodzi. Najmocniejszy moment to oczywiście konsumpcja robaczywej kulki :)

Udało Ci się zmieścić w dość krótkiej formie niezły pomysł. Myślę jednak, że jeszcze bardziej by mi się podobało, gdybyś dopuścił interpretację, że autorem pocztówki jest czarna dziura.

Najbardziej podobało mi się, jak zgrabnie ująłeś temat pomieszanej tożsamości. A zabawnie też było.

Takimi fajnymi niuansami wzbogaciłeś swój tekst, że aż niektóre tu zacytuję, bo te chyba jeszcze nie zostały przywołane:

A żeby nie rzucać słów na wiatr (…)

No to lecę.

Spora dawka humoru. Powodzenia w konkursie.

Tytuł dość mocno kojarzy mi się z filmem spoza kręgów fantastyki z Danielem Day-Lewisem.

Natomiast nawiązania do wielu różnych gatunków F i SF bardzo udane – szeroko siejesz ;)

Galaktyka Jerzego Łukasza, Jacek Wróbel i Komuna Niebieskich Skrzatów – to debeściaki.

Bardzo subtelna i estetyczna pocztówka. Rudego Czubka nie namierzyłem, ale poczucie humoru bardzo mi odpowiada.

Twoja pocztówka to takie dwa w jednym. Udało Ci się tu upakować dwa zwroty akcji: tematyczny oraz emocjonalny, gratuluję :) Może miałbym jeszcze trochę większą satysfakcję z lektury, gdyby obydwa miały formę nie skokową, ale narastającą. Ale widzę, że była już o tym dyskusja ;) Powodzenia.

Nie wiem, czy znasz teledyski takiej kapeli Tool. Przez chwilę poczułem ich klimat. Nie znam dobrze Twojej twórczości, myślę jednak, że brzydkie wyrazy możesz skreślić ze swojego słownika. Niepotrzebnie przysłaniają wizję, którą chcesz przekazać czytelnikowi.

Dziękuję wszystkim za wizytę, za lekturę i za pozostawiony ślad :)

 

Darcon, Rosebelle, Blacktom – wybaczcie, że odpowiadam zbiorczo, ale jestem przekonany, że słowo komentarza Wam się należy. Myślę, że same wizje przyszłości nie są tak niepokojące, jak stosunek członka społeczności, której ona dotyczy. Czyż lekceważący stosunek do rzeczy, które powinny budzić niepokój, nie jest jeszcze bardziej niepokojący?

Z pełnym rozmysłem użyłem dopisków „tak jak ma być” oraz „są lepsze rozrywki”, które zdradzają niefrasobliwość autorki pocztówki wobec takich zjawisk jak komercjalizacja prawa, czy rozpad trwałych związków między ludźmi. Celowo w słowach kluczowych umieściłem frazę „dystopia”. Trzy razy „tak” wypowiedziane w kontekście katastrofalnych wydarzeń wskazuje, że nadawczyni przekazu bagatelizuje je i przedstawia jako rzeczy oczywiste. Często tak tłumaczy się wobec rodzica dziecko, które zostało przyłapane na robieniu rzeczy niedozwolonej – „tak, zrobiłem to, takiego mnie macie”.

 

Joseheim – myślę, że masz rację, poprawiam.

 

Widzę, że w piątek Fantafety też trwają w najlepsze :)

Moja wypowiedź była pewnego rodzaju małą burzą mózgów (albo raczej: burzą w moim mózgu) i desperackim sposobem szukania rozwiązania. W bezmiarze interpretacyjnym żaden wypowiedziany na głos pomysł nie podlega ocenie.

Myślę, że podpowiedzi w tekście powinno być więcej, ale nie mam pomysłu jak je zmieścić w tak krótkiej formie.

Z drugiej strony, gdyby tak właśnie pisano podręczniki do informatyki, jak Twoje opowiadanie, mielibyśmy w kraju nadwyżkę inżynierów baz danych, a proces edukacji SQL-a można by zacząć od wieku przedszkolnego ;)

Z imion sugerowałbym Jane, bo jest chyba jeszcze bardziej anonimowa niż Alice.

Lustro w lustrze, a w tym lustrze kolejne lustro. Próba brnięcia przez czas wbrew jego biegowi przyprawia o zawrót głowy każdą trójwymiarową istotę. Ale chyba osiągnąłeś to, co chciałeś – dreszczyk podekscytowania na myśl o takiej możliwości. Powodzenia :)

Czy chodzi tutaj o to, że wykonano komendę UPDATE bez warunku WHERE, przez co zostało zmienionych w bazie danych więcej rekordów, niż powinno, a pękające okna to oczywista metafora sypiącego się Windowsa? Zima oznacza przywracanie danych z kopii bezpieczeństwa? Nieodgadnione tylko pozostaje tylko pytanie Cobolda, postawione w kultowej, wiecznie żywej, poetyckiej pieśni… Czy to Alice In Chains? Alice Cooper? Alice Cullen? Prosiłbym o jakąś małą podpowiedź.

 

A tak bardziej poważnie, to podobało mi się, że potrafiłaś zmieścić obfitą w szczegóły historię w tak krótkiej formie.

Finklo, może czwartkowy wieczór jest jakąś szczególną porą dla czytelników i publikujących na portalu? Może w ten dzień wszyscy siedzą, piszą, czytają i klikają? Może to początek wielkich, cyklicznych, czwartkowych zalewów fantastycznych tekstów ;) Złote czwartki, wieczory rekordów… a może limit znaków sprzyja takim przeskokom czasowym… sam już nie wiem.

Reinee, dzięki za klika. Muszę przyznać Ci rację – historia przeszła do historii i nie wyszła poza rzeczone 1001 znaków.

NoWhereMan – dzięki, że zostawiłeś tu swój ślad.

Dogsdumpling, dzięki za odwiedziny i cenną opinię.

MrBrightside, znowu na dyżurze ;) Dzięki za kolejną nieodzowną ekspertyzę w kwestiach neurologicznych ;) Też dopiero zapoznaję się z krótkimi formami.

Dziękuję też anonimowym bibliotecznym klikaczom i tym mniej anonimowym, o których wiem dzięki odpowiedniemu wątkowi w Hydeparku.

Na początku piszesz:

miałem wątpliwości, kiedy ty, jako doktor i przyjaciel (…)

na końcu:

Nie tęsknię, ponieważ tutaj bawię się o wiele lepiej niż z Tobą w Londynie.

Myślę, że powinieneś być konsekwentny i w pierwszym zdaniu też rozpocząć "Ty" z dużej litery.

 

Mój zmysł dedukcji podpowiada mi, że ten Lecter to dobry człowiek.

– najlepsze zdanie :)

Post scriptum też udane.

 

Blackburn, sam mi doradzałeś, żeby napisać coś Nimrodowego. Szczerze mówiąc jestem wciąż na etapie poszukiwania pełnego znaczenia tego słowa ;)

Pietrku, dzięki, że zostawiłeś tu ślad. Myślę, że pracująca wyobraźnia czytelnika jest jednym z efektów, które ja, jako autor tekstu, chciałbym uzyskać. Dlatego podwójne dzięki.

Count, dzięki za lekturę. Primapunkty możesz przelać na moje konto ;)

 

Fajne. Najbardziej podobał mi się ładunek emocjonalny, który nadawca kierował do adresata, czyli do samego siebie z nieodległej przeszłości. Ta “autoirytacja” bardzo ożywiła tekst.

Finklo, rzeczywiście moje neurony są skupione na neuronach. Nie umiem skonsultować się z nimi, więc nie wiem skąd ta obsesja.

Tej wody to trochę jeszcze zostało, szacuję, że jeszcze na jakieś cztery pokolenia…

No tak, jest wyskalowany na miarę naszych czasów ;)

Po przeczytaniu Twojej pocztówki parsknąłem śmiechem, co chyba nie świadczy o mojej dojrzałości zbyt dobrze…

Nikt nie pochwalił Cię za “żenadometr”. A to przecież tak nieodzowne słowo w dzisiejszych czasach… ;)

Nowa Fantastyka