Profil użytkownika


komentarze: 59, w dziale opowiadań: 59, opowiadania: 28

Ostatnie sto komentarzy

Hej ManeTekelFares dzięki za obszerne sprawdzenie tekstu.

 

Co do kaset to ja miałam przed oczyma te takie czerwone produkowane przez Wiskord. Nie wiem, czy jest potrzeba zmiany na Stilon, ale dzięki za podzielenie się tym szczegółem :) Jak będę chciała akcję umieścić przez ‘76 wezmę to pod uwagę.

 

Po drugie Departamenty miały piony, a wydziały znajdowały się w Komendach Wojewódzkich Urzędu Spraw Wewnętrznych.

Co do tego to posługiwałam się wikipedią do ustalenia, kto komu podlegał. Z tego zrozumiałam, że departament był podzielony na wydziały. A wydziały jeszcze dzieliły się na piony, tak? Działanie Służb Bezpieczeństwa bardzo mnie interesuje więc jeśli masz literaturę do plecenia, to bardzo chętnie zajrzę (no bo ile razy można oglądać “Psy” ;) )

 

Pozdrawiam

Danka

Hej NoWhereMan dzięki za komentarz :) Masz rację z tym horrorem, to trudny gatunek pod względem pacingu. Samej mi się zdarzało przewijać początki niektórych horrorów żeby wreszcie zaczęło się coś dziać :) W takim razie spojrzę jeszcze raz na początek i powycinam zbędne ozdabiacze.

I dzięki za to “Z archiwum X” właśnie taki efekt chciałam uzyskać <3

Danka

Hej Michał, wreszcie udało mi się przeczytać :) Zgadzam się z przedmówcami, że ta ściana tekstu na początku przeraża. Wizualne aspekty w czasie czytania wbrew pozorom też są ważne.

 

Co do fabuły to zaciekawił mnie koncept “watykańskiego maga”, ale też wzbudził mnóstwo pytań. No bo jak to? Organizacja, która od setek lat sprzeciwiała się magii, nagle ją zaakceptowała? Ja bym chciała tutaj więcej wyjaśnienia. Przecież takie “magiczne dzieci” muszą być mega kontrolowane. Nie zdziwiłabym się, jeśli chodziłyby w łańcuchach i każde miałoby kuratora. Bardzo mocno mi się to nie zgadza z realnym Watykanem więc wolałabym na ten temat usłyszeć więcej, niż o mackowym potworze rodem z hentai.

 

Pozdrawiam

Danka

Hej Irka, dzięki za komentarz.

 

Co do szefa, że nie wiedział o głuchocie to dlatego, że właśnie wróciła z L4 i była przed rozmową:

Ostatnio miała swoje problemy, którymi z nikim się nie podzieliła. Dopiero wróciła z długiego L4. Czekała ją poważna rozmowa z Krzyśkiem. Ale on upierał się, że ma z nimi jechać. Pogadają później.

Rozumiem, że kolejnym zarzutem jest to, czemu nie zebrali ze sobą rzeczy i nie spadali, tylko zostali i badali na miejscu.

 

Jakie jeszcze wg Ciebie rzeczy wymagają dopracowania? :) Chętnie się nad tym pochylę.

 

Pozdrawiam

Danka

Dobrze napisane, chociaż osobiście odradzałabym użycie tego jako np. pierwszego rozdziału w Twoje powieści, jeśli taką planujesz. A takie mam wrażenie, bo świat, który przedstawiasz, wydaje się znacznie większy. Na początku jest dość nudnawo i tak, wiem, że jest polowanie na trola, ale moim zdaniem nie jest to ‘selling point’ Twojego opowiadania. Główny twist, jaki zostawiłeś na sam koniec, to to, że Keitha jest czarownicą, a uprawianie magii bez licencji (czy jak to inaczej nazwać) jest zabronione. I pytanie, co z tym zrobi praworządny strażnik? Tylko że wcześniej w ogóle nic o tej magii nie mówisz. Gdyby trola np. napuścił jakiś nielicencjonowany mag to byśmy od razu mieli sygnał, że w tych stronach magii się nie lubi i faktycznie czuli problem, jak dochodzi do demaskacji Kaithy. A tak to ten trol zajmuje prawie ¾ fabuły, ale nie jest historią samą w sobie. Ja radziłabym jakoś bardziej uwypuklić problem magii.

Pozdrawiam 

Danka

Hej Silva, stworzyłaś gęsty klimat :) Zaraz mi sie przypomniały te książki o żeglarzach Josepha Conrada albo “Wyspa Skarbów”. Bardzo mi się spodobał ten klimat, a mówi to osoba, która nie ma pojęcia, gdzie statek ma burtę, a z ‘morskich opowieści’ umie zaśpiewać tylko refren ;)

Pozdrawiam

Danka

Tak jak reszta, apeluję o formatowanie, bo tytuł przyciąga, ale ściana tekstu odpycha

Danka

Powiem tyle: pierdolić takiego faceta :D 

Opowiadanie mi się podobało, a zwłaszcza zakończenie. Brakowało mi jednego: wyjaśnienie, dlaczego tak dobrze jest być smokiem. Spędzenie wieczności na bycie czyimś kuratorem nie brzmi jak super kariera. A skoro łączyło się to z absolutnym brakiem posiadania własnego życia prywatnego to dobrze byłoby wiedzieć, czemy jednak warto było tym smokiem zostać.

Plus, tak jak reszta, zastanawiam się, jak te smoki mieściły się w przestrzeni miejskiej :)

Pozdrawiam

Danka

Urocza bajka. Pierwszy dialog całkowicie mnie porwał i wsiąkłam w ten świat. Bardzo mi się podobało :)

Danka

Fajny początek, od razu mamy wprowadzenie w akcje. Lubię, jak na wstępie ktoś krzyczy :D Wspomnienie o spalonym archiwum i mieście umarłych intryguje. Oraz ten zawód grabarza ;)

 

Akcja nieco siada, jak wchodzi dziewczyna. Wydaje się taką pospolitą postacią, jaką wiele w światach fantasy. I jeszcze te rude włosy. Mogłaby być przynajmniej łysa! Już za dużo jest tych rudowłosych skrytobójczyń. 

 

Ale pomijając jej postać, naprawdę mnie zaintrygowałeś.

 

Pozdrawiam

Danka

Ok, wyjaśnię, czemu moim zdaniem to mało wiarygodne, że facet który miał styl życia one-night-stand nagle zamienił się w romantycznego monogamistę:

  1. Ludzie, którzy prowadzą ten styl życia, często mają określone apetyty i potrzeby seksualne. Podoba im się szybki seks z nieznajomą osobą.
  2. Ok, bohater nagle się zakochał, jak zobaczył wystraszoną myszkę, która była inna niż jego dotychczasowe podboje. To może być zrozumiałe, bo osoby o takim stylu życia lubią zmiany i dynamikę. Więc mógł nagle zapałać chęcią wyruchania kogoś innego.
  3. Kupuję to, że przez pewien czas grał w tę grę Ani, że ma być romantyczny, a seks przyjdzie potem.
  4. Nie kupuję tego, że jego natura i potrzeby w końcu się nie odezwały. Jest powód, dla którego żył jako one-night-stand. Jest powód, dla którego kręciły go puste laski. 
  5. Przedstawiłeś go jako kolesia, który przez całe życie miał tylko siebie i o siebie tylko dbał. Spoko. I właśnie dlatego powinien swoje potrzeby wysuwać na górę priorytetów. Owszem, może na początku, w okresie pierwszej fascynacji, chciał wszystko poświęcić dla Ani. Ale potem ta fascynacja mija i to jest naturalny proces. Ktoś tu wspomniał o rozwodach: one zdarzają się bardzo często właśnie dlatego, że osoby za bardzo opierają swoją relacje na tym pierwszym zauroczeniu, a gdy ono znika okazuje się, że jesteś z osobą, której w sumie nie znasz i nie lubisz. 
  6. Zauroczenie Anią zniknęło i co? Ty napisałeś, że dzięki niemu on zrozumiał, że jest zły, że zaliczanie lasek było złe i teraz tylko Ania, na dobre i na złe. I o to jest właśnie ten moment naiwny, rodem z harlequinow. Bad guy zostaje magicznie wyleczony miłością good girl. Ludzie mają swoje potrzeby i przyzwyczajenia. Swoje fetysze. Nie opisałeś Ani tak, aby było to wiarygodne, że ona go faktycznie zmieniła. Właściwie jest bierna, cicha i potulna. Nic sobą nie reprezentuje. W jaki sposób zmieniła głównego bohatera? Sama jego miłość do niej wystarczyła, że się zmienił? A co z jego egoizmem i miłością własną? Ten człowiek kradł i ruchał przypadkowe laski w klubie. Gdzie się to podziało?

Kończąc powiem, że moje uwagi dotyczą wiarygodnych romansów. Ale jest cała masa niewiarygodnych romansów, które zarabiają fortuny, a ludzie chcą je czytać, bo lubią wierzyć w bajki. I to też jest ok, jeśli tak chcesz pisać to spoko. 

Danka

Hej Outta Sewer, podobnie jak reszta, nie kupuję tego nagłego romansu, który jest lekiem na wszystko i wszystko zmienia. To takie naiwne że aż zęby bolą. I nie, to się nie przytrafia ludziom. Ze złodzieja i krętacza, co wyrywa laski na seks w ciągu jednej nocy zmienił się w romantycznego monogamistę? Żaden z Twoich przykładów z komentarzy tego nie zakładał. Bo ludzie się nie zmieniają pod wpływem Wielkiej Miłości. A ta Wielka Miłość to też nie jest zauroczenie czyimś wstydliwymi oczami w zadymionym klubie, w dodatku po paru drinkach.

 

Mam poza tym parę uwag:

  1. Z sierocińca nie wyrzucają ludzi jak Anastazję w tej starej animacji, wprost na bruk. Osoby, które kończą osiemnaście lat, są przygotowywane do życia samodzielnego, a nie w urodziny dostają kopa w tyłek.
  2. Postać Ani stereotypowa do bólu. Cały czas miałam nadzieję, że mnie zaskoczysz, robiąc nagły zwrot akcji w którym ta nudna i bezbarwna postać okaże się tajną agentką, która dawno przejrzała jego nielegalne biznesy i go za to aresztuje. Niestety, bardzo się rozczarowałam. 
  3. Totalnie zgubił ci się wątek alkoholizmu bohatera. Liczyłam na to, że skoro od tego zacząłeś, to jakoś ten temat będzie wracać jako ważny dla bohatera, jakaś jego poważna wada. Tymczasem okazało się to nieistotne. Nie rozumiem, skąd ten zabieg.

Danka

Bardzo to poetyckie i kwieciste, moim zdaniem za bardzo, ale pewnie spodoba się fanom wampirów (tak myślę). Mnie przeszkadzały takie zbyt stylizowane zdania np:

Ciemność migotała przed nim, niczym ustępując światłu.

Chyba tam miało być ‘w niczym’ ale też w czym właściwie ma ta ciemność ustępować?

 

Albo:

Chwycił miecz mocno, uderzając płasko.

Niby wiem co to znaczy, ale w sumie nie wiem.

 

Niebo delikatnie pobłyskiwanie, muskane przez słońce. Jego rozproszony promień pokrył błękit czerwienią barw.

Pewnie literówka z tym ‘pobłyskiwaniem’, ale zdanie następne brzmi, jakbyś opisywał niebo, a nie słońce.

 

W tekście jest bardzo dużo imiesłowów. Ja bym je wytropiła i wszystkie usunęła, bo imiesłowy się ciężko czyta po polsku.

Danka

Hej Asylum, dzięki za takie dokładne przejrzenie tekstu i wypisanie wszystkich uwag :) Bardzo mi to pomoże.

 

Co do czasów to są to lata dwutysięczne, tak po 2010. Wspomnienie o pani Henryce ma oznaczać, że ona była aktywna zawodowo przed ‘89, a nie że pracowała w IPN. A przynależność do wygranej partii jest ważna na państwowych stanowiskach nawet dzisiaj, nie oszukujmy się :D Stąd uwaga o Krzyśku. Jeśli masz jeszcze jakieś uwagi o IPN to bardzo chętnie posłucham, bo przyznam, że w reaserchu bardziej skupiałam się na SB i ich taśmach. Omówionych swoją drogą na yt IPN co jest super sprawą! Wyobrażam sobie, że pracownicy IPNu nie ruszają w teren jak Indiana Jones, no ale prawdziwi archeolodzy nie są jak on więc tutaj musisz mi wybaczyć brak realizmu.

 

 

Danka

Hej BasementKey :) Tak, kasety są straszne, zwłaszcza jak się wkręcały w magnetofon albo jak w walkmanie padała bateria i dźwięk zwalniał. Creepy. 

 

Dzięki za uwagi. Tak się skupiłam na opisie domu że zapomniałam opisać otoczenia XD Dziękuję że to wytknąłeś, zaraz poprawię.

 

Co do ubrań do biura to przyznam się, że w IPNie nigdy nie byłam więc nie wiem, jak tam wyglądają szeregowi pracownicy. Natomiast w korporacjach obecnie (tzn przed pandemią) na ogół panuje luźny dress code i w sumie dziewczyny w legginsach też się zdarzają. Tam gdzie ja pracuję człowieka w garniturze by wyśmiano. Ale to właśnie kwestia pokoleniowa. Moja matka nie wyobrażała sobie nie iść do pracy w schludnym kostiumie marynarka + spódnica, chociaż pracowała w aptece więc i tak na to zarzucała fartuch.

Danka

Hej, bardzo dobre opowiadanie, fajnie wykorzystany motyw Syzyfa. Dialogi na bardzo wysokim poziomie.

Widzę tutaj małą dyskusję o alkoholach to się włączę :) Mnie też zabolało, jak zamieniłaś burbon na whisky. To jednak dwa różne trunki ;) Generalnie whisky pochodzi ze Szkocji, a burbon z USA. Smakują też troszkę inaczej, moim zdaniem whisky jest mocniejsze i osobiście wolę burbon, no ale to już kwestia gustu :) Także radziłabym nie korzystać z tych dwóch jako synonimów.

Danka

Hej, ciekawy koncept na ten bionet i uważam, że powinieneś mu poświęcić znacznie więcej czasu. Bo skoro ludzie mają prawo odczuwać tylko dobre emocje, to skąd bohaterka zna te mniej szlachetne i umie je nazwać? Skoro też nawzajem ludzie wyczuwają swoje uczucia, to czemu nie odczuwają, że bohaterka ma wątpliowści i nie czuje się komfortowo? Zwłaszcza matka i jej brat powinni wyczuć jej wahania i zmiany. Co w takiej sytuacji się robi?

Właściwie, po co instytucja matki w takim uporządkowanym świecie? Czy rodzina jest w ogóle potrzebna? Też bym się nad tym zastanowiła. 

Skoro ludzie jedzą bio-papki to dlaczego matka na początku ‘przygotowywała’ śniadanie? Czy nie wystarczyło włączyć drukarki, wyjąć jedzenie i dosiąść się do stołu?

Fajny pomysł z tym, że aby coś poczuć, bohaterka postanawia zabić. Tylko skąd jej to przyszło do głowy? Skoro żyje w świecie kontrolowanych uczuć, to jak do tego doszła?

Jan i Józef – zmień ich imiona, bo się panowie mylą :D

W ogóle to nie jestem pewna, czy Józef jest potrzebny w tej historii. Tylko otwiera bramy, a w sumie to by mogła robić bohaterka. Moim zdaniem jest za mało uzasadniony, aby być w tym opowiadaniu.

Danka

Hej, postapo to wyświechtany gatunek i napisać w nim coś nowego jest naprawdę trudno. Szacun, że próbowałeś.

 

Jest parę błędów, np. nagle zmieniasz czasy:

Idę teraz do ławki syna, ostatniej w pierwszym rzędzie. Pamiętam to dobrze, tak samo jak ostatnią obietnicę, którą mu złożyłem.

Albo logicznych np:

Rozglądałem się bezszelestnie.

No nie można się rozglądać szeleszcząc, chyba że ktoś ma śruby w głowie i one hałasują, jak kręcisz głową :D

 

Styl dość pompatyczny, ale dzięki temu pasuje do nauczyciela języka polskiego.

 

Danka

Owww, Oidrin, nie mogę przestać się czerwienić blush

Danka

Hej, fajny pomysł. Czytanie trochę utrudniały mi dość długie zdania. Już na samym początku masz dwa zdania które się ciągną na cztery linijki. Mnie to trochę męczyło przy czytaniu, ale to moje prywatne zdanie, może inni tak nie mają.

Danka

Hej Folan ja akurat skończyłam studia programistyczne i w jakiś sposób nadal siedzę w zawodzie (chociaż piszę skrypty w silnikach gier, a nie aplikacje) dlatego nieco pocisnę temat :D Jeśli jesteś twórcą takiego języka c++ to chyba też jesteś twórcą kompilatora. Bo kompilator to po prostu taki tłumacz między wysokopoziomowym językiem c++ a językiem maszynowym. Także ktoś, kto pisze ten kompilator, musi orientować się w języku niskopoziomowym, w Twoim przypadku tej magii. Może Matsumoto oczywiście zajmować się po prostu opisem reguł gramatyki bezkontekstowej, ale po co? To tylko takie reguły, których zgadzają się korzystać inni, którzy dopiero będą tworzyć te języki.

Czyli, moim zdaniem, jeśli Matsumoto ma być twórcą pierwszego języka magii, to musi być też twórcą kompilatora. A jeśli jest twórcą kompilatora, to jakoś musi technicznie rozpracować magię na te jej ‘binarne’ części.

Prove me wrong :D

Danka

Hej, pierwsz cztery akapity bym przepisała, bo to nudna relacja opisująca świat. Moim zdaniem fajniej byłoby zacząć od razu od więzienia i na jego podstawie opisać świat, w jakim się znalazł bohater.

Brakuje mi również na początku wprowadzenia postaci Matsumoto. Jest trochę opisany w tych czterech akapitach, ale zbyt 'bezosobowo' abym mogła poczuć, że to prawdziwa postać.

 

Ogólnie opowiadanie brzmi bardzo w stylu anime. Taka zamierzona przesada, zwłaszcza w zachowaniu i wyglądzie bohaterów. Niektórych to razi, innych nie. Ja nieco wzniosłam oczy ku niebu przy opisie Vigala, no ale to moje prywatne odczucia, na pewno są ludzie, którym przesadzona estetyka anime w literaturze się podoba.

 

Wykład Vigala o magii jest bardzo nudny! Może podzielisz go i jakoś zdynamizujesz? Aby nie była z tego taka ściana tekstu.

 

A potem: dlaczego zmieniłeś narrację z trzecioosobowej na pierwszoosobową? To bardzo ryzykowne posunięcie i lepiej go nie stosować, zwłaszcza w krótszych tekstach.

 

Właściwie to nie wiem, czemu Vigal wybrał Matsumoto. Dlatego tym bardziej potrzebujemy dobrego przedstawienia bohatera na samym początku!

 

Generalnie pomysł na opowiadanie spoko: o semantycznej pracy nad stworzeniem opisu języka magii. Fajne, techniczne podejście, tylko trochę tego za mało w tym opowiadaniu :( Ja bym chciała poznać techniczne szczegóły. Tylko jednego nie rozumiem: jak można tworzyć język do czegoś, z czego nie umiesz korzystać? Twórcy języków programowania to magicy komputerowi więc mnie dziwi ten zabieg fabularny. Chyba aby stworzyć język do czegoś pokręconego trzeba najpierw to 'coś' dokładnie zrozumieć. Tak było z maszyną różnicową i Adą Lovelace. Twoja "Ada" też powinna dobrze poznać system, który chce opisać.

 

Od 3/4 za bardzo nie wiem, co się dzieje. Vigal zatrzasną ludzi w jakimś Matrixie, ale po co? Właściwie nic nie wiadomo, nadal nie wiemy, co było w listach Vigala i po co mu był Matsumoto, skoro sam sobie tak dobrze radził z tworzeniem własnego świata. Świat przedstawiony jest też bardzo pusty: jest w nim tylko Vigal i Matsumoto. Co się stało z resztą ludzi? Ok, są zamknięci w Matrixie, ale jak się zachowują? Osobiście mniej bym się skupiła na opisie działania magii, a bardziej na celach bohaterów i budowie konfliktu między nimi.

Danka

Wow, Ślimak Zagłady to co piszesz o sferze językowej brzmi bardzo ciekawie. Zwłaszcza w latach dwudziestych w Polsce mieliśmy chaos językowy, bo właśnie wyszliśmy spod trzech różnych zaborów które mocno wpłyneły na lokalny dialekt więc ten temat sam w sobie jest bardzo ciekawy. Dzięki za zwrócenie mi na to uwagi.

Danka

Hej, fajne opowiadanie. Rozumiem, że to miał być trochę taki ‘tryumf humanistów nad ścisłowcami’ i co by, było gdyby humaniści wzięli się do totalitarnych rządów. Przynajmniej tyle zrozumiałam z ostatniej sceny :) Bo przez resztę opowiadania zadawałam sobie pytanie: czemu władzy totalitarnej nie zależało na instytucie, który mógłby przepowiadać przyszłość? Chyba każdy rząd totalitarny na świecie zaliczył okres, kiedy jego przywódcy chodzili do jasnowidzów i inwestowali kasę w jakieś hokus-pokus z przepowiadaniem przyszłości. Ale rozumiem, że taki był zamysł opowiadania.

 

Danka

Dzięki Asylum za tak szczegółowy komentarz! Bardzo mi pomógł. Co do Makuszyńskich i Ulrichów: tak, to jest celowe :)

Danka

Pomysł fajny, główny bohater wygląda mi na schizofrenika, ale brakuje mi peunty: co z tych dziwacznych, przypadkowych i niemożliwych rozmów wynika? 

Danka

Hej, tak masz rację, powinnam zacząć komentować prace innych. Na razie brakuje mi śmiałości aby bez pytania wyrażać swoją opinię, w końcu na tym portalu jeszcze nic nie znaczę więc kogo obchodzi moja opinia. Ale masz rację, powinnam to przezwyciężyć i zacząć komentować

Danka

Muszę Ci się przyznać Finkla że im więcej czytam o mrocznej naturze ludzkiej (szukając dobrych tematów dla opowiadań fantasy) tym bardziej odkrywam, że najbardziej chore, fantastyczne rzeczy to jednak wydarzyły się naprawdę. Horror to podgatunek fantastyki, ale sam w sobie jest bardzo elastyczny i pozwala poruszać aktualne i społeczne tematy. Moim zdaniem fantastyka to nie tylko lochy i smoki. To też dziwaczne, opuszczone domy pełne upiorów, których natury nie rozumiemy (a przynajmniej bohaterowie nie rozumieją). To, że oparłam moje upiory na faktycznie istniejącej chorobie wydaje mi się sprawą drugorzędną. Nie jeden horror opowiada o duchach, aby na końcu zrobić twist, że główny bohater od początku był schizofrenikiem. I za to lubię horrory.

Danka

Hej rrybak, dzięki za chęć zapoznania się z moją twórczością

Danka

Dzięki za wszystkie uwagi :) Tekst został poprawiony

Danka

Ok, rrybak, to powiem tak: nie piszę nigdy o sobie. Nie prowadzę pamiętników, nie zastanawiam się ‘co ja bym zrobiła w danej sytuacji’. Po prosu mnie to nie kręci. Lubię sobie wymyślać innych ludzi i o nich pisać. Moje ‘raczej’ w poprzedniej wypowiedzi wynika z tego, że nie wierzę, że jesteśmy w stanie całkowicie wyjść z siebie i napisać o kimś totalnie innym niż my. Każdy nasz bohater ma trochę z autora. Pewnie jakiś mądry psycholog wskazałby powiązania między moją bohaterką a mną (obie byłyśmy w Rozbiegówce i piłyśmy Long Island tam, ale mnie to miejsce nie zachwyciło). Jednak nigdy nie robię tego celowo, bo to mnie zwyczajnie nie interesuje. Moje postacie są oddzielnymi bytami niż ja, bo wtedy mogę im robić krzywdę :D Lubię swoich bohaterów spoliczkować i zmieszać z błotem. Sobie bym przecież tego nie zrobiła. I jak teraz oceniasz moją moralność? ;)

Danka

Hej rrybaku a jak mogę inaczej odpowiedzieć na tak postawione pytanie? :) Jeśli pytasz, czy utożsamiam się z bohaterką i czy jest moim alter-ego? No nie, raczej nie. Czy gdyby moja babcia pisała popularne książki i przez przypadek odnalazłabym jej rękopisy, to czy bym sprzedała je prywatnym kolekcjonerom? Też raczej nie. Wolałabym otworzyć mini-muzeum mojej babci i pokazywać te rękopisy w gablotach. Pewnie też bym na tym zarobiła, a zysk dla społeczeństwa byłby większy.

Danka

Słuchaj ściągnąłem nowość, chyba coś o boksie, bo się nazywa “The ring”.

Złoto :D

Danka

Dzięki Outta Sewer :) Ring to mój ultimate horror i bardzo mi się podoba pomysł z nawiedzonym sprzętem elektronicznym. Powinno być więcej takich horrorów!

Danka

Dzięki, BasementKey :) W takim razie pomyślę nad rozwinięciem tematu. Na razie chciałam uchwycić sam klimat, bo wpadłam na pomysł leżąc w łóżku i słuchając podcastu. Pomyślałam sobie “omg, ale to byłoby straszne, gdyby to co się słyszy sekundę później wydarzyło się naprawdę”. A że jestem osobą strachliwą, od tego momentu nie słucham podcastów :D

Danka

Dzięki za zwrócenie uwagi na ‘zamrażalkę’, nie rozumiem, czemu word mi tego nie wyłapał.

Danka

Hej, sprawdziłam, masz rację, jest ‘kręta’ klatka schodowa, a nie kręcona :)

Danka

Dzięki Outta Sewer NoWhereMan za komentarze. Przyjrzę się drugiej części opowiadania, co tam nie zagrało.

Danka

Dzięki Tarnina za korektę :) Na dniach usiądę i to poprawię.

 

Jeśli miałabym być propagancistką, to spóźniłam się o jakieś sto lat :D Tekst jest o Pierwszej Wojnie Światowej, która mnie bardzo interesuje i dlatego postanowiłam coś o niej napisać. W związku z tym oczywiście, że narratorka jest głupiutka i naiwna, bo edukacji wtedy od kobiet nie wymagano, a po drugie nie wolno było informować społeczeństwa o horrorze wojny. Stąd między innymi do dziś dzień grypę, która zdzięsiątkowała okopy, nazywamy ‘hiszpanką’, chociaż z Hiszpanii nie pochodziła. Dlatego tak, starałam się moją bohaterkę zrobić naiwną, chociaż osobiście nie oceniam źle kobiet z tamtego okresu: one po prostu nie miały pojęcia, jak wygląda nowoczesna wojna. Stąd też wtrącenie o czołgach (które chyba nie wyszło): to też sytuacja autentyczna, pierwsza bitwa UK z czołgami była fiaskiem, ale oficjalnie w Londynie informowano o wielkim zwycięstwie. Tylko jakoś nikt nie przeżył, aby o tym zwycięstwie opowiedzieć :P 

 

Order of White Feather istniało naprawdę: https://en.wikipedia.org/wiki/White_feather i z tego co się orientuję ich działania są teraz raczej negatywnie oceniane. Tylko no właśnie: te panie nie wiedziały, jak wygląda wojna, bo niby skąd miały wiedzieć? Podejrzewam, że musiały być w szoku, jak zobaczyły zniszczonych ludzi, których najpierw zachęcały do pójścia na front.

 

Co do choroby to inspirowałam się tą: https://pl.wikipedia.org/wiki/Zapalenie_m%C3%B3zgu_von_Economo Chociaż ona w Anglii pojawiła się pod koniec wojny, przynajmniej według oficjalnych danych. Nie wiem, jaki jest związek między tą chorobą a Pierwszą Wojną Światową, ale to fascynujące, że taka tragiczna wojna i aż dwie choroby, na które wciąż nie znamy lekarstwa, zbiegły się w tym samym czasie.

Danka

Dziękuję za komentarze, większość błędów poprawiłam :) Sorki za umieszczenie na początku w dziale ‘opowiadania’. Jaka jest granica znaków między opowiadaniem a szortem, by nie popełnić więcej tego blędu?

Danka

Hej rosebelle, dzieki za komentarz :) Nie poprawiałam chwilowo błędów , bo jestem nowa na forum i nie wiem, czy wypada ingerować w raz opublikowany tekst. Co do zarzutów o brak fantastycznych elementów to jestem nimi nieco zdziwiona: horror to gatunek który dopuszcza psychopatów bez nadnaturalnych elementów. Ale rozumiem, że na tym forum oczekuje się, że jednak magia musi być :)

Danka

Dzięki domi944 za komentarz. Ciekawe porównanie do “Mechanicznej Pomarańczy”, chociaż tam pan był z gruntu zły, a Agnieszka, przynajmniej moim zdaniem, na początku jest dość przeciętna. To konfrontacja z jej najbliższą społecznością zrobiła z niej ‘złą dziewczynę’, chociaż pewnie jak ma się takich socjopatycznych rodziców to samemu też się nie ma równo pod sufitem :)

Danka

Dzięki Silva za komentarz :) Też mi żal dziewczynki z sierocińca, no ale musiała zginąć ;) A ojciec się pewnie w końcu zorientuje, ale to już inna historia.

Danka

Dzięki za komentarz Jastek Telica. W moich założeniach świat jest ‘nasz’ i nie wolno w nim zabijać własnych dzieci bez konsekwencji ;) Dopracuję ten fragment, aby było jasne, że rodzice to przestępcy

Danka

Dzięki mr.maras za wypisanie tych wszystkich błędów. Nie wiedziałam, że mam taką zaimkozę :) Będę nad tym pracować.

Danka

Hej wojowniku :) Nie da się ukryć, że dopiero zaczynam, to widać, dlatego każdy komentarz jest dla mnie bardzo cenny. Dziękuję za miłe słowa i propozycje zmian. Pozdrawiam

Danka

TalRasha dzięki za dobry pomysł z tym zapisem :) Jakoś muszę pomyśleć w takim razie, aby to fonetycznie zapisać

Danka

NearDeath dzięki za tak wesoły komentarz :) zwłaszcza uwaga o stomatologi mnie ubawiła ;)

 

No i tak, call center to horror sam w sobie, ja z niecierpliwością czekam na więcej opowiadań/powieści o tych miejscach, chwilowo sama sobie zapełniłam tę lukę, ale mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będzie tego więcej. Bo to chyba powszechne doświadczenie obecnych 20 i 30 latków.

Danka

Dzięki @Mr Wndy za komentarz i zwrócenie mi uwagi na błędy językowe :)

 

Co do liderki, to tak, dokładnie, nie pasuje do swojej roli, taki był zamysł. Jest typową przedstawicielką tzw klasy menadżerskiej w korpo, której awans na obecną pozycję trudno logicznie wyjaśnić ;)

Danka

Nowa Fantastyka