- Opowiadanie: MordercaBezSerca - Bajka popromienna: Śnieżka i siedmiu

Bajka popromienna: Śnieżka i siedmiu

Nie umiem pisać dialogów. Serio – jestem abnegat. A najlepsze remedium na indolencję, to się przemóc, wzmóc i zabrać do roboty. 

Króciak – warsztatówka, zbudowany na osi dialogu kilku bohaterów. Fabuła banalna, puenta kiczowata, a całość czerstwa jak bułki z Berdonki. Macie pełne prawo być BEZLITOŚNI :D.

Ja miałem kupę zabawy jak pisałem. UWAGA: jeden przeklina, ale go wykropkowałem :P

Dyżurni:

Finkla, joseheim, beryl

Oceny

Bajka popromienna: Śnieżka i siedmiu

 

– F1 na C4, saturacja w normie – mruknął Aspiro. – Szewski mat? Oj, panie kolego, tego bym się po panu nie spodziewał, oj nie spo-dzie-wał.

Kardio wiedział, że jest w tarapatach.

– No dopszsze… to ja poproszę E7 na E6, tętno dziesięć– wymamrotał, siląc się na nonszalancję.

– D2 na D4, obniżam poziom O2 do dwadzieścia koma zero pięć procent.

– D7 na D5, ciśnienie rozkurczowe czterdzieści pięć, można obniżać.

– Kolega próbuje wariantu Winawera! No, no, no, ambitnie, nie powiem. B1 na C3.

„Co za d*pek” – pomyślał Kardio. „Prawie jak ten faszysta Encefal”. Skupił całą uwagę na szachownicy, próbując wykombinować kolejny ruch.

– No i cóż kolega na to? – ponaglił Aspiro głosikiem słodkim jak miód.

– To ja na to…

– W CO GRAJETA!?

„Taaa… Ten, to zawsze w porę” – jęknął w duchu Kardio.

– W makao, nie widzisz? – odpowiedział na głos.

– O, ZA*EBIOZA! MOGEM ZAGRAĆ?

– A szanowny kolega to przypadkiem nie ma czegoś do zrobienia? – zapytał Aspiro z wyższością.

– EEE TAM, ZAWSZE BYDZIE CÓŚ DO ROBOTY, NIE?

Kardio odliczył w myślach, czekając na niezawodną myśl przewodnią, swoiste motto życiowe ich towarzysza –  „Trzy…dwa…jeden…”

– PRZECA MIŁOŚĆ I SRACKA DOPADA Z NIENACZKA, NIE HY HY HY?

„…Bingo!”.

– Kolego Koprofa… – zaczął protekcjonalnym tonem Aspiro – … czy mógłby kolega łaskawie zająć się… hmmm… swoją pracą? Każdy z nas ma odpowiedzialne zadanie, a usuwanie produktów przemiany materii ma znaczenie kapitalne…

– EEE, ALE ŻE CO?

– G*wno! – podsunął usłużnie Kardio. – G*wno odpompuj, imbecylu!

– AAA, NO TAAA. ZARA WACAM. INO NIE ZACZYNAJTA BEZE MNIE, DOBRE? – Koprofa przerzucił zawory, włączył ssanie i rozdrabniarkę. Maszyna posłusznie zabuczała, zabrzęczała i zabulgotała. Kardio poczekał jeszcze chwilkę, a gdy miał pewność, że cały proces od strony technicznej zmierzał ku końcowi, zupełnie przypadkiem uruchomił reset i automatyczną diagnostykę systemu.

– Dobra, mamy go z głowy. Zanim się zrebootuje minie piętnaście minut.

– A kolega jest pewien, że to nie zaszkodzi?

– W czym zaszkodzi? Przecież to matoł.

Aspiro aż cmoknął ze zniecierpliwienia.

– A, chodzi ci o nią? – mruknął Kardio. – Nie, nie powinno…

– Który z was, debile, znowu włączył diagnostykę?! – Encefal wparował do środka, nawet nie siląc się na uprzejmości.

– No, również dzień dobry koledze. Jak się spało? – Aspiro udał niewiniątko.

– Jak tam nasza faza REM? – uzupełnił przymilnie Kardio.

Gdyby Encefal mógł na niego spojrzeć, to pewnie przepaliłby go wzrokiem na wylot. Powiedzieć, że był wściekły, to nic nie powiedzieć.

– Czy wy, półmózgi niedorobione, zdajecie sobie sprawę z tego, jaki wpływ na stabilność systemu mają takie wahania napięcia?

– Tak.

– Nie.

Odpowiedzieli zgodnie z prawdą. Szczerość zawsze była najlepszą obroną przed logiką. Chłodną, wyrachowaną, cyniczną logiką.

– Zdajecie sobie sprawę, durnie – podjął zimnym, pozornie wypranym z emocji głosem – że ciało ludzkie tak naprawdę was nie potrzebuje?

„To was zaakcentował jakby z niemiecka” – pomyślał, nie wiedzieć czemu, Kardio i parsknął śmiechem.

– Ciebie to bawi, tumanie?! – Encefal za to nie bawił się w konwenanse, tylko od razu przeszedł do sedna. – Człowiek to mózg! – perorował natchniony. – Mózg to istota świadomości, pamięć, jestestwo…

– Przepraszam, prze-pra-szam! – Gastro wjechał mu w słowo swoim bufetem. – No proszę nie przeszkadzać w czynnościach! Pora karmienia jest, tak?

„To tak zaakcentował jakby z warszawska” – pomyślał, nie wiedzieć czemu, Kardio i parsknął śmiechem.

– Oj bi-du-linka moja, chu-dzie-linka moja – rozpoczął swoją zwyczajową litanię karmiciel. – Za-mamusia, za-tatusię…

„Za-pie*dolęsiezaraz” – jęknął w duchu Kardio. „Dwóch debili, na obu krańcach metabolizmu. Jak ta dziewczyna ma być później normalna?”.

– Jak już mówiłem – podjął urwany wątek Encefal – to mózg sprawuje funkcję nadrzędną i sprawczą zarazem…

Pozostali co prawda go nie słuchali, ale to mu w niczym nie przeszkadzało. Czasem musiał porozmawiać z kimś w jego mniemaniu inteligentnym, a to oznaczało, że często mówił sam do siebie. Gastro kończył karmić, Kardio i Aspiro zajęli się szachami, przy okazji podtrzymując funkcje życiowe. Koprofa… no cóż, można powiedzieć, że był zarobiony po uszy.

Ale… wystarczyło, że Afektu tylko zajrzał do środka, by wszyscy zamarli. Szósty, przepłynął przez próg tym swoim powłóczystym krokiem i uśmiechnął się czarująco.

– CzeŚĆ!

Echo nawet nie zdążyło przebrzmieć, a komputery zawyły alarmami. Kardio i Aspiro rzucili się na konsoletę, próbując opanować szalejące wskaźniki.

– Tętno przyspiesza! Sto dwadzieścia i skacze! – jęknął pierwszy.

– Hiperwentylacja, podaję dożylnie wodorowęglanu sodu! – wykrzyknął drugi.

– Mam już sto osiemdziesiąt! Zaraz będzie migotanie!

– Jak nie uspokoisz u siebie, to mnie też zaraz szlag trafi!

„Aspiro w obliczu stresu nie potrafi zachować zimnej krwi” – pomyślał, nie wiedzieć, czemu Kardio. Tym razem się nie uśmiechnął, ale zrobiło mu się przez to troszkę cieplej na sercu.

– Prezes! – zawył do Encefala. – Może byś go tak stąd kulturalnie wypie*dolił?! – Wskazał głową rozanielonego Afektu, który rozglądał się dookoła z malinowym uśmiechem.

– A… ale, ale – jęknął głównodowodzący.

„To ale, ale zabrzmiało jakby z francuska”.

– Tak alle-allej, wypie*dalej! – ryknął Kardio.

Afektu spojrzał na niego z wyrzutem, westchnął ciężko, prawie z bólem i zabeczał:

– Nikt mieee tu nie rozumieee!

Po czym wybiegł dramatycznie. Gdyby miał ręce to pewnie teatralnie trzasnąłby drzwiami. O ile miałby jakieś pod ręką.

– Encefal, czy ty mógłbyś choć raz, jeden, jedyny raz, nie położyć uszu po sobie, kiedy ten żigolo nam się wpie*dziela w robotę?

– Właśnie, właśnie, panie kolego! Takie wahania nastroju mogą się negatywnie odbić na nas wszystkich. Depresja, bulimia…

Komputer migał diodami kontrolnymi. Półmrok mienił się ich zielono-czerwoną poświatą. W pomieszczeniu panowała prawie niezmącona cisza, przerywana jedynie cichym buczeniem automatów medycznych. Sześć programów sterowało poszczególnymi modułami w pełnej harmonii i porządku. W szklanym sarkofagu komory hibernacyjnej spała dziewczyna. Ukryta bezpiecznie przed światem; przed wojną i pożogą. Trwała zawieszona w bańce tylko swojej rzeczywistości.

Spiriti popatrzył na jej oblicze i uśmiechnął się lekko. Wyglądała tak spokojnie.  Pozostałych sześciu dobrze sobie radziło. Nie potrzebowali go…

 

…i może właśnie dlatego go tam nie było.

 

Koniec

Komentarze

Bułki z Biedronki są bardzo smaczne i wcale nie czerstwe…

I niby człowiek wie, że to nie najwyższy poziom pieczywa, ale, mój Boże, jak przyjemnie się je je, odmrożone w tych piecach biedronkowych i jeszcze cieplutkie, tak bezczelnie udające wymarzone, świeże pieczywo z mitycznej “piekarni na dole”.

To są po prostu dobre bułki, lubię je.

Tak jak to opowiadanie. Jest jak bułka z Biedronki. Może trochę mi wstyd, że smakuje aż tak bardzo, ale taka prawda. Parę razy się zaśmiałem (dobre żarty o kupie zawsze w cenie), a i zakończenie wcale nie kiczowate.

 

No i jak dla mnie dialogi sprawne. Na temat błędów z pewnością wypowiedzą się mądrzejsi ode mnie.

Przednia zabawa po prostu.

 

Ukłony

[...] chleb [...] ~ Honoriusz Balzac

Udany szort. Podobnie jak przedmówca – zdarzyło mi się zaśmiać. Nie mam chyba nic do zarzucenia dialogom. Zakończenie dobrze przełamuje wcześniejszy humor – takie zabiegi doceniam. Krótko mówiąc: podobało mi się.

Miało być zabawnie, no i jest. A o to chodziło przecież autorowi, no nie? Bardzo zgrabny szorcik. 

Witaj!

Znów dobrze się czytało, podoba mi się ta seria – choć sam ostatnio wolę teksty z powagą, niż humorem, więc tym razem trochę mnie to ominęło i nie wszystkie żarty przypadły.

Mimo wszystko jest zgrabnie ;)

Pozdrawiam

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Wysoki Sądzie, proszę zważyć, iż w swoich wypowiedziach nie użyłem nazwy własnej znanego dyskontu z żywnością używaną… 

 

 Ja tam za bułkami z biedronek nie przepadam. Wolę z mąki. 

 

Panowie, dzięki za miłe słowa. Jak Wam się coś jednak przypomni w zakresie kiksów, to proszę się nie krępować :]. Wszelkie sugestie poprawek mile widziane. 

 

pozdrawiam 

  1.  

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Zacznijmy od tego, że to jest świetny szort: ciekawy, zaskakujący, zabawny, momentami chamski i obcesowy, ale przede wszystkim dobry. Zaraz idę do odpowiedniego wątku, żeby polecić do biblioteki.

Ale wrócmy jeszcze do opowiadania. Myslałem, że dostanę znów postapo, a dostałem innerspace zmiksowane z “W głowie się nie mieści” w wersji dla dorosłych. Świetne imiona siedmiu, ładnie wkomponowane w całość pojawianie się kolejnych postaci – a to nie jest wcale takie proste, żeby w szorcie przedstawić kilka postaci, w taki sposób, żeby całość wyglądał naturalnie i nie na siłę wciśnięta w tekst.

Jest zabawnie, jak już wspominałem, ale to jest taki rodzaj humoru, który uśmiecha, jednak nie przebija się na pierwszy plan, tańczy gdzieś z tyłu głowy, pozwalając brylować zainteresowaniu fabułą i nie odwracając od niej uwagi. Język jest dobry, warsztat całkiem niezły, czyta się płynnie a końcówka podkłada nogę humorowi, ale nie w sposób nachalny, burzący zbudowany klimat, ale w taki bardziej subtelny sposób, melancholijny, tak jakby nie chciała tej nogi podkładać, ale musi, żeby zakończyć wieczorek taneczny słów jakimś głębszym akcentem. Świetna robota.

A skoro piszesz, żeby się nie krępować w wytykaniu jakichś potknięć, to poniżej garść ;)

 

Koprofa, przerzucił zawory, włączył ssanie i rozdrabniarkę.

Pierwszy przecinek won!

 

Powiedzieć, że był wściekły(+,) to nic nie powiedzieć.

A tutaj chyba tak.

 

– Czy wy(+,) półmózgi niedorobione, zdajecie sobie sprawę z tego, jaki wpływ na stabilność systemu mają takie wahania napięcia?

I tutaj.

 

Szczerość zawsze był najlepszą obroną przed logiką.

Literówka.

 

– Zdajecie sobie sprawę(+,) durnie – podjął zimnym, pozornie wypranym z emocji głosem – że ciało ludzkie tak naprawdę was nie potrzebuje?

Znów brakuje przecinka.

 

„To tak zaakcentował jakby z warszawska” – pomyślał(+,) nie wiedzieć czemu(+,) Kardio i parsknął śmiechem.

Specem nie jestem, ale wstawiłbym tam przecinki. W postałych zdaniach tego typu, które masz dalej, a jest ich trzy i trzy jest ich liczbą, nie cztery, lecz trzy, bowiem jedynie trzy jest liczbą zdań tego typu,jakie się pojawiają.

 

Ale… wystarczyło, że Afectu tylko zajrzał od środka, a wszyscy zamarli.

Chyba “do”?

 

Afektu spojrzał na niego z wyrzutem, westchnął ciężko, prawie z bólem i zabeczał:

„To was zaakcentował jakby z niemiecka” – pomyślał(+,) nie wiedzieć czemu(+,) Kardio i parsknął śmiechem.

– Ciebie to bawi(+,) tumanie?! – Encefal za to,(-,) nie bawił się w konwenanse tylko od razu przeszedł do sedna:

Raz piszesz Afectu, raz Afektu. Wybierz jedno. No i przecinki.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Dzięki Outta! Na Tobie, to jak na Zawiszy ;D 

 

Zdajecie sobie sprawę(+,) durnie – podjął zimnym, pozornie wypranym z emocji głosem – że ciało ludzkie tak naprawdę was nie potrzebuje?

Znów brakuje przecinka.

Tu miałem największy problem z zapisem didaskaliów – co zrobić z przecinkiem pomiędzy durnie że ? Całkiem znika? Przekopałem się przez przykłady w poradni i nie mogę znaleźć. Zawsze można scalić całą wypowiedź i przenieść didaskalia na koniec, ale to trochę unik ;]. 

 

Zaraz idę do odpowiedniego wątku, żeby polecić do biblioteki.

Spokojnie, spokojnie, najsamprzód to trza troszkę oskrobać ;]. Patrzę na te przecinki i się sam zastanawiam co ja pacze ;D. Tak się skupiłem na poprawności zapisu dialogów, że nie zauważyłem ile tu jest błędów i literówek.  

Dzięki jeszcze raz za poświęcony czas!

 

Pozdrawiam

MbS.  

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Cześć!

Interesujący szorcik, w zasadzie jedna długa scena. Nie do końca chyba wszystko załapałem, ale jakieś generalne przesłanie (chyba) zrozumiałem. Lekki, miejscami bardzo zabawny a miejscami dziwny. Ale to na plus.

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Oj (PLUS PRZECINEK) panie kolego, tego bym się po panu nie spodziewał, oj (PRZECINEK) nie spo-dzie-wał.

– Który z was (PRZECINEK) debile, znowu włączył diagnostykę?!

– No (PRZECINEK) również dzień dobry koledze.

Wydaje mi się, że tu no pełni funkcję czegoś w rodzaju wykrzyknika, a więc z przecinkiem. W razie wątpiliwości, zerknij tutaj.

 

Encefal za to nie bawił się w konwenanse (PRZECINEK) tylko od razu przeszedł do sedna:

Czasem musiał porozmawiać z kimś, (BEZ PRZECINKA) w jego mniemaniu inteligentnym,

– A…ale, ale – jęknął głównodowodzący.

Proponuję: A-ale, ale… Zajrzyj tutaj.

 

Trwała, (BEZ PRZECINKA) zawieszona w bańce tylko swojej rzeczywistości.

Jeśli chcesz podkreślić, że trwała, i że była zawieszona, to proponuję kropkę po trwała.

 

O, a tu dla odmiany więcej niedoborów niż nadmiaru ;)

Też mi się podobało. Czyżbyśmy mieli kolejnego lekarza na pokładzie? Przy Pokrofie parsknęłam śmiechem, ale nie jestem pewna, czy wszyscy tego typu humor lubią. Ostrzegam z doświadczenia ;)

Klikowo, jak poprzednio ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Kolejna ciekawa historia ;) Żarty mi się podobają, całość, jako niebanalna wariacja na bajkowy temat, naprawdę daje radę.

 

Panie, może już zrezygnuj z tego krygowania się w przedmowie :P

 

Idę klikać.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Tak się skupiłem na poprawności zapisu dialogów, że nie zauważyłem ile tu jest błędów i literówek.  

Jeśli chodzi o przecinki, to chyba większośc osób tutaj ma z nimi problem. Ja na ten przykład :P

A wpadam do Ciebie, bo podobają mi się te pomysły na retelling bajek w postapokaliptycznym sztafażu. No i jak będziesz wrzucał teksty we wtorki to ja na bank będę wpadał, bo to dzień mojego dyżuru :)

Known some call is air am

Irko, dziękuję! 

 

– No (PRZECINEK) również dzień dobry koledze.

Wydaje mi się, że tu no pełni funkcję czegoś w rodzaju wykrzyknika, a więc z przecinkiem.

Tutaj chciałem uzyskać bardziej : 

 – No-również-dzień-dobry[pauza i akcent] koledze [z przekąsem]. 

A nie:

No![ akcent] Również dzień dobry koledze [ w tym samym rytmie]. 

Ale na razie zostawię tak, jak sugerujesz. Jeszcze nie mam pomysłu, żeby to zapisać tak, jak brzmi to w mojej głowie ;]. 

 

 

A…ale, ale – jęknął głównodowodzący.

Proponuję: A-ale, ale…

Wiem, o co Ci chodzi, tylko że nie chcę żeby on brzmiał jakby się jąkał przy A. To ma być bardziej: 

 – [załamanie głosu i pauza], ale-ale [ dopiero tu jąkanie] 

Wtedy rzeczywiście brzmi z francuska ;]. 

 

Trwała, (BEZ PRZECINKA) zawieszona w bańce tylko swojej rzeczywistości.

Jeśli chcesz podkreślić, że trwała, i że była zawieszona, to proponuję kropkę po trwała.

Tu poprawiłem na bez przecinka. Nie ma sensu utykać rytmu.

 

W razie wątpiliwości, zerknij tutaj.

Mam nową lekturę do poduszki :D. Trzeba będzie się podleczyć z przecinkozy. 

Dziękuję jeszcze raz i bardzo doceniam Twoją pracę. Tekst zaczyna wyglądać po ludzku :D. 

 

 

BasementKey – to, że moje wstępniaki brzmią jak lamenty na100letniej atencjuszki z INSTA, to Wasza wina! :P Jesteście tu po prostu zbyt delikatni dla nowicjuszy :D. Mam wrażenie, jakbyście się starali aż do przesady, żeby kogoś nie urazić krytyką. Ze mną proszę prosto i klarownie! [; Jestem już dużą dziewczynką [mam wąsy!]. Niezmącone przekonanie o samorodnym geniuszu zostawiłem za drzwiami, a dzięki krytyce mogę być lepszy w tym co robię. RZEKŁEM :D

 

Outta – na razie stop. Mam jeszcze dwa teksty w tym klimacie, ale jeszcze się nie nadają do czytania. Nie obiecuję, że skończę na wtorek. Chyba, że chcesz trochę pobecić,  to Ci podeśle na PW, jak trochę oskrobię. 

 

Dziękuję Wam wszystkim kolektywnie za pomoc. Tekst wygląda o niebo lepiej, niż na początku. I bardzo mnie to cieszy :D! 

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Jak chcesz, to wrzucaj na betę i zapraszaj. Postaram się pomóc w miarę moich skromnych możliwości.

 

PS. Też mam wąsy. I nawet brodę. I żonę, która każe mi to zgolić :P

Known some call is air am

Ok, będę miał ku pamięci.  O Kubusiu Puchatku będzie. :P 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

O! Jak ładnie. Będzie wśród roju (zmutowanych) pszczół, jak to niedźwiadków ród? :P

Known some call is air am

Hy, hy, hy… o słodka naiwności! :P 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Cześć,

 

Sporo dobrego humoru, więc mi się podobało :) Pomysł może nie nazbyt oryginalny, ale zrealizowany w oryginalny sposób. W dodatku solidnie i z polotem. Nie za krótkie, nie za długie, lecz w sam raz. 

Z uwag to tylko odnośnie tego węglanu wapnia. Jesteś pewien że nie chodzi Ci o jony wodorowęglanowe? 

 

Pozdrawiam!

Cześć! 

Jesteś pewien że nie chodzi Ci o jony wodorowęglanowe? 

Nie mam o tym zielonego pojęcia ;D. Jaka powinna być poprawna nazwa preparatu? 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Wiem, o co Ci chodzi, tylko że nie chcę żeby on brzmiał jakby się jąkał przy A.

A… rozumiem :) Daj jeszcze tylko spację po wielokropku i będzie git :)

 

No to klik :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Bardzo fajne, naprawdę się ubawiłam czytając to. Mam tylko jedno pytanko: czemu bluzgi są ocenzurowane? Chyba nie ma takiej potrzeby je specjalnie zasłaniać

Danka

Dzięki Danka. 

Bluzgi wykropkowałem dla przyzwoitości. Nie każdy lubi ;] 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Cześć!

 

Uśmiechnęło, ale po co ta autocenzura? Język jest żywy i ma formy odpowiednie na każdą okazję, taką mniej salonową również. XP Tekścik może nie jest super odkrywczy, ale ciekawie nawiązuje do oryginału i gra tym, co trzeba, żeby działał w swojej konwencji. Żarty (czerstwe czy nie) zawsze w cenie.

Pozdrawiam

Witaj, Morderco!

Niezły szorcik, naprawdę udany. Pff… Przyjdzie taki, “nie umiem w dialogi”, a potem robi super mega naturalne rozmowy, które się pochłania. No jasne! ;D Czytało się bardzo przyjemnie, może nie zaśmiałam się, ale na pewno uśmiechnęłam. Szczególnie podobały mi się myśli na temat sposobu wymawiania poszczególnych wyrazów – lubię takie szczególiki, nadają całości charakteru i prawdziwości. Ja na pewno mam podobne myśli nieraz, jak z kimś gadam.

 

Powodzenia w dalszym pisaniu! :)

Nie wysyłaj krasnoluda do roboty dla elfa!

Cześć oidrin! 

Dzięki za miłe słowa. Przekleństwa niewykropkowane brzmią banalnie, a takie z gwiazdkami od razu wydają się bardziej interesujące ;]. A tak na serio, to sam nie lubię tekstów, gdzie co chwila ktoś coś urwał, albo ebnął. Tu miało być lekko i zabawnie. Mięso niewymagane ;]. 

 

Witaj LanaVallen! 

Cieszę się, że się podobało. Rozmowa może na pierwszy rzut oka wygląda “super mega”, ale w gruncie rzeczy poszedłem na łatwiznę. Każdy bohater dość mocno indywidualny i charakterystyczny. Takie tanie chwyty pod publiczkę ;]. Za to nad sposobem mówienia i manierą rzeczywiście musiałem pogłówkować. Cieszę się, że wyszło jako – tako :D. 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Hm, też nie jestem pewien, więc może zostaw jak jest ;)) Ewentualnie "wodorowęglan" po prostu

Benzodiazepina – może być?

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Benzodiazepiny to jednak substancje egzogenne, bardziej pasowałoby te wodorowęglany, przy czym jeżeli chcesz walczyć ze skutkami hiperwentylacji, należałoby je raczej obniżyć niż dodawać.

A poza tym: klik!

Cześć.

Całkiem udany short :)

Ogólnie mi się podobał, choć kilka cosiów rzuca mnie się w oczęta me:

 

„Co za d*pek”

– G*wno!

Skąd te gwiazdki? :) Czy one są potrzebne? :)

 

 

– EEE TAM, ZAWSZE BYDZIE CÓŚ DO ROBOTY, NIE?

Te wypowiedzi pisane całe z CAPSEM, to też nie jestem przekonany, że to prawidłowe.

 

 

– Czy wy, półmózgi niedorobione, zdajecie sobie sprawę z tego, jaki wpływ na stabilność systemu mają takie wahania napięcia?

Zastanawiam się, skąd te wahania napięcia :]

 

 

„To was zaakcentował jakby z niemiecka” – pomyślał, nie wiedzieć czemu, Kardio i parsknął śmiechem.

„To tak zaakcentował jakby z warszawska” – pomyślał, nie wiedzieć czemu, Kardio i parsknął śmiechem.

Aspiro w obliczu stresu nie potrafi zachować zimnej krwi” – pomyślał nie wiedzieć czemu Kardio.

 

Niekonsekwencja w przecinkach – no i czy nie za wiele tego “nie wiedzieć czemu”?

 

 

– Ciebie to bawi, tumanie?! – Encefal za to nie bawił się w konwenanse, tylko od razu przeszedł do sedna:

– Człowiek to mózg! – perorował natchniony. – Mózg to istota świadomości, pamięć, jestestwo…

Nie wiem, czy ten dialog nie wyglądałby lepiej, gdyby był “kontynuowany”:

 

– Ciebie to bawi, tumanie?! – Encefal za to nie bawił się w konwenanse, tylko od razu przeszedł do sedna. – Człowiek to mózg! – perorował natchniony. – Mózg to istota świadomości, pamięć, jestestwo…

 

 

To w większości drobnostki. Całościowo bardzo zgrabnie Ci to wyszło, Morderco. Nie wiedziałem, że mordercy, poza sprawnym zabijaniem, zgrabnie teksty tworzą ;)

cobold dzięki :]. W takim razie wracam do wodorowęglanu sodu. Benzodiazepinę polecił mi doktor z innego forum. Ech ci weterynarze ;]. 

Dzięki za polecenie. 

 

Cześć silvan.

Skąd te gwiazdki? :) Czy one są potrzebne? :)

Pewnie niepotrzebne, ale jakżesz pięknie wyglądają! ;]

 

Zastanawiam się, skąd te wahania napięcia :]

Kilka linijek wyżej Kardio zresetował moduł Koprofy. 

Te wypowiedzi pisane całe z CAPSEM, to też nie jestem przekonany, że to prawidłowe.

Masz racje, od razu zmieniam. Teraz są napisane z SHIFTEM.

 

Niekonsekwencja w przecinkach – no i czy nie za wiele tego “nie wiedzieć czemu”?

Niekonsekwencję przyjmuję za grzechy swoje i poprawiam czem prędzej! “Nie wiedzieć czemu” nigdy za wiele :D. A tak po prawdzie, to chciałem żeby Kardio miał taką manierę.

 

Nie wiem, czy ten dialog nie wyglądałby lepiej, gdyby był “kontynuowany”:

 

– Ciebie to bawi, tumanie?! – Encefal za to nie bawił się w konwenanse, tylko od razu przeszedł do sedna. – Człowiek to mózg! – perorował natchniony. – Mózg to istota świadomości, pamięć, jestestwo…

O! I to jest rada na wagę złota :], dzięki. W edycji wywaliłem tam jedną kwestię dialogową i sam miałem wrażenie, że to co zostało nie do końca się do siebie klei. Poprawiam od razu.

 

Nie wiedziałem, że mordercy, poza sprawnym zabijaniem, zgrabnie teksty tworzą ;)

No właśnie, bo zabijają zabójcy. Mordercy mordują. 

Dzięki za miłe słowa :D

Miło mi, że się podobało!

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

A siepacze mają truposzy ;) Z tym shiftem od razu lepiej ;) Co do maniery, to nie Kardio ją ma, tylko narrator :P

Siepacze to się paczą i nie wiedzą na co :D. Narratorem byłem ja sam we własnej osobie, a Kardio to moje alter-ego ;]

 

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

A, to zmienia wszystko o 720 stopni ;)

Morderco, zgodnie z Twoją sugestią będę bezlitosny. Tyle komentarzy, a nikt nie poruszył najważniejszej kwestii. Jak właściwie miała przebiegać ta partia? Podane ruchy nie wskazują mi na wariant Winawera. Ani w ogóle na nic sensownego. Przy okazji, nie wiem, jak panna Śnieżka, ale ja z tętnem 10 (na minutę?) i ciśnieniem rozkurczowym 45 (mm słupa rtęci?) nie dałbym rady napisać tego komentarza.

Oprócz tego – znakomita opowiastka, bardzo dobrze się bawiłem. Pozdrawiam i powodzenia!

Ślimak Zagłady, czekałem na kolegę szachistę i się wreszcie doczekałem :D. No jasne, że podana sekwencja ruchów nawet nie stała obok obrony francuskiej :D. Wreszcie ktoś zauważył! 

 

Jeśli chodzi o tętno i ciśnienie rozkurczowe to wartości są prawdopodobne. Tutaj oparłem się o dane osób w bardzo głębokiej hipotermii. Sam nie byłem, ale konsultowane z lekarzem, więc może nie na sto procent idealnie, ale przynajmniej wiarygodnie. :D

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Prawda, jeżeli w bardzo głębokiej hipotermii, to może być. Zmyliło mnie to, że osoby w takim stanie na razie nie umiemy utrzymywać zbyt długo, człowiek nie świstak, ale to przecież fantastyka. Wszystko w porządku. Chętnie natomiast przeczytałbym opowiadanie, w którym rozgrywka miałaby sens i stanowiła istotną część fabuły, a zarazem ukazywała laikom głębię i piękno sztuki szachowej, ale w tym celu prawdopodobnie będę musiał je sam napisać. To nie takie proste zadanie…

Gęsto w tej bajce od postaci i choć każda z nich szczególna, nie czynią tłoku. Każdy z siedmiu zaprezentował się najlepiej jak umiał, powiedział, co miał do powiedzenia, skutkiem czego bajka mnie rozbawiła. ;)

Mam nadzieję, Morderco, ze to nie jest Twoje ostatnie słowo w dziedzinie bajek. ;)

 

– D2 na D4, ob­ni­żam po­ziom O2 do 20,05% . ―> Zbędna spacja przed kropką.

Znam już Twój pogląd na liczebniki w bajkach, ale procenty napisałabym słownie.

 

„Co za d*pek” – po­my­ślał Kar­dio. ―> Zbędna autocenzura, wszak każdy i tak czyta dupek.

I nie, Morderco, gwiazdka tutaj nie jest piękna – jest szpetna, sztuczna i służy chyba tylko osobliwie pojętej poprawności.

Uwaga dotyczy pozostały szpetnych gwiazdek użytych w dalszej części tekstu.

 

„Taaa…Ten, to za­wsze w porę” – jęk­nął w duchu Kar­dio. ―> Brak spacji po wielokropku.

 

–  „Trzy…, dwa…, jeden…” ―> „Trzy… dwa… jeden…”

Przed myśleniem nie stawia się półpauzy. Po wielokropku nie stawia się przecinka.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać myśli: Zapis myśli bohaterów

 

Ko­pro­fa…, no cóż… ―> Zbędny przecinek po wielokropku.

 

De­pre­sja, bu­li­mia … ―> Zbędna spacja przed wielokropkiem.

 

… i może wła­śnie dla­te­go go tam nie było. ―> Zbędna spacja po wielokropku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sympatyczna opowiastka. Wesoła. Przywodzi na myśl któryś z wierszyków dla dzieci o organach.

Zgodzę się z Reg, że niektóre liczby w dialogach wypadałoby napisać słownie. No, już niech zostaną pola szachownicy, ale procenty można rozwinąć. Bo jak byś przeczytał na głos 20,05%?

Gwiazdki też bym wywaliła. Nie ma potrzeby cenzurować tekstów. A jeśli zastępujesz tylko jedną literę z długiego wyrazu, to gwiazdka wygląda jak listek figowy pruderyjnie dosztukowany do nagiej renesansowej rzeźby.

Babska logika rządzi!

Cześć Finklo,

 

Ja to chyba rzeczywiście powinienem zmienić sport na szachy, z tym moim refleksem :]. Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale gdzieś mi gwiazdkę zjadło. 

Oczywiście macie obie rację odnośnie liczebników. Szachowe zostawię, a resztę zapisuję po ludzku. 

Listki figowe jeszcze zostawię. Zdejmę, jak zwiędną :D

 

pozdrawiam 

M. 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Witaj ponownie.

Dla mnie to tekst najwyraźniej odbiegający od tytułowego nawiązania do znanej baśni, jaki dotąd przeczytałam z Twojego cyklu. 

Jednakże po wymianie komentarzy przy poprzednim, zdecydowałam się patrzeć odtąd wyłącznie na każdy pod kątem znanych mi groteskowych i czarnohumorowych/czarnohumorzastych (???) skeczy, które absurdem torują drogę najdziwaczniejszych treściom. I wówczas to opowiadania jawi mi się w całkiem innych barwach. I jest super! 

Co więcej, doliczyłam się wszystkich siedmiu tytułowych, a to u mnie, humanistki, spory sukces. :)

 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Anet, 

Uwielbiam Twoje komentarze ;]. Mistrzostwo zwięzłości :P 

 

pozdrawiam

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Nie no, umiem krócej, ale to wiesz, na specjalne okazje zostawiam ;)

Przynoszę radość :)

Może kiedyś zasłużę ;]

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Próbuj, próbuj ;)))))))))))))))))))

Przynoszę radość :)

Na tujobowym profilu Marka-Sna pojawił się nowy audio z tego opowiadania. 

 

Marek-Sen: Śnieżka

 

Szanowny Pan Marek po raz kolejny udowodnił, że nawet przeciętny tekst w jego nieprzeciętnej i w pełni profesjonalnej interpretacji może zyskać sporo na wartości ;].

Jako autor przyznaję, że wyszło lepiej niż sam to sobie odgrywałem w głowie.

 

pozdro

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Hej, MordercoBezSerco.

 

Interesujące opowiadanie. Miałem wrażenie na początku, że siedzimy w ludzkim śmietniku, ciele na zewnątrz pięknym, ale w środku obrzydliwym. Właściwie takie są organy wewnętrzne. Kto chce je oglądać na co dzień?

 

Tutaj sztuczne moduły zyskały biologiczną obrzydliwość i to jest fajne. Charakter przemiany materii nie musi być wspaniały.

 

Końcówka zakreśla barwy całości i pozostawia z uczuciem słodko-kwaśnym. Fajne i ciekawe podejście do jednej Śnieżki i siedmiu Krasnali.

Dobry wieczór, 

W pierwszym odruchu chciałam biec po szachy, bo wydawało mi się to szalenie istotne w fabule, ale… ale zaraz potem przypomniałam sobie, że nie umiem w nie grać (wiem, wiem – o, zgrozo ;) 

A po kolejnym “zaraz potem” okazało się, że to tylko poboczny wątek (całe szczęście ;) – a cała akcja to… kawał dobrej zabawy. Choć niekoniecznie dobrej z punktu widzenia pacjentki (czy ona cierpli na jakąś depresję? ;)))

Koniec jest zastanawiający i stawia więcej pytań niż odpowiedzi – bardzo lubię nieoczywiste zakończenia. 

Generalnie – świetnie się bawiłam czytając :) Pozdrawiam

Udany retelling z humorem i fantastyką znanej bajki. Wciągające.

Nowa Fantastyka