- Opowiadanie: Leopold Chrust - Kawa

Kawa

Przepraszam za błędy

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Kawa

Zima weszła do jego pokoju bez pukania. – Co? Dziś? Nie mogłaś poczekać jeszcze z rok? – zapytał ją zaspany i zasypany śniegiem. – Kiedyś się cieszyłeś na mój widok – Odrzekła. – Kiedyś nie byłem zgredem. Potrafiłem się cieszyć. – To prawda – Przyznała zima. – Zamknij już chociaż te drzwi bo pruszysz. Kwiaty mi poumierają. – I tak nie są w najlepszej firmie widzę. – Jaki Pan taki kram. Dbam o nie, czasem za bardzo, poza tym w tym mieszkaniu coś jest, tu wszystko powoli umiera. Chcesz kawy? – Zapytał zimy. – Tak, poproszę, białej z cukrem, z mlekiem bez laktozy. – No to chodź wiać chłodem do kuchni, nie kopce sobie fajkami w pokoju. – Zaproponował Michał. Na długo zostaniesz? – Oj tak. – Odrzekła – Przydałoby Ci sobie kupić cieplejsze buty i nową kurtkę. Będę zimną w tym roku. – To miłe że się o mnie troszczysz, ale są chyba bardziej potrzebujący ode mnie. – Owszem, są. Wypije kawę z Tobą i pewnie pogadam z kilkoma takimi. Jakie masz plany na dzisiaj? – Zapytała? – Odśnieżyć samochód – powiedział z przekąsem. Potem jechać na rozmowę o pracę, której na pewno nie dostanę, bo nie mam doświadczenia w transporcie międzynarodowym, a potem spotkanie z dziewczyną, która kompletnie mi się nie podoba ale wiem że na mnie leci jak Ty. -No to ciekawy dzień się zapowiada, co Michale? – A gdzie tam, ciekawy byłby jakbym poszedł sobie na sanki – odpowiedział uśmiechając się do siebie. – Zawsze byłeś dziecinny, ale to nic złego, każdy z was jest. Dziękuję za kawę, lecę sypać dalej. – Leć, zobaczymy się pewnie niebawem, wpadnij na kawę, tylko naucz się pukać. – wpadnę na pewno, wpadnę na dłużej, teraz tylko chciałam się przywitać. Dozobaczenia. – Trzymaj się ciepło – uśmiechnął sie Michał.

Koniec

Komentarze

Leopoldzie, tysiąc siedemset znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi: https://fantazmaty.pl/pisz/poradniki/jak-zapisywac-dialogi/

 

Przepraszam za błędy

Skoro wiesz, że w tekście są błędy, dlaczego ich nie usunąłeś?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć.

Wklejałeś to z komórki?

To wygląda, jakby całe formatowanie – wszystkie “entery” uleciały w kosmos.

 

Jak na tyle znaków, to rzeczywiście, nieco błędów jest.

 

Dozobaczenia. – Trzymaj się ciepło – uśmiechnął sie Michał.

Pomijając zapis dialogów, tu aż 2.

Gdzieniegdzie masz dywiz, miast półpauzy. Gdzieniegdzie brakuje spacji.

To są byczki, które zdecydowanie i bez większych problemów możesz poprawić sam :)

Dobrze, dziękuję za wskazówki.

Dobra, o tym, że formoatowanie jest do luftu już Ci napisali.

A co do fabuły, to w sumie nie wiem co mam napisać. Ot, spokojna historyjka, w której pani zima przychodzi do głównego bohatera na pogaduchy. Sympatyczne – to chyba jedyne co mogę powiedzieć po lekturze.

 

Pozdrawiam

Q

Known some call is air am

Hej,

 

spokojny, nieco nostalgiczny tekst – tak go przynajmniej odbieram. Myślę, że widać w tej historii potencjał na coś więcej – można by pociągnąć wątek zimy w jakąś straszną stronę, uczynić z niej siostrę śmierci, a może uosobienie depresji (”zimno mi w środku”); albo uderzyć jeszcze bardziej w nutę nostalgii, miłości zimy do człowieka, wspomnień lat dziecięcych, zimy jako czegoś utraconego, a cennego. W mojej opinii, rozbudowanie tekstu przysłużyłoby się historii.

 

Pozdrawiam!

 

Che mi sento di morir

Tak jak reszta, apeluję o formatowanie, bo tytuł przyciąga, ale ściana tekstu odpycha

Danka

Leopoldzie, cóż mogę napisać, oprócz tego, że zgadzam się z poprzednikami?

 

Formatowanie do poprawy “na wczoraj”, bo bardzo źle się to czyta.

Personifikacja Zimy wyszła całkiem fajnie, ale z historyjki nic nie wynika. 

Miłe spotkanie, owszem, ale co dalej? 

Liczyłam na jakieś zaskoczenie w końcówce, lecz Zima po prostu sobie poszła, a bohater wrócił do codzienności.

 

Do poprawienia, przemyślenia i rozwinięcia :)

Cóż, szkoda, że pomimo wskazań dotyczących formatowania tekstu i zapisu dialogów dalej tego nie zrobiłeś, przez co kolejni czytelnicy nie są zachęceni do pochylenia się nad tekstem.

Ogólnie fajnie, że pojawiła się postać Zimy i marudnego człowieka, który przestał ją lubić, aczkolwiek nie da się powiedzieć nic więcej – bo nic więcej się nie da.

Pójdę za głosem Iluzji – do poprawienia, przemyślenia i rozwinięcia.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Leopoldzie, przeczytanie tak napisanego tekstu to prawdziwa mordęga. A skoro do tej pory niczego nie poprawiłeś, przypuszczam, że i opinie czytelników niespecjalnie Cię obchodzą. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nowa Fantastyka