Profil użytkownika


komentarze: 53, w dziale opowiadań: 53, opowiadania: 32

Ostatnie sto komentarzy

Cześć, trochę cię jednak zainteresowało :)

 

Na wszystkie pytania odnośnie jak wygląda życie w Olbrzymi i Modułach mieszkalnych (bo to są trochę dwa różne miejsca), skąd mają technologię, skąd leki, skąd jedzenie, dlaczego tak a nie inaczej jest wyjaśnione w poprzednich 14 rozdziałach, których nie przeczytałeś (a szczególnie 7-14)

 

Wybacz, ale żołnierze jednostek specjalnych nie są głupi, nie robią swojej roboty dla Boga, a już na pewno nie dla Państwa:) na 90% jest motywacja wewnętrzna, osobista.

 

Hehe jak lubisz realizm to zapraszam, ale wydaje mi się, że odpadniesz po 1 rozdziale (tam to jest dopiero obrzydliwie brutalnie) i pewnie czytanie zajmie ci ze 2 lata (bo 15 minut dziennie)

 

Tak czy inaczej, fajnie, że wpadłeś. Odzew marny, ale jak już napisałem to niech ludzie sobie popatrzą. Co będzie leżało na dysku bez sensu:)

 

PS. Dlaczego usunąłeś swoje opowiadanie? Chciałem się odwdzięczyć krytyką , a tu nie ma.

 

BS

Wow, Pop Lab, dzięki za uwagi i przeczytanie fragmentów tego fragmentu i poprzedniego fragmentu.

Odniosę się do każdej z Twoich uwag, gdyż trochę czasu poświęciłeś.

 

Uwagi ogólne:

1. Szorstki klimat, ponura narracja – no cóż, ja odczuwam przyjemność w ponurej narracji, ciężkim klimacie itp. Trochę to może dziwne, ale tak jest:)

 

2. Uwagi dotyczące logiki: Tutaj wydaje mi się, że w większości twoje obiekcje wynikają z braku lektury poprzednich rozdziałów. W tej powieści jest zupelnie inaczej niż w takim Metro czy innych pustynno-atomowych światach.

a) “Rozumiem, że Anna zwariowała – ma schizofrenię. Z jakiś powodów bliscy nie oddają jej do psychiatryka.” – Anna nie ma bliskich, jest z zewnątrz, Moduły mieszkalne nie maja psychiatryka, a nawet szpitala, chorzy psychicznie jeżli nie złamią prawa mogą sobie być, a jak złamią czeka ich banicja, są tak naprawdę “ludzką hodowlą” mają za darmo w pełni odżywczą żywność, odzież, schronienie, bibliotekę, możliwość korzystania z łaźni i szaletów oraz możliwość świdczenia pracy, ale nikt ich do tego nie zmusza -> informacje o tym są w poprzednich rozdziałach (krar85 wciąż narzeka, że już ma dość tego gadania o modułach bo nuda i chce akcji :)

b) “No chyba, że kula w łeb, ale w takim razie, co trzyma ludzi w ryzach, strach? Moim zdaniem to za mało.” – a moim zdaniem strach jest wystarczający :) 

c) “Dlatego nie przepadam za postapo, nie pasuje mi wiele rzeczy.” – proszę nie buduj wniosku o inne powieści post-apo → tutaj wielkie dzięki , bo podsunąłeś mi myśl, tak naprawdę Olbrzym to nie jest post-apo, to jest sci-fi, → mamy inwazję obcych,nowe warunki na planecie, dostosowanie ludzi i świat, który moim zdaniem jest mocno oryginalny (i ten na powierzchni i pod ziemią) Może to wielu zniechęca? W gruncie rzeczy ja też nie lubie sztampowego post-apo.

d) 

„Anna zwariowała, rozumiem, że kogoś zabiła, cierpi na rozdwojenie jaźni, a najlepsza przyjaciółka proponuje jej audiobooki.”

No tak to głupio brzmi jak o tym piszesz. To dla Anny sposób ucieczki. Jedyny. Tak jak dla więźniów w dawnych czasach (bo od momentu wprowadzenia praw człowieka to źle nie mają) W Olbrzymie Można zapomnieć o czymś takim jak uzdrowienie. Nawet w obecnych czasach psychiatryk to nie jest miejsce gdzie się kogokolwiek leczy. Trochę na wyrost to się nazywa szpitalem. To jest tak naprawdę więzienie z darmową szprycą.

e) 

„Zrozumiałem, że ochotników najpierw głodzono przez tydzień, potem ich powieszono za pomocą lin na krzyżach, a pierwsi zaczęli odpadać po czterech godzinach. Ludzie żyją pod ziemią, w sztucznym oświetleni, z konieczności jedzą jakiś szajs, są problemy z higieną.”

W Olbrzymie wszyscy są dobrze odżywieni, jedzą pożywne chociaż niesmaczne jedzenie (zawiera wszystko co trzeba łącznie z mako i mikroelementami). Nie ma problemów z higieną, są łaźnie i szalety, w których jest utrzymywana czystość.

f) „Następnie takich ludzi głodzi się przez tydzień. Uważam, że pierwsi zaczęliby mdleć po dwóch dniach, jeśli nie po jednym. Moim zdaniem przeceniasz ludzką wytrzymałość.”

O nie. Tutaj mam pewność. Sam nie jadłem przez 122 godziny i piłem tylko wodę nie przyjmując żadnych kalorii. Zapewniam, że się nie mdleje, ani nie brakuje sił dla spraw wytrzymałościowych (chociaż przy dobrym sprincie może się zakręcić w głowie). Głodówkę przerwałem nie z tego powodu że mdlałem, ani z głodu (bo głód odczuwa się tylko przez pierwsze dwa dni) tylko z łakomstwa:)

Stan ketozy jest dalej eksplorowany w powieści poprzez szkolenia wybranych właśnie testem ukrzyżowania żołnierzy. Naprawdę jest inny wtedy stan umysłu i z człowiekiem dzieją się dziwne rzeczy:)

g)

„Te wstawki z kasą służą temu, żeby uzmysłowić czytelnikowi, że Junker sprowadził do siebie sadomasochistów, bo przecież taki typ będzie się na to godził. Jeśli tak to spoko, łapię.”

O nie, nie. Każdy system szkolenia elitarnych jednostek wojskowych np. SAS, Navy Seals to o wiele gorsze i bardziej długotrwałe rzeczy niż wieszanie Junkera. Jest określony typ ludzi, którzy potrzebują celu, poczucia elitarności, osiągnięcia swoich granic wytrzymałości, Kontrola i znoszenie bólu to podstawa u takich ludzi. Takie jednostki ludzkie są rzadkie, ale istnieją.

Uwielbiam tematy szkolenia. W powieści jest dość sporo poświęcone temu wysoce specjalistycznemu szkoleniu jakie robi Junker. Fiksacja na bólu i jego kontroli jest zamierzona i ma duży sens fabularny.

h) 

„Gorzej jest z samym Junkerem. Rozumiem, że to jakiś bohater, twardziel. Nie pasują mi do niego pseudo motywacyjne gadki o kontroli bólu. Widziałbym go jako mówiące tylko to, co jest konieczne i przyglądającego się bez słowa odpadającym. Ale to tylko moje wyobrażenie.”

Junker to bardzo trudna postać.Nie jest to ani bohater ani twardziel tylko „poszukiwacz granic”. Gadki o bólu nie służą motywacji. Ból ma dla niego kluczowe znaczenie dla rekrutacji o wiele większe niż dla obecnych jednostek specjalnych. 

i)

„żeby zamocować w nich podstawki, które powstrzymają wosk przed kapaniem na głowę.” – przy odpowiednim poziome lenistwa/nieuwagi każda podstawka się kiedyś przepełni.

3. Uwagi inne

Liana jest grubsza niż żyła. Są grubości ramienia lub uda dorosłego mężczyzny. Ale rozumiem twoje obiekcje. Ja mam to samo jak ktoś pisze o jakiś skomplikowanych kwiatach. Ja znam tylko trzy: Róża, Tulipan i Konwalia. 

„Baruje mi ładnych opisów i kilku okrągłych zdań.” – okrągłych zdań staram się unikać jak ognia:), ładnych opisów też, wolą jak Picasso :), chociaż brakuje mi jakieś do niego jakieś trzydzieści długości

 

„Mam nadzieję, że Olbrzym coś znaczy, że niesie to za sobą jakąś myśl, której analogię mogę znaleźć w rzeczywistości”

SPOILER – nie czytaj krar85!!!!

W powieści znajdziesz:

1. Symulację działania idei dochodu podstawowego (moduły mieszkalne)

2. Pancerzegzobiogeniczny – oparty na tkance mięśniowej i inżynierii rdzenia kręgowego wzmocnienie człowieka (uzasadnione warunkami na powierzchni wyłączjące używanie elektroniki)

3. Przemyślenia na temat powodu /sposobu przeprowadzania inwazji na planetę taką jak Ziemi (wyadaje mi się, że nie było takich w literaturze, a jak były to nie czytałem) 

4. Zderzenie interes gatunku / interes jednostki i pytanie czy ktoś może decydować o życiu jednostki mając na ustach interes gatunku

 

Dzięki za lekturę. Nie sądzę żebyś przeczytał powieść, bo wydaje mi się, ze masz zupełnie inną wrażliwość :) ale jakbyś jakimś cudem musiał to zacznij od początku, to wiele rzeczy się wyjaśni i kliknie i pamiętaj to nie post-apo tylko sci-fi:)

Cześć, 

Dziękuję za komentarz.

Tak stawiam tu na realizm i na brak czarnobiałości. 

Nie no, wydaje mi się, ze nie jest tak kolorowo z tymi dziewczynami. Są tam porządkowi w tych modułach i oni trochę tam hamują mężczyzn. Zresztą po przestępstwie nie ma gdzie uciec. Dorota to wyjątek.

Chyaba zostałeś moim jedynym czytelnikiem:)

Chociaż czasem ktoś ściąga ze strony (mam tam licznik i wiem).

 

Pozdrawiam, 

BS

 

Cześć, 

 

Jako, że wywołałeś mnie w komentarzu to też się wypowiem czy warto.

Warto.

Jak masz powieść to udostępnij ją w całości. (np link na dysku google) i niech sobie ściągnie ktoś jak chce. 

Ja dostałem sporo od tych co przeczytali. Nie były to opinie liczne, ale kilkanaście osób wypowiedziało się w kwestiach technicznych i fabularnych.

Lepsze to niż nic, a dostaniesz nic jak leży w szufladzie.

No, ale daj spokój, 5 tys znaków nazywasz rozdziałem?

 

Pozdrawiam, 

BS

No widzisz, no to przeinterpretowalem, myslalem ze obcego nie ma a wszystko to narkotyczne wizje:) Myslalem ze ta woda i to ze stali nieruchomo przez jakis czas to sa podpowiedzi. A wiec cofam negatyw 3:)

Cześć, 

Przeczytałem i nie czułem dreszczyku, a to pewnie dlatego, że nie utożsamiałem się z chłopcem. 

Moim zdaniem czytelnik boi się w horrorach bo się utożsamia z kimś.

Pełno błędów i niestety większość wynikająca z braku przeczytania kilkukrotnego swojej pracy.

Niedopuszczalne powtórzenia. Wpadło mi słowo wielki/wielka → wielokrotnie nawet 2 razy w jednym zdaniu. Ogólnie lubię powtórzenia i uważam, że budują rytm, ale tutaj nie wynikały z rytmu tylko braku pracy nad tekstem.

 

Pozytywy:

  1. przeczytałem do końca więc coś w tym było, coś wzbudziło ciekawość
  2. nastrój ok
  3. plastyczność opisów

Pozdrawiam, 

BS

 

Cześć, 

 

Najpierw pozytywy:

 

  1. Fajny klimat jak z Event Horizon
  2. Dobry balans akcji i informacji
  3. Ciekawe i zagadkowe. Zakładam, że nie było żadnego obcego i wszystko to sprawa narkotycznych wielosensorycznych wizji prawda?

Negatywy:

  1. Kalki językowe i boleśnie potoczne sformułowania zdarzają Ci się jak w artykułach z Onetu np: “Wyprawa badawcza liczyła w sumie nieco ponad dwieście osób.” lub “przy omdleniu, czy kiedy urywa się film.” Było tego więcej.
  2. Logika opowieści: Kto o zdorwych zmysłach dawałby darmowe substacje narkotyczne i zatrudniał narkomanów (Gerner) i powierzał im drogi sprzęt?
  3. Woda na koniec wskazuje, że Gerner był po obu stronach i wszystko działo się w jego głowie. Wszystko można wytłumaczyć pomieszaniem rzeczywistości z symulacją, ale jednak fajniej byłoby jakby wszystko miało bardziej “precyzyjny” sens.

Ogólnie uważam, że bardzo udany debiut:)

 

Pisz więcej i popraw sprawy techniczne. Specjaliści zaraz Ci wytkną milion.

 

Pozdrawiam, BS

No wlasnie o to chodzi . Powiesc ma ponad 1 mln znaków. Srednia w Polsce to powidzmy 350 tys. Jakbym dodawal to, by mi wyszly 4 powiesci. Mysle ze da sie wyciąc sporo bez wielkiej straty dla przedstawiania swiata:)

Dzięki za błedy, tak jak ppprzednio bede musial cos wyciać, z pierwszych 16 rozdzialow trzeba zrobic 6. Potem wydaje mi sie akcji bedzie wystarczająco:) Dzieki ze czytasz

Powieść można ściągnąć w formacie pdf, ebook i mobi na www.olbrzym.com.pl :) zrrszta wspominam o tym w przedmowie

Dzięki za wytknięcie błędów. 

Tak pewnie za dużo tego “już był”, w niektórych miejscach i się temu przyjrzę, ale ja mam często problem z powtórzeniami. Uważam, że nadają w wielu przypadkach dobry rytm prozie. 

 

O wołaczach, już mnie wyedukowali regulatorzy, ale wszystkich nie znalazłem jak widać. 

 

Wykład Nowaka to infodump, to prawda. Ale infodump musi być:) Czy był rzeczywiście tak bolesny, bo starałem się różnymi zabiegami to złagodzić? 

Co do przeszkolenia żołnierzy przed misją, to byli przeszkoleni (jako autor stwierdzam to z pełną odpowiedzialnością), ale jakoś wiedza się nie przykleiła i nawet po wykładzie Nowaka będą pewnie szkoleni o tym samym jeszcze kilka raz, a i tak będą nosić źle głowochwyty.

 

Pozdrawiam, BS

 

Ja lubię i długą i krótką formę. Zgadzam się z krar85, że ludzie chcą tu rozwijać umiejętności pisarskie, ale jeżeli krótka forma jest tutaj preferowana to będą to umiejętności związane z krótką formą + sprawy techniczne (przecinki, błędy językowe itp).

 

A jak ktoś chce dostać feedback dotyczący długiej formy, to co? Wydawnictwa nie ujawniają recenzji i takie ich prawo. To gdzie szukać informacji o konstrukcji postaci, tempie akcji, przeplataniu wątków, wiarygodności świata i bohaterów? Dla mnie w powieściach i zbiorach opowiadań (ale dotyczących wspólnego bohatera) te kwestie są zupełnie inne niż w pojedynczym tekście. To jak sprint i maraton. Niby to i to bieganie, ważne by stawiać nogę za nogą, ale wszystko poza tym jest inne.

 

Trochę moim zdaniem to jest mylące, że trzeba wrzucać we fragment w pełni ukończone powieści. Ludzie nie chcą czytać fragmentu, bo myślą, że nie ma co się angażować w coś co jest rozgrzebane i nie jest skończone. Nie ma jednak na to rozwiązania:) 

 

PS.

I tak jestem zadowolony z odzewu jaki otrzymuję. Np. po przespaniu się z kwestią wolnych kotwic gatunku w pierwszych rozdziałach postanowiłem je diametralnie skrócić (tak o ⅔) by akcja toczyła się szybciej.

 

Anet: Dzięki za rady. Ja nie narzekam i nie psioczę. Wszystko co mówisz to prawda. Chyba wezmę się za mocniejsze komentowanie. Quid pro quo to zasada słuszna i sprawiedliwa;) Tylko jedno mnie nurtuje. Czy jak sie ktoś pozna i polubi to czy nie traci na tym merytoryka? Naprawdę widać to nierzadko. Opowiadanie znanych jest chwalone, a nieznanych ignorowane bądź ganione. I ja tutaj nie troszczę się o tych ganionych tylko o tych chwalonych. Siedzą sobie cieplutko w miejscu zadowoleni zamiast być wychłostanym aż do doskonałości. Wilk-zimowy: Tutaj się nie mogę zgodzić. Jeżeli zbiory opowiadań dawałyby pieniądze to byłoby ich pełno w księgarniach. Pieniądz nie śmierdzi:) Nie wierzę w spisek wydawców. Ale oczywiście tutaj na NF pewnie populacja jest inna niż ta krajowa, może z dużym przechyłem i nastawieniem na opowiadania i stąd różnica.

Cześć, dzięki za uwagi, pewnie masz rację co do tego, że post-apo jest za mało, moze za bardzo przeinwestowałem w Anne na poczatku i pewnie da sie wyciac obszerne fragmenty. Nie chciałem jednak, by Anna była papierowa. Pełna akcja i full post apo wchodzi od rozdziału 16. Mysle ze bedziesz zaskoczony gdzie to zmierza i koncentracja na bólu Anny zostanie wyjaśniona. Ps. Wygląda na to ze jestes jedyny ktory czyta Olbrzyma. Dzieki za Twoje uwagi. Każdy komentarz coś wnosi i daje mi nową perspektywę. Dziwi mnie jednak nieco brak zainteresowania innych. Gdzies czytałem, że ogólnie w Polsce zainteresowanie opowiadaniami jest małe i ludzi wolą powieści, ponieważ jak już polubią bohatera to chcą być z nim dłużej. Tutaj jednak tego efektu nie widać. Tłumaczy się, że fragmenty są nielubiane, bo wiekszość konczy sie po 1 rozdziale, ale u mnie wszystko ukonczone i da sie to sciągnąć jak ktoś nie ma ochoty czekać. No dziwne… Może to gatunek?

Cześć. Super, że czytasz. Tak Anna to harpagan i to nie przypadek:) jak Ci starczy cierpliwosci to bedziesz wiedział dlaczego. Pozdrowienia, BS

Ogólnie mi się podobało i nie wyobrażam sobie, żeby można było traktować ten tekst dosłownie, bo bardzo szybko oderwał się od realnego świata, ale uważam, że dobrym chwytem byłoby, by jak najdłużej utzymywać czytelnika w zawieszeniu i niepewności, czy to się dzieje naprawdę, czy nie. 

Czy było obrzydliwe? Dla mnie nie. Brakowało w opisie realizmu, żeby było wstrząsające. 

"Chwyciłam za najgrubszy mięsień udowy i zaczęłam szarpać z całej siły.

Możnaby podać nazwę tego mięśnia, chodzi o czworogłowy uda jak sądzę.Chociaż oczywiście bohaterka mogła nie znać jego nazwy.

"nieokiełznaną zapalczywością wyrywałam krwistoczerwone mięso

Takie mięśnie są u argentyńskiego byka, a u tak otyłej osoby między włóknami mięśniowymi jest tak dużo tłuszczu, że conajwyżej jest różowe

"krwistoczerwone mięso

Uważam, że to błąd, że używasz naprzemiennie słowa mięsień i mięso. To nie są synonimy. Mięso to mięśnie przeznaczone do zjedzenia. Przez chwilę miałem przez to wrażenie, że ta kobieta chce siebie zjeść, bo zaraz po wejściu do wanny wspominała, że jest głodna.

"drapać pazurami po ciele

nie wydaje mi się, żeby pazury były synonimem paznokci, gdy czytałem to zdanie wyobraziłem sobie że trzyma w ręku pazury jakiegoś zwierzęcia, akurat przed oczami miałem szpony orła

 

Tak jak wszystkim brakowało mi jakiegoś celu. Może będzie to brutalne, ale opwiadanie opowiada o osobie, która weszła do wanny i zerwała z siebie tkanki miękkie, zostawiając szkielet dlatego, że jakiś facet zamęczał ją, żeby była szczupła.

 

Ja odebrałem ten tekst chyba odwrotnie niż inni. Ja tu dojrzałem przede wszystkim słabość, zaślepienie i głupotę kobiety, która dla faceta, którego nie kochała (wspomina tylko, że się go boi), który ją zdradza, siebie krzywdzi. W mojej interpretacji może tu nawet nie być związku. Facet to wymagania, którym ktoś nie potrafi sprostać. Po prostu ktoś nie widzi wyjścia (albo widzi wyjście głupie) w sytuacji gdy jest wiele innych opcji, a dzieje się tak, bo zanidbał siebie (i niekoniecznie fizycznie, ale w każdy inny sposób). 

@Krar85

Fajnie, że czytasz dalej.

Tak zrobiło się flakowo i śmierdząco, ale dla mnie to jest własnie realizm.

Co do generatora. Tak masz rację, miał pawo się zepsuć, ale taki generator to nie jest skomplikowana maszyna, a w opowiadaniu jest podkreslone, że tam jest sucho.

Poza tym laboratorium opuszczone było przez 20 lat (pozniej cały czas w pow się ułoży) wiec to niedługo.

Do tego jedna para była inżynierska i mieli doświadczenie w stawianiu takich rzeczy na nogi. I pamiętaj, że oni to stawiali na maks kilka godzin, jak coś przecieka, albo sie zatrze to mają to gdzieś, to ma być doraźne. 

Poza tym miałem już dośc tych latarek na hełmach i chciałem, żeby było tam widno i dlatego właśnie zadziałał:)

 

Pozdrawiam, 

BS

Wow, 

Szczerze mówiąc, przeczytałem tylko komentarz , bo był miejscami bardzo zabawny:) i jeszcze do tego ilustrowany:) I pewnie ze 2 razy dłuższy niż sam tekst.

 

Tarnina poświęciła Ci Dawidjanie dużo czasu i chociaż czasami mogłeś odczuć uwagi boleśnie, bo były miejscami ad personam ( “Jeśli dałeś pani od geografii kwiatki na koniec roku, wiedz, że nie były zasłużone.”), musisz być twardy.

 

Miarą twojej dojrzałości pisarskiej będzie jeżeli wprowadzisz je wszystkie:)

Ja obiecuję, że przeczytam jak poprawki zostaną wprowadzone.

 

Pozdrawiam, 

BS

 

 

Regulatorzy,

 

Jednakowoż będę upierać się przy zdaniu, że para, jeśli unosi się, to wyłącznie do góry.

 

Lubię dobry spór merytoryczny, więc będę drążył

i oczywiście ani trochę się nie unoszę:)

 

Przedstawiam następujące argumenty:

  1. Nawet w definicji SJP, które przedstwiłaś napisano: “2. zostać uniesionym w górę “, a skoro można zostać uniesionym w górę, można się unieść w górę.
  2. Z unoszeniem są wg mnie dwie możliwości: a) para unosi się tzn. lewituje b) para unosi się w górę, żeby osiągnąć poziom, w którym lewituje i przestaje wtedy unosić się w górę i się już tylko unosi
  3. SJP dodatkowo pokazuje że synonimem unosić się w górę jest słowo wznosić się

 

 

 

  1. Ps. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś coś Ci się “pomerda w oczach” i przeczytasz jeszcze coś mojego, bo uwagi Twoje są dobre i pomagają :)

@regulatorzy:

 

Dziękuję za uwagi i sugestie. Bardzo profesjalnie. Szczególnie z tymi dywizami i półpauzami. W tym tygodniu siadam i sie tego porządnie nauczę.

 

Niemal wszystkie wprowadziłem z wyjątkiem jednej.

 

i patrzył na unoszące się w górę kłęby pary. ―> Masło maślane.

Wystarczy: …i patrzył na unoszące się kłęby pary.

 

Wydaje mi się, że można i unosić oraz unosić się w górę. Co prawda poprawiłem na “patrzył na wznoszące się kłęby pary.”

ale tak sobie myślę teoretycznie:)

 

Dziękuję, pozdrawiam

 

 

wiwi

Łycha dziegciu, bo tu za słodko:)

 

„W parę chwil wypełniła całą powierzchnię iluminatorów.”

Jakoś mi to zgrzyta to wypełnianie powierzchni

„ Trzy humanoidy w nieskazitelnie białych kombinezonach bez dystynkcji wstały ze swych foteli.”

niepotrzebne

 

„twarzogłowie dowódcy”

Chyba zawsze głowa jest połączona z twarzą…

 

„kapsułach lądowniczych”

Utarło się chyba mówić lądownik albo kapsula, ale ekspertem nie jestem

 

„kapsułach czasoprzestrzennych”

To w końcu jakich kaspułach?

 

„Widać było, że rozpiera ich dobra energia, ale też swoiście pojęty egzystencjalny stupor desperatów”

Stupor to jedno z moich ulubionych słów, którego nauczyłem się ze zbrodni i Kary, Raskolnikov co i rusz wpadał tam w stuporJ, wydaje mi się, że tu słowo użyte niepoprawnie, czy na pewno chciałaś powiedzieć że desperaci są otępiali?

Na początku ich rozpiera energia, a potem że otępiali (toż jedno zaprzecza drugiemu)

 

A teraz ogólnie:

W świetle mojej wiedzy o swiecie, ten Stary chciał chyba rozwalić tę planetę, a nie ja ratować.

Ludzie głównie zabijali się i nadal zabijają z powodu religii, a ten wysłał trzech różnych Ziemianom na pohybel, żeby się pozabijali w wojnach który z nich jest lepsiejszy

Folan, będzie szczerze, bo ze szczerości tylko coś urodzić się może:)

 

Najpierw ogólnie.

Bardzo mi to przypomina klimatem i tempem Pozytonowego detektywa (i reszte z tego cyklu) Asimova. Lubiłem te opowieści, ale uważam, że przegadane. Jakby płacili mu za wierszówkę.

Ciężko ogarnąć bohaterów na początku i mnie tak naprawdę zainteresował dopiero od połowy.

Trochę mało ruchu. 90% opowiadania to dialog. To moim zdaniem słabość. Chociażby pochodził do tych kapsuł itp. Musi być więcej akcji. Może niech ktoś się pobije, niech pochodzą po „rzeczywistości” poza symulacją itp.

I jedna jeszcze rzecz. Moim zdaniem najważniejszą cechą kryminału jest danie szansy na rozwiązanie zagadki przez czytającego. Tutaj, ze względu na fakt, że realia świata są niejasne, a fakty prowadzące do rozwiązania podane po fakcie (i ukryte przed czytelnikiem) tracimy ten niewątpliwy smaczek, którego ludzie szukają.

 

Technikalia:

 

„Drake Rottenhausen, technik środowiskowy, stał w przedsionku sypialni i wpatrywał się w Lilian Teller, która niczym śpiąca królewna spoczywała nieruchomo na łóżku odziana w tę samą wieczorową suknię, którą założyła dwa miesiące temu na kolację ze swoim mężem.”

Może ja robię monozdania, ale za to ty robisz gigazdania. + 2 razy która

 

„Trwając w tym hipnotycznym niemal stanie!,! odleciał myślami gdzieś daleko”

Przecinek

 

„wyłączony!,! bo symulacja”

Przecinek

 

„Drake nigdy nie rozumiał ludzi, którzy w symulacji chowają się pod aparycją wyimaginowanej postaci będącej zbitkiem przeciwności cech, jakie prezentowali w rzeczywistości, ale stwierdził już dawno, że nie było sensu przejmować się kompleksami innych ludzi szczególnie, że tylko dyrektor był na tyle małostkowym człowiekiem, by uciekać się do takich zagrywek.ę

Osiem orzeczeń, to jest gigazdanie, ja bym podzielił na osiem J

Już sobie daruje cytowanie gigazdań, ale moim zdaniem robisz je za długie. Są tak długie, że normalny człowiek się gubi. Proponuje ustalić limit na 5 członów.

 

Czytałeś Ready Player One? Tam narrator miał podobne spostzeżenie, że kobiety mają budowę porngwiazdy albo supermodelki i wygląda to jeszcze mniej realistycznie niż w rzeczywistości.

 

„– W szpitalu wewnątrz symulacji? – wtrącił się Drake.

– Tak, u Bena Tellera. Za chwilę go obudzę.

Zapadła dłuższa chwila ciszy, podczas której zgromadzeni wymienili się spojrzeniami. Dyrektor Anders zerknął nerwowo na Amandę Burns, która siedziała na kanapie z kamienną miną sędziego.”

 

Musiałem długo myśleć zanim doszedłem, że chcą obudzić Tellera. Myślałem że Stealera, bo o nim wcześniej mówią. Trzeba tak to przekonstruować, żeby nie było wątpliwości, że chcą obudzić Tellera.

 

„u pana boga za piecem”

O żesz w mordę Folan, to niebezpieczne pisać z małej litery, niedługo będą na to paragrafy J

 

„cienistą postać”

Co to znaczy cienista postać? Cienisty to taki co daje cień, ale przecież każdy daje cień.

 

„komunikaty wypluwane przez radiowęzeł.”

Radiowęzeł to był w szkole na przerwach, a tu obok tych konwerterów i innych cudów trochę mi zgrzytaJ

 

Mam nadzieję, że do czegoś się przydałem 

A i jeszcze jedno, o tym czy wynieśli, czy nie wynieśli coś z laboratorium.

 

Mam nadzieję, że jest to widoczne. Percepcja narratora jest ograniczona do tego co widzi i słyszy Nawrocki. 

 

Dlatego Folan dobrze pamięta jeśli chodzi o ciało z monitorium. Ostatni obrazek jaki widzi Nawrocki ,zanim pobiegł korytarzem, jest taki , że Junker wyjmuje je ze środka. Potem narrator nic o tym nie mówi.

Ale czy taki facet jak Junker zostawiłby w takim momencie to, po co przyszli?

Folan automatycznie założył, że Junker wpkował trupa do plecaka i założył dobrze.

 

Pozdrawiam, 

 

BS

@Finkla

 

Poprawiłem z tymi przecinkami i wołaczami. Dzięki! Człowiek trochę mądrzejszy, a i tekst mniej wtedy wytrawne oko razi:)

 

@Folan

 

Dzięki za uwagi i komentarze. Większość z popawek, które proponujesz wprowadziłem w takiej czy innej formie, kilku nie, ale takie moje prawo, nie? :)

Poprawiłem też w wielu miejscach, jak to nazywasz, monozdania. Masz rację, że czasami to nienaturalne. Będę musiał przeczyatać kazylion pierwszy raz całą powieść też pod tym kątem + te wołacze Finkli.

 

Serdeczne dzięki na zwrócenie uwagi na momenty WTF (czyli momenty zagubienia czytelnika). Autor czytając swój tekst nie ma szans tego wychwycić, zbyt dobrze go zna.

– Poprawiłem dzięki temu wprowadzenie skrótu dege, który pada z ust żołnierza i w ten sposób nie może być pomylony z nazwą pary.

 

Widzę, że u Ciebie kliknął żołnierski humor i bardzo się z tego cieszę. Dressler jeszcze nie raz się popisze fajnym tekstem:)

 

“Apokaliptinianie? Reptilianie? Armagedonianie? Ta nazwa dla frakcji jest straszna, trochę dziecinna.”

 

Co do Apokaliptian. Zauważ, że to słowo pada 2 razy i wypowiada je Nowak, który lubi wyrażać się w pełni i poprawnie. Wypowiadanie słowa, na którym normalny człowiek pałamałby język to dla niego rarytas. W powieści żołnierze i ludzie “normalni” mówią na nich Pokale, bo każdy normalny człowiek, by taką nazwę skrócił.

 

“To są zombie, kolejna wariacja na ich temat czy tego chcesz czy nie.”

 

Dege to nie zombie! Zombie to nieumarli, żywe trupy itd. W powieści jest naprawdę świeże podejście do tego tematu (jak kto dotrwa do końca to zobaczy:). Wszystko bardzo kliknie logicznie, cierpliwości. Przecież nie mogę wszystkiego wywalić od razu przed gały:) W tym opowiadaniu/fragmencie, ze względu na sposób w jaki atakują mogą przypominać zombie, ale nimi nie są. Zresztą są wtórniaki ( jak to Finkla powiedziała: “niektórych ulepszonych. GMO?”)

 

“Oczywiście to nie ta liga i nie ten typ fabuły, ale to lepiej, bo nie czuję tu próby kalkowania czegokolwiek. “

 

Bardzo się cieszę, że nie czujesz kalki, bo nie kalkuję niczego. Poczekaj jednak na mój układ społeczno-polityczny panujący w Olbrzymie :) Będzie świeżo, ale logicznie.

 

Dobra. Teraz ja się biorę za twój kawałek, bo nadal nikt nie skomentował.

 

Super, że czytasz. Szczególnie interesuje mnie opinia czytelnikow, którzy lubią postapo i sci-fi. Tak, od teraz będzie coraz bardziej post-apo i wszystko polskich i stodkowoeuropejskich realiach. W powiesci sa 3 materiały: grafel, grafiks i grafleks. Wszystkie są pochodną grafenu i są wykorzystywane do różnych rzeczy w zależności od wlasciwosci. Jestem bardzo ciekawy Twojej opinii po rozdziale 4 i 5 ktore są bardzo militarne. Pozdrawiam, BS

Szkoda, że dyżurni są zmuszani do czytania tekstów, które są z gatunku tych, których nie lubią i to do tego tak długich:/ Ja bym tylko udał, że przeczytałem, ale ty dobrnęłaś do końca, profesjonalnie.

Tak, tekst ma znamiona fragmentu, ale moim zdaniem jednak jest całością na tle opowiadań publikowanych na tym forum i dlatego go umieściłem

GMO? Nie ponieważ degeneraci nie zostali zmodyfikowani metodami inżynierii genetycznej:), chociaż niestety zostali zmodyfikowani genetycznie:/, ale nie zombiaki!

„Masa stawała się energią.” → Narrator nie twierdzi, że cała masa stawała się w całości energią, ale że (jakaś część) masy stawała się energią. Nie traktuję palącego się ogniska jako eksperymentu naukowego. Zdanie miało ładnie powiedzieć, że jak coś się pali to mamy z tego energię cieplną.

Ale oczywiście jak każdy podrażniony autor sprawdziłem w Wikipedii prawo zachowania masy i to nieprawda, że masa zostaje zachowana (yes,yes,yes), bo współczesne prawo zachowania masy twierdzi, że podczas reakcji chemicznych takich jak spalanie zmiana masy następuje, ale zmiana nie jest wykrywana standardowymi metodami. https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_zachowania_masy

Schody. Tu niestety racja. Stopnie schodów są za małe. Źle policzyłem. Optymalnie powinny mieć 16 cm. Poprawiłem. Naprawdę wnikliwie przeczytałaś. Cieszę się:)

Nie rozumiem tej uwagi o przecinkach po wołaczach. Mogłabyś wskazać przykład, żeby to się stało dla mnie jasne?

 

Pozdrawiam, 

BS

Dzięki za komentarz. Konstruowanie krótkich zdań to zabieg, żeby przyspieszyć akcję. Wydaje mi się, że jednak stosowany w mniejszości. Jak na to wskazałeś to rzeczywiście zastanawiam się, czy te fragmenty krotkich zdan nie są za długie. Bardzo mnie zainteresowało, że tytuł to bełkot. tzn. Wskazanie który rozdział z ilu, zrobilem to żeby upewnic czytelnika, ze powiwsc jest ukonczona i zainwestowany w czytanie czas nie zostanie zmarnowany. Jeszcze raz dzięki za uwagi. Zastanowie się nad nimi. Pozdrawiam, BS

Cześć, Ja dorzucę łyżkę dziegciu, żeby nie było tak różowo: Doczepie się do wykonania. 

 

Wezmę na warsztat pierwszy akapit. 

1.Noc pożerała ciasną chatę, a cisza gęstniała z każdym oddechem. -ok 

2.Krzesło skrzypnęło i rozdarło narastające między nimi milczenie. – krzesło rozdarło? 

3.Amir schylił się do lewej nogi, by pogładzić czarną sierść psa. – niepotrzebne "do nogi" bo sugeruje ze chce cos zrobić ze swoją noga 

4.Potoczył wzrokiem po izbie, nad Leną, która klęczała tuż obok. – to toczenie wydaje mi się niezręczne 

5.Piecyk w kącie powoli dogasał, nie dawał sobie rady w potyczce z siarczystym, grudniowym mrozem. – piecyk dogasał, czy ogień w piecyku?

6.Szaman spojrzał na kobietę znad drucianych oprawek. Błękitne oczy przeszywały, cięły niedowierzaniem jak igiełki lodu." – cięcie niedowierzaniem tez trochę niezręczne 

Jest tego więcej w tekście, np. Deski wrzynające się w kolana, marnowanie cierpliwości itp. Oczywiście można to tłumaczyć poetyckością tekstu, ale to chyba jednak proza i mi to zgrzyta, w tekście wykryłem więcej tego rodzaju zgrzytów. Moim zdaniem należałoby to wygładzić :) 

Co do fabuły nie mam uwag:) 

Mam nadzieje ze przyjmiesz ze zrozumieniem uwagi, w końcu jesteśmy tu by się doskonalić:)

Cześć, 

Krar85, Czy mógłbyś mi powiedzieć, czy po pierwszym rozdziale los Anny jest ci obojętny czy nie? 

 

ps. brutalne opisy miały w zamyśle:

uprawdopodobnić powstanie Pajęczycy

zaangażować czytelnika w uwolnienie Anny i wywołac w nim potrzebę zemsty

ale możliwe, że gdzieś po drodze stały się zbyt brutalne… i niepotrzebnie odpychają ludzi o większej wrażliwości, na pocieszenie powiem, że te opisy pojawiają się w niwielu rozdziałach (około10%) :) i powieść to sci-fi/post-apo pełną gębą, ale ma elementy mrocznego thrillera

 

Dzięki że przebrnąłeś, feedback byłby super

Mi się to opowiadanie podobalo, chociaz w moim odczuciu za duże tu było zagęszczenie poetyckie. Jakby było mniej i starannie dobrane to moim.zdaniem opowiadaniu by to wyszlo na zdrowie. 2. Troche mi nie pasuje pod wzgledem.realizmu. Zabic z jednego rewolweru kilkanasxie osób, jeszcze w międzyczasie ładując magazynek to nie lada wyczyn. 3. Psychologicznie mi tez nie bardzo pasuje. Z reguly tacy zabojcy chca zabic ludzi z wieloletniej alienacji i fermentującego zła , dlaczego nauczyciel mialby robic to za kogos? A moze czegos nie rozumiem?

Jest parę literowek i niezręczności. Pomysł nawet mi się podobał, ale fabularnie opowiadanie mi siada. 1) Dlaczego ten włodarz centrali bronil dostępu do niej jak chciał sie zamienić mniejsami albo umrzec? 2) Dlaczego włodarz centrali pozostawil swiadomosc Arkadii po transferze na swojej pozycji wpadzy, mogl ja chociaz czasowo unieszkodliwic. 3) Nie kumam jaka praca obserwatora poszła na marne, to e chcial kogos innego na miejsce tego poprzedniego wlodarza? Ale ogólnie dobrze sie czytalo

1)

Wszystko ładnie napisane i bez błędów (ale dobry w ich znajdowaniu nie jestem) , podobał mi się opis świata, który przez nagromadzenie różnych niuansików technicznych wydawał się realny (coś na kształt tego z filmu Elizjum)

2.

„cholerne, mechaniczne oko, rozłupała czaszkę” – tutaj miałem zgryz, bo mechaniczne kojarzy mi się z mechanizmem i niezbyt wysoką technologią (coś bardziej jak steampunk) i niezbyt pasuje mi to do czipa później

 

3.

a fabularnie, mi to trochę nie gra, że ten Seba, który wie, co może zrobić zdesperowana matka dla swojego dziecka, tak ją wpuszcza do tego matecznika ruchu oporu, ten ruch ma słabą przyszłość jeżeli na byle jakim wiecu wykrzykują swoje nazwiska i pokazują twarze:)

 

Ale ogólnie dobre,

pozdrawiam

Na tak, jakiegoś zaćmienia doznałem:) Przecież to logiczne co mowisz… Moze zbyt późno to czytałem :/ Swoją drogą ten ufoludek to był okrutny, mógł przecież po prostu zabrać tylko jej ciało, a ją po prostu zabić a nie umieszczać w chorym ciele by cierpiała:(

Przeczytałem, dowiedziałem się paru fajnych rzeczy o chirurgii i to było fajne, dziwi mnie tylko brak jakiegoś zwiazku miedzy tymi przenosinami w czasie i przestrzeni. Rozumiem ze przynajmniej jedne przenosiny byly znpowodu tego artefaktu w ksiazce, bo bohatwr krzyknął Sperdalamy! I spierdolili akurat pod klosz Mikulskiego, ale pojawienie sie Ciri a potem powrót do swiata Geralta to już inna sprawa… To mi jakos nie gra. Przydałoby sie to jakos połączyć logicznie:) Pozdrawiam:)

Tak, opowiadanie dobrze sie czytało, ale mam jedną uwagę natury logiki fabularnej. Ciekawe czy jesteś w stanie to obronić.:)Torek mówi: My mamy chore ciała, a wy umysły… a potem bohaterka ląduje w chorym ciele obcego i jej chory umysł nim kieruje. Logicznirj by bylo, zeby zdrowy umysł obcego wylądował w zdrowym ciele bohaterki prawda?

Najpierw może powiem że ogolnie dobrze sie czytało i nie bylo nudy, ale mam uwagę natury logicznej. Takie wyzwanie dla autorki czy jest w stanie obronić się przed moim "zarzutem" fabularnym. Brakuje mi tutaj niezbędności bohaterki dla dokonania zemsty trupów. Po co ona jest własciwie potrzebna temu niedzwiedziowi? Te trupy były wezwane / wskrzeszone / przetransportowane przez tego niedzwiedziowatego pana. Mogl je przeciez wskrzesic bezposrednio na parking. Dlaczego tego nie zrobil? Bal sie ze ktos zauwazy? Rola bohaterki sprowadza sie tutaj do wprowadzenia lekarza w krzaki. To co trupy mogą zabijać tylko i wyłącznie w krzakach? To jest dla mnie zgrzyt logiczny:) A moze czegos nie zauważyłem/doczytałem?

A no to nie zrozumiałem:) Myśłałem że dziewczynka nie wróci do rodziców tylko bedzie wiecznie służyła za przewodnika w zaswiaty jak głowny bohater.

Bardzo lubię mróz śnieg i opisy zimna. Tego mi troche brakowało. Klimat dobrze budowany i nie zgodze sie że info na początku o Marit coś popsuło. Moze fajniej byloby zeby ze sluchawki dobiegało trochę rożnych odgłosów a nie głównie słowa. Bardzo dobre opowiadanie. Jedyna rzecz która mnie uderzyła to fakt że nic się nie nagrało na taśmie w komisariacie. Tak jakoś mi się wydaje,że paranormalne sprawy powinny miec charakter lokalny, a nie wplywac na urządzenia rejestrujące w komisariacie.

Ogólnie mi się podobało, ale niestety muszę trochę ponarzekać, głównie chodzi mi o logikę zachowania postaci, bo niestety działania i narratora i dziewczynki wydają mi się nieracjonalne. Popraw mnie jeżeli cos zle rozumiem, bo moze cos mi umknęło. 1. Dziewczynka. Umiera, jest wystraszona widzi swoje ciało i jakiegos obcego faceta, ktory mowi ze umarła. Proponuje jej niebo i szanse ze bedzie podglądać rodzicow albo wieczność ze sobą. I ta wybiera obcego faceta ,bo wydaje jej się miły. Dlaczego? 2. Adam płacze nad dziewczynką i jej żałuje, a jednoczesnie proponuje jej wieczność w cierpieniu ze sobą, na koncu sugestia że jest skrzywiony, ale dlaczego w takim razie jej żałuje i płacze? No chyba że jest trochę szalony i przez to emocjonalnie zupełnie niekonsekwentny. Ale mi się podobało:) warsztat dobry

Atutem tego opowiadania jest piękny język, jego doskonałe dopracowanie, klimat tamtych czasów i wiele aktywowanych u czytelnika zmysłów przez opisy. Powiem szczerze, że ja chyba jestem ulepiony z jakiejś mniej szlachetnej gliny i chociaż widzę niewątpliwy pisarski kunszt to opowiesc przedstawiona mnie nie porwała. Może w częsci dlatego, że nie miała porywać, a raczej kołysać, a może dlatego, że takie historyczno-fantastyczne klimaty nie są moimi ulubionymi. Złote pióro jednak zasłużone na pewno za styl, reszta to już chyba sprawa gustu i wrażliwości.

Opowiadanie wg mnie dobrze napisane językowo. Rozumiem koncept,ale zamieszanie na pewno wywołuje to że Banks na początku wszystko opowiada. Jakby to było z narratorem wszychwiedzącym to zostawiałoby pole do domysłów. Możnaby dodac jakieś wtedy dodatkowo poszlaki np. jakis powtarzający się motyw w kazdym pokoju. Podsumowując, zamysł wydaje mi się dobry, ale na początku nic nie wskazuje na zagadke, to wprowadza zamieszanie że Banks swoim opowiadaniem rozmyślnie wprowadza czytelnika w błąd że jest 10 pacjentów. Gdyby narrator najpierw był trzeciosobowy, a potem pierwszoosobowy to pewnie wszystko lepiej by zagrało:)

Opowiadanie napisane sprawnie, szybka akcja, według mnie opisy nie były długie nawet nieco przykrótkie. Jestem fanem egzoszkieletów i egzopancerzy wszelkiego rodzaju więc rozczarował mnie fakt że było o nim jedynie dwa zdania i to nie opisu ale osiągów. Jako żeby mój komentarz był pomocny chciałbym zwrócić ci uwagę na słowa jakich używasz. Czasami niszczyły dla mnie klimat opowiadania. Przykłady: 1. klimatyzacja, uzyles tego slowa w kontekscie systemu utrzymywania temperatury w kombinezonie ratownika. 2. Glupi jaś – tez mi nie pasuje No na ostatek trochę brakuje mi jakiegoś zakonczenia z przytupem, jakiejś konsekwencji złamanego rozkazu np. Uratowana osa miała chorobę która wybiła wszystkich uratowanych / w tej fazie poczwarki są żarłoczne i żywią się samcami itp… cos takiego na zakonczenie. Ale ogólnie dynamiczne opowiadanie, ktore po paru przeróbkach moze byc czyms w rodzaju "szpitala kosmicznego" whitea.

Ja bym może spróbowałbym wymyślić jakiś test wiary, jakiś odpowiednik próby żelaza , albo poszedl w tortury tak żeby potem na końcu odszczekał jeszcze swoje herezje :)

Mi czytało się całkiem przyjemnie. Ładnie napisane, matka Rebeka pieknie posługuje się religijnym podniosłym stylem, lądowanie na Marsie zabawne i to religijne zacietrzewienie znamienne. Ja odczytuję ten tekst jako smutną refeleksję że mało elastyczny umysł zabije każdą piękną idee, religijną i każdą inną. Żeby nie było jednak tak pięknie i cacy to przyczepię się do jednego: Rebeka rozczarowała mnie metodą usunięcia Kedara. Tak inteligentna osoba , w moim odczuciu mogła to zrobić jakoś inaczej, efektowniej… Te oskarżenia o dziecięcą pornografię trochę mi tu nie pasują, Całość jednak bardzo ciekawa, Gratuluję pomysłu

Podobało mi się, akcja płynęła wartko, dla mnie nieco może momentami zbyt wartko, ale moze to był zabieg umyślny z Twojej strony, żeby wyeksponować mętlik w głowie bohaterki. Ktos tu powiedział ze dużo zaczynasz ciekawych wątków/smaczków, które potem porzucasz. Tak jak z tym minerałem/proszkiem cudownym, kopalnią itp. Z tego własnie powodu, chociaz opowiadanie oceniam wysoko, ja zakonczyłem je z uczuciem takiego niedosytu, jakoś podswiadomie chciałbym, żeby to wszystko zostało rozwinięte i uwolniło cały swój potencjał. Co do bohaterki to mnie przekonywała i byłem po "jej" stronie, mimo ze morderczyni i niepoczytalna :) Ps. Moze ktoś ją jednak uratuje?

Tak, tez uważam że pierwsza osoba może być stosowana dla dłuższych tekstów, co więcej sądze że dłuższe teksty są lepsze dla pierwszej osoby, bo pozwalają lepiej zrozumiec motywację bohatera i czynią narrację mniej "nadętą". No i łatwiej o zwroty akcji, zawsze mi sie wydawało nienaturalne , że wszechwiedzący narrator ukrywa niektóre fakty dla dobra akcji :)

Bardzo przyjemnie się czytało, lubię czytać pierwszoosobowe teksty, niestety zerknąłem na początku na komentarze i zepsułem sobie zakończenie:) Moim zdaniem jak lubisz to powininesz pisać tylko pierwszoosobowo, bo dobrze wychodzi.

Nowa Fantastyka