- Opowiadanie: Finkla - Prawda i wiara

Prawda i wiara

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Prawda i wiara

Opportunity, żebyś zawsze pomagała ludziom

(ale niekoniecznie tylko im)

odkrywać nowe światy i nowe prawdy.

I nigdy nie daj sobie wmówić, że to już koniec procesu.

 

 

– Bracia i siostry!

Głos wielebnej matki Rebeki niósł się po całej kaplicy, docierał do każdego zakamarka, chociaż na statku nie tylko akustyka, lecz również wymogi liturgii musiały ustąpić przed prawami fizyki. Czasami słowo inżyniera brzmi głośniej niż Słowo Boże, chociaż bynajmniej nie staje się ważniejsze. Podróże szybsze niż światło stanowiły wystarczający cud, by nie domagać się dalszych ustępstw.

Doskonale wyszkolony w setkach kazań alt dzisiaj dźwięczał wyjątkowo radośnie:

– Nasze modły zostały wysłuchane!

Rebece odpowiedział cichy szmer kongregacji.

– Oto dzielę się z wami radosną nowiną – ciągnęła wielebna matka. – Skanery satelitarne odkryły skupisko metalu!

– A jeśli to znowu meteoryt żelazny? – zapytał jakiś niedowiarek z męskiej części nawy.

– Bracie, nie obrażaj Boga swoimi wątpliwościami! – zganiła go Rebeka. – To nie żelazo ani nikiel. Skanery odkryły lit!

Niewielu spośród zgromadzonych znało chemię na tyle dobrze, by samodzielnie wyciągnąć niezbędne wnioski. Lekki pierwiastek, metal, ale co jeszcze?

– Lit jest bardzo reaktywny, w czystej formie nie występuje w naturze – powiedziała cicho któraś z sióstr.

– Tylko w związkach i zazwyczaj w niskim stężeniu – uzupełnił mineralog.

– To cud! – krzyknął ktoś z tyłu. – Módlmy się!

– Modlitwa zawsze jest dobrym rozwiązaniem – podchwyciła wielebna matka. – Bracia i siostry, podziękujmy Panu Naszemu za wszelkie łaski, którymi nas obdarza. Boże wiekuisty, Ojcze i Matko ludzkości, składamy Ci dzięki…

Po zakończonej modlitwie Rebeka ogłosiła:

– Bracia i siostry, przygotujcie się do lądowania. Za trzy dni postawimy stopy na planecie, która zapewne jest świętą kolebką rodzaju ludzkiego. Widzimy się jutro na nabożeństwie porannym.

 

***

 

– Wielebna matko, proszę o rozmowę.

Rebeka z trudem powstrzymała grymas odrazy. Tajemnica spowiedzi obowiązywała zawsze, ale niekiedy słowa wpływające przez ucho i przekazywane Panu zostawiały na duszy brudny osad. Grzechy Kedara wzbudzały w matce wielebnej wstręt. Wiedziała, że ten brat, jako jeden z nielicznych, nie przyjął krzyża dobrowolnie, tylko nakazano mu wyjazd w misję, w której nie brały udziału dzieci.

– Czy pragniesz się wyspowiadać, bracie?

Rebeka gestem zaprosiła Kedara do środka. Matka wielebna dysponowała największą kajutą, ale i tak mieściło się w niej niewiele oprócz koi, dwóch krzeseł i mikroskopijnego biureczka. Zamarła z ręką na przycisku wysuwającym ze ściany ażurową przegrodę, która przerobiłaby pomieszczenie w konfesjonał.

– Nie, matko. Chciałbym porozmawiać o wątpliwościach, które budzi we mnie ta planeta.

– Ziemia – poprawiła Rebeka – święta kolebka ludzkości.

– No, właśnie niektóre cechy wskazują, że to wcale nie Ziemia.

– Co skłania cię do głoszenia takich herezji?

– To wszystko wygląda inaczej niż przedstawiono w świętych księgach… Nic się nie zgadza!

– A co mianowicie? – Wielebna matka surowo ściągnęła brwi. W jej głosie pobrzmiewały nuty niezadowolenia. – Księgi wyrażają się jasno: to musi być trzecia planeta od gwiazdy.

– Kolor. Księgi wspominają o błękitnej planecie. Brak wody na powierzchni. – Kedar przy każdym argumencie prostował palec, nie zważając na gromy lecące z oczu przełożonej. – Ciśnienie za niskie, by człowiek mógł przetrwać. Temperatura. Skład atmosfery. Zbyt słabe ciążenie. Dwa maleńkie księżyce w miejsce jednego. Położenie między dwoma pasami plane…

– Zamilcz. – Rebeka wydała polecenie płaskim tonem, bez emocji, ale skutecznie przerwała podwładnemu w połowie słowa. – Czyż nie uczyłeś się w szkole, że pod koniec podróży ojców kolonistów na Keplera odebrano niejasne przekazy świadczące o walkach i katastrofach na Ziemi? Bóg pokarał niewiernych, zostawiając przy życiu tylko Wybranych. Nie nam podważać Jego wyroki i metody. Potopu już kiedyś użył, potem mógł zesłać suszę lub rozłupać Księżyc. Zakazuję ci powtarzania swoich wątpliwości braciom i siostrom. Nie masz prawa zatruwać ich dusz czczym gadaniem. Zrozumiałeś? Ludzie bardziej potrzebują światła wiary niż mylącego migotania prawdy.

 

***

 

Wylądowali w pobliżu sporego krateru.

Bracia i siostry bez trudu znaleźli miejsce wskazane przez skanery. Z pieczołowitością wydobyto z niego delikatny artefakt. Przypominał żuka: na sześciu podporach, z resztką quasi-chitynowych pokryw. Na skanach kikuta szyi można się było dopatrzeć cieni kabli, które niegdyś tędy biegły.

Rozgorzały dyskusje, jaką rolę pełnił niezwykły obiekt.

Był robotem-psem, a właściwie jego szkieletem? Przeciwnicy tej hipotezy wskazywali na dwie nadmiarowe łapy.

Dziecinnym pojazdem? Lub niańką i wózkiem jednocześnie? Dlaczego tylko jeden, dlaczego nie przetrwała choćby prymitywna huśtawka?

Czymś w rodzaju pasterza dla ziemskich owiec? Ale gdzie w takim razie podziały się ich pozostałości – wełna, skóry, kości, odchody wreszcie?

A może służył do eksplorowania niedostępnych zakamarków planety – kopalń, wulkanów czy dna morskiego? To by wyjaśniało, dlaczego w najbliższej okolicy nie znaleziono ani śladu innego artefaktu. A cierpliwe ręce przesiały niezliczone tony piasku.

Jedno nie ulegało wątpliwości: obiekt nie był dziełem natury, lecz istot rozumnych. Niemal na pewno – dalekich przodków krzyżowców wysłanych z misją wyśledzenia świata, z którego pochodzą i po którym stąpali święci.

Prawie nikt już nie wątpił w odkrycie legendarnej kolebki ludzkości.

Niektórzy sarkali na zakaz wielebnej – Rebeka nie pozwoliła na żadne prawdziwe badania znaleziska. Tylko absolutnie nieinwazyjne skany. Nie wolno dopuścić do zniszczenia relikwii.

 

***

 

Kedar zazdrośnie patrzył na braci i siostry – stawiali stopy z dumą i namaszczeniem, jakby bez przerwy doznawali iluminacji. Przeżywali uniesienia niedostępne sceptycznemu umysłowi Kedara. Według słów wielebnej matki tutaj każde ziarnko pyłu było relikwią.

Czy relikwia może uwierać jak najpodlejszy kamyk w bucie? Bo tak właśnie Kedar odbierał otoczenie. Nic mu nie pasowało do świętych ksiąg. Kiedy nie umartwiał ciała w poszukiwaniu oświecenia, łączył się z pokładową biblioteką i ślęczał nad kopiami prastarych plików.

Chętnie również poznawał najnowsze doniesienia z różnych zakątków staro-nowej planety (ciągle nie mógł się zdobyć na nazywanie jej Ziemią).

Z pasją rzucił się na wieści o ogromnej górze odkrytej po drugiej stronie planety. Od podnóża do szczytu mierzyła ponad dwadzieścia kilometrów.

Kolejny raz udał się do matki wielebnej.

– Szukałem w świętych księgach wzmianek o najwyższych górach Ziemi. Ten szczyt nie może być Mount Everestem, o którym tak często wspominano.

Rebeka westchnęła. Pan ciężko ją doświadczał, każąc wysłuchiwać tego niedowiarka.

– Dlaczego tak uważasz, bracie?

– Mount Everest ma tylko ponad osiem tysięcy metrów wysokości. I należy do najwyższych gór na Ziemi. Nasi przodkowie zwali je ośmiotysięcznikami…

– Kedarze. – Matka wielebna potrząsnęła głową. – Ziemianie mierzyli góry od poziomu morza. Kiedy oceany wyparowały, góry urosły. Przestań zaprzeczać cudowi, który widzisz.

Kedar odszedł, posłuszny, ale nieprzekonany – w okolicy Mount Everestu chyba powinny wznosić się inne szczyty. Był pewien, że kiedyś czytał o nich i o ludziach je zdobywających.

 

***

 

Wątpliwości narastały jak fale przypływu Newtona – największego oceanu na Keplerze. Dlaczego znaleziono tylko jeden jedyny artefakt? Encyklopedia pokładowa twierdziła, że na Ziemi żyły kiedyś dinozaury – olbrzymie gady, których kości przetrwały w piachu przez miliony lat. Gdzie się teraz podziały? Dlaczego kości innych zwierząt nie doczekały przybycia wyprawy krzyżowej? Marne dziesięć tysięcy lat. Choćby i ziemskich lat, o kilkadziesiąt dni dłuższych od normalnych. Artefakt zachował się doskonale. Co więc zniszczyło wszystkie inne pozostałości – budynki, ogrody, skały organicznego pochodzenia?

Kedar szybko przestał chodzić ze swoimi pytaniami do wielebnej matki – ona na wszystko miała jedną odpowiedź: „cud Pana Naszego! Módl się i przestań wątpić”. Jeśli Bóg Rebeki dokonał przypisywanych mu cudów, to musiał nienawidzić naukowców. Jak mógł jednocześnie kochać Keplerian?

Wielebna matka nie zaniedbywała żadnej okazji, by powtórzyć zakaz mówienia reszcie załogi o różnicach między obecną Ziemią a legendarną. Kedar niestety – jak każdy krzyżowiec na pokładzie – złożył przysięgę posłuszeństwa. Pamięć o tych pochopnie wypowiedzianych słowach kładła mu się na duszy dodatkowym ciężarem.

 

***

 

Po odprawieniu porannego nabożeństwa Rebeka – jak codziennie – sprawdziła wiadomości. Znieruchomiała na widok jednej, wysłanej do całej załogi. Od Kedara, rzecz jasna. Grzesznik zawsze pozostanie grzesznikiem.

Wiadomość prawie nie zawierała słów, tylko dwie fotografie Mount Everestów. Lewa przedstawiała znany wszystkim załogantom płaski jak żebro na szczupłym tułowiu szczyt, który nie potrzebował podpisu. Z prawej wznosił się stromy i poszarpany, skalisto-śnieżny trójkąt. A pod nim objaśnienie: „Mont Everest na Ziemi”. I odniesienie do świętej księgi, z której pochodziło zdjęcie. Nie sposób było lekceważyć różnic między dwoma obrazami.

– „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie!” – syknęła matka wielebna.

 

***

 

Podczas następnego nabożeństwa Rebeka pokazała braciom i siostrom zbolałą twarz.

– Stała się rzecz straszna. Podczas rutynowego skanu antywirusowego połączonego z wyrywkową kontrolą system wykrył dziecięcą pornografię na komputerze któregoś z nas. Jeden z braci skalał tę świętą planetę ohydnym grzechem. Jakby jeszcze nie dość się wycierpiała. Pan Nasz w swej niezmierzonej łaskawości zezwolił nam wrócić do kolebki ludzkości. Być może jego życzeniem było, abyśmy znowu zaludnili Ziemię, po tym, jak wygubił niewiernych. Ale znalazła się czarna owca w tym stadzie wybranych, niegodne stworzenie, które pragnie uniemożliwić boskie plany, które po raz kolejny zadaje Mu cios, sięgając po zakazane owoce! Drodzy bracia, szanowne siostry, na jaką karę zasługuje ktoś, kto tak podłym grzechem plugawi całą naszą misję?!

– Śmierć!!! – ryknęło kilkadziesiąt głosów.

– Niech będzie wasza wola! – odpowiedziała wielebna matka. – Trzeba odcinać chorą tkankę od zdrowego ciała, a potem przyżegać ranę rozgrzanym żelazem. Uczynimy to z bólem, lecz ból jest stokroć lepszy niż zniweczenie wielkich planów Pana Naszego!

Koniec

Komentarze

Przeczytałam i nie odniosłam wrażenia, że to jedynie szkic, oczywiście na podstawie pomysłu można by napisać kilkutomową książkę o zakonie matki Rebeki, ale krótszą wersję też się świetnie czyta :)

Poruszasz tu intersujące kwestie – Ziemia a Mars, różnice i podobieństwa, religia a nauka, wiara a prawda… Tekst prowokujący do zastanowienia się na różnymi sprawami. Czytało się płynnie i bez żadnych zatrzymań. Jak to u Finkli lekko napisane, ale podszyte gorzkim, jakkolwiek w moim odczuciu, całkiem trafnym, przekazem.

Dziękuję, Katiu. :-)

No, prawda jest taka, że gdybym miała rok, to poruszyłabym niektóre kwestie o których wspominasz. I ocierałabym się o limit z drugiej strony. A przynajmniej w to wierzę. ;-)

Cieszę się, że sprowokowało do namysłu.

Babska logika rządzi!

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dziękuję, Jurorko Irko. :-)

No, może się tu dopatrzysz jakiejś odnogi tej ewolucji. ;-)

Babska logika rządzi!

Myślę, że nie potrzebowałbyś roku, tylko raczej miesiąca :) A teksty, które pewne sprawy, być może nie zgłębiają, lecz sygnalizują, maja tę zaletę, że bardziej zmuszają czytelnika do szukania odpowiedzi :)

No, najwyraźniej pół miesiąca między terminami konkursów to za mało. Ale cały może i by styknął…

Babska logika rządzi!

Hm, to chyba zależy, ile innych rzeczy ma się na głowie… przecież nie same konkursy ;) Mnie by się przydały ze dwa inne życia, to może bym się ze wszystkim wyrobiła ;)

No, pewnie, że nie same konkursy. Jest mnóstwo rzeczy podkradających czas, który można by spożytkować na czytanie i pisanie.

Babska logika rządzi!

Oj, jest… :) Tak czy inaczej, jeszcze bym z chęcią poczytała o matce Rebece, więc jak czas dopisze… 

Bardzo mi się podoba ten tekst. Też nie odczuwam, aby był on jedynie szkicem. Ładnie skomponowany, klarowny w strukturze i przekazie. Sporo w nim subtelności i do tego ma bardzo uniwersalny temat.

A Ty wiesz, jaką ja mam długą kolejkę uniwersów, które warto rozwinąć? Zaczyna się łatwo, iskierka, wielki wybuch, pierwszy tekst, potem jakoś nadchodzi stagnacja, a ja lecę doglądać następnego niemowlęcego wszechświata…

Babska logika rządzi!

Dziękuję, Killmanie. :-)

Jeśli nic takiego nie czujecie, to chyba dobrze.

Hmmm, może na tym polega tajemnica dobrych tekstów pisanych na ostatnią chwilę (Bella, do Ciebie piję. Ale Will też ma swoje za uszami)? Nie ma czasu na nic, więc lecą subtelności, niedomówienia, tajemnicze zaniknięcia wątków… ;-)

Babska logika rządzi!

Finkla – doskonale Cię rozumiem :)

:-)

Obawiam się, że jest nas więcej, tych wtajemniczonych…

Babska logika rządzi!

smiley

Hmmm… Mniam, mniam, uwielbiam to połączenie religii, podróży międzyplanetarnych i postapo. Przypomniała mi się “Kantyczka dla Leibowitza”, książka, która wywarła na mnie spore wrażenie.

Tak, “modlitwa jest zawsze dobrym rozwiązaniem”. Pedofil jako szermierz (i, jak końcu okazuje, męczennik!) krytycznego myślenia – to jest koncept, który faktycznie mógłby znaleźć swoje pogłębione rozwinięcie w powieści (zapewne kontrowersyjnej…).

Jedno zdanie budzi moje wątpliwości natury językowej:

Zakazuję ci powtarzać te słowa braciom i siostrom, zatruwając ich dusze swoimi wątpliwościami.

Wychodzi na to, że to Rebeka zakazując zatruwa dusze wiernych.

Może lepiej byłoby napisać:

Zakazuję ci powtarzać te słowa braciom i siostrom i zatruwać ich dusze swoimi wątpliwościami.

albo podobnie, bez powtórzenia “i”.

 

Dziękuję za tę lekturę, dała mi dużo radości.

Pozdrawiam smiley

Dziękuję, Facies. :-)

Miło mi, że smakowało.

“Kantyczki” jeszcze nie czytałam. Ale wielu ludzi poleca, więc pewnie warto.

Już myślałam nad tym zdaniem. Wolę nie mieć tam dwóch “i” obok siebie. “Bracia i siostry” to zwrot, którego nie chcę rozbijać. “Oraz” zamiast drugiego “i” brzmi fatalnie i zmienia wydźwięk. Nie chcę podzielić tego na dwa zdania, bo wyjdzie, że Rebeka zabrania Kedarowi zatruwać dusze w jakikolwiek sposób, nie tylko gadaniem. No, może jeszcze coś wymyślę…

Babska logika rządzi!

A może :

Zakazuję ci powtarzać te słowa i zatruwać dusze braci i sióstr swoimi wątpliwościami.

?

No, ale to właśnie można interpretować jako dwa zakazy: powtarzania i zatruwania. A ja chciałam, żeby Rebeka zabroniła mu tylko gadania. Więc w końcu technicznie zakazu nie złamał, ale dusze i tak zatruł.

Edytka: OK, jakoś zmieniłam.

Babska logika rządzi!

Jakie to prawdziwe :) Nie odniosłam wrażenia, że to szkic, wszystko, co trzeba, jest na miejscu.

Ooo, super. Jeszcze zyskało na sile przekazu. Tak, wielebna matka jest jeszcze bardziej żyletowata devil

Dziękuję, Bello. :-)

Trochę ściemniałam, niełatwo fizycznie rozwalić planetę na kawałki…

Szkic, szkic – nie ma nazwy zakonu, statku, na którym lecą, opisy szczątkowe, bohaterów z imionami tylko dwoje…

Babska logika rządzi!

Facies, fajnie, że tak dobrze odbierasz zmianę. :-)

Babska logika rządzi!

Hello :-)

Przyjemne i lekkie opowiadanie, a nawet dość oryginalne. Faktycznie, myślę, że mogłaś wycisnąć z niego o wiele więcej, ale w tej formie jest również dobry. Z chęcią przeczytałbym poszerzoną wersję.

Muszę powiedzieć, że ten tekst czytało mi się najlepiej (spośród trzech). Ułożyłaś zgrabne zdania, proste i niebywale czytelne, naprawdę to fajnie wyszło. Poza tym w ciekawy sposób poukładałaś konwencję lekkiej i żartobliwej narracji z naukowymi wstawkami. Wzięłaś na tapetę trudny motyw związany z religią, ale wybrnęłaś z niego bez większego problemu – jest przekonujący, ale nie wydaje kontrowersyjny. Swoją drogą samą religię ułożyłaś trochę po swojemu, bo to matka przełożona pełniła rolę szafarza i spowiednika (no i trochę diablicy).

Dziękuję, Mersayake. :-)

To też wyszło lekkie? Żartobliwa narracja? OMG, znowu?!

Zdania proste po części dlatego, że nie było czasu na kombinowanie.

Oryginalność. Zazwyczaj jej szukam. Tym razem kazałam znaleźć marsjański łazik ludziom, którzy nie mają pojęcia, co to takiego.

Religia. Żeby nie było wątpliwości: to nie jest nasz katolicyzm. Ani inny protestantyzm. To coś, co z nich wyewoluowało przez dziesięć tysięcy lat na podstawie źródeł zabranych z Ziemi.

Babska logika rządzi!

devil Cóż, być może mam diabelskie poczucie humoru?! Teraz to sam nie wiem. Dla mnie obraz religijnej grupy na statku kosmicznym wydał się zabawny. Knowania religijnej liderki wydały się lekką humoreską! Ale wybacz, jeślim uraził. A wyszło lekkie, bo zdania napisane proste i czytelne. Nie było lasu, więc nie szukałem w Necie przyrodniczych słówek… cheeky Wątek pedofilii bardzo smutny, ale wolałem go nie komentować i trochę zapomnieć, chociaż w sumie była to bardziej intryga i wyraz pewnej propagandy… No ale temat i tak niemiły. 

Iście szatańskie. ;-)

Nie, nie uraziłeś. To raczej coś przypominającego klątwę. Czasami próbuję napisać coś na poważnie. Przez jakiś czas łudzę się, że dałam radę. A potem wpada ktoś z komentarzem “ale śmieszne!”.

Kurczę, wydaje mi się, że we Fiasku też był jakiś ksiądz na pokładzie. Wyszło zabawnie? A Tleilaxianie w Diunie? Pielgrzymi w “Hiperionie”? Tylko u mnie zakon na statku musi być śmieszny…

Miałam wrażenie, że poruszam poważne wątki, ale jednak nie. No, klątwa, nic innego. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, jeśli to nie jest katolicyzm (ani nawet chrześcijaństwo), to unikałabym słowa “msza” (może bardziej neutralnie “nabożeństwo”).

Swoją drogą, ciekawe, że po dziesięciu tysiącach lat, na nowej planecie, wiodący pozostaje monoteizm. Zapewne Azjaci (hinduiści, buddyści itd.) i reszta to niewierni, których apokalipsa zgładziła. To oczywiście nie żaden zarzut, tylko taka refleksja na marginesie…

Dzięki, Facies, zaraz poprawię na nabożeństwa.

No, coś wywodzącego się z chrześcijaństwa. Wyobraziłam sobie, że statek na Keplera wysyłają Amerykanie, więc siedzą na nim protestanci, trochę katolików, paru Żydów… Azjo– i Afroamerykanie też, ale raczej stanowią mniejszość światopoglądową. A do tego silny wątek feministyczny. I wyszło mi takie coś.

Babska logika rządzi!

E, Pani, to najpewniej kwestia mojej nieczułości… Rysujesz konflikt dokonanej obserwacji (obraz naukowego podejścia) przeciwko świętym zapisom w świętych książkach (obraz zaślepionego podejścia). Wygląda na problem do bólu prawdziwy, a mnie śmieszy, bo wybieram śmiech zamiast przejęcia, tylko to taki śmiech przez łzy. Fajnie, że podeszłaś do sprawy w ten sposób, że wykreowałaś “samodzielną” religię, bo domyślam się, że chciałaś poruszyć uniwersalny konflikt.

No, problem jest do bólu prawdziwy. Zdaje się, że kreacjonizm cały czas walczy.

Nie wierzę, że religia może przetrwać kilka tysięcy lat bez większych zmian. To musiało być coś stosunkowo nowego.

Babska logika rządzi!

Kiedyś interesowałem się więcej ideami oraz konfliktami idei, ale muszę przyznać, że trochę odpuściłem, szukam raczej dystansu i zapewne dlatego widzę tyle humoru wszędzie…

Religia jako idea może i przetrwa… Być może to jest nawet niezbędny element egzystencji, ale czy obrządki na fundamencie wierzeń? raczej nie przetrwają w obecnej formie, podobnie myślę. Chyba, że jakaś cywilizacja z kosmosu potwierdzi w końcu którąś wersję cheeky

Udane opowiadanie. Podoba mi się rozgrywka między wiedzą a wiarą, z której ta druga wychodzi zwycięsko. Koniec końców wystarczy dobra intryga i kierowanie emocjami tłumu.

Naginanie prawdy do własnego obrazu świata zwłaszcza uderzyło mnie przy okazji interpretowania przez Rebekę Olympus Mons jako ziemskiego Everestu. W subtelny sposób ukazujesz w tym opowiadaniu bardzo wiele – za tym dodatkowym pasem asteroid w miejscu ziemi, musi stać przecież kawał dobrej historii! Zalążek sporego uniwersum w krótkim opowiadaniu. :)

Znając poprzednie Twoje opowiadania, oczekiwałam humoru, wartkiej akcji i oryginalnego pomysłu. Wszystkie te elementy znalazłam w tekście. Dodatkowo dostałam porcję s-f podanego w zajmujący sposób. Lektura zdecydowanie na plus. W niewielkiej liczbie znaków udało Ci się stworzyć ciekawą postać kobiecą matki Rebeki i w interesujący sposób przedstawić reguły panujące w sekcie. Zgłaszam opowiadanie do biblioteki. :)

Mersayake, chyba rozumiem Twoje podejście. Nie wykluczam, że mam podobnie. Kiedy nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać, zdrowiej będzie się roześmiać.

Myślę, że przetrwanie religii zależy od podłoża. Amerykanie chyba są raczej religijni. Co innego, gdyby rakietę wysłał ZSRR – egzemplarze “Kapitału” zamiast Biblii i wiele może się zmienić…

Obawiam się, że jeśli spotkamy jakąś cywilizację, to ona raczej przedstawi nam swoje wersje, zamiast rozjaśniać wątpliwości.

 

Dziękuję, Crucisie. :-)

Nie jestem pewna, czy wiara wychodzi zwycięsko. Owszem, Kedar zginie, ale już pokazał swoją wersję reszcie załogi.

A prawda notorycznie bywa naginana. Aż się zrobiła wiotka jak rozgotowane spaghetti.

Tak, tam jest kawał historii. Ale wcale nie dobrej. ;-/

Babska logika rządzi!

O, i ANDO się dopisała. Dziękuję. :-)

No, następna widzi humor! Ludzie, Wam nie potrzeba kabaretu, wystarczy, że popatrzycie przez okno… ;-)

Ale cieszę się, że zainteresowało i się spodobało.

Babska logika rządzi!

I mnie się bardzo podobało :)

Chociaż wizja ludzi ulegających w dalekiej przyszłości manipulacjom religijnym mnie naprawdę przeraża. Wcale mi nie było do śmiechu jak czytałam to opko.

Jedyne czego mi trochę zabrakło, to szczypty “szarości”. Bardzo tu jest widoczna granica między czarne i białe (może odrobina zwątpienia u matki Rebeki?) 

Idę doczytać czy już mogę dać swojego pierwszego klika na forum :-)

Widzę humorystyczną nutkę w narracji, to sprawia, że opowiadanie dobrze się czyta. Zgadzam się, nie jest to zabawny tekst jak np. "Wina Heńka", a końcówka skłania do gorzkiej refleksji.

Dziękuję, Matko Chrzestna. :-)

Ludzie cały czas ulegają rozmaitym manipulacjom. Nie sądzę, żeby to się szybko zmieniło.

Szarość. Ustawiłam to w ten sposób, że i Rebeka, i Kedar są biali w jednej dziedzinie i czarni w innej. Niech się Czytelnik zastanawia, po której stronie stanąć.

 

ANDO, a “dobre czytanie” to nie kwestia braku błędów, słownictwa itp. No, warsztatu? Psiakitka, ja tu nie widzę nawet pół świadomego dowcipu.

Babska logika rządzi!

 

ANDO, a “dobre czytanie” to nie kwestia braku błędów, słownictwa itp. No, warsztatu?

To na pewno też, ale oprócz tego ważny jest sposób opowiadania. Trudno to wytłumaczyć w teorii. Coś, co sprawia, że jedne teksty czytamy szybko, a na innych się zawieszamy. Najbliżej byłoby chyba słowo “fajne”.

[Uwaga, spojler!]

Zgadzam się z przedpiścami, że przesłanie tekstu nie daje powodów do śmiechu. Dla mnie najbardziej gorzka refleksja to ta, że przywódczyni sekty kryła pedofila, a skazała go na śmierć dopiero wtedy, kiedy stał się dla niej niewygodny.

 

Hmmm. Można szybko czytać nie tylko teksty humorystyczne. Ale chyba zaczynam łapać, o co chodzi.

Krycie pedofila. Tak to odebrałaś? Trochę inaczej, niż zaplanowałam, ale nie mówię, że źle.

Babska logika rządzi!

Jestem wyczulona na takie problemy. Myślę, że każdy czyta przez pryzmat własnych doświadczeń i systemu wartości. Zauważyłam też, że czasem opowiadanie uderza w osobisty problem czytelnika. Wtedy widać to w komentarzach.

Na pewno – to, co dociera do mózgu, zależy od tego, co już tam jest.

Babska logika rządzi!

No cóż…

Napisane po Finklowemu, czyli przez tekst się płynie. Ale…

Kilka wątpliwości mam. Czemu dopiero na statku karą za pedofilię jest śmierć? Na macierzystym globie nie można, a w podróży tak? Bo wydaje się, ze załoga zaznajomiona jest ze zbiorowym orzekaniem kary śmierci.

Skąd ta dziecięca pedofilia? Z internetu gość ściągnął :P? W tak zamkniętym środowisku system musi być wielokrotnie sprawdzany, bo nie ma to jak wirus kierujący nas np. do Obłoku Magellana. Nie kupuję tego motywu.

I jednak myślę, że religia (o ile przetrwa), zmieni się bardziej niż to odmalowałaś. Bo u Ciebie jest dosyć klasyczny zakon katolicki, a przynajmniej tak to mi wygląda.

Piszesz: “na statku nie tylko akustyka, lecz również wymogi liturgii musiały ustąpić przed prawami fizyki” – czyli akustyka musiała ustąpić przed prawami fizyki? Wszak akustyka to część fizyki, tak?

To też mi się nie podoba: “Podróże szybsze niż światło”. Można podróżować z prędkością większą niż światło, statek czy cząstka może być szybsza niż światło, ale podróż? Podóż to pewien stan, jak sen np. Czy napiszesz – “sen szybszy niż światło”?

Aha, a “Mont” to celowy błąd czy literówka? 

 

Czyli – czytało się nieźle (smaczki zawsze masz fantastyczne – Olympus Mons rządzi :), ale jednak w pełni usatysfakcjonowany nie jestem.

 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Dziękuję, Staruchu. :-)

Kara za pedofilię. To niezupełnie tak. Pewnie źle to przekazałam. Niektórzy ludzie wiedzą, że Kedar jest pedofilem. Ale zamiast przesunąć do innej parafii, kazali mu wsiąść na statek. Oglądanie dziecięcej pornografii to nie to samo, co pedofilia. Rebeka podburza lud do wydania wyroku śmierci nie tyle za brzydkie grzechy, co za popełnianie ich na świętej planecie.

Wiesz, sikanie w nieodpowiednim miejscu nie jest jakimś strasznym przestępstwem. Grzywna i po sprawie. Ale jeśli nalejesz na ołtarz…

Skąd ta dziecięca pedofilia?

A jak interpretujesz te słowa?

– „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie!” – syknęła matka wielebna.

Zmiany w religii. Oczywiście, masz rację, zmieni się jeszcze bardziej. Ale musiałam pokazać coś z grubsza rozpoznawalnego. Po dziesięciu tysiącach lat powinna się tak różnić, jak obecnie dominujące nurty od szamanizmu.

Akustyka. Hmmm. Chodziło mi o akustykę pokładowej kaplicy – ona nie została zaprojektowana tak, żeby głos się odpowiednio rozchodził, tylko tak, jak to pozwalała konstrukcja statku. A pewnie i względy ekonomiczne – ściany z byle czego, minimum dekoracji, możliwe, że z nagłośnienia też zrezygnowali.

Te podróże też źle sformułowałam.

Mont to literówka. Ej, dlaczego mi tego nie podkreśla?

Poprawię po ogłoszeniu wyników.

Babska logika rządzi!

A jak interpretujesz te słowa?

Wiem, że mu wielebna podrzuciła. Ale chodzi mi o istotę problemu – zamknięci goście na statku, podróżują latami, a tu nagle… hyc! No dobra, na pendrajwie mógł teoretycznie mieć, ale a) pewnie kontrola była ostra, b) psychologicznie to nie gra – czemu niby dopiero teraz by odpalił?

Chodziło mi o akustykę pokładowej kaplicy

Tu też wiem, o co Ci chodziło. Ale to brzmi, jakby akustyka musiała ustąpić przed prawami fizyki. Ale przecież akustyka to właśnie m.in. zbiór praw fizyki, odnoszący się do dźwięku. Tu jest sprzeczność.

 

A z pedofilią – no dobra, tu mnie przekonałaś :).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

To nie pytaj, skąd miał, tylko skąd wielebna wzięła.

OK, nie tyle akustyka musiała ustąpić, co akustykę sali musiano poświęcić…

Babska logika rządzi!

To nie pytaj, skąd miał, tylko skąd wielebna wzięła.

Władza zawsze więcej może…

Ale każdy niezależny sąd powinien go uniewinnić, bo to było cudowne zmaterializowanie się materiałów w jego posiadaniu!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Oj, chyba Rebeka zapomniała spytać o zdanie niezależnego od siebie sądu. Adwokata oskarżonemu też nie dała.

Babska logika rządzi!

No dobra, niech Ci będzie. Ale strasznie grubymi nićmi szyta ta intryga :P

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Tysz mówię, że to szkic. Miałabym więcej czasu, ściegi byłyby subtelniejsze.

I tak w pierwotnej wersji (na etapie planowania) po prostu go otruła, bez bawienia się w parodię sądu.

Babska logika rządzi!

Uuu, toś poszła na całość :). Lukrecja Borgia normalnie.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Nie na całość, tylko na skróty. ;-)

Ale doszłam do wniosku, że lepiej dla mamci będzie, jeśli nie popełni otwarcie przestępstwa, nie będzie musiała zakopywać zwłok w marsjańskim pyle…

Babska logika rządzi!

Witam, przeczytałem z wielkim zaciekawieniem. Wiara od zawsze hamuje postęp i mu się przeciwstawia. 

 

Ludzie bardziej potrzebują światła wiary niż mylącego migotania prawdy.

Dziękuję, Pendrive. :-)

Miło mi, że zaciekawiłam.

Nie byłabym aż tak surowa w ocenie wiary. Ujęłabym to tak, że postęp jest hamowany przez dogmatyzm. Często gęsto przejawiają go kapłani, ale zdarza się to również profesorom. Lekarze przez całe wieki ślepo powtarzali teorie Arystotelesa, chociaż żaden ksiądz ich do tego nie zmuszał.

Babska logika rządzi!

Prawda. Smutne, że często nadużywany przez jednostki do wywierania wpływów na masy ludzi. W większości nieświadomych tego.

A przecież rzadko kto zabrania ludziom myśleć. Podobno nawet to wcale nie boli. Niezbyt często uszczęśliwia, to prawda, ale nie boli.

Babska logika rządzi!

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Uff, dostałam okejkę od Anet. I to całkiem niezłej jakości!

Dzięki. :-)

Babska logika rządzi!

Finklowie darują, ale tym razem będę się streszczał.

Naprawdę! XD

Bardzo podobał mi się pomysł. Oryginalny. Interesujący. Wciągający czytelniczo. Z tej perspektywy nawet żałowałem, że tekst jest taki krótki.

Wolałbym natomiast trochę inne rozłożenie proporcji. Nie twierdzę, że tekst jest pod tym względem zły. Zwyczajnie podkreślam, co dla mnie było interesujące czytelniczo. Zatem, wolałbym więcej tajemnicy. W sensie: więcej przestrzeni poświęconej temu elementowi kosztem zakonu. Wolałbym, bo jednak bardziej interesujący jest ten wątek odkrywania nieznanego, w pewnym sensie również poszukiwania prawdy. Zwłaszcza, że to nieznane jest trochę nietypowe. W kosmosie zgłębiana jest bowiem nie tajemnica obcej cywilizacji, ale historia własnej. I, jak już pisałem, to naprawdę fajny, ciekawy motyw, który przyciąga.

Zakon jest bardzo typowy. Nie napiszę, że to źle. Zwyczajnie to, co znane, co w pewien sposób ograne, nieco oporniej przyciąga czytelnika.

Tyle.

Jakby coś było w mojej opinii niejasne, albo nieprecyzyjne, będę dopowiadał w kolejnych dniach. ;-)

Na razie napisałem, ile mogłem.

Jeszcze jedno. Gratuluję wyrobienia się. Teraz masz już z górki. ;-)

A właściwie prawie, bo ten prześladujący Cię humor…

(chociaż ja akurat w tym opowiadaniu go nie dostrzegłem)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Dziękuję, CM. :-)

A tam, Tobie streszczanie wychodzi akurat tak, jak mnie heroiczna powaga. Człowiek myśli, że już mu się udało, a tu przychodzi ktoś i chwali, że wcale nie.

O, tutaj jest olbrzymi potencjał na dodawanie wątków i wzbogacanie już istniejących. I wcale nie musi to się odbywać kosztem czegokolwiek – ledwie przekroczyłam dolny limit.

Niby z górki – co to jest tekst do 10 kilo do czwartku – ale nie mam żadnego pomysłu. :-(

Wiesz, prawdziwych kabareciarzy trudno rozbawić. My znamy 90% krążących dowcipów, lekko i zabawnie formułujemy myśli nawet przez sen… To ci biedni ponuracy zobaczą kiwający się palec i już pękają ze śmiechu. Wot, paradoks.

Babska logika rządzi!

Człowiek myśli, że już mu się udało, a tu przychodzi ktoś i chwali, że wcale nie.

Ja tak ostatnio mam z komplementowaniem opowiadań. Dziewięćdziesiąt procent komentarza to wymienianie zalet tekstu, a na końcu i tak dostaję podziękowania za krytykę. ;-)

Niby z górki – co to jest tekst do 10 kilo do czwartku – ale nie mam żadnego pomysłu. :-(

Gdyby nie szlaban na humor, to przy tym temacie konkursu pewnie miałabyś z dziesięć. ;-)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

No, z humorem takie piękne pomysły mam. Patrz na to: sekretarka (ta przy telefonie) dostaje wolne i wychodzi. Lodówka zostaje na dyżurze. Telefony się urywają, lodówka ciągle wiesza na sobie nowe żółte karteczki. Kot zrzuca butelkę keczupu na karteczki…

Ale nie dam rady napisać tego na poważnie. ;-/

Babska logika rządzi!

Mi czytało się całkiem przyjemnie. Ładnie napisane, matka Rebeka pieknie posługuje się religijnym podniosłym stylem, lądowanie na Marsie zabawne i to religijne zacietrzewienie znamienne. Ja odczytuję ten tekst jako smutną refeleksję że mało elastyczny umysł zabije każdą piękną idee, religijną i każdą inną. Żeby nie było jednak tak pięknie i cacy to przyczepię się do jednego: Rebeka rozczarowała mnie metodą usunięcia Kedara. Tak inteligentna osoba , w moim odczuciu mogła to zrobić jakoś inaczej, efektowniej… Te oskarżenia o dziecięcą pornografię trochę mi tu nie pasują, Całość jednak bardzo ciekawa, Gratuluję pomysłu

Dziękuję, Bruno. :-)

Cieszę się, że było przyjemnie.

Czyli jednak zabawne? No trudno. Pocieszam się tym, że samego lądowania nie opisywałam. ;-)

Metoda pozbycia się Kedara. Na pewno mogłam wymyślić coś lepszego. Ale pisałam i kombinowałam w dużym pośpiechu. Moja metoda ma jeszcze ten atut, że mocno dyskredytuje faceta. W końcu wysłał zdjęcie dwóch Everestów, jeśli wierni zaczną się nad tym na serio zastanawiać, to słabo…

A jaki Ty miałbyś pomysł?

Babska logika rządzi!

Ja bym może spróbowałbym wymyślić jakiś test wiary, jakiś odpowiednik próby żelaza , albo poszedl w tortury tak żeby potem na końcu odszczekał jeszcze swoje herezje :)

No, test wiary to jest jakaś metoda… Ale opisywać te tortury… Fuj!

Z tym odszczekiwaniem różnie bywa. Jeden z drugim niby na głos odszczekuje, ale półgębkiem szepcze, że jednak się kręci…

Babska logika rządzi!

Bardzo dobrze się czyta. Trochę prześmiewasz, ale w gruncie rzeczy to poważne opko, nawet trochę aktualności wplotłaś. Poczytałabym więcej o tym zakonie Krzyżowców, którego Matką Wielebną była Rebeka.

Szkoda, że jest takie krótkie, dłuższa forma mogłaby wymusić pogłębienie, ponieważ trochę ślizgasz się po powierzchni. Jednak jestem pod dużym wrażeniem maratonu opek:)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki, Asylum. :-)

Prześmiewcze? Starałam się o powagę. No, trudno. Aktualności też nie zauważyłam, co najwyżej wiecznie żywe tematy. Ale to dobrze, że widzisz takie rzeczy.

Nie przeczę, że przydałoby się rozwinięcie.

Babska logika rządzi!

Faktycznie opowiadanie wygląda jak szkic, jednak czyta się bardzo dobrze. Technikalia oczywiści znakomite.

Niestety sama historia mnie nie porwała. Szczerze powiedziawszy gdyby nie temat konkursu nigdy bym się nie domyślił, że planeta to Mars, a tajemniczy przedmiot to łazik. Dziwne też, że znaleziono tylko jeden, gdy do tej pory wysłano na marsa osiem.

I nie za bardzo rozumiem czemu Krzyżowcy zatrzymali się na pierwszej planecie z litem. Nie daleko mieli do prawdziwej Ziemi. Zastanawiająca jest też religia – niby oddają kult Ziemi, natomiast dalej nazywają się Krzyżowcami.

Koniec z podrzuconą dziecięcą pornografią żywcem wyjęty ze współczesnego świata – pytanie tylko czy wielebna miała gdzieś w zapasie taką pornografię, żeby w sytuacjach takich jak powyżej komuś podrzucić?

Poza tymi wątpliwościami podkreślam, że czytało się bardzo przyjemnie.

Dziękuję, Natanie. :-)

No, szkic, szkic. Dobrze, że przynajmniej niezły szkic.

Z liczbą łazików masz rację – powinni odkryć więcej. Ciekawe, jak by to mateczka wytłumaczyła… ;-)

To niezupełnie była pierwsza napotkana planeta z litem. Kombinuj, dlaczego nie trafili na Ziemię.

A czy krzyżowcy nie wielbili Ziemi Świętej? ;-)

Skąd wielebna wzięła pornografię. Tak szczerze – nie wiem. Miała swoje dojścia. Być może z podręcznika o najgorszych grzechach. Albo z czyjegoś komputera, ale wcześniej nie chciała robić o to awantury, może z ichniego fotoshopa…

Babska logika rządzi!

Sugerujesz, że Ziemia została zniszczona? A ja naiwnie miałem nadzieję, że Słońce spopieliło Merkurego i dlatego im się rachunki nie zgadzały.

Co do wielbienia Ziemi Świętej to bardziej wiązali ją z Mesjaszem i dlatego mówili “O tutaj chodził Pan nasz, a w tamtej grocie to nawet się urodził itp.”, a nie “no ten pagórek to jest piękny” :P Może masz trochę racji – ale tylko jeśli religia ta skupia się na wielbieniu dawnych Ziemian – wtedy mogą wielbić tę planetę.

Nie mniej sam termin Krzyżowcy mi zgrzyta – przetrwało tylko chrześcijaństwo?

Tak, Ziemię z jakiegoś powodu szlag trafił, a Układ Słoneczny dorobił się nowego pasa asteroid.

Święta Ziemia – podobne zjawisko, tylko rozszerzone na całą planetę. To tu narodził się i umarł każdy z ziemskich świętych, te właśnie atomy tworzyły Krzyż, Całun Turyński, Świętego Graala i co jeszcze byś nie chciał.

Niekoniecznie przetrwało tylko chrześcijaństwo i niekoniecznie przetrwało w czystej formie – w końcu kobieta jest kapłanką i to najważniejszą w grupie. Ale oni jako pierwsi dotarli do kolebki. Może byli najliczniejsi, może najbogatsi, może mieli monopol na loty FTL, może w archiwach zachowali najlepsze wskazówki, gdzie szukać Ziemi…

Ale uważam, że musieli mieć silną motywację, bo jeśli przy FTL występuje dylatacja czasu, to nie mają do kogo wracać.

Babska logika rządzi!

Fajnie się czytało:) Z humorystyczną narracją mam jak Ando. Widocznie Twoim przeznaczeniem jest humor, a moim bajkowość (ostatnio też wszyscy ją widzą w moich tekstach, nawet w łaziku) :). 

Dziękuję, Monigue. :-)

Fajnie, że fajnie.

No, pewnie tak. Ale humor coś ostatnio nie w cenie.

Babska logika rządzi!

Przez pośpiech zapomniałam napisać:

 

Powodzenia w konkursie :)

O, dziękuję bardzo. :-)

No, wyniki już niedługo. Ale nie liczę na sukcesy – wiem, jak bardzo na chybcika pisałam…

Babska logika rządzi!

No, pewnie tak. Ale humor coś ostatnio nie w cenie.

Weź nie dobijaj! XD

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

CM, ja cenię. Pratchett się nieźle sprzedawał. Ale kiedy ostatnio humoreska dostała piórko?

Babska logika rządzi!

Nigdy nie dostała, Finklo? Naprawdę? 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Parodia Zmierzchu pisana na Grafomanię dostała. Ale nie normalnym trybem, tylko Redaktor po prostu dał. Tekst nawet nie był nominowany. Może i potem coś było – nie pamiętam.

Babska logika rządzi!

Tylko jedno i w dodatku, okrężną drogą. Zapytam na SB, może ktoś będzie pamiętał, chociaż jedno przyznane tal normalnie, np. Bail.

Kiedyś, czytałam tutaj opowiadanie o pisarzu z rozdętym ego, śmieszne było, Le już nie pamiętam, czy dostało piórko.

Czy czytelnicy to „smutne persony”? Zabawne opko dużo trudniej napisać, niż tragedię z cierpieniami, gwałtownymi cierpieniami, a i fajnie je czytać zaśmiewając się co chwilę.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

To, że nie pamiętam innych, nie oznacza, że ich nie było.

Podobno najtrudniej wywołać śmiech, ale ludzi jakoś bardziej wzruszają tragedie. To pewnie te tajemnicze emocje…

Babska logika rządzi!

A bo ludzie są za sztywni i poważni. Tego nie dotknij, tego nie rusz, być to powinno – tak i tak, a jak inaczej – do widzenia. A jeśli już śmiać się to półgębkiem i tylko z dowcipów w wyznaczonym czasie.  

Humor w jasyr wzięto i na lekcje dobrego wychowania zaprowadzono. Uczy się ciagle jeszcze jeszcze, bo spamiętać nie może tych reguł, zakazów, powinności. Ciągle się myli i oblewa kolejne promocje z klasy do klasy. Posadzono go w oślej ławce, choć myślałam, że już już nie produkują.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Nie, humor jest cwany i zna tysiące odpowiedzi. Jeśli siedzi w oślej ławce, to musi tam być wyjątkowo zabawnie. :-)

Babska logika rządzi!

Dlatego jeszcze przeżył! Masz rację, że trzyma się dzielnie, nic sobie nie robiąc z szykan.

Sama się z chęcią tam udałabym  i z nim w tej oślej ławce posiedziała xd

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ja tu już jestem. Zapraszamy! :-)

Babska logika rządzi!

:D, jednego jeszcze nie czytałam o escape roomach, chyba będzie, muszę tam dolecieć, a jeszcze mam tylko godzinkę, a potem dopiero  późny wieczór;)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ale kiedy ostatnio humoreska dostała piórko?

Pisałem przecież: nie dobijaj! XD

A tak poważnie to rozbroiło mnie to zdanie, bo kilka miesięcy temu pomyślałem dokładnie to samo w kontekście pisania tekstów humorystycznych. Nawet miało mi służyć jako główny argument w dyskusji: dlaczego humoreski są z góry spisane na straty. Bo tak naprawdę to nie mam zielonego pojęcia, co trzeba napisać, żeby tekst wykroczył poza opinie: żartobliwe, sympatyczne, lekkie. O piórku to już w ogóle nie mówię. Zdarzało się, że teksty z akcentami humorystycznymi dostawały piórka. W tamtym roku MarBac, wcześniej “Ostatni tydzień z życia nogi od stołu” (swoją drogą świetne opowiadanie). Ale zawalczyć o piórko taką typową humoreską może być strasznie ciężko.

Ciekawe, czy Pratchett byłby w stanie? ;-)

Jeśli siedzi w oślej ławce, to musi tam być wyjątkowo zabawnie. :-)

I jak go znam, to usiadł tam z własnej woli. ;-)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Te ludzie to dziwne jakieś – wolą płakać niż się śmiać…

No pewnie, że z własnej woli. Weź, zmuś tego prześmiewcę do czegokolwiek! Czasami podejrzewam, że to humor zorganizował komunizm. Ile pięknych dowcipów powstało w tamtych okolicznościach gospodarki!

Babska logika rządzi!

Finklo, rozbawiłaś mnie tą wizją. Nie miałam problemów z pedofilem, bo wydawało mi się, że mateczka zwyczajnie chłopaka wrobiło.

Faktycznie trochę to szkic. Ciekawa jestem dlaczego ludzkość nie zaczęła po kolei, jak pan Bóg przykazał, od Marsa albo Księżyca, a od razu wyleciała gdzieś w pizdowice. Aż się prosi o jakieś wyjaśnienia ;)

Generalnie mi się podobało, ale faktycznie gałąź ewolucji trochę odległa. Choć jakby to rozwinąć…

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dziękuję, Jurorko Irko. :-)

Ech, u mnie to nawet pedofil wychodzi śmiesznie… Trochę wrobiła, ale i miał swoje za uszami.

No, szkic, nie ukrywam.

Wyjaśnienia, powiadasz? Była kolonia na Księżycu, był przyczółek na Marsie (w jaskiniach siedzieli ;-) ), ale bez Ziemi Księżyc jako ciało niebieskie miał problemy, a bez wsparcia baza marsjańska padła.

Ano, jakby rozwinąć… ;-)

Babska logika rządzi!

Ech, no, nie tyle pedofil rozbawił, co przemyślność mateczki. Zwyczajnie uznałam, że dzieciak niewinny :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Od razu przemyślność. To nie pierwszy kozioł ofiarny w historii ludzkości. W jednej sprawie niewinny, w innych winny. Jak zazwyczaj…

Babska logika rządzi!

O, tyż prawda…

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

I prawda, i wiara. ;-)

Babska logika rządzi!

Fanatyzm religijny, mniam. Bardzo lubię teksty w tej tematyce, sama nie wiem dlaczego – może ponieważ robią wrażenie zabawnych i strasznych równocześnie. I ten też taki jest, mimo że krótki i stosunkowo mało odkrywa – z przedmowy rozumiem, że gdyby czasu było więcej, to i opowiadania również. Podoba mi się szczególnie przedstawienie starych atlasów (i pewnie nie tylko) jako “świętych ksiąg”.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Dziękuję, Verus. :-)

Cieszę się, że smakowało.

Świętymi były wszystkie zachowane księgi ze starej Ziemi. Z kryminałami i romansami włącznie.

Babska logika rządzi!

Hm, próbuję sobie wyobrazić społeczeństwo traktujące dowolny romans tak, jak Chrześcijanie traktują Biblię. To musiałoby być ciekawe :D Choć tu jednak święte księgi postrzega się nieco inaczej.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Verus, a “Kantyczkę dla Leibowitza” czytała? Tam wszystkie teksty, plany, instrukcje mają status relikwii.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Verus, Biblia zawiera także “Pieśń nad pieśniami”. :-)

Babska logika rządzi!

A nie czytała, Staruchu, ale może kiedyś przeczyta ;)

Biblia zawiera wiele rzeczy, ale miałam wrażenie, że w Twoim tekście, Finklo, nikt nie traktuje ziemskich książek jak Biblii z przypowieściami, choć tak naprawdę ciężko wyczuć, bo ukazane są głównie, mam wrażenie, atlasy. :D

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

W atlasach raczej by nie było zdjęcia Everestu. Może jakieś wspomnienia himalaistów albo coś…

Ale trzeba pamiętać, że naprawdę minęło sporo czasu. Nawet jeśli statek lecący na Keplera zabrał przyzwoitą bibliotekę (choćby i w formie elektronicznej), to potem pozmieniały się nośniki, jakieś wirusy zeżarły dane, papier zeżarły szczury… Nie ma na czym odtworzyć.. Tych świętych książek pewnie nie mają aż tak dużo.

Babska logika rządzi!

Ponoć wiara góry przenosi, ale cóż komu po takiej wierze, która przeczy wiedzy i prawdzie, jej kapłanka jest podstępną manipulatorką, a w dodatku krzywdzi.

Finklo, może to i szkic zaledwie, ale czytało się świetnie. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzięki, Reg. :-)

Czasem przenosi, czasem tylko zmienia nazwy. ;-)

A co ma zrobić kapłanka, jeśli grzeszny heretyk wysyła wszystkim maila, że coś jest nie halo z największą świętością? Starałam się, żeby oboje mieli swoje za uszami.

Babska logika rządzi!

Nie wiem, które z nich miało większe uszy i więcej za nimi, ale jak by na to nie patrzeć – nie lubię ani kapłanek, ani kapłanów. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ja też nie. A do tego nie lubię pedofilów. Chciałam, żeby trudno było wybrać. :-)

Babska logika rządzi!

Chyba nikt normalny nie lubi. Pewnie dlatego akurat on dostał wyrok. Po finklowemu podane

Dzięki, Koalo. :-)

No, nikt normalny nie lubi. Ale biskupi chyba miłują jak innych bliźnich.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka