Profil użytkownika


komentarze: 73, w dziale opowiadań: 71, opowiadania: 33

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki, Śniąca. W następnym horrorze postaram się bardziej hamować.

Dzięki za wizytę. Widać mam słabość do karczem, ale może trochę przesadziłem :)

Misery i Lśnienie to moje ulubione książki Kinga. Miasteczko Salem też czytałem.

Chciałem tylko dodać, że nowe zakończenie bardzo mi się spodobało. Niewielka zmiana, a tak skutecznie potęguję grozę całego opowiadania. To ostatnie zdanie też pasuje. Niezgorszy pomysł.

Fajne. Skojarzyło mi się z NOS4A2, może znasz?

Twój styl nie jest taki zły. Nie ma co przepraszać, czytało się dobrze. Grozę dostrzegam, chociaż to pewnie zależy od punktu siedzenia. Bardzo fajny temat wybrałeś, ale wolałbym przeczytać to na święta :)

Podobał mi się pan Bag. To taki klasyczny horrorowy potwór i chociaż ta inspiracja Jokerem była niepotrzebna, to widziałem znacznie gorzej skonstruowane straszydła w filmach (oglądam stanowczo zbyt wiele kiepskich horrorów). Swoją drogą, wcale mi nie przypominał klauna z ToTo porzuciłem niedawno na pięćsetnej stronie, bo mnie głowa rozbolała (i to nie ze strachu). Całkiem nieźle budujesz napięcie, a w formie pisanej nie jest to takie proste. Do tego ten moment, kiedy znaleźli babcię. Mocne! Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze wiele horrorów.

Skojarzenie z Jokerem w tej opowieści o babeczkach zaatakowało mnie znienacka. Trochę mi przeszkadzało, bo takie rzeczy przypominają, że czytasz zmyśloną historię. Ale gdybym nie widział tego filmu, nie miałbym takiego problemu.

Kolejną rzeczą, która mi przeszkadzała, było lego z ulubionej serii. Raczej trzymaj się z daleka od takich abstrakcyjnych pojęć, bo ciężko je sobie wyobrazić. W dodatku nie brzmi to realistycznie. Nie dość, że siostra wie, jaka to konkretnie seria, to brat jeszcze nachalnie przypomina o tym… zestawie. Może to z mojej strony hipokryzja, ale uważam, że konkretne przykłady działają lepiej. Abstrakcji można używać wtedy, kiedy bohaterowie sami nie wiedzą, na co patrzą. Myślę, że zestaw z nindżami czy rycerzami byłby lepszy.

Dziękuję, Wickedzie.

Dobrze, że humor w porządku, bo bałem się przesadzić.

I tak rozpoczyna się Gerwazego heroiczna misja… odzyskania sumeryjskiej księgi czarów? To się nie może dobrze skończyć. Wróżę apokalipsę zombie w Bieszczadach.

NearDeath, dzięki, że zdecydowałeś się na lekturę :)

Starałem się dobrze zrównoważyć tekst. Najpierw rozśmieszyć, potem przerazić.

Nie wiem, czy potrafiłbym pisać mroczniej, bo nigdy nie mogę zrezygnować z humoru. Nawet jak chcę, żeby było poważnie, to żart sam się do tekstów zakrada. Cieszę się, że nie przesadziłem i dobrze Ci się czytało.

Osady (chyba) nie oglądałem, ale opis na wiki wygląda interesująco.

Regulatorzy, bardzo dziękuję za pomoc!

Szkoda, że Cię nie porwało. Może Rajmund zbyt długo siedział w tej karczmie :(

Tyle się błędów uzbierało, chociaż długo sprawdzałem tekst… Dzięki za wyłapanie baboli. Z tym zdjęciem to się nie popisałem. Sam nie wiem, skąd się wzięło. Jeśli chodzi o surdut, to okresy pomieszałem z premedytacją.

Bogini jest pisana wielką literą, kiedy mówi kapłan, a Rajmund nie jest człowiekiem religijnym. To samo z Namtarem – Pan, bo chodzi o jego boga.

Tym stangretem to mnie zagięłaś. Na swoją obronę powiem, że w książkach, które czytałem, na koźle (bryczki czy karety) zawsze siedział woźnica. Pewnie wina złego tłumaczenia z angielskiego, a może tłumacz uznał, że tak lepiej brzmi? Jestem nawet w trakcie czytania takowej książki :(

Zabił dzwon, bardziej mi pasuje w tym tekście. Wiedziałem, że to niewłaściwa forma, ale równie dobrze może być dwanaście, a każdy ma inny stopień grozy.

Wytłuszczenie, bo chciałem to słowo zaakcentować. Zwykle użyłbym po prostu innej czcionki, ale nie umim w tym edytorze.

Dzięki, że poświęciłaś tyle czasu na moje opowiadanie. Zaraz się wezmę za poprawki :)

 

Irka_Luz, serdeczne dzięki! Dobrze kombinujesz z tym czyśćcem. Pierwsza wersja miała więcej wskazówek odnośnie do północy i karczmy, ale musiałem usunąć, bo limit. Myślę, że teraz jest jednak lepiej, a świat bardziej otwarty na interpretacje.

Skojarzyło mi się z czymś, co czytałem dawno temu. Tam bohater był perkusistą, który stracił rękę i dopiero na końcu udało mu się z tym pogodzić.

Lubię, kiedy główna postać jest w głębokim konflikcie z otaczającym światem. Nie jestem jednak pewien czy magiczny tramwaj to najlepszy sposób, by poradzić sobie z problemami. Może, gdyby było coś więcej? Chętnie zobaczyłbym, jak Julia radzi sobie w kontaktach z rodziną i znajomymi, ale rozumiem, że byłaś ograniczona limitem (wiem, że opisałaś siostrę i ojca, ale to było dawno i nieprawda). Cieszę się, że na końcu znalazła pióro, bo wręcz nienawidzę opowieści typu – to był tylko sen. 

Bardzo fajne opisy. Podobały mi się obrazy, które wykreowałaś. Narracja na plus. Nie przeszkadzał mi brak dialogów (a zwykle przeszkadza). Nie mam wątpliwości, co jest Twoim talentem.

Nie przepadam za Roksaną, ale podpalenie to chyba przesada (dobrze, że Julia nie jest pirokinetyczką).

Dodam jeszcze – jak Filip z Konopi – odnośnie pewnego portretu Beethovena; od razu widać, że w czasach czcigodnego mistrza nie mieli xenny extra.

Ciekawy świat i fajne opisy. Niestety niewiele zrozumiałem, bo jestem jak Olaf i fizyka kwantowa to za dużo na mój chłopski rozum. Podobała mi się jednak Twoja wizja społeczeństwa przyszłości. Zwłaszcza takie szczegóły jak ewolucja języka.

Człowiek – to brzmi dumnie ;)

Myślałem, że knebel jest po to, żeby kapłani się przypadkiem nie teleportowali.

Dopiero na końcu wyjaśniło się, dlaczego taki tytuł :)

 

Obaj panowie pochodzą z sumeryjskich mitów. Z powodu szczurów imię Namtara ma podwójne znaczenie. Bardzo mi to pasowało :)

Może lepiej wózek albo samochód ;) 

Finklo, dziękuję za komentarz i bibliotekę :)

Fajnie, że Ci się podobało. Imię woźnicy wybrałem dla zabawy. Swoją drogą, kiedy w polskim google wpisujesz: „Nergal”, to wyskakuje jakiś wytatuowany gościu ;)

Moja interpunkcja kuleje od czasów, kiedy bogowie byli młodzi, a ziemią władały dinozaury :( 

Zaciekawiło mnie. Tak bardzo, że czuję niedosyt. Czy bohaterowie uciekną przed potworem z Silent Hilla (tak go sobie wyobraziłem) i jak zdołają przetrwać piekło? Jak w ogóle wygląda Twoje piekło? Kto nim zarządza? Chętnie obejrzałbym kilka kręgów piekielnych (choć to pewnie mocno zużyty temat).

Fajny szort ;)

Dzięki, Staruchu, za przeczytanie i wyłapanie błędów.

W tym jednym zdaniu faktycznie coś szwankuje. Postaram się to jakoś poprawić.

Fajnie, że horrorek Ci się podobał :)

Cześć, Łosiot. Każda prawdziwa przygoda zaczyna się w karczmie ;)

Obawiałem się, że początek może być trochę za długi. W teorii historia była prosta, ale popadłem w taki słowotok…

Tak czy wspak, dzięki, że wpadłeś.

Latynoskie telenowele już same w sobie są dla mnie horrorem ;)

Lubię opowieści o duchach i chociaż Twoje opowiadanie raczej nie przeraża, to podobało mi się.

Sprytne zakończenie.

Nawet ładnie napisane, ale niestety nie zrozumiałem, o co chodzi. Może jestem za głupi?

Nie jest to moja tematyka, ale przyznam, że czytało się przyjemnie, a koniec był satysfakcjonujący. Masz lekkie pióro i fajny styl.

Bardzo zabawne opowiadanie. Uwielbiam mity. Pierwszą książką, jaką przeczytałem (z własnej nieprzymuszonej woli) była chyba „Mitologia Greków i Rzymian”. Wrzuciłaś tyle nawiązań, że czytało się z ogromną przyjemnością.

„Who Let The Dogs out” przy pojawieniu się Cerbera? To mi nasunęło na myśl niezwykle zabawną scenę. Ciekawi mnie też jaką katastrofą ekologiczną grozi zatrucie Styksu ;)

Na końcu dosłowna deus ex machina, ale Nike to moja ulubiona bogini więc nie ma o co się czepiać. Poza tym faktycznie pasuje tematycznie.

Na początku okropecznie się przeraziłem, bo nie lubię czytać o śmierci dzieci. Po skończeniu „Cujo” chodziłem zły przez dwa dni i miałem wrażenie, że King celowo chciał mnie wkurzyć. Twoje opowiadanie w niczym mnie jednak nie zraziło. Przeczytałem je jednym tchem. Podczas gdy King (wybaczcie mi drodzy czytelnicy) rozwodzi się o jakiś pierdołach, Ty piszesz tylko o rzeczach ważnych. O czymś, czym warto się przejąć. 

O stronie technicznej się nie wypowiadam (bo co ja tam wiem) ale wszystko w Twoim opowiadaniu mi się podobało. Dobrze jest czasem przypomnieć sobie, że fantastyka, to nie tylko elfy i statki kosmiczne (tudzież elfy w statkach kosmicznych).

Też uważam, że powinnaś napisać dłuższą opowieść.

To nie jest dark fantasy. Dark fantasy to coś więcej niż krwawa jatka. Mogę to stwierdzić z czystym sumieniem, bo niedawno czytałem Wichry Nocy Wagnera. Radzę zapoznać się z tekstami tego autora, jeśli interesuje Cię taka tematyka. 

Według mnie walki były za mało dynamiczne, ale prawdziwy problem stanowi główny bohater. Praktycznie nic o nim nie wiadomo, co sprawiło, że nie mogłem przejąć się jego losem. Gdybyś dał mu konkretny powód do walki, może łatwiej byłoby się z nim identyfikować.

Podobało mi się! Postaci są ciekawe i mają jasną motywację. Informacje o świecie dawkujesz powoli i subtelnie, nie miałem żadnych problemów z ich przetrawieniem. Chętnie przeczytam więcej takich opowiadań.

Witaj, Facies_Hippocratica, miło, że wpadłaś!

Królowa faktycznie coś szybka do ścinania głów ;)

Król ma spaloną twarz, dlatego książę nie chce na niego spojrzeć.

Masz rację z tą butelką. Nie jestem pewien, co książę chciał w niej znaleźć, ale po wodę musiałby zgłosić się gdzieś indziej.

Cieszę się, że Ci się podobało. Dzięki za Twój bezcenny czas :)

Szybko się domyśliłem, o co chodzi, ale i tak mi się podobało. Uśmiechnąłem się przy tym obrazie obraźliwego gestu :)

Thargone, dziękuję za odwiedziny i bardzo się cieszę, że szort Ci się podobał. Korzystając z pomocy komentujących, udało mi się sporo poprawić i tekst bardzo na tym zyskał.

Serdeczne dzięki za poświęcony czas i kliknięcie biblioteki!

Tankisto, wielu znanych autorów zaczyna swoje książki od dialogów. Nie widzę w tym nic złego.

Ciekawe opowiadanie, tekst przyjazny dla oka. Szkoda, że sam nie potrafię tak składać zdań. Podobało mi się, że pomimo śmierci bibliotekarza opowiadanie zakończyło się wizją wschodzącego słońca.

Bardzo chwytliwy tytuł i świetne opowiadanie. Podobało mi się jak zwierzaki postrzegają otaczający je świat.

Nie było mnie piętnaście minut :)

Regulatorzy, dziękuję za wytknięcie mi błędów. Postaram się wszystko poprawić.

Wstyd mi trochę za tę flagę. Od początku powinna trzepotać, ale zabrakło mi słowa, a potem o tym zapomniałem.

Książę uznał, że to życzliwość sprzedawcy ;)

Srebro czernieje w kontakcie z siarką. Siarka od dawna jest kojarzona z diabłem, demonami, upiorami i piekłem, chociaż trudno się domyślić, o co mi chodzi, bo nie dałem żadnych wskazówek. Dopiero teraz zauważyłem, że to brzmi, jakby celowo zdobili te drzwi poczerniałym srebrem. Muszę to zmienić.

Zadymione okiennice to miał być pierwszy sygnał, że coś jest nie tak. Król lekko się dymi, ale o tym jest wzmianka dopiero na końcu, bo książę ignoruje upiorność króla.

Wcześniej było o odbiciu księcia w zwierciadle, ale zdaje się, że mogłem to zwierciadło jakoś opisać na początku ostatniej sceny.

Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas.

Zielonko, fajnie, że poświęciłaś czas na przeczytanie mojego szorta i że Cię zaciekawił. W sumie jestem zadowolony z tego, co udało mi się tu przedstawić, ale przyznam, że wciąż pracuję nad warsztatem i stylem. Mam nadzieję, że każda następna opowieść będzie coraz lepsza.

 

Może tylko moi królowie tak brzmią ;)

W zasadzie to kilka pierwszych akapitów mi się podobało. Pomysł ze skompresowaną rodziną był świetny. Tylko potem rzucasz informacjami szybciej, niż da się je przetrawić. Jeśli popracujesz trochę nad dialogami i poświęcisz więcej czasu postaciom, będzie dobrze. Fantastyczne światy są fajne, ale to bohaterowie sprawiają, że ludzie ciągle chcą do nich wracać.

Po raz kolejny zbudowałaś ciekawy świat, ale muszę się zgodzić, że trochę za dużo tłumaczysz. To może działałoby w dłuższym opowiadaniu albo powieści, ale nie w krótkiej formie. Ledwo coś się zaczęło dziać, a tu koniec. Szkoda, bo myślę, że to opowiadanie ma ogromny potencjał i gdybyś tylko trochę lepiej to przedstawiła, byłoby świetne.

Na Twoim miejscu wyciąłbym ze dwadzieścia procent z tych długich akapitów i może dodałbym trochę akcji. Gdyby drwale gonili ją trochę dłużej i jej ucieczka przeplatała się ze wspomnieniami o rodzinie, mogłoby wyjść lepiej. Dodaj napięcie, pokaż, jak bardzo Dora pragnie ocalić swoją rodzinę, wtedy ostatnia scena będzie silniejsza, bo bohaterka musiała bardziej napracować się na nagrodę.

Właściwie dopiero na końcu dowiadujemy się, co musiała poświęcić i jest to dobry zwrot akcji, ale dzieje się poza scenami. Dora musi pokazać, jak bardzo kocha rodzinę przez czyny, nie słowa, bo tylko wtedy czytelnik zwiąże się z nią emocjonalnie.

 

Wybacz, że tak długo. Sam nie jestem żadnym autorytetem, ale chciałem jakoś pomóc :)

Może i tak, ale niektórzy autorzy potrafią stworzyć wspaniałe opowieści o bohaterach bardzo od nich oddalonych wiekiem i do tego przeciwnej płci.

Świetne opowiadanie. Cieszę się, że je dzisiaj przeczytałem, bo bardzo poprawiło mi humor. Podobały mi się zwłaszcza te Twoje zabawne porównania i żart zawarty w tytule :)

Ciekawy świat zbudowałaś, do tego odnosisz się do prawdziwych problemów społecznych.

Nie zrozumiałem ostatniej sceny. Czy Józek stał się jednak Prawdziwym Człowiekiem?

Irka_Luz, dziękuję za odwiedziny. Faktycznie wyszło trochę bajkowo, ale w sumie o to mi chodziło. Myślę, że choć wątek księcia jest najważniejszy, liczy się także jego relacja z rodzicami.

Ojciec-upiór, który wpatruje się w portret, przypominający mu o utraconym życiu, a jednak wciąż próbuje wychować syna zza grobu. Syn szuka kontaktu z ojcem, ignorując fakt, że rozmawia z rozpadającym się trupem. Zajęta swoimi problemami królowa-matka niczego nie zauważyła – o to mi mniej więcej chodziło.

 

Za radą Drakainy zmieniłem trochę ostatnią scenę.

Można by zakończyć na pustej huśtawce, ale w mojej opinii zmiany nie są konieczne.

Fajne imię wybrałaś dla tego kota. Podobało mi się, że kot matkuje psu, bo jak wiadomo, koty są mądrzejsze i bardziej opanowane( chyba że wskakują na telewizor).

Drakaino, dzięki za pomoc. Król jak najbardziej nie żyje, chociaż w pierwszej wersji był tylko poparzony. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłem uśmiercić władcę i dodać trochę więcej grozy. Jeśli chodzi o portret, to chciałem utworzyć kontrast pomiędzy majestatycznym wizerunkiem króla a piekielnym tłem. W zamierzeniu krótkie, niby niepasujące zdanie miało spotęgować niepokój czytelnika. Może było za mało konkretne.

 

Katia72, dziękuję za komentarz i dobre słowo.

 

Verus, cieszę się, że ta koncepcja ci się spodobała. Myślę, że mogłem jakoś opisać te odstępstwa od średniowiecznych norm, zamiast pozostawiać wszystko domysłom czytelników.

Nie znam poprzednich tekstów, ale ten mi się spodobał. Lubię łowców potworów, paranormalnych detektywów i takie tam. Czytało się szybko i przyjemnie, a Gienek to sympatyczny bohater. 

 

Tylko to jedno zdanie wybiło mnie z rytmu: „Przedwojenna klasa” – myślał Gienek, ilekroć stawał w drzwiach ukrytego w podziemiach gmachu na Mogilskiej gabinetu.

Dziękuję za poświęcony czas.

Xamislaw, cieszę się, że ci się podobało.

Belhaj, przyznaję, że mogłem bardziej popracować nad tekstem, ale chciałem żeby opowieść była krótka. Rozwinięcie wątków zapewne nie pozwoliłoby mi się zmieścić w dziesięciu tysiącach znaków.

Nikolzollern, dzięki za odwiedziny. Masz rację z tym królem, ale tak mi bardziej pasowało. Trzeba po prostu założyć, że ich praktyki są trochę inne. Z tego powodu dodałem Wielką Radę, która uważa, że z księciem jest coś nie tak i zmusza królową do ponownego ślubu.

Przyjemnie się czytało. Ser chyba sporo kosztuje w tym wszechświecie, bo kapitan nie wahał się zbyt długo. XD

Trudno jest przedstawić realistyczny romans w krótkim opowiadaniu. Według mnie nowe zakończenie nawet pasuje.

Cóż, napisałem to dawno temu. Chyba jednak zostanę przy prozie.

Regulatorzy, dzięki za komentarz. Może tak zrobię.

Ciekawy pomysł i fajne dialogi. Twoje opowiadanie bardzo mi się podobało, ale z tym proszkiem gwałtu to chyba przesada.

 

Nowa Fantastyka