- Opowiadanie: ANDO - Psy i koty to wiedzą

Psy i koty to wiedzą

Tekst jest znacznie poniżej limitu konkursowego, ale do opowiedzenia tej historii potrzebowałam właśnie tylu słów.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Psy i koty to wiedzą

Ogród przed domem przypomina paletę malarza, kipi zielenią i tysiącem innych barw. Przez otwarte drzwi balkonowe wychodzę na trawę usianą stokrotkami, chłonę powietrze przesycone zapachem bzów. Wyginam grzbiet do góry, ciepłe promienie słońca leniwie głaszczą moje czarne jak węgiel futro.

Na turystycznym stoliku, rozłożonym w cieniu kasztanowca, przysiada ciekawski wróbel. Na jego widok przypominam sobie, że nadeszła pora obiadu i chociaż upolowałam już karmę ze spodeczka, łakomie zerkam na szarą przekąskę. Bezszelestnie, nie spuszczając jej z oka, podkradam się bliżej. Zastygam w bezruchu, przygotowując się do skoku.

Nagle dostrzegam coś, co sprawia, że natychmiast zapominam o wróblu. Ktoś oprócz mnie przyszedł do ogrodu, osoba ważniejsza niż tysiąc ptaków.

Mała Zuzia, ubrana w odświętną sukienkę, bawi się w piaskownicy obok obsypanych białymi kwiatkami drzewek. Odgarnia niesforne kosmyki jasnych włosów, które opadają jej na twarz, kiedy pochyla się nad foremkami.

Czuję ciepło w okolicy serca. Zrywam się do biegu, moje łapki poruszają się po miękkiej trawie tak cicho, jakbym ledwie dotykała ziemi. Wskakuję z gracją na murek piaskownicy.

Dziewczynka z wyrazem najwyższego skupienia na buzi klepie w odwrócone wiaderko i zaklina:

– Babko, babko, udaj się.

Zastygam w napięciu. Zuzia podnosi wiaderko, a na piasku zostaje równiutki, mały kopczyk. Uradowana, klaszcze w dłonie.

Dopiero wtedy powoli podchodzę do niej i delikatnie trącam ją łebkiem.

– Luna! – Dziewczynka uśmiecha się głaszcząc mnie po grzbiecie. Odwdzięczam się jej głośnym mruczeniem.

Nagle z szybkością komety do piaskownicy wpada ruda kudłata kulka, która skacze na Zuzię. Poszczekiwanie i piski radości wypełniają cały ogród. Futrzany pocisk wije się wokół dziewczynki, wciska się jej na kolana, cmoka po policzkach. Zuzia śmieje się głośno, wcale się nie gniewa, chociaż babka została już dawno rozniesiona w pył na kudłatych łapkach.

Przyglądam się temu, czyszcząc sierść z drobinek piasku.

– Chrupek! Opanuj się trochę – mówię do niesfornego szczeniaka.

– Kiedy nie mogę! Znalazłem Zuzię! – woła pies i merda jak szalony zakręconym w precel ogonem. – Tak dawno jej nie widziałem!

– Jasne, przez jakieś dwadzieścia minut – zauważam. 

Dziewczynka przytula małego natręta.

– Luna! Chrupek! Teraz pobawimy się w samolot – decyduje. – Gramoli się z piaskownicy, chociaż szczeniak przeszkadza jej jak może. Szczekając, śmiga niczym fryga wokół dziewczynki. Później, rozochocony, ciągnie ją za brzeg sukienki i powarkuje.

Pac! Zahaczam go łapą ze schowanymi pazurami, tak dla ostrzeżenia. Nie mogę wypaść z roli zastępczej psiej mamy.

– No co ty?! – piszczy Chrupek, ale chyba rozumie przesłanie, bo trochę się uspokaja.

Zuzia sadowi się na drewnianej huśtawce. My z psem siadamy z boku, na trawie. Dziewczynka odpycha się mocno od ziemi.

– Zobaczcie, lecę samolotem! – woła do nas. Zgina i prostuje nogi, żeby mocniej się rozbujać.

Chrupek poszczekuje, kręcąc się w kółko za ogonem.

Nagle dziewczynka milknie i zaczyna wpatrywać się w jeden punkt. Ja też dostrzegam szczupłą kobietę w ciemnej sukience, która przysiadła na samym brzegu ławki, przy wejściu do ogrodu.

Huśtawka buja się coraz słabiej, ledwie się kołysze. Nawet pies przestaje szaleć i siedzi cicho.

Czuję, że nie mogę dłużej czekać.

– Zajmij się Zuzią – wołam do szczeniaka.

Biegnę w stronę kobiety szybko, jakby się paliło. Wskakuję jej na kolana i ocieram się o ręce. Patrzy na mnie zmęczona twarz bez cienia uśmiechu. Moja pani głaszcze mnie powoli, z wysiłkiem, jakby każda chwila sprawiała jej ból. Czuję, że dla niej ten ogród zamienił się w kupkę suchych badyli. Tak bardzo chciałabym ją pocieszyć.

– Zuzia ciągle jest tutaj, obok nas – mruczę głośno, ale ona nie potrafi mnie zrozumieć. Nie wie, bo nie widzi i nie słyszy tego, co ja i Chrupek.

W jej smutnych oczach odbija się pusta huśtawka kołysana wiatrem i piaskownica z zabawkami niedawno zmarłej córeczki.

Koniec

Komentarze

Bardzo, bardzo na tak. Znalazłaś bardzo atrakcyjny punkt widzenia, bardzo atrakcyjnie, ciepło i poetycko go przedstawiłaś, a puenta mnie całkiem rozłożyła. Hasło konkursu znalazło w Twoim szorciku nowe znaczenie. Klik obowiązkowy.

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Bardzo dobre opowiadanie. Koniec zaskakujący. Zdziwiła mnie tylko rozbieżność między tym, iż pies nie widział dziewczynki od jakiś 20 minut a…

Po zastanowieniu się to jednak ma sens. Mógł widzieć ją wcześniej.

Podsumowując, jestem na tak.

Tsole, dziękuję za klik i komentarz. Cieszę się, że tekst wzbudza emocje, bo uważam, że to jest najpiękniejsze w pisaniu.

Xamislaw, dziewczynka chodziła po domu i ogrodzie. Pies widział ją najpierw np. w jej pokoju, stracił z oczu, bo jadł lub pobiegł za kimś innym, a później znalazł w ogrodzie.

ANDO – Komentarz poprawiony. Oby więcej takich tekstów :)

Bardzo ładne. Jedyne, co mi leciusieńko zgrzyta, to realność babek z piasku – czy to nie jest coś, co matka też powinna widzieć, tak na logikę?

 

I świetnie, że tego nie rozwlekłaś :)

http://altronapoleone.home.blog

Oj tak, piękny tekst. Czułam od początku, jak się skończy, ale mimo to puenta uderzająca. Dzięki stworzonej wcześniej ciepłej atmosferze wybija się mocniej.

Teraz klik. Komentarz później.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Już chciałem prychnąć na te ckliwości, ale zakończenie wszystko wyprawiło, chociaż słowa o niedawno zmarłej córeczce są nieco zbyt bezpośrednie. Można by jakoś bardziej tajemniczo zawinąć.

śmiga niczym torpeda wokół dziewczynki

Niezbyt udane porównanie. Torpeda, nawet samonaprowadzająca się, nie śmiga wokół, tylko pruje prosto do celu. Pies naśladuje torpedę, gdy gna na oślep przez zarośla i tratuje ulubione tulipany swej pani.

Piszę z telefonu, później wrócę z dłuższymi odpowiedziami. Dziękuję wszystkim za komentarze i klik. Drakaina, pies zepsuł babkę, kiedy witał się z dziewczynką.

Dobra, Ando, to jest dobre. Tu jest klimat…. ;)

Dobrze napisane. Ilość znaków w punkt, tu naprawdę więcej nie potrzeba. Do końca nie byłam pewna, jak to się skończy, właściwie tekst zaintrygował mnie na tyle, że brałam lekturę, jak jest i nie miałam czasu się zastanawiać, w którą stronę to pójdzie. 

Zaczęło się słodko, ale z każdym zdaniem napięcie wzrastało:

 

 

Gdzie: 

A – częstotliowość wstrzymywania oddechu/napięcie

B – poziom zaawansowania tekstu

 

 

Bardzo dobre! 

Polecam do biblioteki (chociaż stawiam, że trafi do niej jeszcze przed weryfikacją).

Wracam i ze zdziwieniem odnajduję tekst w bibliotece. Dziękuję ogólnie. Jeśli ktoś chciałby poczytać więcej o duchach w połączeniu z pociągiem, zapraszam do innego mojego tekstu “Trainland”. Nieco dłuższe, ale starałam się nie przynudzać za bardzo ;)

 

Drakaina, tak jak napisałam wyżej, pies zniszczył babkę z piasku, zanim matka ją zobaczyła. Myślę też, że przy dużym nieszczęściu człowiek staje się obojętny na pewne sygnały z zewnątrz. Dziękuję za komentarz i klik do biblioteki.

 

Nir, dokładnie taki był zamysł. Dzięki za odwiedziny.

 

Mr.Maras, podwójne podziękowania za dwa kliki. Z niecierpliwością czekam na komentarz.

 

Nikolzollern, końcówka miała być bezpośrednia, nagła, psująca sielski krajobraz. Masz rację, torpeda nie kręci się w kółko, ale nie bardzo mam na co tego zamienić.

 

SaraWinter, dziękuję za klik. Komentarz jest bardzo zaskakujący i miły.

 

 

Wklejam wierszyk z wątku z nominacjami do biblioteki:

Czasem można pomyśleć, że ta kulka sierści 

Widzi i rozumie świat w znacznie większej części 

Niż nam się wydaje. 

Jak okruszki bajek. 

Sposób, w jaki wodzi swych oczu paciorkami 

Za czymś niewidzialnym, czego już nie ma z nami

I nigdy nie wróci.

Ni cienia nie rzuci. 

Albo drepcze w konsternacji i zamyśleniu 

I nagle siada, rozluźniona, w zrozumieniu 

Sensu odwiecznnego 

Lub miejsca n-tego

Może to instynkty, genowe zachowania 

Ważne dla stadnej hierarchii czy polowania 

A dla nas to stacja 

"nadinterpretacja"…

 

Szkoda, że nie można spytać psa, czy dostrzega 

W upierdliwym sąsiedzie piekielnego zbiega 

Albo kota zagadnąć, co ogonem macha

Czy poznał rozwiązanie problemu Goldbacha… 

 

 

(znaczy ANDO w bibliotece 

Gładzi piękną kiecę) 

 

(poszło to szybko, również dzięki Mr.Marasowi:

"Na potęgę podwójnego klika! Marasie, przybywaj!" 

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Hmmm. Nie w moim stylu. Puenta – owszem – zaskakująca. Ale z tych, które nachalnie próbują grać na moich emocjach, z serii “Mam horom curke”, czyli z subtelnością reklamy McDonald’sa.

Za to całkiem ładnie napisane.

śmiga niczym torpeda wokół dziewczynki.

Mnie też się wydaje, że torpeda to nie jest dobra analogia. Pszczoły dookoła jakiegoś tam kwiatu?

Babska logika rządzi!

Gravel, dzięki za przeczytanie. Kotka ze zdjęcia przypomina mi moją nieodżałowaną Kicię. Teraz jest pan kot :)

 

Finkla, dziękuję za komentarz. Eksperymentuję z różnymi formami i treścią. Pomyślę nad tą torpedą. Chciałam pokazać, że szczeniak był szybki, małe psy tak charakterystycznie się zachowują, jakby było ich sto a nie jeden.

 

Jak stado myszy?

Edytka: Aha, jeszcze nie wiedziałam, ile lat ma dziewczynka. Bo zachwyt z babki i zaklinanie, żeby się udała, to mi wygląda na góra trzy, a umiejętność samodzielnego huśtania się – bliżej pięciu.

Babska logika rządzi!

Zmieniłam na “śmigał jak fryga”.

Była mi potrzebna scena z robieniem babek i huśtaniem, aż tak dokładnie tego nie analizowałam. Faktycznie, samodzielne huśtanie się to norma dla pięciolatka. Mogę wybrnąć z tego tylko w taki sposób, że dzieci czasem opanowują niektóre umiejętności wcześniej niż powinny.

Dość bezpardonowe zderzenie sielskości z tragedią. Bezpardonowe na tyle, że nawet nie zdążyłam zdać sobie sprawy z tego, co przeczytałam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Regulatorzy, z pewnością jest to tekst znacznie prostszy niż Trainland, chociaż pomysł z duchami podobny. Tutaj pomysłem było właśnie to zderzenie i zaskoczenie.

Mogę wybrnąć z tego tylko w taki sposób, że dzieci czasem opanowują niektóre umiejętności wcześniej niż powinny

Niekoniecznie, pięcioletnie dziewczynki bawią się w piaskownicy, przynajmniej moje córki to uwielbiały :)

Zależy mi na dobrej opinii u tych ludzi, o których mam dobrą opinię

Mój syn też długo bawił się w piaskownicy :) Przyznam, że w tym tekście skupiłam się na problemie ogrodu, co może tam rosnąć, kiedy kwitnie itp. W pierwszej wersji dziewczynka miała jeździć na rowerze, ale na trawie byłoby jej ciężko.

Co innego zabawa w piaskownicy – nawet całkiem duże dzieci to lubią, zwłaszcza nad morzem (hej, widziałam studentów, których to rajcowało) – a co innego zachwyt zrobioną babką, niepewność, czy dobrze wyjdzie. Pięciolatki chyba już mają sporo zaufania do własnych talentów babkarskich, wiedzą, jaki piach trzeba sypać, jak mocno popukać szpadelkiem w boki…

Ale to w sumie nie ma większego znaczenia. Tylko tak mi wpadło w oko i zastanowiło.

Babska logika rządzi!

Finkla, ten tekst z babką jest autentyczny, zasłyszany kiedyś w piaskownicy. Masz rację, mówiło to małe dziecko. Dlatego wolałam uznać, że Zuzia wcześniej nauczyła się huśtać. Tutaj można się zastanawiać nad koordynacją ruchową dziecka.

Ech, pisanie to trudna sztuka, coś jak bieg z przeszkodami :)

 

 

A ktoś obiecywał, że będzie łatwo? Łgał bezczelnie. :-)

Babska logika rządzi!

Nikt nie obiecywał, to takie moje luźne przemyślenia :) Pisząc o rzeczach oczywistych nagle człowiek zadaje sobie dziwne pytania, np. na czym siadają wróble, czy kot skoczy na ptaka siedzącego na krzaku, czy trójkołowym rowerkiem da się jeździć po trawie itp. O ile wróble i koty mogę zaobserwować, rowerem dla dzieci raczej nie będę jeździć ;)

Nie wiem, czy dobrze myślę, ale wydaje mi się, że nawet w opowiadaniach fantastycznych powinno się zachować realizm szczegółów.

Zwłaszcza tam! Żeby dobrze nabrać odbiorcę, trzeba mu rzucić parę konkretów. :-)

Harlequiny mogą być zaludnione idealnymi facetami i ślicznymi, niestarzejącymi się babami.

Babska logika rządzi!

Mocne!

Aczkolwiek, kiedy już ochłonąłem po tym uczuciowym ciosie, coś mi tu nie gra…

I ta “materialność” ducha, który robi babki, głaszcze kota, huśta się na huśtawce. I ta nieczułość dziewczynki – czy nie podbiegłaby jednak do matki?

Tym niemniej – bardzo fajnie napisane. Wali pod koniec w żołądek jak Rocky w najlepszych latach ;).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Staruch, dziękuję za odwiedziny i komentarz.

Założyłam, że pies i kot mają wstęp do alternatywnego świata duchów, dlatego czują głaskanie dziewczynki i mogą się z nią bawić. Reszta zdarzeń tylko wydaje się materialna, bo kotka je tak opisuje.

Kiedy dziewczynka zobaczyła matkę, przestała się huśtać. Myślę, że później do niej podeszła, ale kot był szybszy :)

Czytałam i już zaczęłam się zastanawiać, gdzie tu fantastyka i w ogóle o czym opowiadasz. Po czym na koniec przywaliłaś mi mocno prawym sierpowym. Zaskakujący i bardzo dobry pomysł, subtelne wykonanie. Klikłabym, ale znowu się spóźniłam.

 

Tylko jedna rzecz: koty nie słabą widzą zieleń, podobnie jak czerwień. Ale nie przejmuj się, piszę to tylko na marginesie Twoich rozważań o dziwnych pataniach pojawiających się w trakcie pisania. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Irka_Luz, dzięki za odwiedziny i komentarz.

Rzeczywiście, koty widzą kolory inaczej niż ludzie. Nadałam Lunie trochę cech ludzkich, dlatego kotka opowiada o kwiatkach i kolorach. ;)

na koniec przywaliłaś mi mocno prawym sierpowym

Sobie też przywaliłam, kiedy to pisałam…

.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Czytało się dobrze. Fajny rytm. Początek lekki i filuterny, nie wieszczył końcowego zaskoczenia. 

PS Zawsze wiedziałem, że zwierzęta rzeczywiście widzą więcej (a szczegolnie koty). 

Cieniu Burzy, dzięki za odwiedziny. Udało się napisać przed deadlinem :)

 

Cichy0, fajnie, że wpadłeś. Jasne, że koty (i psy) widzą więcej :)

 

Też zawsze mi się wydawało, że zwierzęta mają bardziej wyczulone zmysły “w tamtą stronę”. Przyjemnie się czytało, zakończenie było zaskakujące. Wizja dziewczynki zawieszonej w świecie pomiędzy w nieświadomości tego, co się z nią stało jest dla mnie bardzo przejmująca. Pomyśleć, że z biegiem lat Luna i Chrupek też odejdą z tego świata i dziewczynka na wieczność zostanie sama… ech :(

Fladrif, dzięki za komentarz. Myślę, że zwierzaki będą przy swojej pani też po drugiej stronie.

Fajne imię wybrałaś dla tego kota. Podobało mi się, że kot matkuje psu, bo jak wiadomo, koty są mądrzejsze i bardziej opanowane( chyba że wskakują na telewizor).

Nie wiem jeszcze co napisali w komentarzach inni, ja napiszę krzycząc:

NIE, NIE, NIE.

To dotyczy ostatnich trzech słów, są absolutnie niepotrzebne, wszystko wiadomo bez nich.

Tak jak byś dmuchnęła w pieczołowicie układany domek z kart.

Dla mnie te słowa psują wszystko, jestem rozczarowany.

Bez nich, było by to przepiękne opowiadanie.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Smutne, bolesne.

Co prawda od części pogodnej bardzo szybko można było zauważyć jaki będzie finał, ale mimo to płynność zmiany tonacji, te nagłe poszarzenie barw w tle, było widoczne.

Bajka. Ale taka inna.

 

Ostatnie trzy słowa – to zależy kto jest adresatem szorta.

Można by zakończyć na pustej huśtawce, ale w mojej opinii zmiany nie są konieczne.

Podobało mi się:) Zwłaszcza pisanie z innego punktu widzenia. Zdziwiło mnie tylko, że nie było odwrotnie z duchami. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Asylum, dziękuję za odwiedziny i komentarz. Masz rację, z duchami mogło być odwrotnie, ale to by była całkiem inna historia :)

 

Iluzja :)

Przede wszystkim ślicznie napisane :) Przeczytałam z przyjemnością. I czy dobrze, że krótkie? Tak, ze względu na treść, a nie jeśli chodzi o przedstawianie historii…. Naprawę pięknie i wzruszająco to wszystko ujęłaś. Powodzenia w konkursie.

Myślę, że rzeczywiście zwierzęta wyczuwają i widzą o wiele więcej od nas. Z teorią, że wyczuwają zmarłych spotkałam się już nie raz.

Dobry, mocny, emocjonalny tekst, a w dodatku ładnie napisany. Szkoda, że nie ma co klikać. 

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

Katia72, dziękuję za miłe słowa.

 

AQQ, właśnie od tej teorii zaczął się pomysł na tekst. Dzięki za komentarz.

Świetny balans pomiędzy falą szczęścia, a paroksyzmem bólu.

W małej ilości słów zmieściłaś dużo emocji.

Bardzo dobre opowiadanie!

Miency, dziękuję za miłe słowa.

Kończąc czytać Twoje opowiadanie, nie miałem zielonego pojęcia co się zaraz stanie, zatem bardzo  pozytywnie mnie zaskoczyłaś.Tekst również świetnie napisany i ładunek emocjonalny, o którym piszą użytkownicy wyżej, faktycznie jest ogromny. Super! 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

NearDeath, dziękuję za odwiedziny i komentarz.

A ja, tak dla odmiany, nie dołączę do zachwytów nad tekstem. Faktycznie, może zaskoczyć i dobrze, że nie jest dłuższy, bo zmieniłby się w ckliwą opowieść, a tak jest po prostu ckliwym szorcikiem. Infantylny styl narracji trochę się gryzie ze śmiertelnie (hehe) poważną wszak tematyką, przez co ja, jako czytelnik, zaczęłam się zastanawiać, do kogo właściwie mógłby być skierowany ten tekst.

Puenta może i zaskakuje, ale mi trąci trochę emocjonalnym odpowiednikiem jump scare’a w horrorze.

Wykorzystanie hasła konkursowego: mam wątpliwości, wszak nie na relacji psiokociej oparto tekst, właściwie to jest jej bardzo mało. Psa i kota można zastąpić papużką i chomikiem, nie uczyniłoby to różnicy.

 

Dzięki za udział w konkursie.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Gravel, dziękuję za komentarz.

Pomysł jest oparty na obiegowej opinii, że psy i koty widzą duchy zmarłych. Papużki i chomiki raczej nie ;) Sądziłam, że bardziej widać relację między zwierzakami. Cóż, kilka rzeczy do przemyślenia na przyszłość.

Nie lekceważ chomików, Ando. Nie lekceważ chomików…

three goblins in a trench coat pretending to be a human

O, ja bardzo lubię chomiki, są takie smaczne ;)

Kilka słów wyjaśnienia. Tekst jest skierowany do osób, które mają dzieci. Ten obraz uruchamia obawy o życie dziecka, które towarzyszą każdemu rodzicowi. Mniej więcej właśnie tak czuje się osoba, która straciła dziecko: w sielankowym ogrodzie widzi kupkę badyli. I nie jest to jakiś wydumany obrazek, ale historia oparta na przeżyciach prawdziwych ludzi. Widziana oczami kota, z konieczności więc ogląd świata jest akurat taki. Przy całej sympatii do kotów. Jednak Luna sama jest matką (zastępczą), dlatego potrafi zrozumieć uczucia drugiej matki.

 

Edit.

Dzięki za konkurs i zwrócenie uwagi na mój tekst.

Fantastyka – jest

Wykorzystanie hasła konkursowego – według mnie wystarczające, choć mogłoby być lepiej.

 

ANDO – niedobra Ty! Ja potrafię i na ckliwych reklamach się rozbeczeć, a Ty mi tu tak?! Ładnie to tak do łez czytelników doprowadzać?! Nie dość, żem wrażliwa, to jeszcze matka… Ech. 

A tak na poważnie – bardzo piękny tekst i miałaś rację, pisząc w przedmowie, że właśnie tylu słów potrzebowałaś. Był jednym z moich kandydatów do “top five” i bardzo się cieszę, że otrzymał specjalne wyróżnienie. Podobało mi się przedstawienie historii z perspektywy Luny, ten właśnie “infantylny styl” mnie urzekł i jeszcze bardziej rozmiękczył. Świetna jest też relacja między kotką i psem oraz między zwierzakami i ich właścicielkami, zarówno po tej, jak i po tamtej stronie. Miłość wpleciona w zwykłe gesty i spojrzenia…

A ta kołysana wiatrem huśtawka i zabawki, których mama nie mogła, po prostu nie mogła sprzątnąć… Ech, nie będę więcej pisać, bo nie trzeba. Albo się znowu popłaczę.

 

Napisane bardzo dobrze.

 

Dziękuję za udział w konkursie!

 

Iluzjo, dziękuję za komentarz i za docenienie mojego tekstu.

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Anet, cieszę się :)

Rzeczywiście podobne klimaty do mojego świątecznego… (o ile o to opowiadanie Ci chodzilo w komentarzu ;)) W każdym razie zbieżność najzupełniej przypadkowa! Ale bardzo ładne Twoje opowiadanie. Fajny kontrast między początkiem i końcem, podobało mi się :)

Aga, dzięki za komentarz. Chodziło właśnie o to opowiadanie.

Widziałem komentarz Tsole. Zgadzam się z nim w pełni. Innych komentarzy nie czytałem. Polecam do czytania tekst, a jak ktoś musi, to i komentarze. Mnie wystarczył ten jeden

Koala75, dziękuję za komentarz i cieszę się, że opowiadanie Ci się spodobało.

Nowa Fantastyka