Profil użytkownika


komentarze: 649, w dziale opowiadań: 520, opowiadania: 307

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki za odpowiedź :)

 

Nie wyszukiwałem konkretnie tego modelu spawarki, w sumie mogłem to zrobić. Miałem dużo spawalnictwa na studiach po prostu, a tam nie ma takich cudów. xD Dzięki za wyjaśnienie.

Nie no, prawdę mówiąc, to nie rola czytelnika, żeby szperał po necie, choć oczywiście ma to jakiś urok ;) dopiszę coś na temat tego filtru/szkiełka spawalniczego.

 

automatycznie przypisałem do tego, że okręt Billa drugiego orbituje wokół tej planety. Tak jak orbiter marsjański nie orbituje wokół Księżyca, tak to zinterpretowałem. ;)

I tak przeredagowałem, bo z jakiegoś powodu myliła Cię ta wypowiedź. Teraz już jest chyba wszystko jasne.

 

Dzięki! :)

Cześć!

 

Dzięki za lekturę i komentarz :)

 

Co do uwag:

 

Czy gość gapił się na łuk elektryczny? :P (Edyta: potem się wyjaśnia w sumie, dlaczego był do tego zdolny).

Oczywiście brałem to pod uwagę. Abstrahując od tego, że był to android to spawarka ME3 ma odpowiednią osłonę. Sama wygląda tak (jakiś model zrobiony przez fana serii):

 

Aliens Colonial Marines ME3 Hand Welder | RPF Costume and Prop Maker Community

 

Kamyczek do mojego koszyczka jest taki, że mogłem opisać jak wygląda (nie każdy musi przecież kojarzyć serię Obcego).

Scenariusz raczej nierealny. Łuk elektryczny przy spawaniu oślepiałby (nawet bez bezpośredniego patrzenia), uniemożliwiając dostrzeżenie czegokolwiek w takiej szparze. Po drugie: daje tak jasne światło, że coś z drugiej strony musiałoby dawać jeszcze mocniejsze, aby cień istoty był dostrzegalny.

Dlatego zapisałem, że Tak przynajmniej wydawało się Geremu, żeby zasygnalizować czytelnikowi, że to prawdopodobnie projekcja jego spanikowanego umysłu. Tym bardziej, że Bill przecież w ogóle na to nie reaguje (bo nie zauważa).

 

Dużo problemów przy tym jednym zdaniu.

Spaw to określenie bardzo potoczne. Lepiej: spoina. 

"zamknęła się" mi tu nie brzmi, spoina złączyła skrzydła drzwi aniżeli sama się zamknęła. Albo zamknęła drzwi trwale.

Co do zamka błyskawicznego – tak szczelnie? Do końca nie rozumiem.

Masz rację, jest to niezgrabne zdanie. Przyjrzę się temu.

 

W normalnych warunkach, silniki pracujące jedynie w warunkach próżni kosmicznej pracują długo i mają stosunkowo mały ciąg – dzięki temu efektywność takiego silnika może zostać podkręcona na maksa.

W normalnych tak, natomiast w sytuacji, w której statek ma ulec za chwilę zniszczeniu… najbezpieczniej (w końcu to forma szalupy ratunkowej) oddalić się jak najszybciej.

 

Bohater później budzi się i znajduje się na statku orbitalnym na innej planecie. Pomijając czas podróży kosmicznej (ile by nie trwała) i ciągły sen – aby znaleźć się na stałej orbicie innej planety, kapsuła ratunkowa musiałaby w jej pobliżu znacznie zmniejszyć prędkość. Czy kapsuła ratunkowa posiadałaby wystarczającą ilość paliwa, aby dokonać takiego manewru? Dopiero wówczas mogłoby dojść do jej przechwycenia przez okręt orbitalny i przeniesienia nieszczęśnika do rekonwalescencji. Moim zdaniem wątpliwe, bo chyba nie była projektowana do podróży międzyplanetarnych.

Hmm nigdzie nie wspominam, że okręt Billa Drugiego orbituje czy też wylądował na innej planecie. W zamyśle okręt kolonialny przechwycił kapsułę gdzieś w kosmosie. Celowo nie wspominam gdzie ani jaki konkretny czas później (żeby uniknąć nawarstwiających się komplikacji logicznych). Przy tej okazji warto wspomnieć, że Ellen Ripley dryfowała w kosmosie 57 lat! W każdym razie, nawet jeśliby orbitował, to też nie wyklucza to sytuacji, że okręt Billa Drugiego najpierw przechwycił kapsułę gdzieś w przestrzeni międzyplanetarnej i dopiero wszedł na orbitę.

 

 

Tekst nawet spoko, pomijając aspekty techniczne. Ciekawy wątek z kolejnymi wersjami androida.

heart

Hej,

 

Smuta opowieść z mocnym zakończeniem. Najlepszy przyjaciel okazał się wybawieniem głównego bohatera. Choć podobnie jak Feir zastanawiam się kim/czym jest ta kobieta i dlaczego postanowiła spełnić życzenia głównego bohatera?

 

 

Co do łapanki to rzuciły mi się w oczy poniższe rzeczy:

 

 Była ogromna, i pomimo tego, że codziennie wynosił z niej pożywienie, wcale go nie obywało.

Miał wrażen, że jego płuca wypełnia stos małych igieł.

Lit.

W komnacie ochłodziło się.

Tu bym chyba wrzucił się  przed ochłodziło.

 

Uderzał od niej majestat.

W jaki sposób? Fajnie jakbyś to opisał.

 

– Dlaczego nie czujesz się tu dobrze? – wrzasnęła

Jeśli wrzeszczy, to powinien też być wykrzyknik.

 

Zupełnie jakby ktoś chciał go przed nim ukryć. Schować przed niegodnymi uszami śmiertelnika

Światła zaczęły formować kształt. Na początku utworzyły zakryte suknią nogi. Następnie kształtny tułów.

Powtórzenia. 

Cześć,

 

W interesujący sposób przedstawiłeś, wylewający się z każdego miejsca, temat AI. Ciekawy motyw pisarza, który trzymał swój tekst w szufladzie. No i ten idealny czytelnik… gdzieś mi ten motyw już tu mignął ;)

Szkoda, że na końcu wszystko okazuje się symulacją. Wydaje mi się, że był potencjał na jakieś ciekawe zakończenie.

 

Jedna rzecz mi się rzuciła w oczy:

 

Nagle coś dziwnego zaczęło dziać się z pokojem. Zaczął się rozpływać. Adam spojrzał na dłonie. Były… rozpikselowane. Wszystko wokół zaczęło zanikać.

“Nie wskazuje nigdzie, w którą stronę skierowany jest wektor przyspieszenia” – zazwyczaj zorientowanie przestrzenne wynika ze zorientowania np. fotela pasażera. A skoro z opisu wynika, że został pchnięty do przodu, więc za nim by tył.

Słuszna uwaga.

 

Powodzenia!

Dzięki!

Cześć!

 

No i wróciłem doczytać do końca. Wcześniej po pierwszych kilku akapitach tylko wrzuciłem w kolejkę do przeczytania.

Dzięki za dotrzymanie słowa! :)

 

Doczytałem i trochę się rozczarowałem.

:(

 

Jakiś dodatek do kanonu Ósmego Pasażera Nostromo nadałby temu tekstowi głębszy sens istnienia.

Cenna uwaga.

 

Co do łapanki…. wow, dzięki! Zastosowałem się do większości uwag/propozycji zmian (zerknę jeszcze z rana, bo z uwagi na godzinę zlewają mi się już literki). Co do kilku uwag to pozostawiam swój komentarz:

 

“Fregata” – czy to okręt wojenny, czy statek badawczy?

Przy tworzeniu opowiadania korzystałem z różnych materiałów ze świata Obcego. W przypadku fregaty korzystałem z opisów z podręcznika RPG „Obcy” cyt. „Uniwersalna fregata klasy Conestoga jest jednostką najczęściej używaną przez KKMSZ i Biuro Inspektorów Kolonialnych. Fregatę wyposażono w modułowe wnętrze, pozwalające na różne konfiguracje zależne od zadania, a także w liczne węzły uzbrojenia, umożliwiające montaż różnorodnych systemów obronnych. Statku można używać jako jednostki naukowej, transportera wojskowego czy statku medycznego, najczęściej funkcjonuje jednak jako transportowiec marines.

Oczywiście nie podawałem w opowiadaniu szczegółów co to tego, jaka to jest dokładnie jednostka, ale uznałem, że właśnie ta fregata będzie najbardziej pasować.

 

“[…] 3 MINUTY.” – jaką funkcję pełni wielokropek, a ściślej co wycina? 3 minuty do czego, albo od czego?

Hmmm to jest pewna nieścisłość, która jest efektem jednej ze wcześniejszych zmian – wymaga to oczywiście poprawki, ale to już zrobię jutro.

 

“zaspawanie grodzi” – on zaspawał drzwi (ew. właz), nie gródź. https://pl.wikipedia.org/wiki/Gr%C3%B3d%C5%BA

Wydawało mi się, że to zmieniałem… ;)

 

“dzięki czemu ciało Gerego dociskało się plecami do tylnej zabudowy komory.” – A mogło w takiej sytuacji zostać dociśnięte do przedniej lub bocznej ściany? Właśnie, raczej zostało dociśnięte, a nie dociskało się.

Nie wskazuje nigdzie, w którą stronę skierowany jest wektor przyspieszenia, wspominam tylko, że prostopadle do płaszczyzny […]. To zdanie ma na celu: wskazać zwrot wspomnianego wektora oraz rozwiązać, mogące się pojawić, wątpliwości dotyczące budowy kapsuły i tego co się dzieje z ciałem człowieka w wyniku przyspieszenia.

 

“Mechanik rzucił się do najbliższej kosmicznej szalupy.” – to mieli też niekosmiczne?

Przyznam, że samo szalupy powoduje, że mam przed oczami łódkę z dwójką wiosłujących rozbitków. Dodałem więc kosmicznej choć, jak słusznie zauważasz, wynika to z miejsca, w którym się znajdują. Ogólnie chyba pozbędę się szalupy, to klasyczne budowanie okrętów kosmicznych z wykorzystaniem słownictwa okrętowego xD

 

“Z uwagą śledził, jak palczaste stworzenie wydostaje się z jaja, po czym zaciska kostne odnóża na głowie Gerego i wtłacza do jego wnętrza zarodek.” – ta scena nie pojawia się wcześniej. Warto by ją jakoś zakotwiczyć w czasie lub akcji.

Hmm zastanowię się nad tym. Wiemy, że to się musiało wydarzyć pomiędzy dostarczeniem jaja na pokład a spawaniem drzwi. Myślisz, że dla przebiegu wydarzeń jest konieczne umiejscowienie tego w czasie? Okej, przemyślę to.

 

 

“Wskoczył do kapsuły i zaczął zaciskać szerokie, czerwone pasy na udach i barkach.” – ja bym najpierw zapiął klamry lub założył pasy, dopiero później zacisnął, czyż nie?

Jak zapalam samochód, to nie muszę wspominać, że poprawiłem lusterko, odchyliłem fotel, wcisnąłem pedał sprzęgła, przekręciłem kluczyk, złapałem za drążek skrzyni biegów, wrzuciłem jedynkę itd. Oczywiście wypadałoby wspomnieć o lusterku, jeśli będę zerkał po drodze na siedzące z tyłu dziecko… Uznałem w tym przypadku to za niepotrzebne dopisywanie czynności, które w domyśle się wykonują. Choć oczywiście uczę się i może nie mam racji ;)

Fajne, dobrze napisane, idealnie pasujące do założeń konkursu :)

 

Aż naszła mnie ochota na makaron…

 

Lasagna Big Food Bucket List GIF by Food Network Canada

Cześć,

 

Wciągająca historia. Dobrze się czytało. Wątek miłosny pasuje i dodaje hmm głębi opowiadaniu. 

Zgadzam się, że tytuł spoileruje – zastanów się, czy tego nie zmienić.

 

Końcówka fajna, skrócenie akapitów nadaje tempo zakończeniu. 

 

Z czepialstwa to momentami jest dużo „mnie” jak np. tutaj:

 

Dziś niezwłocznie udałem się do wypychacza zwierząt tak, jak zaplanowałem. Na miejscu jednak spotkała mnie przykra niespodzianka. Gdy chciałem zadać François Chevallierowi dręczące mnie pytania, do jego sklepu wstąpił Thaddeus Finnegan wraz z synem Arthurem. Wszedł jak do siebie i bez ogródek zalał Francuza falą pytań na temat taksydermii, w przeciwieństwie do Arthura nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Z młodym Finneganem łączy mnie niezwykła więź. Poza tym obaj nie widzieliśmy się przez długi czas, toteż żadnym zaskoczeniem nie był dla mnie entuzjastyczny sposób, w jaki zostałem przywitany. Młodzieniec rzucił mi się w ramiona i spojrzał w oczy dokładnie tak, jak podczas naszej ostatniej, wspólnej nocy. Serce zaczęło mi bić mocniej. Byłem pewien, że już zgasł w nim płomień uczucia, zapomniał o mnie i ruszył dalej przez życie.

Również lecę klikać! 

Hej,

 

Jeśli patrzeć na tekst jako fragment, to w sumie dla mnie jest ok. Jest kilka plastycznych opisów.

 

Miłej soboty :)

@Irka_Luz

 

Dzięki za odwiedziny i komentarz :)

 

Z jednej strony cieszę się, że przeczytałaś i w sumie wychodzi na to, że było okej.

Z drugiej… czuję, że mogłem za słabo oznaczyć opowiadanie, przez co zabrałaś się za czytanie czegoś, na co nie miałaś wcale ochoty :( (brak tagu groza, co właśnie naprawiłem – choć trochę za późno, wiem).

Tym bardziej dziękuję za lekturę! :)

Hej,

 

Dobre opowiadanie, poważne – podobnie jak tekst POJEDYNEK wyróżnia się pod tym kątem na tle innych opowiadań z konkursu.

 

C18H27NO3 – też musiałem wygooglować ;)

 

Zakończenie świetne :)

Hej,

 

Fajny tekst, jak słusznie zauważyła Tarnina, bardziej refleksyjny i smutny. Pod tym kątem wyróżnia się od innych opowiadań w konkursie (choć od przeczytania tych pierwszych już trochę minęło, a pamięć mam słabą…).

 

Uważam, że opowiadanie zasługuje na bibliotekę, więc lecę klikać.

 

BTW momentami sporo siejozy, tutaj wyjątkowo zazgrzytało:

 

ten wstyd nasilił się i przerodził się w panikę.

 

Powodzenia w konkursie i miłego dnia :)

Dobrze napisana i zwariowana historia ;)

 

Drobnostka:

 

 gdy zaczęły go dusić sploty bluszczu. Kopuła zaczęła znikać

Bardzo rozbawiło i bardzo podobało ;)

 

USSS Taylor Swift. Zabawne, że Amerykanie nadal nazywają swoje największe jednostki bojowe na cześć byłych prezydentów.

xD

 

Jesienna mucha zabrzęczała gdzieś między oknem a żaluzją.

Fajne heart

@Żongler

 

Cześć :)

 

jako fanka uniwersum Obcego

heart

 

Najmniej spodobało mi się sparafrazowanie całej fabuły na koniec – nie sądzę, żeby było to potrzebne, skutecznie zaszczepiłeś zarodki tajemnicy w kolejnych fragmentach tekstu.

No tak, miałem rozkminę, jakie zakończenie wybrać. Stanęło na tym dłuższym z wyjaśnieniem, które w założeniu miało rozjaśnić osobom nieznającym świata Obcego, o co chodzi z królową i całą resztą… Cenna uwaga, dzięki.

 

Porównania zapadają w pamięć, czuć klimat klasycznego statku: głośnego metalu, ledowej bieli, zroszonych potem ciał załogantów.

Super :)

 

Nieco niezręczne zdanie, a powinno brzmieć dobitnie, druzgocząco – to puenta tekstu. Proponuję: „Choć motywacje były inne, cel pozostał ten sam: chronić wyjątkowy, kosmiczny płód – królową”; lub nawet prościej: „Choć motywacje były inne, cel pozostał ten sam – chronić królową”.

Wybrałem bramkę numer 2 ;)

 

Dzięki za odwiedziny, komentarz i klika!

@HollyHell91

 

Dzień dybry, dzień dybry.

 

Dzięki za komentarz i łapankę, która zajęła pewnie trochę czasu. Matko jedyna ile przcinkozy. Poprawiłem chyba wszystko (chyba, bo klikałem na szybko, zerknę jeszcze wieczorem).

 

Ryja moim zdaniem brzmi zabawnie, przez co burzysz powagę sytuacji ;p nie wiem, czy tylko dla mnie to słowo jest śmieszne?

Teraz to mnie to już też śmieszy xD Zmieniłem.

 

Przepraszam, jakie?

https://sjp.pwn.pl/szukaj/homeopatyczny.html

Rozumiane jako niewielki, skąpy itp. Spotkałem się z takim określeniem (co oczywiście nie potwierdza słuszności jego użycia). Zerknij w wolnej chwili tutaj. Chyba że źle użyłem, to okej. W każdym razie i tak zmieniłem, bo to było trochę na siłę wrzucone.

 

Raz piszesz przez jedno r, a raz przez dwa. To która wersja jest prawidłowa?

Eeej! ;)) Był tylko jeden Gerry. Poprzestańmy na tym, że to literówka, a nie brak zdecydowania co do imienia bohatera ;)

 

 

Fajny pomysł z tym odliczaniem, wzmaga napięcie.

Do połowy opowiadania miałam takie: “no tak, ale my już to wszyscy znamy…”, jednak twist mnie pozytywnie zaskoczył.

Na pochwałę zasługują też opisy statku, korytarza, świateł. Nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie miejsca akcji.

Dziękuję!

 

@BasementKey

Dzięki za odwiedziny i cenne uwagi.

 

Grałem też w grę Alien vs predator (nie wiem czy jest się czym chlubić ;))

Chyba nie ma tak źle, ja też grałem ;)

 

Wydaje mi się, że w tych historiach chodzi o strach, o mrok i niepewność. Nie znajduję w twojej fabule tych elementów. Chyba również każdy, kto choć trochę zna tę serię wie, co oznacza, kiedy obcy obwąchuje bohatera i pozwala my odejść. A jeżeli chodzi o androida, to jego zdrada również nie jest nowością – chyba już w pierwszej części był podobny motyw. Kolejny zatem zarzut – brak oryginalności. jakiejś wartości dodanej.

Nie ukrywam, że jest tu kilka klisz. Te oklepane motywy opowiadanie miało nadrobić niepewnością i budowaniem napięcia (motyw odliczania). Szkoda, że się nie udało :(

 

Na plus powiem – że czytało się fajnie, sposób prowadzenia narracji atrakcyjny i z pomysłem. Więc to, co zwykle kuleje w takich historiach, masz opanowane :) Wystarczy jakiś zgrabny pomysł i masz mnie kupionego.

Dziękuję! 

 

Mi ten “łysielec” oraz “kisiel” psują klimat :) Chyba nie można się bać kisielu, prawda?

Szczególnie malinowego ;)) Wywaliłem.

Cześć,

 

fajna historia, wciągająca i dobrze napisana. Mam podobne odczucia jak Ambush. Również liczyłem na jakiś happyend, ostatecznie nie wiadomo czemu dziewczynka uciekła → zastanów się, czy tego nie dopisać jednym zdaniem, bo pozostawia to otwarty motyw…

 

Drobnostki:

 

Chlupoczą na wysokości jego bioder, potem piersi, wreszcie śluzu zebrało się tyle, że jego głowa ledwo wystawała nad taflę lepkiej cieczy.

Wyglądał wtedy odrażająco, jakby jego skóra roztapiała się i odłaziła. Szczególnie ohydnie prezentowała się wtedy jego głowa

Chyba zbędne są te zaimki, w sumie wiadomo o czyje biodra, skórę i głowę chodzi.

Hej,

 

Zdecydowanie były to owalne siedemdziesięciocentymetrowe skorupy ;)

 

Dzięki!

Hej,

 

Fajna, dobrze napisana historia. W sumie poza końcówką to nie dostrzegam tu za dużo antynaukowości xD (nie, że jej nie ma, tylko że musiałbym zerknąć do wiki czy gdzieś) → co oczywiście jak dla mnie jest dużą zaletą tekstu.

 

Powodzenia w konkursie :)

Super opowiadanie, dobrze się bawiłem. Barwne opisy i porównania do tego ciekawe antynaukowe motywy.

 

Wędrowiec aktywował w oku rachunek prawdopodobieństwa, aby zwiększyć celność strzału. Wymierzył, wstrzymał oddech i… Potężne wyładowanie trafiło w wieżę tuż obok niego. Zanim spopieliła go wściekła elektryczność, wyskoczył poza obręb rzeczywistości.

heart

Hej,

 

w sumie wyszło całkiem fajnie, szczególnie biorąc pod uwagę kontekst tj. że informatyka to Twoja „pięta achillesowa” ;)

 

Powodzenia w konkursie.

P. S. Grzelu jesteś z Bytomia zapraszam na wątek Starucha gdzie omawiamy grilla i piwko na moim ogródku :) może się skusisz, a czym nas więcej tym weselej :)

Dzięki za info :) zerknę na wątek na pewno

O, nie :( ubzdurałem sobie, że głosowanie jest możliwe do 20 kwietnia i zostawiłem sobie na później doczytanie tekstów :(

Mnie historia nie zaangażowała :( choć całość wydaje się dobrze napisana. Niemniej jest kilka „problemów”, o których wspomniał, chociażby AdamKB.

 

Tu się zawiesiłem, jakieś dziwne jest to zdanie:

James spoczywał z nogami założonymi jedna na drugą na konsolę, tuż obok głównego steru statku kosmicznego oraz trzymał dłonie splecione za głową.

 

Tu z kolei dużo tych Jones’ów jak na 4 linijki:

Gdzieś w okolicy drugiej zwrotki Jones szybko wyciszył muzykę.

Jones, czemu przyciszyłeś? – rzucił Hall. – Jones?

Przez dłuższą chwilę nie padła żadna odpowiedź. Hall i Street zastanawiali się nad tym co mogło się stać i gdy stracili nadzieję na odpowiedź, Jones przemówił łamiącym się głosem:

 

Lit.

– Witajcie panowie „astronauci”! – Jonesa brzmiał żartobliwie. – Przetestujmy panów silniki. Za pięć, cztery, trzy, dwa, jeden…

 

 

PS Warto wchodzić w interakcje z komentującymi :)

 

Miłej soboty.

Cześć,

 

dzięki za odwiedziny i komentarz :)

 

Mam jednak wrażenie, że purytanizm językowy ogranicza Twój styl. A oprócz niego historię – krótka forma.

Cenna uwaga, dzięki!

 

Co do łapanki to zastosowałem wszystkie podpowiedzi :)

Cześć,

 

Wszystko już chyba zostało napisane ;) Dodam tylko, że opowiadanie bardzo mi się podobało – to jest tekst, przez który się leci z przyjemnością do przodu, kolejne łyki kawy i cyk, koniec ;)

 

Jedyne, o co mógłbym się przyczepić to ta podróż kamperem w Andy przy topniejącym świecie.

 

Również klikam.

Cześć,

 

Bardzo dobre opowiadanie, widać, że włożyłeś w tekst dużo pracy. Czytałem z dużym zainteresowaniem.

Super dialog pomiędzy głównym bohaterem i Remim. 

 

Literówka:

Minął skrzyżowanie. Pogrążony w lekkiej melancholii, spowodowanej kursem, zignorował banery zachęcające do tworzenia lepszego jutra,.

 

Z czepialstwa to trochę mi przeszkadzała liczba postaci, które się pojawiły, ale w sumie ta niedogodność jakoś szybko zniknęła.

 

I jeszcze jedna drobnostka, ładne/zgrabne – takie określenia nic w sumie mówią i dotyczy to chyba każdego rzeczownika, który się tam później wstawi: ładny dom, ładne miasto itd.

Kobieta nachyliła się nad stołem, prezentując w głębokim dekolcie ładne piersi.

Kvasir usiadł, podziękował za kawę i z żalem odprowadził asystentkę spojrzeniem, podziwiając zgrabne nogi i krągłe biodra skryte pod opiętą spódnicą.

 

Oczywiście klikam!

@regulatorzy

yes

 

@skryty

Dzięki za pobetowe odwiedziny i komentarz. Jeszcze raz dziękuję za uwagi i propozycje zmian, które wrzuciłeś w trakcie betowania. Cieszę się, że Ci się podobało :)

Fajne, trzymające w niepewności. Nie spodziewałem się takiego zakończenia, choć imię Kevin od początku wydało mi się nieprzypadkowe.

 

Drobnostki:

Wyszłam z kuchni i skierowałam się do pokoju córki. Poczułam bardzo silny niepokój. Szłam coraz szybciej.

 

Wiem, że to narracja 1 os. i bohaterka może odczuwać, co jej się podoba, ale wyboldowane zdanie IMO pojawia się za szybko. Daj nam poczuć ten niepokój – a on, zapewniam Cię, się pojawia (motyw dziecka dosyć mocno działa, przynajmniej na mnie). 

 

Nagle ogarnęła mnie bezsilność, ścięła mnie w kolanach

 

Gdy się uspokoiłam, poczułam wstyd, że tak krzyczałam. Jednocześnie było mi trochę lżej i poczułam nieznaczny przypływ siły.

 

 że wyczekiwałam jego powrotu. Tylko potwierdziłoby to jego obawy i wzmocniło paranoję.

@cezary_cezary

 

Hej, dzięki za komentarz i cenne uwagi :)

 

Momentami delikatnie zaburzasz klimat rozbudowując zdania o niepotrzebne wstawki, dla przykładu:

Zamieściłem poprawki, niemniej przyjrzę się jeszcze raz całości.

 

@pusia

Cieszę się, że Ci się podobało :)

 

@regulatorzy

 

Dzięki za odwiedziny i cenny komentarz!

 

Niestety zamieściłem kilka skrótów fabularnych :( 

 

Poprawki oczywiście zastosowałem. Odliczanie zmieniłem. Zaczynam od głosu, przechodząc do wyświetlanego na ekranach komunikatu… choć coś tu jeszcze pozmieniam, bo nie czuje się do końca z tym dobrze ;)

 

Dzięki!

 

PS może być “grzelu” ;)

@Dzieliush

 

Dzięki za odwiedziny i komentarz :) Fajnie, że Ci się podobało.

 

No i nazwałeś potwora ksenomorfem i wtedy całe moje wyobrażenie o stworze, którego mi opisałeś prysło i zobaczyłem po prostu scenę z obcego.

A to sugestia:

Słusznie, zmieniam.

@AP

 

Dzięki za odwiedziny i komentarz.

 

Choć gdzieniegdzie, według mnie, trochę przeszarżowałeś. Kilka przykładów:

“kompozytowej ściany uzbrojonej w ciągi rur przypominających czarne żyły gigantycznego monstrum”, “Korytarz zakręcał w lewo, przez co cel ucieczki krył się w kwantowej pustce”(?), “Rozgrzana do białości stalowa blizna stygła w plazmowym rumieńcu.”

Cenna uwaga, zerknę na to, jak tylko się obudzę… ;)

 

Lubię Obcego, zwłaszcza pierwszą część.

8 pasażer Nostromo to majstersztyk horroru. Obcy (może poza ostatnią sceną z Ripley) przez cały film jest widoczny może przez kilkanaście/kilkadziesiąt sekund, a i tak klimat strachu jest obecny cały czas. Nie ma co ukrywać, że te różne motywy w powyższym opowiadaniu mają gdzieś swoje inspiracje w tych wszystkich filmach ;)

 

Podobało mi się.

 

Nominuję. Pozdrawiam.

Bardzo się cieszę i dzięki za klika.

@AdamKB

Dzięki za odwiedziny i komentarz.

 

Dość standardowa fabuła.

Nie ma co ukrywać jest kilka klisz angel

 

Realizacja z kolei dość dobra pomimo skupienia się, praktycznie, na samym finale.

Dzięki!

@Finkla

 

Dzięki za odwiedziny, komentarz i klika :)

 

Kto mu pisał program… Jakaś AI?

Tak, takie tam niedopracowane i eksperymentalne AI o nazwie: grzelu xD

 

W tej chwili sprawia wrażenie skrótu, nie ma czasu na polubienie załogi, ledwo muska się w przelocie ich emocje.

Cenna uwaga, dzięki.

@Bardjaskier

Dzięki za odwiedziny i komentarz. Cenny punkt widzenia.

 

Trochę szkoda, że skupiasz się na końcu historii, czyli już na fajerwerkach, dla mnie dużo ciekawszy jest niepokój, który towarzyszy załodze, gdy zastanawiają się z czym mają doczynienia.

Przyznaję, że taki miałem pierwotny zamysł – w sumie to właśnie od sceny w korytarzu zacząłem pisanie ;) Ostatecznie uznałem, że warto wyjaśnić szerzej motywacje, co spowodowało, że być może brakło tego niepokoju…

 

@Tārāntarayātrī

 

Zaciekawiło mnie Twoje opowiadanie. Wrzucam w kolejkę, bo chwilowo nie mam czasu na dokończenie i skomentowanie. Na pewno wrócę.

Czekam z niecierpliwością

 

Aha, tak na szybko: rozważ, proszę, “dźwiękowy dziennik pokładowy” lub “dziennik pokładowy, zapis audio”. Wszak zapisują się tam różne dźwięki, nie tylko głos.

Dzięki za sugestię przemyślę ją jak tylko skończy się dzisiejsza LM ;)

 

 

Hej,

 

Dobry szort z ciekawym zakończeniem – drobnostka, która w sumie zaskakuje.

 

Kilka literówek:

 

Pewnej grudniowej nocy, gdy na zewnątrz szalała największa zamieć, jaką Widziałem przez pięćdziesiąt lat życia.

Mężczyzna stojący dalej miał na sobie biała marynarkę, która zlewała się z tłem, jaki stanowiło duże okno.

– Powiedział tylko,że nie zostało mu tyle czasu, żeby tracić go na badania.

 

 

 

I kilka powtórzeń, ale to już pozostawiam Twojej ocenie:

Rodzice, pokładając we mnie wielkie nadzieje, posyłali mnie do najlepszych szkół,

studiowałem go z zapałem szaleńca. Spazmy i szaleńcze wycie,

Sama przyczyna zgonu nie była dla mnie interesująca. Fascynował mnie jedynie sam akt.

 

 

Tu bez zaimka, już wiemy, że opisujesz jego twarz:

Jego oko przypominało księżyc w bezchmurny dzień.

 

Może bez czarna?

Tylko napomknę, że nie całkiem przypadkowo rozlała mi się tam czarna kawa.

Hej,

 

Super opowiadanie, dobrze się bawiłem :) jest dynamiczne i hmmm… kolorowo – jeśli tak to mogę określić.

 

Wtedy podgardle skurczyło się nagle, niczym moszna w lodowatej wodzie.

Ciekawe porównanie laugh

 

Korsarz zaskrzeczał jak papuga i nacisnął spust miotacza. Pitt w jednej chwili wstał, ciągnąc pirata za sobą, ten ział ogniem z miotacza na lewo i prawo,

Choć może się czepiam…

 

Powodzenia w konkursie!

Fajnie, że Ci się podobało. Dziękuję za klika :) 

 

Pozdrawiam

O, dziękuję za polecajkę ;)

Bardzo fajne zakończenie. Ogólnie tekst dobry. Reaktor jądrowy zasilany kwasem mlekowym – ciekawy motyw ;)

 

Powodzenia w konkursie

Matko jedyna, ile tu się dzieje xD

 

Powodzenia w konkursie ;)

Smażone na masełku rydze broken heart 

 

Solidna dawka antynauki i absurdu ;) Opis miłosnych doznań Belli i Jeropa rewelacyjny.

Opowiadanie jest poprawnie napisane – choć przyznaję, nie skupiałem się jakoś specjalnie na łapance.

 

Niemniej uważam, że historia jest niepotrzebnie przeciągnięta opisami codziennych czynności (płatność kartą, tankowanie, rodzaje znaków…). To zwyczajnie zanudza.

Relacja głównego bohatera z Marzeną w pewnym momencie przypominała mi relację Fabienne z Butchem (z Pulp Fiction), co w sumie było na plus. Niemniej to poczucie trwało zbyt krótko i ostatecznie ta relacja wyglądała mega sztucznie (choć końcówka, jeśli dobrze rozumiem sugeruje, że to było specjalne(?), w takim wypadku nabiera to większego sensu).

Scena seksu – nie widzę uzasadnienia takiego opisu. To nic nie wnosi fabularnie, a jedynie wprowadza zażenowanie (bez urazy, to po prostu trudno dobrze opisać). 

Wątki polityczne – zwyczajnie nie chce mi się na ich temat dyskutować. Poza tym to nie miejsce i czas na tego typu dyskusje.

Nie spodziewałem się takiego zakończenia ;)

 

czy tamta osoba udaje, czy nie.  Wybraliśmy go spośród setek tysięcy podobnych klonów o ściśle zaprogramowanych cechach ora

Ręce jej się trzęsą, łzy spływają po policzkach. Nie chciałem doprowadzić jej do takiego stanu, ale choć tego nie pokazuję, wewnątrz, pod tą zimną skorupą i kamienną twarzą,  wyglądam tak samo.

 

Podwójne spacje.

Rejestracja i od razu tekst :) Witaj!

 

Zerknij w wolnej chwili na podwieszony przez Arnubisa wpis – zebrane są tam przydatne informacje „na start”. Gorąco zachęcam do interakcji z czytelnikami :) Aaa no i zerknij koniecznie na publicystykę.

 

Co do tekstu, to mega źle mi się go czytało przez wymieszanie myśli z narracją (jak zauważyła Ambush). Porozdzielaj to pls :( najlepiej oznaczyć myśli jakoś inaczej.

Grzelulukas chyba źle mnie zrozumiałeś:) jeżeli nie zrozumiałeś czegoś co miałem w zamyśle przekazać to info dla mnie, że coś jest niezrozumiałe dla czytelników.

Niezrozumienie nie jest równoznacznie z rozczarowaniem ;)

Starzec w dialogu wspomina o tym, że bohater zostanie sztukmistrzem, jakiego jeszcze ten świat nie widział  i to jest ten subtelny niuans, który mi umknął, przez co zakończenie stało się dla mnie niejasne. 

 

Nie traktuj tego jako atak czy coś

Ależ skąd :)

 

Liczyłem po prostu na więcej szczegółów odnośnie twojego rozczarowania.

Liczyłeś na więcej szczegółów dot. niezrozumienia ;)

Co do rozczarowania, to zbudowałeś świetny motyw zemsty → bohater, który ma marzenie zostać iluzjonistą, przygotowuje się do tego. W końcu daje występ, opisujesz to pieczołowicie. Czuję, że Winston wie co robi, że jest w tym dobry. Na końcu przedstawienia zostaje potraktowany w sposób delikatnie pisząc… niesprawiedliwy.

Czego się spodziewałem? Przyniesienia satysfakcji czytelnikowi, realizacji zemsty… dajmy na to przemiany chłopaka w demona miotającego kulami ognia, który następnego dnia niszczy kopalnie, zabija Edwarda i przynosi trofeum z rudych włosów ;)) (czy jakiekolwiek innego rozwiązania, w którym to Edward utrze nosa ludziom, którzy źle go potraktowali)

 

pewnie większość czytających będzie miała takie odczucia

Eee nie bądź takim pesymistą ;) Jestem tylko małym użyszkodnikiem, reprezentującym jakąś wąską grupę czytelników o pewnym archetypie oczekiwań czytelniczych.

Och, okej, w takim razie wycofuje się rakiem z tego, że nie zrozumiałem. Wydawało mi się, że uważnie czytałem, ale jakoś tej przepowiedni starca nie zarejestrowałem za dobrze – w efekcie czego doszukiwałem się nie wiadomo czego.

Nie zmienia to faktu, że zakończenie mnie rozczarowuje :( – ale to już wyjątkowo subiektywna ocena.

Cześć,

 

opowiadanie jest dobrze napisane, płynnie się czytało. I w sumie lektura sprawiła mi frajdę (poza końcówką, o czym niżej). Przy czym wydaje mi się, że scena z magicznymi sztuczkami jest nieco przeciągnięta.

Zbudowałeś, w pewnym sensie, całą opowieścią dobre napięcie, z którego na koniec nic nie wynika, a ja czuję się… rozczarowany. Nie za bardzo rozumiem, co tam się wydarzyło w zakończeniu, choć oczywiście chodzą mi po głowie jakieś pomysły, które wynikają z zasygnalizowanych przez Ciebie postaci/zdarzeń… niemniej brakuje mi tu jakiegoś zakończenia, które będzie łączyć się wprost z fabułą i uderzy w czytelnika.

To jakiś fragment?

 

Poniżej kilka uwag/propozycji zmian:

 

Tego poranka Winston King obudził się z krzykiem, wywołanym nagłym atakiem bólu. Twarz osiemnastolatka wykrzywiła się w nienaturalny sposób, zupełnie jak twarz dziecka, po przełknięciu dużej dawki gorzkich lekarstw.

 

Sięgnął ręką za siebie, złapał dwoma palcami materiał i odrywał powoli, czując przy tym ból, jakby zrywał z siebie skórę.

Przez chwilę wpatrywał się w przeciekające przez palce krople krwi.

 

W tym czasie zawiesił słuchawkę nad taboretem, zsunął z siebie bieliznę i czekał.

 

Usiadłszy pod słuchawką prysznica pozwolił, by ciepła woda powoli zmywała z niego krew.

Następnego dnia, wieczorem, gdy Winston czekał na Abrahama Westa w schowku na narzędzia ten nie przyszedł. Zmarł, a w swych ostatnich słowach pragnął, by jego walizkę przekazać Winstonowi, co też się stało.

Poprzestawiałbym tu co nieco, bo czytając ten kawałek, mam wrażenie, że to Winston zmarł.

 

– Przed państwem wielki Winston King! – odezwał się Bill przez dłośnik.

Lit.

 

Podszedłszy do baru, Winsotn przysiadł na najbliższym, pozbawionym oparcia obrotowym krześle.

Lit.

– Droga publiczności! Szanowni widzowie! – Krzyknął ze sceny Winston. – dopijcie drinki, przełknijcie posiłki!

Tu powinno być wielką literą…

– Pobladłeś. Wszystko z tobą dobrze? – Dopytywał Ben. – Dopadł cię stres, co?

…a tu małą.

 

Powoli zaczął wyciągać z ust sznurek, a gdy z jego ust wyskoczyła żarówka publiczność jęknęła.

W pewnym momencie odniósł wrażenie, że pary jest coraz więcej i więcej, a gdy zasięg jego wzroku zaczął się skracać, chłopak zaczął wpadać panikę:

 

No i są miejsca, gdzie jest wyjątkowo dużo Winstonów, zerknij też na to.

Jak słusznie zauważyła regulatorzy, tekst jest powyżej limitu dla dyżurnych – a nawet jeśli to po prostu bardzo dużo znaków do przeczytania… niemniej wrzucam w kolejkę i postaram się przeczytać w wolnej chwili yes

Twardowski, NASA, neutrina, homeopatia… no, mamy tutaj wszystko, czego potrzebuje dobry tekst antynaukowy (tak mi się wydaje). Uśmiechnąłem się, a chyba o to chodziło :)

Fajne, plastyczne opisy :) Zakończenia nie zrozumiałem (na szczęście na ratunek przyszedł Twój komentarz) ;)

 

Mokradła przypominają parujący kocioł smoły

heart

Wreszcie mgła rozpływa się.

To się na końcu mi jakoś nie gra.

Cześć,

 

Kawał solidnego opowiadania. Bardzo mi się podobało, choć pod koniec trochę mi się już dłużyło. Przede wszystkim tekst jest bardzo dobrze napisany, mimo tylu znaków sprawnie przeleciałem przez opowiadanie. Również lecę klikać :)

 

Rzuciły mi się dwie rzeczy w oczy:

Moja mama lubiła pianino, miałyśmy nawet jedno w domu, choć nie grała zbyt dobrze.

Mama nie grała zbyt dobrze czy pianino nie grało zbyt dobrze?

 

Hulme podchodzi do mnie. –Nie jest prawdziwy – myślę sobie – nie może być prawdziwy. To halucynacja. Symulacja. Hologram.

Brak spacji.

 

I jeszcze jedno. Wszędzie tam, gdzie stosujesz cudzysłów to na początku stawiasz przecinki ,, zamiast „. To pewnie kwestia zmiany kodowania przy kopiowaniu z miejsca, w którym pracujesz na co dzień z tekstami (ew. jakieś modyfikacji z urządzenia mobilnego).

Cześć,

 

Bardzo dobrze napisane. Z zaciekawieniem czytałem jak skończy się historia mówiącego kota i Edwarda :)

 

Z przodu miał okrągłą furtkę zza której patrzyły na mnie zielone, kocie ślepia.

Ta furtka mi tu średnio pasuje, poza tym furtka to jest chyba w ogrodzeniu? Może drzwiczki albo kratka?

 

Słuchałem, jak Britney Spears śpiewa swój hiperprzebój: Oops!…I did it again.

Po wielokropku powinna być spacja, dotyczy to wszystkich wielokropków w tekście.

 

Od przecinkozy jestem noga, więc nie będę tu wskazywał konkretnych przykładów. Niemniej zerknij na przecinki przed i, nie zawsze wydają się postawione prawidłowo i trochę wybijają z rytmu.

 

Lecę klikać :)

 

Miłej soboty.

Hej,

 

Mnie się za to podobało – głównie przez dialogi. Brzmią bardzo naturalnie, plastycznie.

 

Choć fantastyki to tu trochę mało ;)

 

Tony – łysy koleś z długim nosem, wąskimi ustami, i ogromnymi, wyłupiastymi oczami, które kojarzyły mi się zawsze z piłeczkami do ping ponga. Zawsze nienagannie ubrany, elegancki i szarmancki. Laski za nim szalały. Artysta malarz pełną gębą. Tworzył, bo twierdził, że bez tego nie mógłby żyć.

Podkręciłem głośność. Głośniki

 

Ostrożnie postawił je na stół.

 – Pracowałem nad nim dwa tygodnie.

Pracował nad stołem? ;) Wybacz, po prostu tu w pierwszym strzale pomyślałem o stole i kubkach (a nie o hełmie) – ale może się czepiam.

 

Masz w kilku miejscach niepotrzebne spacje na końcu akapitu, np. tutaj:

– Przepraszam bardzo. Nie mam czasu.

No i chyba niepotrzebne jest tyle enterów na końcu ;)

 

Kilka dni temu wpisałem w wyszukiwarkę słowa: Hełm boga. Czytałem z zaciekawieniem.

Również to zrobiłem :)

Hej,

 

Dobre opowiadanie. Ciekawa wizja Ekoraju pod wodzą ekofanatyków. Choć nie ukrywam, że dużo bardziej interesujący był początek i koniec historii (od motywu z rozsypanym piaskiem), środkowa część trochę mnie wynudziła. Niemniej kiedy akcja przyspieszyła i skróciłeś bloki fabularne, to z dużym zaciekawieniem czytałem, co się wydarzy dalej.

 

Poniżej kilka rzeczy, które mi się rzuciły w oczy:

 

Potem długo nie działo się nic, zablokowane w trybie alarmowym drzwi autonomicznej kajuty trzymały mnie w bańce tlenu wiele godzin, nikt ich nie otwierał, sieć łączności pokładowej nie działała.

Tu się może czepiam, ale mam mega skojarzenie z bańką powietrza (no właśnie, chyba powinno być powietrza, a nie tlenu) w zatopionym statku, a to chyba nie do końca to samo co szczelnie zamknięte pomieszczenie wypełnione powietrzem.

 

Grafitowoszare ściany i sufit, czarna podłoga, brak okien, drzwi wtopione w bazalt, kompletny brak poczucia mijającego czasu, cisza, samotność i strach. Strach, bo od kiedy mnie zapuszkowali, a stało się to, jak sądzę, ładnych kilka miesięcy temu, ani nikt tu do mnie nie przyszedł, nie zagadał ni słowem, jak gdybym była dla moich strażników kompletnie nieistotna, niepotrzebna już nikomu, skazana na dożywotnią obojętność.

Zamiast szyb w oknach – szczelinowe solidne, a jakże – też drewniane okienice, które można było od środka otwierać. Pod pryczą chodaki z łyka. Skrajny prymityw, ale przy celi robotów-piratów i tak szczyt luksusu.

Literówka.

 

– I kto to nas odwiedził

W tym akapicie mam poczucie jakiegoś bałaganu z dialogami. Wypowiedzi są wplecione w jeden akapit, źle się to czyta. W innych miejscach też pojawiają się takie struktury np. tutaj:

 

tylko trzy słowa: – Z powrotem drania!

Lecz wówczas właśnie Józek wypowiedział przepięknie brzmiące w mych uszach trzy słowa: – Chyba coś leci!

-Takiego

Brak spacji i od półpauzy.

… Którejś kolejnej nocy

Zbędna spacja. Ogólnie w tekście masz sporo zbędnych białych znaków (podwójne spacje, zbędne pojedyncze spacje) przejrzyj to sobie.

 

prawdopodobnie siedziba lokalnej administracji, Na uliczkach pustawo

Tu chyba kropka.

 

Ten motyw z rozsypaniem piasku… trochę się uśmiechnąłem wyobrażając sobie pisanie w piasku takiego elaboratu ;)):

 

– „W życiu z żadną osobopostacią vaginododatnią tak długo nie rozmawiałem. Ustawowa reglamentacja, rozumiesz. Wyznaczono mnie do opieki nad tobą tylko dlatego, że jestem już prawie reedukowany, a poza tym moja komora leży najbliżej tajnej powierzchniowej strefy z twoją szopą. A leży najbliżej strefy, przy tym najdalej od centrum Ekoraju, bo to u nas koniec świata, w które zsyła się najbardziej krnąbrnych ze średniego poziomu zarządzania. Jako ostatnie ostrzeżenie przed skasowaniem punktów, więc odcięciem wody i żywności. Rozumiesz, wcześniej byłem u nas, hmmm, odpowiedzialnym ekodziałaczem, miałem nawet co jakiś czas specdostawy z powierzchni, moi przywódcy dali mi teraz szansę poprawy, nawet rehabilitacji, jeśli tylko wykonam ich polecenia. A ja… Cóż,  jedzenie na wygnaniu wyłącznie robaków i żelu przodków, to faktycznie dla mnie za mało, by przeżyć nawet do indywidualnego limitu. W dodatku za daleko mam do kompostowni i kopalni, bym mógł zarobić i oszczędzić choćby trochę punktów. Zgodziłem się więc.”

No i ten motyw z brakiem kamer w środku… hmm niby okej, ale trochę za łatwo bohaterka w to uwierzyła, bo niby dlaczego ich tam nie miało być?

Półpauzy nie dodałam, bo to zdanie było częścią poprzedniej wypowiedzi, tyle, że po kropce i wpakowało się do nowej linijki.

Aaa okej, to sorry za zamieszanie. Niefortunnie się tekst połamał. 

 

Świetnie, że się spodobał, zresztą cała publicystyka Tarniny jest warta polecenia

Oj, tak!

 

Szort całkiem okej, choć informacja w przedmowie niepotrzebnie spoileruje charakter zakończenia ;) 

 

– Myślałem, że w ogóle nie przyjdziesz. Zamówiłem ci latte, ale pewnie jest już zimne.

Opowiadaj co u ciebie.

– Mam nowiny – oznajmił przyjaciel radośnie. – Teraz już wiadomo, czemu Ewelina nie może spać nocami. Dziesiąty tydzień ciąży, właśnie dziś potwierdziła u ginekologa.

Michał natychmiast poczuł przypływ dobrego nastroju.

Brakuje półpauzy.

Wszystko, co chciałem napisać to chyba napisałem w becie ;)

 

Fajnie, że naniosłeś poprawki, widzimy się na kolejnym tekście. 

Fajna narracja i genialny klimat, no i to zakończenie. Dobra robota ;)

Dobrze napisane, szkoda, że to fragment :(

Nikt nie potraktował tego na poważnie, bo niby dlaczego?

Trochę dziwi, że w sumie na nikim nie zrobiło wielkiego wrażenia, że gość zniknął w cylindrze ;)

 

 

Zgadzam się z Rybakiem, może posklejaj wszystko w całość i wrzuć jako jedno opowiadanie.

 

Powiem więcej. –

Tu brakuje półpauzy na początku (to wypowiedź jak rozumiem?).

Hej,

 

Bardzo dobrze się czytało. Wciągająca historia z fajnym, zakończeniem.

Dzięki za odwiedziny i komentarz.

 

Acz nie bardzo rozumiem, w jaki sposób doszło do zapłodnienia. Ale może na tym horrorowatość polega, że nie wszystko jest jasne.

Mam na to konkretny pomysł… ale niech to zostanie w domysłach czytelników ;)

 

 

Moim założeniem było pokazanie przemiany w podejściu narratora, który na własnym przykładzie odkrywa, że przemoc wcale nie jest rozwiązaniem (co nie przeszkadza mu w rozpoczęciu nowego rozdania dla ludzkości od zabicia ojca). Wszelkie wymienione kataklizmy istnieją naprawdę, a sam narrator używa ich bardziej jako formy zarzutu wobec Demiurga. Stąd nie uznałem za stosowne ich opisać;)

 Chodziło mi o tę przemianę, o której wspominasz (nie do końca precyzyjnie się wyraziłem). W każdym razie dzięki za wyjaśnienie yes

Cześć cezary_cezary :)

 

Dobrze napisane, fajny jest motyw obserwowania poczynań bohatera w różnych rzeczywistościach/światach – myślę, że ten element bardzo zaciekawił, poprowadził mnie do zakończenia.

Choć jednego nie kupuję do końca – główny bohater wspomina, że zmienił zdanie i wymienia różne kataklizmy itd. ale ostatecznie przedstawione sceny pomiędzy rozmowami z Demiurgiem to raczej prezentacja nienawiści do człowieka. Chyba że coś tu błędnie interpretuję ;)

 

Poniżej kilka uwag/propozycji zmian:”

 

Słyszę głos, wwierca mi się w czaszkę niczym diamentowe wiertło.

Myślę, że rodzaj wiertła jest zbędny ;). Chyba bez znaczenia jest to czy to wiertło kobaltowe, tytanowe, stalowe… efekt jest ten sam w kontekście tego porównania (coś wwierca się w czaszkę).

 

Przez krótką chwilę patrzyłem na nich z góry, gdy dostrzegłem, że jedna z obecnych kobiet w dalszym ciągu nie zwraca na mnie uwagi, całkowicie pochłonięta treścią wyświetlaną na ekranie smarftona.

Literówka.

 

Nie ukrywam, zacząłem się pocić, a serce waliło mi jak oszalałe. Jednak, gdy tylko zacząłem mówić, stres momentalnie opadł.

Nie uważam już żeby konieczne było sięganie po metody ostateczne.

W interpunkcję jestem wyjątkowo słaby, ale tu chyba powinien być przecinek ;)

Fajne opowiadanie z ciekawym zakończeniem. Zasłużona biblioteka.

Dobrze się czytało, było nawet jakieś napięcie w oczekiwaniu na kulminacyjną scenę.

Fajnie opowiadanie i cieszę się, że mogłem, choć w niewielkim procencie, przy nim pomóc

 

i GRZELULUKAS :)

ale umawialiśmy się na “grzelu” ;))

Cześć,

 

cezary_cezary

Bardzo się ciesze, że Ci się podobało – dzięki za odwiedziny i komentarz :)

 

Marwood

Nie ma co ukrywać, że motyw nie jest świeży ;) Niemniej cieszę się, że Cię wciągnęło :)

Dzięki za odwiedziny, komentarz i klika :)

 

Szorcik budzi niepokój.

heart

 

Weź to zmień, słabo brzmi kierowanie się w kierunku.

Wydawało mi się, że to zmieniłem… wink dzięki za czujność, poprawione.

Nowa Fantastyka