- Opowiadanie: fanthomas - Opuszczone place zabaw

Opuszczone place zabaw

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

Ambush

Oceny

Opuszczone place zabaw

 

 

– Czuję się tak, jakbyśmy adoptowali szympansa. Tylko na odwrót. Wiesz, o co mi chodzi?

– Mam cię dość. Znów tworzysz wyimaginowane problemy.

– Wcale nie. Nasz syn jest mądrzejszy od nas. Wolałbym mieć możliwość go czegoś nauczyć, a nie żeby poprawiał mnie, kiedy użyję jakiegoś słowa w złym kontekście. W dodatku wystarczy mu powiedzieć, żeby więcej tego nie robił i posłucha. Zupełnie nie tak jak normalne dziecko, które będzie cię nadal przedrzeźniać, bo uważa to za dobrą zabawę. Albo po prostu zapomni, że zwracano mu uwagę. Ale nie on… O niczym nie zapomina. Nigdy.

– I to cię najbardziej niepokoi?

– A ciebie nie? Trzeba było kupić psa. Przynajmniej byłby żywy.

– Nie mów tak. On też jest żywy… w pewnym sensie. I podobny do nas.

– Bo taką twarz zamówiliśmy. Miał wyglądać jak nasz potomek, ale to wciąż zaledwie symulacja.

Głos naszego syna przerywa rozmowę:

– Czemu tak brzydko o mnie mówisz?

Stoi w korytarzu i się nam przypatruje. Nawet nie zorientowałem się, że nadchodzi, jego chód jest cichy jak u kota. Oczywiście wszystko słyszał i rozumie znacznie więcej niż przeciętny pięciolatek. Nie śpi, bo przecież nigdy tego nie robi, co najwyżej przechodzi w stan czuwania. A teraz jego twarz jest wykrzywiona jak u dziecka, które ma zamiar zaraz się rozpłakać, ale to też jedynie z góry ustalona reakcja. Nie posiada kanalików łzowych, bo nie są mu do niczego potrzebne, choć z drugiej strony może producent i o tym pomyślał, żeby jeszcze lepiej imitował zachowanie prawdziwego człowieka. Ciekawe, czy wzruszyłby się oglądając Titanica? Sposób w jaki rozpoznaje emocje i się do nich dostosowuje nie przypomina ludzkiego. Zwykły algorytm. Gdy zobaczy kogoś śmiejącego się lub zasmuconego, robi to samo, niezależnie, czy tamta osoba udaje, czy nie.  Wybraliśmy go spośród setek tysięcy podobnych klonów o ściśle zaprogramowanych cechach oraz wyglądzie i adoptowaliśmy. Susan ciągle upiera się, żeby używać tego słowa, ale najlepiej powiedzieć po prostu kupiliśmy, bo przecież tak to wyglądało. Jak samochód, komputer, czy telefon, a nie jak człowieka.

Stoimy tak i patrzymy się na siebie, nic nie mówiąc. Pewnie życia by nie starczyło, żeby poznać wszystkie tajemnice tego cudu techniki, który nazwaliśmy Kevinem.

– Kevin, wróć do pokoju – mówi w końcu Susan. Jest zdenerwowana, nie wiem, czy na mnie, bo to w końcu moja wina, że rozpocząłem tę całą dziwaczną rozmowę, czy obawia się reakcji swojego dziecka. Może dopiero teraz przejrzała na oczy i zobaczyła, że nie wszystko jest takie oczywiste i przyjemne jak sobie wyobrażała.

On zawsze posłucha, wykona każde polecenie swoich rodziców… swoich właścicieli. I to jest właśnie najstraszniejsze. Bo co by było, gdybym kazał mu zrobić coś złego?

Kevin wraca do swojego pokoju. Nie odzywa się. Nie mam pojęcia, co dzieje się w jego głowie. Czy jest wściekły, smutny, zdezorientowany, a może panuje tam kompletna pustka i czeka teraz na kolejny rozkaz.

Spoglądam na Susan. Ręce jej się trzęsą, łzy spływają po policzkach. Nie chciałem doprowadzić jej do takiego stanu, ale choć tego nie pokazuję, wewnątrz, pod tą zimną skorupą i kamienną twarzą,  wyglądam tak samo.

Siada przy stole i nie ma ochoty na rozmowę. Znów czekają mnie ciche dni. Najlepsze, co mogę teraz zrobić, to ulotnić się i zostawić ją samą. Niech przemyśli pewne sprawy.

Wychodzę się przejść i trafiam na opustoszały plac zabaw. Kiedyś bawiłem się tam z kolegami, ale obecnie całość wygląda żałośnie. Do piaskownicy nasrały psy, huśtawki się pourywały, wszystko pordzewiało, a w trawie, którą zarósł cały teren, leży pełno śmieci. Przestano z niego korzystać, od kiedy Partia Antynatalistyczna przejęła władzę i zakazała posiadania potomstwa, gdyż według nich sprowadzanie kolejnych istot żywych na ten parszywy świat to największy grzech. Nie akceptuję tego, ale jestem w mniejszości. Większość zawsze wygrywa, nawet jeśli to całe szaleństwo skończy się wymarciem gatunku ludzkiego. Z drugiej strony naukowcy chcą, żebyśmy porzucili ludzkie powłoki i upodobnili się do naszych nowych dzieci, a więc bezdusznych maszyn, prawdziwych władców przyszłości.

 

Kevin mnie przeraża. Ciężko nazywać go synem, skoro jest kompletnie bezpłciową istotą. Wygląda co prawda jak chłopak, ale decydującą rolę w rozróżnieniu płci zawsze pełnią narządy rozrodcze, a on ich nie posiada. Prawdopodobnie został zaprogramowany tak, by interesował się tym, co chłopcy w jego wieku. Zapewne wkrótce będzie chciał chodzić na mecze i grać w piłkę lub marzył, żeby zostać kierowcą rajdowym. W zasadzie może wykonywać każdą robotę, bo jego umysł jest nieograniczony.

Wspominam przeszłość i kontempluję nad teraźniejszością, aż w pewnym momencie czuję, że pora wracać. Już od progu słyszę, że Kevin ogląda telewizję, ale odgłosy dobiegające z jego pokoju mnie niepokoją. Słyszę krzyki i jęki, ale to widoczne na ekranie obrazy napawają mnie prawdziwą odrazą. Przewijają się tam sceny okrutnych mordów i tortur dokonywanych na bezbronnych osobach. Nawet jeśli Kevin nie jest prawdziwym pięciolatkiem, to jego umysł przypomina dziecięcy. Chłonie to, co widzi, przetwarza i uczy się. Na dodatek na jego sztucznej twarzy maluje się uśmiech, jakby oglądał coś naprawdę zabawnego.

– Nie patrz na to! – krzyczę i szybko wyłączam telewizor. – Kto ci pozwolił?

– Mama.

– Dlaczego?

– Oglądał to przez cały czas, gdy cię nie było – dobiega do mnie głos Susan. Stoi w drzwiach i przygląda mi się z dziwnym wyrazem na twarzy.

– Jak mogłaś?

– Chciałam, żeby nauczył się zabijać.

– Co takiego?

– Teraz będziesz umiał, prawda, synku?

Spoglądam na Kevina i widzę jak kiwa głową. Z jego ust nie znika ten przerażający uśmieszek.

– No to teraz zabij swojego tatusia. Zrobisz to dla mnie, prawda? Bo przecież nie potrafisz odmówić.

 

Koniec

Komentarze

Dialog na początku sprawił na mnie wrażenie (może niesłusznie) drętwego. Dalej wciągnąłem się i wrażenia do końca były pozytywne.

Autor trochę może straszy techniką, ale wnioski są jedyniesłuszne – maszyny, w tym te z AI, to tylko narzędzia. To co przerażające, pochodzi od tych, którzy ich używają…

The KOT

Auć, nie przewidziałam takiego zakończenia. Historia ciekawa i głęboka, bo faktycznie czasem drobne niuanse powodują prawidłowy rozwój, lub jego brak. Ciekawy jest aspekt co czyni nas ludźmi i czego nie zastąpi AI. Ciekawe jak skończy się historia, bo może Kevin nie skończy na Tacie;)

Lożanka bezprenumeratowa

W ogromnym i dla dosadności przejaskrawionym skrócie przedstawienie kwestii, do tej pory i jeszcze przez pewien trudny do określenia czas tylko potencjalnych, które mogą stać się rzeczywistością. Prawdopodobieństwo pójścia w tym kierunku jest spore, wbrew pozorom i uspokajającym wystąpieniom specjalistów od AI.

Nie spodziewałem się takiego zakończenia ;)

 

czy tamta osoba udaje, czy nie.  Wybraliśmy go spośród setek tysięcy podobnych klonów o ściśle zaprogramowanych cechach ora

Ręce jej się trzęsą, łzy spływają po policzkach. Nie chciałem doprowadzić jej do takiego stanu, ale choć tego nie pokazuję, wewnątrz, pod tą zimną skorupą i kamienną twarzą,  wyglądam tak samo.

 

Podwójne spacje.

Spodziewałam się takiego zakończenie, ale odłożonego w czasie i nie z inicjatywy żony. Opowiadanie bardzo dobre i wykonanie też.

Dzięki za komentarze. No cóż, to krótki tekst, co jest zarówno jego zaletą, jak i wadą, ale jak tak go sobie na spokojnie czytałem, to wydawało mi się, że ma optymalną długość i nie potrzeba już nic dodawać.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Ja także, Fanthomasie, uważam, że powiedziałeś wszystko, co było do powiedzenia. Opuszczone place zabaw w wystarczającym stopniu zawierają wszystko, co może wzbudzić zarówno niewiarę w dokonania przyszłości, jak i przerażenie skutkami tych dokonań.

 

Cie­ka­we, czy wzru­szył­by się oglą­da­jąc Ti­ta­ni­ca? → Cie­ka­we, czy wzru­szył­by się oglą­da­jąc „Ti­ta­ni­ca”/ Titanica?

Tytuły ujmujemy w cudzysłów albo piszemy je kursywą.

 

i ka­mien­ną twa­rzą,  wy­glą­dam tak samo. → Wystarczy jedna spacja po przecinku.

 

Cięż­ko na­zy­wać go synem… → Trudno na­zy­wać go synem

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Ciezko-a-trudno;19058.html

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przyszło mi do głowy, że powinna mu pokazywać konkretną zbrodnię adekwatną, że tak powiem, do możliwości fizycznych;) Bo mógłby nie umieć wybrać i by się biedak zawiesił. W końcu, żeby nauczyć się jak skutecznie mordować, musiałby poćwiczyć.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć fanthomas. Bardzo dobry wstęp do dłuższego tekstu. Zakończyłeś nagle. Szort to szort. Pozdrawiam.

Dobry tekst. Przerażający wariant przyszłości. Warto przeczytać i pomyśleć.

Problemem okazuje się nie AI, ale ludzie z ich durnymi (Partia Antynatalistyczna) lub zbrodniczymi (Susan) pomysłami.

 

"patrzymy SIĘ na siebie …" – "patrzymy na siebie …"

"Ciężko nazywać go synem …" – ciężki może być kamień. "Trudno nazywać go synem …".

Na początku blok dialogu nienazwanych postaci, bez didaskaliów, emocji, tak sobie to wchodzi. Niektóre kwestie mało ludzkie.

rozumie znacznie więcej niż przeciętny pięciolatek.

Nie wiem, tu chyba przecinek po niż?

Ciekawe, czy wzruszyłby się oglądając Titanica?

I cried when Di Caprio died.

Większość zawsze wygrywa, nawet jeśli to całe szaleństwo skończy się wymarciem gatunku ludzkiego. Z drugiej strony naukowcy chcą, żebyśmy porzucili ludzkie powłoki i upodobnili się do naszych nowych dzieci, a więc bezdusznych maszyn, prawdziwych władców przyszłości.

Trochę wykład się robi :) Nie wynika to z fabuły, a jest dość.

Wspominam przeszłość i kontempluję nad teraźniejszością

“Kontempluję” raczej bez “nad”?

 

Niepokojący tekst.

facebook.com/tadzisiejszamlodziez

Ciekawa wizja wpół zmechanizowanych pięciolatków. :P

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Powtórzę za przedmówcami/przedpiszącymi: takiej końcówki się nie spodziewałam, mimo, że dałeś wskazówkę wcześniej :) 

E.

Bardzo dobry tekst z wywołującym dreszcz zakończeniem. Na plus również niepokojący klimat, który cały czas utrzymuje napięcie i wzmacnia doznania :D 

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Nowa Fantastyka