- Opowiadanie: Hesket - Hełm boga

Hełm boga

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Biblioteka:

Użytkownicy

Oceny

Hełm boga

Październik

 

Zaczęły się studia i praca. Z moim najlepszym kumplem Tonym rozpoczynaliśmy sezon pod tytułem picie wódki i palenie trawki.

Tony – łysy koleś z długim nosem, wąskimi ustami, i ogromnymi, wyłupiastymi oczami, które kojarzyły mi się zawsze z piłeczkami do ping ponga; nienagannie ubrany, elegancki i szarmancki. Laski za nim szalały. Artysta malarz pełną gębą. Tworzył, bo twierdził, że bez tego nie mógłby żyć.

– Stary, to jak powietrze, którym oddycham – mówił.

Nieprzychylne, krytykanckie komentarze spływały po nim jak woda po kaczce. Doceniał krytykę, ale nie uznawał nic nie wnoszących wypowiedzi osób, które nie miały jakiegokolwiek pojęcia na temat malarstwa, a chciały uchodzić za znawców. Ucinał wtedy rozmowę natychmiastowo, mówiąc:

– Przepraszam bardzo. Nie mam czasu.  

Siedziałem w pokoju. Winyl – Nirvana Nevermind, kręcił się powoli. Podgłośniłem.

 Odpaliłem papierosa i wyszedłem na balkon. Patrzyłem na księżyc. Kiedy zdusiłem peta zadzwonił mój smartfon. Po drugiej stronie usłyszałem głos Tonego.

– Siema Bart. Co porabiasz? – zapytał.

– Siema. Właśnie wypaliłem szluga i zastanawiam się co dalej.

– Słuchaj. Chcę ci coś pokazać. Musisz to zobaczyć. Czegoś takiego jeszcze nie widziałeś – mówił szybko, wyrzucając z siebie słowa jak z karabinu. Nie zrozumiałem.

– Powtórz – poprosiłem.

– Wbij do mnie za pół godziny. Mam coś, co może ci się spodobać. – Rozłączył się.

 Zjadłem kolację i wyszedłem z domu. Mieszkaliśmy oddaleni od siebie jakieś sześć kilometrów. Wskoczyłem na rower, i jadąc powoli, zastanawiałem się, jaki kolejny genialny pomysł wpadł do głowy mojemu przyjacielowi.

Dotarłem na miejsce. Nacisnąłem przycisk domofonu.  

 – Wejdź – usłyszałem.  

 Na posesji przywitał mnie jego pies – rasowy bokser. Wabił się Roti. Pogłaskałem go po łbie. Merdał ogonkiem i zarzucał na boki zadkiem.

– Dawaj do środka! – usłyszałem głos dobiegający zza drzwi.

Wszedłem. Wewnątrz panował totalny bałagan.

– Widzisz to? – zapytał Tony.

– Widzę, że masz na łbie wielki, zielony kask.

– To jest hełm boga – szepnął.

– Że co?

– Hełm boga! – krzyknął.

Jego oczy, wielkie jak ping pongi, stały się jeszcze większe. Mokra od potu twarz i wzrok szaleńca sprawiły, że przez moment poczułem strach.

– Dobra. Co się tak wpieniasz – powiedziałem. – Nie dosłyszałem.

– Konstrukcja jest prosta. Liznąłem trochę wiedzy w temacie i sam go zrobiłem. – Zdjął z głowy kask. Przejechał czule dłonią po jego matowej powierzchni.

Zwariował – pomyślałem.

– Chcesz się czegoś napić, czy od razu przechodzimy do rzeczy? –zapytał.

– Chętnie napiłbym się kawy.

– Ok.

Pobiegł do kuchni. Po kilku minutach wrócił, niosąc dwa czerwone kubki. Ostrożnie postawił je na stole. Gdy siedzieliśmy naprzeciwko siebie, powiedział:

 – Pracowałem nad hełmem boga dwa tygodnie. Ze zmęczenia i niewyspania traciłem przytomność, ale nie mogłem przestać. Musiałem skończyć.

 Przez chwilę pomyślałem, że może czymś się naszprycował. Owszem obydwaj lubiliśmy zioło, ale kto wie, może chciał spróbować czegoś nowego.

– Dobra. Ale jak to ma działać? – zapytałem. Nie liczyłem na sensowną odpowiedź. Przecież to był do cholery zwykły, zielony, stary kask.

– Już ci pokazuję. – Jego głos przepełniał entuzjazm. Cieszył się jak dziecko nową zabawką.

 – Roti, pamiętaj – powiedział cicho. Gdy będę po drugiej stronie, masz być wtedy grzeczny. Zrozumiano?

Pies przechylił łeb w prawo. Wyraz jego mordki zdawał się mówić: o co ci chodzi człowieku?

Tony podpiął (wyglądało to jak cewki o jednym uzwojeniu) do skrzyneczki obok, usiadł w fotelu, i nacisnął mały guzik.

Musiał być bardzo zmęczony i przede wszystkim niewyspany, bo zasnął w kilka minut. Milczałem. Zastanawiałem się, co mam zrobić będąc świadkiem tej chorej sytuacji. Zadzwonić po karetkę? I co powiem? Dobry wieczór. Proszę przyjechać, ponieważ mój kumpel założył sobie kask na głowę, i wydaje mi się, że zwariował? Wiadomo, że nie potraktowaliby zgłoszenia na serio. Z tego co wiem, jeśli człowiek nie zagraża własnemu życiu i innych, nie może zostać zawieziony bez zgody do szpitala psychiatrycznego. Inna sprawa, że nawet gdyby karetka przyjechała, to czy miałem prawo coś takiego zrobić? Wrobić przyjaciela na oddział zamknięty? Gdzie prawdopodobnie (na dzień dobry), dostanie kilka zastrzyków, a gdy będzie chciał coś powiedzieć, ślinotok sprawi, że nikt go nie zrozumie? Nie. Doszedłem do wniosku, że muszę poczekać. Miałem nadzieję, że jak się prześpi, odzyska trzeźwość myślenia.

Walczyłem z sennością. Przegrałem…

Gdy się obudziłem, zobaczyłem pusty fotel. Przez otwarte drzwi do środka wpadało poranne światło. Roti leżał przy mojej prawej nodze.

Tony został znaleziony w lesie po trzech dniach. Siedział pod drzewem, a jego oczy, wielkie jak piłeczki do ping ponga, były nieruchome; jakby widział coś, od czego nie mógł oderwać wzroku. Policjanci jako pierwsi próbowali nawiązać z nim kontakt. Nie odpowiadał na pytania. Nie miał przy sobie dokumentów. Dopiero po tym, jak rodzina zgłosiła zaginięcie, jego tożsamość została ustalona. Trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie przebywa już dwa lata. Nadal nie można się z nim porozumieć. Wypuszczenie na wolność nie wchodzi w grę, ponieważ zdarza się, że bywa agresywny. W tych momentach krzyczy, ale słowa które wyrzuca z siebie, są niezrozumiałe. Z kimś walczy, zadając ciosy w pustą przestrzeń.

Kilka dni temu wpisałem w wyszukiwarkę słowa: hełm boga. Czytałem z zaciekawieniem. Urządzenie o tej nazwie zostało skonstruowane przez Michaela Persingera. Później przypomniałem sobie, jak kiedyś Tony powiedział:

– Chcę doświadczyć niewidzialnego i połączyć się z absolutem. Jestem pewien, że jest coś więcej, niż tylko nasz świat.

 

18.03.2024r.

 

 

 

 

 

 

Koniec

Komentarze

Tekst nie trafił w mój gust, ale o gustach się nie dyskutuje.

Trochę uwag:

Nieprzychylne, krytykanckie komentarze spływały po nim jak po kaczce – napisałbym nieprzychylne komentarze lub krytyka… Komentarze spływały jak po kaczce? – Chyba, jak woda po kaczce.

Podkręciłem głośność – wystarczy – podgłośniłem.

Głośniki o łącznej mocy sześciuset wat były do tego idealne. – Do czego były idealne?

 Na posesji przywitał mnie jego pies rasy bokser. – niby dobrze, ale wolałabym – rasowy bokser. – Być może się mylę.

Merdał krótkim ogonkiem, i zarzucał na boki zadkiem. – A to zdanie naprawdę mi się podoba.

Określenie “Hełm Boga” – też mi się podoba i fragment, kiedy bohater myśli, że jego przyjaciel zwariował.

Może innym razem, bardziej mi się spodoba.

Pozdrawiam :)

Hej,

 

Mnie się za to podobało – głównie przez dialogi. Brzmią bardzo naturalnie, plastycznie.

 

Choć fantastyki to tu trochę mało ;)

 

Tony – łysy koleś z długim nosem, wąskimi ustami, i ogromnymi, wyłupiastymi oczami, które kojarzyły mi się zawsze z piłeczkami do ping ponga. Zawsze nienagannie ubrany, elegancki i szarmancki. Laski za nim szalały. Artysta malarz pełną gębą. Tworzył, bo twierdził, że bez tego nie mógłby żyć.

Podkręciłem głośność. Głośniki

 

Ostrożnie postawił je na stół.

 – Pracowałem nad nim dwa tygodnie.

Pracował nad stołem? ;) Wybacz, po prostu tu w pierwszym strzale pomyślałem o stole i kubkach (a nie o hełmie) – ale może się czepiam.

 

Masz w kilku miejscach niepotrzebne spacje na końcu akapitu, np. tutaj:

– Przepraszam bardzo. Nie mam czasu.

No i chyba niepotrzebne jest tyle enterów na końcu ;)

 

Kilka dni temu wpisałem w wyszukiwarkę słowa: Hełm boga. Czytałem z zaciekawieniem.

Również to zrobiłem :)

Milis, dziękuję. grzelulukas, dziękuję. Pozdrawiam

Mnie się też podobało. Dawno nie czytałem czegoś tak świeżego.

 

Jeśli mam się do czegoś doczepić (choć nie jest to obowiązkowe), to wprowadzenie psa jest w tym momencie nieco niefortunne fabularnie. Powinna być jakaś relacja do głównego bohatera. Np dodać:

Na posesji przywitał mnie jego pies rasy bokser. Wabił się Roti. Pogłaskałem go po łbie. Merdał krótkim ogonkiem, i zarzucał na boki zadkiem. Zawsze mnie lubił.

 

Inaczej czytelnikowi się ma prawo wydawać, że to coś z tym psem.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Radek, dziękuję. grzelulukas, wprowadziłem poprawki. Dziękuję.

Owszem, zachowanie psa może być niezrozumiałe dla kogoś, kto nie wie, jak bardzo wesołe usposobienie miewają Boksery. Myślę, że dodawanie (zawsze mnie lubił) jest zbyteczne. Przecież Bart i Tony to kumple. A kumple się lubią odwiedzać. W każdym razie dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Pozdrawiam

smiley

Czas się “czepnąć” nieco, heh…

– nie podoba mi się, że 

nienagannie ubrany, elegancki i szarmancki.

 (w dodatku artysta pełną gębą) i jego kumpel gadają po blokersku…

– te ping-pongi,

i ogromnymi, wyłupiastymi oczami, które kojarzyły mi się zawsze z piłeczkami do ping ponga;

 jakby żywcem zapożyczone (trudno…) z opisu tego pseudo-urządzenia w Wikipedii 

– kolor kubków z kawą nic nie wnosi do sceny, ale to drobiazg…

– piszemy:

hełm boga

a nie Chełm Boga ani Chełm boga… To tylko nazwa urządzenia.

 

Dla fascynatów info – można jeszcze kupić na Allegro działo orgonowe do rozpraszania chmur 

i marzeń…laugh Taniocha – tylko pięć tysiaków, z dostawą…

Generalnie – jako wprawka sprawdza się. Pozdrawiam.

dum spiro spero

Fascynator,

Kojarzysz osobę Witkacego? Jeśli nie, polecam dowiedzieć się kim był, jak zachowywał, i również z jego twórczością pisarską. Dowiesz się, jak potrafił się wyrażać, pomimo tego, że był Artystą – baaa. ARTYSTĄ.

Dziękuję Ci za zwrócenie mi uwagi z nazwą własną. Poprawiłem. Choć nigdzie nie napisałem hełm jako chełm. Proszę Cię, nie jestem aż takim ignorantem, żeby nie wiedzieć, jak się pisze hełm.

Natomiast co do (piłeczek jak ping pongi) – szkoda, że podejrzewasz mnie o zapożyczenie tak częstego i owszem, banalnego porównania. Myślisz, że musiałbym skorzystać z wikipedii, żeby je odkryć?

Pozdrawiam

 

hełm boga! – krzyknął. ← Dałbym z dużej

Tony podpiął (wyglądało to jak cewki o jednym uzwojeniu) do skrzyneczki obok, ← Co podpiął?

 

Ciekawe. Finalne dwa zdania są istotne. Bez nich byłoby nieciekawe.

Pozdrawiam. :)

 

 

laugh

Zwracam “chonor”…heh

blush

dum spiro spero

Fascynator, podoba mi się Twoje poczucie humoru. Pozdrawiam.

Obawiam się, że nie udało mi się pojąć, co wydarzyło się w mieszkaniu Tony’ego i czemu służył skonstruowany przez niego hełm.

Wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

 

roz­po­czy­na­li­śmy sezon pt. picie wódki i pa­le­nie traw­ki. → …roz­po­czy­na­li­śmy sezon pod tytułem picie wódki i pa­le­nie traw­ki.

Nie używamy skrótów.

 

kry­ty­kanc­kie ko­men­ta­rze spły­wa­ły po nim jak po kacz­ce. → …kry­ty­kanc­kie ko­men­ta­rze spły­wa­ły po nim jak woda po kacz­ce.

Bo nie wydaje mi się, aby po kaczce spływała krytyka.

 

nie miały ja­kie­go­kol­wiek po­ję­cia w te­ma­cie ma­lar­stwa… → …nie miały ja­kie­go­kol­wiek po­ję­cia na temat ma­lar­stwa

 

 Winyl– Ni­rva­na Ne­ver­mind, krę­cił się po­wo­li. → Brak spacji przed półpauzą.

 

– Słu­chaj. Chcę Ci coś po­ka­zać.– Słu­chaj. Chcę ci coś po­ka­zać.

Zaimki piszemy wielką literą, kiedy zwracamy się do kogoś listownie.

 

Mam coś, co może Ci się spodo­bać.Mam coś, co może ci się spodo­bać.

 

Mer­dał krót­kim ogon­kiem, i za­rzu­cał na boki za­dkiem. → Zbędne dookreślenie – ogonek jest krótki z definicji. Zbędny przecinek. Wystarczy: Mer­dał ogon­kiem i za­rzu­cał na boki za­dkiem.

 

 – hełm boga! – krzyk­nął. Jego oczy, wiel­kie jak ping pongi, stały się jesz­cze więk­sze. → Wypowiedź rozpoczynamy wielką literą. Narracji nie zapisujemy z didaskaliami. Winno być:

Hełm boga! – krzyk­nął.

Jego oczy, wiel­kie jak ping pongi, stały się jesz­cze więk­sze.  

 

Mokra od potu twarz,wzrok sza­leń­ca spra­wił, że przez mo­ment po­czu­łem strach. → Piszesz o dwóch czynnikach, więc: Mokra od potu twarz i wzrok sza­leń­ca spra­wiły, że przez mo­ment po­czu­łem strach.

 

Zwa­rio­wał – po­my­śla­łem. →  Zwa­rio­wał – po­my­śla­łem.

Kursywą zapisujemy tylko myślenie.

 

Ostroż­nie po­sta­wił je na stół.Ostroż­nie po­sta­wił je na stole.

 

 – Pra­co­wa­łem nad Heł­mem boga dwa ty­go­dnie. → Dlaczego wielka litera?

 

Już Ci po­ka­zu­ję – jego głos prze­peł­niał en­tu­zjazm. → Brak półpauzy rozpoczynającej wypowiedź. Brak kropki po wypowiedzi. Didaskalia wielką literą. Winno być:

 Już ci po­ka­zu­ję.Jego głos prze­peł­niał en­tu­zjazm.

 

– Chcę do­świad­czyć nie­wi­dzial­ne­go i po­łą­czyć się z Ab­so­lu­tem. → Dlaczego wielka litera?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

regulatorzy,

dziękuję za wskazanie mi błędów. Tekst poprawiłem. Pozdrawiam.

Bardzo proszę, Heskecie. Miło mi, że mogłam się przydać. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Właśnie dlatego nie lubię takich opowiadanek, bo za mało do czytania, za szybko się kończy, za dużo mam pytań i za wiele sobie snuję. :) 

Ogólnie podobało mi się. Fajny styl. Też napisałabym Absolut, uznając, że to imię istoty, bytu, wielką literą :D . Może tak miało być?

 

 

Wiola27, tak, miało tak być, ale posłuchałem grzecznie, i zmieniłem na absolut.

Za SJP PWN: absolut «byt samoistny, nieograniczony, wieczny, doskonały»

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Heskecie!

 

Z moim najlepszym kumplem Tonym rozpoczynaliśmy sezon pod tytułem picie wódki i palenie trawki.

Tutaj bym jakoś wydzielił ten tytuł sezonu, bo to zdanie mi zgrzyta nieco.

 

Tony – łysy koleś z długim nosem, wąskimi ustami(-), i ogromnymi,

 

Doceniał krytykę, ale nie uznawał nic nie wnoszących wypowiedzi osób, które nie miały jakiegokolwiek pojęcia na temat malarstwa, a chciały uchodzić za znawców.

Rozbiłbym jakoś to zdanie, bo jest imo siermiężne.

 

Mokra od potu twarz i wzrok szaleńca sprawiły, że przez moment poczułem strach.

To już trochę głębsza sugestia, ale dobrze w takich momentach zastosować metodę “show, don’t tell” – bohater poczuł strach, okej. Ale opisanie tego w taki sposób jest bardzo suche, surowe. Trudno nam się jakoś zidentyfikować z bohaterem.

Co zrobił? Potarł spocone dłonie? Przełknął ślinę? Albo po prostu poczuł się speszony? Lepsze to, niż poczucie strachu per se.

 

 – Roti, pamiętaj – powiedział cicho. (+)– Gdy będę po drugiej stronie, masz być wtedy grzeczny. Zrozumiano?

Zabrakło półpauzy.

 

Pies przechylił łeb w prawo. Wyraz jego mordki zdawał się mówić: o co ci chodzi(+), człowieku?

 

Hm. Chyba po prostu nie trafiło do mnie. Końcowe wspomnienie o słowach bohatera fajne, ale czegoś mi zabrakło tak poza tym. Tak jakby opko dokądś zmierzało… ale dokąd w sumie? Okej, przetestowania hełmu boga. Ale brakuje mi większego zarysowania potrzeb bohaterów, motywacji… Jasne, jest to szort, ale no, trochę zbyt skrócony według mnie.

Dialogi imho trochę surowe, ale to do wyklepania, jak zresztą wszystko :)

Pozdrawiam!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

BarbarianCataphract, dzięki za cenne uwagi. Pozdrawiam.

A tutaj dialogi masz całkiem normalne. Czyta się je płynnie.

Co prawda niektórej jej elementy są trochę nie wiadomo po co. Bo co wynika z tego, że bohater był malarzem, albo że miał powodzenie, albo akie znaczenie ma pies. Jednak historia jest ciekawa, znalazłam w niej trochę ożywczych smaczków. Najlepszy jest zielony kask!;)

 

 Na posesji przywitał mnie jego pies – rasowy bokser.

 

Lożanka bezprenumeratowa

Ambush,

dziękuję. Pozdrawiam.

Krót­ki tekst, więc szyb­ko prze­czy­ta­łem. Późna pora, więc to­le­ran­cja niż­sza na czy­tel­nic­two.

 

Na po­cząt­ku wi­dzia­łem kilka nie­zgrab­no­ści zwią­za­nych z in­ter­punk­cją, np. dru­gie zda­nie wy­strze­lo­ne jed­nym cią­giem:

 

Z moim naj­lep­szym kum­plem Tonym roz­po­czy­na­li­śmy sezon pod ty­tu­łem picie wódki i pa­le­nie traw­ki.

Nie je­stem w tej dzie­dzi­nie au­to­ry­te­tem, ale wy­da­je mi się, że coś obok To­ne­go i przed “pi­ciem wódki” po­win­no się za­dziać. A może kon­struk­cja zda­nia mo­gła­by być lep­sza i do­da­nie prze­cin­ka przed Tonym oraz ja­kie­goś dwu­krop­ka przed “ty­tu­łem” nie po­mo­że? Cza­sem tak bywa.

 

Ale w oko­li­cach Ni­rva­ny, prze­sta­łem cał­ko­wi­cie zwra­cać uwagę na prze­cin­ki i uster­ki. Tam się ostro dzie­je w dzie­dzi­nie mło­do­cia­ne­go ko­zac­twa oraz ro­man­tycz­no-mę­skiej sce­ne­rii. Bunt, mu­zy­ka, pety, peł­nia księ­ży­ca. Takie dość znane. Na­gro­ma­dze­nie tych zja­wisk po kolei spra­wia, że dla mnie:

 

Wła­śnie wy­pa­li­łem szlu­ga i za­sta­na­wiam się co dalej.

Brzmi jak słowa czter­na­sto­let­nie­go chło­pa­ka, który wła­śnie do­ma­lo­wał sobie wąsy i w ko­szul­ce ojca pali pa­pie­ro­sa, któ­re­go pod­kradł mu z pacz­ki, uda­jąc niski do­ro­sły głos. Za dużo tutaj eks­cy­ta­cji zwy­kły­mi spra­wa­mi. Z tek­stu wy­ni­ka, że bo­ha­ter i jego kum­pel to względ­nie sta­rzy nar­ko­ma­ni, a lo­so­we­go wie­czo­ru gość eks­cy­tu­je się pa­le­niem pa­pie­ro­sa i pusz­cza­niem Ni­rva­ny z vi­ny­la. To brzmi już jak ostra de­ka­den­cja i iro­nia z jego stro­ny, ale nie wy­da­je mi się, żeby o to cho­dzi­ło. Mi się wy­da­je, że po pro­stu w krót­kim tek­ście mie­li­śmy na szyb­ko do­stać obraz tego bun­tow­ni­ka i przez tryb pierw­szo­oso­bo­wy wy­szedł pod­eks­cy­to­wa­ny dzie­ciak. Albo… ktoś mocno pi­ja­ny :).

 

W mo­men­cie wej­ścia hełmu sy­tu­acja już zmie­rza w dobrą stro­nę. Od­czu­łem jakby tam od­pa­li­ło się ja­kieś dziw­ne świa­tło, wzro­sła we mnie cie­ka­wość i nie­po­kój. Koń­ców­ka tro­chę po­de­szła pod Lo­ve­cra­fta i taki styl epi­sto­lar­ny, w któ­rym dziw­ne spo­tka­nia były pod­su­mo­wy­wa­ne na chłod­no, z uży­ciem cza­sem do­ku­men­tów, cza­sem ta­kie­go spo­koj­ne­go roz­wa­ża­nia bo­ha­te­ra. Myślę, że to za­koń­cze­nie ze­sta­wio­ne z ca­ło­ścią daje ciekawy efekt. Tak można pisać.

 

Data na końcu tro­chę wy­brzmia­ła jak na­pi­sy koń­co­we po te­le­dy­sku. Ro­zu­miem, ze to data ukoń­cze­nia shor­ta. Mi to za­wsze ko­ja­rzy się z ma­nie­rą pod­kre­śla­nia wagi na­pi­sa­ne­go dzie­ła. Bra­ku­je jesz­cze mia­sta i kraju. Ale to su­biek­tyw­ne. Można za­py­tać, dla­cze­go nie­któ­re te­le­dy­ski mają na­pi­sy koń­co­we? A dla­cze­go inne nie mają? Kwe­stia au­tor­ska. W tym roku dla mnie rok 2024 nie ma war­to­ści. Za pięć­dzie­siąt lat być może bę­dzie cie­ka­wił.

 

Pod­su­mo­wu­jąc. Jak dla mnie warto się przyj­rzeć ko­za­cze­niu bo­ha­te­ra, szcze­gól­nie, że to nar­ra­cja pierw­szo­oso­bo­wa. Takie bar­dzo po­waż­ne trak­to­wa­nie swo­je­go pa­le­nia szlu­ga i pod­gła­śnia­nie Ni­rva­ny wy­da­je się strasz­nie zma­nie­ro­wa­ne i je­że­li bo­ha­ter nie ma kil­ku­na­stu lat, to być może po­sia­da ja­kieś inne cechy nie­do­świad­cze­nia ży­cio­we­go. Je­że­li oczy­wi­ście nie iro­ni­zu­je :)

 

Poza tym dobrze się czytało, szczególnie “im dalej w las” :).

Cześć Vacter

Wiesz, że nie myślałem w ten sposób o swoim bohaterze, dopóki nie zwróciłeś mi na to uwagi? Tak. Faktycznie, można go odebrać w tym świetle.

Dzięki za przeczytanie i trafne spostrzeżenia.

Pozdrawiam

Nowa Fantastyka