Większość osób zgromadzonych w sali, obserwowała widowisko ze zwykłą, ludzką ciekawością, reszta w ogóle nie widziała co się wydarzyło, ponieważ wpatrzona była w smartfony.
– Koleś jest niezły – skomentował ktoś.
– Nie widziałem jeszcze czegoś takiego – powiedział inny.
Nikt nie potraktował tego na poważnie, bo niby dlaczego? W końcu to sztuczka, złudzenie – nieważne, wszystko w ramach programu. To nic, że pod stolikiem na którym stał cylinder, widać było tylko nogi iluzjonisty – magia to magia. Poza tym, myślami, część pracowników była już w domu. Kto by się przejmował pożarciem kolegi podczas przedstawienia, za które płaciła firma, tym bardziej, że połknął go kapelusz. Uwierzyć w coś takiego, to wykazać się naiwnością – zniżyć się do poziomu przedszkola. My? Poważni ludzie z korporacji? Pod krawatami i z teczkami w dłoniach? Ja? Szefowa działu kadr i zatrudnienia mam uwierzyć w tę szopkę? Absolutnie – ale chętnie zobaczę, co będzie dalej.
Iluzjonista zaglądał do środka kapelusza. Uśmiechał się, jakby sprawiało mu wyjątkową radość patrzenie w czeluści swojego nakrycia głowy. Nachylił się jeszcze bardziej.
– Wrócę jeszcze do pana – powiedział. Szybkim, energicznym ruchem wyprostował się i błyskawicznie odwrócił w stronę publiczności.
– Proszę się nie martwić o kolegę – przemówił. Głos miał poważny, co kłóciło się całkowicie z jego pogodnym, wesołkowatym usposobieniem – wchodziło w reakcję jak ocet z sodą. – Jest w bezpiecznym miejscu. Nic złego mu nie grozi i myślę, że czuje się świetnie. Jak dotąd nikt się nie uskarżał. – Podniósł rękę z wyprostowanym palcem wskazującym. – Wszyscy byli wyjątkowo zadowoleni.
Ci, którzy gapili się jak dotąd w wyświetlacze smartfonów, podnieśli głowy – słuchali.
– Pozwolą państwo, że przeprowadzimy eksperyment – kontynuował mag. – Prosiłbym abyście wrzucili do cylindra swoje telefony. Przepraszam – poprawił się. – Smartfony. Proszę mi wybaczyć, jestem troszkę staromodny.
Na sali zapanował cisza.
– Oczywiście tylko na czas trwania doświadczenia – dodał.
Gdy niektórzy postanowili to zrobić, reszta poszła w ich ślady bardzo szybko. Do cylindra ustawiła się długa kolejka. Następnie wszyscy wrócili na swoje miejsca. Jedyną osobą, która została na widowni był Bartek.
– Kto nie kocha muzyki?! – krzyknął iluzjonista. – Któż nie lubi śpiewać?! – Zaczął tańczyć walczyka. Obracała się, wirował, był jak w transie. Jego cienkie włosy, delikatne jak sieć pajęcza, unosiły się i opadały. Gdy jego twarz zrosiły pierwsze krople potu, zastygł w bezruchu, następnie ukłonił się nisko.
– Dziękuję – wysapał. Sięgnął za rondo kapelusza, podniósł go delikatnie i nałożył na głowę. Wyszeptał cicho słowa, których nikt nie rozumiał, jednocześnie machał ręką, jakby malował niewidoczny obraz.
– Teraz za mną! – rozkazał. Ruszył w stronę wyjścia, a za nim wszyscy, którzy zostawili swoje smartfony w cylindrze.
Salę w której pozostał tylko Bartek, wypełniało duszne, gęste powietrze. Musiał wyjść – natychmiast. Wiedział, że jeśli tego nie zrobi, zasłabnie, a w najlepszym wypadku zwróci treść żołądka.
Kiedy znalazł się na korytarzu, zobaczył jak uczestnicy przedstawienia podążają za iluzjonistą. Słyszał ich śpiew. Melodia wydała mu się znana. Po chwili dopiero sobie przypomniał. Była to piosenka ,,People Are Strange’’ zespołu The Doors.
No, OK. To mamy ciąg dalszy, coś się zaczyna dziać, ale to nadal za mało, bo wciąż nie wiemy kim jest iluzjonista, czym jest przestrzeń w kapeluszu, gdzie się podział połknięty koleś, czemu wszyscy idą za iluzjonistą. Będzie to dalej ciągnął? Bo zrobiło się ciekawiej, a ja nadal nie wiem co chcesz mi opowiedzieć.
Pozdrawiam serdecznie
Q
Known some call is air am
A ja mam propozycję: napisz całość opka i. dopiero wtedy zamieść????. Chętnie przeczytam.
Już tylko spokój może nas uratować
Znaki zapytania wbił sam aparat (to ten iluzjonista zapewne;)
Już tylko spokój może nas uratować
Dziękuję Outta Sewer. Z założenia miała to być krótka forma, jako odskocznia od innego tekstu nad którym pracuję. Możliwe, że wrócę do Cylindra, jak skończę właściwy projekt. Rybak3, jest to prawdopodobne, że przysiądę do tego. Myślę, że nie będę usuwał Cylindra, tylko w przyszłości wrzucę rozwinięcie tej historii. Cieszy mnie bardzo, że podoba się to moje pisanie. Jest to dla mnie wielka motywacja do dalszej pracy. Pozdrawiam :-)
Hesket, cześć.
Udało mi się w końcu zajrzeć do Twojego tekstu.
Muszę przyznać, że piszesz całkiem nieźle, tak więc dobrze się czyta. Przyjrzałbym się przecinkom, czy wszędzie są słusznie umiejscowione. Tutaj nie będę się wymądrzał, bo sam się z nimi nie lubię, ale kilka razy wybijały mnie z rytmu zdania. W zasadzie jako przykład już pierwsze zdanie:
Większość osób zgromadzonych w sali, obserwowała widowisko ze zwykłą…
W dalszej części zdania jest ich jeszcze kilka i ten pierwszy jak dla mnie jest zbędny.
Co do historii, wiele nie mogę powiedzieć. Nie czytałem niestety poprzedniej części, tak więc ta niewiele mi powiedziała. Jest świat korpo, jest iluzjonista, który chyba zna prawdziwe czary, a nie tylko sztuczki, ale na końcu wszystkie karty zostawiasz otwarte, tak więc zupełnie nie wiem, co się w sumie wydarzyło.
Pozdrawiam!
Realuc, dziękuję. Pozdrawiam.
Czytałem z zaciekawieniem i chętnie przeczytam kontynuację, o ile nie będzie to horror lub postapo. Takie omijam dużym łukiem, na ogół. Pozdrawiam.
Koala75, dziękuję. Pozdrawiam.
Dobrze napisane, szkoda, że to fragment :(
Nikt nie potraktował tego na poważnie, bo niby dlaczego?
Trochę dziwi, że w sumie na nikim nie zrobiło wielkiego wrażenia, że gość zniknął w cylindrze ;)
Zgadzam się z Rybakiem, może posklejaj wszystko w całość i wrzuć jako jedno opowiadanie.
Powiem więcej. –
Tu brakuje półpauzy na początku (to wypowiedź jak rozumiem?).
grzelulukas, dziękuję. Wprowadziłem poprawkę. Pozdrawiam.