Profil użytkownika


komentarze: 70, w dziale opowiadań: 60, opowiadania: 28

Ostatnie sto komentarzy

+krar85

Opowiadanie samo w sobie jest samodzielne. Nie jest to żadna kontynuacja istniejącego opka.

 

+NearDeath

Wielkie dzięki za pomoc. Już poprawione.

+Krokus Sprubuję sprowadzić tekst do czasu teraźniejszego. Jednak czas przeszły w wypowiedzi postaci(bo wydaje mi się, że o to ci chodziło z tą dłuższą chwilą) jest chyba dopuszczalny.

+AMBUSH

Wprowadziłeś do opowiadania 4 rasy, ale wcale ich nie wykorzystujesz, więc może wystarczyliby ludzie;)

Tak, wiem. Musiałem ich wymienić bo są częścią fabuły gry. A ponieważ wymienione wydarzenia dotykają każdego po równo, postanowiłem wrzucić ich “do jednego wora”. 

Nie zrozumiałam co zrobił bohaterowi czarny, bo miał go skazić, a nic się nie stało. A może stało się, a ja nie skumałam;)

“Teraz chcę tylko, byś doświadczył różnicy.”

Dokładnie tak jak powiedział. Chodziło o to by przybysz zrozumiał z czym przyjdzie mu się zmierzyć.

Nie wiem czemu następują masowe powroty na Verę. Nie wiem co dzieje się z tysiącami przybyszy. 

Faktycznie mogłem to dopisać. Opowiadanie pisałem z myślą o konkretnej grupie czytelników, a opublikowałem to na NF by uzyskać pomoc i opinię.

Serdecznie polecam opcję betowania

Tak, kilka razy korzystałem z bety i wiem, że aby ktoś to betował, to musiałbym zaprosić konkretną osobę. Inaczej małe są szanse. Nie znam wielu użytkowników i nie chciałem zapraszać w kółko tych samych.

Dziękuję za komentarz. Przejrzę tekst poprawię co nieco.

 

EDYT.

Jak to teraz przeglądam, to widzę jak niecierpliwość wzięła górę.

Ok, chyba dam radę jeszcze się przyłączyć. Niby opko z mylą o tym konkursie zacząłem pisać niedawno, ale z dzienną normą 1k~2k znaków powinienem dać radę.

CM

Muszę przyznać, że bardzo dobrze rozgryzłeś ten tekst, co mnie niezwykle cieszy. Dziękuję za twój czas poświęcony opowiadaniu, za jego docenienie i za ostatni głos. W pewnym momencie sam zauważyłem co mi wyszło, a co nie do końca zagrało. Wyciągam wnioski i nakładam korekty. 

Cieszy mnie też, że widzisz tu potencjał, że zaciekawiły cię moje nietypowe pomysły i światotwórstwo. Od siebie chciałbym dopowiedzieć, że te pomysły się nie skończyły. Wciąż mam ich w głowie dużo. Wciąż mam światy do pokazania, historie do opowiedzenia i bohaterów do przedstawienia. Tak więc mam zamiar ulepszać swój warsztat, styl i ogólnie pisać lepiej. 

Pozdrawiam.

 

 

Oj, przepraszam szanownych jury, moreteciusa i japkiewicza.

Czy cały skład jest pewien limitu?

 

Edyt.

Silva, proszę nie  żartuj tak ;)

Jako zwolennika happy endów i generalnego górowania dobra nad złem, temat jest dla mnie nieco kłopotliwy. Mam jednak pewną koncepcję, która powinna zadowolić obie strony. Tylko nie wiem, czy się wyrobię z moim ślimaczym tempem. I jeszcze jedno. Silva, pewna jesteś tego limitu?

Silva, wybacz, ale nie potrafię się powstrzymać od porównywania naszych koncepcji. Czytając to opowiadanie zauważyłem pewne podobieństwa do mojego multiwersum. Od razu mówię, że to nie to samo, bardziej jak dwie rzeki, płynące z jednego źródełka, ale do innych krajów. Chyba myślimy podobnie.

Dobrze, ale wróćmy do ciebie.

Opowiadanie jest przesiąknięte ideą, która mi się podoba. Tylko moim zdaniem za bardzo skupiłaś się na tym całym niszczeniu. Trochę to wyglądało. jakby narodził się nowy świat, istniał sobie trochę, a niedługo później trzeba go było zniszczyć. Chciałbym w tym miejscu myśleć, że te światy naprawdę przeżyły swoje, że miały swoje czasy świetności i że było czego żałować, używając miecza. Tego wrażenia mi zabrakło. Niby jest tu postać Morana, ale i tak widać, że pani wrót chodziło o niego, a nie o świat.

Z miastem dzwonów jest trochę dziwna sprawa. Koncepcja mi się podoba, ale żeby istniał świat, który ogranicza się do murów jednego miasta? Ładne, ale osobiście nie chciałbym tam mieszkać. Za ciasno.

Podsumowując, podoba mi się twoja wizja. Specem nie jestem, ale tekst wygląda na dobrze napisany. Zadziwia mnie też, że nie tylko koncepcje są podobne, ale nawet morały z naszych opowiadań konkursowych się poniekąd uzupełniają. Czytałaś moje. Też to zauważyłaś?

+bjkpsrz

Przepraszam, że odpisuję dopiero teraz. 

We wstępie zawarta jest informacja, że znajomość pozostałych opowiadań nie jest wymagana, co raczej nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości i od czasu do czasu można się trochę zagubić.

Wciąż uważam, że można. Moim zamiarem było zostawienie paru wątków niewyjaśnionych. W zamyśle miało to dostatecznie zaciekawić czytelnika, by zachciał do mnie jeszcze wpaść. Zadaje sobie tylko pytanie, czy nie przedobrzyłem. Innym powodem było to, że większość owych wątków jest bardziej złożona, i osobno wymaga więcej miejsca niż to opowiadanie. 

 

+Silva

Wciąż się biję z interpunkcją;)

Trochę brakuje zaczepienia i kontekstu – kim jest bohater, kim jego przyjaciel/rywal, jakie dokładnie ma znaczenie wymiana przysług pomiędzy nimi.

Akurat o przysługach mogę powiedzieć więcej, gdyż nie jest to żadna tajemnica. Miało to też niejako wyjść w tekście.

Z tymi przysługami jest tak, że niby nie mają znaczenia, ale jednak trochę mają. Dla opiekunów nie jest niczym dziwnym, że od czasu do czasu potrzebują pomocy kolegów z pracy. To tak jak z różnymi działami jednej firmy – czasem musisz łazić do osoby z innego działu, bo np. jakiś dokument wymaga zatwierdzenia itp. Przysługa odnośnie pracy to jedno, ale inaczej się sprawa ma, gdy potrzebujesz czegoś dla siebie, a osobie do której idziesz, przysparzasz problemów. Wówczas osoba(opiekun) może pomóc i zapewne tak zrobi. Ale u opiekunów pamięć nie ginie i gdyby sprawa się odwróciła i druga osoba chciała czegoś od pierwszej, to ma dodatkowy argument. W tym opowiadaniu mamy jednak trochę więcej – dwóch opiekunów, dobrych w wyświadczaniu przysług rywalizuje ze sobą(kompletnie bez większego powodu) o to, który robi to lepiej. A jaki sposób jest lepszy, niż naliczanie wzajemnych przysług. Tak więc oni, robią to bardziej z kaprysu.

Trochę się tu rozpisałem.

Samo przesłanie jest fajne, choć mogłoby bardziej wybrzmieć, gdyby całość bardziej podmalować emocjami i lepiej podbudować finał.

Myślałem o tym i wydaje mi się, że trochę schrzaniłem wątek Sentiusa. Mogłem tam wpleść więcej, by morał lepiej wybrzmiał. 

Ta ilość komentarzy jest szalona. 

Jimie, byłem ciekaw, co przygotowałeś i muszę powiedzieć, że tego jest ogrom. 

Niestety nie poszło to na moją korzyść. Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to ilość określeń, które wymyśliłeś(mam nadzieję że były wymyślone, bo inaczej okazałoby się, że nie znam sporej części słownika:). Tak więc przelatywały co jakiś czas, a ja nie miałem pojęcia o co chodzi. Dopiero później zacząłem ogarniać parę terminów.

Kilka rzeczy wspomnę krótko, po nie chcę aż tak powtarzać poprzedników.

Świat twój jest rozbudowany i szczegółowy. Limit znaków ci nie służył. 

Ale od siebie chciałbym coś dodać w kwestii tegoż nieszczęsnego limitu. Otóż sprawił on, iż czytelnik poświęca trochę czasu każdej z wielu przedstawionych przez ciebie postaci, przez co uważam, że nie poznałem ich tak bardzo jakbym chciał.

Mocno jednak zaciekawiła mnie ta cała sprawa z grobowcem i przepowiednią. Pomyślałem „O, to teraz będzie o ludziach”. Zwyczajnie nie byłem na to przygotowany, czyli plus.

Kolejna, i ostatnia niespodziewana rzecz to zdrada. Tryton z głową Auroris szczególnie wbił mi się w pamięć. 

+Gekikara

Dziękuję za wizytę, komplement i klika.

Ciężko mi coś powiedzieć o moim stylu, ale co do dialogów – myślę, że potrafię inaczej, nie wiem czy oznacza to lepiej, ale spróbuję i zobaczymy co wyjdzie. Cieszę się, że zakończenie się podobało, bo już zaczynałem tracić nadzieję, że coś z tego wyszło(ciągle mowa o samej końcówce).

A co do tematów kosmosu i obcych – szczerze, to staram się ich unikać jak tylko mogę. Jakoś niezbyt mi z nimi komfortowo. Dlaczego więc mam tu te motywy?

Koncepcja mojego multiwersum wymaga, bym liznął trochę wszystkiego, inaczej byłoby mniej wiarygodnie. 

Będę miał twoje rady na względzie. Pozdrawiam.

 

 

 

A skąd, chodziło mi o to, że jeśli mielibyście nieco „zacieśniać swoje relacje”, to większość ludzi woli mieć więcej prywatności;)

Tak, mniej więcej. Jak wspomniałem w tekście, pomieszczenie miało służyć do zgromadzenia jak największej publiki. No i na parterze są sklepy, jadłodajnie itp.

Owszem, spróbuję.

Jednakowoż pamiętaj, że kopuła to sklepienie i hala, hol, sala, czy też inne pomieszczenie, nie może mieć kształtu kopuły.

Ach tak? To posłuchaj ;)

Wyobraź sobie walec, postawiony na jednej z podstaw. Druga podstawa z kolei zwieńczona jest kopułą. Opisany przeze mnie kształt stanowi pustą przestrzeń. Brzegi naszego walca stanowią balkony w kształcie obręczy, ułożone jeden nad drugim. Nad zastosowaniem stropu jakoś się nie zastanawiałem. Podstawa nie-kopuła to nasz parter, w centrum którego znajduje się scena. Nie wspominając, że owe pomieszczenie jest ogromne.

 

EDIT.

Ale żeby udowodnić moją rację, moglibyśmy wyrzucić walec. Ale nie.

+regulatorzy

No dobrze, wskazane błędy poprawiłem. Ale niektóre sugestie zmieniłem.

 

 przemieszczaliśmy się po różnych pomieszczeniach archiwum. →

przenosiliśmy się do różnych pomieszczeń archiwum. –>

przenosiliśmy się przez różne pomieszczenia archiwum.

 

, przybierający coraz ciemniejszą barwę przez zachodzące słońce. ―>

 , w zachodzącym słońcu przybierający coraz ciemniejszą barwę. → 

, przybierający coraz ciemniejszą barwę w zachodzącym słońcu.

Nagle otworzyłem oczy z lekkim mętlikiem w głowie. ―>

Nagle, czując lekki mętlik w głowie, otworzyłem oczy. →

Nagle otworzyłem oczy, czując lekki mętlik w głowie.

Dziwnie odwracasz zdania.

Wybuchnąłem → Na początku chyba miałem dobrze, ale włączyła mi się autokorekta ;)

Poprawiłem, i teraz pokazuje błąd.

 

O ile lubię czasami wspominać dawne dzieje, to niektórym z nich najlepiej odpuścić. ―>

O ile lubię czasem myśleć o dawnych dziejach, to niektóre wspomnienia lepiej sobie darować. →

O ile lubię czasami wspominać dawne dzieje, to niektóre wspomnienia lepiej zostawić w spokoju.

A mogę dać spokój wspomnieniom?

 

Obraz przedstawiał wielką halę, w kształcie strzelistej kopuły.

Poprawiłem na razie na „hol”. A może pomożesz mi nazwać tę konstrukcję, jeśli ci ją opiszę?

 

 

 

 

No proszę, a jednak czuwasz:) Co do opinii – widzę co się dzieje, ale niewiele mam do dodania. Po prostu zamysł nie ten. P.S. jakbym waszej z ANDO pracy nie doceniał to bym se tak nie żartował:) Sorry, już to naprawiam.

+regulatorzy

Mam wrażenie, Konradzie, że pokazałeś zaledwie wycinek świata

Prawda. Nie byłbym w stanie wytłumaczyć wszystkiego w jednym opowiadaniu tak, żeby przy okazji przedstawić opowieść. Nawet jeśli limit byłby większy.

 

a poskąpiłeś informacji o samych postaciach.

Też nie chciałem wyjawiać wszystkiego naraz. Uważam, że trochę na to za wcześnie. Poza tym, samo przedstawienie tych postaci w całości również wymagałoby sporo miejsca.

 

Pokazałeś mi klika światów, do których trafił bohater, ale na pokazaniu ich się skończyło. To były wspomnienia Lethanela i pewnie jemu mówiły wiele, mnie natomiast prawie nic.

Jak tak sobie teraz myślę, to faktycznie mogłem to lepiej zaplanować.

 

Wolałabym raczej wiedzieć, kim są opiekunowie, w jakim świecie żyją i dlaczego pamięć Lethanela sięga kilka setek lat wstecz.

Akurat na ostatnie pytanie odpowiedziałem, choć nie wprost. Na pytanie kim są, odpowiedziałem szczątkowo – może bardziej jakimi są osobami. A w jakim świecie żyją? – to skomplikowane.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że zamiast przedstawiania całego swojego świata i jego historii, powinienem się ograniczyć do informacji, które odnoszą się bezpośrednio do opowiadania. To próbowałem zrobić. 

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

Rozumiem, i dziękuję za uwagi. Postaram się dziś poprawić. Trochę tego widzę jest, ale szczerze mówiąc, podczas bety silvan zrobił mi trzy razy dłuższą listę. W swoich komentarzach straszył mnie tobą :)

Jak to mówił „Jakby reg to betowała, to by jedna linijka tekstu nie została”.

Pozdrawiam.

Mam znajomą(bardziej znajomą siostry), która ma na koncie takie historie z życia i z podróży, że w niektóre z nich człowiek niedowierza, a w przy innych się łapie za głowę. I wcale nie chodzi jakiś o jeden czy dwa wypady wakacyjne, NIE. Taki ma po prostu cały życiorys. Tyle razy jej z siostrą powtarzałem „Napisz wreszcie tę biografię!”. Jak na razie bez skutku.

Wspominam o tym dlatego, że przedstawione przez ciebie wydarzenia są bardzo podobne w odczuciu, co niektóre z jej historii. Dlatego wierzę, że większość z nich oparta na faktach.

Z jakiegoś powodu, nie potrafię powiedzieć jakiego, niektóre fragmenty czytało się się ciężej i wolniej(może konstrukcja zdań, może kontekst), ale gdzieś w połowie znów, że tak powiem, ruszyło. Mniej więcej odkąd wsiadła do olbrzymiego busa.

Najbardziej podobało mi się jak bohaterkę poratowali reptilianie. 

Czytałem tekst, filtrując podane wydarzenia przez pryzmat rzeczywistości, dlatego taki zbieg okoliczności mile mnie zaskoczył. Najwyraźniej Baśka (podobnie jak moja znajoma), ma niezwykłe szczęście do ludzi.

 

+Gekikara

Bo to jest ciekawostka, uzupełnienie o esencji, która jest wielokrotnie wspomniana, ale żeby od razu nijaka?

Wybacz, literówka. Miało być „niejaką”, w sensie „pewna/pewnego rodzaju”. Już poprawiam.

W zasadzie o samych bogach to napisałem niewiele. 

Ja bym tak tego nie ujął. Spróbuję wyjaśnić czym są bogowie w oparciu o twoje opowiadanie.

Bogowie są tworami z czystej esencji które zyskały świadomość. Kreuje je wiara wyznawców – cechy, wygląd, charakter. Jest tylu bogów, ile jest wyznań, a ponieważ najwyraźniej pewna część z nich uważa się za stwórcę wszelkiego życia, to prawdopodobnie każdy z nich kłamie, albo nawet sam jest o tym przekonany, niezależnie od prawdy. Co za tym idzie, najpierw byli wyznawcy, potem bogowie. 

Zatem, bogowie u ciebie to jak zbiorowy myślobraz, napędzany esencją.

Napisz proszę, jeśli się w czymś mylę. 

Hej, ANDO

Historia jest całkiem interesująca, a największym atutem jest tu stopniowe odkrywanie prawdy o tym rzekomo utopijnej wspólnocie, Choć szczerze powiedziawszy postać Marta wypada nieco szaro. Tzn. nie sprawia wrażenia osoby na tyle dociekliwej ani interesującej by podejrzewać swoją wspólnotę. Tożsamość doktora jednak zaskakuje i nie licząc „tajemnicy” to uważam go za główną atrakcję. Jest jeszcze mały problem – koncepcja trochę za bardzo przypomina film „Wyspa” z 2005. Mało tego, powiedziałbym że to prawie to samo, tylko w innym wykonaniu. Niestety przez ten fakt, nie czuję jakbym poznał nową opowieść.

Od początku wiedziałem, że limit przekroczę. I właśnie dlatego od początku komentowałem na bieżąco. Dziś ostatni dzień, i o ile nagle nie wskoczy jeszcze 10 opków, to już wyszedłem na prostą.

To mój odwieczny problem. Opowiadanie często wychodzi za krótkie, bo wydaje mi się, że naprawdę wszystko już napisałam…

Ciekawe, bo ja, podobnie jak wielu innych ma odwrotny problem – rozpisuje się niemożebnie. Dowodem niech będzie przekroczony limit znaków w konkursie:)

Opowiadanie proste i faktycznie krótkie. Według moich kryteriów to prawie szort. Bohaterowie mknęli pędem przez opisane przez ciebie wydarzenia. Szczególnie było to odczuwalne przy pierwszym spotkaniu chłopców i generała. W zasadzie tylko ich przyniesiono a po chwili generał mówi, że zajmie się nimi później. Przydałoby się więcej interakcji bohaterów ze światem(to zawsze zajmuje trochę miejsca:).

Nie licząc tej prędkiej akcji, nie mam zastrzeżeń.

 

 

HAHAHAHAHAHAHA!!! Bogini feministek! HAHAHAHA!!! Dokładnie tak śmieszna i absurdalna, jak jej sobie niewyobrażałem.

Ale do rzeczy. Świat jest i jest ciekawy. Ale u ciebie są światy, planety czy jak? 

Na teraz wyobrażam to sobie jako jeden świat, którego mieszkańcy są świadomi istnienia czegoś poza tym co widzą. Bogowie to jedno – w wielu rodzajach fikcji i mitologii można by ich lepić, i działać będą na różnych zasadach. Na mnie jakoś twoja koncepcja nie robi dużego wrażenia. Chochliki – taka wstawka, ciekawostka i pewne uzupełnienie eterycznego łańcucha pokarmowego. 

Smoki – niby nic nowego, ale podczas czytania wyobrażałem sobie giganty, mknące przez pustkę i kosmos. Jeśli nie wykazywały zainteresowania ludźmi ani sprawami przyziemnymi, to może oznaczać iż posiadają głębszą wiedzę/rozumienie. Niby też się gdzieś zdarzyło, ale widok, czy nawet wyobrażenie istoty tak ogromnej jak żadna inna budzi pewien… zachwyt, może respekt. Więc to mnie zainteresowało z tej trójki.

Postacie faktycznie przypominają drużynę z rpga, ale dajesz im cechy charakterystyczne. I w tym trochę problem, bo w tym opowiadaniu wszystko czym są, jacy są sprowadza się do tychże cech charakterystycznych. Tzn. członkowie tej drużyny w zasadzie nie posiadają wyraźnych osobowości. Można by ich teoretycznie pozamieniać i wyszłoby na to samo. Oprócz Jorka, on ma wyraźny charakter i dobrze, że to on prowadzi czytelnika przez opowiadanie. Co więcej, jest to postać którą da się lubić – kolejny plus dla opowiadania. Szczególnie podobało mi się jego wystąpienie teologiczne. Moje pierwsze myśli “Wreszcie ktoś tu gada z sensem”(a propos bogini).

Podsumowując, czytało się całkiem przyjemnie, gdzieniegdzie zaciekawiło, gdzieniegdzie rozśmieszyło i się przy tym nie dłużyło.

 

+Versus,

Dziękuję za uwagi, choć raczej niewiele mogę zmienić. Opowiadanie w dużej części mówi o nostalgii długożyjącego bytu. Takie miało być. Akurat w tym opowiadaniu nie było dużo miejsca na akcję.

+Asylum,

Tobie również dziękuję za uwagi.

Kręcone warkocze? 

TAK, KRĘCONE WARKOCZE! Bo przecież nie napiszę dredy ;). Ja tu się śmieję, ale to właśnie miało przypominać. I wciąż to tak widzę. Żywe dredy. Nawet nie wiesz, ile problemów, czasu i śmiechu przysporzyło mi opisanie fryzury Oriasza. 

 

+Irka_Luz, Asylum, Versus,

Ponieważ wasze wrażenia zdają się podobne, odpowiem wszystkim naraz.

Przykro mi za niedosyt, niedobór informacji, brak fabuły i inne niedogodności. Nie miało to być to opowiadanie pełne akcji, a bardziej wstęp, przybliżenie cech szczególnych mojego multiwersum w dogodnej oprawie. Chciałem żeby wyszła z tego niezależna historia i wydawało mi się, że nieźle wyszło. Pretekstem miała być tu konkurencja Oriasza i Lethanela, ale jak ktoś wcześniej stwierdził – jest za mało odczuwalna. Może dlatego padło wrażenie braku fabuły.

Ale nie wszystkie opowiadania będą takie, więc nie zrażajcie się. Będzie akcja, będzie przygoda i będzie konflikt, a nawet rozwinięcie niektórych wątków poruszonych tutaj. (Aczkolwiek to wszystko może trochę potrwać, bo wolno mi idzie pisanie).

Dziękuję za wasz czas i opinie. 

Interesujący punkt widzenia.

Opowiadanie cały czas trzyma czytelnika w niepewności i ze świadomością, że coś jest nie tak. Taki triller z tajemnicą. Do fabuły uważam, że nie ma się czego ani jak czepić, gdyż zaprezentowałeś dość specyficzny motyw.

Od strony technicznej – specem nie jestem, ale nic mi nie zgrzytało.

Jako miłośnik fantasy, jestem bardziej nastawiony na akcję i przygodę, ale nawet jeśli miałem przed sobą Sci-fi, to nie czytało się tego ciężko. I dzięki temu opowiadaniu mogłem sobie postawić i odpowiedzieć na pytanie „Co bym zrobił, gdybym był na miejscu Conrada” :)

Witam jurora.

+AmonRa, dzięki za propozycje, były bardzo pomocne.

A jeśli mowa o uniwersum, to faktycznie, na wiele z tych wątków mam dość wyraźne historie. Trzeba tylko napisać ;)

Mam jakieś 2/3 kolejnego opowiadania (ok.40tys. znaków) – więcej akcji, mniej pytań bez odpowiedzi i więcej konfliktu.

Dziwny jest świat, gdzie bogacz żyje w biedzie,

a żołnierz na koniokaczce jedzie,

lecz z uśmiechem na ustach powiem wiecie,

PanieDomingo, niech ci się w konkursie wiedzie.

 

EDIT.

Konrad był, Konrad łypał,

Konrad Jima machinacje widział.

 

HAHAHA!!!

+nati-13-98

Dziękuję za odwiedziny, komentarz i uwagi.

Fabuła jest jaka jest i już za późno na zmiany. Uznałem to ciekawy pomysł – przedstawić daną część mojego multiwersum, opisać zamknięty wątek (rywalizacja), i zostawić kilka kwestii wyobraźni czytelników. Ale chyba zamiast ciekawości, zostawia niedosyt.

 

+PanDomingo

Dziękuję za pomoc z przecinkami, powoli zaczynam je wyczuwać:)

 ale może nieznajomość innych opowiadań z tego uniwersum uniemożliwiała mi dobre wyczucie kontekstu.

I tak, i nie. Pierwszy raz umieściłem Oriasza w opowiadaniu.

Prowadzę pewien specyficzny, a zarazem ryzykowny model opowiadań. Są trochę jak puzzle, jedno często nawiązuje do drugiego, leżącego obok. Jednak wciąż napisałem ich niewiele, w stosunku do tego, co mam w głowie i w planach. Mam dosłownie całą listę koncepcji i odniesień. 

Więc jedyną osobą odpowiedzialną za ewentualne kłopoty w odbiorze jestem ja.

+Shanti

Wiesz, oglądałem kiedyś Magicians(dziwne to było…), ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć tego archiwum.

Oriasz wzbudza ciekawość i przyznam się szczerze, zapisał się w mojej głowie lepiej niż główny bohater.

Oriasz to kozak, choć z wierzchu nie widać. W opowiadaniu Lethanel (tym razem) przedstawia bardziej świat wokół siebie niż siebie samego. To może być powód.

czytając miałam wrażenie, że jest to część czegoś większego i choć nie miałam problemu z odnalezieniem się w opowiadaniu, to jednak dało się to odczuć

Oj tak, oj tak. Muszę popracować nad dawkowaniem informacji. Raz za dużo, raz za mało.

Ale moje Wszechdrzewko rośnie:)

to już może być stricte kwestia gustu, ale zabrakło mi tu czegoś, wydaje mi się, że nieco więcej akcji, czegoś bardziej wyrazistego, po czym zapadłoby mi w pamięć; opowiadanie jest napisane w spokojnej, lekko melancholijnej tonacji

Tylko czekaj i patrz. Głowę daję że jeszcze niejedna osoba powie coś podobnego. Ale w sumie miało być melancholijne. A słowo, którego szukałaś, to zdaje się konflikt.

zainteresował mnie wątek jednej opiekunki i dziecka, które straciła; było oczywiste, że kryje się tu jakaś historia i szkoda, że tego nie rozwinąłeś.

Jeszcze rozwinę, i to na całe opowiadanie:). Fakt, mam tu całą historię, ale w limicie 28 tys. znaków(przekroczonym) nie można zamieścić wszystkiego. Co jakiś czas wrzucam takie easter eggi, które potem będą mieć swoje momenty.

 

 

Ja nie mogę, to jest świetne.

To opowiadanie, które nie zdziwiłbym się odnaleźć w jakieś antologii czy czasopiśmie. Bardzo drukowalne.

Drukowalne?! Powiem wam coś. Mam u siebie w pokoju, przeszklony regał z książkami które przeczytałem, a w nim dwie serie, które przypominają mi twój styl. Obie bardzo lubię. Więc jeśli planujesz jakąś sagę, to szybko znajdę miejsce.

Moja ulubiona postać – Upiorna babunia.(końcówka powala)

Walczyła o pierwsze miejsce z Tyfusem, ale jednak za mało go widziałem i za mało o nim wiem. (zastanawiałem się czy może mówić).

Twój główny bohater jest niczego sobie – pewny siebie, inteligentny, i z pewnością wie, jak sobie radzić w trudnych sytuacjach. Czyli mój typ.

Moje ogólne wrażenia – jak najbardziej pozytywne. 

 

Dziękuję za wyjaśnienie Silva. Nie jestem pewny, możliwe że to ja coś spaprałem wcześniej przy umieszczaniu tekstu. Ale jak opowiadanie wyskoczyło z datą sprzed ponad dwóch tygodni, to mało kto by je zauważył. Jak już napisałem w przedmowie “Przepraszam osoby, które wstawiły komentarz”.

No dobrze, w kwestii moich pytań. Pozwól mi najpierw coś powiedzieć.

Czytanie tej opowieści przypomina mi rozkładanie ruskich babek. Otwieram jedną – kolejna, otwieram – kolejna. I tak dalej, ileśtam razy.

W końcu dotarłem do ostatniej, a na niej widnieje wiadomość “by poznać odpowiedź, przeczytaj ukrytą wiadomość cofając się o 3 babki”.

Ok, znalazłem tę wiadomość na rzeczonej babce “już prawie, cofnij się jeszcze o 2 babki”,

2 babki później – “odpowiedź znajdziesz na 2 babce od końca”,

2 babka od końca – “wynik twojego równania to x=87p421/90*321ox”

???

Moje pytania – “o co tu właściwie chodzi?”, “to w końcu jaki jest ten prawdziwy świat?”, “aaa… to ona go zabiła cofając się do poprzedniej wyobraźni?”, “co to znowu za zarządca?” 

– Minęłoby o wiele więcej niż sekunda – odpowiedział mężczyzna. – Nie pamiętasz, jakie zasady rządzą prawdziwym światem.

“to jak płynie ten czas w wyobraźni?”.

Generalnie chodzi o to, że nie wiedziałem, co tak naprawdę się dzieje.

 

Jim, no normalnie wyciągam podręczniki….. ;)

Moment…

Drgania to cecha fali, a nie fala. De facto mają swój udział w widzeniu. Ok, dobra.

No ale nie powiem, że widzenie, to wyczuwanie drgań.

Jimie, jak patrzę na godzinę twojego komentarza, to aż przecieram oczy :)

Cieszę się, że ci się podobało i dziękuję za łapankę. Porównanie wydawało mi się dobre. Wiem, że z pojedynczych ziarenek zamków nikt nie lepi, ale chodziło mi o to jak niewielką częścią archiwum jest w tym momencie owa księga. Zastanawiam się, jakie inne porównanie by tu pasowało.

W sumie zarówno widzenie jak i słyszenie jest wyczuwaniem drgań

Akurat widzenie, to wyłapywanie fal, ale ze słyszeniem, to jak najbardziej masz rację. Zastanowię się nad tym.

Bardzo spodobał mi świat, który przedstawiłaś. Upiększony i wywołujący chęć odwiedzenia go i zobaczenia tego wszystkiego na własne oczy – Jelenia, drzewo, mieszkańców. 

Więc wizja jest tu na duży plus.

Nie będę wypominał gramatyki, bo ktoś już to zrobił za mnie i szczerze mówiąc sam mam podobne problemy.

Jednak przyczepię się do fabuły.

Pierwszą rzecz właściwie sama podsumowałaś ostatnim zdaniem w tekście.

– Ale coraz częściej zastanawiam się… kim niby jesteśmy abyśmy bawili się w boga?

I nie chodzi mi nawet o to, że decydowanie o zniszczeniu planety i eksterminacji mieszkańców jest moralnie niewłaściwe, tylko o to, że zwyczajnie nie ma sensu. Na pewno nie dla nacji, która dąży do ładu.

Każda cywilizacja ma swoje wzloty i upadki, taka jest kolej rzeczy. Bo żeby się ogarnąć i wyjść na prostą, trzeba najpierw w którymś miejscu coś schrzanić. Dalmy na to tę bardziej rozwiniętą część planety – kto powiedział że za nie wróci im rozum do głowy?

No ale dobra, mogą być zagrożeniem w przyszłości. Moment. Zagrożeniem dla osób, które podróże kosmiczne, technologie niewidzialności, niszczenia planet, a także konstrukcje rozumnych androidów ma w małym palcu? Musieliby się obudzić z ręką w nocniku… za kilkaset lat. Czemu by nie dać najpierw szansy by faktycznie coś przeskrobać a nie gdybać.

Wiem, że ja tu teraz bardziej filozofuję, a nie rozmawiam o tekście. Przepraszam, musiałem.

Ale wracając do fabuły, Joe podejmuje wreszcie tę trudną decyzję o zniszczeniu planety… opierając się na wrażeniach z jednej wizyty, u tylko jednej z kultur, w dodatku mało licznej.

“Tak, powiedzieli mi jak źle się u nich dzieje, jakie im krzywdy tamci wyrządzili, więc trzeba ich zniszczyć”

W sensie: “Sędzio, wydasz teraz wyrok, opierając się na zeznaniach jednego świadka, który jest silnie powiązany z jedną ze stron?”, Sędzia – “Tak, właśnie tak”.

Nawet nie odwiedził tych drugich i nie spytał, co oni mają do powiedzenia.

Wiem, że limit znaków itd., ale wrażenie pozostaje.

Na koniec chciałbym wzajemne wrażenia Joe i ludzi z drzewa.

To znaczy ich reakcje są trochę zbyt naciągane. Doświadczony Piewca zachowuje się jak małolat, przebywając wśród ludzi drzewa. Ja wiem, że takie widoki i doświadczenia budzą podobne emocje, ale jednak odrobinę przesadziłaś. Do tego stopnia, że wydawało mi się, że Joe faktycznie ma 30 lat max. Nawet bliżej 20. Jakie było moje zdziwienie gdy przeczytałem końcówkę:)

Ostatnia rzecz, odwrotnie – reakcja tubylców. Dwa słowa – zbyt wszystkowiedzący.

 Nic sobie nie robią z tego, że przybył do nich kosmita, mało tego, wiedzą kim jest i z czym przychodzi. Naciągane.

Z mojej strony to wszystko. Pomimo tego mojego zrzędzenia, naprawdę miło się czytało.

 

Pomysł na opowiadanie miałeś niezły, ale z wykonaniem trochę gorzej. Problem stanowiła dla mnie chaotyczność akcji i wydarzeń, a na koniec doczekałem się odpowiedzi rodzących jedynie więcej pytań. 

Tym co oceniłbym na plus, to ciekawość, jaką rodziły plany dziewczynki i na czym one mogły polegać. Spodziewałem się jakiegoś przytłaczającego zwroty akcji, ale i tu się trochę zawiodłem.

Końcówka była największym problemem, jak już wspomniałem – dużo pytań bez odpowiedzi, do tego stopnia, że zadawałem sobie pytanie “co się tam właściwie działo?”.

 

Fantasy, magia i inne światy to moje tematy więc przyszedłem tu będąc dobrej myśli.

Najpierw kilka uwag:

Wziął do ręki odłamek i zmrużył oczy w uśmiechu.

Brzmi to jakby zmrużenie oczu oznaczało uśmiech. Zmieniłbym to jakoś.

 

Nie wiem, jaką rolę pełnią te gwiazdki, ale pierwsze dwie można bez problemu scalić w jeden tekst. Miałoby to więcej sensu.

 

I nie podpieraj cudzych ścian, to niegrzeczne.

To znaczy, że w jakiś sposób miałby umacniać ich konstrukcję? W sensie : “Nie opieraj się o cudze ściany, to niegrzeczne”, prawda?

 

W dzień chronili się na parterze i w chłodnych piwnicach, a spali na piętrze. Jeszcze wyższe poziomy służyły im za składy. Większość ludzi trudniła się handlem i rzemieślnictwem, więc taki system miał sens.

Szczerze, to nie wiem czy ma sens taszczenie ciężkich ładunków po kilku piętrach. W dodatku do części budowli najbardziej podatnych na zmiany temperatur.

 

Miłka zmrużył oczy i spojrzał złowrogo na słońce. Miało inny kolor niż był przyzwyczajony, przeraźliwie jasny, ale zabarwiony nieco różem – i było ogromne.

Pierwsza część drugiego zdania wskazuje, że podmiotem jest tu słońce, nie kolor. Moja sugestia:

“Miało inny kolor niż był przyzwyczajony – przeraźliwie jasne, ale zabarwione nieco różem. I było ogromne. 

Albo przecinek i z małej litery. W tym nie jestem w tym dobry.

 

Podsumowując, czyta się dość lekko i przyjemnie. Żadnych innych uwag technicznych nie mam. 

Zawsze lubiłem koncepcję podróży między światami. Stawia to pytanie “jak będzie wyglądać następny i kolejny świat?”. Podróż to idealny inicjator przygody, której trochę mi u ciebie zabrakło. Ale wiem, że limit znaków to nielichy ciężarek, dlatego przeczytałbym dłuższą opowieść, gdzie poszczególne światy i interakcje bohaterów z nimi, będą pokazane bardziej szczegółowo i kolorowo.

Pięciościenna wieża Treqar, niegdysiejsza siedziba demona, stanowiła oś i centrum miasta, zbudowanego setki lat wcześniej na szczycie samotnej góry Nor, u podnóża której płynęła rzeka Palh. Treqar wyrastała setki stóp ponad miasto, emanując trupim blaskiem, a katakumby grobowca sięgały przynajmniej tyle samo w głąb skał.

Niby błędu tu nie ma, ale mój mózg interpretuje to jakoś tak: “ Wieża Treqar, na szczycie góry Nor, u podnóża rzeki Palh”.

 

Pięciościenna wieża Treqar, niegdysiejsza siedziba demona. Stanowiła oś i centrum miasta, zbudowanego setki lat wcześniej na szczycie samotnej góry. Wyrastała setki stóp ponad miasto, emanując trupim blaskiem, a katakumby grobowca sięgały przynajmniej tyle samo w głąb skał.

 

Myślę, że tak jest bardziej przystępnie. Nie potrzeba tu dodatkowego nazewnictwa, Tym bardziej że dla fabuły wydaje się nie mieć większego znaczenia. 

Przeszedłem pod pomostem Trzecim, z Trójkąta Rozrywkowego do Arystokratycznego, zmierzając ku pomostowi Drugiemu, za którym rozciągał się Trójkąt Królewski. Budowle stały się ładniejsze, większe, ale jak w całym Rallibu, rozrastały się głównie w dół, po opadających między pomostami zboczach góry.

Trójkąt rozrywkowy i arystokratyczny? Czy dzielnice miasta przybierają taki kształt? Ciężko było mi sobie wyobrazić to miasto przy pierwszym czytaniu.

 

Pozwól że sprostuje swoją późniejszą wypowiedź. Najpierw przeczytałem pierwsze trzy części opowiadania, następnego dnia resztę. Przez co te pierwsze potraktowałem jako całość. Mój błąd.

Bohater moim ulubionym nie jest, ale plus za przeciwstawienie się demonowi. I minus za gwałt, na który tak wszyscy narzekają.

Nie, nie chodziło mi o minus jako opowiadanie. Miałem na myśli bohatera. Podobał mi się bo przeciwstawił się demonowi, ale nie podobał mi się bo kogoś zgwałcił. Nie ma nic złego w poruszaniu negatywnych aspektów świata w opowiadaniu. 

Z jakiegoś powodu mój oryginalny komentarz się nie wyświetlił toteż przepraszam, ale napiszę jego streszczenie.

W pierwszych trzech częściach jest dużo informacji podawanych jedna za drugą co utrudnia odbiór. Szczególnie opis miasta. Potem jednak było lepiej. Więcej akcji, praca wartowników, ogólnie ciekawiej.

Bohater moim ulubionym nie jest, ale plus za przeciwstawienie się demonowi. I minus za gwałt, na który tak wszyscy narzekają.

Ogólnie poza tymi kilkoma opisami czytało się nieźle.

Cześć. Na początek powiem, że jestem jednym z nielicznych jak widzę, którzy nie czytali twoich wcześniejszych opowiadań. Zatem wystartowałem z pozycji czytelnika niewiedzącego co ma przed sobą.

Muszę powiedzieć, że na początku byłem sceptyczny, bo karykatury w literaturze nigdy nie lubiłem. I tak naprawdę mógłbym podsumować swój komentarz pierwszą częścią poprzedniego zdania.

Ponieważ przez cały tekst nieustannie przekonywałeś mnie do swojego stylu. I wiesz co? Udało ci się.

Wciągnąłem się, śmiałem się, bohaterów polubiłem.

Podoba mi się jak po trochu wprowadzasz realia rzeczywistości do swojego wyimaginowanego świata(np. stalowa tapicerka), mieszasz je i na koniec przyprawiasz absurdem(proca itp.), który choć z początku mi przeszkadzał, to w pewnym momencie nabrał sensu(możliwe, że po prostu wolno kumam).

Zastanawiam się tylko, czy wpisuje się to w temat konkursu. “Tajemnice światów” , w sensie liczba mnoga, więc rozumiem to jako wiele światów w jednym opowiadaniu. Spytaćby czy zwyczajnie “inny świat” się kwalifikuje.

Trochę też o to chodzi. ;) Jest to fajna opcja, zwłaszcza dla świeżynek. 

To ja mam fajny pomysł. Na następny konkurs jury będą stanowić uczestnicy i sami będziemy sobie wręczać nagrody :)

A ja siebie nazywam “początkującym”.

Jak się zaczął konkurs, miałem jakieś 85% opowiadania o idealnej tematyce, spełniającego wszystkie wymagania. Problem tylko w tym, że zbliżał się do limitu 28 tys. znaków. Panika i frustracja.

Spojrzałem w punkt 16– YESSS, pomyślałem sobie:  Ok, 30 % powinno wystarczyć.

Dziś prawie skończyłem, i z ciekawości spojrzałem na liczbę znaków. 

32 008

NO ŻESZ…gumiś.

Hm……ciekawe ile przyjdzie opowiadań.

 

Ale jak sobie pomyślę ile osób ma podobny problem to pociesza mnie myśl, że na koniec każdy każdego będzie czytał.

 

Witam autora i resztę komentujących.

Chwilę się zastanawiałem co napisać po przeczytaniu, bo jeśli są tu jeszcze jakieś problemy techniczne to ja ich nie widzę.

Krótkie i dopełnione opowiadanie. Dramat na tle fantastyczno-nadprzyrodzonym. Widzę sens, widzę puentę, mimo że fanem dramatu nie jestem. Podoba mi się pomysł o dwóch wcieleniach z różnych światów, wpływających na siebie. Choć szczerze mówiąc, to jakoś nie potrafiłem sobie wyobrazić formy tego potwornego wcielenia. Wydaje mi się, że czegoś zabrakło do pełnego obrazu ale póki co, to tylko mój problem.

 

Po chwili postanowiłem jeszcze coś dopisać. Myślę że warto by zmienić nieco kolejność niektórych wydarzeń. Mianowicie, by najpierw przyśnił mu się ten sen, potem znalazł książkę i dopiero potem narodziny pierwszego dziecka. 

Dodałbym jeszcze scenę, w której Laserian budzi się z owego snu i dokładny moment, w którym odnajduje książkę. To dlatego, że zaraz po opisaniu pierwszych wydarzeń z drugiego świata od razu przeszedłeś do rozmowy bohaterów. Przez to ma się wrażenie że temat książki wyskoczył znikąd. To znaczy, nie dałeś tu odpowiedniego wprowadzenia czy też przejścia.

Dziękować i chwała wam za to:)

Dla mnie temat wraz z podpunktami jest zaiste wymarzony. To będzie mój pierwszy konkurs. Na pewno nie przegapię.

+Alysum, Outta Sewer

Ok, od czego by tu zacząć. 

Ten szort jest sceną wyciętą gdzieś z mojego uniwersum. Nie ma tu wszystkich konkretów. Nie ma nawet połowy, więc rozumiem, że po przeczytaniu pozostaje masa pytań. A to dlatego, że mój świat jest dość złożony, przez co wyjaśnienie wszystkich kwestii zajęłoby mi drugie tyle tekstu co ten szort. Zatem chciałem podać informacje, które odnoszą się bezpośrednio do przedstawionej sytuacji. Gdzieniegdzie pozostają luki co prawda, ale z czasem dojdę i do nich. 

+Outta Sewer

Dziękuję za zwrócenie mi uwagi z danym fragmentem, pomyślę i poprawię.

Odpowiadając na twoje pytania(częściowo, bo nie chcę teraz za dużo zdradzać)

– Tak, chodzi o drzewo światów podobnie jak Yggdrasil (choć Yggdrasill to przy nim sadzonka:),

– Kule to “okna” do innych światów,

– Jest trzech głównych opiekunów,

– Nie, nie jest tak, że każdy świat ma swojego opiekuna,

–  Nie mam pojęcia, co to Lady Blackbird, ale zapewniam że bazowałem tu na swojej wyobraźni:).

+Alysum

Wiem, że mam tu problem z powtórzeniami, ktoś mi już to pokazał. Jeśli chodzi o styl – nie mam jeszcze swojego stałego/wyrobionego, ale już teraz mogę powiedzieć, że taki prosty to nie jest.  W tym tekście dla przykładu jest sporo zdań które z pozoru nie mają większego znaczenia i mogą wyglądać na nie do końca udane(oczywiście nie wszystkie, błędy się zdarzają). Jednak ich treść i dobór słów będą nieść za sobą długotrwałe konsekwencje.

Ale rozumiem, że pomysł ci się spodobał. Zamierzam się go trzymać. A nad warsztatem pracuję przy każdej nowej treści.

 

Dziękuję wam za rady i opinie.

 

+Geeogrraaf

Dziękuję za twój komentarz i uwagi. Przejrzę tekst i pomyślę, co i jak można by pozmieniać.

Dlaczego dopiero później użyłem słowa “kostur”? Laska i kostur to osobne przedmioty. Mianem “laska” określa się zazwyczaj krótki kij, gdzie człowiek opiera się o jego końcówkę. Kostur jest dłuższy, i to tak naprawdę jedyna różnica, jeśli chodzi o wygląd, czy zastosowanie.

Aczkolwiek faktycznie powinienem użyć jakiegoś zamiennika na ”kostur”.

Cieszę się, że ci się podobało.

Opowieść muszę przyznać mnie zaciekawiła i rozbawiła. Mam pytanie: Czy wathan jest tu synonimem do duszy? Czy jednak czymś się różni i stąd inna nazwa. Ale skoro jest to opowiadanie wprowadzające jak twierdzisz to rozumiem że rozwiniesz tę kwestię później.

Przeszkadzał mi tylko drugi akapit. Musiałem przeczytać drugi raz by zrozumieć co chcesz przekazać.

Na początek powiem że nie każdego odrzuca długość tekstu. Jeśli jest co czytać, czyta się dobrze to w czym problem?

Fabularnie niczego bym się nie czepiał,  podobnie stylu. Tylko dwie rzeczy rzuciły mi się w oczy.

jedynym jego wyposażeniem było dębowe biurko, solidne choć pozbawione ozdób, i dwoje krzeseł

Następnie wspominasz że ściany są zastawione przez szafki. Niby nic wielkiego ale wciąż.

Druga rzecz to wypowiedź Brenora.

– Jako dziecko straciłem rodziców w Wielkim Pożarze Esphelim…

Jednym tchem opowiada historię swojego życia. Jest ona dość długa i zwyczajnie tam nie pasuje. Może lepiej rozbić to na dialog pomiędzy bohaterami a jeszcze lepiej skrócić ten monolog i zostawić tylko najważniejsze informacje które dotyczą ich obecnej sytuacji.

To tyle. Mam nadzieję że moja opinia była pomocna.

 

+regulatorzy

Doceniam radę i opinię. Od siebie chciałbym dodać że to nie tak że nie nie mam żadnego pomysłu na tę opowieść. W takim wypadku nie pisałbym nawet tego fragmentu. Jednak faktycznie nie mam jeszcze wszystkich szczegółów.

Jeśli chodzi o zamieszczane przeze mnie fragmenty – jedno opowiadanie podzieliłem na dwie części, i jest ono samo w sobie skończone. Piszę opowieści z jednego uniwersum i będą kontynuacje. Mój główny problem to długość opowiadań. To jedno które wspomniałem, ukończone liczy sobie około 130 tys. znaków. Z kolei inne opowiadanie które jest na wykończeniu zajęło mi prawie 100 tys. znaków. 

Wobec tego nie jestem pewny czy ma sens zamieszczanie ich na tym portalu. Zastanawiałem się czy nie wysłać takiego opowiadania na email redakcji. Doceniłbym radę odnośnie tego tematu.

 

Mam pytanie odnośnie długości opowiadań i jej konsekwencji. Dowiedziałem się że teksty o długości powyżej 80 tysięcy znaków nie są umieszczane w grafiku dyżurnych. Rozumiem też że tak długie opowiadania, czy też powieści cieszą się mniejszą popularnością wśród tutejszych czytelników. Czy w takiej sytuacji sensowniej dla początkującego byłoby wysłać taki tekst prosto na email redakcji, czy jednak umieścić na stronie, a może jedno i drugie?

Nowa Fantastyka