Profil użytkownika


komentarze: 539, w dziale opowiadań: 379, opowiadania: 130

Ostatnie sto komentarzy

Cześć Ocha :) Sethraelu, czy wróciłam, to się okaże. W głowe zbyt pusto, by pisać, na domiar złego czasu zbyt mało, by podczytywać portalowych przyjaciół (nie wspomnę o nieznajomych). Ale – jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa, hyhy.

Hej, i ja dostałam swój zbiorek. Ostatnio miałam nieco gorący czas w życiu (wszystko dobrze się na szczęście skończyło), ale w końcu znalazła się chwila by iść na pocztę, odebrać przesyłkę, a terazi zalogować się na portalu :) Spis treści… hm… ciekawy :D. Myślałam, że tak ma być, ale przyznaję, że nie analizowałam gopod kątem "zgadzalności się". Planujecie drugi zbiorek? Ciekawe, muszę kupić! I muszę też w końcu coś napisać, zaczęte opowiadanie leży odłogiem od pół roku, a ja się opieprzam. Pozdrawiam wszystkich!

Ryszardzie, dziękuję. Wybaczcie mi nieobecność, ale... zresztą, Markowi już pisałam w sprawie papierów itd...

Ledwiem żywa, małe żyjątko w moim brzuchu daje popalić. Gdy się trochę ogarnę, coś pewnie tu wrzucę, inspirowane rozmyślaniami podczas pochylania się nad muszlą klozetową :D

Rewelacja! Brawo, chłopaki!

(...co napisali wierszyk dla draki ;)

Do Bemik: Piszesz, że niektórzy omijają Twoje teksty. Tak, ja np. omijam niektóre z prostej przyczyny - chcę mieć więcej czasu na przeczytanie tekstu Autorki, którą znam i cenię (zresztą, to dotyczy również tekstów innych autorów), dlatego zostawiam lekturę na później. Niestety, później zdarza się, że czasu jest jeszcze mniej, a pojawiają się nowe rzeczy do przeczytania :P.

Muszę zajrzeć do kontynuacji Ogarów i na pewno to zrobię, bom ciekawa, co było dalej. Już nawet przeczytałam kilka akapitów. Tylko że teraz mogę poświęcić na komputer jakieś pół h dziennie :(

Ze mną w ogóle czasem jest tak, że chciałabym napisać więcej niż tylko lakoniczne "Fajne", ale bardzo brakuje mi czasu na ciągłe, "skoncentrowane" spędzenie przed komputerem kilku godzin, na analizę jakiegoś tekstu, wyłapanie błędów itd.. Najczęściej czytam forum z doskoku, między spacerem z dzieckiem, obiadem, budowaniem z klocków itd.. Być może niektórzy z Was mają wrażenie, że jestem częstym gościem na forum i spędzam tu całe dnie. Tak, komputer bywa włączony przez większość dnia, ale ja siadam do niego na chwilę, przeczytam kilka akapitów, a potem dziecko mnie wzywa i - mimo że przeczytałam opowiadanie - nie miałam szansy go skomentować lub skomentować porządniej. Często w ten sposób przegapiam wiele dobrych tekstów albo tracę myśl, którą chciałam komuś przedstawić w poście.

Dlatego też tak bardzo zależy mi na opinii komentujących - bardzo sobie biorę do serca krytykę, bo wiem, że nie mam czasu na tworzenie kolejnych gniotów, w którym powtarzam błędy z poprzednich tekstów. Bardzo wiele zyskałam m.in. dzięki komentarzom Rogera, który potrafi wskazać jeden błąd, ale tak celnie, że zabija mnie jednym ciosem i dobrze wiem, że w następnym teksćie na pewno ten sam rodzaj błędu się nie zdarzy. Jeśli kiedykolwiek uda mi się cokolwiek wydać, pan RogerRedeye (czy tego chce czy nie) dostanie ode mnie w prezencie egzemplarz z najszczerszymi podziękowaniami.

Cóż, moja rada dla młodych, bezdzietnych autorów - piszcie teraz, póki macie noce do nieprzespania, póki macie wolne popołudnia po zajęciach na uczelni, póki Wam nikt nad uchem nie krzyczy "mama/tata chodź!", piszcie, ile wlezie. Potem może być o wiele trudniej :P

Przepraszam za offtop w ostatnim akapicie.

Ciekawy wątek. W wolnej chwili sobie przeczytam.

U mnie wiele zależy od czasu, którym dysponuję. Jeśli mam możliwość - dyskutuję, dopytuję i drążę, dlaczego mnie skrytykowano, ale często mam jedynie chwilę na siedzenie przed kompem i mogę po prostu podziękować za komentarz lub rzucić coś w stylu "pomyślę o tym, może masz rację".

Gratuluję zwycięzcom, a zwłaszcza Unfallowi. Szkoda, że nie zdążyłam zagłosować (byłam na wakacjach bez netu), ale - to i tak by nic nie zmieniło :).

Powyższy komentarz popłynął z dobrego, szczerego serca, które ludziom jest z reguły przyjazne. I jeszcze jedno - znam się na ludziach, zawodowo zajmuję się oceną ich kompetencji, wprawdzie nie chodzi o te literackie, ale jednak.

Chyba drugi raz w życiu to piszę, ale czasem chyba trzeba: daj sobie spokój z pisaniem. Nie każdy musi to robić. Pisałeś kiedyś (specjalnie sprawdziłam), że jesteś odlewnikiem. Może zajmij się odlewnictwem artystycznym? Rzeźbą? Nie wiem. Artystycznie można się wyżywać na wiele sposobów, skoro masz taką potrzebę. Jesteś wrażliwym człowiekiem, to widać. Szkoda, żebyś marnował tę wrażliwość, zbierając baty na forach literackich. A tylko takie Cię czekają, najwyraźniej.

Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

Największa nielogiczność tkwi w tym, że gdyby baba i chłop się spotkali i odkryli bam bam bam bam, to ani ona by od razu nie odeszła, ani on nie pozwoliłby jej odejść :)

A mnie się nawet podobało. Dziwaczne trochę, trochę nielogiczne, ale przyjemne w odbiorze.

Oj tam oj tam :) Ja z sentymentem wspominam nocne pobudki. Wstawałam cichutko, brałam młodą na ręce i w świetle małej lampeczki karmiłam. Nie zamieniłabym tamtych emocji na żadne nocne imprezy albo szarość życia, gdy tylko praca-dom, praca-dom...

Unfallu, pewnie się nie dowiem, co to reumatyzm, bo zanim dożyję osiemdziesiątki, umrę na katar :(

Koik - Staram się. Dobrze, że i tak dopiero w poniedziałek wyjeżdżamy "na majówkę" :)

Tintin - Zazdroszczę Twoim uczniom takiego nauczyciela :)

Ja mam dzisiaj jakieś osiemdziesiąt, bo mam koszmarny katar i jedyne na co mam ochotę to siedzenie pod kocem.

Bemik, miało tak zabrzmieć. To żart! Ja zawsze byłam zdania, że mamy tyle lat, na ile się czujemy. Ja, dla przykładu, cały czas mam jakieś 20 i tego się będę trzymać :D

Rogerze, sbsolutnie nie przejmuję się moją nieznajomością niemieckiego. Do tej pory nigdy nie była mi ona potrzebna. Wystarczająco znam angielski. Słowa Twaina - bardzo trafne, dzięki za ten cytat. Skopiuję sobie i zachowam na pamiątkę, będą jak tarcza do obrony przed ewentualnymi atakami tych, którzy uważają, że każdy inteligentny człowiek powinien znać ten "język nowożytnej filozofii".

Unfallu, rozumiem :). Nie przejmuj się mną, aż tak bardzo się nie przejęłam. W końcu to fikcja, poza tym - dzidziuś nie dzidziuś, to jednak Hitler! Dobrze mu tak.

Reguł konkursu nie pamiętałam tak dokładnie, bo i tak nie planowałam nic pisać.

Tintin, w ogóle nie uważałam :D. Z niemieckiego miałam "mierny" (w moich czasach jeszcze była taka ocena :D). Po trzech latach nauki nie byłam w stanie sklecić ani jednego poprawnego zdania w tym straszliwym języku :D

Ja z niemieckiego nic nie pamiętam, ale z tego, co pamiętam ;), wydaje mi się, że tylko rzeczowniki.

Dobrze, że Hitler przegrał wojnę, bo nie wyobrażam sobie, że dziś musielibyśmy (być może) mówić po niemiecku. Brrr!

to* niech sobie zostanie

Też myślałam, że będzie o Stachurze :).

Nie jestem ekspertem od pisaniny, ale mam jedną zasadę - liczy się umiar. Jeśli w jakimś zdaniu za cholerę nie da się się wywalić, bo niech sobie zostanie. Dobrze jednak, jeśli w następnym i poprzednim zdaniu już się nie ma. Ja tak to widzę.

Bardzo dobre. Mimo wszystko, jak zwykle (ech, te baby, zawsze ten cholerny instynkt macierzyński), liczyłam na inne zakończenie, bez łez niemowlęcia.

Wiele zależy też od samego "nowego". Jeśli ktoś popełni w pierwszym tekście wiele błędów - z reguły może liczyć na surową, lecz sprawiedliwą opinię o tekście, bez kpin i poniżania. Ale, jeśli "nowy" jest całkowicie na dobre rady odporny i zupełnie nie przyjmuje do wiadomości, że jakiekolwiek błędy popełnia - wtedy sorry, ale nie ma co liczyć na to, że forumowicze będą się z nim cackać. Podobnie w przypadku, gdy "nowy" owszem, krytykę przyjmie z pokorą, ale za chwilę wrzuca tekst, który jasno dowodzi, gdzie debiutant ma rady komentujących...

-Tak, to jest czas. Rodzi, daj mi wodę i ręczniki, ty Duncanie będziesz ją wycierał. - Umarłam :D To brzmi tak, jakby bohaterka zamiast rodzić, robiła, za przeproszeniem, kupę i najistotniejszą czynnością było wycieranie.

Wtakim razie czekam na info o wydaniu powieści pana Unfalla pt. "Hitler, czyli gruszki na wierzbie". Albo "Byłem Hitlerem - moja historia". Albo "Ja, Hitler". Albo "Jak zakończyłem II WŚ". ;)

 

Jeśli nie zależy Ci na naszych opiniach, to po kiego grzyba wrzucasz tu teksty?

Rozumiem, że chcesz pisać "inaczej", ale pisanie w języku polskim zobowiązuje do stosowania zasad ortografii i interpunkcji. Bez względu na gatunek. Żaden korektor nie poprawi Twoich tekstów (napisanych w ten sposób), bo nie masz na to szans w żadnym wydawnictwie. No chyba, że sobie sam za tę korektę zapłacisz, podobnie jak za druk. Powodzenia.

Tekst jest bardzo słaby. Myśl sobie, co chcesz, pisz, co chcesz. Nie zwiększy to Twoich szans na rozwój, jeśli nadal będziesz miał o swoim pisaniu tak wysokie mniemanie. Może warto jednak wziąć sobie do serca komentarze użytkowników tego zacnego forum?

 

Unfall, no co Ty :D. Nie obiecuj darmowych egzemplarzy, bo po wydaniu książki zgłosi się do Ciebie sto tysięcy czytelników i powie, że oni tez byli na forum i Ci kibicowali, w związku z tym chcą Hitlera za darmo :D. No i z torbami pójdziesz :D:D

Smutna bajka, chociaż trochę banalna. Zły książę i poddany, który musi wykonać rozkazy i umrzeć. Zgrany motyw. Jednak sam pomysł mimo wszystko mi się podoba. Szkoda, że błędy przeszkadzają w czytaniu.

Był jak zwykle wypełniony optymizmem i radością z tego co robi, gdyż jest to jego zawód jak i ciekawa pasja.- Nie mieszaj czasów." Był to jego zawód", a nie "jest". Chociaż wtedy i tak byłoby to wszystko do przeróbki, bo powtórzenie "był" w jednym zdaniu nie brzmi dobrze. Inna sprawa, że "był wypełniony optymizmem" to też jakiś koślawy zwrot. Przepełniony optymizmem - znacznie lepiej, nie sądzisz?

wyczekując to nowych klientów. - Na stałych/starych klientów nie czekał? Chyba powinien, skoro nikt się nie pojawiał. Myśl o tym, co piszesz, czy to się w ogóle kupy trzyma.

zażyczył sobie abym ja nosił srebrną koronę - Po co "ja"?

- Oczywiście mój księciu. Mów czego sobie życzysz. Hełmu, może korony?

- Wyjąłeś mi to z ust rzemieślniku. - Wybacz, ale wybuchnęłam śmiechem. Jakieś niefortunne zestawienie - brzmi to tak, jakby książę mówił o koronie wyjętej z ust :D

piękna biała kareta z wykończeniami - Beznadzieja. Wykończenia - okropne słowo, zupełnie nie klei się z fantastcznym klimatem opowiadania. Strasznie lakonicznie. Brzmi to tak, jakby nie chciało Ci się opisywać, jakie to wykończenia miała kareta. A jeśli już uznałeś, że nie ma sensu jej opisywać w szczegółach (zbyt długi opis rzeczywiście nie pasowałby tutaj), trzeba było po prostu napisać "piękna biała kareta, o jakiej nie śmieli marzyć najwięksi królowie" czy jakoś tak. Bo teraz (kolejny błąd) jest to napisane tak, jakby królowie marzyli o samych wykończeniach, a nie karetach...

- Twoja tułaczka. Droga nędzny i przyszłej rozpaczy, i bólu - Droga nędzy i przyszłej rozpaczy? Nędza, rozumiem, jest nie tylko przyszła, ale i obecna, a rozpacz jedynie przyszła, dlatetgo musiałeś to jakoś zaznaczyć? Tylko po co? Wystarczyłoby "droga nędzy i rozpaczy".

Dalej nie mam czasu wymieniać.

Powiem więc jeszcze tyle - zwracaj uwagę na to, w jaki sposób przedstawiasz akcję i jej tło. Wyobrażaj sobie to, o czym piszesz. Twoje opisy są pozbawione naturalności, wyglądają miejscami, jakbyś pisał je na siłę.

podszedł do parapetu przy wysokiej okiennicy. - Po co w ogóle ta wysoka okiennica? Zaśmiecone zdanie. Poza tym - dziwnie brzmi trochę parapet przy okiennicy. Wydaje się, że to parapet, jako część okna, jest elementem "stałym", jeśli chcemy podkreślić sąsiedztwo okna i czegoś obok niego, to mówimy, że coś było obok okna, a nie okno (parapet) obok tego czegoś. Tak jest bardziej naturalnie. 

Obserwował ruch każdej osoby i rzeczy w całej okolicy.- Serio? Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, by człowiek był w stanie widzieć wszystko i wszystkich w mieście, na raz. Zwłaszcza, że posiadłość bohatera znajduje się "nieopodal", a nie w samym mieście...

Dalszych błędów nie wymieniam, bo inni komentujący zrobili to wcześniej.

Pomysł jakiś miałeś, ale wykonanie bardzo słabe. Popracuj solidnie, poczytaj, napisz kilka opowiadań zanim zabierzesz się za wymyślanie losów Fraterty. Chociaż sam fakt, że napisałeś "lubiał", świadczy o tym, że wiele lat nauki przed Tobą.

Unfall, próbuj. Co masz do stracenia? :D

Jakby co - ja kupię!

Podpisuję się pod komentarzem Prokris. Początek jest przeładowany i brzmi trochę tak, jakby ktoś chciał streścić w kilku zdaniach o co chodzi w "Modzie na sukces". Mimo wszystko - całkiem niezłe.

O nie! Nie podoba mi się taki scenariusz :D Już z dwojga złego wolę tę cholerną UE :D

Wciągający tekst, napisany sprawnie, dobrym językiem (może poza tym Big Benu, rzeczywiście, ale wydaje mi się, że to jakaś literówka czy cosw tym rodzaju), a jednak trochę mnie znudziły te bloki tekstu z opisami, jak potoczyła się historia świata. Moim zdaniem należało opisać, w tak krótkim tekście, jakim jest opowiadanie, jedynie fragment historii Europy, istotny z punktu widzenia UK np.. A to "Chiny to, Związek Radziecki tamto, Tybet tamto, a Ameryka siamto" brzmi jak wykład.

Mimo wszystko - brawo!

Dobre pytanie z tym "tęsknieniem/możetęsknieniem"! Jak to jest? Sama się nad tym zawsze zastanawiałam. Czekam na to, co odpowiedzą eksperci!

Strach nagle opuścił Krzyśka. Młody mężczyzna zadziałał odruchowo.- Tutaj to, o czym pisała Ocha, gryzie wyjątkowo.

Tak czy owak - udany tekst :). Wciągający jak diabli.

Marianno, masz podobnie, jak ja! U mnie wszystko przychodzi przy zmywaniu.

Notes się u mnie nie sprawdza. Po zapisaniu CZEGOKOLWIEK moim tragicznym pismem, nie chcę do tego wracać. Bazgrzę jak kura pazurem. Nie lubię pisać ręcznie. Gdyby mnie zbadał jakiś specjalista, pewnie stwierdziłby jakąś dysfuncję. Na szczęście do szkoły już nie chodzę i nikt mi zeszytu nie sprawdza :)

Ja notuję sobie w telefonie jakieś luźne, krótkie myśli. A potem, gdy piszę, wracam do nich i staram się je wykorzystać, jak kawałki materiału przy szyciu patchworkowej narzuty. Oczywiście musi być jednak jakiś rdzeń, główny pomysł, tło, postać. To przychodzi samo. Czasem we śnie (tak było z opowiadaniem "Brzemię", które wyszło chyba takie sobie, ale myślę, że pomysł był niezły, tylko brak mojego doświadczenia wylazł). Czasem gdy zmywam. Czasem przerabiam zasłyszaną historię (tak było z "Vessi", mogę zdradzić, że to była luźna interpretacja historii, która wydarzyła się naprawdę w Beskidzie Niskim). A czasem po prostu zastanawiam się, co jest dla mnie cenne, ważne (jakiś rodzaj motta) i staram się wymyślić, jakie wydarzenia mogłyby posłużyć jako ilistracja.

T.leno, mam podobne dylematy, gdy zostanę sama, bez dziecka. Gdy już "wypada" coś napisać, jakoś nie idzie.Ostatnio przerwałam pisanie opowiadania w połowie. Mam pomysł na ciąg dalszy, mam na zakończenie. A jakoś nie idzie. Każde zdanie wydaje się banalne, płaskie, sztampowe. Leży więc ten tekst od co najmniej miesiąca. Nawet teraz mogłaby to pisać, ale nie chcę tego robić na siłę.

Ja nie czułabym się oszukana. Jeśli opowiadanie byłoby wciągające, to bez znaczenia czy fantastyczne "elementy" istniałyby naprawdę czy nie. Przecież istnienie to kwestia względna ;). A zresztą, liczy się fantastyczny klimat, a nie jakieś suche zasady.

Co do trzeciego --- zdanie użyte świadomie. To prawda, jest to informacja dla czytelnika, ale nie tylko.  To zdanie od początku pokazuje stosunek Merra do dinozaurow: utylitarny. Póżniej w tekście nie ma zdania oznajmujacego --- też świadomie ---  ze los dinozaurów Merra nie obchodzi. To wynika z jego wypowiedzi, a pomaga Raskillowi, bo wie, że on  nie powinien się martwić --- i go lubi.  I to jest pierwsze zdanie informujące, ze jemu ta spraw "wisi". I dlatego celowo wplotlem tę informację na początku, świadomie dość oczywistą.  - Rozumiem. A jednak mi, jako czytelniczce, to zazgrzytało, po prostu.

Co do ostatniego zarzutu: trudno powiedzieć. Merro dalej kontynuuje  myśł, a w międzyczasie leci opis jego zachowamia. Tu chodzilo mi o to, żeby iniknąć nadmiaru dialogu i przy okazji pokazać, jak się  zachowuja. Caly passus należaloby zmienić, jeśliby zastosować dwukropek.- Jasne, że trzeba by wtedy zmienić. I ja bym zmieniła, właśnie po to, by uniknąć tego zdania z kropką, bo ono, moim zdaniem, kropką nie powinno się kończyć. Wywalenie kropki byłoby dla mnie w tym miejscu ważniejsze niż uniknięcie nadmiaru dialogu.

– Wiesz, zastanawiam się, czemu tak cieszy ich drapanie – w głosie Merra zabrzmiała badawcza nuta.

 Trudno czasem ustalić granicę i jednoznacznie stwierdzić, jak byłoby poprawnie. Dla mnie do bezpiecznego małej litery uprawnia jedynie użycie czasownika - powiedział, rzekł, wycedził itd., odnoszącego się bezposrednio do czynności "paszczowej". A w tym zdaniu tego nie ma.

To są jednak szczegóły prawie bez znaczenia.

– Wiesz, zastanawiam się, czemu tak cieszy ich drapanie – w głosie Merra zabrzmiała badawcza nuta. - Błąd w zapisie dialogu.

– Inne wyjaśnienie postawionej przez ciebie kwestii może okazać się diametralnie inne. - Czy to celowe potwórzenie? Moim zdaniem brzmi to dziwnie, tak czy owak.

– Starsze sztuki mięsożerców po prostu zabijamy. – Raskill powrócił do poprzedniego wątku rozmowy. – Nie możemy sprawdzić, jak odnosiłyby się do nas, gdyby urosły i stały się nieco większe. - Mam wrażenie, że informacja dla czytelnika, o zabijaniu starszych sztuk, jest nieco sztucznie wpleciona w dialog. Wydaje się, że przecież Merro powinien był o tym wiedzieć...

– Wstępna hipoteza jest taka. - Jaka? Byłoby lepiej, gdyby hipoteza została przedstawiona po dwukropku. Bo zakończenie tego zdania kropką sprawia, że brzmi ono jak tekst wypowiadany przez kogoś, kto na coś wskazuje, pokazuje. Np.:

- Facet był taki! - Mietek szeroko rozłożył ręce.

 

Milutkie opowiadanie. Merro i Raskill wzbudzają sympatię. Dinozaury też. Poza tym ani przez chwilę się nie nudziłam podczas lektury. Znać pióro mistrza (tak się mówi?). I brawo za pomysł.

Gwidon pewnie ma rację. Myślę, że to raczej wiązałoby się nie tyle z "awanturą o Judasza", co z faktem, że od Gwidona niektórzy mogą wymagać więcej, niż od Mag-dy. A to dlatego, że Gwidon nie jest anonimowym użytkownikiem, tylko użytkownikiem z konkretnym imieniem i nazwiskiem, w dodatku człowiekiem mającym na koncie publikacje papierowe.

Jednocześnie myślę, że ani jednej, ani drugiej "afery" by nie było, gdyby Gwidon od razu jasno stawiał sprawę.

Pytanie tylko - jaki jest nadrzędny cel. Nieskalane imię ;) czy zebranie bardziej obiektywnych komentarzy... Bo zarówno w przypadku Judasza jak i tekstu Mag-dy, Autorom chodziło właśnie o to drugie.

No, jeśli ktoś ma kilka kont, by na siebie głosować, to już wstrętne. Jeśli ktoś rzeczywiście tu na forum to robił, współczuję mu. Przecież nie po to bierzemy udział w konkursach, by je wygrywać, ale po to, by przekonać się, czy nasz tekst jest najlepszy lub choćby dobry. Jeśli kogoś nie stać na książkę, to niech idzie do biblioteki albo szuka tanich, używanych egzemplarzy :)

Masz rację Berylu, nie każdy się stara. Ja po prostu jestem miła i dlatego napisałam, że każdy :)

Ja też myślę, że pomysł wielu kont nie jest głupi. Można mieć przecież obawy, że jakiś kolejny tekst, który wrzucamy na forum, będzie oceniony nieobiektywnie, przez pryzmat naszej wcześniejszej działalności. Za dużo pochlebstw - jeśli wrzuca go osoba ogólnie lubiana na forum. Lub odwrotnie - ktoś, kto się "naraził" w rozmiatych dyskusjach, może być potem oceniany surowiej, bo każdy będzie chciał "temu bucowi" wytknąć jak najwięcej błędów. Oczywiście każdy z nas stara się być obiektywny, ale myślę, że jest mało prawdopodobne, byśmy wszyscy byli tacy święci.

Ja pozostanę przy jednym koncie, ale nie wydaje mi się, by ci, którzy z powyższych względów woleli stworzyć nowe konta, zasługiwali na potępienie (lecz niewątpliwie zasługują na kpiące uśmieszki w przypadku zdemaskowania ;))

Ocha, jeśli to sprzeczne z regulaminem, to regulamin powinien jakoś określać możliwość weryfikacji, czy użytkownik rzeczywiście ma kilka kont. A to, zdaje się, jest niemożliwe. Samo IP rzeczywiście o niczym nie świadczy, bo czasem (tak jak w przypadku Beryla i Joseheim) dwoje użytkowników rzeczywiście korzysta z jednego kompa. A skoro tego i tak się sprawdzić nie da, to po cholerę taki punkt w regulaminie?

Jeśli rzeczywiście to kilka kont jednej osoby, to sprawa tej osoby. Ja mam to gdzieś, oceniam tekst, internetowe sztuczki (w tym przypadku nieudane, bo naraziły użytkownika/użytkowniczkę na śmieszność i podejrzenia) mnie nie interesują.

Tekst jest naprawdę niezły i chyba to jest ważne, c'nie?

Bardzo dobry tekst, z kilkoma błędami. Niestety nie mam czasu teraz, by wyłapać więcej, ale - przede wszystkim - W dniu szesnastych urodzin na niebie pojawiło się UFO - Moim zdaniem brzmi, jakby to były szestnaste urodziny UFO... :D

Najlepszy Twój tekst do tej pory. Poprzednie miały coś w sobie, ale wydawały mi się pretensjonalne. A ten - super.

Pomysł świetny, wykonanie bardzo dobre jeśli chodzi o język. Ale zgadzam się z Rogerem. Czegoś tu zabrakło. 

Mimo wszystko - brawo!

Ano przyjemne :) Nie nudziłam się, czytało się dobrze :). Tylko zakończenie mi się nie podoba. Jakieś takie rozmyte, niejasne.

Jakoś nie zrozumiałam zakończenia.

Do poczytania, przyjemne całkiem, mimo POKEMONA (brrr!) i paru potknięć językowych.

Brajcie, fragmentu nie zacytuję, bo zostawiłam książkę w domu. A w tym tygodniu jestem poza nim. Gdy wrócę - poszukam.

Czytam teraz "Godziny" (wymieniłam się z Ceterari i je dostałam; tu wielkie dzięki za wątek o wymianie i kupnie :) i tam aż roi się od nawiasów. Na początku - konsternacja. Po co te nawiasy? Ble! Ale potem... czytam i czytam... i... nawiasy w literaturze są ekstra. Cudowne ubarwienie, wspaniały sposób "odwrócenia uwagi" czytelnika i przeniesienia je na jakiś istotny, ale nie pasujący do "głównego" zdania detalik. Miszczostwo świata (oczywiście pod warunkiem, że umiejętnie użyte).

W Muminkach zawsze najbardziej podobały mi się glany Włóczykija. Co za gość!

MC, spoko. Czytam Twoje opinie i wyciągam wnioski. Tym bardziej, że już w komentarzach ta scena się komuś tam nie podobała (chyba Ocha się "czepiała", że ta scena nie wyszła, miała dziewczyna nosa ;)). Najwyraźniej coś w tym jest. Cóż, za porno raczej się nie zabiorę :D.

Brajcie, bez urazy. Traktuj moje wypowiedzi z przymrużeniem oka. Ja feministką nie jestem i - czytaj sobie, co chcesz :) Pozdrawiam!

A jednak. Ale czytasz, bo warte przeczytania czy dlatego, że jest w nich porno (albo porno warte przeczytania...)?

Oj, pewnie nie czyta. Pewnie tylko zerknął ;). Może czekał na pociąg i na dworcu otwarty był tylko stragan z czytadłami, a Brajt zapomniał zabrać ze sobą czegoś bardziej sensownego? Więc wziął do ręki harlequina - a tam porno. Wziął innego - też porno. No i tak o.

Ach te baby... Co to się porobiło na tym świecie? - jakby rzekła moja babcia. Zapewne niedługo to kobietom będzie się zadawać w ulicznych sondach pytanie - ile razy dziennie myślisz o seksie? :)

Ja harlequinów nie czytam, więc nie wiem, co w nich jest.

Teraz rozumiem. Stokrotne dzięki za wyjaśnienie! Cóż, gdybym pisała "w swoim imieniu" ;), tej sceny z pewnością by nie było. Jednak tekst pisany był na konkurs, chciałam "zaplusować" u jurorów sceną "porno" bo to wydawało mi się doskonałą okazją do popisania się umiejętnością (której chyba jednak nie mam...) wczucia się w rolę faceta (zwłaszcza takiego "twardziela"). Wszak jury zapowiadało - im więcej scen typowo męskich/kobiecych tym lepiej. Więc wpadłam na pomysł z seksem. Najwyraźniej - nie udało mi się tego pomysłu dobrze zrealizować... Trudno :D.

Pozdrawiam serdecznie!

A, to nawet piórko dostałam. Dzięki! Piórko, piórko, fajna rzecz. Ładne :)

I jeszcze dopiszę - MC - bez urazy, mój komentarz zabrzmiał trochę, jakbym jakiś żal miała lub coś tam. Nie, nie, nie. Do mnie po prostu trzeba się zwracać prostemi słowyma :D. jakem Jędrzej!

O, srebrne piórko w tym miesiącu! Gratuluję Cellularowi! I reszcie piórkowych oraz oczywiście współwyróżnionemu.

Dziękuję za wyróżnienie i opinię o tekście. Muszę przyznać, że nie bardzo ją rozumiem. Nie, nie chodzi o to, że jest krytyczna (tego się mogłam spodziewać, a raczej - w ogóle nie spodziewałam się wyróżnienia). Po prostu nie wiem, co te słowa oznaczają. Czy chodzi o to, że brutalność w opisach nie powinna występować? Ja w ogóle nie widzę tam żadnej brutalności, raczej suchy opis czynności, faktów, zdarzeń, które dzieją się w takich dziwacznych, patologicznych związkach. Sceny, które opisane są dokładniej, nie są scenami gwałtu, nikt nikogo nie bije, nie poniża... Czy chodzi o to, że tej sceny powinno nie być? Że tego typu facet powinien przedstawić ją za pomocą eufemizmów, jakich mogłaby użyć dwudziestoletnia dziewczyna?

Nie rozumiem też zdania "Nawet jednak jeśli się odbijam (nie pomaga tu także szczątkowa fabuła..."

- Nawet jednak jeśli się odbijam? Odbijam? Od czego? Jak? :D Nie mam pojęcia, co pan MC miał na myśli.
Nie rozumiem opinii pod względem znaczeniowym. Prosiłabym o wyjaśnienie, o ile to możliwe. Jeszcze raz podkreślam - nie mam żadnych pretensji, po prostu chcę się czegoś nauczyć, a w tej chwili nie wiem, jakie wnioski mam wyciągnąć :)

Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za wyróżnienie!

Temat typowy dla czternastolatki (bo trochę banalny - chłopak w kapturze, samotność, samobójstwo...), wykonanie, jak na ten wiek, bardzo dobre. O błędach już sporo powiedziano. Nie przestawaj pisać.

Ja, gdy miałam czternaście lat, nie byłabym w stanie napisać tekstu na takim poziomie.

We no wyluzuj, Stargate. To oczywiste, że nikt tu Cię na poważnie nie analizuje...

Umarłam w tych miejscach, które wymienił Sethrael :). Bardzo fajne i zabawne opowiadanko. Mam nadzieję, że Zajączek będzie stałym gościem na naszym forum.

Ocha, cóż, ja też wyrażałam się brzydko w tamtej dyskusji. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że ONI zaczęli ;).

Marianno, absolutnie nie było w moim stwierdzeniu ironii. Kawałek o "nudzie" to bardzo subiektywne stwierdzenie. Ja po prostu nie jestem fanką takich opowiadań. Ale to nie Twoja wina ;) Myślę, że to jeden z najlepszych tekstów w marcu i już.

Pozdrawiam!

Na początek wywal cudzysłów z tytułu. Potem zajrzyj do hyde parku -  http://www.fantastyka.pl/10,4550.html, by sprawdzić, jak się zapisuje dialogi. Zrobiłaś to źle. Poza tym - przed myślnikami trzeba zrobić spację.

Rany, myślę, że na nowej stronie Fantastyki powinna być taka opcja, by przed dodaniem pierwszego opowiadania, wyskakiwało okienko z automatyczną sugestią: Debiutancie! Zanim dodasz opowiadanie, zastanów się, czy na pewno jest ono gotowe. Zajrzyj tu (tu link) i sprawdź, czy Twój tekst nie zawiera któregoś z najczęściej popełnianych błędów. Powodzenia!

Albo coś w tym stylu.

StargateFan, wyrośniesz z tej melancholii, gwarantuję. Człowiek w Twoim wieku z reguły myśli, że jest do cna dorosły. A potem zaczyna dorastać do myśli, że bardzo się mylił :). Ale nie martw się, wszystko w swoim czasie. Ciesz się obecnym stanem! :)

 

Ja oczywiście mam wewnętrzne dziecko. Niestety, czasem dominuje ono nad dorosłym. Już nie mogę się doczekać (jeszcze muszę kilka lat poczekać, aż moja córka dorośnie do chodzenia do kina), kiedy będę miała pretekst, by chodzić na te wszystkie niepoważne rzeczy, kreskówki, bajki, bajdy, głupoty. Moje wewnętrzne dziecko uwielbia Kubusia Puchatka, Hobbita, Władcę Pierdzieli, Było sobie życie, Dzieci z Bullerbyn (love po stokroć!), Niekończącą się opowieść, wyobrażanie sobie, że bogowie Summerów rzeczywiście byli kosmitami ;), Czerwonego Kapturka, Karolcię, Poczytaj Mi Mamo, Niebieski Koralik, Tajemniczy ogród (o, to cudowne!) i tak se mogę wymieniać jeszcze, ale oszczędzę Wam!

Gratulacje! Chyba muszę sobie gdzieś zapisać te bajki, bo szkoda by było nie przecztać ich dziecku za kilka lat (teraz ma dwa, więc trochę jednak za mało ;))

Ok, ale nikt nie mówi sporty, trenigni czy garnitury (w sensie spodnie od garnituru). A dresy - moim zdaniem to określenie tak mocno wrosło to w język polski, że można je uznać to za poprawne. Oczywiście - jasna sprawa, że z samego faktu używania czegoś przez ogół nie wynika poprawność, ale myślę, że w tym przypadku nie byłoby niczym złym, gdyby dresy poprawne się stały. Co innego wyrażenia typu "po najmniejszej linii oporu" - mówi tak większość ludzi, ale nigdy nie będzie to wyrażenie poprawne, bo występuje odejście od pierwotnego znaczenia, zwrot ten nie ma po prostu sensu. Podobnie - "w każdym bądź razie" - bardzo częsty błąd, który zawsze będzie błędem, bo nie trzyma się kupy. Albo - "poszłem" zamiast "poszedłem", to przeczy ogólnym zasadom tworzenia końcówek czasowników i nikt mnie nie zmusi do uznania tej formy za poprawną. Ale co jest złego w dresach? Nieważne, że dres nie jest tkaniną/dzianiną. Mówmy "rybaczki", mimo że rybaczka (ee?)też materiałem nie jest.

Ja mówię "dresy". Bo krócej i łatwiej niż "spodnie od dresu". Nie wydaje mi się, by był to błąd, a już na pewno nie błąd zasługujący na wskazanie go w komentarzu.

Pozdrawiam!

Regulatorko, bardzo lubię takie dyskusje :)

Regulatorzy - nie zgadzam się. Dres to właśnie cały komplet - bluza i spodnie. Na część dresu - spodnie - mówimy dresy. Nie dam sobie ręki uciąć za jego poprawność, ale wiem, że przyjęło się w języku polskim tak mówić. Wynika to chyba z "podwójnego" charakteru spodni. Sam rzeczownik spodnie występuje przecież tylko w liczbie mnogiej. Dlatego - dżinsy, sztruksy, rybaczki itd.. Więc czemu nie dresy?

Nowa Fantastyka