- Hydepark: Się

Hydepark:

Się

Słowko "się", zaimek zwrotny, którego pełno w naszym języku, potrafi być dość upierdliwe podczas pisania opowiadań. Wyskakuje co chwila nie wiadomo skąd. Ba, niektóre czasowniki nie funkcjonują bez niego, a inne zmieniają swoje znaczenie jeśli pozbawić je towarzystwa tego sukinkota.

 

 

 

Osobiście zwijam się jak mogę i bronię wszystkimi kończynami przed powtarzaniem draństwa. Traktuję je jak zwykłe słowo, tzn. sądzę, że zapisanie dwóch "się" w jednym zdaniu, czy nawet w zdaniach sąsiadujących, to błąd stylistyczny. Tymczasem w literaturze spotykam całkiem pokaźne nagromadzenia tego męczącego mnie zaimka, tak jakby powtarzanie go było uzasadnione.

 

 

 

Czy ze względu na wszędobylskość "się" ma jakąkolwiek taryfę ulgową? Czy niepotrzebnie się męczę zastępując tego gnojka rozmaitymi wygibasami językowymi?

 

 

 

Od razu napiszę, że nie mam pod ręką cytatów ze wspomnianej przeze mnie "literatury". Czytam sporo, na pewno kilka razy zetknąłem się z czymś, co wyglądało mi na błąd stylistyczny w wydanych książkach, prawdopodobnie w wielu różnych. Na 100% widziałem też coś takiego w opowiadaniach na NF i nikt z komentujących się tego nie czepiał, ale to akurat nie musi oznaczać poprawności zabiegu.

 

 

 

dzięki za odpowiedzi i pozdrawiam, Wlazio

Komentarze

obserwuj

ale to akurat nie musi oznaczać poprawności zabiegu.


A kto powiedział, że to w ogóle jest niepoprawne? Co najwyżej brzydkie ; )

Można się gimnastykować i próbować wyeliminować każde powtórzone "się", ale moim zdaniem to bez sensu. Pewnie, że tam gdzie da się łatwo z niego zrezygnować, powinniśmy to zrobić - to znaczy, o ile będzie to z korzyścią dla zmniejszenia nagromadzenia "się" w jednym miejscu.  Niemniej dwa czasowniki z się blisko siebie to żaden błąd - czasem po prostu tak jest lepiej i tyle. Zdarza się i nie ma co tego zbyt przeżywać ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ach no tak. Błędem jest kropka w tytule.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nagromadzenie jest, owszem, dość niemile widziane, jeśli tylko można niewielkim kosztem wyeliminować chociaż jedno "się".   

Wydaje mi się, że już się umówiliśmy, jak się będziemy bronili.   ---> język potoczny, trzykrotne powtórzenie nie razi w dialogu na żywo, w realu; powód prosty, tak mówimy bez zastanowienia i nie widzimy liter ani słów. Natomiast w literaturze, gdy czytamy, gdy w oczy włazi i kłuje ten sam zestaw liter....  

Mam wrażenie, że uzgodniliśmy argumenty, jakimi spróbujemy oddalić oskarżenie.   ---> to wersja maksymalistyczna, ani jednego "się", a znaczenie takie samo. Wystarczy podumać przez trzy czwarte sekundy. No niech będzie, że przez półtorej...

Jak ja eliminuję "się", to mi je betatesterzy przywracają. ;)

Po tytule myślałem, że będzie o Stachurze.

 

 

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

W życiu bym nie dał kropki w tytule, ale przy tak treściwym, jednosłownym nagłówku odruchowo ją dorzuciłem zmieniając nieco wydźwięk, podkreślając brzmienie samotnego "się". Ale skoro jest o poprawności, to niech będzie, że wywalę.

"Wystarczy podumać przez trzy czwarte sekundy. No niech będzie, że przez półtorej"

Prawda, ale czasem dumam tak co krok i mnie to po prostu męczy, bywa też tak, że półtorej sekundy nie wystarcza. Wszystko zależy od skomplikowania zdania oraz od częstotliwości występowania problemu.

Dzięki wszystkim raz jeszcze

Też myślałam, że będzie o Stachurze :).

Nie jestem ekspertem od pisaniny, ale mam jedną zasadę - liczy się umiar. Jeśli w jakimś zdaniu za cholerę nie da się się wywalić, bo niech sobie zostanie. Dobrze jednak, jeśli w następnym i poprzednim zdaniu już się nie ma. Ja tak to widzę.

to* niech sobie zostanie

Dukaj w Lodzie jakoś nie zadawał sobie takich pytań? Sądzę, że nie ma co udziwniać i silić się na ograniczanie się, w granicach rozsądku oczywiście, bo to taka sama część zdania (orzeczenia) i świat byłby bez niej... mniej piękny (przedstawiony tym bardziej).

Się wyraziło się swoje zdanie.

A ja uważam, że czasem lepiej powtórzyć, niż na siłę szukać dziwacznych i sztucznych zamienników. Nie tylko o "się" chodzi.

W istocie, nie powinno być dwóch "się" w jednym zdaniu, chyba że w wielokrotnie złożonym. Tak nakazuje przyzwoitość pisarska...

[Powtórzenia tyczą się wyrazów. Nie każde "się" jest osobnym wyrazem. Uśmiechnij się, odpręż się, ukłoń się. Nie widzę powtórzenia. A może uśmiechnij, odpręż, ukłoń?? Standardowo bez sensu. Z drugiej strony: umyj (kogo?) się, ubierz (kogo?) się, zabij (kogo?) się. Tak samo będę czytał, będę pisał, będę spał. Też nie widzę powtórek. Konstrukcja tzw. analityczna. Z drugiej strony: będę (czym?) tygrysem, będę (jaki?) pasiasty, będę (gdzie?) w Afryce. Cały ogon powtórzeń]* **.

 

* z zastrzeżeniem, że dajemy wiarę polskiej gramatyce

 

** zresztą powtórzenia w ogóle są bez sensu. Chcę powiedzieć kot, to nie, nie powiem, bo wcześniej użyłem. Powiem:  c z t e r o ł a p . Ładniej, co? Piaskownica po prostu***.

 

*** za to można słownictwo wzbogacić :-)

Witam w programie "Gotuj z Brajtem". Zgodnie z zapowiedziami, dzisiaj danie tradycyjnej kuchni wietnamskiej, zupa z kota bitego przed śmiercią prętem. Co nam będzie potrzebne? Przede wszystkim narzędzie zbrodni. W tym celu wystarczy zwykły łom, ale można też użyć pogrzebacza. Potrzebny będzie jeszcze nóż z ząbkami, aby obedrzeć sierściucha ze skóry. Ale najpierw musimy go złapać. Z doświadczenia radzę unikać dachowców, bo te znacznie trudniej pochwycić. Gdzieś po ulicy powinien krążyć jakiś domowy, przyzwyczajony do kontaktu z ludźmi mruczek. Do tego, jeśli zwierzak należy do dzieci sąsiada, które regularnie wrzucają piłkę do naszego ogródka, smak takiej potrawy na pewno zyska na wartości. Niezależnie od pochodzenia ofiary, najważniejsze jest pierwsze uderzenie. Tylko w jego przypadku możemy liczyć na efekt zaskoczenia, dlatego jak najszybciej trzeba futrzaka zamroczyć lub przetrącić mu kulasy. (...)

 

Nie wszystkie pogrubione słowa są tutaj użyte w charakterze synonimów, ale wszystkie, łącznie z dachowcem, da się w nim zastosować. Do tego jak widać można zamiast kocich synonimów stosować inne słowa, które posłużą za jego wymienniki w danym kontekście, tak jak tutaj ofiara.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Regulatorzy udowodniła mi kiedyś, że da się uniknąć "się" nawet tam, gdzie wydawało mi się, że już się nie da.

(4xsię w powyższej linijce, tak na marginesie). Ale - jednak - nie wszędzie się da. Nie zawsze jest to też potrzebne.

Co do innych powtórzeń - jeśli się da, to pewnie, unikać. Ale czasem to, czym zamieniamy, brzmi tak niezgrabnie i kwadratowo, że - moim zdaniem - właśnie dla płynności i poprawności tekstu lepiej powtórzyć. 

Kiedyś miałam problem z okiennicą - nie ma zamiennika, a przynajmniej nic nie wymyśliłam, słowniki synonimów zawiodły. W końcu użyłam słowa "przedmiot", dotąd uważam, że brzmiało to jednak dość pokracznie.

Przykład brajta - w tym kontekście, humorystycznym, można używać najróżniejszych zamienników, ale nie zawsze tak się dzieje. Czasami mruczki, futrzaki, dachowce, sierściuchy po prostu nie pasują. 

Może moja opinia wynika z tego, że studiowałam kiedyś dziennikarstwo i mój warsztat chyba ma wiele naleciałości z tego, co się wtedy nauczyłam. Jak widzę w gazecie, w informacyjnym artykule, "gród Kraka" czy też "miasto nad Wisłą" zamiast po prostu Kraków, nawet trzeci raz, albo "biały puch" czy cholera wie co tam jeszcze, zamiast śnieg, to mnie to razi i dziennikarz jest dla mnie nieprofesjonalny. Na literaturę może po prostu patrzę podobnie, a gusta są przecież najróżniejsze :).

Tu jest właśnie, ocho, pies pogrzebany. Miasto nad Wisłą czy biały puch to właśnie oznaki profesjonalizmu. Niestety. Bo powtórzenia ponoć są zUe. I nieładne. I jedno z pierwszych, czego uczą na lekcjach języka polskiego, to że nie wolno powtarzać, bo jak nie, to czerwony marker i...

 

A przecież, pozwolę sobie wyrazić własną opinię, nie o nawyk niepowtarzania chodzi, lecz o to, by nauczyć się korzystać z bogactwa języka.

 

Tak na marginesie, jeśli chodzi o szkołę, przypomina mi się scena z filmu pt. "Karate Kid", w której mistrz Miyagi zleca głównemu bohaterowi odmalować płot i wypolerować auto. Bohater haruje jak wół przez cały dzień, by na końcu dowiedzieć się, że nie o płot i auto chodziło (eureka!), lecz że była to dość nietypowa forma kihonu, treningu pamięci mięśniowej. Otóż w szkołach nierzadko zapomina się, że chodzi o kihon, i szkoli się mistrzów malowania płotów i polerowania aut (i niepowtarzania).

ocha, też studiowałem dziennikarstwo i nie mam tych naleciałości. Po prostu zastosowałem się do metody poleconej mi przez znajomych dziennikarzy - ufaj instynktowi, a nie temu, co uczą na studiach, zwłaszcza dziennikarskich.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Tylko mnie te naleciałości nie przeszkadzają. Nie darmo moją ulubioną książką Marqueza jest "Raport z pewnego porwania", a nie jego realizm magiczny (który zresztą też lubię) :). Uważam, że to, czego mnie uczyli na studiach, było bardzo logiczne i sensowne. Wydaje mi się, że między innymi dzięki temu jestem w stanie odróżnić dziennikarstwo rzetelne od efekciarskiego. Ale dziennikarstwo to nie literatura piękna, oczywiście.

I tak, zgadzam się, ufaj instynktowi (ja bym to pewnie inaczej nazwała, ale chodzi o to samo). Dlatego też uważam, że unikanie powtórzeń na siłę, bo taka jest zasada, bywa zgubne i może w niektórych przypadkach prowadzić do efektów groteskowych. 

Pozdrawiam.

Święta wojna o powtórzenia nigdy się nie skończy. Stuprocentowy permisywizm (a co tam, niech sobie będą, znaczenia wypowiedzi nie zmieniają, tekst łatwiejszy do zrozumienia, bo wiadomo, o czym / o kim mowa) i takiż rygoryzm (na lewym uchu stójkę zrobię, a żadne słowo nie śmie być powtórzone na przestrzeni stu zdań) nie sprawdzają się, po prostu nie sprawdzają się, jak to krańcowości. Więc zamiast wstępować w szeregi wyznawców szkoły falenickiej bądź szkoły otwockiej, oscylujcie bliżej środka, jak uczy szkoła metalowa zasadnicza z Grójca, umiejętnie łącząca poglądy poprzednio wymienionych szkół.  

Powyższe nie dotyczy zaimkozy chronicznej. Streszczenie sceny filmowej: no i wiesz, on poszedł do niej, a wtedy tamten z tym co konia razem ukradli zza winkla do niego bah bah i żeby nie ten wiesz który, ten zezowaty... Za takie mówienie, a co dopiero za takie pisanie --- czterdzieści lat kamieniołomów bez prawa do wcześniejszego ułaskawienia.

Za takie mówienie, a co dopiero za takie pisanie --- czterdzieści lat kamieniołomów bez prawa do wcześniejszego ułaskawienia.


Masz rację, następnym razem jak znajomy zapyta o streszczenie sceny z serialu czy filmu, a ja w trakcie opowieści zapomnę jak się nazywa ten czy tamten bohater, pogonię do domu, żeby odpalić komputer, sprawdzę w internecie imiona, i oddzwonię.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Prostszym sposobem jest zakup "Antisclerosanu".   :-)   

Zapomniałem co to : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ja bym się tym "się" tak nie przejmował. Oto cytat z "Potopu" Siękie... Sienkiewicza:

 

(…) Potem rozpadli się na kilka domów, których członkowie potracili się z oczu. Zjeżdżali się wszyscy wówczas tylko, gdy w Rosieniach, na równinie zwanej Stany, odbywał się popis pospolitego ruszenia żmudzkiego. Częściowo spotykali się także pod chorągwiami litewskiego komputu i na sejmikach , a że byli zamożni, wpływowi, więc liczyć się z nimi musieli sami nawet wszechpotężni na Litwie i Żmudzi Radziwiłłowie. (…)

 

Jak komuś mało, niech sobie weźmie do łapki "Chłopów" Reymonta. Jeśli za takie nagromadzenie "się" mozna dostać Nobla, to jak można uważać to za błąd stylistyczny, czy jakikolwiek inny?

Jasne, ja teraz czytam "Sławę i chwałę" Iwaszkiewicza i tam znalazłam np. "kontynuował dalej". Się wszystkiego nie uniknie, ale można w miarę możliwości spróbować :).

Nowa Fantastyka