- Opowiadanie: toshio5 - Legendy Gensokyo

Legendy Gensokyo

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Legendy Gensokyo

Kobieta nazywa się Yukino, a mężczyzna Shinta. Oboje mieszkają w mieście Shiros w samym centrum Gensokyo. Na ową wioskę napadli nieznani napastnicy odziani w czarne szaty w kapturach z niewykle wysokimi kołnierzami które zasłaniają pół ich twarzy, wszyscy mają czarne katanę bez ostrza, zamiast niego na głowicach unosi im się czarna energia która tnie dosłownie wszystko, ową armią dowodzi młodzieniec o siwych włosach niczym stal, jest niezwykle przystojny o głęboko niebieskich oczach, sam ma katanę ale z ostrzem i to ciemnym jak smoła. Nosi białe kimono z wielkim i szerokim pasem. Zatrzymał się w idealnym miejscu z którego dogląda wioskę i wystawił dłoń naprzeciw siebie i wydał stanowczy rozkaz

 

-SZUKAJCIE GO ! – krzyknął, a wszyscy nieznani napastnicy się rozproszyli niszcząc wszystko i szukając tego co nakazał im szukać siwowłosy młodzieniec.

 

Kobieta o imieniu Yukino pod wpływem strachu zaczęła rodzić, oboje ukryci są w swojej chacie chodź to nie jest najbezpieczniejsze miejsce, jednak straże miasta zatrzymują ich nacieranie. Na zewnątrz Shinta słyszy wrzaski ludzi, odgłosy walących się domów i nacierających się metalicznych odgłosów ostrzy.

 

-Ja rodzę – powiedziała Yukino, a Shinta zerwał się jak kamień wystrzelony z procy i podbiegł do niej, po czym się nad nią nachylił.

 

-Trzymaj się, pobiegnę po medyka – odparł, po czym wziął zawieszony miecz na ścianie i podszedł do drzwi otworzył je i wyszedł na zewnątrz, od razu namierzył go jeden z czarnych napastników, podbiegł do Shinty i zrobił zamach mieczem uderzając Shinte, jednak on od razu wysunął swój miecz z pochwy którą trzymał w prawej dłoni i zablokował jego atak. Ich ostrza nacierały się na siebie, jednak Shinta czuł niezwykłą siłę, jaka emanuje z napastnika, gdy patrzył na jego czerwone oczy to strach przeszywał całe jego ciało, ale siłę dodawała mu cierpiąca żona, którą musi ratować – POZNAJ MOC LISIEGO DEMONA ! – krzyknął a jego ciało otoczyła błękitna energia, która przelała się na jego miecz, przez nacisk energia od przeciwnika zaczęła pękać. Miecz od Shinty przeszedł przez energię i zrobił jedno pchnięcie, które trafiło w napastnika i przeszło przez niego, ale ten zniknął. Młodzieniec się wyrównał gdyż cios zachwiał go, po czym otarł pot z czoła, obrócił się i spojrzał na chatę gdzie jest jego żona, wyciągnął lewą dłoń w jej stronę i powiedział – elain mai shava lein – te słowa stworzyły niebieską barierą, która otoczyła chatę – teraz jestem spokojniejszy – oznajmił, po czym przebił się dalej, na szczęście nie wszyscy napastnicy zwracali na niego uwagę, idąc w stronę domu medyka włożył wolną dłoń do prawej kieszeni i wymacał purpurowy kryształ – tu będzie bezpieczny, kryształ dusz tego szukają, puścił go w kieszeni i obrócił się w prawą stronę dojrzał starego medyka rozglądającego się pod swoją chatą, wszyscy są zajęci walką z napastnikami, ci jednak nie dojrzeli jeszcze medyka, szybko ruszył do niego.

 

-SHINTA! – krzyknął medyk, jednak Shinta nałożył palec na usta by ten był cicho, po czym podbiegł do niego i wsunął miecz do pochwy i położył obie dłonie na jego ramionach, na twarzy starego medyka wypisało się zdziwienie, dlaczego młody Shinta jest taki zdenerwowany.

 

-Moja żona Yukino rodzi, proszę pomóż mi nie mamy czasu.

 

-Przejdźmy do twojej chaty, między tymi chatkami to nas nie zauważą – powiedział po cichu medyk i ruszyli szybkim krokiem w stronę chaty Shinty, kolejny napastnik wyłonił się z cienia, lecz młodzieniec z brodą przeciął kark napastnikowi i spojrzał na Shinte.

 

-Dzięki przybrany bracie Duncanie, zaskoczył mnie.

 

-Jednak nie jesteś taki wielki lisie, twoja żona wrzeszczy, zajrzyj do niej. Będę cie osłaniać – zaoferował Duncan, i ruszyli biegiem w stronę domu, dotarli bezpiecznie i Shinta dotknął bariery, osunęła się lekko formując drzwi, we trzech weszli do chaty i Shinta podbiegł do żony, leży na łóżku cała spocona, medyk podszedł do niej i od razu się odezwał.

 

-Tak, to jest czas. Rodzi, daj mi wodę i ręczniki, ty Duncanie będziesz ją wycierał, a ty Shinta pilnuj by żaden z tych napastników tu nie wszedł i miej na oku to poco przyszli, wyczuwam aurę tego przedmiotu już z tąd.

 

Shinta podał misę z woda medykowi i kilka ręczników, po czym wyszedł pod chatę. Zobaczył, że zbliża się do niego siwowłosy młodzieniec.

 

-NANASHI! – powiedział z pogardą Shinta.

 

-Daj kryształ dusz – zażądał aroganckim głosem.

 

-Nie dostaniesz go, wiesz może, co to jest?

 

-Dobrze wiem Shinto – odparł i lekko nasłuchał zajścia w chacie od Shinty – potomek ci się rodzi słyszę, kamień tylko przeniesie zgubę na ciebie i na niego, oddaj mi go a będziesz miał spokój.

 

-Śnisz! – wrzasnął i ruszył w stronę Nanashiego, przejechał swoim mieczem po jego, po czym zderzyli się nimi, Nanashi jedną wolną ręką uderzył Shinte łokciem w policzek, a ten oddał mu tym samym ciosem, cofnął się lekko i spróbował dźgać go mieczem, ale ten zdołał wszystko uniknął robiąc uniki w lewo i prawo, uniósł miecz i spróbował go uderzył, ale on zablokował to podnosząc miecz do góry, gdy to się stało Shinta wykorzystał okazję i kopnął go w żołądek, ale ten nic sobie z tego nie zrobił i spróbował kopnąć Shinte w głowę, ale ten zablokował to prawym przedramieniem.

 

-Dokończymy tą zabawę następnym razem, pozdrów odemnie kobietę – powiedział i wszedł do czarnego portalu, który pojawił się obok niego, tak jak i jego napastnicy także zniknęli.

 

Shinta obrócił się i wystawił dłoń przed siebie, co usunęło barierę, wszedł do chatki i zobaczył małe dziecko na rękach Yukino, dziecko ma mały puszyty ogon, szpiczaste uszy, małe szpony na dłoniach i nogach i żółte oczy o kreskowych źrenicach.

 

-Yukino – podszedł do niej, pocałował ją w usta a małe dziecko w czoło.

 

-Nazwiemy go Toshio, po dziadku – zaproponował niezwykle uradowanym głosem tuląc się do nich.

 

-Ładnie – przyznała Yukino.

 

-Medyku – zawołał wstając – musisz coś jeszcze zrobić – dodał i wyciągnął purpurowy świecący kryształ z kieszeni i umieścił go na swoich obydwóch dłoniach, skupił się i złamał go na dwie części – umieścisz jedną część we mnie i odejdę a drugą w moim synu.

 

-OSZALAŁEŚ? – spytała słabym, lecz gniewnym tonem – wiesz, co się stanie jak odkryją, że ten kamień jest w nim?

 

-Nie odkryją, to dziecko nie ma jeszcze energii a ja tymczasem ich zniszczę.

 

-Tak mam zrobić? – spytał medyk.

 

-Tak zrób – odparł stanowczo Shinta i mimo lekkich oporów od matki zabrał niemowlaka, gdy to zrobił Yukino wpadła w rozpacz a Shinta usiadł z niemowlakiem na podłodze i położył naprzeciw siebie kryształy, medyk wyciągnął z kieszeni od togi kredę i namalował wokół nich krąg transmutacyjny przypominający pentagram, gdy skończył odezwał się.

 

-To będzie alchemia, nieodwracalna, jesteś pewny? – spytałby upewnić się decyzji Shinty, młody lisi demon poprawił się by wygodniej siedzieć i przytulił syna, po czym położył go delikatnie obok siebie, mały Toshio jest owinięty w brązowy materiał z barana.

 

– Do dzieła medyku – zażądał Shinta, a Yukino obróciła się na bok i przyglądała się zajściu wciąż płacząc, Shinta obrócił się do niej i lekko się uśmiechnął, po czym spojrzał na medyka i skinął głową by ten zaczął.

 

-Zanim zacznie, jeszcze jedno. Gdy to zrobię nie będziesz miał już swojego serca, zamiast tego kryształ będzie dawał ci twoją energię życiową – poinformował go, ale Shinta drugi raz skinął głową, medyk położył dłonie na kręgu i wyłoniła się z niego niebieska poświata, która otoczyła i Shinte i Toshio, mały niemowlak zaczął płakać. Z kryształów wyłoniła się purpurowa energia, która zaczęła wsysać się i w dziecko i Shintę, gdy skończył, wszystko się uspokoiło, młody lisi demon dotknął swojej klatki piersiowej gdyż ukuło go w okolicach serca.

 

-Często będzie mnie tak boleć? – spytał, spoglądając na medyka z przymrużonymi oczami.

 

-Ciebie codziennie, a jego, gdy będzie starszy – wyjaśnił medyk, wstając.

 

-A jak temu zaradzić?

 

-Tabletki druidów z lasu, tylko one pomogą – dodał medyk – z góry mówię, nie wiem jak ich znaleźć, to wasz problem, pytałem czy jesteś pewny? Twój syn będzie cierpiał katuszę, umrze na serce – Shinta złapał medyka za kołnierz, jednak ten zniknął, dziko wyszedł z chaty by go szukać, jednak zniknął z pola widzenia.

Koniec

Komentarze

Powrót smoka.

Tego tekstu --- niestety --- nie da się czytać.

pozdrawiam

I po co to było?

" odparł, po czym wziął zawieszony miecz na ścianie i podszedł do drzwi otworzył je i" wypadałoby postawić przecinek pomiędzy  drzwi i otworzył. Pomysł niezbyt oryginalny, ale i tak dobrze napisane.

POZDRO

Toshio...? Już kopiuję!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Eee... Czy to naprawdę Toshio wrócił, czy ktoś sobie żarty robi?

Na ową wioskę napadli nieznani napastnicy odziani w czarne szaty w kapturach z niewykle wysokimi kołnierzami które zasłaniają pół ich twarzy, wszyscy mają czarne katanę bez ostrza, zamiast niego na głowicach unosi im się czarna energia która tnie dosłownie wszystko, ową armią dowodzi młodzieniec o siwych włosach niczym stal, jest niezwykle przystojny o głęboko niebieskich oczach, sam ma katanę ale z ostrzem i to ciemnym jak smoła.  - to jest jedno, długaśne zdanie...


Młodzieniec się wyrównał gdyż cios zachwiał go, po czym otarł pot z czoła, obrócił się i spojrzał na chatę gdzie jest jego żona, wyciągnął lewą dłoń w jej stronę i powiedział – elain mai shava lein – te słowa stworzyły niebieską barierą, która otoczyła chatę – teraz jestem spokojniejszy – oznajmił, po czym przebił się dalej, na szczęście nie wszyscy napastnicy zwracali na niego uwagę, idąc w stronę domu medyka włożył wolną dłoń do prawej kieszeni i wymacał purpurowy kryształ – tu będzie bezpieczny, kryształ dusz tego szukają, puścił go w kieszeni i obrócił się w prawą stronę dojrzał starego medyka rozglądającego się pod swoją chatą, wszyscy są zajęci walką z napastnikami, ci jednak nie dojrzeli jeszcze medyka, szybko ruszył do niego. - czytałem dalej z ciekawości, czy uda mi się znaleźć coś dłuższego. Udało się.

Muszę przyznać kolegom, że mają rację :/

Nawet miałem ochotę zrobić łapankę, ale bym musiał skopiować cały tekst. Drogi autorze, jako że kultura chińska jest mi bliższa od japońskiej, powiem, iż tao pisarza długo jeszcze będzie dla Ciebie tajemnicą. Powinieneś znaleźć sobie cierpliwego sensei (to już japońskie) i długo ćwiczyć pod jego okiem.

Sayōnara

-Tak, to jest czas. Rodzi, daj mi wodę i ręczniki, ty Duncanie będziesz ją wycierał. - Umarłam :D To brzmi tak, jakby bohaterka zamiast rodzić, robiła, za przeproszeniem, kupę i najistotniejszą czynnością było wycieranie.

A gdybyś tak, drogi Autorze, spróbował to wszystko o czym piszesz, narysować lub namalować. I nie mów, że nie masz zdolności plastycznych. Pisać też nie umiesz, a piszesz. ;-)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Zrazicie, usunie i kto mi będzie humor poprawiał? :)

Przykładowo: "-Yukino – podszedł do niej, pocałował ją w usta a małe dziecko w czoło." Albo: "Shinta podał misę z woda medykowi i kilka ręczników, po czym wyszedł pod chatę."

Umiecie tak? :P

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Toshio, wiem, że to niegrzecznie tak pytać, ale ile Ty masz lat? Bo jeżeli 11, to słaby poziom językowy jeszcze da się wybaczyć: masz czas na naukę. Ale jeżeli jesteś np. w liceum, to rada od starszej koleżanki: pisz teksty do szuflady. Tylko i wyłącznie.

Toshio wrócił! Mój dzień nabrał nowych barw...

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Nie rozumiem.

W sensie, że nie rozumiesz, czemu niektórych raduje powrót Toshio? Ma tutaj barwną przeszłość związaną z kilkakrotnym kasowaniem tekstów i wstawianiem ich na nowo, oraz umieszczeniem tekstu skopiowanego z jakieś strony mangowo-animowej. Do zgłaszanych uwag nie odniósł się nigdy.

Pamiętam "Toshio story", nawet próbowałam początkowo trochę bronić (Autora, nie jego dzieła). A jak teraz zobaczyłam kolejny tekst podpisany Toshio i okazało się, że jest on takiej samej jakości co poprzednie, no to po prostu "nie rozumiem" było moją jedyną myślą i refleksją. Bo nie rozumiem - po co to? Nawet mi się nie wydaje, że Toshio jest jakimś świadomym trollem.

Ale, co tam... :)

Zdanie na rozpoczęcie dnia z uśmiechem:

"...krzyknął, a wszyscy nieznani napastnicy się rozproszyli niszcząc wszystko i szukając tego co nakazał im szukać siwowłosy młodzieniec." - to nazywam rozproszeniem!

Wszystkie Twoje poprzednie "dzieła" też mam! Są konkursy (taki jeden, raz w roku), które byś roztrzaskał!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Pomysł niezbyt oryginalny, ale i tak dobrze napisane.


Gdzie Ty masz oczy, kolego?

 

Toshio wyrasta na godnego następce Nomada : )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Powiem krótko: styl nie do podrobienia. :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Przed chwilą komentowałem tutaj. Dziękuję, Koledzy, za Wasze opinie o twórczości toshio5. Bo już myślałem, że może przesadzam z tym moim wyzłośliwianiem się.

Tu nawet tabletki druidów z lasu nie pomogą...

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Kolega Toshio jest, na tym etapie zaczarowania mangą i anime (czy jak się te japońskie baracholstwa nazywają), niereformowalny. Potem też nic Mu nie pomoże, bo będzie już za późno na naukę polskiego...

Nie przesadzaj, Adamie. Jeśli Toshio ma 14 lat to jeszcze nie jest dla niego za późno - przynajmniej próbuje pisać, jeśli nie zrezygnuje to może w końcu coś do niego dotrze ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

14 go nie tłumaczy. 7-8 tak.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

No pewnie, ja w tym wieku to już pisałem na takim poziomie, że nie poznalibyście, żem niepełnoletni. Ale nie ma co ferować wyroków ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"...krzyknął a jego ciało otoczyła błękitna energia, która przelała się na jego miecz, przez nacisk energia od przeciwnika zaczęła pękać. " - czegoś takiego, to nawet dzisiaj byś nie spłodził!

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

[wypuszcza powietrze] Przeczytałem w całości.

Ja sam lubię mangę i anime, czasem czerpię z nich pewną dozę inspiracji, ale bez przesady. Mimo wszystko jeśli decyduje się opublikować coś w internecie, powinno się zadbać, by było to czytliwe. Ten tekst nie jest.

Proponuję Ci Drogi Autorze, byś POZNAŁ MOC JĘZYKA POLSKIEGO, tego prawdziwego, zgodnego z zasadami.

Mam wrażenie, że szanowny kolega Paweł Korzuch się sklonował.

Co to są "katuszę" ?

Jak kogoś katusisz. Nie wiedziałeś? :)

Toshio to wyższa liga. :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Nowa Fantastyka