Profil użytkownika


komentarze: 55, w dziale opowiadań: 55, opowiadania: 23

Ostatnie sto komentarzy

Dziękuję ogromnie! Musiałam sobie co prawda wyguglować, co to strzelba Czechowa, ale jak już znalazłam informację, to bardzo się ucieszyłam i poczułam się odrobinę dumna z siebie! :)

Pozdrawiam serdecznie!

Krokus ogromne dzięki za przeczytanie i komentarz! Cieszę się, że demon jest łatwy do rozpoznania :) Wampir zresztą też przewija się w moich tekstach, ta podła dwójka za mną cały czas chodzi (chyba powinnam zacząć się bać)

 

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia!

Ambush Dziękuję bardzo za uwagi! Masz rację, może sławojka tak opisana nie pasuje, jakoś tak to widziałam przy pisaniu :)

 

Bardzo, bardzo się cieszę, że Ci się ogólnie spodobało!

 

Pozdrawiam serdecznie!

@regulatorzy bardzo dziękuję za uwagi! Za to tak bardzo lubię to forum – naprawdę dużo się z niego uczę! A przynajmniej powinnam, mam nadzieję, że poprawki zapadają mi w pamięć i przynajmniej części błędów nie będę popełniać. Pozdrawiam serdecznie!

Sprawnie napisane opowiadanie, bardzo przyjemnie wprowadzające w świat wampirów. Końcówka wzruszająca. Chętnie poczytam więcej!

Finkla bardzo dziękuję! Jakoś nigdy nie przepadałam za Piękną. Coś mi się jej intencje wydawały podejrzane… ;)

FilipWij Bezduszni służbiści to dla mnie główni źli ;)

 

Mnie się tam żadne braki warsztatowe nie rzuciły w oczy. Przeczytałam z przyjemnością i czekam na więcej opowiadań!

 

Pozdrawiam

Koala75 dziękuję serdecznie za przeczytanie i komentarz!

mortecius bardzo dziękuję! Cieszę się ogromnie, że moje opowiadanie Ci się spodobało :) Trochę się obawiałam o to moje nieszczęsne poczucie humoru, że niektórzy odbiorą je jako dziwaczne.

Co do “Pięknej i Bestii”, to zaczęłam inaczej patrzeć na tę opowieść od czasu, gdy usłyszałam stwierdzenie, że gdyby Bestia nie był bogatym księciem, który porwaną Bellę trzymał w zamku i otaczał zbytkiem, a biedakiem, co by ją zamknął w piwnicy jakiejś rudery, to to nie byłaby bajka, tylko kryminał ;)

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za przeczytanie oraz komentarz!

Dobrze mi się czytało. Co prawda cały czas spodziewałam się, że komisarz będzie czegoś oczekiwał od ducha, na przykład pomocy w rozwiązaniu problemów na mieście. Zakończenie mnie totalnie zaskoczyło. Tekst jest dobrze napisany. I wciąga.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Aaron333 a co do Bestii, to chyba rozwód nawet nie przeszedł mu przez myśl. Za bardzo bał się żonki. No i kto by mu uwierzył w jego wersję? ;)

Aaron333 jak mi miło! Bardzo dziękuję :) Jak na razie to moja jedyna tego typu bajka dla dorosłych, choć na rynku jest dostępny “Elf do zadań specjalnych” (mam nadzieję, że dozwolona jest taka bezczelna reklama ;). To bajka o wiosce św. Mikołaja w stylu zwariowanego korpo. Ponoć dorośli bawią się przy czytaniu czasem lepiej niż dzieci ;)

 

Pozdrawiam serdecznie!

katia72 dziękuję serdecznie! Jest mi ogromnie miło, że moje opowiadanie przypadło Ci do gustu! Mnie też trochę żal Bestii… Ale cóż poradzić, życie to nie bajka ;)

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję!

Irka_Luz bardzo, bardzo dziękuję! No właśnie ja Bellę zawsze widziałam trochę mniej romantycznie. Obawiam się, że przyszłość Bestii z mojego opowiadania nie rysuje się w jasnych barwach… Chyba, że zdecyduje się biedak porzucić swoją bibliotekę i uciec przed uroczą żonką do innej bajki ;)

 

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Świetnie napisane, bardzo podobały mi się fragmenty synestezyjne. Głowna bohaterka jest taka normalna – nie wspaniała, mądra i idealna, tylko zwykła, popełniająca błędy. Może i zakończenie było przewidywalne, ale u mnie wywołało emocje. I to duże!

 

Pozdrawiam serdecznie!

A ja miałam frajdę z czytania, bo uwielbiam takie klimaty i złych bohaterów, którzy po drodze okazują się trochę fajtłapowaci (jeśli dobrze odebrałam i to Musznik jest głównym złolem). Szczególnie przypadło mi do gustu lekkie, nienachalne i nie za ciężkie poczucie humoru oraz świetne dialogi.

 

No i teraz będzie mnie dręczyło pytanie… Jak się ten Musznik urodził? ;)

 

Pozdrawiam serdecznie!

Alicella bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz! Rzeczywiście chyba trochę z tymi wstawkami ze współczesności za bardzo popłynęłam.

 

FilipWij faktycznie momentami mam trochę ciężkie poczucie humoru, ale gdybyś posłuchał dowcipów mojego męża… ;) Dziękuję bardzo za przeczytanie i komentarz!

 

Pozdrawiam serdecznie!

@regulatorzy dziękuję bardzo! Ugh, jak to jest, że się nie widzi samemu takich własnych okropnych błędów? :) Dzięki Tobie wreszcie doczytałam do końca, kiedy lepiej używać formy “wybuchła”, a kiedy “wybuchnęła”. Zawsze “wybuchnęła” Word podkreślał mi na czerwono i się od niej odzwyczaiłam :)

Nawet kiedyś chciałam napisać takie swoje wersje bajek! Na razie jednak jestem kompletnie zajęta opowiadaniami dla dzieci w wieku przedszkolnym. A takie teksty, jakby na to nie patrzeć, muszą być w odrobinę innym stylu i wybiłam się z rytmu. Ale może kiedyś… ;)

Dzień dobry, LanaVallen!

 

Jak mi miło, że pamiętasz Złą Matkę i że fabuła Bestii przypadła Ci do gustu! Dziękuję za zwrócenie uwagi na kropki. Kiedy sprawdzałam sobie tekst po raz ostatni, to wyrzucałam miejscami niektóre zdania. Tyle że usunęłam równocześnie znaki interpunkcyjne…

 

Dziękuję bardzo za przeczytanie i komentarz!

 

Pozdrawiam serdecznie!

Podoba mi się Twój styl pisania i powolny sposób prowadzenia narracji. Mam wrażenie, jakby wszystko przepływało mi przed oczami, trochę jak w jakimś śnie. Główna bohaterka wydaje się być zobojętniała, pogrążona w traumie (po śmierci dziecka?), trochę jakby odcięta od rzeczywistości. Jest bierna i tą bierność, apatię da się wyczuć w narracji. 

 

Pozdrawiam serdecznie!

Podoba mi się nastrój tego opowiadania. Muszę przyznać, że zakończenie odrobinę mnie zawiodło, spodziewałam się czegoś mocniejszego i bardziej mrożącego krew w żyłach :) Niemniej jednak czytałam z przyjemnością.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Dosadne i zabawne. Dobrze oddające nastroje społeczne ;) Ja się nigdy piłką nożną nie interesowałam, ale potrafię zrozumieć emocje!

 

Pozdrawiam serdecznie!

@Krokus raju! Jestem w szoku! Kim jesteś i jak mnie znalazłeś? :) To było ze dwa lata temu chyba… Teraz będę się głowić :)

 

Masz rację, nie opisałam przemiany, bo chyba założyłam, że wszyscy znają tę historię, a po drugie, chciałam zostawić nutę wątpliwości :) Ja widzę tą swoją Bestię jako zwykłego pryszczatego nastolatka z mutacją ;)

 

Pozdrawiam serdecznie, tajemniczy mężczyzno z niesamowitą pamięcią!

Świetne! Bardzo dobrze się bawiłam przy czytaniu. Zwłaszcza, kiedy domyśliłam się tożsamości głównej złej bohaterki :)

Opowiadanie od samego początku mnie zaintrygowało. Jest dobrze napisane, wciąga. W pewnym momencie trochę znużyła mnie powtarzalność. Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam zakończenie, ale na pewno będę nad tym myśleć. A jeśli opowiadanie zostawia po sobie ślad i nie pozwala się łatwo zapomnieć, to znaczy, że jest dobre :)

 

Pozdrawiam serdecznie!

Serdecznie dziękuję za przeczytanie i komentarze! :)

 

@Ambush obawiam się, że biedna Bestia została zaciukana i tak się skończyło ;) Raczej ten w mojej wersji nie miał zbyt wiele szczęścia…

 

@Selmir dziękuję serdecznie! Może rzeczywiście z tymi uwspółcześniającymi elementami za bardzo popłynęłam. Wahałam się, bo to taki dość ograny pomysł, tych retellingów Pięknej i Bestii powstało mnóstwo. Ale filmowa wersja zupełnie do mnie nie trafiła i tak mnie kusiło, aby napisać to na swój sposób ;)

 

@bruce dziękuję bardzo! generalnie ludzie potrafią być cyniczni i fałszywi. Ale jakoś postać Belli nigdy do mnie nie trafiała :) O ile inaczej by to wyglądało, gdyby taka Bestia nie żyła w zamku, a w jakiejś chatynce pod lasem.

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za poświęcony na przeczytanie czas!

Mytrix, dziękuję bardzo za przeczytanie i komentarz! Muszę sprawdzić te literówki, i zdecydowanie zwrócę uwagę na zaimki w następnych tekstach. Dopiero gdy mi zwróciliście na to uwagę, to zorientowałam się, jak jest ich dużo i jak to zaburza płynność czytania. Dzięki!

@Sonata bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz!

Możliwe, że nie utrafiłam w założenia tak patrząc obiektywnie. Według mojego planu i pomysłu miało być tak: protagonista w tarapatach – znękana matka, która nie radzi sobie z dzieckiem; otrzymuje pomoc – sąsiadka reaguje na jej nie w porę wyrażone życzenie, by dziecko zniknęło, i przysyła Iskry, które porywają Olcię. W rezultacie spełnienia swojego życzenia Inga traci wszystko, czyli córkę (faktycznie nie ma złamania warunku udzielenia pomocy). Dzięki czemuś, co robiła wcześniej, odzyskuje to z nawiązką – dzięki temu, że wcześniej była płatnym mordercą, ma szanse na odzyskanie dziecka. A w dodatku uwalnia się od nudnego mieszczańskiego życia i męża pracoholika, którego miała już dość. No, mocno naciągane, nie bronię swojego pomysłu, ale tak właśnie ten schemat mnie natchnął i miałam ogromną frajdę pisząc :)

Jeszcze raz dziękuję za uwagi i pozdrawiam serdecznie!

Tarnina, bardzo dziękuję za uwagi, oczywiście, że chcę zobaczyć zastrzeżenia! Zaczęłam ostatnio zdawać sobie sprawę, że mam problem z zaimkami. Muszę nad tym popracować. Priv to pewnie ta kopertka będzie na górze?

 

Jeszcze raz dziękuję, wiem, że to opowiadanie pozostawia sporo do życzenia, ale temat i schemat konkursowy tak mnie zaintrygował, że pisałam je z ogromną frajdą. Jako że ostatnio cierpię na zupełny brak weny, to jeszcze bardziej te szczęśliwe momenty doceniam i jestem za nie wdzięczna ;)

 

Pozdrawiam serdecznie!

Adek_W bardzo, bardzo dziękuję za przeczytanie za przeczytanie i komentarz! Jest mi tak miło, że spodobało Ci się na tyle, że byłbyś zainteresowany kontynuacją. Chyba specjalnie dla Ciebie pomyślę, jak się mogły potoczyć dalsze losy Ingi i Olci. :) . Trochę się boję zapeszyć i może nie powinnam pisać, ale tak się cieszę, że trudno mi wytrzymać – z ostatnio podpisanej umowy wynika, że może pod koniec roku pojawi się moja książka. Jej akcja dzieje się we współczesnym świecie, w którym żyją ludzie i istoty obdarzone magicznymi talentami. Pojawiają się również dwie postacie z tego opowiadania. Obecnie czekam na pierwsze uwagi od redaktora i jestem tym dziko podekscytowana. Proszę, trzymaj kciuki!

 

Pozdrawiam serdecznie!

Poczułam się zmotywowana! Takie to miłe było. Proste, sympatyczne, być mało mało odkrywcze, ale akurat dziś bardzo mi to było potrzebne :) Dziękuję!

Lubię obrazy Beksińskiego, ale Twoje opowiadanie wydało mi się jeszcze bardziej mroczne i straszne. Mam wrażenie, że w pewnym momencie w odbiorze przeszkodziła mi zbytnia kwiecistość. Ale i tak przeczytałam ze ściśniętym gardłem.

Pozdrawiam serdecznie!

Hej, świetna ta bajkowa konwencja z przymrużeniem oka! Bardzo mi się spodobały dialogi. A zakończenie – czart zamieniony w biskupa i ostatnie zdanie – podbiło moje serce! Nie jestem sprawną recenzentką, ale jak dla mnie można wyczuć, że pisało ci się to opowiadanie lekko i z przyjemnością. Słowa płynnie układają się w zdania, a zdania w akapity. Żadnych zgrzytów. Aż zazdroszczę! ;)

Beatrycze_Nowicka bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz! Masz rację, że może trochę za dużo tych odniesień kopciuszkowych, jakoś tak mi się to wszystko ułożyło w głowie i popłynęłam. Pewnie zbyt daleko :)

 

Anet i Marta_Kirin serdecznie dziękuję! Cieszę się, że dało się przeczytać!

 

NaNa bardzo dziękuję za uwagi! Już sobie poprawiam u siebie w dokumentach. Mam teraz takie poczucie “no jak ja mogłam nie zauważyć!” Naprawdę czytałam kilka razy tekst i to, że i tak przegapiłam takie błędy jak podskoczenie do góry czy błędy w zapisie dialogu mocno mnie martwi. Chyba nigdy u siebie się nie znajdzie wszystkiego…

Co do blondynka, w moim zamyśle ta ich “iskrowatość” to coś dodatkowego, po godzinach. To był zwykły młodzieniaszek, może w normalnym życiu student bibliotekoznawstwa lub archeologii, który dorabiał sobie jako kelner.

 

Jeszcze raz bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarze! Pozdrawiam serdecznie!

@Finkla, faktycznie! I ja to wieki temu czytałam. Pamiętam swoje cierpienie, że nie mogłam dostać w ręce ostatnich części. Dzięki ogromne, że mi przypomniałaś, muszę poszukać i domknąć sobie figurę. Kompletnie mi to wyleciało z głowy…

Finkla, dziękuję bardzo za uwagi! Co do wieku Olci, to z mojego doświadczenia wynika, że różnie to bywa. Zdarza się, choć rzadko, że niektóre dzieci się rozwijają szybciej w mowie, a ruchowo idzie im wolniej. Założyłam, że takie obdarzone talentami magicznymi może być mniej sprawne pod kątem poruszania się, za to dość szybko zaczęło mówić podstawowe słówka i jest dość bystre (bardzo zależało mi na tych słowach “Zła mama!”, a równocześnie widziałam Olcię jako takie jeszcze maleństwo, i te czternaście miesięcy wyszły mi po przemyśleniach jako najbardziej prawdopodobne)

Bardzo mnie zmartwiłaś tą Iskrą. Akurat tego u Białołęckiej nie kojarzę, przyszła mi ta nazwa do głowy już dość dawno temu i w moim uniwersum Iskrami nazywa się ludzi, którzy mają w sobie taką “iskierkę mocy”. Jeśli płonie ona jasno, to jej właściciele są w stanie za pomocą odpowiednich zaklęć lub rytuałów ingerować na wielu poziomach w rzeczywistość. Jeśli ledwo się tli, to wykazują się jakimś nadprzyrodzonym talentem, z którego te najsłabsze nawet nie zdają sobie sprawy.

Co do leków, to założyłam, że zwyczajowo zostawiali je po takich zabiegach na wszelki wypadek. Ogólnie powinno to pójść inaczej, powinni sprawdzić, czy na pewno wszystko się udało i student zaliczył egzamin, ale Olcia ich rozproszyła.

Dziękuję bardzo za przeczytanie i komentarz! Pozdrawiam serdecznie!

fizyk111 bardzo, bardzo dziękuję! Ogromnie się cieszę, że Ci się częściowo spodobało. Co do ostatniego zdania, to chciałam nim podkreślić to, że dziewczyna, która wydawała się uciśnionym obowiązkami domowymi Kopciuszkiem, okazała się kimś innym – Łowczynią. Nie uroczą, słodką damulką czekającą na wróżkę i księcia (koniecznie takiego z zamkiem, tudzież dobrą pracą w korporacji), tylko kimś niebezpiecznym i wrednym, na kim Iskry mogą sobie połamać zęby. Kimś, kto teraz wyruszy na łowy. Kimś z zupełnie innej bajki. Tak mi pasował ten kontrast, ale może za bardzo się zafiksowałam i wzięłam zbyt dosłownie schemat konkursowy :)

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję!

Dziękuję serdecznie za wszystkie uwagi! Dobrze wiedzieć, gdzie popełniłam błąd, i mam chyba pomysł, jak mogłabym trochę naprawić to opowiadanie, nie przejmując się limitem znaków. Kiedyś, mam nadzieję, spróbuję!

 

Irka_Luz bo to miał być dla tego najsłabszego ogniwa egzamin. Z pewnością ci dwaj bardziej oblatani sprawdziliby skuteczność jego działań, gdyby słodkie maleństwo nie ugryzło wampira, co ich rozproszyło i zmieniło plany. Dziękuję ogromnie za kliczek! Bardzo mi miło!

 

ninedin faktycznie, patrząc na to opowiadanie po upływie miesiąca, widzę, co mogłabym napisać lepiej. Rzeczywiście ten tekst trochę jakby się urywa. Dziękuję za komentarz!

 

krar85 masz rację, pewnie przydałoby się rozszerzyć trochę końcówkę. Dziękuję za uważne czytanie!

 

Pozdrawiam serdecznie!

Podoba mi się baśniowość, smutek, obrazowość. Najbardziej ten akapit:

 

“Kroki ucichły, baśń się kończy. To dobre zakończenie dla wszystkich. Wstaję z tronu, wyciągam ręce. Północne wichry przybywają na wezwanie, wiją się u moich stóp. Czas ruszać. Skuć lodem kałuże, sadzawki i rzeki. Zasypać śniegiem równiny, powlec szronem gałęzie. Rozpostrzeć na niebie zorze, ponownie zatańczyć zamiecią.”

 

Nawet nie wydaje mi się za krótkie, nie czuję niedosytu, choć intryguje mnie historia Królowej. Ale czasem lepiej móc puścić wodze fantazji.

Silva dziękuję bardzo za przeczytanie! Może rzeczywiście za bardzo to skróciłam. Pisałam pod presją znaków :) W zamyśle happy endem, dość przewrotnym, było wyrwanie się z nudnej egzystencji, powrót do prawdziwej siebie, szansa na odzyskanie córki. Zaoferowaną, jeszcze bardziej niewłaściwą, pomocą była propozycja od sąsiadki – w sumie życzenie głównej bohaterki, choć wypowiedziane w gniewie i z pewnością nieprzemyślane do końca, zostało spełnione. Jej córka zniknęła. Czego, oczywiście, bardzo żałowała. Dzięki swojej profesji i umiejętnościami, czyli tego, co robiła wcześniej, ma szansę na odzyskanie córki. Ogólnie zgadzam się, pewnie powinno być bardziej zgodne ze schematem. Ale ten temat i wykres tak mnie natchnęły, że po prostu zobaczyłam taką wkurzoną mamuśkę i musiałam to opisać. A jak już napisałam, to się odważyłam wrzucić po raz pierwszy w życiu, i strasznie się z tego cieszę :)

Dziękuję, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wena mnie najdzie nieoczekiwanie, wtedy z przyjemnością tu opublikuję!

Pozdrawiam serdecznie!

krar85 dziękuję ogromnie za przeczytanie i komentarz! Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że to aż takie fajne – zaglądam tu codziennie i niesamowite, jak wnikliwe są komentarze, jaka to przyjemność wymienić się uwagami o tekście i bohaterach :)

W moim zamyśle ona była morderczynią już przedtem, po prostu zrobiła sobie przerwę na urlop macierzyński. Na początku rozmawia przez telefon z szefem i przyznaje, że to problem, że jeszcze nie ma czasu na przyjęcie zleceń. Chciałam, aby brzmiało to zwykle, codziennie, i dopiero innego wydźwięku nabrało, kiedy na samym końcu dzwoni do niego. Informuje go wtedy, że już jest gotowa wrócić do akcji, ale za to prosi o pomoc w załatwieniu prywatnej sprawy. Pewnie za słabo to podkreśliłam.

Z finałem, obawiam się, nie wyrobiłabym się w limicie znaków. Planowałam położyć nacisk na przemianę bohaterki i nawiązania do Kopciuszka: znużenie, zmęczenie codziennością i obowiązkami matki, spełnienie nieprzemyślanego życzenia, które wywołało kompletną rozpacz i załamanie psychiczne, po czym dzięki temu, czym była wcześniej (czyli bezwzględną morderczynią) szansa na odzyskanie córki i wyrwanie się z nieudanego związku. Pewnie trochę naciągane jeśli chodzi o schemat konkursowy, przyznaję. Ten wykres sprawił, że niektóre sceny pojawiły mi się w głowie i pisanie ich sprawiło mi po prostu dużą frajdę.

Pozdrawiam serdecznie!

Oidrin bardzo dziękuję za przeczytanie i uwagi! Ogromnie się ucieszyłam, że scena z Olcią Ci się spodobała, bo mój mąż mnie bezlitośnie za nią obśmiał. Stwierdził, że mu przypomina jakąś komedię w stylu “Brzdąc w opałach”. Z ogromną satysfakcją przeczytałam mu właśnie Twój komentarz. A co!

Może rzeczywiście powinnam temat pociągnąć dalej, ale wtedy z tego wyszłoby pół książki, a nie opowiadanie. W moim zamyśle najważniejsza była ta psychiczna przemiana bohaterki – od znużenia poprzez rozpacz do odzyskania wiary w swoje siły. Potem, wiadomo, mamuśka sobie jakoś poradzi. Ale jak mnie kiedyś najdzie wena, to napiszę dalszy ciąg ;)

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie!

Bardzo mi się podobało. Czytałam z dużą przyjemnością, zwłaszcza ze względu na obecne w tekście poczucie humoru. Świetne dialogi, stylizacja językowa wypowiedzi mnie ubawiła, interesujący pomysł. Rzeczywiście niewiele jest akcji samej w sobie, ale akurat w tym tekście mi to zupełnie nie przeszkadzało. Może dlatego, że bohaterowie wydali mi się sympatyczni. Chętnie bym poczytała więcej.

LanaVallen dziękuję z całego serca za przeczytanie i komentarz! :) Co do tych dwóch, to tylko ten łysy jest wampirem, ten w okularach jest czymś troszkę innym. Ale rzeczywiście nie grzeszą nadmiarem inteligencji, choć śmiertelnie by się na mnie obrazili, gdyby się dowiedzieli, jakie mam o nich zdanie. Natomiast w tej sytuacji na ich usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że rozproszył ich upiorny niemowlak, gryząc wampira w policzek. Gdyby nie to, zweryfikowaliby z pewnością , czy blondasek rzucił właściwe zaklęcie i czy w pełni podziałało. A w tej sytuacji jeden był w szoku, że tym razem to on został ugryziony, drugi użerał się z Olcią, no i zwyczajnie zapomnieli. Nie radzą sobie najlepiej z dziećmi.

Dziękuję bardzo za uwagę co do zaimków! Bardzo słuszna.

adam_c4 bardzo Ci dziękuję za przeczytanie i komentarz! Też się zastanawiałam nad tymi fabularnymi wymaganiami. Mnie to pasowało do wykresu w ten sposób: kobieta w opałach, czyli zmęczona, zaharowana, na skraju wytrzymałości matka; wykrzyczane w złości życzenie, aby dziecko zniknęło; chrzestna (czyli Nowakowa) spełnia je wzywając istoty, które zabierają dziecko; spełnienie życzenia okazuje się koszmarem dla matki, bo tak naprawdę swoje męczące, upierdliwe i wrzaskliwe dziecko szalenie kocha; dzięki temu, co robiła wcześniej (czyli była morderczynią na zlecenie) odkrywa w sobie siły, aby odzyskać dziecko, a jednocześnie wyrywa się z nudnej egzystencji. Pewnie to trochę naciągane, ale opis wymagań fabularnych konkursu jakoś tak mnie natchnął, że po prostu zobaczyłam jedną z tych scenek oczyma duszy mojej ;) To jeden z tekstów, przy pisaniu których miałam dziką frajdę!

Muszę pomyśleć nad tym sformułowaniem “prostuję się groźnie”. Dziękuję za zwrócenie uwagi!

Pozdrawiam serdecznie!

Alessia222 muszę przyznać, że masz całkowitą rację – jestem mamą trójki i mam wrażenie, że każdy rodzic czasem przeżywa negatywne odczucia w stosunku do swojego potomstwa, chociaż jeden, jedyny raz w życiu. Bardzo często jest to temat tabu, choć na szczęście zaczyna się o tym coraz głośniej mówić – matka może kochać swoje dzieci nad życie, a jednocześnie mieć momenty zwątpienia, załamania czy dzikiej, niepohamowanej chęci, by w spokoju napić się ciepłej kawy czy skorzystać z toalety :)

Bardzo się zastanawiałam nad tym wiekiem – chciałam, aby Olcia mogła się jakoś komunikować, a równocześnie to raczkowanie jakoś tak mi do niej pasowało. Z moich doświadczeń wynika, że czasem niektóre dzieci zaczynają późno chodzić (ale jak już zaczną, to trudno je dogonić) Przyznam szczerze, że najpierw Olcia miała mieć roczek, ale potem ją o te dwa miesiące postarzyłam, żeby mogła wypowiedzieć ważną dla mnie kwestię “Mama zła!” ;)

Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję za tak dokładne przeczytanie i wymianę komentarzy o moim opowiadaniu! Pozdrawiam serdecznie!

Temat koronawirusa jest dla mnie stresujący, ale opowiadanie czytało mi się bardzo przyjemnie. Trzyma w napięciu. Odrobinę rozpraszały mnie przeskoki czasu i miejsca akcji – widzę, że był to celowy zabieg, widzę, że miało to sens, ale dla mnie jako czytelniczki trochę to było utrudniające. Czasem zdarzały się słowa, które moim zdaniem niezbyt pasowały – np. uśmiechnęła się rzewnie na widok żubra – to rzewnie bym zastąpiła innym słowem. Ale to bardzo subiektywne uwagi, nie jestem specjalistką.

Pozdrawiam serdecznie!

Dziękuję z całego serca za komentarze! Jest mi ogromnie miło, że poświęciliście swój czas na przeczytanie. Nie potrafię znaleźć opcji odpowiadania bezpośrednio na komentarz (jest takowa?), więc odpowiem tu.

Outta Sewer, bardzo, bardzo dziękuję. Nie mam pojęcia, jak mogłam przegapić te powtórzenia, rzeczywiście niezręcznie brzmią. Zwrócę uwagę na zaimki i “i”. Piszę książki dla dzieci, niektóre nawet są wydawane, natomiast fantastyka od zawsze była dla mnie takim… niedościgłym marzeniem. Kocham i wielbię, zawsze chciałam coś w tym gatunku napisać, ale miałam opory, czy z moimi umiejętnościami i warsztatem w ogóle powinnam próbować, a przynajmniej pokazywać to publicznie.

Tak, obawiam się, że masz rację, ani pomysł z Iskrami, ani Łowczynią nie jest zbyt oryginalny. Czytam od pewnego czasu zamieszczane tu opowiadania i jestem pod wrażeniem pomysłowości niektórych. Mnie, jako matkę trójki małych, rozwyd… a nie, wróć, lepiej ująć, że czasami sprawiających problemy wychowawcze berbeci ubawiła myśl o tym, jak w roli “matki na cały etat” odnalazłaby się morderczyni na zlecenie, gdyby zechciała pójść na urlop macierzyński. Ona w moim zamierzeniu pamięta, kim jest, nadal odbiera telefony od swojego szefa i myśli o powrocie do zawodu, tylko w danym momencie stawia na rodzinę i opiekę nad dzieckiem. Olcia może i rzeczywiście nie budzi specjalnej sympatii wśród osób postronnych, ale tak bardzo często zachowują się małe dzieci. Bywa to szokiem dla ich rodziców :)

Silvan dziękuję serdecznie za przeczytanie i uwagi! Tak, ta scena jest gruba, podejrzewam, że stanowi “wylanie” z siebie pewnych macierzyńskich frustracji ;) Oczywiście nie pochwalam takiego zachowania w najmniejszej mierze, natomiast wydaje mi się, że taka myśl u rodziców dzieci wymagających dużo wsparcia i cierpliwości czasem może się pojawić (”a gdybyś zniknęła, w co ja się wpakowałam”), z czym wiąże się wstyd i przeraźliwy lęk, żeby te słowa nie zostały wypowiedziane w złą godzinę i żeby się nie spełniły.

W moim zamierzeniu ona od początku pamiętała, kim jest, po prostu poszła na urlop macierzyński. Blondasek, który nie jest specjalnie silny ani uzdolniony magicznie, spaprał sprawę, więc pozostała jej część wspomnień, co doprowadza ją do szaleństwa. Chciałam nawiązać do historii Kopciuszka: zmęczona, styrana, mająca serdecznie dość kobieta; życzenie o odrobinie swobody, które okazuje się zgubne; sąsiadka w charakterze chrzestnej wróżki, która przybywa z pomocą i wzywa posiłki, aby to życzenie zrealizować – dziecko znika. Następstwem jest kompletna rozpacz i żal, ale dzięki temu, kim była wcześniej (czyli bardzo dobrą w swoim fachu morderczynią) odzyskuje wiarę w to, że uda jej się odzyskać córkę, i rusza do boju. W pisaniu tego opowiadania kusiła mnie idea, że bohaterka wcale nie okazała się Kopciuszkiem czekającym na księcia z bajki i pomoc wróżki, tylko w głębi serca jest Łowczynią – sprawczą, mroczną siłą, na którą biedne Iskry dość mocno się natną :)

Co do tortur – dziękuję za uwagę. Mnie się zawsze wydawało, że pod wpływem odpowiednio zastosowanego bólu człowiek powie wszystko.

Alessia222 bardzo dziękuję! Marcin to taka mocno poboczna postać, rzeczywiście w mojej głowie pojawił się niezbyt mocno zarysowany – ot, taki pracoholik, ugodowy w stosunku do autorytetów. Byłabym wdzięczna, jakbyś dała mi znać, co sądzisz na temat Iskier – czy te postacie wydały ci się choć odrobinę interesujące?

Jeszcze raz wszystkim dziękuję, nawet się nie spodziewałam, że otrzymanie komentarzy do tekstu będzie dla mnie aż tak emocjonujące! To super móc przeczytać konstruktywne uwagi i w ogóle “porozmawiać” na temat swojego opowiadania!

Piękne, klimatyczne opowiadanie, ale trochę zaskoczyła mnie końcówka. Spodziewałam się chyba czegoś więcej. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania.

Historia trzymała mnie w napięciu, cały czas się zastanawiałam, jaki główna bohaterka ma plan, i w sumie nie spodziewałam się takiego zakończenia. Świetnie opisane sceny walki. Całość przeczytałam z przyjemnością!

Nowa Fantastyka