- Opowiadanie: Outta Sewer - Łączy nas pałka

Łączy nas pałka

Napisane przed chwilą. Musiałem, bo sami wiecie dlaczego :P

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Biblioteka:

Finkla, katia72, Użytkownicy IV

Oceny

Łączy nas pałka

Nie było dobrze.

Sprzedawcy talerzy, rzeźnicy i pracownicy hotelowych recepcji z San Marino okazali się przeciwnikiem silniejszym niż można się było spodziewać. Aktualny bilans meczu wyglądał fatalnie. Siedem zero. W lożach działaczy związku podobnie, tylko w drugą stronę – zero siedem. Na łeb. A jeszcze nie minęło pierwsze czterdzieści pięć minut meczu.

Na trybunach nikt już nie skandował zwyczajowych haseł. Zamiast tego kibice wykrzykiwali nazwiska poszczególnych zawodników, dodając po nich gromkie “Chuj ci w dupę!” Najgorsze było jednak to, że gdy doszli do końca wystawionego dzisiaj składu, przerzucili się na nazwiska graczy rezerwowych, a później związkowych działaczy.

Oj, nie było dobrze. Prezes wyciągnął telefon i odszukał numer znajomego, piastującego dyrektorskie stanowisko w wielkiej państwowej spółce. Gracze po wszystkim mieli wrócić do swoich zagranicznych klubów, gdzie nikt ich nie będzie nagabywał, jednak on musiał pojawić się z powrotem w kraju. Kolega dyrektor miał sporo nieruchomości, może pozwoli pomieszkać w którejś do czasu, aż sprawa przyschnie. Bo do domu strach było wracać.

Wybrał numer i czekając na połączenie spojrzał na boisko. Coś dziwnego zaczęło się tam dziać, bo najpierw Grzesiek, potem Wojtek, a po nich reszta zawodników poczęła padać na murawę, skręcając się z bólu. Okrzyki na trybunach nie cichły, a wręcz przeciwnie – przybierały na sile. Prezes zerknął zaniepokojony na kolegów siedzących w loży i z przerażeniem zauważył, że dziwna przypadłość stała się również ich udziałem. Po kolei spadali z foteli, przy akompaniamencie głośnych wrzasków zwijając się w konwulsjach.

Połączenie się urwało, najwyraźniej odrzucone, zaś prezes zaczął odczuwać dyskomfort w okolicach miejsca, w którym kończyły się plecy. Sekundę później ostry ból przeszył jego ciało, przywołując z pamięci niedawną kolonoskopię. Tylko, że tym razem bez substancji nawilżającej, a do tego przeprowadzaną dyszlem od furmanki.

Prezes zemdlał.

 

***

 

Obudził się w szpitalu, co uświadomił sobie zaraz po otwarciu oczu i spojrzeniu na otaczającą go aparaturę, robiącą ping, beep oraz tiiit. Powoli obrócił głowę. Obok leżał jeden z jego zawodników, za nim, w głębi sali, kolejni. Prezes uniósł się nieznacznie na łokciach. Po drugiej stronie, pod ścianą, szpitalne łóżka zajmowali następni piłkarze oraz działacze związkowi. Prezes znów poczuł narastający ból.

Jeden z kręcących się pomiędzy pacjentami lekarzy podszedł do niego i z marszu wbił mu w ramię igłę strzykawki.

– Obudził się pan. Spokojnie, po zastrzyku powinno być lepiej – zapewnił.

– Co jest… grane? Co się stało? – wydukał prezes, próbując opanować ból i cisnące się do oczu łzy.

– Z medycznego punktu widzenia patrząc: nie mamy pojęcia.

– A z niemedycznego? – Ból zelżał, jednak o uldze nie mogło być mowy.

– Cóż, to może zabrzmi niedorzecznie, ale jest taka teoria… – Lekarz zawiesił głos, by po chwili podjąć dalsze wyjaśnienia. – Złość i rozczarowanie narodu podczas ostatniego meczu sprawiły, że wykrzykiwane na trybunach hasła… No, używając kościelnej nomenklatury, słowo ciałem się stało.

– Co? Co to znaczy? – zapytał prezes.

– No, to znaczy, że po przebadaniu pana oraz pańskich kolegów, okazało się, że wasze, proszę wybaczyć słowo, odbyty, są rozszerzone, jakby znajdował się w nich obcy obiekt, długości około czterdziestu centymetrów i średnicy pięćdziesięciu milimetrów.

Pobladły prezes musiał wziąć głębszy oddech. Zerwał się z łóżka, wyszarpując podpięte do niego czujniki aparatury medycznej i kaczym chodem podbiegł do okna. Po krótkiej walce z klamką otworzył je na oścież.

Już miał zaczerpnąć haust świeżego powietrza, gdy zauważył stojący pod szpitalem tłum. Tysiące ludzi, nad którymi jeszcze przed chwilą unosił się gwar rozmów ucichło w jednej chwili. Każda para oczu zwrócona była teraz na niego.

Nagle jeden ze stojących na przedzie mężczyzn wyciągnął rękę, wskazując na postać w oknie i coś wykrzyknął. Odległość była całkiem spora, nie było dokładnie słychać jego słów, lecz po chwili reszta podjęła okrzyk, ku przerażeniu prezesa skandując unisono:

– Chuj ci w oko! Chuj ci w oko!

Koniec

Komentarze

Cześć!

Szort jest napisany sprawnie i z humorem. Jednak za mało emocji wywołuje we mnie piłka nożna, żeby ten tekst mi się spodobał, ale rozumiem Twoją potrzebę ekspresji. Poza tym czy naprawdę wierzyłeś, że wyjdą z grupy?

Nie, ja od lat twierdzę, że polska piłka to mega padaka. Po prostu bawi mnie to pompowanie balonika i wzięte z nie wiadomo jakiego miejsca nadzieje, że coś nasi ugrają.

Known some call is air am

Hah, no nieźle Ci to wyszło :P

Przy słowo ciałem się stało i ogarnięciu tego, co się wydarzyło, śmiechłem porządnie. 

Jednakowoż!

Choć również uważam nasz zespół za słabiaków na tle innych reprezentacji, to jednak jakaś wola walki i lekka determinacja przewinęły się w dwóch ostatnich meczach (pierwszy przemilczę). Ja tam więc jakąś nadzieję miałem, w szczególności w ostatnich minutach. Nieczęsto bowiem odrabia się z wyniku 0:2 na 2:2. 

Ale przekaz dałeś konkretny ;)

Pozdrówka!

Imponująca siła zbiorowej psychiki, że za chwilę dopiszą paragraf do konwencji genewskiej.

 

W dupie tam z atomówkami, po co to NATO, jak Putina nagle może tam coś na dole zaswędzieć…

;)

 

Zabawowe.

 

Edyta: I nie wiem, po co te gwiazdki? Psują estetykę tekstu, a i tak wszyscy wiedzą o co chodzi. :)

Wystarczy dodac tag “wulgaryzmy”.

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Cześć, Outta Sewer!

 

Deczko się pośmiałem. Widać, że tekst skrobnąłeś pod wpływem impulsu, ale dobrze oddałeś społeczne nastroje po tym, jak z balonika uszło nieświeże powietrze. Z pewnością przydałaby się taka pokuta, może mniej dla piłkarzy, więcej dla włodarzy. ;-)

 

Pozdrawiam!

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Hej, hej

Aktualny bilans meczu wyglądał fatalnie. Siedem zero. W lożach działaczy związku podobnie, tylko w drugą stronę – zero siedem. Na łeb.

Wystarczyło, abym się uśmiechnął, a dalej wcale nie było gorzej.

Przyznam, że z tłumem w tym szorcie zgadzam się całkowicie :)

Pozdrawiam

Outta,

 

hmm… meh!

Zamysł, nie powiem, ciekawy ;)

Ale ja akurat jestem kibicem na dobre i na złe. Nie że się nie frustruję, nie przeklinam itd. Też nie lubię pompowanego balonika i milionów ekspertów co to wiedzą “jak tych patałachów trenować: KIJEM!”, ale jeszcze bardziej nie lubię tej mody na jechanie po reprze. Mam wrażenie, że ludzie bardziej się cieszą gdy im nie idzie, niż gdy osiągają sukcesy.

Dla mnie mecz reprezentacji to święto – raz przegrają, raz wygrają, obojętny nie pozostanę. Możecie mnie nazwać masochistą, trudno.

Także odbiorcy docelowego tego tekstu we mnie nie znajdziesz ;)

 

Edit: o, kurka, właśnie dotarł do mnie tytuł. Naaaajssss :D

 

Trzymaj się!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Witaj.

Tajemnicza pałka to pewnie przekazywane sobie z ust do ust w linii prostej “serdeczne życzenia”, wypowiadane przez rozjuszony tłum. :) No, chyba że pałka jest symbolicznym narzędziem w dłoni owego tłumu. Chciałoby się sparafrazować słynny refren: “Pałka jest… podłużna i ciągle mści się”. laugh

Gdzieś tam w głębi jest mi zawsze żal, bo pamiętam czasy Górskiego i Piechniczka, pamiętam całkowite wyludnienia na ulicach podczas rozgrywek, pamiętam oczywiście łzy szczęścia i medale. Wtedy nie wypadało nie znać nazwiska kogokolwiek z reprezentacji. 

Dzisiaj to już historia… Zaskoczeniem jest dla mnie, jeśli w ogóle Polska zdobędzie jakąkolwiek bramkę. A wielka szkoda, bo kasa idzie na to olbrzymia. 

Tekst odbieram jako mocno humorystyczny i bardzo mi się podoba Twój pomysł. :)

Pozdrawiam. :)

 

Pecunia non olet

Sieeeeemanooo!

 

@Realuc – no, coś tam grali, jakoś tam walczyli, szkoda tylko, że dopiero jak nóż na gardle. Ja zagorzałym kibicem nie jestem, a piłkę oglądam w zasadzie tylko podczas MŚ i ME. Stąd moja niezbyt rozległa wiedza na temat piłki, jednakowoż nie sposób nie zauważyć, że bazowanie na sukcesach z początku lat osiemdziesiątych i na jednym w miarę udanym turnieju sprzed pięciu lat przy prognozowaniu sukcesu jest po prostu niepoważne. Z zaciekawieniem zawsze obserwuję ten balonik, dmuchany coraz bardziej i bardziej, robienie z piłkarzy bohaterów narodowych jeszcze przed turniejem i strącanie ich z piedestału po kolejnej porażce, znikanie tych dziesiątek kretyńskich reklam w twarzami Szczęsnych i innych Krychowiaków i całą resztę tego cyrku. A najbardziej mnie bawi to rozczarowanie, które sie pojawia u milionów rodaków, tak jakby nie mieli świadomości, że kibicują przegranej sprawie.

 

@Zalth

 

Te gwiazdki, cóż, to krótki tekst a c*** to mocne przekleństwo, więc nie chciałem kłuć nim w oczy zanadto. Zostawię jak jest, bo wulgaryzmy miałem w kilku innych tekstach, tutaj chciałem tę wulgarność nieco zatuszować.

 

@Filip

 

Z pewnością przydałaby się taka pokuta, może mniej dla piłkarzy, więcej dla włodarzy.

O, włodarzom z pewnościa by się przydało. Ale kilku naszym piłkarzynom też.

Zaś co do impulsu, to tak, masz rację. Rano przeczytałem komentarz Realuca o husarii. Potem kosiłem ogród i żeby zająć czymś myśli w trakcie, wymyśliłem sobie historyjkę, którą następnie spisałem w dwadzieścia minut i Wam przedstawiłem :)

 

@Zanais

 

Dobrze, że się zgadzasz, bo to ja byłem tym, który zaczął skandować pod oknami szpitala ;)

 

@Krokus

 

Jasne, spoko. Szanuję, jeśli ktoś jest kibicem na dobre i na złe, a nie kibicem sukcesu, który w trakcie meczu potrafi zmienic kilkukrotnie nastawienie, w zależności jak się sprawy układają. U nas to jest się kibicem raczej na złe i to rzeczywiście może być jakiś objaw delikatnego masochizmu, ale co kto lubi, ja nikomu nie bronię.

 

@bruce

 

Ta pałka to nie jest w dłoni tłumu, tylko w, przepraszam za słowo, odbytach pana prezesa et consortes ;)

 

Gdzieś tam w głębi jest mi zawsze żal, bo pamiętam czasy Górskiego i Piechniczka, pamiętam całkowite wyludnienia na ulicach podczas rozgrywek, pamiętam oczywiście łzy szczęścia i medale. Wtedy nie wypadało nie znać nazwiska kogokolwiek z reprezentacji. 

No i widzisz, ja to rozumiem, ze pamiętać trzeba i fajnie jest powspominać, ale jak się nadal, po czterdziestu prawie latach, żyje sukcesami i nadziejami z przeszłości, jak pan Szpakowski albo inne studyjne klauny, to sory, ja wysiadam na stacji realistów, reszta niech jedzie na dworzec dla nieżyciowych jednostek nie ogarniających rzeczywistości w jakiej żyją.

 

Dziękuję Wam wszystkim za odwiedziny, lekturę, a także za pozostawienie po sobie śladu.

 

Pozdrawiam serdecznie :)

Q

Known some call is air am

No, nie, pałka, tkwiąca w tym czymś prezesa, mścić się już bardziej raczej nie może. :)))

 

Popieram całkowicie Twoje zdanie. Cieszyłabym się niezmiernie z powrotu tamtych wspaniałych czasów i niezapominanych zwycięstw w nowej odsłonie.

 

Również dziękuję i pozdrawiam. ;)

Pecunia non olet

Rozmarzyłem się po lekturze tego szorta. Wyobraziłem sobie, że podobne zjawisko występuje w kontekście utworu Patokreacja wybitnego polskiego twórcy Maty i od razu mój dzień stał się jaśniejszy. A niełatwo rozjaśnić dzień AmonaRa.

Trafna satyra i ważny głos w sprawie polskich piłkarzy, polskich kibiców i w ogóle polskich. Fajny szorciak ;) Czytało się przyjemnie.

 

PS. Dodatek graficzny ode mnie. 

 

Składne, zgrabne i dosadne :P. Śmiechłem i to ze złośliwą satysfakcją :D. 

 

“C*** ci w dupę!”

Zawsze się zastanawiam, dlaczego przez “CeHa”? Czyżby po to żeby był dłuższy? :P

 

Pozdro

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Czekam na 5.09. Może właśnie tak to się wszystko potoczy. Co prawda prezes już będzie inny, ale jak się odpowiednio głośno krzyknie, to i do obecnego dotrze.

Fajne, spodobał mi się ten pomysł. No, gdyby kibice mieli taką moc wręczania chujowych kartek… Oj, działoby się. Może nawet ja zaczęłabym oglądać.

Ale najbardziej przerąbane miałby sędzia. Pewnie szybko pojawiłyby się drony do sędziowania.

Też mi się wydaje, że nie ma co wykropkowywać. Kibice się nie krępują.

Babska logika rządzi!

Niezły komentarz do występu piłkarzy, umiejętnie wzbogacony akcentem seksualno-optycznym.

Autocenzura, moim zdaniem, całkiem zbędna – każdy czytający i tak wie, że wygwiazdkowałeś słowo chuj, a to sprawia, że szort został pozbawiony należytego wydźwięku.

 

apa­ra­tu­rę, ro­bią­cą Ping!, Beep!Tiiit! –> …apa­ra­tu­rę, ro­bią­cą ping, beep tiiit.

Nie wydaje mi się, aby aparatura wydawała odgłosy wielkimi literami i na tyle głośno, aby potrzebne były wykrzykniki.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ale najbardziej przerąbane miałby sędzia. Pewnie szybko pojawiłyby się drony do sędziowania.

Też mi się wydaje, że nie ma co wykropkowywać. Kibice się nie krępują.

Sama prawda. Gdy miałem kilkanaście lat pierwszy raz tata wziął mnie na mecz siatkówki AZSu Częstochowa. Była z tego niezła wyprawa, z naszego miasteczka jechaliśmy ze dwie godziny. Powtórzę: miałem kilkanaście lat, i dodam, że wciąż wierzyłem, że na meczach krzyczy się “sędzia kalosz”. Pierwszy set, dyskusyjna decyzja i cała (tak, CAŁA!) hala skanduje “Sę-dzia chuj! Sę-dzia chuj!”. Najpierw zawstydzony siedziałem cicho, potem ukradkiem spojrzałem na tatę. Tatę, który nigdy przy mnie nie powiedział nawet “dupa”. Skandował razem z wszystkimi. Dołączyłem i ja. Więź ojciec-syn +50.

A jeszcze powiem, że kilka lat później sam zacząłem sędziować siatkówkę. Oj, nasłuchałem się, nasłuchałem :D

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Hmmm. Ale takie trzysylabowe hasło to się źle skanduje przecież. Czterosylabowe są wygodniejsze, bardziej rytmiczne. Wielkie jest poświęcenie kibiców… ;-)

Babska logika rządzi!

Hej :)

 

@Amon

 

Rozmarzyłem się po lekturze tego szorta.

Tym zdaniem poważnie mnie zaniepokoiłeś ;)

 

Wyobraziłem sobie, że podobne zjawisko występuje w kontekście utworu Patokreacja wybitnego polskiego twórcy Maty i od razu mój dzień stał się jaśniejszy.

A tutaj rozumiałem, że nie mam powodu do obaw. Chociaż w dziąsło chyba nie bolałoby aż tak :D

(ale z drugiej strony stanęła mi przed oczami pewna scena z “Krakena” Mieville’a, więc chyba by jednak bolało).

Dzięki za dodatek graficzny, bo Neymara za jego pokładanie się zawsze warto wyśmiać ;)

 

@MbS

 

Zawsze się zastanawiam, dlaczego przez “CeHa”? Czyżby po to żeby był dłuższy?

 

Pewnie dlatego, żeby kibole mieli zagwozdkę, kiedy ze sprejami biegają po mieście :)

 

@bjkpsrz

 

Czekam na 5.09. Może właśnie tak to się wszystko potoczy. Co prawda prezes już będzie inny, ale jak się odpowiednio głośno krzyknie, to i do obecnego dotrze.

And that’s the spirit :)

 

@Finkla

 

Ale najbardziej przerąbane miałby sędzia. Pewnie szybko pojawiłyby się drony do sędziowania.

Pacz, o tym nie pomyślałem, a to niezwykle trafne spostrzeżenie.

 

Też mi się wydaje, że nie ma co wykropkowywać. Kibice się nie krępują.

Jak mi władza pozwala, to się krępować nie będę.

 

@Reg

 

akcentem seksualno-optycznym.

O, to bardzo dobre :D Akcenty seksualno-optyczne… Nowa kategoria na portalach ze ślizgaczami.

 

Autocenzura, moim zdaniem, całkiem zbędna – każdy czytający i tak wie, że wygwiazdkowałeś słowo chuj, a to sprawia, że szort został pozbawiony należytego wydźwięku.

No, skoro Ty i Finkla uważacie, że powinienem się pozbyć gwiazdek, to nie mam innego wyjścia, jak je odcenzurować.

Babola zaraz poprawię.

 

@Krokus

 

Mnie ojciec nie brał na żadne mecze, bo i sam nigdy nie jeździł. Więc w życiu nie byłem na meczu, czego w ogóle nie żałuję. Ale wierzę Ci, że pod adresem sędziego się musi na meczach grubo sypać :)

 

Dziękuję Wam za czas poświęcony na lekturę i podzielenie się wrażeniami.

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Known some call is air am

No, skoro Ty i Finkla uważacie, że powinienem się pozbyć gwiazdek, to nie mam innego wyjścia, jak je odcenzurować.

Ekhem! indecision

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Wybacz Zalth, zapomniałem o Tobie :) To się więcej nie powtórzy, ale chyba rozumiesz, że głos Reg był tutaj decydujący? :)

Known some call is air am

Aaa, nie no, jak Reg, to nie ma to tamto.

W końcu lew jest król dżungli.

 

Wybaczone, peace!

 

:)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Przyznam, że taki szort na grubo :) Lubię taki typ humoru i wspieram, jak tylko mogę :)

Chodzi za mną, czy nie lepiej byłoby obrócić konstrukcję i zacząć od szpitala, a potem próby rekonstrukcji zdarzeń przez wybudzającego się prezesa? Może dałoby to jeszcze szanse na jakieś ciekawe wątki fabularne?

Pozdrawiam serdecznie,

dantes

O, to bar­dzo dobre :D Ak­cen­ty sek­su­al­no-optycz­ne…  

Ech, Outto, to stare powiedzonko sprzed ponad pół wieku, ale fanie, że się spodobało.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Finklo, na przestrzeni ostatnich miesięcy uczestniczyłem w protestach, w trakcie których przygniatająca większość haseł była trzysylabowa i nikt z tym problemu nie miał ;D

@Zalth

 

Kamień z serca :)

 

@dantes

 

Cieszę się, że siadło. Może masz rację co do tej budowy szorta, bo w zasadzie to uszczypliwości pod adresem PZPN i kadry mam cały worek, ale nie chciałem przeciągać. Dzięki za lekturę :)

 

@Reg

 

Nie słyszałem wcześniej takiego określenia. Skąd ono?

 

@Amon

 

O, a w jakich to protestach egipskie bóstwo uczestniczyło? ;)

Known some call is air am

Finklo, na przestrzeni ostatnich miesięcy uczestniczyłem w protestach, w trakcie których przygniatająca większość haseł była trzysylabowa i nikt z tym problemu nie miał ;D

Faktycznie, sama uczestniczyłam. No, to tylko oznacza, że w ważnych sprawach lud jest gotów do olbrzymich poświęceń.

Babska logika rządzi!

Ano, Outto, był taki dowcip. Ładnie tu wybrzmi wspomnienie mojego męża z czasów kiedy był w maturalnej, wtedy jedenastej klasie. Lekcja wychowawcza, potraktowana dość swobodnie – wszyscy opowiadają kawały. W pewnym momencie jeden z uczniów, Jacek, pyta:

– A zna pan profesor kawał seksualno-optyczny?

– Nie – odpowiada wychowawca, zwany Wąsem.

– To chuj panu profesorowi w oko. Obraził się pan profesor? – spytał Jacek.

– Nie – rzecze Wąs.

– To chuj panu profesorowi w drugie – zakończył Jacek, a klasa, z Wąsem na czele, ryczała.

 

Zdarzenie to było często wspominane podczas licznych spotkań z Wąsem, z którym wychowankowie spotykali się regularnie, aż do jego śmierci. Dodam, że uczniowie tej klasy do dnia dzisiejszego utrzymują ze sobą kontakty.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Finkla,

ze swojej strony mogę powiedzieć, że “Sędzia chuj” skanduje się bardzo łatwo i przyjemnie, mimo iż emocje jakie temu towarzyszą są zazwyczaj odwrotne.

No i ogólnie jestem przeciwny wyklinania sędziów sportowych, ale jeśli sytuacja tego wymaga…

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Pięknie odreagowałeś kolejny “sukces” naszych piłkarzy! :) Przynajmniej w tym aspekcie gra narodowych kopaczy nie poszła na marne. Chociaż nie było może aż tak źle – chwilami fajnie grali, a każdemu występowi towarzyszyły wielkie emocje, do ostatniego gwizdka. Nudno nie było.

Fajny szort!

“Kiedy ludzie mówią ci, że coś jest nie tak albo im się nie podoba, prawie zawsze mają rację. Kiedy mówią ci, co dokładnie według nich jest źle i jak to naprawić, prawie zawsze się mylą”. Neil Gaiman

@Reg

 

Dziękuję za wyjaśnienia :)

 

@Andy

 

Ja nie mówię, że było tragicznie, ale dobrze też nie było ¯\_(ツ)_/¯

 

Dzięki za odwiedziny i cieszę się, że Ci się podobało.

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Dosadne i zabawne. Dobrze oddające nastroje społeczne ;) Ja się nigdy piłką nożną nie interesowałam, ale potrafię zrozumieć emocje!

 

Pozdrawiam serdecznie!

Dzięki za odwiedziny, Kitty :)

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Jak to dobrze, że nie oglądam piłki nożnej. 

To taki tekst z funkcją terapeutyczną dla autora i części czytelników. Do tego napisany sprawnie i przyjemny w odbiorze, choć dla mnie trochę zbyt wulgarny. 

 

długości około czterdziestu centymetrów i średnicy pięćdziesięciu milimetrów.

Mamy też wyraźny element fantasy w wielkości rzeczonego członka, oraz w tym, że ktokolwiek po aplikacji tak wielkiego obiektu w odbyt, w ogóle przeżył. 

 

Później znów zemdlał. 

Wykreśliłbym. Przedostatnie zdanie jest wystarczającą pointą, nie potrzebuje kropki nad i. 

 

Zastanawiam się, czy kliknąć, bo tekst napisałeś dobrze, oddałeś w nim uczucia, no i jak na bizarro jest strawny, ale traktuję to opowiadanie jako wprawkę, albo przerywnik ku uciesze i dla odreagowania emocji. Wartość literacka, zdaje mi się, była na drugim planie. 

No nic, jeszcze pomyślę. 

"Odpowiedz najpierw na jedno ważne pytanie: czy umysł istnieje?" - Golodh, "Najlepsze teksty na podryw, edycja 2023"

Dawaj, Geki, dawaj. Mój klik czuje się taki samotny…

Babska logika rządzi!

choć dla mnie trochę zbyt wulgarny. 

No widzisz, dla jednych za mało, a dla drugich zbyt :-/

 

Mamy też wyraźny element fantasy w wielkości rzeczonego członka, oraz w tym, że ktokolwiek po aplikacji tak wielkiego obiektu w odbyt, w ogóle przeżył. 

Ekhem, pałki, a nie członka. Druga sprawa jest taka, że w internetach można znaleźć filmiki (szczerze odradzam szukanie) na których obiekt tej wielkości to zaledwie foreplay.

 

Wykreśliłbym. Przedostatnie zdanie jest wystarczającą pointą, nie potrzebuje kropki nad i. 

A z tym, po zastanowieniu, się muszę zgodzić. Poprawiam.

 

Wartość literacka, zdaje mi się, była na drugim planie. 

A nawet na trzecim. Dla mnie to taki bardziej rozbudowany żart :)

Known some call is air am

To było z lekka prostackie i nawet zabawne ;D Czasami pisanie głupotek (wybacz słowo) jest potrzebne. Nie ma co się spinać :P

It's ok not to.

Mimo że do zagorzałych fanów piłki nożnej z pewnością nie należę, Twój teskt mocno mnie uśmiechnął. Fajny pomysł, lekko napisane, akurat, żeby się trochę rozerwać podczas przerwy w pracy :)

Klikam bibliotekę :)

@dog, katia

 

Dzięki za wizytę :) Cieszę się, że uważacie, że ten spłodzony w kilkanaście minut potworek mojej wyobraźni uznałyście za zabawny.

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

PS. Katiu, przerwa w pracy po pierwszej w nocy? Też tak miewam :)

Known some call is air am

Outta – tak już mam, że lubię pracować w nocy :) a w dzień spać :) Pozdrawiam serdecznie :)

Oj, uśmiałem się z tego tekstu… Krótko, dosadnie i na temat.

 

Już za cztery lata

Już za cztery lata…

 

Outta, nie jest tak źle z tą Polska piłką. W przyszłym roku mistrzostwo Polski mamy w kieszeni ;-)

 

Pozdrawiam i Polecam do biblioteki!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Nie jestem kibicem, więc średnio trafiło. Rozumiem jednak potrzebę odreagowania frustracji ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki za odwiedziny i komentarze. 

 

@krar – mistrzostwo Polski to jedyne na co stać naszych kopaczy. 

@Irka – frustracji nie było, bo i tak nie spodziewałem się czegoś więcej niż to, co pokazali. To tylko naśmiewanie się z kondycji tego sportu w Polsce, z niepodpartej niczym wiary kibiców i z kolesiostwa oraz głupoty działaczy związkowych. 

 

Pozdrawiam serdecznie 

Q

Known some call is air am

Czekam na twórczą interpretację “Dnia Świstaka” w tym kontekście.

 

Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało…

Jestem nikim, będę nikim.

@Spitygniew2 – takie opowiadanie o polskiej piłce, z podróżami w czasie napisał swego czasu Jewgienij T. Olejniczak, choć dnia świstaka tam nie było. Bodajże tytuł tamtego opowiadania to "Frankfurt". Dzięki za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie Q

Known some call is air am

Haha, padłem :) Murowany kandydat do brązowego (sic!) piórka :)

Panie, wyszła Ci ta historia, jak nam nie wyszło wyjście z grupy.

Pozdrawiam serdecznie!

Che mi sento di morir

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Mnie tylko niepokoi, że “Łączy nas piłka” jest zastrzeżonym znakiem handlowym, należącym do PZPN. Chyba opowiadanie nie pokrywa się z polem eksploatacji, ale opowiadanie w Internecie – nie wiem.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

To dobrze, że opowiadanie nie nazywa się "łączy nas piłka", tylko "łączy nas pałka" – i chyba już nie ma się o co niepokoić ;) 

Known some call is air am

nie nazywa się "łączy nas piłka", tylko "łączy nas pałka"

Uff!

Bardzo dobrze.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Nie jestem fanem piłki kopanej, ale obecne “sukcesy” naszych reprezentantów w tej dziedzinie powodują, że doceniam ten tekst i śmieję się gorzko. :)

Powiem tak: XD.

Przede wszystkim tytuł wywołuje zdecydowane XD

Ten komentarz też nie będzie poważny…

 

przerzucili się na nazwiska graczy rezerwowych, a później związkowych działaczy.

A trener? Trener ch…

 

Tylko, że tym razem bez substancji nawilżającej, a do tego przeprowadzaną dyszlem od furmanki.

Nie wiem, co weszło im w dupę, ale chyba nie chuj.

Ja tego chyba nie napisałem, co?

 

Za to ty nie wyjustowałeś drugiej połowy tekstu. Ale zakończenie finezyjne, trafia w punkt, że tak powiem.

 

<3

Precz z sygnaturkami.

Dzięki, Misiu, za komentarz :)

 

@Zizi

 

Trener i tak by nie zrozumiał ;) A to co im weszło, to był taki państwowy uj, inflacyjny ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Nowa Fantastyka