Profil użytkownika

Z wychowania fizyk i matematyk, z wyboru neopozytywista. W życiu czytałem trochę fantasy i Dicka, ale próbuję pisać hard SF oraz cyberpunk. Literacko wyglądam raczej słabo, ogólnie nie polecam czytania ;)

 

W swoim krótkim żywocie spotkała mnie przyjemność opublikować kilka opowiadań:

“Ostatni świadek” – https://www.zapomnianesny.pl/granice-nieskonczonosci/ (Granice Nieskończoności, Zapomniane Sny)

“6 Godzin” – https://www.zapomnianesny.pl/tu-byl-las/ (Tu był Las, Zapomniane Sny; opowiadanie, z którego jestem szczególnie dumny)

“W imię Stwórcy” –  https://antologia.smolec.pl/opencart3/stojac-po-kostki-w-zapachu-ryb (Stojąc po kostki w zapachu ryb, Ryby)

“Piekło Boltzmanna” – https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5055411/gruzy-antologia-postapo (Gruzy, Planeta Czytelnika)

“Pasożyt” – https://gmork.pl/antologia-oblakane-historie/ (Obłąkane Opowieści, Gmork; opowiadanie gościło wcześniej na portalu:P)

 

***

Lożanin.

Jeśli chcecie poznać moje gusta, polecam następującą (krótką) listę lektur:

“Nadejdą ciepłe deszcze” – Ray Bradbury

“Terminus” – Stanisław Lem

“Kara większa” – Marek Huberath

“Historia twojego życia” – Ted Chiang

***

Choć sam na betalistę rzadko zaglądam, to z chęcią przebetuję coś, jeśli poprosicie na PW ;)

Czasem piszę dziwne komentarze, zapewne przez dość dziwny humor;)


komentarze: 2314, w dziale opowiadań: 1132, opowiadania: 369

Ostatnie sto komentarzy

Cześć:) Odpowiem przewrotnie, że raczej nie ma szans na spełnienie się tych przepowiedni:P W tym sens całego konkursu (chyba), żeby odróżnić przewidywania realistyczne (należne w jakimś stopniu sf) i te nierealistyczne, antynaukowe. W tym wypadku rzeczywiście odwołuję się do teorii niezbadanych, ale również tych zbadanych, i w obu przypadkach omijam ich logikę i przewidywania szerokim łukiem;)

Cieszę się, że się podobało; dzięki za komentarz i wizytę.

Слава Україні!

Adamie, wybacz zwłokę w odpowiedzi; ostatnio różnie bywa u mnie z czasem na wchodzenie na portal.

Od razu zaznaczę więc, że mój zarzut (tudzież uwaga) tyczyły się raczej kwestii przedstawienia problemu w tekście – być może za mało tłumaczysz koncept, który istotnie jest może nie wybitnie skomplikowany, ale odrobinę na pewno:P. Twoje wyjaśnienie rzeczywiście nadaje temu sens. Jednak muszę zwrócić jedną uwagę – nie co do sposobu eliminacji, którą kupuję, a samego sensu eliminowania. Wydaje mi się, że jednak służby specjalne raczej złapałyby takich ludzi do prowadzenia kolejnych badań. Ale może to wyobrażenie zbudowane na literaturze sf;P

Слава Україні!

Jeszcze tylko piórko, pomyślała Gruszel, odbierając Hugo i Nebulę.

 

– Piórko… – szepnęła.

– Pani autorka mnie chyba nie słucha, a te poprawki w scenariuszu wymagają pani aprobaty – powiedział uprzejmie Denis Villeneuve.

– Przepraszam, rozmarzyłam się – odparła nieco smutno Gruszel.

Cudowne xD

Слава Україні!

Opowiadanie stoi w zasadzie na dwóch podstawach, z których pierwszą jest sam pomysł. Bóg opętujący piekarnik to coś, co zdecydowanie zasługuje na opowiadanie. I tu muszę przyznać się do pewnego ogólnego procesu – mianowicie nie jest to pierwsze Twoje opowiadanie, które chętnie poprowadziłbym inaczej, z mniejszą ilością absurdu i bardziej poważnie (podobnie było np. przy pisanej właśnie rybologii). Tutaj szczególnie ta pierwsza część tekstu wydawała się nieco szybka i widziałem, że dałoby się w większej ilości znaków ten pomysł rozwinąć;)

Tu sytuację ratuje jednak druga z nóg Twojego opowiadania, czyli absurd. Popadanie w obłęd i już zupełnie absurdalne zakończenie dodają tu nie tylko kolorytu, ale pozwalają spiąć całą historię w całość. Wychodzi więc koniec końców zgrabnie, ciekawie i, mimo dłużej zajmujących mnie wątpliwości, będę na TAK.

Слава Україні!

Pani Gruszelko, dziękuję za komentarz i betę. Przyjemnie się było betowanym i też się cieszę z Piórka, ale bardziej z sukcesu w PFFN (który to tekst, nomen omen, betowałem z kolei ja – podkreślam, bo zawsze dobrze jest się zakręcić na cudzym fejmie). Pozdrawiam!!!

 

Panie Barbarianie, nieee!!! Pozdrawiam!!!

 

Слава Україні!

Tyle dostałem takich komentarzy, że aż się zastanawiam, czy przepuściliby mi ten tekst np. w konkursie PFFN. Może kiedyś spróbuję xD

Dzięki za wizytę i miłe słowo:)

Слава Україні!

Dzień dobry, przyjdę z krótkim komentarzem – prawdę mówiąc trochę nie złapałem puenty (bardziej pod kątem motywacji ministerstwa). Niemniej sam pomysł i opowiadanie mi się podobały:)

Слава Україні!

Cześć, Bardzie!

 

Wciąż wiszę Ci tekst i tym razem nie wypełnię swojego zadania – bo o ile rzeczywiście opowiadanie przeczytałem i zaraz skomentuję, to zwabiła mnie tu nominacja pana Vactera; sądzę więc, że mogę liczyć co najwyżej na umorzenie odsetek;)

Na wstępie uprzedzę więc, że choć nie dobiję nominacji, to tekst mi się podobał. Szczególnie pod kątem językowym – bo choć nie jest to ten typ narracji, który robi ogromne wrażenie, to czytało mi się naprawdę płynnie i szybko, co uważam za solidnie wykonane zadanie;) Szczególnie przy dość powolnym wprowadzeniu do historii.

Sama fabuła jest taka o. Nie jest zła, acz prosta – a głód literacki jak wiadomo rośnie w trakcie czytania. Istotnie widać drobne paralele do klasycznych dzieł. Frankenstein też mi przyszedł do głowy (tu piję do komentarza Vactera), portret może delikatnie, w końcówce widać też echa Romea i Julii. Horrorowo za bardzo nie jest, raczej dość lajtowo.

To jednak na co zwróciłbym uwagę, to nowa kategoria miłości, jaka pojawia się w tym tekście. Ciężko nazwać ją romantyczną, choć nosi pewne jej cechy (w tym poświęcenie Daana i ostateczny tragizm tejże miłości, zburzony tylko przez zakończenie). Nie da się jednak zauważyć, że to nie heroiczny czyn prowadzi Daana do połączenia ze swoją ukochaną, a raczej czynami dość odrażającymi, a na końcu nawet przestępczymi. Doceniam tą przewrotność we wprowadzaniu tej miłości incelskiej;)

Z detali wymieniłbym jeszcze alarm. Wprowadzając go położyłeś nacisk na ten w piwnicy, takie miałem wrażenie, ale ostatecznie tylko te górne (z wyższych pięter) alarmy miały znaczenie dla historii.

Generalnie powiem tak: nie tym razem, ale przy czymś ambitniejszym (zarówno jeśli chodzi o temat, jak i samą konstrukcję historii) widzę potencjał.

Слава Україні!

O, rzeczywiście mnie zaskoczyłaś:P Acz wróżba na tyle odległa, że my akurat nie mamy czego się obawiać;)

Слава Україні!

Golodh – podobno w kwietniu.

Trzymam za słowo!!!

Слава Україні!

Hej, Finklo!

Jest rozmach.

Z podobnym pomysłem spotkałam się już w dzieciństwie, tylko tam układy słoneczne stanowiły atomy dla wyższych bytów, bogów właściwie.

Czytało się z zainteresowaniem.

Też gdzieś w dzieciństwie mi mignęły takie pomysły w jakichś bajkach:P Ewentualnie w drugą stronę – że atomy stanowiły małe wszechświaty.

Cieszę się, że się podobało; weń poprawiłem.

 

Cześć, Szyszkowy Dziadku!

Rzeczywiście tytuł może trochę pozbawiać suspensu:P Cieszę się jednakoż, że podobał Ci się mój komentarz do współczesnej fizyki, który z dwóch głównych elementów tego tekstu był mi jednak odrobinę bliższy:P

Слава Україні!

Dobre:P Świetny pomysł z płaską Ziemią; fajnie wplecione w sztafaż radziecki, również świetnie napisane.

Слава Україні!

Podobało mi się:) Fajny i humorystyczny – choć imho taki lekki humor, a nie składający wpół;) – a jednocześnie dramatyczny! Na pewno mocny tekst do konkursu, ale Piórkowo to chyba nie mam opinii.

Слава Україні!

Kliknąłem, więc chyba powinienem – choćby krótko* – wyjaśnić się z tego. No więc: językowo spoko, historia prowadzi logicznie do końca, trzyma suspens, a sam pomysł mi się całkiem podobał. Na Piórko to nie wiem, ale rozpiszę się, jeśli ktoś to donominuje do pełna. Jeśli czegoś brakuje, to być może rzeczywiście tego co wspomniała Irka; mnie też ten smutek nie do końca poruszał w trakcie lektury.

 

* – A wiem, że wolisz krótko:P

Слава Україні!

Dobry tekst. Nie wiem czy zdecydowałbym się na taki układ – chyba bałbym się, że mnie Fraktalny Palec wystrychnie na dudka i nie skończy się tylko na pięciu latach;)

Jeśli chodzi o warstwę językową, to generalnie całkiem dobry poziom. Aaale gdybym ja to pisał, to pewnie bym nie pisał tak wprost tego dialogu z Palcem i pozostawił trochę bardziej niejasne czy jest to w istocie obcy, czy tylko popadanie w schizofrenię. Być może coś w stylu podobnym do wspomnianego przez stna K-Pax:P

Niemniej podobało mi się; interesujące ujęcie inwazji kosmitów:P Myślę, że ma szanse w naborze;)

Слава Україні!

Nie wiem czy większa skala z perspektywy owej kosmicznej inteligencji:P W końcu ludzie/Yngrin’’’ będą mieli kontrolę co najwyżej nad jednym jej neuronem. My byśmy na pewno tego nie zauważyli;)

Слава Україні!

Właśnie tak! Stąd wynika właśnie przewrotność całej sytuacji (o ile można nazwać “sytuacją” wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni setek tysięcy lat!), a więc zaleta tekstu. Człowiek – będący de facto myślącym pulpą materii powstałej w jądrach dawno umarłych gwiazd – bada wszechświat, który okazuje się myśleć (albo jest to studnia bez dna i nigdy się nie dowiemy…). Ale czym innym jest istota ludzka, niż właśnie myślącym fragmentem wszechświata? Więc tak naprawdę po obu stronach równania jest świadomość, wyższa czy niższa, mniej czy więcej wiedząca. Cóż – otwiera się tutaj przestrzeń do dywagacji. :) 

Widzę tu w takim razie więcej wątków do podjęcia; choćby nawet fakt, że ta myśląca pulpa materii, sterując supernowymi, może wpłynąć na powstanie kolejnych podobnych sobie pulp;P Niemniej na końcu jest właśnie tak jak mówisz:P

Twój komentarz skłonił mnie również do refleksji, że opowiadanie w istocie rozprawia o pierwszym kontakcie;)

Podobał mi się pomysł, wykonanie też super.

Cześć, pusiu! Bardzo się cieszę, że przypadło do gustu:)

Sposób na zaspokojenie ciekawości, Tak, podobało mi się i psuje do motywu konkursu.

Powodzenia :)

Cześć, Milis:) Dziękuję za wizytę i życzenia; mam nadzieję, że opowiadanie o zaspokajaniu ciekawości zaspokoiło ją również u Ciebie:P

Слава Україні!

Cześć, feniksie!

Doskonale odczytujesz pomysł na końcu opowiadania! Bardzo dziękuję za wizytę, życzenia i również pozdrawiam! Cieszę się, że się podobało:)

Слава Україні!

Poczekam, Golodhu, bo wiem, ze się doczekam. :)

:)

 

Paradoksalnie – skala tysiąca słów wydaje mi się tutaj działać całkiem nieźle. Można objąć opowiadanie jednym “rzutem myśli”, wyekstrahować ideę, która stoi za tekstem.

Hej, Crucisie! Tak – powiedziałbym, że to generalnie zaleta tej długości tekstów i jakoś staram się pod nie dostosowywać historię. Cieszę się, że się choć trochę udało:P

Szalona pogoń za zrozumieniem (wszech)świata przybiera tutaj postać obsesji, a rozciągający się horyzont czasowy zdarzeń doprowadza bohatera do odczłowieczenia. A ostatecznie, czy Yngrin van Persing, początkujący kosmolog z roku 22 392 nie był już wtedy częścią świadomości wszechświata, czy nie był, jak każda istota, częścią wszechświata, która uzyskała świadomość i sama się sobie przygląda? Rodzą się pytania o granice poznania – i czy nie jest to wysiłek iście syzyfowy.

Bardzo się cieszę to czytając, bo widzę, że trafnie odczytałeś moje zamierzenia odnośnie tekstu :> Nie wiem tylko, czy rzeczywiście od początku jest częścią “Tego Wszechświata” – w fizycznym sensie tak, ale powiedziałbym, że to inaczej rozumiany Wszechświat, niż ten rozmawiający w opowiadaniu:P

 

Bardzo się cieszę, że się podobało i dziękuję za poświęcony czas:)

Слава Україні!

Nie wiem, o co chodzi z kotem

Moje skojarzenie to, że skoro kot i pudełko, to może kot Schrodingera? :D

 

Fajne:P

Слава Україні!

Hej. No tak, dużo naukowego gadania, a za nim fajny pomysł :). Yngin staje się świadomością wszechświata – czyli czymś na wzór Boga? Czytało się trudno, bo zdecydowanie jest zbyt naukowo jak dla mnie, ale pomysł doceniam i klikam oraz pozdrawiam :)

Hej, Bardzie;) Raczej staje się częścią tej świadomości, elementem jednego z “neuronów”. Czy to Bóg? To już zależy jak sobie Boga (albo boga) wyobrażasz:P

Trochę jest naukowo, to prawda, tym bardziej więc dziękuję za klika;P

 

Cóż, rzecz dzieje się przez tak wiele tysiącleci i traktuje o sprawach, których nie pojmuję, więc wyznam tylko, że przeczytałam.

Hej, reg! To chyba drugi taki strzał z rzędu, więc mogę tylko obiecać, że następnym razem postaram się wrzucić coś bardziej przystępnego:/

Dzięki za przeczytanie i uwagę, zaraz ją wprowadzę:)

 

Jako taka gawęda o fizyce raczej przeleciała gdzieś obok mnie, ale wyłaniająca się sugestia, że galaktyka jest olbrzymim, myślącym mózgiem? Jest w tej wizji rozmach i coś niesamowitego.

Podobało mi się także przepoczwarzanie głównego bohatera w coraz to nowsze, coraz mniej ludzkie formy. Być może aż tak długie przeskoki czasowe powinny generować bardziej odjechane realia zastanych światów, ale wiem, 1000 słów… :P

Podobało mi się.

Hej, JasnaStrono! To prawda, że gdybym miał więcej miejsca, to mógłbym się bardziej rozpisać i może poszaleć z wizją:P Tu akurat nie chciałem jej tworzyć zbyt odjechanej, żeby nie odjechać od meritum – ale o taki tekst z wielką ewolucją ludzkości można się kiedyś skusić:P Szczególnie, że można wziąć z takiej Diuny i Tleilaxian/Nawigatorów:P

Слава Україні!

Tyle bzdur, ciągną się te flaki z olejem przez 711 znaków, a fabuła zasługuje na osobne obśmianie. Dobrze chociaż, że nie poprzedziles tego wiekopomnego dzieła cytatem z wybitnego pisarza, coby każdy czytelnik wiedział, z jak natchnioną opowieścią ma do czynienia. Na portalu jest wiele pretensjonalnych prac, ale ta bije wszystkie pozostałe na głowę. Nie chcę być dramatyczny, ale to najgorzej spędzone dwie minuty w całym moim życiu

Co za tupet! Przyjść z tak niewyparzonym językiem pod ten tekst, pod to magnum opus portalowej egzystencji? Co za hańba dla całej użyszkodnikowej braci, co za brak polotu i elementarnej wiedzy literackiej!

Angry Panda GIF – Angry Panda – Discover & Share GIFs

Pod pewnym względem to przypomina grę w szachy – albo w coś prostszego – ze samym sobą. Zabawne staje się po przypomnieniu, że multikontownicy tu byli.

Czyżby Gra Geriego?

Czyli że wszyscy jesteśmy multikontami jednej osoby?

SzyszkowyDziadek dead internet theory, check it out ;)

One NFuser theory śmigała już po internecie, zanim ktoś nawet pomyślał o teorii martwego internetu;)

 

EDIT:

Na pewno jesteśmy multikontami. Na świecie istnieje tylko pięć tysięcy osób, reszta to symulacja.

Ja więcej nie widziałem;P A przynajmniej na facebooku mam mniej znajomych.

O jak mnie LisanAlgaib wziął z zaskoczenia XDDDD

<3

Слава Україні!

przyjął pozycję na Uniwersytecie Alsafi jako szef Instytutu Kosmologii. ← ?, może pracę

Wolę pozycję, bo jakoś wpisuje się do żargonu naukowego

 Dziękuję, misiu, za wizytę i uwagi (pozostałe wprowadziłem):D

Слава Україні!

Niee, te są jak najbardziej naukowe. Chodziło mi o te wielokrotne emulacje i kopie umysłu pana profesora.

Ach, to tu gorzej mi będzie się bronić:P Trochę to wsadziłem, żeby w jakimś miejscu uchwycić zmieniający się stan cywilizacji, a trochę podbudować drugi z lejtmotywów (nie wiem czy to dobre określenie), który próbowałem upchnąć w opowiadaniu – czyli rosnącej trudności przesuwania granic fundamentalnej fizyki i osobistego poświęcenia każdego naukowca, jakie musi włożyć w ten proces.

A co do neutrin – owszem, są tajemnicze. Jeszcze!

Ale skoro nasza wiedza o niej nie ma nawet stu lat, a jednak sporo się dowiedzieliśmy, to to dreptanie w miejscu przez następne tysiące (setki tysięcy) uważam za przesadzone.

Z drugiej strony tempo odkryć wyraźnie zwolniło i póki co zapowiada się, że będzie zwalniać jeszcze bardziej:P Biorąc pod uwagę tempo poznawania mechaniki kwantowej w XX wieku to obecnie mocno zwolniliśmy – ostatnie dwadzieścia pięć lat to kilka sporych odkryć (takie jak oscylacje neutrin, cząstka Higgsa, fale grawitacyjne i kosmologia); każde jednocześnie poprzedzone budową każdorazowo przełomowej i naprawdę imponującej infrastruktury.

Przesuwanie tych granic będzie tylko trudniejsze i powoli znajduje to potwierdzenie w planowanych inwestycjach: największym na razie planowanym wydaje się LISA, a w kontekście neutrin sporo przynieść może Hiper-K i DUNE – choć raczej do poziomu możliwości wgl wyznaczenia ich podstawowych parametrów fizycznych (masy i kąty mieszania), a nie prowadzenia jakichś dokładnych pomiarów;) Na następną misję Plancka chyba nie ma inwestorów; nie wiem też jak stoi sytuacja z planowanym zderzaczem liniowym.

A to wszystko w dość spokojnych czasach:P Ja bym raczej spodziewał się powolnego przesuwania się fizyki w stronę bardziej makroskopowych zjawisk generalnie. I może tysiące lat to na wyrost, ale neutrina to również dość niewdzięczny temat – od obecnego stanu do dokładnego wyznaczania ich ilości i składu jest baardzo daleka droga:P

Слава Україні!

Hej, Staruchu!

 

Strasznie wolny ten postęp naukowy.

Patrząc na obecne ich tempo, to trzeba nam będzie się powoli przyzwyczajać;P

Setki tysięcy lat, a oni się jeszcze bawią neutrinami?

Tak! Neutrina są najcięższą do wykrycia cząstką elementarną i raczej na długo tak pozostanie (spójrz sobie na to, jak duże niepewności mamy dziś mimo naprawdę rozbudowanych detektorów pokroju Super-K). Wykrywanie zmienności w zdarzeniach rzadkich (supernowe) i na granicy błędu statystycznego oceniłem jako naprawdę imponujące wyzwanie, choć niewykluczone, że podszedłem do tego mocno konserwatywnie, choć mając w tym pewien cel;P

Mam problem z tym tekstem. Bo o ile pomysł mi się podoba, to cała ta “pseudonaukowa” otoczka już mniej, bo w sumie do tekstu nic nie wnosi. I tak się trochę biję z myślami…

Chętnie odpowiem! Tylko wyjaśnij najpierw, czy mówiąc o “pseudonaukowości” masz tu na myśli te wspomniane neutrina i supernowe, czy jednak coś innego.

A o czym myślą galaktyki? Zapewne – “myślę, więc jestem” ;)

Optymistycznie:P Ja na szybko przeliczyłem ile “neuronów” składałoby się na taką sieć i ich liczba bardziej odpowiada mózgowi kociemu, niż ludzkiemu. Może więc: “Mrrr… Jak przyjemnie łaskocze”:P

 

Hej, SPW!

Naprawdę fajny s-f. Gdyby jeszcze analizę rekordów zastąpić polską analizą zapisów, to już nie miałbym się do czego przyczepić. Czekam na dalszy ciąg.

Dziękuję serdecznie:) Tak s-f, jak i dzisiejsza nauka bywają trochę angielskie, ale jednak zmieniłem te rekordy:P

Слава Україні!

Według swojego licznika mam jeszcze zapas słów, ale jeśli można, to poproszę o potwierdzenie od organizatora.

Слава Україні!

fajnie, że wpadłeś (chociaż pewnie trochę przymusiły Cię do tego obowiązki Lożanina xD)

Aj, bez przesady. Ostatnio rzeczywiście jest u mnie krucho z czasem, ale kiedyś przecież czytałem Twoje opowiadania:P

Co do wątku kolonialnego i sposobu wypowiedzi Rola, a potem przywódcy buntowników, to starałem się to wyjaśnić w tekście – Turwen z racji rozbudowanych kontaktów z Lurentyjczykami, czyli dotychczasowymi okupantami wysp, władał językiem znacznie lepiej aniżeli prosty Rol, chociaż ze słyszalnym akcentem.

A nie, to zrozumiałem:P Chodzi o to, że ten zabieg językowy tworzy wyobrażenie Rola (przynajmniej w moim przypadku) dość stereotypowe – co niejako stoi w opozycji do głównej myśli tekstu.

Pozdrówka, mam nadzieję, że wszyscy u Ciebie zdrowi!

I vice versa;)

Слава Україні!

Słuchej, Twoja mapka zawiera spoiler i powinna zostać zdyskwalifikowana, a jeśli nie zostanie, to pewnie wygrasz na sztuczkę ze słodkim pieskiem…

F A S H I O N O V E L Y on Instagram: "Aww❤️ via …

Слава Україні!

Liczę na wygraną w plebiscycie kartograficznym z Barbarianem, chyba że takiego nie będzie.

Rozumiem, że wspominasz tylko Barbariana, bo z moją mapką poddajesz się z założenia?;P

Слава Україні!

No, dobrze napisane. Nie ma za bardzo historii, ale w wypadku tekstu tej długości nie czuję, żeby mi jej brakowało – trochę taki urok krótkich tekstów, że można odpuścić któryś element literacki:D Jeśli chodzi o samą fantastykę, to nie mam wrażenia, żeby pełniła funkcję dekoracyjną; przestrzeń kosmiczna wybitnie współgra tu z tematem samotności imho.

Samo napięcie budujesz konsekwentnie i bardzo sprawnie. Elementy obcego wprowadzasz powoli, a w kontekście wcześniej zarysowanej samotności nie da się do końca określić, czy to coś po narratora idzie, czy jednak wszystko nie dzieje się w jego własnej głowie. Przynajmniej tak odebrałem tekst:P

Piórkowo będę na TAK.

Слава Україні!

Cezary!

Fajny tekst ogólnie. Wychodzi Ci połączenie gawędy z absurdem – tak tekstu, jak i ogólnie ludzkiego życia. W zasadzie utrzymujesz się w konwencji przez cały tekst, czyta się całość bardzo przyjemnie, humor rzeczywiście trafia, a narrator wypada w całości swego zawodu wiarygodny. Krytyka Małego Księcia jest całkiem widoczna.

Nie wiem co więcej napisać. Będzie TAK ode mnie.

Слава Україні!

Cześć, Amonie!

Językowo czyta się dobrze, zdania są ładne i jeśli chodzi o opisy, to ciężko coś tekstowi zarzucić. Inaczej jest z dialogami, które zgrzytnęły mi już gdzieś na uczcie. Czuć w nich lekką nienaturalność, szczególnie zaś, gdy próbujesz coś przekazać – czy to opinię polityczną (uczta), czy przekaz antykolonialny (Rol).

Tenże zresztą przekaz antykolonialny bardzo mnie boli w tym tekście, bo suflujesz go dość mocno, choć mam wrażenie ze średnim przygotowaniem. Przede wszystkim brakuje tu trochę większego zniuansowania – natknięcie się na spaloną wioskę i monolog Rola są chyba najprostszym możliwym środkiem i mogą służyć co najwyżej do przypomnienia tematu przekonanym;P Widzę tu też pewną niekonsekwencję, bo początkowo tekst wydaje się bardziej typowym fantasy, bardziej skupiającym się na polityce i wojnie, niewiele wspominając o miejscowych. Nie lepiej byłoby już wtedy zacząć sobie szykować grunt, a nie wyskakiwać z tym jak filip z konopi?

Wgl chciałem też ponarzekać, że Rolo gada jak Piętaszek, a jego kompan mag chwilę później normalnie, we wspólnej mowie (czy jakkolwiek nazywasz ich język:P) i bez zająknięcia xP

Jeśli chodzi o główny wątek to wypada w porządku, ale bez fajerwerków. Wątki polityczne mi się podobały, a tajemnica wyspy rzeczywiście budowała napięcie. Niby nie obraziłbym się, gdyby coś po drodze więcej by się wydarzyło, ale w zasadzie nie było tego tak mało.

Finał wchodzi już trochę słabiej – powiedzmy, że lekko nie dowozi oczekiwań (nie masz nic mocnego na koniec), choć wcześniej jest dobrze przygotowany (naładowanie amuletu), a ostateczna intryga też ma potencjał. Jeśli chodzi o brak fajerwerków – pojawienie się głównej intrygi i źródła mocy (nie pamiętam, w czym konkretnie je ostatecznie zamknąłeś?) obdziera z obecnej wcześniej tajemnicy i mistyczności, co działa na niekorzyść – szczególnie, że chwilę później sam ciągniesz to w kierunku już innego wątku, w tym wypadku Justyniana. Ten wypada nie najgorzej, choć nie wykrzesuje też większych emocji; ponadto – to już potraktuj jak moje indywidualne życzenie – chętnie zobaczyłbym na koniec jednak negatywne konsekwencje wyboru miłości nad obowiązkiem, bo mogłoby dobudować wartości poświęceniu;P

Jakoś podsumowując – tekst ma momenty, ma kilka dobrych pomysłów, ale ma też momenty słabsze i pozostawia wrażenie nieco poszatkowanego. Piórkowo będę na NIE.

Слава Україні!

Hej!

Zacznę może od generalnej uwagi językowej – widać skracanie, szczególnie na początku (chyba, że z czasem się przyzwyczaiłem po prostu:P). Jest krótko, jest dużo dialogów, a znając z opowieści Twoje metody skracania muszę powiedzieć, że tekst mocno je przypomniał xD Niemniej potem jest już lepiej – choć nie wiem czy się przyzwyczaiłem, czy rzeczywiście było lepiej.

Z pewnością doceniam natomiast, że mimo tej wyraźnej oszczędności słów udało Ci się całkiem nieźle zarysować realia, obrazy i postacie xD Rzeczywiście czuć klimat takiej, nazwijmy to, rosyjskiej prowincji. Ta zaściankowość, skorumpowana policja i poczucie, że każdy wie co się dzieje całkiem nieźle je budowały.

Na to rzecz jasna nabudowana jest warstwa baśniowa/ludowa, którą imho całkiem naturalnie wplatasz w realia science-fiction. Bohaterki/bohaterowie wychodzą jak wychodzą – nie serwujesz tu skomplikowanej analizy postaci, ale ich główne motywacje i np. relacje z babcią są wystarczająco zarysowane. Podobnież z relacją jagi z miejscową społecznością – przedstawiłeś na tyle wiarygodnie, że dopiero po lekturze zatrybiło mi gdzieś, że zrzucanie atomówki na chatkę to dość drastyczne rozwiązanie xD Fabularnie też składa się to w zrozumiałą i domkniętą historię, w dodatku dość skomplikowaną i pozbawioną w zasadzie mielizn bezruchu z niedoborem suspensu.

Myślę generalnie, że dobrze mieściłoby się to w kategorii YA i, jakkolwiek nie czytuję YA, to imho wypada nieźle:P Po dłuższym wahaniu będę na TAK, choć muszę wyraźnie nadmienić na przyszłość, że takie skracanie nie jest generalnie najlepszym pomysłem i tu cierpiał tekst względnie mocno.

Слава Україні!

Dziękuję za uwagi. Cieszę się, że przypadła Ci do gustu moja kuchnia. Nie ukrywam również, że historię sklejałem trochę w pośpiechu jako pretekst do powrzucania rzeczy antynaukowych – a wgl pisałem to w podobnym stanie jak grafomanię, z tą różnicą, że ostatecznie językowo się bardziej zgadzało xD

Dziękuję również za dokopanie do biblioteki. I w ogóle za chęć lektury, nawet jeśli była wymuszona przez regulamin konkursu;) xD

Слава Україні!

Ośmiornico, dziękuję! Mówią, że miłość i nienawiść to dwie strony tej samej monety, tak jest też zapewne i tu;)

 

Ambush, przyznaję się do bycia złym uczniem – o kwiatowych perfumach pisała mi już reg i nawet wprowadziłem poprawkę, ale jak widać przepisując i to jeszcze źle:/ Już poprawiam.

Dziękuję za lekturę i komentarz!

 

Слава Україні!

Hej!

Wybaczcie zwłokę w odpowiedzi, widziałem komentarze, od razu przeczytałem i miałem nawet odpowiedzieć, ale w ferworze różnych rzeczy zapomniałem:/

 

zygfrydzie!

Czytając, czułem tę antynaukować, choć gdybym miał wyjaśniać, na czym polegała, to pewnie bym poległ. Napisane bardzo dobrze, fabuła wciągająca. To pierwsze opowiadanie z konkursu, które przeczytałem i trochę mi szkoda, że sam nie wystartowałem, ale inne rzeczy mają priorytet.

Dziękuję, bardzo się cieszę w takim razie, że poza antynaukowością udało mi się i dobrze napisać, i zaplanować wciągającą fabułę – nawet jeśli gdzieś na początku była ona raczej pretekstem;)

 

Finklo!

Interesujące podejście. Mnie najbardziej podobała się superpozycja żony. Aż się zastanawiam, czy to nie jakiś potomek Schrodingera…

Bełkot fizyczny też niezły. I finałowa prędkość światła.

Żeby być precyzyjnym, to raczej musiałaby być potomkiem kota Schrodingera;)

A prędkość światła osiągnęli z pomocą przycisku turbo, to chyba trochę uwiarygadnia;)

 

Irko!

Antynauka jest, choćby w osiągnięciu prędkości światła. Gdzie jeszcze to nie mam pojęcia. Dla mnie brzmi to wszystko wiarygodnie. Superpozycja szycownej małżonki cudna i jeszcze Helenka do tego. Chylę czoła :)

Dziękuję serdecznie:P A gdzie jeszcze jest – myślałem, że czas w kształcie pączka będzie dość jasno antynaukowy:P

 

Krarze!

Tekst zdecydowanie antynaukowy, nie zachęca do bycia naukowcem i piętnuje “blaski” środowiska akademickiego ;-)

A dziękuję, trochę też zależało mi na tego wrzuceniu:P

Motyw z superpozycją Żony niezły, pokazany całkiem poważnie (przez co – imho – trochę niewykorzystany), z pewnym dystansem. Przyznam, że nie skumałem co się stało i jak to się miało równoległego wątku, ale dobrze (w żartobliwym słowa znaczeniu) ilustruje to “zawiłości” mikroświata.

A to nawiązanie do teorii wieloświatów. Ponieważ żona jest w superpozycji, to jej stan ewoluuje równolegle – jakby żona była (kursywą) i jej nie było (normalny tekst). Stąd i profesor Smak lata między dwoma stanami;)

Sceny z pozbawianiem się oczu nie zrozumiałem, ale ja tylko ślizgam się po powierzchni dwudziestowiecznego dorobku

Tu z kolei masz jasny przykład kota Schrodingera – jego stan będzie jasny dopiero, gdy go zobaczysz. Pozbawiając się oczu profesor Smak ustalił, że nigdy nie zobaczy żony i zawsze zostanie w superpozycji;P

 

 

Dziękuję Wam za poświęcony czas na lekturę i komentarze:) I jeszcze raz wybaczcie, że dopiero teraz odpisuję.

Слава Україні!

dziekuję!!! widać że, umiesz his torę że, zaważyłeś że, moja his, tora jest histeryczna. Tak czytałem też grę o tron i pierścienie władzy też więc widzę że, widzisz inspirację dobrze.

1 raz p: pozdrawiam

Слава Україні!

Caernie!

 

W końcu przybyłem z zaległym komentarzem Lożowym! Po pierwsze więc muszę sprostować, bo parę razy dziękowałeś betującym, ale mój udział był tak marginalny, że chyba nie trzeba było:P

W każdym razie – opowiadanie podobało mi się. Tak jak pisałem wcześniej trochę cierpiała dynamika, tzn. było miejscami zbyt szybko (szczególnie rozdział szósty i pod koniec, to byłby chyba dziesiąty?) i miejscami można było się gubić; ale jak wiem, to też kwestia limitu. To jednak pisałem w becie, natomiast wypada mi jednak napisać jeszcze, co wyszło na plus i uzasadnić TAKa:P

No więc – mimo wszystko ta sama dynamika, która choć miejscami była za szybka, to generalnie nadawała jednak dużej płynności i ułatwiała czytanie:) Język wypadł dość dobrze, a bohaterowie wypadli wystarczająco wyraziści. Niekoniecznie bardo rozbudowani, ale też nie da się tego zawsze ustawić w opowiadaniu.

Przyczepić by się można było do Leeny, bo z jednej strony cierpiała częściowo na syndrom Mary Sue (acz dość delikatnie, to nie tak, że plan się po drodze nie wysypał;) ), ponadto zaś momentami wypadało nieco kliszowo (typu spotkanie z ojcem); z drugiej strony ten właśnie syndrom dobrze służył za główny węzeł tego co ważniejsze – czyli intrygi i motywu skrywanej latami zemsty, które były jednymi z najważniejszych plusów tego opowiadania. Nie wiem więc, czy bym się tym zanadto przejmował.

Nawiasem mówiąc ta właśnie główna intryga stanowi też dla mnie dobrze ubrany motyw feministyczny – w stylu trochę starszym, to znaczy sprzed powiedzmy kilkunastu lat (lub dalej), gdy trochę w tym stylu konstruowano bohaterki.

Na koniec wspomnieć należy też (chyba) holenderskie nazewnictwo fajnie współgrało z mieszczańskim głównie klimatem.

Opowiadanie generalnie nie jest pozbawione wad i jeszcze trochę (szczególnie bez narzuconego limitu) dałoby się poprawić, ale myślę, że plusy przeważają minusy;)

 

Слава Україні!

a pieniądze zaoszczędzić na pensjach doktorantów – a więc wątki realistyczne też tu mamy! smiley

A tak liczyłem, że ktoś zauważy:)

 

Tekst pisałem opierając się na przeinaczaniu nauki, nie nazw, więc nie dziwię się, że zobaczyłeś tu coś innego i większą spójność:P

Bardzo dziękuję za komentarz:)

Слава Україні!

Każda edycja była trzytygodniowa, nic się tu nie zmieniło :-) 

Wilku, jeszcze raz: od ogłoszenia do początku:P

Obcość wystartowała chyba z początkiem lutego, ale była zapowiedziana z trzy tygodnie wcześniej. Teraz tego czasu było niewiele ponad tydzień. To 2-3 razy mniej czasu:P Cofając się wcześniej – nabór leśny miał jeszcze więcej czasu (ponad miesiąc) do ogłoszenia.

A ten czas przed naborem jest najważniejszy dla tekstów, które chcesz mieć na start:P

Слава Україні!

Myślę, że to trochę przez mało czasu od ogłoszenia do początku:P Ja jak coś mam już tekst na B, na A też raczej coś napiszę, więc chociaż ode mnie coś dojdzie;)

Слава Україні!

Widać, cezary, że nigdy nie publikowałeś jako anonim. Nie wiesz, że to jest po prostu oddzielne konto, na które się każdorazowo logujemy?

Слава Україні!

To może być publicystyka:P Jeśli nic nie masz, to tematy same się nasuwają, jeden nawet Caern na własną zgubę podsunął (czyli Diunę). Albo może jakieś postapo/Fallout, bo kojarzę, że grałeś:P A chyba nawet 12 kwietnia wychodzi serial;)

Слава Україні!

Twoja argumentacja cezary jest rzeczywiście przekonująca, aczkolwiek również zasięgnąłem w tej sprawie opinii eksperta (acz niekoniecznie tak niezależnego) i jest on przeciwko teorii Finklowej Maski.

Dlaczego? BO NIE – Memy.pl

Слава Україні!

W sumie w maju mógłbym coś skrobnąć, tylko co? :)

Coś możemy podpowiedzieć :D A wolisz prozę czy publicystykę?:P

Czy masz na myśli jakiś konkretny zakres tematyczny? Czy po prostu cokolwiek, co dotyczy szeroko pojętej fantastyki? Pytam o to, bo sobie pomyślałem, że jak zobaczę kolejną recenzję kinowej Diuny, to zastrzelę monitor ;)

Coś o Diunie byłoby mile widziane, ale generalnie cokolwiek o fantastyce xP

Chętnie się zgłoszę do współpracy, ale dopiero od czerwca, bo mój aktualny harmonogram pracy jest zbyt napchany i nawet nie mogę za bardzo czytać kolejnych tekstów na portalu.

Dobrze, na czerwiec też przyda się pomoc;)

 

 

Слава Україні!

Szanowni użytkownicy!

 

Tak jak wspomniałem w pierwszym poście, chcielibyśmy zrobić coś na kształt kalendarza adwentowego, to znaczy wspólnym forumowym wysiłkiem wrzucać co tydzień nowy tekst na facebooka.

Co wchodzi w grę? Krótkie opowiadania (ustalmy na razie, że do dwustu słów, później będziemy ew. dostosowywać), a także (nawet chętniej!) publicystyka i recenzje.

 

Po szybkim przeliczeniu na kiedy wszystko byłoby potrzebne, proponuję na początek następujące daty do obsadzenia:

28 kwietnia – Vacter (felieton)

5 maja – Realuc (wpływ AI na pisanie)

12 maja –

19 maja – cezary (Fallout)

26 maja – dogsdumpling (recka z fantastyki mniej oczywistej)

2 czerwca –

9 czerwca –

 

I zapraszam serdecznie chętnych, którzy chcieliby napisać coś krótkiego:)

 

Слава Україні!

Wrzucone:P

 

Przy okazji jeszcze przypomniała mi się sprawa formalna – anonim powinien w prywatnej wiadomości zdradzić swoją tożsamość wybranej osoby z Loży do dziesiątego dnia miesiąca. Jest to warunek konieczny do poddania tekstu pod głosowanie.

Слава Україні!

Na wniosek Tarniny wrzucam odgadywankę – “Miłość Albo Sekret Komnaty Audiencyjnej” to oczywiście tekst Ambush, co powinno być jasne dla każdego, kto Ambush wcześniej czytał;)

Jak wspomniałem pod tekstem – tekst tak lekki, jak lekko jest rysowana w nim fabuła i przebijająca się w narracji skłonność do ploteczek, szczególnie w relacjach damsko męskich; wszystko to są cechy zbyt charakterystyczne, by nie zostać zauważone:P

Слава Україні!

APie!

Na pewno widać u Ciebie potencjał w operowaniu słowem, co szczególnie przebija się choćby w pierwszych dwóch “rozdziałach” opowieści i trzymaniu klimatu noir. Nie do końca rozumiem ten zabieg, ale bardzo mi przypadł do gustu tenże początek; w szczególności zaś, że lubię generalnie parodie klimatu noir;)

Przejście na drugą stronę i generalnie scena trzecia wydała mi się z kolei nieco niezrozumiała i chyba nawet odkładałem lekturę; miałem wrażenie, że tam przydałoby się dopowiedzieć nieco więcej i wolniej.

Co zaś do samej głównej fabuły – w zasadzie sam pomysł na główną historię wydaje się całkiem interesujący, choć nie wiem czy końcowa zagadka jest do rozwiązania. Prawdę poznajemy razem z bohaterem (jakże istotne są jego wspomnienia) i w tym kontekście też nie wszystkie jego działania od razu wydają się jasne/racjonalne.

Generalnie wydaje mi się, że dałoby się popracować nad przedstawieniem śledztwa, ale z zachowaniem oryginalnej intrygi. Interesujące byłoby podtrzymać przez całą objętość tekstu klimat z pierwszych scen (w końcu nikt nie zrobił jeszcze noir śnieżki, to byłoby istotnie coś nowego:P), ale to traktuj raczej jako kaprys:P Poza tym tekst dałoby się poprawić językowo i lepiej prowadzić przez niego czytelnika. Generalnie jednak stał za tym fajny pomysł, więc pozostaje mi tylko życzyć powodzenia w konkursie:)

Слава Україні!

Ananke! Wybacz trochę spóźniony komentarz piórkowy, ale miałem ambicję trochę lepiej przemyśleć tu swoją odpowiedź – a ostatecznie i tak nie zrobiłem tego tak dobrze, jak bym chciał.

Generalnie muszę więc powiedzieć, że z jakiegoś powodu ciężko mi się to czytało i choć nie jestem w stanie wskazać dokładnych przyczyn, to intuicja podpowiada mi, że to coś w narracji mnie uwierało. Na pewno miałem wrażenie, że brakuje Ci opisów widma na początku, a także, że narracja jest prowadzona nieco chaotycznie. Wrzucenie czytelnika w sam środek akcji to chyba jakoś stosowany często motyw, ale ja się prawdę mówiąc pogubiłem:D

Dalej też chyba dużo rzeczy nie jest jakoś przesadnie wyjaśnianych i tego chyba trochę brakuje. Tak pod końcowe pokazanie się ojca, jak i twist z Dalią – oba wydają mi się nie do końca przygotowane.

Tekst nadrabia pomysłami – zarówno głównym, jak i wymalowanym na końcu obrazem Wygasłego Miasta, a także przesłaniem (uwaga: nie odczytałem go niestety, ale skutecznie udało mi się przejrzeć inne komentarze). Niemniej mi to się gdzieś wszystko zgubiło pod warstwą narracyjną i ukrytymi historiami, a być może i gorszą formą dnia/miesiąca – dlatego poważniej traktowałbym na Twoim miejscu resztę komentarzy, a mój bardziej jako wrażenia czytelnicze, niż poważną analizę.

Слава Україні!

Cześć, Ambush!

 

Całkiem przyjemny tekst, choć nie powiem, żeby dużo się tam działo. Widać ogólnie taki charakterystyczny dla autorki styl pisania, lekki, z nieco pretekstową fabułą, dużą ilością dialogów i żarcików; podanych w takiej nieco plotkarskiej, ale leciutkiej narracji. I choć generalnie nie czuję się tego pisania targetem, to tym razem uważam go za dość ciekawą próbę:P

Z większych detali to mam wrażenie, że brakuje nieco suspensu na początku. Zasadniczo plan tekstu jest dobry – wprowadzasz bohaterki/damy, później Krysię i temat jej romansu, a od pojawienia się na balu dynamika tekstu prowadzi już do końca. Niemniej – są tam momenty, w których zasadniczo nie za bardzo widać co nas czeka, a tej ekscytacji w oczekiwaniu na bal nie widać tak bardzo. Może też zacząłbym POV od dam wybierających się na bal? Niepotrzebnie tak od razu ogniskujesz uwagę na krawcowej i maskowej, chociaż potem w tekście gdzieś odpływają.

Żart z Lilią i jej mężem wrzucany imho nieco za często – za którymś razem już nie ma tego komicznego elementu, bo nie dokładasz nic nowego, a ileż razy można się zaśmiać z tego samego. Pewnie też znajdą się osoby z lepszym wyczuciem co do tych spraw, ale Carmen puszczona w szeroki świat jeszcze by Cię naciągnęła na uwagi o body-shaming. Lepiej uważać w takich sprawach;)

No i tak jak mówiłem – fabuła taka prosta, choć po zastanowieniu nie przeszkadza to aż tak bardzo. Bohaterki są lekko zarysowane, sama historia trzyma się kupy, gdzieś mi świsnęła pokręcona interpunkcja, ale poza tym czyta się dobrze, a i ogólnie wisi w powietrzu wrażenie, że coś Ci zagrało z, nazwijmy to, esencją tekstu. Na decyzję w sprawie głosowania potrzeba mi czasu – pierwszy odruch każe być na nie, ale ponoć dobrze jest wyjść poza swoje preferencje, a tu czuję, że powinienem spokojnie to jeszcze przeanalizować;)

 

Tymczasem życzę powodzenia w konkursie.

 

EDIT:

Oprócz tego aspektu rozrywki obyczajowej może brakować dodatkowej treści czy przesłania, dzięki któremu tekst zapadłby w pamięć na dłużej, ale to w znacznej mierze podyktowane wymogami konkursu, zresztą mogę czegoś nie dostrzegać.

Zasadniczo tak, choć równocześnie tekst jest mocno sprofilowany pod określoną grupę odbiorców. Ja bym chętnie wysłuchał tu opinii kogoś mocniej zaczytującego się w a) romansach b) fantastyce cozy. Sam niestety mam małe doświadczenie:/

Слава Україні!

Niby wiem, ale niepocieszony czytelnik zostawia ranę w sercu tak czy inaczej :<

Слава Україні!

Reg, przykro mi to słyszeć :/ Niemniej bardzo dziękuję Ci za poświęcony czas i zostawione sugestie, które bez wyjątku wykorzystałem.

Слава Україні!

Ach, rzeczywiście trochę szybki ten przeskok, pewnie niepotrzebnie:P

Dzięki za poświęcony czas, Kluczyku:)

Слава Україні!

Cześć, cezary!

Przyznam, że niezbyt starałem się w planowaniu tej końcówki, próbując postawić na sprawdzone rozwiązania. Część istoty tego tekstu to, poza samą antynaukowością, czerpanie formy z kilku konkretnych opowiadań science-fiction;)

Hmm, brakuje mi w tym zdaniu orzeczenia. Może: Moja żona równocześnie była żywa i martwa.

Hmmm… Jednak chyba zostawię. Mi tu równoważnik zdania pasuje.

Ogólnie tekst mi się podobał, chociaż zabrakło trochę wodotrysków :)

O nie, czyżbym pomylił konkurs antynaukowy z erotycznym? D:

 

Dziękuję za wizytę i pozdrawiam również:)

Слава Україні!

Misiu, myślałem, że to jest założenie konkursu:P

Dziękuję za wizytę, cieszę się z misiego uśmiechu:)

Слава Україні!

Gratulacje:P

 

Pochwalę się, że udało mi się odgadnąć na parę minut przed publikacją;)

Слава Україні!

Hej, SPW, miło, że wpadłeś:)

 

"… nie otwierając oczy …" . Może "oczu " ?

"Choć, opowiem ci …". A to nie miało być "Chodź, opowiem ci …" ?

Dzięki, poprawiłem:)

A z tą chwilą to było "nadejszła wiekopomna …" . No gdzie ?

Hmmm? Chyba nie zrozumiałem:P

Слава Україні!

Adamie, czy mam to w takim razie traktować jako swój sukces?:D Zapewniam, że żaden z zawartych w opowiadaniu elementów fizycznych jest mniej lub bardziej (zwykle bardziej) bezsensowny, co najwyżej tylko gęściej pokryłem go popularnonaukowym żargonem;) Jeśli istnieje taka potrzeba, to chętnie o dowolnym z nich opowiem.

I co przeszkadza w finale?:P

 

Dziękuję serdecznie za wizytę i cieszę się, że cisię:)

 

Слава Україні!

Zanaisie!

 

Na pewno należy Ci się plus za światotwórstwo. Zmieniający skóry Galrahain, wypełniona skolopendrami Selez, generalnie kościół Oskórowanego Boga – to są wszystko bardzo fajne pomysły i mające duży potencjał na wyśmienitą historię, szczególnie przy Twojej swobodzie w posługiwaniu się języka.

No ale niestety historia jest dość średnia.

To jest z grubsza dość generyczny włam, który co gorsza i idzie w większości jak po sznurku, i w zasadzie to kończy się zanim się rozkręci;) Dużo czasu poświęcasz na wprowadzenie świata i wyłożenie planu – co ma rzecz jasna plusy, bo od razu wiemy co się dzieje, ale ma też minusy, bo w zasadzie zajmuje gdzieś w połowę tekstu i zaczynając akcję musisz już myśleć o jej kończeniu.

Pierwszym takim symptomem są rzecz jasna niecodzienne zwyczaje godowe. Kolejnym jest chyba spotkanie Dalyi i dość pospieszne tłumaczenie całego backstory Galrahaina. Mam dość silne przeczucie, że to kwestia limitu, ale jeśli tak, to nie pomagasz sobie wrzucaniem niepotrzebnych czasem wątków.

 

Ogólnie jednak mam wrażenie, że chcąc sprzedać dobre pomysły powinieneś iść w zupełnie inną stronę. Nie budować na siłę intrygi na 60 tysięcy, będąc skazanym na to, że na końcu się nie zmieścisz (a też mi się coś kojarzy, że na to narzekałeś:P), tylko skupić i mocno wyeksponować ten pomysł – i opowiedzieć o nim, a niekoniecznie o złodziejskim włamaniu. Przynajmniej tak ja bym pewnie próbował i na pewno dużo chętniej czytał:)

Слава Україні!

Zygfrydzie!

 

Na wstępie skomentuję coś a propos pomysłów w Twoich tekstach. Zawsze kojarzą mi się trochę z nieco klimatami japońskiego anime i nie zdziwiłbym się, gdybyś czerpał mocne inspiracje np. od Ghibli. Myślę generalnie, że te pomysły (a szczególnie światotwórstwo) to Twoja mocna strona. W tym przypadku latający, ulegający erozji świat urzekł moje serce.

Co więc nie zagrało? Generalnie mówiąc fabuła. Przede wszystkim ta główna intryga wyskakuje zupełnie znikąd. Nie chodzi nawet o brak jakichś większych wskazówek (bo niby wątek profesora Kadere wcześniej wspominasz), ale też niezbyt czuć, że to pasuje do charakteru Isny. Ten twist zamiast wywołać zaskoczenie bardziej wywołał reakcję “co?”.

Ogólnie też sami bohaterowie są, mam wrażenie, trochę bez wyrazu i stąd moje wrażenie, że coś tu nie do końca grało. Ciężko mi teraz nawet powiedzieć o nich coś charakterystycznego z samego ich zachowania, a co najwyżej te rzeczy, które były istotne fabularnie – jak np, to, że Nadzieja była generalnie ufna. Tu upatrywałbym najsłabszego miejsca Twojego tekstu.

No więc z dość mieszanymi uczuciami ostatecznie zagłosowałem na NIE. Choć na pewno nie żałuję lektury:)

Слава Україні!

Krarze!

 

Twój tekst był z kategorii tych, w których zabrakło jakiegoś “wow”. Samo wykonanie było całkiem porządne – zarówno pod kątem językowym (niczego innego bym się nie spodziewał;)), jak i fabularnym. Zakończenie nie wydało mi się nawet jakoś szczególnie pospieszne, choć może rzeczywiście delikatnie sprawia takie wrażenie w porównaniu z początkiem, to jakoś bardzo nie szkodziło to lekturze i ogólnie czytało się całość całkiem przyjemnie, co delikatny humor gdzieniegdzie podkręcał. Suflujesz też gdzieniegdzie sprawnym światotwórstwem – tak jest np. z siedmioma klejnotami na końcu, które z pozoru wydały mi się niepotrzebnie wprowadzone, ale rzeczywiście na swój sposób pasuje do Księżyca, nocy i takiego motywu ukrywania się;)

Tym niemniej jakoś do końca nie mogła mnie ta lektura usatysfakcjonować. Świat jest wykreowany dość generycznie (słońce i księżyc, naruszenie równowagi, gildia złodziei), same złodziejskie przygody, może poza krową, w zasadzie też; nie masz też w zanadrzu żadnego pociągającego pomysłu, na którym można by opowiadanie podeprzeć, a z dość przezroczystym językiem (co jest dobre do szybkiego czytania) nie budujesz gęstego klimatu, w którym można by się zanurzyć. Powiedziałbym więc, że jest to dość dobre czytadło, ale nic więcej – i stąd mój głos na NIE.

Слава Україні!

xD

Teraz chyba mówi się na to demokratura:v Choć to chyba nie pierwsza samodzielna decyzja Loży;P

Слава Україні!

Nowa Fantastyka