- Opowiadanie: Golodh - Szept galaktyk

Szept galaktyk

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Na krawędzi pojmowania” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Mudita: https://stowarzyszeniemudita.pl, które pomaga rodzinom osób z niepełnosprawnościami.

 

Za betę dziękuję morteciusowi i Lukenowi.

Dyżurni:

ocha, domek, syf.

Oceny

Szept galaktyk

22 392

Początkujący kosmolog Yngrin van Persing nadzorował pracę detektorów neutrin na Proximie, zajmując się wszystkimi zdarzeniami identyfikowanymi jako supernowe. Temat zdawał się bardzo interesujący – analiza historycznych zapisów sugerowała zmienność supernowych w czasie. Eksplodujące gwiazdy produkowały więcej neutrin niż w roku dwudziestotysięcznym, sześciotysięcznym czy dwutysięcznym.

Czy to możliwe, żeby prawa fizyki zmieniały się? I to tak szybko?

Różnica nie była duża, wręcz mikroskopijna, ale wystarczająca, by regularnie wywoływać zimne dreszcze na syntetycznej skórze Yngrina. Sama myśl o badaniu czegoś takiego elektryzowała zarówno biologiczne, jak i cyfrowe fragmenty jego świadomości. A fakt, że to właśnie on wygrał konkurs na to stanowisko, był jego bodaj największym sukcesem życiowym i odpowiednią nagrodą za dziesiątki lat przygotowań.

Setki lat pracy przynosiły jednak tylko częściowe efekty. Istotnie – długotrwałe obserwacje strumieni neutrin pozwoliły wyznaczyć bez najmniejszych wątpliwości, że ich natężenie zmienia się w czasie. Analiza statystyczna pozostawała tu nieubłagana, a tak znamienite osiągniecie uhonorowano medalem Copleya i nagrodą Nobla.

To jednak nie wystarczyło, by zaspokoić wrodzoną ciekawość van Persinga. Szczególnie, że o odkrycia naukowe było ostatnio coraz trudniej – wszystko co proste zostało już dawno poznane, a wykonanie kolejnych kroków wymagało budowy monstrualnych akceleratorów przejadających energię całych gwiazd.

 

44 120

Po zakończeniu pracy detektora, profesor Persing przyjął pozycję na Uniwersytecie Alsafi jako szef Instytutu Kosmologii. Alsafi-3 zasłynęła wówczas jako pierwsza planeta całkowicie przekształcona w superkomputer. Wydzielona dla Yngina przestrzeń obliczeniowa okazała się bezcenna; poza samą analizą danych mógł przenieść większość świadomości na lokalne serwery i cieszyć się z nieograniczonego czasu do namysłu nad problemem.

Naturalnym wyzwaniem, jakie mógł podjąć Yngrin, było uogólnienie rezultatów i, po jakościowym wykryciu zmienności, opisanie jej modelem matematycznym. Największe wyzwanie stanowiło jego własne odkrycie z trzydziestego piątego tysiąclecia. Wtedy właśnie ilość neutrin na powrót poczęła spadać, a prawa fizyki wróciły na chwilę do pierwotnego stanu, by w końcu przeskoczyć na drugą stronę skali.

Zasadniczy problemem stanowiła również niekompetencja podległych mu pracowników. Nie było to rzecz jasna ich winą – wszak Yngrin miał wiedzę i doświadczenie o eony większe niż oni. Niemniej stworzenie odpowiedniej grupy badawczej wymagało dwukrotnej emulacji mózgu Yngrina, gdyż tylko on sam był w stanie nadążyć za własnymi pomysłami. Powstała również trzecia kopia, ta jednak celowo upośledzona, aby stworzyć pomost między van Persingami i resztą współpracowników.

W ramach grupy badawczej generowali rocznie miliardy modeli przy pomocy zaawansowanych maszyn uczących. Obserwacje pozwalały ograniczyć się do tych najbardziej trafnych, póki co okazywało się to jednak niewystarczające – zbiór rozwiązań pozostawał dość szeroką klasą i nie byli w stanie pójść dalej bez znacznie większej ilości danych.

Każdego dnia doprowadzało to Yngrina do szału!

 

170 052

Stacja kosmiczna „Terminus” była najbardziej wysuniętą na zewnątrz Drogi Mlecznej placówką badawczą. Rubieże galaktyki stanowiły świetne miejsce na obserwacje wszystkich zjawisk, które zazwyczaj ginęły w szumie promieniowania. To właśnie na „Terminusa” pielgrzymowali wszyscy naukowcy, chcący sprawdzać najbardziej osobliwe hipotezy. Masywne fotony, „rozmawiające” neutrina, konforemna kosmologia, promieniowanie pustki, zderzenia wszechświatów, nadświetlnych cząstek Higgsa i wiele podobnych teorii upadło w wyniku bezpośrednich doświadczeń na „Terminusie”. Równie często udawało się poprawić tablice stałych fizycznych albo zmniejszyć towarzyszącą im niepewność.

Yngrin-417, jedna z inkarnacji Yngrina van Persinga, przybył na stację w Głównej Wiązce. Świadomość zakodowana w eksabajcie danych – limicie narzuconym ongiś przez PKM – objęła we władanie kilka z lokalnych awatarów i od przeszło czternastu tysięcy lat prowadziła analizę międzygalaktycznych supernowych. Cząstkowe podsumowania regularnie spływały na AZ Cygni, dokąd przeniósł się Yngrin-0, by analizować wszystkie dostępne dane.

Yngrin-417 wykonywał swoją pracę starannie i sumiennie, tak jak został zaprogramowany. Zdarzenie po zdarzeniu, tabela po tabeli, galaktyka po galaktyce, gromada po gromadzie… W ciągu czterech tysięcy lat przebadał ich ponad dwieście, z czego dla dwudziestu dwóch stworzył bardzo dokładne modele.

Jego zdaniem, o ile mogło to mieć jakiekolwiek znaczenie, zachowania galaktyk przejawiały wyraźne ślady korelacji. Każda z nich zachowywała się jak oddzielny system o emergentnych własnościach. Próbował nawet opisywać to w języku teorii informacji i wyniki wydawały się obiecujące.

Zastanawiało go tylko jaki fizyczny proces odpowiada za zmienność natężenia neutrin.

 

629 519

Wielkie kadzie na AZ Cygni od dawna służyły już tylko jednemu celowi – utrzymania pływających w nich mózgów w jak najlepszej kondycji. Gdyby nadzorujące je automaty potrafiły myśleć o czymkolwiek innym niż nieustannej konserwacji, z pewnością byłyby dumne, mogąc pracować przy jednym z największych skarbów cywilizacji. Autentycznych, biologicznych umysłów nie zostało już wiele. Setki tysięcy, miliony, raczej nie więcej; wszystkie zaś rozsiane po całej Drodze Mlecznej.

Pośród zgromadzonych na AZ Cygni tysiąca sztuk, jedna stanowiła o istocie Yngrina-0’’’ – czwartej generacji Yngrina van Persinga. Zaawansowana biotechnologia pozwoliła mu pozostawać połączonym z superkomputerem, nie przekraczając jednocześnie granicy obłędu. Niekończące się badania i spowodowana nimi frustracja doprowadziły do zguby trzech jego poprzedników.

Przez tysiące lat wysyłał swoje kopie po całej galaktyce i sukcesywnie, rok za rokiem, analizował napływające raporty. Z każdym mijającym milenium coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że obserwuje inteligentny system. Galaktyki stanowiły dla niego analog ludzkich komórek nerwowych, a każdy wybuch supernowej odpowiadał aktywacji neuronu. Na tym jednak się nie kończyło – galaktyki formowały się w gromady, gromady w supergromady, te zaś tkały swą sieć w całym znanym Wszechświecie. Monstrualnej wielkości umysł, największy z tych, jakie kiedykolwiek powstaną.

Mimo to jedna rzecz wciąż nie dawała Yngrinowi-0’’’ spokoju. Wciąż odczuwał ten irytujący ból, to wrażenie, że umyka mu znacznie większa całość. Miał niemożebne wręcz pragnienie, by wiedzieć, o czym myślą galaktyki. Wejść w ich umysł, poznać, zrozumieć, a być może… może nawet porozmawiać? Potrzebował modelu lingwistycznego galaktyk.

Symulacje matematyczne nie dawały jasnej odpowiedzi, a jedynie wskazywały kierunek. Yngrin-0’’’ miał już jednak pomysł, jak pchnąć badania do przodu.

Jedną z nowości w świecie naukowym była metoda „dokarmiania gwiazd”, pozwalająca stabilnie zwiększać ich masę przez kontrolowane strumienie kosmicznego wodoru. W szczególności pozwalało to na sztuczne przyspieszenie procesów jądrowych i następującego wybuchu supernowej. Wybór odpowiednich kandydatów pozwoliłby włączyć się w płynącą przez pustkę dyskusję i sprawdzić, jak układ zareaguje na konkretne sygnały.

Kontrola tego procesu zajmie setki tysięcy lat. Może i miliony. Ale Yngrin-0’’’ ponad wszystko chciał stać się częścią świadomości Wszechświata.

Koniec

Komentarze

Według swojego licznika mam jeszcze zapas słów, ale jeśli można, to poproszę o potwierdzenie od organizatora.

Слава Україні!

Strasznie wolny ten postęp naukowy.

Setki tysięcy lat, a oni się jeszcze bawią neutrinami?

Mam problem z tym tekstem. Bo o ile pomysł mi się podoba, to cała ta “pseudonaukowa” otoczka już mniej, bo w sumie do tekstu nic nie wnosi. I tak się trochę biję z myślami…

 

A o czym myślą galaktyki? Zapewne – “myślę, więc jestem” ;)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Naprawdę fajny s-f. Gdyby jeszcze analizę rekordów zastąpić polską analizą zapisów, to już nie miałbym się do czego przyczepić. Czekam na dalszy ciąg.

Hej, Staruchu!

 

Strasznie wolny ten postęp naukowy.

Patrząc na obecne ich tempo, to trzeba nam będzie się powoli przyzwyczajać;P

Setki tysięcy lat, a oni się jeszcze bawią neutrinami?

Tak! Neutrina są najcięższą do wykrycia cząstką elementarną i raczej na długo tak pozostanie (spójrz sobie na to, jak duże niepewności mamy dziś mimo naprawdę rozbudowanych detektorów pokroju Super-K). Wykrywanie zmienności w zdarzeniach rzadkich (supernowe) i na granicy błędu statystycznego oceniłem jako naprawdę imponujące wyzwanie, choć niewykluczone, że podszedłem do tego mocno konserwatywnie, choć mając w tym pewien cel;P

Mam problem z tym tekstem. Bo o ile pomysł mi się podoba, to cała ta “pseudonaukowa” otoczka już mniej, bo w sumie do tekstu nic nie wnosi. I tak się trochę biję z myślami…

Chętnie odpowiem! Tylko wyjaśnij najpierw, czy mówiąc o “pseudonaukowości” masz tu na myśli te wspomniane neutrina i supernowe, czy jednak coś innego.

A o czym myślą galaktyki? Zapewne – “myślę, więc jestem” ;)

Optymistycznie:P Ja na szybko przeliczyłem ile “neuronów” składałoby się na taką sieć i ich liczba bardziej odpowiada mózgowi kociemu, niż ludzkiemu. Może więc: “Mrrr… Jak przyjemnie łaskocze”:P

 

Hej, SPW!

Naprawdę fajny s-f. Gdyby jeszcze analizę rekordów zastąpić polską analizą zapisów, to już nie miałbym się do czego przyczepić. Czekam na dalszy ciąg.

Dziękuję serdecznie:) Tak s-f, jak i dzisiejsza nauka bywają trochę angielskie, ale jednak zmieniłem te rekordy:P

Слава Україні!

czy mówiąc o “pseudonaukowości” masz tu na myśli te wspomniane neutrina i supernowe

Niee, te są jak najbardziej naukowe. Chodziło mi o te wielokrotne emulacje i kopie umysłu pana profesora.

 

A co do neutrin – owszem, są tajemnicze. Jeszcze!

Ale skoro nasza wiedza o niej nie ma nawet stu lat, a jednak sporo się dowiedzieliśmy, to to dreptanie w miejscu przez następne tysiące (setki tysięcy) uważam za przesadzone.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Niee, te są jak najbardziej naukowe. Chodziło mi o te wielokrotne emulacje i kopie umysłu pana profesora.

Ach, to tu gorzej mi będzie się bronić:P Trochę to wsadziłem, żeby w jakimś miejscu uchwycić zmieniający się stan cywilizacji, a trochę podbudować drugi z lejtmotywów (nie wiem czy to dobre określenie), który próbowałem upchnąć w opowiadaniu – czyli rosnącej trudności przesuwania granic fundamentalnej fizyki i osobistego poświęcenia każdego naukowca, jakie musi włożyć w ten proces.

A co do neutrin – owszem, są tajemnicze. Jeszcze!

Ale skoro nasza wiedza o niej nie ma nawet stu lat, a jednak sporo się dowiedzieliśmy, to to dreptanie w miejscu przez następne tysiące (setki tysięcy) uważam za przesadzone.

Z drugiej strony tempo odkryć wyraźnie zwolniło i póki co zapowiada się, że będzie zwalniać jeszcze bardziej:P Biorąc pod uwagę tempo poznawania mechaniki kwantowej w XX wieku to obecnie mocno zwolniliśmy – ostatnie dwadzieścia pięć lat to kilka sporych odkryć (takie jak oscylacje neutrin, cząstka Higgsa, fale grawitacyjne i kosmologia); każde jednocześnie poprzedzone budową każdorazowo przełomowej i naprawdę imponującej infrastruktury.

Przesuwanie tych granic będzie tylko trudniejsze i powoli znajduje to potwierdzenie w planowanych inwestycjach: największym na razie planowanym wydaje się LISA, a w kontekście neutrin sporo przynieść może Hiper-K i DUNE – choć raczej do poziomu możliwości wgl wyznaczenia ich podstawowych parametrów fizycznych (masy i kąty mieszania), a nie prowadzenia jakichś dokładnych pomiarów;) Na następną misję Plancka chyba nie ma inwestorów; nie wiem też jak stoi sytuacja z planowanym zderzaczem liniowym.

A to wszystko w dość spokojnych czasach:P Ja bym raczej spodziewał się powolnego przesuwania się fizyki w stronę bardziej makroskopowych zjawisk generalnie. I może tysiące lat to na wyrost, ale neutrina to również dość niewdzięczny temat – od obecnego stanu do dokładnego wyznaczania ich ilości i składu jest baardzo daleka droga:P

Слава Україні!

Bardzo mi się podobało. Goloth, postawiłeś sobie trudne zadanie, posługując się jednostką czasu w latach, podając daty. W tak wszechogromnej przestrzeni jaką jest kosmos, myślę, że poradziłeś sobie bardzo sprawnie. Lubię tego typu tematykę. Twoje wykonanie mi się podoba. Szacun. Powodzenia w konkursie. Pozdrawiam.

Dziękuję serdecznie za miłe słowo:D

Слава Україні!

A fakt, że to właśnie on wygrał konkurs na to stanowisko(+,) był jego bodaj największym sukcesem

 Szczególnie(+,) że o odkrycia naukowe było ostatnio coraz trudniej

przyjął pozycję na Uniwersytecie Alsafi jako szef Instytutu Kosmologii. ← ?, może pracę

Setki tysiące, miliony, ← chyba literówki

Powyższe na dowód, że czytałem od deski do deski.

Bardzo misię zadowolone i kliknie. Powodzenia w konkursie. :)

 

przyjął pozycję na Uniwersytecie Alsafi jako szef Instytutu Kosmologii. ← ?, może pracę

Wolę pozycję, bo jakoś wpisuje się do żargonu naukowego

 Dziękuję, misiu, za wizytę i uwagi (pozostałe wprowadziłem):D

Слава Україні!

wspaniałe

Wiem

Слава Україні!

Hej. No tak, dużo naukowego gadania, a za nim fajny pomysł :). Yngin staje się świadomością wszechświata – czyli czymś na wzór Boga? Czytało się trudno, bo zdecydowanie jest zbyt naukowo jak dla mnie, ale pomysł doceniam i klikam oraz pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Cóż, rzecz dzieje się przez tak wiele tysiącleci i traktuje o sprawach, których nie pojmuję, więc wyznam tylko, że przeczytałam.

 

ana­li­zo­wał na­pły­wa­ją­ce ra­por­ty. Z każ­dym upły­wa­ją­cym mi­le­nium… → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …ana­li­zo­wał na­pły­wa­ją­ce ra­por­ty. Z każ­dym mijającym mi­le­nium

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jako taka gawęda o fizyce raczej przeleciała gdzieś obok mnie, ale wyłaniająca się sugestia, że galaktyka jest olbrzymim, myślącym mózgiem? Jest w tej wizji rozmach i coś niesamowitego.

Podobało mi się także przepoczwarzanie głównego bohatera w coraz to nowsze, coraz mniej ludzkie formy. Być może aż tak długie przeskoki czasowe powinny generować bardziej odjechane realia zastanych światów, ale wiem, 1000 słów… :P

Podobało mi się.

Hej. No tak, dużo naukowego gadania, a za nim fajny pomysł :). Yngin staje się świadomością wszechświata – czyli czymś na wzór Boga? Czytało się trudno, bo zdecydowanie jest zbyt naukowo jak dla mnie, ale pomysł doceniam i klikam oraz pozdrawiam :)

Hej, Bardzie;) Raczej staje się częścią tej świadomości, elementem jednego z “neuronów”. Czy to Bóg? To już zależy jak sobie Boga (albo boga) wyobrażasz:P

Trochę jest naukowo, to prawda, tym bardziej więc dziękuję za klika;P

 

Cóż, rzecz dzieje się przez tak wiele tysiącleci i traktuje o sprawach, których nie pojmuję, więc wyznam tylko, że przeczytałam.

Hej, reg! To chyba drugi taki strzał z rzędu, więc mogę tylko obiecać, że następnym razem postaram się wrzucić coś bardziej przystępnego:/

Dzięki za przeczytanie i uwagę, zaraz ją wprowadzę:)

 

Jako taka gawęda o fizyce raczej przeleciała gdzieś obok mnie, ale wyłaniająca się sugestia, że galaktyka jest olbrzymim, myślącym mózgiem? Jest w tej wizji rozmach i coś niesamowitego.

Podobało mi się także przepoczwarzanie głównego bohatera w coraz to nowsze, coraz mniej ludzkie formy. Być może aż tak długie przeskoki czasowe powinny generować bardziej odjechane realia zastanych światów, ale wiem, 1000 słów… :P

Podobało mi się.

Hej, JasnaStrono! To prawda, że gdybym miał więcej miejsca, to mógłbym się bardziej rozpisać i może poszaleć z wizją:P Tu akurat nie chciałem jej tworzyć zbyt odjechanej, żeby nie odjechać od meritum – ale o taki tekst z wielką ewolucją ludzkości można się kiedyś skusić:P Szczególnie, że można wziąć z takiej Diuny i Tleilaxian/Nawigatorów:P

Слава Україні!

…mogę tylko obiecać, że następnym razem postaram się wrzucić coś bardziej przystępnego:/

Poczekam, Golodhu, bo wiem, ze się doczekam. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Paradoksalnie – skala tysiąca słów wydaje mi się tutaj działać całkiem nieźle. Można objąć opowiadanie jednym “rzutem myśli”, wyekstrahować ideę, która stoi za tekstem.

Szalona pogoń za zrozumieniem (wszech)świata przybiera tutaj postać obsesji, a rozciągający się horyzont czasowy zdarzeń doprowadza bohatera do odczłowieczenia. A ostatecznie, czy Yngrin van Persing, początkujący kosmolog z roku 22 392 nie był już wtedy częścią świadomości wszechświata, czy nie był, jak każda istota, częścią wszechświata, która uzyskała świadomość i sama się sobie przygląda? Rodzą się pytania o granice poznania – i czy nie jest to wysiłek iście syzyfowy.

Podsumowując – podobało mi się. :)

Poczekam, Golodhu, bo wiem, ze się doczekam. :)

:)

 

Paradoksalnie – skala tysiąca słów wydaje mi się tutaj działać całkiem nieźle. Można objąć opowiadanie jednym “rzutem myśli”, wyekstrahować ideę, która stoi za tekstem.

Hej, Crucisie! Tak – powiedziałbym, że to generalnie zaleta tej długości tekstów i jakoś staram się pod nie dostosowywać historię. Cieszę się, że się choć trochę udało:P

Szalona pogoń za zrozumieniem (wszech)świata przybiera tutaj postać obsesji, a rozciągający się horyzont czasowy zdarzeń doprowadza bohatera do odczłowieczenia. A ostatecznie, czy Yngrin van Persing, początkujący kosmolog z roku 22 392 nie był już wtedy częścią świadomości wszechświata, czy nie był, jak każda istota, częścią wszechświata, która uzyskała świadomość i sama się sobie przygląda? Rodzą się pytania o granice poznania – i czy nie jest to wysiłek iście syzyfowy.

Bardzo się cieszę to czytając, bo widzę, że trafnie odczytałeś moje zamierzenia odnośnie tekstu :> Nie wiem tylko, czy rzeczywiście od początku jest częścią “Tego Wszechświata” – w fizycznym sensie tak, ale powiedziałbym, że to inaczej rozumiany Wszechświat, niż ten rozmawiający w opowiadaniu:P

 

Bardzo się cieszę, że się podobało i dziękuję za poświęcony czas:)

Слава Україні!

Hej, Golodh, tym bardziej się cieszę, że zwęszyłem dobry trop. :D

 

Nie wiem tylko, czy rzeczywiście od początku jest częścią “Tego Wszechświata” – w fizycznym sensie tak, ale powiedziałbym, że to inaczej rozumiany Wszechświat, niż ten rozmawiający w opowiadaniu:P

Właśnie tak! Stąd wynika właśnie przewrotność całej sytuacji (o ile można nazwać “sytuacją” wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni setek tysięcy lat!), a więc zaleta tekstu. Człowiek – będący de facto myślącym pulpą materii powstałej w jądrach dawno umarłych gwiazd – bada wszechświat, który okazuje się myśleć (albo jest to studnia bez dna i nigdy się nie dowiemy…). Ale czym innym jest istota ludzka, niż właśnie myślącym fragmentem wszechświata? Więc tak naprawdę po obu stroniach równania jest świadomość, wyższa czy niższa, mniej czy więcej wiedząca. Cóż – otwiera się tutaj przestrzeń do dywagacji. :) 

Podobał mi się pomysł, wykonanie też super.

Sposób na zaspokojenie ciekawości, Tak, podobało mi się i psuje do motywu konkursu.

Powodzenia :)

Właśnie tak! Stąd wynika właśnie przewrotność całej sytuacji (o ile można nazwać “sytuacją” wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni setek tysięcy lat!), a więc zaleta tekstu. Człowiek – będący de facto myślącym pulpą materii powstałej w jądrach dawno umarłych gwiazd – bada wszechświat, który okazuje się myśleć (albo jest to studnia bez dna i nigdy się nie dowiemy…). Ale czym innym jest istota ludzka, niż właśnie myślącym fragmentem wszechświata? Więc tak naprawdę po obu stronach równania jest świadomość, wyższa czy niższa, mniej czy więcej wiedząca. Cóż – otwiera się tutaj przestrzeń do dywagacji. :) 

Widzę tu w takim razie więcej wątków do podjęcia; choćby nawet fakt, że ta myśląca pulpa materii, sterując supernowymi, może wpłynąć na powstanie kolejnych podobnych sobie pulp;P Niemniej na końcu jest właśnie tak jak mówisz:P

Twój komentarz skłonił mnie również do refleksji, że opowiadanie w istocie rozprawia o pierwszym kontakcie;)

Podobał mi się pomysł, wykonanie też super.

Cześć, pusiu! Bardzo się cieszę, że przypadło do gustu:)

Sposób na zaspokojenie ciekawości, Tak, podobało mi się i psuje do motywu konkursu.

Powodzenia :)

Cześć, Milis:) Dziękuję za wizytę i życzenia; mam nadzieję, że opowiadanie o zaspokajaniu ciekawości zaspokoiło ją również u Ciebie:P

Слава Україні!

ta myśląca pulpa materii, sterując supernowymi, może wpłynąć na powstanie kolejnych podobnych sobie pulp;P

w tym punkcie właśnie Uroboros łapie w pysk własny ogon. :)

 

Twój komentarz skłonił mnie również do refleksji, że opowiadanie w istocie rozprawia o pierwszym kontakcie;)

W rzeczy samej! Też o tym wcześniej nie pomyślałem, a jest to ciekawy wątek. Rodzi się pytanie o drugą stronę tegoż kontaktu. Czy ona ma w ogóle chęć rozmawiać – jeśli tak, to czy podejmuje jakieś działania ku temu. Ale przede wszystkim – czy wie, że ktokolwiek ma ambitny plan się z nią skontaktować. Wszak to skala większa, niż gdyby jakaś bakteria z flory jelitowej stwierdziła, że będzie porozumiewać się z człowiekiem! :D

Nie wiem czy większa skala z perspektywy owej kosmicznej inteligencji:P W końcu ludzie/Yngrin’’’ będą mieli kontrolę co najwyżej nad jednym jej neuronem. My byśmy na pewno tego nie zauważyli;)

Слава Україні!

Jest rozmach.

Z podobnym pomysłem spotkałam się już w dzieciństwie, tylko tam układy słoneczne stanowiły atomy dla wyższych bytów, bogów właściwie.

Czytało się z zainteresowaniem.

Wielkie kadzie na AZ Cygni od dawna służyły już tylko jednemu celowi – utrzymania pływających weń mózgów w jak najlepszej kondycji.

weń = w niego

Babska logika rządzi!

W sumie tytuł sprawił, że zabrakło mi tu jakiegoś zaskoczenia. Natomiast podobały mi się nawiązania do stagnacji we współczesnej fizyce jak chociażby kontrowersyjny status teorii strun. Mamy wielkie teorie i hipotezy, ale nie mamy jak ich weryfikować.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Hej, Finklo!

Jest rozmach.

Z podobnym pomysłem spotkałam się już w dzieciństwie, tylko tam układy słoneczne stanowiły atomy dla wyższych bytów, bogów właściwie.

Czytało się z zainteresowaniem.

Też gdzieś w dzieciństwie mi mignęły takie pomysły w jakichś bajkach:P Ewentualnie w drugą stronę – że atomy stanowiły małe wszechświaty.

Cieszę się, że się podobało; weń poprawiłem.

 

Cześć, Szyszkowy Dziadku!

Rzeczywiście tytuł może trochę pozbawiać suspensu:P Cieszę się jednakoż, że podobał Ci się mój komentarz do współczesnej fizyki, który z dwóch głównych elementów tego tekstu był mi jednak odrobinę bliższy:P

Слава Україні!

devil

devil

Слава Україні!

Zaskoczę cię, bo mnie opowiadanie zasmuciło. Jeśli ludzkość ma skończyć w kadziach konserowana przez roboty, to może nie posuwajmy badań aż tak daleko? wink

O, rzeczywiście mnie zaskoczyłaś:P Acz wróżba na tyle odległa, że my akurat nie mamy czego się obawiać;)

Слава Україні!

Nowa Fantastyka