- Opowiadanie: Jim - Baśń o królu Nidasie – opowiadanie pozakonkursowe

Baśń o królu Nidasie – opowiadanie pozakonkursowe

Na prośbę bruce:  uwaga, to jest baśń 18+, tylko dla dorosłych!
 

Między (ponownym) czytaniem jednego a drugiego utworu ścieżki B, na szybko popełniłem coś takiego, co mam nadzieję Was rozweseli (mnie rozweselić miało, po tekstach przygnębiających, wręcz dobijających czasem).
Nie wiem czy tekst spełni pokładane w nim nadzieje – oceńcie sami.

Dyżurni:

regulatorzy, adamkb, homar, vyzart

Oceny

Baśń o królu Nidasie – opowiadanie pozakonkursowe

Z pewnością pamiętacie legendę o królu Midasie, tym od oślich uszu i od dotyku zamieniającego wszystko w złoto?

Mało kto wie jednak, że Midas miał młodszego brata, dowódcę swoich wojsk, Nidasa czy też Niedassa, (który jak możecie sprawdzić w kronikach, objął rządy we Frygii, po tym jak starszy z braci zginął w walce z koczowniczymi Kimerami).

Gdy Midas z Nidasem uratowali Sylena z orszaku Dionizosa, młodszy brat, który zawsze miał się za sprytniejszego od króla, również miał prośbę do Dionizosa:

– Boże winnej latorośli i dzikiej natury, daj siłę mym członkom, niech ich uderzenie wniwecz obraca wszystko, co stanie im na drodze.

Ale, że jako się rzekło, mądrzejszym był od brata (a przynajmniej za takiego się miał), przypomniawszy sobie o swej pięknej niewolnicy Dryzeidzie, dodał:

– Niechże tylko ten mój członek najczulszy i najmniejszy od tego będzie wyłączon, a jeszcze czułość w nim powiększ proszę, o zacny boże!

 

* * *

 

Minął czas jakiś i obaj bracia zdążyli pożałować dionizyjskich darów.

Wreszcie Midas wybłagał u Dionizosa, by mógł się obmyć ze swego obracającego wszystko w złoto dotyku w wodach rzeki Paktol.

Młodszy z braci tymczasem bał się, że Dionizos posłyszał jak Niddas klnie, ilekroć małym palcem uderzył w najmniejszy nawet kamyczek. Potrafił się po tym zwijać z bólu przez wiele godzin, złorzecząc.

Dryzeida, całując w najmniejszy palec u stopy wodza, uspokajała:

– Przecież i tak ci sprawić rozkosz mogę, panie!

– Ale czyż bóg ze mnie nie zakpił? Dobrze wiedział, jaki członek miałem na myśli!

– Może trzeba było użyć innych słów?

– Jakich? O tak… tak… tak mi rób.

– Odpowiednich. – Zassała palec na chwilę, Nidas przymknął oczy. – Bardziej precyzyjnych.

Trwali tak przez chwilę, a wojownik nie mógł się skupić na tym, co chciał rzec, wreszcie wyszeptał:

– Każde by na moją szkodę przekręcił.

Dryzeida palcami wśród palców nogi Nidasa zaczęła kręcić:

– O tak?

– Jestem pewien, że gdybym poprosił, by mi zawsze konar gdy chęć przyjdzie zapłonął, to bym cię dziś jakimś kawałkiem drewna parzył!

– Mogłoby i tak być, panie. Poproś zatem o cofnięcie „daru”.

– Dionizos nie przebaczy obelg. A nawet jeśli… Obawiam się, że cena będzie wysoka.

– Sprawdź!

 

* * *

 

Dryzeida rozparta na poduszkach spytała:

– I jak, mój panie?

Miast odpowiedzieć, zrzucił chlamidę i spadł na nią niczym jastrząb na gołębicę. Nie było w tym zbliżeniu czułości, tylko żądza dzika, najdziksza, która wreszcie mogła znaleźć ujście.

Dopiero gdy pierwszą chuć nasycili, Nidas dużo łagodniejsze z kochanką zaczął karesy. Tak jak lubiła, owionął jej szyję oddechem gorącym, przeniósł ten oddech w górę pod samo ucho, chwycił koniuszek zębami. Puścił. Zagłębił się językiem w małżowinę by za chwilę całować czoło, brew, nos, usta.

Dryzeida przygryzła wargę Nidasa i zaczęła się walka języków. Dłonie wojownika niby błądziły po ciele, ale tak naprawdę dobrze znały drogę – gdzieś od pach w dół, minęły z dala piersi, by odnaleźć biodra i pełne pośladki. I nagle przerwały wędrówkę, oderwał się od kochanki, przy nogach jej uklęknął i z nagła wziął do ręki jej maleńką stópkę, masował podbicie, by usta pochylić, w najmniejszy z palców ucałować.

– Co robisz głup… Nidasie? Przestań proszę, to mnie łaskocze!

– Naprawdę?

Roześmiała się.

– Sprawdź!

* * *

Wiele godzin później, gdy leżeli obok siebie wyczerpani, Dryzeida spytała:

– Co powiedział Dionizos?

– Powiedział: nie da się, Nidasie.

Zmarszczyła brwi:

– Więc jak?

– Musiałem dobić pewnego targu. Zapłacić straszną cenę.

– Jaką?!

Nidas roześmiał się:

– Nie frasuj, udało mi się przechytrzyć boga wina.

Uderzyła piąstkami w jego muskularną pierś:

– Nie lubię, jak to robisz!

– Jak co robię?

– Nie mówisz mi wszystkiego. Kluczysz wokoło!

Uniósł ręce w geście poddania i roześmiawszy się, rzekł:

– Dobra, już dobra, nie złość się, Dryzeido. Powiem wszystko.

– Mów!

– Daru raz ofiarowanego nie sposób cofnąć. Można go jedynie rozmyć, rozproszyć, jak rzeka Paktol rozmyła dar Midasa.

– Więc? – spytała, bawiąc się kosmykiem z brody Nidasa.

– Dionizos rozmył mój dar na wszystkich moich potomków, po ostatnie pokolenie, jakie będzie chodzić po ziemi. Każdy, po koniec czasów, będzie w ciemności, małym palcem u nogi o sprzęty różne zahaczał i strasznego bólu z tego powodu doznawał.

Nidas zaśmiał się, choć gorzki to był śmiech. Dryzeida wyczuła, że w śmiechu tym brak radości:

– Śmiejesz się, panie, a smutek w tym śmiechu słyszę. Czym się troskasz?

Pochyliwszy się nad nią, ucałował ją w czoło i rzekł:

– Przecież dzieci nie mam i za stary jestem by mieć je jeszcze, siły w mych lędźwiach już nie ma, więc w istocie za zdjęcie klątwy niczym nie zapłaciłem.

Pozwolił na plecy się obalić. Dryzeida śmiejąc się, usiadła okrakiem na jego udach i zaczęła po podbrzuszu go gładzić.

– Ja nie byłabym taka pewna, panie, że tych sił nie ma.

– Jestem zmęczony. I stary.

– Doprawdy? Sprawdźmy!

 

* * *

 

Wiele lat później, król Nidas na łożu śmierci, ze wzruszeniem i łzą w oku, pożegnał swych dziewiętnaścioro wnucząt, dziękując w duchu bogu wina, że się okpić śmiertelnikowi nie dał, że zwrócił płodność, by klątwa mogła się rozwodnić na kolejne pokolenia.

Następnie król nakazał wyjść wszystkim, z wyjątkiem kronikarza.

– Słuchasz mnie uważnie?

– Tak, panie.

– Nie chcę, by potomni mnie przeklinali.

– Panie, przecież dokonałeś wielu wspaniałych czynów! Będą cię wychwalać!

– Myślę, że tak być może, ale jedna rzecz mi spokoju nie daje.

– Jaka?

– Z tej historii o Sylenie, mym bracie i Dionizosie wykreśl wszystko co dotyczy mego nieszczęsnego daru i ceny za jego zdjęcie. A najlepiej – całkiem mnie z tej opowieści wykreśl!

* * *

 

Kronikarz rozkaz wykonał tak gorliwie, że gdyby nie szczegółowe badania, nie wiedzielibyśmy ani o królu Nidasie, ani o Dryzeidzie, ani o klątwie.

A na całym świecie po dziś dzień potomkowie frygijskiego króla rozbijają sobie małe palce o meble, nie wiedząc, że to skutek targu, który z kronik został wymazany.

 

Koniec

Komentarze

No całkiem udane :D Przecinki bym tylko jeszcze sprawdziła lepiej ;)

Spodziewaj się niespodziewanego

Już wiem skąd się wywodzę. Nawigację przedmiotów podczas ograniczonej widoczności mam rozbudowaną niestety;)

I to nawiązanie do reklam śliczne;) Jak nasz konkurs rozgrzeje jeszcze jakieś księżniczki poza Tobą i kosmitką, będziemy mieć trylogię;)

Zapładniam czarnymi motylami;)

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Gdyby tylko nie udawał Greka i powiedział wprost, czego chce…

NaNa

No całkiem udane :D Przecinki bym tylko jeszcze sprawdziła lepiej ;)

Dzięki. Co do przecinków, to zawsze z nimi zgaduję. Zazwyczaj – błędnie.

 

Ambush

Nie byłem pewien, czy ktoś tę reklamę będzie jeszcze pamiętał, kiedyś było o nią sporo hałasu :)

Choć prawdę mówiąc – wyrażenie jest dużo starsze niż ta reklama.

Księżniczką to ja nigdy nie będę tak dobrą jak kapral Klinger:

 

Anet

Cieszę się, że się podobało.

 

NikolajV

Słuszna uwaga :)

entropia nigdy nie maleje

Wiedziałam, że uwielbiam jedną księżniczkę Disneya, a nie wiedziałam którą…;)

Zapładniam czarnymi motylami;)

Hej 

A to ci drab z tego Nidasem, nie tylko nas załatwił to jeszcze próbował wszystko zataić :). 

I dobrze, że o tym piszesz Jim bo takie zbrodnie na ludzkości nie mogą być zatajane. Trzeba mówić o tym głośno i rozliczyć winnych – jeśli się jacyś znajdą ;) 

 

Uśmiałem się, erotyka też była ( miejscami specyficzna – ale Tarantino by się spodobała :). 

 

Pozdrawiam :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Wymazany z kronik, niczym Bolesław Zapomniany. :)

Ba, Jimie, to jest wprawdzie baśń, ale dla dorosłych, nie dla dzieci, a tu nigdzie stosownych oznaczeń nie ma! :)

Humorek ciekawy, pomysł niebanalny, kliczek. :) Pozdrawiam. :) 

Pecunia non olet

Ambush

 

Dzięki za ponowne odwiedziny.

Księżniczki mają to do siebie, że lubią być tajemnicze. Tak tajemnicze, że czasem sami nie wiemy, którą lubimy ;)

 

Bardjaskier

 

Taka już moja rola, by odtajniać utajnione ;)

Cieszę się, że się uśmiałeś i że erotyka się spodobała :)

 

bruce

Wymazany z kronik, niczym Bolesław Zapomniany. :)

Ileż to ja, dzieckiem będąc, o nim się naczytałem ;)

Jak widać – pasja odtajniania, odzyskiwania tych wymazanych – we mnie pozostała :)

 

Ba, Jimie, to jest wprawdzie baśń, ale dla dorosłych, nie dla dzieci, a tu nigdzie stosownych oznaczeń nie ma! :)

Niby tu żartujesz, ale rzeczywiście – dodałem w przedmowie informację, że to nie dla dzieci (dzieci to przed niczym nie ustrzeże, tym bardziej będą chciały wejść i zobaczyć, ale niech będzie takie ostrzeżenie – dla rodziców – gdyby który rodzic zamierzył maluchowi baśń przeczytać, a tu baśń mocno dla dorosłych).

 

Humorek ciekawy, pomysł niebanalny, kliczek. :)

Cieszę, że się podobało, dziękuję za klika, również pozdrawiam!

 

 

 

 

entropia nigdy nie maleje

heart

Czas na konkurs fantastyczno-mitologiczno-miłosny, jaki równie sprawnie poprowadzisz; już tu widzę pierwsze, wstępne treści, Jimie. :) 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Smakowite, lekkie, tylko gratulować! :) Dobrze się czyta! 

Hej, Jim!

Wrażenia pisane podczas czytania na żywo.

Dryzeida stópkarą? Różne rzeczy się w mitologii działy, ale nie wiedziałem, że uwielbienie stóp sięga do tak zamierzchłych czasów.

No i już chyba nie uciekniemy od płonącego konara w kontekście erekcji. Przeklęta reklama Braveranu!

Czyli to Nidasowi powinienem dziękować za ból przy uderzeniu małym palcem u stopy o szafkę? No fajnie, dziękuję, jak zawsze winę ponoszą męskie kompleksy.

Ale już tak pomijając żarty, przyjemny szorcik. Zabawny, ale też nieco horny, czyli taki jak być powinien. Nigdy bym nie wpadł, żeby łączyć ból małego palca u stopy ze starożytnym ziomkiem. Bardzo oryginalne i aż jestem ciekaw jakie inne, pokręcone pomysły masz w głowie Jim.

Pozdrawiam!

 

EDIT

W nawiązaniu do Twojego komentarza Jim, kapral Klinger ostro slayuje w tej sukience.

bruce

Czas na konkurs fantastyczno-mitologiczno-miłosny, jaki równie sprawnie poprowadzisz; już tu widzę pierwsze, wstępne treści, Jimie. :) 

Przekonałem się, że konkursy są dla organizatorów przytłaczające, jednak tak mi się dobrze z Ambush jurowało, że jeśli ona mnie jeszcze całkiem nie nienawidzi – to chętnie bym w przyszłości z nią jeszcze coś pojurował :)

 

JolkaK

Takie miało być! Cieszę się, że zasmakowało!

 

WyrmKiller

Dryzeida stópkarą?

Miałem nadzieję, że ktoś to wyciągnie :) Od razu wyjaśnię, że nie mam nic przeciwko temu fetyszowi, piję tu do żartów (mam nadzieję, że nikt, kto jest w tych kinkach się nie obrazi) – że od stópkarstwa to jedyne co gorzej, to być furrasem ;)

Skojarzenie z reklamą – zamierzone. Choć jak pisałem Ambush – to wyrażenie było znane już wcześniej – reklama je wyciągnęła z lamusa.

Cieszę się, że jako całość się podobało, a kapral Klinger jest klasą samą w sobie :)

A pijąc do innej, o wiele starszej reklamy (z kolei czerpiącej z literatury – z Sienkiewicza ściślej):

Pokręconych pomysłów ci u nas dostatek!

entropia nigdy nie maleje

Jim:

tak mi się dobrze z Ambush jurowało, że jeśli ona mnie jeszcze całkiem nie nienawidzi – to chętnie bym w przyszłości z nią jeszcze coś pojurował :)

Jesteście Jurorami idealnymi: pomysłowo, szybko, sprawnie, z werwą i poczuciem humoru. :)

Pecunia non olet

Wszyscyśmy potomkami Nidasa!

Pisałeś, że oczekujesz w konkursie radosnej erotyki i tutaj to widać. Chociaż problem Nidasa jest bardzo poważny, a kara od Dionizosa przewrotna, to zarówno perturbacje, jak i skutki usunięcia klątwy podajesz z humorem i lekkością.

Nie wiem czemu Dionizos później ssie palec ukochanej, przecież to on miał związaną z nim dolegliwość, ale scena pasuje do całości.

Ponieważ miałeś jeszcze trochę limitu do wykorzystania, dodałbym nieco wyjaśnień o nagle odzyskanej płodności Nida, za którą też mógł stać Dionizos.

Przyjemny szorciak, podany na wesoło, a takich lekkich tekstów za wiele nie ma.

Klikam

bruce

Ciebie jak się poczyta, to zawsze serducho się uraduje :)

Nawet jak człowiek niedowierza :)

 

Zanais

 

Nie wiem czemu Dionizos później ssie palec ukochanej

 

Nie Dionizos, a Nidas – a ssie, bo taki sobie plot twist wymyśliłem, że jak ona tyle razy jego, to raz on może ją ;)

 

Ponieważ miałeś jeszcze trochę limitu do wykorzystania, dodałbym nieco wyjaśnień o nagle odzyskanej płodności Nida, za którą też mógł stać Dionizos.

Liczyłem, że czytelnik się domyśli, że kto jak kto, ale bóg by się oszwabić nie dał, więc transakcja była wiązana :)

 

Przyjemny szorciak, podany na wesoło, a takich lekkich tekstów za wiele nie ma.

Klikam

Dziękuję :)

 

 

 

entropia nigdy nie maleje

Sympatyczne i radosne opko.

Fajnie podpiąłeś konkurs pod grecką mitologię.

Wystarczy nie łazić boso, tylko zawsze wkładać kapcie. Albo włączyć światło, jak się wstaje. Albo po prostu nie wstawać. :-)

Babska logika rządzi!

Przeczytane z przyjemnością. Nie wiedziałem, że moje męczarnie mają aż taką długą historię ;) Chociaż coś mi się nie zgadza, bo nie słyszałem nigdy, żeby starsze osoby narzekały na problem z małym palcem, więc osobiście stawiałbym na rzuconą niedawno klątwę. Mam nadzieję, że autor nie próbuje ukryć prawdziwego sprawcy ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

ostam

 

Cho­ciaż coś mi się nie zga­dza, bo nie sły­sza­łem nigdy, żeby star­sze osoby na­rze­ka­ły na pro­blem z małym pal­cem, więc oso­bi­ście sta­wiał­bym na rzu­co­ną nie­daw­no klą­twę.

odpowiem cytatem z Finkli:

Wystarczy nie łazić boso, tylko zawsze wkładać kapcie. Albo włączyć światło, jak się wstaje. Albo po prostu nie wstawać. :-)

Jedni się tego uczą wcześniej, inni później, ale na pewno z wiekiem rośnie prawdopodobieństwo, że ktoś się nauczy, więc może dlatego od starszych rzadziej to da się usłyszeć :)

 

Finklaostam

Cieszę się, że Wam się podobało. Heh, tak przyszło mi do głowy, żeby ten ostamowy twist do tekstu jeszcze dodać, co sądzicie? ;-)

entropia nigdy nie maleje

Ale który twist, ze starszymi osobami?

Zresztą, dodawaj, co masz ochotę. Tyś autor.

Babska logika rządzi!

Też nie jestem pewien, o który twist chodzi – że jednak całość to świeża klątwa (to by tekstowi za dobrze chyba nie zrobiło), czy że w tekście też ktoś się zastanawia nad klątwą, a tu się okazuje, że wystarczy papcie założyć? Drugi przypadek całkiem mi się podoba, chociaż z oczywistych względów moją opinię należy traktować z zamknięciem przymrużeniem oczu ;)

It's hard to light a candle, easy to curse the dark instead

Ja autor, ja autor, Wisła jak mnie słyszysz? …a nie, to nie ta bajka :)

Autor, nawet tak zarozumiały i nieskromny jak ja, musi się choć troszkę liczyć z opinią czytelników, inaczej – pisze tylko sobie a muzom (choć tych ci u mnie też ostatnio brak, więc tylko sobie!) ;-)

entropia nigdy nie maleje

Zadowoliłeś kolejną czytelniczkę. Ha ha ha, sama widzę jak to brzmi. laugh

Jak widać pewne nasze ludzkie przywary nie zmianiają się nigdy. Na przykład chęć ukrycia błedów.

Cieszę się, że… heh, nie będę brnął, bo jeszcze zabrzmi jeszcze mniej (lub bardziej) dwuznacznie, a po co by nam to było? laugh

Czasem odnoszę wrażenie, że ludzkość się ogólnie wiele nie zmieniła przez tysiąclecia :)

entropia nigdy nie maleje

Dzień dybry,

 

Gdy Midas z Nidasem uratowali Sylena z orszaku Dionizosa, młodszy brat, który zawsze miał się za sprytniejszego od króla, również miał prośbę do Dionizosa:

Brakujący przecinek.

 

– Boże winnej latorośli i dzikiej natury, daj siłę mym członkom, niech ich uderzenie, wniwecz obraca wszystko, co stanie im na drodze.

A tu zbędny.

 

Wreszcie Midas wybłagał u Dionizosa, by mógł się obmyć ze swego obracającego wszystko w złoto dotyku w wodach rzeki Paktol.

Znów brakujący przecinek.

 

 

Młodszy z braci tymczasem bał się, że Dionizos posłyszał, jak klnie

Czy tylko mnie irytuje olewanie interpunkcji?

I kto klnie? Młodszy z braci czy Dionizos?

 

Potrafił się po tym zwijać z bólu przez wiele godzin, złorzecząc.

Ech.

 

Dryzeida, całując w najmniejszy palec u stopy wodza, uspokajała:

 

– Odpowiednich – zassała palec na chwilę

Kropka po odpowiednich i zassała z dużej (didaskalia “niepaszczowe” zawsze zaczynamy dużą literą).

 

– Jestem pewien, że gdybym poprosił, by mi zawsze konar, gdy chęć przyjdzie zapłonął, to bym cię dziś jakimś kawałkiem drewna parzył!

 

Miast odpowiedzieć, zrzucił chlamidę

Mój mózg przeczytał: chlamydię ;p

 

Miast odpowiedzieć, zrzucił chlamidę i spadł na nią niczym jastrząb na gołębicę, nie było w tym zbliżeniu czułości, tylko żądza dzika, najdziksza, która wreszcie mogła znaleźć ujście.

Ja bym to rozdzieliła i poprawiła:

Miast odpowiedzieć, zrzucił chlamidę i spadł na nią niczym jastrząb na gołębicę. Nie było w tym zbliżeniu czułości, jedynie dzika żądza, która wreszcie mogła znaleźć ujście.

 

Dopiero gdy pierwszą chuć nasycili

Można chuć nasycić? Niech się ktoś mądrzejszy ode mnie wypowie.

Ale i tak bym zamieniła na:

Dopiero gdy dali upust swemu pożądaniu

Chociaż… Nie wiem, czy to świadczy o zakończeniu stosunku czy dopiero o jego rozpoczęciu?

 

Tak jak lubiła, owionął jej szyję oddechem gorącym

Zagłębił się językiem w małżowinę, by za chwilę całować czoło, brew, nos, usta.

 

Dryzeida przygryzła wargę Nidasa i zaraz zaczęła się walka języków.

Zaraz? Czyli kiedy? Myślałam, że wszystko dzieje się tu i teraz.

 

– Nie lubię, jak to robisz!

 

Uniósł ręce w geście poddania i roześmiawszy się, rzekł:

grr!

 

– Więc? – spytała, bawiąc się kosmykiem z brody Nidasa.

– Śmiejesz się, panie

– Przecież dzieci nie mam i za stary jestem, by mieć je jeszcze

Aliteracja.

 

Dryzeida śmiejąc się, usiadłszy okrakiem na jego udach zaczęła po podbrzuszu go gładzić.

→ Dryzeida, śmiejąc się, usiadła okrakiem na jego udach i zaczęła go gładzić po podbrzuszu.

 

Wiele lat później, król Nidas na łożu śmierci, ze wzruszeniem i łzą w oku pożegnał swych dziewiętnaścioro wnucząt, dziękując w duchu bogu wina za płodność, którą odzyskał.

→ Wiele lat później król Nidas na łożu śmierci, ze wzruszeniem i łzą w oku, pożegnał swych dziewiętnaścioro wnucząt, dziękując w duchu bogu wina za płodność, którą odzyskał.

 

Z tej historii o Sylenie, mym bracie i Dionizosie wykreśl wszystko, co dotyczy mego nieszczęsnego daru i ceny za jego zdjęcie.

 

 

No i teraz wiadomo, czemu ten mały palec zawsze tak dostaje :) ciekawy pomysł i zabawne opowiadanie :)

Gdyby nie przecinki, dałabym szósteczkę :)

 

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

HollyHell91

Dziękuję za odwiedziny i tytaniczną pracę by poprawić ten mój żałosny kawałek tekstu pod kątem interpunkcyjnym (i nie tylko).

Prawie wszystkie Twoje uwagi wdrożyłem – chyba jedynie tego o aliteracji – nie. Z początku próbowałem tam poprzestawiać słowa, lub użyć zgoła innych, ale żadna z kombinacji nie brzmiała mi dostatecznie dobrze, jeszcze do tego myśl w pełni oddając – stąd wróciłem do tej wersji pierwotnej, uznawszy, że aliteracja może i jest złem, ale z pewnością mniejszym niż potworki stylistyczno-składniowe jakie mi wychodziły, gdym próbował ją usunąć.

 

Czy tylko mnie irytuje olewanie interpunkcji?

Mnie też irytuje, szczególnie gdy sam to robię, niestety w odróżnieniu od ortografów, (które mi przeglądarka podkreśla i dzięki temu pozwala mi po długim wpatrywaniu, jak sroka w kość, wyłapać te błędy), przecinków czy też ich braku nic mi nie podkreśla, a nawet choćbym wszystkie reguły interpunkcji znał i spamiętał (a wiecznie, i w kółko, i wciąż – ich zapominam, albo przeinaczam), to i tak jestem na sprawy interpunkcyjne jak kret ślepy i przecinkuję, tak jak entuzjaści łaciny podwórkowej, tam, gdzie mi się wydaje (a przeważnie, wydaje mi się źle).

 

I kto klnie? Młodszy z braci czy Dionizos?

 

Poprawiłem. Swoją drogą – wcześniejsza wersja – była jednoznaczna, podobna do tej, która jest teraz, ale wydała mi się przegadana, że przecież czytelnik się domyśli o kogo chodzi – ale jak widać, to ja się nie domyśliłem, że usunięcie tego dookreślenia, zbyt wiele zamętu wprowadza.

 

Mój mózg przeczytał: chlamydię ;p

 

Całe szczęście, że to jednak był ubiór a nie ta wredna bakteria ;p

 

Można chuć nasycić? Niech się ktoś mądrzejszy ode mnie wypowie.

 

To poczekajmy na kogo mądrzejszego – moim zdaniem można. Ale tylko na krótko ;-)

 

Ale i tak bym zamieniła na:

Dopiero gdy dali upust swemu pożądaniu

Chociaż… Nie wiem, czy to świadczy o zakończeniu stosunku czy dopiero o jego rozpoczęciu?

Ja to widziałem tak (i mam nadzieję, że to o nasyceniu pierwszej chuci, zamysł ten oddaje) – że najpierw rzucili się na siebie jak zwierzęta (co zresztą wprost sugeruję porównaniem “niczym jastrząb na gołębicę”) – odbyli pierwszy, bardzo pospieszny stosunek (którego w zasadzie nie opisuję, bo i nie ma czego) i dopiero ten kolejny, jest dużo łagodniejszy (co wcale nie znaczy, że nudny) i wart opisania – zauważ, że on poniekąd się z nią drażni, omija najbardziej erotyczne rejony, buduje napięcie, całuje ją w palec u nogi, jak ona wcześniej go całowała (co może być, ale nie musi – erotyzujące), ale jednocześnie, mimo tego braku pośpiechu, mimo tej pozornej bezcelowości, jego dłonie “niby błądziły po ciele, ale tak naprawdę dobrze znały drogę” – więc znając drogi, jakimi ją się wiedzie do rozkoszy, skupia się w całości na niej, na jej odczuciach, obdarza ją całym bogactwem bodźców.

 

Zaraz? Czyli kiedy? Myślałam, że wszystko dzieje się tu i teraz.

 

Zrezygnowałem z tego “zaraz” ale z pewnym bólem. Bo jednak chciałem jakoś rozdzielić przygryzienie wargi od miłosnej walki języków. Ale to mój język tu się okazał niedostatecznie giętki, by to wyrazić.

 

grr!

Ja naprawdę nie robię tych wszystkich błędów specjalnie! Uwierz! I nie gryź (albo może gryź, może w końcu zapamiętam).

 

Gdyby nie przecinki, dałabym szósteczkę :)

 

Cieszę się, że poza doprowadzającymi do szału przecinkami, było to Twoim zdaniem bardzo dobre :)

 

 

entropia nigdy nie maleje

Jimie,

 

skoro miewasz trudności z interpunkcją, ja zawsze chętnie pomogę. Mógłbyś przed publikacją tekstu zgłaszać się do mnie lub zwyczajnie zaprosić do bety i ja chętnie wyliczę każdy przecinek.

 

Ja to widziałem tak (i mam nadzieję, że to o nasyceniu pierwszej chuci, zamysł ten oddaje) – że najpierw rzucili się na siebie jak zwierzęta (co zresztą wprost sugeruję porównaniem “niczym jastrząb na gołębicę”) – odbyli pierwszy, bardzo pospieszny stosunek (którego w zasadzie nie opisuję, bo i nie ma czego) i dopiero ten kolejny, jest dużo łagodniejszy (co wcale nie znaczy, że nudny) i wart opisania – zauważ, że on poniekąd się z nią drażni, omija najbardziej erotyczne rejony, buduje napięcie, całuje ją w palec u nogi, jak ona wcześniej go całowała (co może być, ale nie musi – erotyzujące), ale jednocześnie, mimo tego braku pośpiechu, mimo tej pozornej bezcelowości, jego dłonie “niby błądziły po ciele, ale tak naprawdę dobrze znały drogę” – więc znając drogi, jakimi ją się wiedzie do rozkoszy, skupia się w całości na niej, na jej odczuciach, obdarza ją całym bogactwem bodźców.

Hm, no to teraz jeszcze bardziej nie wiem, czy dać upust pożądaniu jest właściwe… Bo przecież to sformułowanie nie ma żadnego odniesienia w czasie/trwaniu akcji…

 

Prawie wszystkie Twoje uwagi wdrożyłem – chyba jedynie tego o aliteracji – nie. Z początku próbowałem tam poprzestawiać słowa, lub użyć zgoła innych, ale żadna z kombinacji nie brzmiała mi dostatecznie dobrze, jeszcze do tego myśl w pełni oddając – stąd wróciłem do tej wersji pierwotnej, uznawszy, że aliteracja może i jest złem, ale z pewnością mniejszym niż potworki stylistyczno-składniowe jakie mi wychodziły, gdym próbował ją usunąć.

Rozumiem.

He's telling me more and more | About some useless information | Supposed to fire my imagination | I can't get no! No satisfaction...

skoro miewasz trudności z interpunkcją, ja zawsze chętnie pomogę. Mógłbyś przed publikacją tekstu zgłaszać się do mnie lub zwyczajnie zaprosić do bety i ja chętnie wyliczę każdy przecinek.

 

Nie wiesz w co się pakujesz taką deklaracją :)

Może się okazać, że rzeczywiście skorzystam i co wtedy? Przecież wkrótce będziesz miała mnie (i mojego kalectwa interpunkcyjnego) – serdecznie dość :)

 

 

Hm, no to teraz jeszcze bardziej nie wiem, czy dać upust pożądaniu jest właściwe… Bo przecież to sformułowanie nie ma żadnego odniesienia w czasie/trwaniu akcji…

Dlatego wydawało mi się, że jednak nasycić chuć (czy może nasycić żądzę) – lepiej oddaje aspekt dokonany tego pierwszego stosunku – a wybrałem słowo “chuć” a nie “żądzę” – bo “chuć” wydaje mi się bardziej zwierzęca, pierwotna, dzika – żądza jest już (w moim mniemaniu) – ciut bardziej ucywilizowana, pożądanie – w tej skali – jest już najbardziej ugrzecznione i nie ma w sobie tego aspektu zwierzęcości, trzeba by dodać dopiero dookreślenie, w stylu “zwierzęce pożądanie”.

Nie wiem, pewnie mieszam – ale mniej więcej już wiesz, o co mi chodziło.

 

entropia nigdy nie maleje

Hej, przeczytałam do popołudniowej kawy, śmiejąc się pod nosem, czem wzbudziłam niezdrowe zainteresowanie pacjentów XD dość lekka i przyjemna to była lektura. Pozdrowionka ;)

Baska.Szczepanowska

 

Cieszę się, że się śmiałaś, choć szkoda, że mogłaś tylko pod nosem a nie w głos (ale – wiadomo – to niezdrowe zainteresowanie pacjentów – jeszcze sobie pomyślą, że z nich się śmiejesz albo co gorsza – żeś sama zupełnie niepoważna ;-) )

 

Pozdrowionka lecą i w Twoją stronę :)

 

entropia nigdy nie maleje

Dobre na przywołanie uśmiechu rankiem. Będę pamiętał, gdy zawadzę o coś małym palcem u nogi, dlaczego tak boli i komu to zawdzięczam. Tobie, Jimie, zawdzięczam wiedzę. :)

P.S. Myślałem, że w …o królu Nidasie będzie coś …nie da się… :)

Super, że się podobało :)

I dobrze myślałeś, Koalo75

 

bo:

 

– Co powiedział Dionizos?

– Powiedział: nie da się, Nidasie.

:)

entropia nigdy nie maleje

Ni da sie, Nidasie?

Też opowiadanie wygląda na zbudowane wokół gry słów, ale zbudowane kapitalnie, bo w końcu sam chyba najcelniej zrealizowałeś założenia własnego konkursu, i bogaty aspekt fantastyczny, i lekka, żartobliwa, niewymuszona erotyka. Co zresztą wyraża sama ta pointa, ni da sie otrzymać pożądanego gatunku tekstów…

Rzeczywiście gdzieś kiedyś czytałem, że fetysz stóp jest znany już ze źródeł starożytnych (w sensie, że już wówczas rozpoznawano go jako charakterystyczne odstępstwo od normy płciowej), ale nie wiem, czy to prawda. Nie wiem też, skąd właściwie się bierze. Wydaje mi się, że nie zapewnia żadnej stanowczej przewagi ewolucyjnej, a zagrożenie higieniczne oczywiste. Raczej po prostu dobór naturalny silnie promuje osobniki o zwiększonym popędzie, który może okazać się nieprawidłowo skierowany (jak niektóre owady w rójce podnieca każdy napotkany obiekt). Pozostaje jeszcze pytanie o wybór części ciała, fetysz gałki ocznej byłby tak samo logiczny czy nielogiczny, a niemal się o nim nie słyszy…

Pewnie trzeba było postawić to 18+, ale spokojnie połowa klasycznej mitologii (nie mówię o wykastrowanej wersji Parandowskiego) zawiera bardziej bezpośrednie opisy i może być bardziej traumatyzująca, a nikt jej dzieciom nie odmawia. Wspominałeś na przykład coś o furry, tu jeszcze skrzyżowane z wojeryzmem…

Powieść o Akteonie: wiosna szumi w borze.

Podpatrzył w blask boginię, skąpaną w jeziorze,

za karę go w jelenia przedzierzgnęła mściwie

Nowa Fantastyka