- Opowiadanie: fizyk111 - Zrównoważony wyrok

Zrównoważony wyrok

Taka sobie antycypacja.

 

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Na krawędzi pojmowania” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl

 

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Mudita: https://stowarzyszeniemudita.pl, które pomaga rodzinom osób z niepełnosprawnościami.

 

Wielkie podziękowania @Tarnina i @Nova za cenne, a czasami nawet bezcenne uwagi.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Zrównoważony wyrok

Czy żałuję? – To zależy od tego co usłyszę za chwilę, ale gdy patrzę na to fałszywe oblicze, to myślę sobie, że chyba nie.

– Proszę wstać, sąd odczyta wyrok.

Wstałem, tak jak dwie inne osoby na sali.

– W imieniu Zjednoczonych Narodów Rozwoju Zrównoważonego i Gospodarki Obiegu Zamkniętego, Globalny Sąd Ekologiczny uznaje oskarżonego Bogusława S. za winnego niezrównoważonej emisji trzystu osiemdziesięciu trzech kilogramów dwutlenku węgla, oraz wykluczenia z obiegu zamkniętego dwudziestu ośmiu kilogramów polimerów, co w sumie stanowi ekwiwalent dwóch lat i pięciu miesięcy dopuszczalnej osobistej emisji uśrednionego obywatela. Po doliczeniu emisji związanej z procesem snu hibernacyjnego…

***

Odkąd pamiętam, Romek zawsze mi zazdrościł. Początkowo Magdy, w której się podkochiwał. Gdy podpisała ze mną roczny kontrakt, obraził się na całe dwa tygodnie. Kochliwy był bardzo, więc szybko mu przeszło, ale chyba nie do końca. Potem, gdy zmarła moja babcia, współczuł mi bardzo, dopóki się nie okazało, że zostawiła mi w spadku sporą grządkę na terenie miejskich ogródków działkowych. Ogródki znajdowały się na obrzeżach miasta, jakieś siedem kilometrów stąd, wciśnięte pomiędzy państwową puszczę a komunalne pola uprawne. Babcia po przejściu na emeryturę zamieszkała w domu zrównoważonej starości i miała do niej dziesięć minut powolnym spacerem, ja, niestety, około godziny szybkim marszem. W jedną stronę oczywiście.

Babcia, której młodość przypadała jeszcze na czasy przed Dekretem, nie do końca dbała o emisje, zrównoważoną gospodarkę czy zamknięte obiegi. Mogła sobie na to pozwolić, bo majątek odziedziczony po mężu pozwalał jej na bardzo rozrzutne życie. Dlatego też cała grządka była obsadzona takimi rarytasami jak całoroczne truskawki, buraczki, czy marchewki – smaczne, ale potrzebowały dużo wody i niewiele pochłaniały. Tajemnicą poliszynela było zaś, że codziennie jadła mięso. Prawdziwe hodowlane kurczaki, a nie żadne papki z probówki.

Ale o czym to ja? A tak, o zazdrosnym Romku.

– Teraz to pewnie rzucisz tę marną robotę i całymi dniami będziesz się wylegiwał na włościach, a zimy spędzał gdzieś w pobliskich lasach albo kopalniach – skomentował, gdy powiedziałem o śmierci babci i spadku. Dobrze wiedział, że babcia była bogata.

– Niestety, nie. Dostałem tylko grządkę, na której rosną same warzywa. Resztę majątku babcia przekazała na fundusz pogodnej starości, sponsorujący emerytom prawdziwe podróże.

Mało się nie zakrztusił śmiechem. Zazdrość, która przed chwilą chciała go rozerwać, zmalała do rozmiarów, które byłem w stanie znieść.

Buraczki i marchewki przetrzebiliśmy z Magdą do cna w miesiąc. Niepodlewane truskawki przestały owocować jakieś dwa tygodnie później. Leżąca odłogiem grządka zaczęła uwierać coraz bardziej, a myśl o jej sprzedaży nawiedzała mnie coraz częściej. Z jednej strony kusiła łatwym zyskiem, a z drugiej ściskała żalem za straconymi możliwościami. Żal przeważył i po wielu dyskusjach oraz sporej ilości giewupów wydanych na konsultacje z AI, postanowiliśmy zainwestować prawie całe oszczędności.

Kupiliśmy dziesięć sadzonek polarnej agawy i sześć papierowej wierzby. Do tego trzeba było dodać namiot szklarniowy oraz abonament na wodę – wszystko, oczywiście, na kredyt. W sumie wyszło nam, że, dzięki zyskom z absorpcji dwutlenku węgla oraz sprzedaży agawy na produkcję alkoholu i wierzby na produkcję papieru, po jakimś roku powinniśmy wyjść na zero.

***

– Czy skazany żałuje dokonanego czynu?

Jeszcze pięć minut temu nazywał mnie oskarżonym – nobliwy starzec o rysach twarzy rzymskiego arystokraty i siwych włosach do ramion. Teraz jestem już skazanym na trzydzieści cztery lata bezwzględnego snu hibernacyjnego. Dobrze przynajmniej, że ten zazdrosny palant będzie musiał to wszystko odpracować. Czy żałuję? A jakie to ma znaczenie teraz, po odczytaniu wyroku?

***

Po czterech miesiącach wycięliśmy i sprzedaliśmy ponad połowę agawy i całą wierzbę. Na konto wpłynęła znacząca suma giewupów, która nie dość, że wystarczyła na spłacenie wszystkich bieżących zobowiązań, to umożliwiła nam zakup hybrydowego roweru. Nie obyło się oczywiście bez burzliwych dyskusji z Magdą, ale przeważył argument, że rower umożliwi nam szybkie i oszczędne kursowanie z domu na działkę. Dla mnie równie ważne było to, że dawał możliwość utrzymania kondycji bez zwiększania osobistych emisji. Niestety stał się on następnym obiektem zazdrości Romka.

Po piętnastu miesiącach spłaciliśmy wszystkie kredyty i biznes zaczął przynosić regularne zyski. Co tydzień stan naszego konta powiększał się o kilka kilogramów CO2EQ. Mogłem rzucić pracę i całkowicie poświęcić się plantacji, czując się tym pewniej w życiu, że Magda zgodziła się na podpisanie ze mną pięcioletniego kontraktu. Gdy po następnych kilku miesiącach z odłożonych zasobów udało nam się dodać najpierw sztuczne oświetlenie, a następnie piętrową grządkę, wizja spokojnej emerytury zaczęła być coraz bardziej realna. Niestety, nie dane mi było cieszyć się nią zbyt długo.

Gdy tego dnia przyjechałem na plantację (tak, już jakiś czas temu przestałem nazywać ją grządką), zobaczyłem obraz totalnego zniszczenia. Agawy były poszatkowane jak na sałatkę, a wierzby z poodcinanymi korzeniami leżały wszędzie dookoła. Namiot był pocięty na cieniutkie paski, a wszystkie ogniwa fotowoltaiczne i całe oświetlenie zniknęły. Nasze jedyne źródło dochodów zostało całkowicie unicestwione.

Od razu wiedziałem czyja to sprawka. Ostatnio nie był już w stanie maskować swojej zazdrości. Nie próbowałem nawet zrozumieć, co wyzwoliło w nim taką złość – rozwój plantacji, przedłużenie kontraktu z Magdą, czy jeszcze coś innego? Dla mnie liczyło się tylko to, że ON to zrobił. Pragnąłem zadać mu podobne cierpienie, pragnąłem zniszczyć wszystko, co miał najcenniejszego. W szalonej wściekłości wtargnąłem do jego mieszkania i rzucałem na środek pokoju, co tylko wydawało się mieć jakąś wartość. A potem to podpaliłem.

***

Czy żałuję?

Myśl-pytanie obracała się w mózgu, odbijała od ścian, wirowała i pulsowała, podczas gdy ja przyglądałem się krzątaninie personelu.

Dwie kroplówki:

Lewa ręka – hormony hibernacyjne.

Prawa ręka – czarny tłuszcz odżywczy.

Przede mną otwarta czeluść lodówki.

Z prawej strony otwierają się drzwi i ktoś wchodzi.

– Boguś – brzmienie jej głosu zawsze powodowało jakiś drgnięcie w podbrzuszu. – jak cię wybudzą, to ja będę już stara…

„Tak, stara i bogata, bo Romek będzie długie lata zasuwał za darmo na działce, którą ty będziesz zarządzać ponad trzydzieści lat.”

Czeluść lodówki zaczęła się szybko przybliżać. Magda mówiła jeszcze o tym, że będzie tęsknić, że zadba o naszą działkę i coś o odkładaniu zysków. Odwrócono mnie o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz widziałem jasny, szybko zmniejszający się prostokąt. Gdy stał się już tylko wąską szparą, pomyślałem:

 „Tak, żałuję. Żałuję, że nie…”

Koniec

Komentarze

Opowiadanie nie jest zrównoważone, dla mnie jest świetne.

Pozdrawiam i życzę powodzenia w konkursie ;)

Bardzo dziękuję @Milis, za miłe słowo.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Ależ jestem szczęśliwy, że jestem już b.stary i na pewno tego nie dożyję …

Dzięki za komentarz. Cieszę się, że poruszyło.

Ale wiesz, że nawet jeśli nie osobiście, to na pewno pokoleniowo, to my jesteśmy za to odpowiedzialni?

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

fizyk111,

Widzę konkretny warsztat. Dobrze napisane, dobrze się czyta. Jak to bywa często. Ktoś inwestuje, odchodzi, umiera, a inny po nim korzysta. Leci klik ode mnie.

Pozdrawiam

Dobre. Człowiek zawsze pozostanie…

Lepiej, żebyś nie był prorokiem.

Powodzenia w konkursie, :)

Ech, żeby tak umieć wyłączyć wyobraźnię… Bo ciąg dalszy sam się narzuca: po zakończeniu wyroku bohater znajdzie żonę w związku z innym (“kochałam cię, ale tak długo byłam samotna…”). A kto był od lat pod ręką, pracował, pomagał, był obok? Kto pokaże skruchę szczerszą od szczerej, byle tylko sięgnąć po wszystko, czego od dawna zazdrościł?

Żałuj, przyjacielu, żałuj mocno, bo po zakończeniu kary zobaczysz w twoim ukochanym domu, na ukochanej działce i z ukochaną żoną – Romka.

 

Dobre opowiadanie (i inspirujące! wink), dziękuję smiley

The KOT

@Hesket

Ktoś inwestuje, odchodzi, umiera, a inny po nim korzysta

c'est la vie. Dzięki za kliczka.

 

@Koala75

Lepiej, żebyś nie był prorokiem.

No, to wszyscy musimy się wziąć do roboty.

 

@Eldil

Dobre opowiadanie

Wielkie dzięki

(i inspirujące! wink),

Oby. 

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Hej. Super końcówka :) Wybacz, że tak od końca, ale właśnie finał zrobił na mnie największe wrażenie :). Trochę szkoda, że jest to relacja głównego bohatera – bo całość wychodzi trochę jak streszczenie naprawdę dobrej historii. Ale wiadomo – limity robią swoje :). Powodzenia w konkursie i pozdrawiam :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dobrze się czytało, końcówka najlepsza.

Powinni pilnować zbiorów. Spać ekologicznie w pobliżu.

Podobało mi się, głównie dlatego, że mimo iż niesamowicie absurdalne, jednak swojskie i bliskie.

Chętnie poczytałabym więcej, choć rozumiem, że akurat w tej historii, opowieść się hibernuje;)

 

 

Lożanka bezprenumeratowa

@bardjaskier, @pusia,

cieszę się, gdy czytelnicy chwalą zakończenie, bo to znaczy otrzymali nagrodę za przeczytanie opowiadania. Dzięki

@Ambush

Chętnie poczytałabym więcej

Kto wie, może coś, kiedyś?

Dzięki za kliczka.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

mnie najbardziej spodobał się wątek babci, która kpiła sobie z limitów i emisji. 

Też klikam. 

Niestety, to nie fantastyka, a raczej futurologia. Duży plus: tworzysz ten świat w oparciu o podstawy ekonomiczne. Czyli znika z miejsca kryterium niewiary. Zastanawiam się tylko, czy ktokolwiek głównego bohatera wybudzi, bo tego typu ideologiczno-religijne totalitarne reżimy raczej się tylko zaostrzają, co nieodmiennie kończy się ich totalnym kollapsem cywilizacyjnym. Napisane przyzwoicie, taki fragment mówiący wiele o ludzkiej naturze i ludzkim szaleństwie. Ode mnie zasłużony klik. Pozdr.

Już tylko spokój może nas uratować

Przecież to nie SF, tylko smutna przyszłość zgotowana nam przez… pewnych świrów.

Ideologia ponad wszystko! To nigdy w historii nie kończyło się dobrze.

Świetny tekst, baboli nie zauważyłem :)

(ale na to potrzeba Reg ;))

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Fizyku, czyżby objawiła Cię się wizja niedalekiej przyszłości? Nieźle ją pokazałeś. ;)

 

Mogła sobie na to po­zwo­lić, bo ma­ją­tek odzie­dzi­czo­ny po mężu po­zwa­lał jej na bar­dzo roz­rzut­ne życie. → Czy to celowe powtórzenie?

Proponuję: Mogła sobie na to po­zwo­lić, bo ma­ją­tek odzie­dzi­czo­ny po mężu umożliwiał jej bar­dzo roz­rzut­ne życie.

 

po­więk­szał się o kilka ki­lo­gra­mów CO2EQ. Mo­głem rzu­cić pracę i cał­ko­wi­cie po­świę­cić się plan­ta­cji, czu­jąc się tym pew­niej w życiu, że Magda zgo­dzi­ła się na… → Lekka siękoza.

 

– Boguś – brzmie­nie jej głosu za­wsze po­wo­do­wa­ło jakiś drgnię­cie w pod­brzu­szu. – jak cię wy­bu­dzą, to ja będę już stara… → A może: – Boguś – brzmie­nie jej głosu za­wsze po­wo­do­wa­ło jakiś drgnię­cie w pod­brzu­szu – jak cię wy­bu­dzą, to ja będę już stara

 

bę­dziesz za­rzą­dzać ponad trzy­dzie­ści lat.” → …bę­dziesz za­rzą­dzać ponad trzy­dzie­ści lat”.

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@Nova, @Rybak3, @Staruch i @reg

Bardzo wam wszystkim dziękuję za komentarze, kliczki i łapankę.

Wrócę jutro z małą polemiką wobec starszyzny, a może z małym kijkiem do mrowiska. Dzisiaj, niestety, trochę zmęczenie mnie męczy. wink

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Hej fizyk111 !!!!!!!!!!!!!!!!

 

Fajne, swojskie opowiadanie, bardzo oryginalne. Lekkie i takie inne niż wszystko co do tej pory czytałem. Z humorem. Bardzo dużo treści tu zawarłeś. Dużo elementów.

 

Pozdrawiam :))))

 

 

Jestem niepełnosprawny...

Tak, jak obiecałem, wracam z lekko rozszerzonymi komentarzami.

 

@Rybak3

Niestety, to nie fantastyka, a raczej futurologia.

Zaznaczyłem we wstępie, że to "Taka sobie antycypacja".

Duży plus:

Wyłapywanie plusów w moich opowiadaniach zawsze na propsie. laugh

Zastanawiam się tylko, czy ktokolwiek głównego bohatera wybudzi

Ciekawa rozkmina. Zastanawiam się, czym się różni od pytania, czy ktokolwiek tych więźniów wypuści?

tego typu ideologiczno-religijne totalitarne reżimy raczej się tylko zaostrzają, co nieodmiennie kończy się ich totalnym kollapsem cywilizacyjnym

Wydaje mi się, że jest to uogólnienie mające wątłe podstawy empiryczne – ideologiczno-religijnych totalitarnych reżimów było w historii zbyt mało (dwa?).

Ode mnie zasłużony klik.

Bardzo dziękuje, i wzajemnie pozdrawiam

 

@Staruch

Przecież to nie SF, tylko smutna przyszłość 

Zaznaczyłem we wstępie, że to "Taka sobie antycypacja".devil

zgotowana nam przez… pewnych świrów.

Mogę się tylko domyślać kogo masz na myśli i jeśli mam rację, to pozwoliłbym sobie się nie zgodzić. To co ty uznajesz (prawdopodobnie) za przyczynę, jest dla mnie skutkiem – reakcją na efekty nadmiernego konsumpcjonizmu.

Ideologia ponad wszystko!

???

Ideologia ponad wszystko! To nigdy w historii nie kończyło się dobrze.

Tutaj pełna zgoza

Świetny tekst

Bardzo dziękuję. smiley

 

@reg

czyżby objawiła Cię się wizja niedalekiej przyszłości?

wizji mam kilka, to jedna z nich

Nieźle ją pokazałeś. ;)

Bardzo dziękuję.

Babole poprawione, ale nie wszystkie, bo ta ostatnia propozycja bardzo mi się nie podoba:

Boguś… – brzmienie jej głosu zawsze powodowało jakiś drgnięcie w podbrzuszu – …jak cię wybudzą, to ja będę już stara…

jak zwykle wdzięczny. smiley

 

@dawidiq150

Bardzo dziękuję za przeczytanie i komentarz. Cieszę się, że Ci się podobało.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Babole poprawione, ale nie wszystkie, bo ta ostatnia propozycja bardzo mi się nie podoba:

Fizyku, wszak to jest Twoje opowiadanie i tylko od Ciebie zależy, jak będzie napisane i wcale nie musisz korzystać z moich sugestii. Powodzenia. :)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

devil

Ciekawy tekst. Chyba najbardziej interesujące dla mnie okazało się światotwórcze tło. Faktycznie, to jedna z opcji.

Zazdrosny Romek dziwny w swojej zazdrości. Lepiej by żył własnym życiem…

Babska logika rządzi!

Czytało się przyjemnie, główny bohater wzbudzą sympatię. Chociaż całość jak dla mnie brzmi jak niezbyt oryginalny felieton wieszczący dystopijną przyszłość motywowanych ekologicznie regulacji.

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

@Finkla

Chyba najbardziej interesujące dla mnie okazało się światotwórcze tło

Bardzo Ci dziękuję za te słowa. Są bardzo motywujące. To najmilszy ze wszystkich dotychczasowych komentarzy

@SzyszkowyDziadek

Czytało się przyjemnie, główny bohater wzbudzą sympatię.

Bardzo mi miło, smiley chociaż;

niezbyt oryginalny felieton

nie brzmi niestety jak pochwała. wink

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Nowa Fantastyka