Profil użytkownika


komentarze: 27, w dziale opowiadań: 23, opowiadania: 15

Ostatnie sto komentarzy

Wynudziłam się na Diunie.

 

Na początku na siłę wduszone założenia świata przedstawionego. Można było to poprzeplatać z akcją, jako obserwacje bohaterów (jak to było w książce).

Wizualnie – brakowało mi kolorów. Wnętrza wyglądają jak przedłużenie pustyni. Puste ściany, puste podłogi. Jak w grobowcu. A przecież mówimy o życiu najbogatszych ludzi w znanym wszechświecie. Ascetyczny minimalizm. Na statystów chyba też pożałowali.

Trochę stylistyka przypomina Gwiezdne Wojny. Pustynia, szmaciane płaszcze, statki kosmiczne… Może nawet podobna muzyka?

 

Z plusów – Fantastycznie się sprawił Jason Momoa. Jest dowcipny, pełen werwy. Jest w nim życie. Zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych szaraczków. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że bardziej by pasował na Gurneya niż Duncana.  A Gurney, który zamiast śpiewać, recytuje… Smutek. Za to komizmu dodaje latający grubas – tylko żal, że zamiast inteligentnego przeciwnika, widzimy w nim barbarzyńcę.

W bardzo poruszający sposób przedstawione uczucia ojca do syna w relacji Leto  – Paul.

 

Zmniejszenie roli Jessiki jak najbardziej na plus, ale dlaczego zrobili z niej roztrzęsioną szarą mysz? Wydaje mi się, że chociaż jej postać to trochę wytrenowana w sztuczkach kretynka, to jednak bardzo dumna.

Wizje Paula nie oddają tego, co miały oddawać, a całkowity brak monologów wewnętrznych spłaszczył całość podobnie, jak to się stało z Igrzyskami Śmierci. Dużo obrazu, mało człowieka.

 

Podsumowując – warto iść żeby wiedzieć, o czym ludzie rozmawiają. Ale, tak naprawdę, nie bardzo jest o czym mówić.

 

Dużo komentarzy, dużo już powiedziane. A ja bym chciała od siebie dodać (może już gdzieś wyżej było wspomniane, ale chyba nie):

“Chcę dać ci dziecko. Nie zrozumiesz tego.”

Anna mówi takie dwa proste zdania, a mnie się z miejsca uruchamia cała seria skojarzeń. Najbardziej chyba z Code Geass, ale też z życiem codziennym. Kiedy ktoś koniecznie chce Ci coś dać, i walczy i wścieka się i poświęca waszą relację… A Ty wcale nie uważasz tego za najwyższy z priorytetów. Znaczy, wiadomo, że kwestia dzieci jest ważna i dla Laseriana i dla Anny. Ale on chciałby być z nią po prostu szczęśliwy, a ona mu mówi – nie, nie możesz, dopiero chcę Cię uszczęśliwić i wolę umrzeć niż Ci tego nie dać.

Troszkę może nadinterpretuję i naginam do swojej wizji, ale dla mnie był to smaczek ;)

Irka_Luz, Nikolzollern – dziękuję za komentarze. Co do czasu, zaczynając pisanie zakładałam, że to się będzie działo jednego dnia. A potem za dużo chciałam w ten czas włożyć.

 

W pierwszej scenie Maks jeszcze nie wie, że widzi ojca po raz ostatni, dlatego żegnają się raczej krótko. Ma za to świadomość, że Rządowi w pewnym momencie upomną się o kolejne ciało i ojciec zniknie. Dlatego nie jest do końca zdziwiony, kiedy widzi kapsułę z “VIPem”. Dodatkowo, całe jego życie opiera się na tym, żeby zachować wygląd jak najbardziej zbliżony do oryginalnego wyglądu swoich przodków. Wszystko to po to, żeby kiedyś dać się zamrozić i odesłać do laboratorium w podmianie za jednego z nich. Dlatego nie jest całkowicie zdruzgotany tylko automatycznie wykonuje czynności, których kiedyś nauczy swoje dziecko. A właściwie, nauczyłby gdyby nie opisane odkrycie. 

Dziewczyna odcinająca dziadka miała być pretekstem do przywiezienia kolejnej kapsuły i dalej “przy okazji” do dorzucenia tej z ojcem. Nie do końca dopracowany zamysł.

 

Po waszych komentarzach widzę, że sama mając w głowie historię, nie do końca oddałam związki przyczynowo skutkowe. Zabrakło zbliżenia na emocje bohatera i dopracowania szczegółów. Bardzo Wam dziękuję za te uwagi, są dla mnie naprawdę cenne w kontekście dalszych podejść twórczych :)

Tak bardzo mnie wkręciło i chciałam wiedzieć co dalej. Zagadka, poszukiwania, zadrukowane kartki z potencjalnie wartościową treścią. Czyta się jak dobry kryminał, z zaciekawieniem i emocjami. Tylko zakończenie takie bez odpowiedzi i fajerwerków.

Dziadek mówi wnukowi, ze już się więcej nie zobaczą, a dzieciak siedzi kilka minut i wychodzi. Jeszcze się cieszy, ze koszty spadną. Bardzo to bezduszne ale może odzwierciedlające kierunek, którym zmierza świat. 

Pociągi zawsze fajne <3 Ludzie siadający nie na swoim miejscu zawsze obecni. Dobrze się czyta jak takie znajome, codzienne sytuacje wplecione są w tekst. Tylko taki dosiadający się osobnik rzadko budzi sympatię, najczęściej jednak niechęć. 

Oh, oczywiście „go przeczytać”. Stylistycznie słaby komentarz mi wyszedł. Niedociągnięcia wynikające z pisania z telefonu :p

wilk-zimowy, Versus – bardzo dziękuje za miłe komentarze. Cieszę się, ze udało mi się w czytelny sposób przedstawić sytuację i sam tekst wzbudził sympatię. 

Finkla – ten pomysł jest wspaniały. Widzę przed oczami ten tekst z nagłówkami podkreślającymi uciekający czas i mam ochotę jeszcze raz je przeczytać w takiej właśnie formie. Bardzo inspirująca myś!

Odwołania do Mikołajka bardzo oczywiste i sympatyczne. Nie wiem czy ktoś wyżej wspomniał ale mnie się najbardziej  całość skojarzyła z opowiadaniem Mrożka – Słoń. Podobne podejście do tematu, a Mikolajek  potem już pewnie nie wierzył, ze prawdziwe zwierzęta w ogóle istnieją.  Ładne.

Czyli przyszłość jest taka, że ludzie pozostaną ludźmi. Zamiłowanie do zjawisk niewyjaśnionych, chciwość, okradanie naiwnych i nieumiejętność do sprawnej komunikacji i podejmowania rozmowy we właściwym momencie. Ładne,  podobał mi się opis wyglądu głównej bohaterki dany zaraz na początku. Mogłam już na starcie plastycznie wyobrazić sobie sytuację.

ninedin , bardzo dziękuje za komentarz! Na warsztatach pisania usłyszałam coś podobnego – w trzecioosobowej narracji za bardzo skaczę po postaciach zamiast skupić się na swoim bohaterze.  Sama przyznaję, że najłatwiej jest mi się odnaleźć w narracji pierwszoosobowej, która wymusza konsekwentny punkt, z którego przedstawiam sytuację. Dziękuję, że zwracasz mi na to uwagę,  w następnych tekstach skupię się również na tym aspekcie :)

Ładnie napisane, przyjemne do czytania, spójna historia, ciekawa i budząca sympatię główna bohaterka, a pęknięta szybka jak wisienka na torcie :)

@NoWhereMan, normalnie, jak taki przeważający delikwent jest anonimowy, to nikt nie ma z tym problemu. Wszyscy głosują i decyzja zostaje podjęta, nieważne czy jednym, czy tysiącem głosów. Nikt nie docieka czyj głos był decydujący.

Sytuacja, którą opisałam, na poziomie logicznego rozumowania, nie różni się niczym. Wszyscy uprawnieni oddają głos, a że wypadł remis to ostatni głos rozstrzyga sprawę. Ale ten głos nie jest już anonimowy. Ludzie widzą wycięty z kontekstu fragment – czekamy żeby jeden dzieciak oddał głos i zdecydował, co dalej z nami będzie. A do czynienia mamy z impulsywno–emocjonalnym społeczeństwem owładniętym szaleństwem głosowania (jak Wicked G zauważył – przesuwanie w stylu tindera), nie z trzeźwo myślącymi ludźmi. Jeśli jedna osoba krzyknie “Precz!” to inne chętnie pójdą za nią żeby wyładować frustrację. 

Gdyby remis był czymś częstym, to ten system faktycznie szybko by upadł. Wystarczy jednak, że społeczeństwo składa się z odpowiednio dużej liczby ludzi, a pat staje się praktycznie niemożliwy. 

 

Co do chropowatości – zgadzam się, biorę je na klatę i obiecuję poprawę ;)

Dziękuje Wam za kolejne komentarze!

Rozumiem, że nie wszyscy muszą lubić monologi – to subiektywne. Kiedy piszę opowiadanie często łapię się na tym, że narrację trzecioosobową w pewnej chwili nieświadomie zmieniam w pierwszoosobową. Z jakichś przyczyn jest ona dla mnie najbardziej naturalna. Będę eksperymentować z innymi formami.

Obiektywne są za to uwagi dotyczące stylu i pewnych niedociągnięć czy chropowatości, z których część teraz już sama dostrzegam. Przy kolejnych tekstach zaprzyjaźnię się z betalistą.

 

@Łosiot – dziękuję za niesamowicie budujący komentarz i nominację. Bardzo się cieszę, że udało mi się trafić w Twój gust i spodobała Ci się wizja, którą przedstawiłam.

 

@fizyk111 – cieszę się, że tekst Cię zaciekawił. Będę czytać, czytać i jeszcze więcej pisać żeby język dorównywał temu, co chcę przekazać.

Zastanawiam się, czy taką osobę faktycznie poruszyłyby i sprowokowały do myślenia same słowa matki, czy raczej przypomniałaby je sobie i zrozumiała dopiero po jakimś wydarzeniu, które by bezpośrednio  jej samej dotknęło. 

Fajnie przedstawiony temat chociaż z wrażeniem, że „już było” . Pewnie więcej znaków nadałoby temu wszystkiemu indywidualności. 

Modny, kontrowersyjny, budzący emocje temat opowiedziany w tak lekki i przyjemny sposób. Żartobliwie i z dystansem. Nie w formie straszenia tym, co może się stać, a ze spokojem. Ładne! Widzę w tym wizję świata, w który współczesne konflikty potrafią żyć obok siebie i się akceptować. Świat , w którym uczeń się uczy choć nie musi; gdzie możesz otwarcie powiedzieć „jestem mężczyzną” lub „nie identyfikuje się jeszcze z żadna płcią” i w żadna stronę nie będzie to odebrane jako „mowa nienawiści”. To się chyba tak idealnie nie potoczy. Żeby rządzić trzeba najpierw podzielić ludzi i Ci na gorze nie dadzą nam pogrzebać konfliktów. Ale ciekawie przedstawione.

Hej :)

 

Bardzo dziękuję za Wasze komentarze. Miło wiedzieć, że są tacy, którym tekst się spodobał. Uwagi biorę sobie do serca.

 

@Asylum – trzecie wyjście, pomysłu na nie szukałam w głowie najdłużej. Mam nadzieję, ze rozwiązanie nie rozczarowało ;)

 

@SaraWinter – mam w głowie porady literackie sugerujące żeby pokazywać bohatera poprzez jego zachowanie zamiast opisywać jaki jest. Więcej akcji, od samego początku – o to będę walczyć w następnych tekstach.

 

@Wiktor Orłowski – jeszcze nie czytałam ale z chęcią sięgnę po pozycję o takiej tematyce. Na przyszłość postaram się poświęcić więcej uwagi poprawności tekstu i skorzystać z pomocy na betaliście, tak jak zasugerowałeś. 

 

@Wicked G – tinder to genialne podsumowanie tego co chciałam oddać pisząc to opowiadanie. Dziękuję za korekty, będę uważniejsza jeśli chodzi o interpunkcję.

 

@Klapaucjusz – bardzo dziękuję za miłe słowa! Jest kilka rzeczy w tekście, w które chciałabym się bardziej zagłębić, wyjaśnić. Niestety, limit znaków był bezlitosny.

Dziękuję za wasze wskazówki. Konstruktywną krytykę przyjmuję z pokorą, bo muszę przyznać, że w każdym punkcie macie rację. ;)

Dziękuję wam za komentarze. Po fakcie muszę przyznać, że moje pierwsze podejście do drabble faktycznie nie było powalające. Ale najważniejsze to czynić postępy  :)

Dorzucę do dyskusji swoje trzy grosze ;) 

Wydaje mi się, że różnica między świadomym śnieniem a snuciem fantazji to kwesta raczej indywidualna. Potwierdzają to wasze wypowiedzi. Ze swojego punktu widzenia, nie postawiłabym nigdy między tymi pojęciami znaku równości.

W pewnym okresie życia, świadome śnienie zdarzało mi się bardzo często. Byłam jednak rozczarowana możliwościami, jakie mi ta przygoda oferowała. Być może powinnam była okazać się bardziej cierpliwa i poświecić więcej czasu na ćwiczenia. Niemniej, w świadomych snach notorycznie towarzyszyło mi uczucie otępienia. Nie byłam w stanie wymyślić ciekawego scenariusza, choć przed zaśnięciem miałam ich mnóstwo. Co więcej, moje zwykłe sny stały się nudne i zwyczajne. Zrezygnowałam więc z dalszych prób ingerencji.

Ze snuciem fantazji sprawa ma się zupełnie inaczej. Mam pełną kontrolę nad tym, o czym myślę. Wszystko dzieje się według stworzonego przeze mnie scenariusza. Jeśli chodzi o to, co widzę, to wrażenie jest nie gorsze niż we śnie. Widzę, czuję, słyszę. Dźwięk, czy zapach – wszystko jest na zawołanie, wystarczy tylko o tym pomyśleć. 

Byłam ostatnio na spotkaniu z Andrzejem Sapkowskim. Zdziwił mnie bardzo stwierdzeniem, że on nie widzi świata ani postaci, które tworzy. On tylko “stawia literki”. Możliwe też, że źle go zrozumiałam. W każdym razie, nie byłabym w stanie napisać opowiadania, gdybym nie “przeżyła” go najpierw w swojej głowie :P

Raz jeszcze dziękuję wszystkim za komentarze i wskazówki. Starałam się zastosować do wszelkich uwag. Mam nadzieję, że teraz już w tekście nie roi się od rażących błędów ;)

 

Nazgul

Dziękuję za ciepłe słowa. Potrzebowałam ich. Wiem, że tekst nie jest idealny i muszę jeszcze popracować nad techniką. Tak to jest na kierunkach ścisłych, że człowiek zapomina jak się zdania buduje :P Obiecuję, że następnym razem będzie lepiej ;)

Dziękuję za komentarz i zawarte w nim cenne uwagi. Mam nadzieję, że teraz już jest dobrze :)

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za komentarze i konstruktywną krytykę. Miło mi, że pierwsze opowiadanie zostało tak pozytywnie przyjęte. Obiecuję, że w przyszłości popracuję nad ciekawszą fabułą :)

Dziękuję za opinię. Poprawię błędy, a w przyszłości uważniej przeczytam tekst zanim go opublikuję. No i popracuję nad ciekawszą fabułą  :)

Nowa Fantastyka