Profil użytkownika


komentarze: 86, w dziale opowiadań: 83, opowiadania: 22

Ostatnie sto komentarzy

Olgierd Glista, SNDWLKR dziękuję za odwiedziny, przeczytanie opka i zostawienie komentarza. Cieszę się, że chociaż coś się spodobało xd

 

Tim czarodziej vel Tomasz narrator zamknął oczy, by skupić się na czarowaniu, a co za tym idzie nie mógł opisywać bitwy, więc barbarzyńca Hengryd vel Henryk narrator przejął od niego ten obowiązek dopóki ten się trochę nie ogarnie xd 

W planach miałam całą sztafetę ze zmieniającymi się narratorami, ale postanowiłam odpuścić, czego nigdy nie wybaczy mi Mia vel Maja narratorka, która nie dostała swoich pięciu minut :)

NoWhereMan dzięki za przeczytanie i komentarz :), to była jednorazowa zabawa: tematem, bohaterami…. Nie planuje wracać do tego tekstu, ale jak wiadomo, plany lubią się zmieniać, więc kto wie, może kiedyś :)

Torsje to wymioty. Jeśli ktoś ma torsje, to wymiotuje.

No właśnie przeszukuje internety i znalazłam nudności, ale to nie jest to, co mam na myśli, bo podczas nudności, jeśli dobrze zrozumiałam nie dochodzi do próby wyrzucenia z organizmu zalegającej, bądź też hipotetycznie zalegającej w żołądku treści. Jest bladość, pocenie, przyśpieszone bicie serca, ślinotok i kwaśne uczucie w ustach.

Sama miałam co najmniej kilka razy sytuacje, gdy miałam torsje (mój organizm za wszelką cenę chciał wymiotować i robił wszystko, żeby przepchnąć to co znajdowało się w żołądku w górę), a jednocześnie nie wymiotowałam nawet śliną. Mogę tylko powiedzieć, że bardzo to bolesne i męczące.

ANDO dziękuję :)

 

Hej, regulatorzy! Dzięki za odwiedziny i łapankę :)

 

Obawiam się, Adoro, że opowiadanie do mnie nie trafiło.

Nie jestem zaskoczona. :) Publikując to opko zakładałam, że spodoba się zaledwie paru osobom, a do większości nie trafi, bądź wręcz spore grono czytelników odrzuci. Wydaje mi się, że ani trochę nie pomyliłam się w moich przewidywaniach :).

 

Wspomniałaś w jednym z komentarzy, że dobrze się bawiłaś pisząc to opowiadanie, a ja nie ukrywam, że wolę, kiedy autor tworzy w mękach, a czytelnik dostaje dzieło, które go rzuca na kolana. W tym przypadku tak się nie stało. :(

Szkoda mi życia na hobby, które nie sprawia przyjemności, lub nie daj bóg męczy, czy też wywołuje ból głowy ;). Nie mam na celu rzucania kogokolwiek na kolana. Ja jedynie chcę opisać, a staram się to robić coraz lepiej (można by wręcz rzec, że jako dys uczę się pisać na nowo i naprawdę, choć może nie widać, robię postępy xd… czyt: było duuużo gorzej), historię, która akurat przyszła mi do głowy, tak jak ja ją widzę. Nie zastanawiam się, czy będzie to tekst, który chwyci wszystkich czytelników za serce i powali na kolana.

 

Wykonanie, niestety, pozostawia nieco do życzenia.

Skoro jest tylko “nieco”, to i tak jest nieźle, uwierz na słowo ;). Mam nadzieję, że chociaż część z tego, co tu wyłapałaś, uda mi się utrwalić na stałe. Wskazywania na… jestem prawie pewna xd Na wszystko niestety mam zbyt dziurawą pamięć ;) Ale powoli, małymi kroczkami, kiedyś się może wszystkiego nauczę xd

 

Mam nadzieję, że lektura Twoich przyszłych opowiadań będzie bardziej satysfakcjonująca.

Ja również żywię nadzieję… Jeszcze… I jestem szalenie ciekawe kiedy ją całkiem zabije…

 

starając się nie zwracać uwagi na ucisk w żołądku i wspomnienie dawno strawionego posiłku, które powoli podjeżdżało do gardła. → Czy dobrze rozumiem, że wspomnienie podjeżdżało do gardła?

Tak wspomnienie :) Można mieć torsje i jednocześnie nie mieć czym wymiotować, więc uznałam, że to nic co podchodzi wtedy do gardła, mogę nazwać wspomnieniem posiłku.

 

 

Hej, BarbarianCataphract!

Spodobał mi się ten eksperyment i mam nadzieję, że planujesz go dalej rozwijać. Główny bohater i konflikt między braćmi-bogami zasługują na trochę więcej znaków :)

 

Hej, Krokus!

Więcej grzechów nie znalazłem, za wszystkie proszę żałować!

Poprawię, gdy tylko znajdę chwilkę ;), ale jakbym nic nie zjadła to bym była głodna, więc żałować nie będę ;)

 

Gdyby nieco poprzycinać opisy walk (choć z pewnością są dla każdego narratora bardzo istotne) i wędrówki, dostalibyśmy więcej esencji, która teraz utonęła w opisie. W dodatku w opisie fragmentu fantasy :P

Kocham klasyczne fantasy, wiec musisz mi wybaczyć, bo będzie się w moich tekstach pojawiało często i gęsto xd Narratorzy bez historii są niczym, dopiero na tle historii nabierają kolorów i znaczenia, więc to, co się dzieje wokół nich, jest równie istotne jak oni sami :) Poza tym lubię opisywać walkę ;)

 

Ogólnie całkiem spoko – nie masz się co wstydzić i śmiało pisz więcej nie-szortów, nie-drabbli i nie-fragmentów :D

Dzięki xd nienawidzę: opowiadań, szortów, ogólnie wszystkiego, co zmusza do zamknięcia myśli w mniejszej ilości znaków niż kilkaset tyś xd 

Edytka: a w ogóle to tekst skojarzył mi się ze “Słowodzicielką” naszej portalowej Cet – czytałaś?

Niestety nie :) dopiero zapoznaję się z tekstami na forum i zaczynam od tych nowszych ;)

 

Outta Sewer dziękuję :) Za betę, za dobre słowo i za kilka rzecz jasna :) 

 

Pozdrawiam!

 

 

 

tomaszg Napisane sprawnie, czytało się gładko, pomysł jest, ale…

Nie zachwyciło, nie wszystko zrozumiałam, ale nie czuje potrzeby, żeby dopytywać.

Bardzo przyjemne opko :) Framath i jej uparte dążenie do posiadania załogi, wzbudziły we mnie prawdziwy niepokój. Jestem ciekawa, co byłaby gotowa zrobić, gdyby ludzie w nowym domu nie przywitali jej tak, jak się tego spodziewa i np. postanowili zniszczyć.

Hej, Piotr. W. K. 

Przeczytałam, a raczej po trochu zmęczyłam tekst, a po trochu on zmęczył mnie.

Fabuła opowiadania jest ciekawa, a podczas przerw w lekturze odczuwałam wewnętrzną potrzebę kontynuowania. Nie jest to tekst, który czyta się łatwo, a jednocześnie mam pewność, że gdyby był dłuższy, to i tak czytałabym go do końca. Nie jestem w stanie jednoznacznie go ocenić. Podobał mi się i nie podobał jednocześnie.

Śledzimy losy boga-bohatera-kosmity, który jest dość flegmatyczny, pozbawiony emocji i patetyczny. Niby wszystko się zgadza, w końcu to bóg, wielki bohater itd. Niestety, a może stety, cały tekst wydaje się taki sam jak bohater. Tempo zdaje się jednostajne, nawet podczas walk nie odczułam, żeby akcja przyśpieszyła, ale to moje subiektywne odczucia, więc innym może się bardziej spodobać. :)

Z chochlików, które rzuciły mi się w oczy:

Kalkin był już znużony przeciągającą się wojną. Sprytne Mangaliki używały wielu niehonorowych zasadzek, były też gotowe poświęcać całe społeczności byle tylko zadać im dotkliwe rany.

Kiedy wrogowie wdarli się do rydwanu Kalkina, uratowała go tylko ofiarna obrona przez miecze Daruki i Garudy, jego najwierniejszych adiutantów.

Wściekły i zmęczony przeciągającą się wojną wysłał pełne rozpaczliwych…

Kolec z doskonałego węgla wbił się w ciało Nakuna, który zdążył tylko wrzasnąć nim jego ciało pociemniało nasycając się metanem.

Jest tego więcej, ale to w sumie pierdoły. Traktuj, proszę moją opinię z przymrużeniem oka, bo nie mam doświadczenia.

Irka_Luz Dziękuję za komentarz :). Ja się dobrze bawiłam przy pisaniu tego opowiadania i cieszy mnie bardzo, że czytelnicy bawią się przy nim równie dobrze :). Chyba muszę częściej pozwalać sobie na literackie szaleństwo :).

BarbarianCataphract mi się podobało ;). Niby nic się nie dzieje, a akcja jest powolna, ale czuć, że gdzieś się czai jakieś zło i nie wiadomo kiedy wyskoczy. Nie słyszałam dotąd o wendigo, więc dziękuję za możliwość poznana tego mitu :)

Pozdrawiam!

Hej ANDO :). Bardzo zgrabne i lekko napisane opowiadanie. Czytało się bardzo przyjemnie, a im dalej w las tym robiło się coraz ciekawiej. Główna bohaterka i Pustelnik robią dobrą robotę :), a otwarte zakończenie pozwala rozmyślać o tym co mogło być dalej :). Pozdrawiam!

Napisane na tyle zgrabnie i lekko, że, nawet nie przepadając za SF, przeczytałam z przyjemnością. :) Historia i bohaterowie ciekawi, granicą pomiędzy Amerykanami i Koreańczykami zaciera się w niektórych momentach, ale zapewne tak miało być. Pozdrawiam!

Hej :) Bardzo fajny szorcik :) tak gdzieś w połowie zaczęłam się zastanawiać, co to będą za istotki i typowałam: delfiny, koty, psy, ale komarów się nie spodziewałam ;)

Anoia dzięki :) cieszę się, że dobrze się bawiłaś czytając tekst. Najostrzejsza walka na becie była chyba właśnie z przecinkami, widać niestety nie wszystkie udało się wyłapać ;).

 

– Tomek?

Henryk zerknął na mnie z ciekawością. A może podejrzliwością? Nie byłem pewny.

– Tak?

– To… – powiedział i wykonał, ciężki do opisania ruch ręką. – Są jakieś ćwiczenia?

– Hmm… – mruknąłem, wzruszając ramionami. – Nie trafił mi się żaden projekt, więc postanowiłem potrenować.

bo pojawia się dość późno w tekście; wydaje mi się, że miałby więcej sensu na początku – chociaż rozumiem, że miał stanowić wstęp do żartu z Majką.

 

Hmm ten dialog to taka w sumie zawoalowana złośliwość?

Standardowa scenka wyglądałaby tak:

Zapracowany bohater w biurze, do którego wchodzi gość, siada w kącie i siedzi. Nic nie mówi, nie przeszkadza za bardzo, więc bohater go ignoruje. Następnie w biurze pojawia się nowa osoba, z którą bohater zaczyna prowadzić przyjazną konwersacje. Siedzący w kącie gość jest jak piąte koło u wozu, nikt nie zwraca na niego uwagi, chyba że jest to absolutnie koniecznie. Bohater kończy rozmowę i udaje się do wyjścia, ale coś mu się nagle przypomina. Staje w progu, obraca się do wciąż siedzącego w kącie gościa i pyta:

– A pan to właściwie, po co przyszedł?

 

Dlatego pytanie: co Tomasz właściwie robi, pada tuż przed opuszczeniem gabinetu. Nie był dość istotny, żeby Henryk wcześniej się tym zainteresował xd

 

Koala75krzkot1988, dziękuję za klika i za nominację do klika, ale macie pojęcie, jak sztucznie to brzmi? xd Pewnie dlatego, że dziwnie mi się czyta, jak piszecie o mnie w mojej obecności, ale nie do mnie xd

Dzięki Nova :) na ogół nie pisze takich tekstów, ale chciałam się trochę wyszaleć :)

Koala75 dziękuję Misiu :) ( nie wiem, co to za klik, ale z góry dziękuje również za “merytoryczny” komentarz) ;) 

To opko jest dob… Nie to słowo nie przejdzie mi nawet przez palce. Jest dobrze napisane, o tak to mogę ująć. Ale go nie lubię. Nadal uważam je za smutnie mało fantastyczne, w dodatku powoduje, że myślę o smutnych rzeczach, a ja nie lubię myśleć o smutnych rzeczach. Nie dobre opko! Do domu!

Hej. Znalazłby ktoś czas i chęci, by zerknąć na moje opowiadanie? Jest już (mam nadzieję) na ostatniej prostej, większość błędów została wyłapana, ale, jak wiadomo, chochliki mają to do siebie, że lubią się chować. Pewnie nawet jak zostanie opublikowane, to i tak ktoś coś znajdzie. :) Podstawą opowiadania jest klasyczne fantasy (magia, wojownicy, potwory itd.). Treść liczy sobie zawrotne 48k zzs, ale może ktoś się skusi? :) 

Krzkot1988, jak nie przepadam za wierszami, tak ten jest fajny :) sama totalnie nie umiem w wiersze, więc może dlatego nie przepadam xd

kronos.maximus, fms­du­val, Ko­ala­75 dziękuję za pozytywne komentarze. Aktualnie pracuję nad opowiadaniem, które będzie oscylowało między 25 a 30 tyś zzs. Mam nadzieję, że ono również spotka się z pozytywnym odbiorem, aczkolwiek najpierw będzie wymagało bety. :)

Drakaina, ja pisze, żeby przekazać pewną treść w taki konkretnie, a nie inny sposób. Pisząc to konkretne zdanie, wiedziałam, że to "na całe szczęście" ma być lekko ironicznym/sarkastycznym wtrąceniem narratora, więc odgrodziła to przecinkami. Mam świadomość, że ile czytelników tyle opini na temat tego zdania. Mogłabym teraz te przecinki wywalic całkowicie, ale wtedy, w tym zdaniu, gubię się ja. Tzn znika to, co od siebie włożył autor. Mój zamysł, to jak ja widzę to zdania. Gdybym chciała zadowolić jak najwięcej osób pisałabym "mafijne erotyki".

Irka_Luz poprostu, chodzi mi o to, że to nie jest błąd, tylko, tak jak wspomniała drakaina, szara strefa interpunkcyjna. Wybrałam w pełni świadomie taki akurat sposób zaznaczenia tego wtracenia i nie jest to coś nagannego, a bardziej rzecz uznaniowa? Spowolniłam czytelnika (w tym konkretne momencie), bo chciałam go spowolnić.

Irka_Luz pierwszy akapit przedstawia (chyba całkiem dobrze), to że szczęście akurat w tym dniu z kapitanem nie współpracuje ;). Gdyby zabrać te przecinki, to całkowicie zmieni się odbiór zdania i odbierze akcent, który jest położony na to nieszczęsne "na całe szczęście".

Chodziło mi o sarkastyczny wtrąt, tak na prawdę "na całe szczęście" byłoby wtedy, gdyby te drzwi się nie otworzyły.

Irka_Luz, co jeśli autor chce, żeby "na całe szczęście" było wtrąceniem? I te przecinki są zabiegiem specjalnym?

drakaina mogę ten tekst zmienić na fragment i przenieść do kopi roboczej i przyszykować go do betowania? Czy raczej powinnam go usunąć i zacząć na nowo?

Krzkot1988, ja myślałam, że jest dobrze, serio… Ile ja się na siedziałam nad tymi przecinkami… I dalej jest to samo.

Ambushdrakainakronos.maximusbenin Dziękuję za komentarze, muszę się zastanowić, czy nie zrobić z tego pełnego opowiadania, wtedy będę miała miejsce na więcej wyjaśnień, opisów i rozwinięcie zakończenia, no i kontynuowanie tej historii :)

No i wtedy zapewne potrzebowałabym, skorzystać z pomocy bet :)

 

Regulatorzy, widziałam w jednym poradniku i tam w nawiasie było (100,150 i 200) bez konkretnej informacji, co i jak się nazywa, nie wiedziałam, że to się liczy z tytułem. (kilka słów dopisałam, żeby mi się 200 zgadzało)

Czyta się bez bólu, aczkolwiek nie są to moje klimaty. Jedyny problem mam z zakończeniem. Wiem, że bohater zrozumiałam, ale ja też bym chciała. Ten bóg, co to on w niego nie werzy, zamiast nakopać mu do czterech liter dał mu się cofnąć w czasie i zapobiec stworzeniu tych androidów? Dobrze mi się wydaje?

Bardzo przyjemne się czytało. Dało się poczuć klimat zaściankowej wsi. W dodatku napisane bardzo zgrabnie i lekko. Zakończenie do mnie nie przemawia, ale początek i rozwinięcie naprawdę fajne :)

Hej, bardzo przyjemny szort, lubię takie klimaty. Czytało się dobrze. Może ciut za mało opisów i ciut przy długa walka, ale to czysto subiektywny odbiór, więc się nie przejmuj. Pozdrawiam :)

Ślimak Zagłady :)

Wciąż brakuje niezbędnego przecinka przed “z kim”.

Poprzednio byłeś za mało konkretny (nie miałam pojęcia, przed czym widzisz ten przecinek). Już jest :)

 

Nie wiem, czy to świadomy zabieg (bo w końcu krew demona), ale ludzka jest raczej słona, “metaliczna”.

Zabieg świadomy :)

 

Mam inne doświadczenia… Na szczęście nigdy nie straciłem kończyny w walce, więc się w pełni wiarygodnie nie wypowiem, ale doznawałem i widywałem różne przykre urazy – w sporcie, w górach – płacz prawie nigdy nie był pierwszą reakcją. Przy dużych emocjach i adrenalinie nie musisz nawet poczuć bólu, a szloch ma charakter emocjonalny, trzeba usiąść, ostygnąć, zobaczyć ten staw wyginający się w niewłaściwą stronę czy kość na wierzchu, przejąć się…

Szloch tak, tu się zgodzę, ale same łzy, bez szlochania płyną ;). Jak sobie przywalisz młotkiem w palec, to nie będziesz szlochał, ale łzy polecą same ;) Łamałam palce, nos (nie pytaj jak xd), jakieś tam doświadczenie mam ;). Aczkolwiek reakcja na ból, zawsze będzie subiektywna.

 

Najlepiej to jednak robić samemu: za darmo i nie martwisz się, że ktoś Ci wypaczy sens sformułowań.

Ludzie (piszący) często mi mówią, że miejsce, w którym powinien się pojawić przecinek, się czuje. U mnie to czucie nie działa (do tego stopnia, że jak stawiam przecinki “na czucie” to jest totalna kaszana). Podstawowe zasady znam, nie wiem, czy zauważyłeś, ale większość przecinków, które wypunktowałeś mi w poprzednim komentarzu, była spowodowana pojawieniem się literki i. Więc myślę, że teraz będzie już tylko lepiej.

 

Dzięki za pomoc :), mam nadzieję, że moje kolejne teksty (szczególnie pod względem interpunkcyjnym) będą tylko lepsze :)

Ślimak Zagłady dzięki za komentarz. Szczerze przyznam, że ogarnęłam sobie korektora/redaktora do tego tekstu. Jeśli chodzi o przecinki, to korzystam z takiej magicznej strony jak languagetool.org, która trochę ogarnia sytuację, ale cudów nie ma. Zawsze myślałam, że jak jest i, to już nie trzeba stawiać przecinka. Nie pytaj dlaczego. Ale widzę, że jednak trzeba i muszę to sobie wbić do głowy. Czy się uda? Nie wiem xd

Odcięte łby toczące się po pobojowisku, krew ściekającą z moich rogów i oblepiającą całe ciało, pulsujące wątroby, wyrywane z jeszcze szamoczących się ciał.

 

Jeżeli wszystkie elementy wyliczenia mają być wyrywane z ciał, ostatni przecinek jest oczywiście potrzebny. Jeżeli tylko wątroby, raczej bym go nie dawał. Poza tym wątroba to nie mięsień, tylko narząd miąższowy, więc zwłaszcza po wyrwaniu absolutnie nie ma prawa pulsować.

W mojej wersji były to dwa oddzielne zdania:

Odcięte łby toczące się po pobojowisku, krew ściekającą z moich rogów i oblepiającą całe ciało. Pulsujące (Co powiesz nie Ociekające krwią?) wątroby, wyrywane z jeszcze szamoczących się ciał.

Postanowiłam jednak wybrać wersje korektora uznając, że wie, co robi.

 

Nie przejmując się możliwymi zabrudzeniami, rzuciłam broń na wyczyszczone do połysku kafle.

Niezrozumiałe – mieczem nie rzuca się dlatego, że można uszczerbić ostrze, a nie po to, aby się nie zabrudził.

Mieczy się też nie podpala ;), to nie jest zwykły miecz, a taki pochodzący z dna piekieł, dlatego też bohaterka nie przejmuje się możliwym uszczerbieniem ostrza, bo jest ono nie możliwe :) A i zabrudzenie podłogi, a nie miecza… mało zrozumiale to napisałam widać :)

 

Pieprzony miał szczęście, że moja ukochana broń znajdowała się poza zasięgiem i doskonale o tym wiedział.

“Że moja ukochana broń znajdowała się poza zasięgiem” to także wtrącenie. Poza tym wyrażenie niezręczne – gdyby znajdowała się w jego zasięgu, raczej by się ucieszył.

 

Nie ucieszyłby się, bo wtedy jednym ukłuciem zmieniłaby go w proszek, bez tej broni jest niegroźna.

Znowu mało zrozumiale :)

 

Stłumiłam krzyk, ale nad łzami nie zdążyłam już zapanować.

Nie. Płacz nie jest pierwszą ani nawet drugą reakcją na ciężki szok urazowy.

Tu się nie zgodzę, przy nagłym bólu, łzy same płyną z oczu.

 

 

I w sumie to by było na tyle. Co do przecinków, mogę jedynie posypać głowę popiołem i obiecać (albo i nie, bo to w sumie nie zależy ode mnie), że będę grzeczna.

regulatorzy żeby jeszcze malarzy wkurzyć? laugh Niee, aż taka odważna nie jestem ;)

Powieść wygląda strasznie, bo mnie za przeproszeniem pewne d…ki, których wciąż uważam za kolegów, ale jednak (widzisz i już musiałam edytować bo zjadłam k :/ ) d…ków, utwierdzały w przekonaniu, że jest dobrze, zamiast pokazać, ten horror w wordzie… Na szczęście, jakiś czas temu trafiłam na kilka osób, które delikatnie, acz stanowczo, nakładły mi do głowy rozumu iii przeczytasz mojego szorta będziesz wiedziała, czy jestem godna pisać :)

Aczkolwiek, zawsze zjem jakąś literkę, przecinek, napisze nie z czymś, z czym nie nigdy być pisane nie powinno… 

Dobra, to po kolei:

OldGuard dziękuję za opinię i pomoc na priv :)

benin również dziękuję za opinię :)

krzkot1988 Dyskusja przeniosła się na priv ;)

HollyHell91 BarbarianCataphract :

Tak Wijhra się jeszcze pojawi, ale… czy ta konkretna scenka, tego nie wiem. Ona dzieje się w dość odległej przyszłości (w trakcie wojny bogów), historia dziejąca się w świecie 12 (inaczej zwany Arkharem), nad którą pracuję obecnie, dzieje się przed wojną bogów i do niej prowadzi.

Z dłuższych opowiadań mam w sumie dwa, w tym jedno dziejące się w 12 świecie ( w późniejszo-wcześniejszym etapie historii głowni bohaterowie spotykają tych z opowiadania), które jest do przepisania (muszę trochę (mocno) ograniczyć kwiecisty język, dopieścić szczegóły i zmienić zakończenie), ale jest to opowiadanie z elementami erotyki (trzy sceny na całe opowiadanie to niewiele, ale…) z trójkątem (Iteza, Rejhva, Xedin), ale takim normalnym, a nie że się baba miota, jakby nie wiedziała czego chce…

kiss

Cześć, mam na imię Ania i jestem anonimową alkoho… (lubię whisky i wino) A nie wróć, to nie ta grupa.

Jak ja nie cierpię (tych okropnych smerfów), pisać takich rzeczy. Mózg mi się resetuje, jak mam coś na siłę wymyślić…  Ale jak wszyscy (się tak ładnie i obszernie witają), to wszyscy.

Poniżej przedstawiam luźny słowotok:

Lubię sobie pisać (jak mam pomysł, w każdym innym przypadku wychodzi kiepsko)…

Aczkolwiek w tym momencie mój dorobek jest raczej marny.

Jakbym miała liczyć, to tak myślę, że zebrałyby się trzy, no może cztery szorty, ze dwa opowiadania, półtora tomu powieści (jakie to jest złeeeeee, “rzyg”), obecnie pracuję nad późniejszą historią, która zapoczątkuje wcześniejszą… Eee, co się będę przejmować chronologią. 

Konto założyłam w zeszłym miesiącu (pod wpływem emocji, które szybko opadły) i tak sobie kwitło, aż do wczoraj. Napisałam (w pracy na kolanie) skromnego szorcika (to jest ten trzeci lub czwarty w życiu) i stwierdziłam, że co się będę szczypać, co najwyżej nigdy więcej się tu nie pokażę.

Jestem dys… i mam problemy z (interpunkcją, ortografią, stylistyką… i z literką d na klawiaturze) w sumie ze wszystkim… Ale się bardzo staram. 

Proszę nie krzyczeć, nie bić i nie gryźć. 

Uszanowanie.

Nowa Fantastyka