Profil użytkownika


komentarze: 77, w dziale opowiadań: 75, opowiadania: 36

Ostatnie sto komentarzy

Może być, natomiast ja chciałem gorąco Autorowi podziękować, za wyjaśnienie na początku opowiadania wielu pozytywnych stron posiadania telefonu komórkowego oraz wykładu na temat: "jak uderzasz w widełki, to nie przywrócisz połączenia". Ta wiedza jest bezcenna, bez tego opowiadania byłbym taki głupi ;)

No niespcejalnie to dobrze napisane. Kilka przykładów z początku
Noc zapowiadała się ładnie - rozumiem, że chodzi o ładną pogodę, ale nawet jeśli to takich potoczności w języku literackim należy unikać, zwłaszcza, iż brzmią niemożliwe infantylnie. 

Na niebie zaczęły pokazywać się już pierwsze, blade gwiazdy, oświetlając las, który wydawał się zasypiać. Kiedy zaś półksiężyc w pełni rozświetlił okolicę, zupełnie ucichł, jakby zamarł. - już kto kiedyś komuś zwrócił uwagę, że gwiazdy absolutnie nie dają takiego blasku, który mógłby cokolwiek oświetlić (no nie da rady, za daleko są), poza tym nie bardzo rozumiem, co tutaj zamarło? Las czy półksiężyć?

U skraju puszczy odbijały światło, dając pogłębiony obraz nieboskłonu, mokradła - podmiot na końcu zdania? Takie jakieś to bez sensu w sumie...

Oplatały swymi wodami, jak ocean wyspę - no oryginalnością to to porównanie nie grzeszy, a na pewno razi kiczem.

Była to kraina na tyle spora, by mogły ją zamieszkać także zwierzęta. - to zdanie jest całkowiecie absurdalne. Aż mi się nie chce tłumaczyć, dlaczego. Sam pomyśl.

Tych z kolei była tak wielka różnorodność, że spotkać można tu było niemal każdy gatunek. - czyli od mrówki po wieloryba? To chyba zbyt duże uogólnienie. I na co tutaj to "z kolei"?

Tak, więc nieraz zdarzało się widzieć ślady jeleni, wilków, czy niedźwiedzi. - a wcześniej było, że niemal każdy gatunek, teraz nagle tylko trzy i gdzie tu logika?

Miejsce to, było dla nich swoistym azylem.
Ludzie zapuszczali się w te strony bardzo rzadko, mając zresztą słuszne powody, by tego nie czynić. I tylko niekiedy zdarzało się powrócić cało i zdrowo, śmiałkom, którzy odważyli się stawić czoła lękom, jakie budziły w każdym z nich, te mroczne i tajemnicze, nieznane okolice.
- po tym cudeńku zrezygnowałem z dalszej lektury.

Ogółem bardzo dziecinnie to napisane, jeżeli Autorze jesteś jeszcze dzieckiem, to więcej czytaj, jeżeli nie jesteś już dzieckiem to sobie odpuść.

Zgadzam z szeregami, nie tyle niezręczność, co chyba zwykły błąd, do poprawy. Niestety na pozostałe pytania bardzo nie chcę odpowiadać (chociaż strasznie mnie cieszy fakt, że je sobie zadałeś), bo musiałbym zdradzać cały pomysł na dalszą fabułę. :) Ogółem Rufus to manipulant, więc jego zachowanie może być niejednoznaczne. :)
Bardzo dziękuję Adamie, że zechciałeś przebrnąć przez tekst i napisać parę zdań komentarza, to dla mnie ważna sprawa. Dzięki :)

Ponury ubrał swój tradycyjny strój - a tak konkretnie, to w co ten strój ubrał? W bombki?

Ja to nie lubię chwalić, bo takich autorów jak imć baranek powinno się po zadku kopać, coby więcej złotych jajek znosili, ale w tym wypadku nie mam się do czego przyczepić, a wręcz podziękować należy za tekst ciekawy, niegłupi i z polotem,a to rzadkość tutaj.

Zbierz trochę kasy, potem idź do wydawnictwa i powiedz, że chcesz zapłacić za wydanie twojej książki.
A tak na poważnie, nie spiesz się :) 

Aj tam, aj tam, źle mnie Państwo zrozumieli, po prostu ja miałem wrażenie, że przeczytałem kawał jakiś, a nie opowiadanie, nie mówię przecież o rozbudowywaniu tego na pięciotomową powieść. :)

Totalnie spartolona, beznadziejnie sztampowa końcówka całkiem udanego opowiadania. No po prostu zakończenie w stylu "i wtedy się obudził". Wstydź się Autor, na następny raz ja poproszę o wymyślenie znacznie ciekawszego zakończenia.

Są dwa wyjścia: albo uznałeś pomysł za tak dobry, że ci się nie chciało go rozwinąć, albo za pomysł niegodzien rozwinięcia. Czemu to takie krótkie, czemu takie anegdotyczne? Bardziej na monolog dla kabareciarza niż opowiadanie z krwi i kości. A żal, żal, bo fajne, bo z humorem, bo lekkie i ta fantastyka jak wiotka dziewica schowana za kotarką, nieoczywista i jebut - smętnym dowcipasem ją przygniotłeś. Leń jesteś i tyle ;)

Niestety, według mnie, erotyzm, na którym w dużej mierze opiera się opowiadanie jest jednocześnie jego najsłabszą stroną. Po pierwsze dlatego, że mnie ta scena erotyczna znudziła, bo miałem wrażenie, że czytam instrukcję obsługi przyrządu liżąco-macającego i niestety, co najgorsze, stylistyka opisu leży. 

Oczywiście miało być "pisarczykiem" nie "psiarczykiem", żeby nikt się przypadkiem nie obraził, to literówka. :)

Ech, z własnego doświadczenia wiem, że wstawianie fragmentów pozbawionych zamkniętych ram jest małofajne i nic specjalnego z tego nie wynika, bo w sumie, co mogłoby wyniknąć? A co do błędów? Cóż, po sposobie pisania i tematyce tekstu, wnioskuję żeś jeszcze jest bardzo młodym psiarczykiem więc pracy przed tobą ogrom i jeszcze trochę. Czytaj dobrą literaturę, a potem jeszcze raz czytaj i jeszcze raz, a potem spórbuj pisać dalej. Życzę szczęścia i powodzenia w tym jakże niewdzięcznym rzemiośle zwanym pisarstwem ;)

W połowie tekstu mniej więcej, kiedy zaczęła się ta sielanka, domyśliłem się niestety do czego to opowiadanie zmierza, pomysł raczej wtórny, napisane w miarę poprawnie, ot typowy średniak, ni to ziębi, no to grzeje.

Ale końcówka, nie powiem, rozbawiła mnie chociaż zdaje się nie takie było zamierzenie. Zmiażdżyły mnie również te podczerwienie i nadfiolety. Mnie się strefa osobiście kojarzy wyłącznie z Zoną ze Stalkera, ale bardziej z filmem Tarkowskiego niż grą komputerową i ultranowoczesną techniką. Dla mnie poza tym tzw. short musi mieć początek, rozwinięcie i zakończenie, jak każde opowiadanie, a nie być wyrwanym z kontekstu kawałkiem tekstu bez ładu i składu. Kto poza tym powiedział, że w shortach nie może być zwrotów akcji? 

Fantastyka? Mam spore wątpliwości. Chyba, ze za elememnt fantastyczny uznać syna, który własnorecznie musi ukatrupić matkę, ale to raczej wątek kryminalny ;) Eutanazji dokonują lekarze za zgodą chorego lub rodziny (oczywiście tam, gdzie eutanazja jest dozwolona). Poza tym chemioterapia jako taka nie utrzymuje przy życiu, równie dobrze można by napisać, że paracetamol utrzymuje przy życiu człowieka chorego na grypę. Napisane faktycznie  w stylu licealnego wypracowanka i to słabego, tutaj muszę się zgodzić z Arcturem. Wiele przed tobą pracy Autorze. 

Obawiam się, że ty tego zwyczajnie nie zobaczysz, albo lepiej, nie usłyszysz, bo to twój tekst więc jesteś jego najgorszym sędzią ;). Te zdania są niemelodyjne, ciężko się je czyta, trudno miejscami uchwycić ciąg logiczny. Dobry styl, to styl cechujący się swego rodzaju "muzykalnością", niezależnie od tego, czy jest to styl oparty na krótkich czy na dlugich zdaniach musi być w nim melodia. Czytałem nawet kiedyś (lub ktoś mi powiedział, nie pomnę), że każde zdanie warto sobie wręcz zanucić, bo wtedy najlepiej słychać jak ono naprawdę brzmi (nie sprawdzałem, ale może działa). Druga sprawa to nadmiar określeń, dookreśleń, dookreśleń określeń innymi słowy nie każdy byt literacki typu prysznic lub szklanka należy dynamizować i ożywiać. Nierzadko lepszym jest szczegółowy, plastyczny opis przedmiotu niż jego quasipersonalizacja i przypisywanie mu np. intencji. Prościej i nie znaczy gorzej. Ty niestety wpadłeś w swoje własne sidła od pierwszego zdania próbując tworzyć światy w świecie, a to potrafią tylko najlepsi (co nie znaczy, że kiedyś i ty nie będziesz wśród najlepszych). Tak skrótem, o to mi między innymi chodziło

Każdemu zdarza się napisać coś lepszego, przy większości tekstów mniej lub bardziej nieudanych. Taka prawda, a ja dodatkowo nie jestem zwolennikiem głaskania pisarzy po głowie, bo takich najlepiej motywuje jak po tej łepetynie parę machów dostaną, a już najlepszą metodą jest wjechanie takiemu na ambicje, wtedy, wkurzywszy się, może napisać dzieło swojego życia. ;)

 

Oj nieładnie obrażać się na czytelników, nieładnie ;) Za karę masz napisać opowiadanie z sensem i bez "głupich metafor, porównań i epitetów" i żeby dobrze napisane było i bez pretensjonalnych udziwnień i w ogóle, żeby to się czytać dało bez przedzierania się przez chaszcze i gąszcze zdań zbyt wielokrotnie złożonych :) Niech opowieść czyta się sama i nie przypomina polskich dróg ;)

A, jeżeli miało być przeładowane głupimi metaforami, porównaniami i epitetami, to w porządku. Wyszło :)

Miejcami strasznie dęta narracja: 

Zlepione sennymi majakami oczy otwarły się na wszechobecną jasność poranka  - już pierwsze zdanie jest po prostu grafomianią.

Chłodny prysznic odebrał chęć spotkania z miękkim łóżkiem, najlepszym kompanem i przyjacielem. Rozjaśnione myśli zapłonęły niezrozumieniem wydarzeń poprzedniego wieczora. Jak to się mogło stać, że wszystko uleciało z pamięci i zniknęło? - zwłaszcza te rozjaśnione płonące myśli fantastycznie wpisują się w zarzucony wcześniej przez Achikę manieryzm i, dodałbym, pretensjonalność.

Powtórzenia:

Zimne piwo orzeźwiająco koiło zmysły, podsuwając coraz to ciekawsze pomysły na spędzenie wieczora i nocy w sposób inny, niż samotne sączenie whisky w zimnym salonie. 

W gwarze brzmiały przytłumione szmery, jakby głosy zapomnianych alchemików, szepczących niezrozumiałe formuły, mające pomóc w odnalezieniu kamienia alchemicznego  - tak, to też jest powtórzenie.

Sztampowe zwroty:

Ukryte gdzieś głośniki sączyły nienachalny jazz.
Cichy, ale natarczywy dźwięk codziennego ruchu ulicznego wbił tępe ostrze w czaszkę -
sącząca się muzyka, tępe ostrze, co się w czaszkę wbija...

I zwykłe nieporadności stylistyczne: 

Porządni obywatele, pracujący całymi dniami w bezdusznych, anonimowych biurach, w ten właśnie sposób bronili się przed zgorszeniem, sianym niepoprawnym wyglądem ubiegło nocnej imprezy, która nie wiadomo jak i dlaczego się skończyła. 

Minęli dopijających piwo Anglików, rzucających "fuckami" z akcentem godnym samej brytyjskiej monarchini i przecięli tłum studentów, debatujących nad miejscem spożycia zakupionego alkoholu. -
jak się coś takiego czyta to aż żeby bolą.

Itd., Autorze, zamiast silić się na rozbudowaną, pełną metafor, porównań i epitetów narrację, zacznij najpierw normalnie pisać. Bo taki styl, jak na razie, zupełnie ci nie wychodzi. 

Z jednej strony zgadzam się z Mniamem, z drugiej strony tekst ma swój niewątpliwy urok, chociaż uważam, że trzeba by go doszlifować, bo stylizacja stylizacją, a wrażenie zwykłej nieporadności języka to inna sprawa. Zobaczymy jak to się dalej rozwinie.

No nie, Nosaczu, pod wpływem, nie pod wpływem, ale to jest kserokopia i to robiona złą kserokopiarką. Też częstokroć bywałem zainspirowany ksiązkami ulubionych pisarzy, ale trzeba powstrzymać instynkty i w żadnym wypadku nie próbować w tak jednozanczy sposób naśladować. Bo potem mamy krążących po sieci Sapkowskich, Tolkienów czy Kingów, a to niestety na ogół świadczy o braku własnych pomysłów. 

Wątpię, żeby ten tekst dało się zinterpretować odnajdując w nim zamysł autora, bo jest bardzo hermetyczny. Bambo, Bobok (to nawiązanie do Dostojewskiego?), dżungla. To już wolę rebusy ;)

No tak, ale Koran to Koran, Biblia to Biblia, a ja pytałem całkiem serio i bez złośliwości, bo zwyczajnie nie kojarzę tej trzeciej, prócz właśnie chrześcijaństa i judaizmu, religii. I tyle :)

Ano, bo ja kiedyś chciałem bardzo usilnie pisać teksty "nejednoznaczne" ;) Swoją drogą ciekawe, że się wam z Doorsami skojarzyło, nie wpadłbym na to :) Dziękuję w każdym razie za opinię, zawsze fajnie, kiedy coś się dzieje.

Jeżeli chodzi o Stary Testament to kojarzę tylko dwie religie, które na nim powstały: judaizm i chrześcijaństwo, czy coś pominąłem? :)

*usunięto ze względów bezpieczeństwa*

A co? Tekst był niebezpieczny? Stanowił zagrożenie dla życia i zdrowia? Powodował niepokoje społeczne? Będzie wojna?

Tak szczerze to wolę taki styl niż barokową ornamentykę i strzelanie dwudziestoma przymiotnikami przy każdym rzeczowniku, chociaż też czasami odniosiłem wrażenie, że czytam telegram, a nie opowiadanie, z drugiej strony sposób prowadzenia narracji wskazywałby na, jak ja to nazywam, introwersję narratora względem czytelnika, który mówi bardziej do siebie niż do czytającego. Treść natomiast interesująca, nie zasmuciło mnie, nie wgniotło, ale właśnie zainteresowało.

Hm, i tyle? Czy to jest fragment może czegoś dłuższego?
Opowiadanie oczywiście do korekty, jakaś tam literówka, interpunkcja itd., duperele takie. W sumie fabularnie nic się tutaj za specjalnie nie dzieje. Ot, przyłazi gościu do karczmy, wywleka drugiego, łup, łupu cup i koniec. Mam wrażenie, że stylizacja tekstu bardzo jest czymś inspirowana, postawiłbym zarzut nieoryginalności języka, chociaż sam nie wiem, ostatnio wszyscy dość podobnie piszą utwory historyczne lub pseudohistoryczne, czyli współczesny język przeplatają archaizmami, więc może to już tak ma być. Zastanawia mnie też, czy mały nożyk mógłby w tak łatwy sposób "rozciąć w poprzek prawie całą klatkę piersiową podcinając przy tym popręg trzymający siodło" nawet u pędzącego konia? Epatowania fekaliami, brudem i krwią jest chyba tutaj w nadmiarze, ale co kto lubi. Ogólnie nie widzę tego tekstu jako autonomicznej całości, a jako fragment niczym specjalnym nie ujmuje, mnie osobiście naturalnie.

A czymże innym jest bój, jak właśnie nie wyścigiem szczurów ;)

Arctur, ależ ty drażliwy jesteś. Proponuje przede wszystkim zdystansować się do pewnych rzeczy i nie brać tak wszystkiego na serio, zobaczysz o ile łatwiej będzie ci w życiu ;)

Nie no, Kelin, żartuję sobie tylko, po prostu nie jestem w stanie zachwycić się światem Mass Effectu. Niestety wyrosłem z tego :(

Cała masa nieporadności jęzkowych niestety odbiera jakąkolwiek przyjemność z czytania tekstu.

No, a jakby zastosować elipsę "Ala ma, kota (ma)"?

Nie, dlaczego? Wyobraziłem sobie taki teoretyczny dialog.

1 - Czy Ala ma (cośtam, cośtam)?
2 - Tak. Ala ma, kota - przecinek w charakterze pauzy w wypowiedzi bohatera. Nie można? Chyba można ;)

Naprawdę powinno się wprowadzić jakieś ograniczenia wiekowe na publikujących teksty ;)

Teoretycznie w pewnej sytuacji, chyba można by wstawić przecinek w "Ala ma kota". :)

I też, a propos wypowiedzi Jahusza, zastanawiam się, co to znaczy "wali się w łeb teologią". Moim zdaniem filozofia poruszająca temat Boga, a jak rozumiem mowa tu o Bogu chrześcijańskim, siłą rzeczy musi wchodzić w dyskurs z teologią i odwrotnie. Chyba, że chodzi doktrynę religijną, ale to wtedy zupełnie odrębna sprawa.

Temat na długą i ciekawą dyskusję, ale chyba nie to miejsce ;) Tylko nie myśl, że wymiękam! Mógłbym cię zalać w tym momencie wzburzonym morzem kontrargumentów i prawie przed chwilą to zrobiłem. Ogólnie powiem tak, pytanie też musi być dobrze zadane, żeby można było na nie odpowiedzieć. Wracając do tesktu, panna Jola do mnie przemawia.

Nie zeszliśmy z drzew zastanawiając się nad paradoksami, ale dzięki językowi, komunikacji i powiększonym płatom czołowym ;), a także potrzebie uwygodnienia sobie życia tworząc na ten przykład dzidę. Paradoksy są skutkiem ubczonym. Paradoksy nie dają postępy, bo od starożytności nic ciekawego na ten temat nie powiedziano oprócz mnożenia kolejnych bezproduktywnych teorii. Ze mną się nie dogadasz w tej kwestii, bo ja mam bardzo racjonalistyczne poglądy, moja obecność na stronie Nowej Fantastyki wyraźnie to unaocznia ;)

Dla mnie to dziecinada babrać się w pytaniach bez odpowiedzi i to jeszcze dotyczących Boga, równie dobrze można zadać pytanie "czy życie ma sens" i zamilczeć, a takie pytanie zadają sobie nawet dzieci. Oczywiście to zależy od podejścia, jeżeli wyjść z założeń logiki, pytania sprzeczne w sobie i bez znaku równa się są po prostu źle zadanymi pytaniami, źle zadawane pytania świadczą na ogół o niedojrzałości pytającego stąd zarzut infantylizmu, mój osobisty oczywiście. Natomiast w Twoim tekście, znacznie bardziej od przemyśleń, podoba mi się sama forma i sposób prowadzenia dialogu, który bardzo by mi pasował np. w teatrze. Tak. Jako spektakl bym to nawet kupił w całości, a co! ;)

Takie quasifilozoficzne wywody podane w całkiem atrakcyjnej formie. Nic tu specjalnie mądrego nie ma, raczej taki intelektualny infantylizm z gatunku, czy jak Bóg jest wszechmocny, to stworzy kamień, którego sam nie podniesie, tematyka stara, chociaż pomysł ciekawy. Nie powiem, przeczytałem z przyjemnością, od czasu do czasu nawet się uśmiechnąłem, a tekst mnie nie znudził. Dialogi wartkie i autentyczne, bez zadęcia, chociaż marnujące się, moim zdaniem, w tym koncepcie. Ogółem - spoko, ucieszyło mnie opowiadanie z rana przed pracą, a to najważniejsze.

Czekamy :)

Winky sympatyczny wierszyk, powinienem go sobie powiesić nad łóżkiem ;) 

Ogólnie przyjęta zasada mówi o pisaniu słownym liczebników, jeżeli mówimy o literaturze tzw. pięknej. Nie ma o co kruszyć kopii, co kto lubi ;)

W kontekście błędów to liczebniki piszemy słownie. Ogólnie zaś pomysł niezły chociaż akcja opowiadania strasznie dłuuugo się rozwija, co mnie osobiście nuzyło

Nie podobają mi się tre zdrobnienia: chmurka, wietrzyk, a ciepły, letni deszczyk wręc przywodzi mi na myśl fragment reklamy (szamponu chyba czy czegoś)? I to właściwie tyle, nie poruszył mnie ten... szorcik :)

W Twoim wypadku taki sens jest. A co do emocji, to przy tego typu pisaniu, pisarz lub pisarka (pisarka lub pisarz, żeby bardziej poprwanie było) musi się wykazać czymś w rodzaju zdolności aktorskich. Najlepiej najpierw zagrać daną postać, rozegrać kilka scen w głowie, przemyśleć jak bohater może się w jakiejś sytuacji zachować, co czuć, co myśleć, potem to opisać. Emocje są Twoje, musisz tylko trochę w nich pomajstrować. Stać się na moment swoim własnym bohaterem. Taka moja rada, ale Ty możesz wypracować zupełnie inny sposób. Ogólnie pracuj, a będę z tego owoce :)

Ale, co tu można napisać? Masz wyczucie słowa, całkiem niezły styl, nie boisz się śmiałych opisów (między innymi chodzi o te sceny erotyczne, są nienajgorsze, chociaż ja osobiście szukam większej koncentracji na psychice bohaterów niż prostego "brutalnie wziął ją na stole i sapał", śmieję się oczywiście). Ale mam nieodparte wrażenie, że mogłabyś dużo, dużo więcej, że albo czegoś się naczytałaś, albo naoglądałaś, nie wiem i włazisz w te demony i inne cuda niewidy na dość płytkim poziomie. Taki demon musi czemuś służyć u Ciebie demon jest dla samego demona, a to naprawdę budzi skojarzenia ze "Zmierzchem" i temu podobnymi. Wygląda to trochę tak jakby Twój styl czy forma pisania była dojrzalsza od Twojej wyobraźni. Jednak ja jestem dobrej myśli, jeśli to Cię na razie fascynuje - ok, mnie kiedyś fascynowali wikingowie, ale postaraj się jakoś ten swój świat i bohaterów pogłębić, nadać im coś niejednoznacznego, wejść przykładowo znacznie dalej w psychikę owego demona czy kogo tam. Literatura daje Ci świetne możliwości w opisywaniu myśli i wewnętrznego nawet najbardziej intymnego świata postaci. Nie opisuj obrazów, tylko to, co się pod nimi kryje. Kurcze, nie wiem jak to wytłumaczyć, może zrozumiesz te moje wynurzenia. Ogólnie masz spore predyspozycje do bycia naprawdę dobrą pisarką, ale za te sukuby i demony powinnaś dostać po uszach, bo są papierowe jak łabądki z origami ;)

Stanowczo zmień swoje fascynacje. Winky ma niestety rację. Stać Cię na własną orginalną opowieść. Bo popłuczyny są tylko popłuczynami i zawsze będą gorszym, kulawym naśladownictwem, a zwłaszcza w przypadku czegoś tak idiotycznego i tandetnego jak "Zmierzch". A sądząc po stylu Twojego pisania jesteś o klasę wyżej od nastolatek jarających się widokiem ładniusiego wampirka ;) 

Żeby więcej ludzi myślało tak jak ty, byłoby ciekawie. Jednak zmartwię cię ponieważ, bo jeżeli rzeczywistość jest iluzją, to ty jesteś wytworem mojej wyobraźni, a nie odwrotnie. ;)
Wódka i narkotyki, cóż mam swoje przygody z takimi zabawami i nie polecam. A książki? Wiadomo, na początku było słowo, a słowo ciałem się stało i tak dalej. Żyjemy w dekadenckich czasach, ale ja wierzę, że to się zmieni, problem polega na tym, że owe zmiany mogą być poprzedzone sporą katastrofą. 

tam na zewnątrz mojej głowy jest jakiś świat  - no właśne, a jest? Temat rzeka chyba bez odpowiedzi.

Wydaje mi się, że nie prowadzimy jakiejś nieodrzecznej dyskusji, może jednak Admin oszczędzi nasze jajca. :) 

Mrok, ty powinieneś napisać opowiadanie z bohaterem, który ma twoje przemyślenia ;) Nie sposób się z tobą nie zgodzić zwłaszcza z tymi empikami, chociaż sam jestem daleko od pewnego idealizmu, który ewidentnie przemycasz :). Prawda jest jednak taka, że te elfy i krasnoludy sprzedają się dość dobrze inaczej nikt by tego wydawał. Ale za dużo tego jest, a wyłowienie dobrego pisarza w tym morzu tandeciarstwa to często trudne zadanie. Nie narzekam, bardziej mnie to martwi.

Zgadzam się z Bohdanem, dobry szort musi mieć przede wszystkim dobre zakończenie. Tutaj zakończenie jest żadne i jeszcze wali po oczach naciąganym moralizatorstwem, czego ja osobiście nie znoszę. To, co się dzieje w środku ani mnie ziębi, ani grzeje. Cyberdusza? Jakieś takie żarciki z pornosami i z Google Maps nie wiadomo właściwie, w jakim celu? Śmieszne ma to być, przewrotne, prowokacyjne? Nie wiem. Mocno mieszane mam uczucia.

Dać się da, ale, co to są za pieniądze. ;) Jasne, trzeba walczyć, ale rynek literacki wszyscy wiedzą jaki jest. Więcej pisarzy niż czytelników ;)

No, zapowiada się dość ciekawie, zobaczymy, jak sobie z tym poradzisz. Je też nigdy nie wiem, jak sie skończy to, co piszę. Wszystko często dzieje się samo, a ja to jedynie opisuję. Ale wiele osób parających sie pisaniem tak ma ;)
I jasne, jak będziesz miał coś do poczytania i oceny to dawaj, zawsze chętnie napiszę parę zdań, tyle, na ile czas pozwoli oczywiście. Tylko błagam - korekta, żeby w co drugim zdaniu literówek nie było :)

Ale napisz, co tam dalej z tym wymyśliłem, bo serio jestem ciekawy, nie każ czekać za długo ;)

Nie będę ci tutaj truł, że pisać potrafisz, bo to wiesz (a przynajmniej powinieneś), ale miejscami cię ponosi w tych porównaniach i metaforach. Fabuły tutaj żadnej nie ma, zostawiłeś mnie  z tą z zajawką na sam koniec i to chyba dobrze, bo jestem naprawdę ciekawy jaki chory i szalony pomysł zrodził się w Twojej głowie ;) Ogólnie w tym fragmencie puszczarz fajerwerki i lasery, ale bez szerszego kontekstu to tylko taka kolorowa, choć efektowna wydmuszka. Jeżeli nosi cię w trakcie pisania, biegniesz palcami po klawiaturze goniąc własne myśli i obrazy, to polecam, po takiej sesji, zostawić tekst na dwa dni w szufladzie, potem jeszcze raz go przeczytać i poprawić już na chłodno. Wiem z doświadcznie, że to czasem jest trudne, ale wykonalne. Silna wola wystarczy. Bo w innym wypadku puszczasz tekst z babolami i zamiast recenzji tekstu dostajesz przytyki na temat literówek. A po co?

W większości będą słuszne, bo to błędy oczywiste. Jak się zdublują z Bohdanem to sorawencja.

Zieloną, zdającą się nie mieć kresu, równinę pokrywał milczący tłum ludzi, Tak oni, jak łąka zdawali się na coś czekać. - pomijając moją głęboką antypatię do zwrotu "zdawać się", a już w szczególności "zdawać by się mogło" powtórzenie rzecz jasna. Dodatkowo ja bym raczej napisał zamiast "tak oni, jak łąka", "zarówno oni, jak łąka" albo "jak również łąka". Jakoś tak bardziej melodyjnie to brzmi.  :)

ale większość, zdarłszy - zadarłszy (tak jakoś to słowo nie brzmi, też bym to inaczej napisał, ale znowu dostanę burę, że komuś w styl się wpieprzam)

Ja pier...
Gdy pozostał już jedynie błękit i zawstydzone słońce, które nagle straciło tytuł króla niebios, twarz nadęła policzki i zaczęła wydmuchiwać z ust czarny dym, który w niemal natychmiast zbrukał  - powtórzenie i bez "w" przed niemal
 
  a przestraszeni ludzie skupili się małe grupki - w małe grupki, ty z kolei brakuje "w"

raniąc ostrnazami lodowatych dreszczy. - ostrzami?

zaczęły siec przazestraszony tłum,li  - przestraszony i co tu robi to "li"?

W świetle wtrupio-bladych - trupiobladych

berka.c - "c"?

niektórzy uczestnicy Armagedonu - niektórzy

nie powstydziła by się niejedna krwawa batalia  - powstydziłaby, no i, czy batalia może się wstydzić? Trochę takie to naciągane ;)

 Ja pier... - ona nie kończy zdania, bo jak autocenzura, to niepotrzebna. Czasem warto pier...olnąć

Tyle znalazłem takich baboli oczywistych, mogłem coś pominąć. Interpunkcji nie poprawiałem. Pozdrawiam :) 

Mrok wytłumacz mi taki fenomen, że Twoje komentarze są o niebo lepsze od tego, co napisałeś ;)

Ale na poważnie. Czasem warto  na bezczela napisać, czego sie oczekuje od komentujących opowiadanie. To znaczy, co chciałbyś osiągnąć i w jakiej sprawie poradzić publikując dany fragment. Bo skoro zdajesz sobie sprawę z błędów, których w opowiadaniu jest, no cóż, bardzo dużo to znaczy, że chciałbyś, abu oceniający tekst zwrócili uwagę na coś innego (nie wiem np. fabułę, plastyczność opisów, czy zaciekawia, czy nudne itd). Cały czas tutaj są błędy nawet po poprawkach, wyszczególnić je czy sam sobie dasz radę? Serio pytam :)

Dzięki za komentarze. Achika zwłaszcza Tobie, na takie coś właśnie czekałem:)

Wykonanie takie sobie, ale pomysł, bo ja wiem, całkiem, całkiem, osobliwa obsesja bohatera dotycząca procesu spożywania zakończona morderstwem i to łyżką, mnie to nawet łapie. Przenieść to w inne realia, pogłębić postacie i nawet niezły thriller z elementami czarnego humoru można by na tym pomyśle zrobić. Nie nabijam się, serio :) Chociaż rzeczywiście fantastyki w tym niewiele ;).

W ogóle utożsamianie postaci i ich poglądów z autorem bez jasnych dowodów jest nadużyciem :) Moje słowa były bardziej skierowane do Arctura niż do Ciebie Tomaszu, ale poruszyłeś w swoim opowiadaniu odwieczny dylemat filozofii, psychologii, socjologii i tym podobnych nauk, więc nie dziw się skrajnym reakcjom. Powiem Ci więcej, Ty się z tego ciesz, bo to znaczy, że dobre opowiadanie jest. :)

Wziąć na warsztat i napisać od nowa, naprawdę, bo jak na razie więcej błędów niż poprawnych zdań. Kilka przykładów:

Na ścianach wyrzeźbione głowy demonów odstraszały wszystkich., natomiast złota kostka i wielkie wrota wyłożone diamentami przyciągały wszelkiej maści rabusiów - to zdanie, mam wrażenie, przeczy samo sobie. Pomijając jakiś taki mimowolny infantylizm określenia "odstraszały wszystkich" (wszyscy rozumiem brali nogi za pas i żaden śmiałek się nie znalazł, co by go nie odstraszyło?), to nagle dowiadujemy się, że, jak rozumiem, w tym samym miejscu znajdowała się jakaś złota kostka, która przyciągała rabusiów i to wszelkiej maści - od kieszonkowców po terrorystów al kaidy. Czyli ci rabusie nie należeli do grona wszystkich? Byty nadrealne czy jak? ;) 

wykrzyknął mężczyzna ubrany jak szlachcic uciszając tłum - wykrzyknął-uciszając, uciszył-wykrzykując, coś mi tu nie gra. Wykrzyknięcie jest raczej czynnością jednorazową, a więc uciszenie nastąpiło po wykrzyknięciu, a nie w trakcie. Może więc lepiej napisać "wykrzyknął mężczyzna ubrany jak szlachcic, co uciszyło tłum"? Sam nie wiem.

Zanim jednak grupy wybrańców wejdą do środka musimy podać reguły konkursu. Zostaniecie podzieleni na sześć grup. W wyborze nie będzie brana pod uwagę rasa jak i pochodzenie. Każda z grup zostanie zamknięta w komnacie z której droga do środka zamku będzie taka sama. Czekają was liczne wyzwania - brzmi jak ustalanie reguł telewizyjnego reality show. Fatalny stylistyka tego dialogu.

O czym ja to... Aha - żartobliwy manewr rodem z kreskówki, wybacz.

Itd, itd. Jeśli masz 10-13 lat mniej graj i oglądaj więcej czytaj, a przede wszystki czytaj to, co sam publikujesz, nadmienię, czytaj to przed publikacją. Bo takich kwiatków: Grupa wpadłą z chukiem do śroka to nawet komentować nie ma sensu.

 

Geny nie mają najmniejszego wpływu na ludzką psychikę. -  powiedz to dzieciom z genetycznymi wadami, które między innymi odbijają się na ich psychice, np. dzieciomi z zespołem Downa. Spór stary, jak świat stary, do niczego Panowie nie dojdziecie, bo prawda jak zwykle jest po środku :)

Zgadzam się z Tobą Bohdanie i na pewno coś jeszcze wrzucę, w całości i skończonego, chociaż opowiadania, które popełniam są raczej tylko z pogranicza fantastyki. Z tym tekstem jest inaczej, pozazdrościłem trochę pisarzom fantasy, dlatego może ciut paranoiczne wstawiłem powyższy fragment przedwcześnie ;)

Niezależnie od wszystkiego dziękuję za komentarz i za lekturę.

Dzięki za komentarz :)
Ano fantastyki to tutaj będzie od wała, ale dopiero później i będzie ona hm... "nienachalna" (orków na ten przykład nie będzie). Co do Twoich domysłów, to nie będę zdradzał szczegółów ;)
 

Nowa Fantastyka