- Opowiadanie: andyk77 - Las

Las

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Las

Sarah ostrożnie rozsunęła gałęzie gęstego krzewu i wyjrzała na ścieżkę. Nasłuchiwała chwilę. Najlżejszy szmer nie mącił wszechogarniającej ciszy wielkiego lasu. Gdyby ptaki jeszcze istniały, słyszałaby tylko ich śpiew. Ale nie słyszała nic. Mogłoby się wydawać, że istnieje tylko ona i ten las. Wiedziała jednak, że tak nie jest. Gdyby tak było, nie musiałaby się skradać. Nie musiałaby być cały czas czujna. Nie musiałaby się obawiać, że w każdej sekundzie może stracić życie.

Wyszła na ścieżkę i schowawszy broń do kabury, odpięła od pasa lornetkę i przyłożyła do oczu. Obróciła się powoli dookoła, ale nie dojrzała niczego niepokojącego. Przełączyła lornetkę w tryb podczerwieni, następnie nadfioletu i wykrywania metali, za każdym razem rozglądając się dokładnie. Zerknęła na zakres detekcji – maksimum czyli pięć kilometrów. Musiało starczyć. Zresztą i tak nie miała wyjścia.

Na wszelki wypadek rozejrzała się jeszcze raz. Zielonkawy monitor pokazywał jednak tylko zarysy drzew i krzewów. Wskaźniki z prawej strony co sekundę podawały odległość do punktu uchwyconego w środek celownika oraz ciągle zmieniającą się ogniskową soczewek. Ani na chwilę nie pojawiła się czerwona plamka oznaczająca metalowy obiekt. Była sama.

Sarah jednak daleko była od tego, żeby wierzyć w to co widzi. To, że w tej chwili nie było w pobliżu niebezpieczeństwa, nie znaczyło, że nie pojawi się w ciągu najbliższych pięciu sekund. Życie nauczyło ją nieufności, nieufność zaś wiele razy uratowała jej życie. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie wrócić. Zaszła jednak już tak daleko. Musiała wykorzystać szansę. Musiała zaryzykować.

Do końca strefy było jeszcze około trzy kilometry. Jeśli jej się uda wydostać, będzie bezpieczna. Jeśli… Ale to tylko trzy kilometry. A w promieniu pięciu było bezpiecznie. Na razie…

Położyła lornetkę na ziemi. Nie będzie już jej potrzebna. Odpięła pas z bronią i różnymi drobiazgami, które do tej pory były przydatne, teraz tylko by jej przeszkadzały. Musiała się pozbyć wszystkiego, co mogłoby krępować jej ruchy. Po namyśle zdjęła także spodnie i ciężkie buty. Przez chwilę ważyła w dłoni długi nóż. W czym mógłby jej pomóc? Wszak to zbędny balast. Ale nie wyrzuciła go. Mocniej uchwyciła rękojeść.

Jeszcze raz oceniła odległość dzielącą ją od wolności i zaczęła biec. Poruszała się lekko i sprawnie, jakby to był niedzielny spacer a nie rozstrzygający wszystko sprint. Na jedną szalę postawiła wszystko: i swoją wolność i swoje życie. To gra, w której nie było prób. Nie było także remisów.

Cały czas przyspieszała. Wzmocnione biologicznie i syntetycznie mięśnie napinały się pod gładką, opaloną skórą, pot lśnił w przebijających się przez korony drzew promieniach słońca. Wszczepione serwomechanizmy, wspomagające pracę mięśni, brzęczały cichutko jednak do ich pełnego wykorzystania było jeszcze daleko. Dziewczyna wciąż przyspieszała.

Mimo znacznej jak na człowieka prędkości, jaką było sześćdziesiąt kilometrów na godzinę, Sarah wciąż oddychała spokojnie przez nos. Szła, biegła i skradała się cały dzień ale nie czuła jeszcze zmęczenia. Nie, kiedy stawką była wolność. Wydawała się płynąć, lecieć w ramionach wiatru. Niemal tylko muskała ziemię i czubki traw. W tej chwili była tak bezbronna jak bezbronna może być pawie naga kobieta. Na szczęście do końca strefy było już blisko.

Nagle układy wspomagające percepcję zarejestrowały przed nią jakiś ruch. Coś wyrastało spod ziemi.

Ale zostało tylko kilkanaście metrów. Do wolności. Do życia… Sarah pobudziła pracę mięśni i jeszcze przyspieszyła. Byleby tylko znaleźć się po drugiej stronie…

Coś błysnęło metalicznie.

Jeszcze tylko kilka…

Cichy świst…

Gładkie ostrze wykonało szybki półobrót błyskając krótko w słońcu…

i przemknęło tuż nad głową dziewczyny. Sarah rzuciła się do przodu umykając śmiercionośnej maszynie. Następnie podskok kiedy podobne ostrze przesunęło się tuż nad ziemią. Jeszcze jeden krok i rzuciła się w bok obracając się i wytracając prędkość. Tuż za nią z ziemi wyskakiwały długie i ostre szpikulce. Trochę spóźnione.

Sarah błyskawicznie zerwała się na nogi. Nóż ściskany w dłoni nie był skuteczną bronią przeciw strażnikowi strefy jednak dawał jej nikłe poczucie bezpieczeństwa. Spięta czekała na ruch przeciwnika.

Ten jednak nie następował. Minęła sekunda, dwie…

Ale przecież była już poza strefą. Była już bezpieczna. Nic jej nie mogli zrobić.

Odwróciła się i w tej chwili cztery ostrza uderzyły jednocześnie: na wysokości szyi, poniżej piersi, w pasie i kolanach. Dziewczyna jeszcze przez chwilę stała chociaż umysł właśnie przestał pracować. Serce uderzyło raz i ciało rozpadło się na kawałki.

Strażnicy strefy bezszelestnie skryli się pod ziemią.

Nikt nie mógł się dowiedzieć, że nieoficjalnie granica strefy jest przesunięta trzy metry dalej…

Koniec

Komentarze

Prison Break superhiper fast. Ogólnie da się czytać. Fajna końcówka, choć ciężko ją nazwać zaskakującą. Kilka zdań; nie podobało mi się ich brzmienie w swojej głowie, ale nie czuję się na siłach wytykać komukolwiek jego styl. Mimo iż akcja trwa dosłownie chwile ciężko odczuć dynamizm całej sytuacji. Chętnie poczytałbym coś dłuższego i większego w twoim wykonaniu, bo taką pojedyńczą scene to ciężko ocenić. Dla mnie opowiadanie ma początek, rozwinięcie, zakończenie, kilka zwrotów akcji...Nie rozumiem tych całych szortów, o ile to w ogóle jest szort.

Gdy nie znam powodów (bo Autor mi ich nie podał) wędrówki / ucieczki Sarah do Strefy (czym ona jest, też nie wiem),
rzecz staje się mało interesująca.
Dorozumiewam się, że tekst oparty jest na grze, osadzony w jej uniwersum. Proszę bardzo, można i tak. Ale nie jestem z stanie zrozumieć, dlaczego piszący takie historyjki traktują czytelników, którzy nie mają obowiązku ani znać, ani zachwycać się durnowatymi strzelankami, jak kogoś gorszego; ty tam, facet, nie musisz wiedzieć, kto jest kim i o co chodzi, to jest tekst dla lepszych od ciebie, bo znających świat --- tu wstawić tytuł.

Super, że wytknęliście mi potknięcia. Zwłaszcza jedno podstawowe - niejasne opisanie: Sarah nie uciekała DO Strefy tylko ZE Strefy.

Czy opowiadanie na podstawie gry? Absolutnie nie, bo ja nie gram. Chociaż nie przeczę, że coś takiego mogło być. Raczej jest na podstawie dawno obejrzanego filmu, którego tytułu też nie pamiętam. Po prostu w głowie siedziała mi ta konkretnie scena.

Shorty polegają właśnie na tym, że jest jedna scena i nie ma zwrotów akcji :)

Tak jest, na tym polegają krótkie gatki --- ale bardzo dobrze wpływa na ich odbiór kilka słówek, pozwalających "dospiewać sobie" kto, gdzie, kiedy, po co...

Takie sobie opowiadanie i rzeczywiście, jak zauwazyl AdamKB, jedno, może dwa zdania podpowiedzi, zmieniłyby zdecydowanie odbiór i przy tym także ocenę. A przy tej objetości, taki drobny, wtrącona gdzieś informacja nie zmieniłby nagle shorta w longa ;)

Ale końcówka, nie powiem, rozbawiła mnie chociaż zdaje się nie takie było zamierzenie. Zmiażdżyły mnie również te podczerwienie i nadfiolety. Mnie się strefa osobiście kojarzy wyłącznie z Zoną ze Stalkera, ale bardziej z filmem Tarkowskiego niż grą komputerową i ultranowoczesną techniką. Dla mnie poza tym tzw. short musi mieć początek, rozwinięcie i zakończenie, jak każde opowiadanie, a nie być wyrwanym z kontekstu kawałkiem tekstu bez ładu i składu. Kto poza tym powiedział, że w shortach nie może być zwrotów akcji? 

Nowa Fantastyka