Profil użytkownika


komentarze: 44, w dziale opowiadań: 43, opowiadania: 20

Ostatnie sto komentarzy

Władza zawsze tworzy swoją przeciwładzę. A prawdziwie silna władza, dopuszcza do głosu krytykę, bo na niej się wspiera. Dlatego nie przekonuje mnie ten krótki dialog. Rozumiem sam pomysł, ale trochę inaczej to działa.

"Kto powiedział, że Apokalipsa nie może się odbyć tu, na ziemi" - przecież Apokalipsa miała się odbyć u nas, a nie w niebie czy piekle - kto przecież miałby tam podlegać sądowi, już zbawieni czy potępieni?

 

Zgadzam się po części z przedmówcami. Jeśli chodzi o mnie to za dużo się dzieje jak na tak krótkie opowiadanie, a nie chodzi tutaj przecież o jakąś walkę bokserów tylko zagładę.

Lekkie, mimo wszystko trochę razi opis księżniczki. Ona jest jak z obrazka - ma duże błękite oczy, nosek, podchlipuje i w ogóle jest słodsza od cukru.

Całości nie ogarnąłem, ale z tego co czytam to:

"smarował nieproporcjonalne kutasy na ławkach" - po co uwaga o braku proporcji? zupełnie tego nie rozumiem, może smarować, jeśli dba się o proporcje/rozmiary?

 

"Wbrew wszystkim pieprzonym faktom, tak c h o l e r n i e s t r a s z n i e wbrew wszystkim dowodom, plotkom i przypuszczeniom chciałem wierzyć, że ten pierwszy deszcz (Deszcz Jeden – wtedy wydawał się być tylko kolejnym, bezimiennym zwiastunem jesieni) zastąpił komuś talizman, króliczą łapkę przypiętą do kluczy". Nie rozumiem tego zdania.

 

Zapada zmierzch, siedzą w ogródku przytulnej staroświeckiej kawiarni, tak różnej od bezdusznych, sieciowych kafejek, gdzie kawałki ciast krojone są co do centymetra, a zamiast gwaru rozmów słychać tylko monotonne buczenie laptopów. - czyli do tych staroświeckich chodzą wyłącznie ludzie (ci lepsi oczywiście) bez laptopów, tacy co to gadać lubią? I świat się tak rozstąpił na dwie równe połówki, i nikt nie psuje zabawy drugiej grupie? Trochę naiwne te uproszczenie.

 

"Żadne nie potrafi przerwać ciszy" - żadne z nich, tak jakoś ładniej

 

"W końcu szansa na przełamanie lodów ulotni się niczym para z ciepłego napoju rozrywana upartym wiatrem przypominającym o szybko nadchodzącej nocy" - od kiedy to pojawienie się wiatru zwiastuje noc?

 

"On chce powiedzieć coś zabawnego, wtedy krople zwilżają mu język" - on chciał coś powiedzieć z wyciągniętym językiem? Nic dziwnego, że nic nie powiedział ^.-

 

"dom, gdzie metraż się nie liczy, a jeśli nawet jest ciasno – nie szkodzi, miłości to nie przeszkadza" - może to moja mania, ale to już druga uwaga na temat rozmiarów, wpierw kutas był nieproporcjonalny, teraz mieszkanie będzie małe(=skoro się metraż nie liczy, to wiadomo, że będzie małe)

Zatrzymałem się na aborcji, dalej nie mogę, coś mi się wydaje, że zaraz się okaże, że bohater ma wścieklizne macicy.

"Obcować z ciekawymi ludźmi, astronautami, konstruktorami, wspaniałymi osobowościami ze świata nauki. Zapoznać się z ciekawymi dokumentami" - ujednolicaj formy - obcować, zapoznawać

"Na pierwszy rzut oka wyglądało to, jakby nie zamierzał bronić się przed napastnikami, trzymając dłonie w rękawach. Tylko on miał odsłoniętą twarz. Dumną twarz o zimnych, szarych oczach. Ubrany był w jednokolorowe, niebieskie kimono, za sprawą deszczu przylegające do szczupłej sylwetki. Długie włosy upiął w kok." - miał upięte, cały czas opisuje się go z daleka by na końcu pozwolić mu zrobić coś samemu, lepiej trzymać się jednego sposobu narracji na przestrzeni jednego akapitu.

 

"Świat wzbogacił się o ruch" - trochę to sztuczne, przcież wcześniej padało, on sam się ruszał itd.

 

"Zrozumiał doskonale" - lepiej, rozumiał, tak mi się wydaje

 

"Chwycił mocniej za broń" - on ją wyciąga czy jego ręka zaciska się na rękojeści?

"Dziękuję ci o zacny chłopino" - to tak w ramach żartu z tą zacnością, bo brzmi jakby mówił - dziękuję ci mości clownie za....

Nie mam czasu żeby czytać całość, ale zastanawiam się czy bohater rzeczywiście jest jakiś inny, czy ta jego inność na tym polega, że sam siebie tak określa? Bo na początku tak to wygląda - mówi, że był z boku, że go nie lubiano, że jest inny, ciągle tylko mówi, to co w nim takiego było innego? Jak się zachowywał (skoro inaczej) w normalnym życiu. Czy czytanie książek i mówienie z zacięciem na Ą Ę jest jedynym przejawem jego inności?

Celowo napisałem, że nie chodzi mi o epokę, bo odnosiłem się do tego co będzie, a jako, że tego nie ma, to nazwałem to "nowoczesnością", bo to będzie, tak jak początek tego słowa, "nowe". Nasza mania nazywania epok nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, podobnie jak ustalanie linii demarkacyjnych je dzielących, bo nie istnieją w jednym czasie jedne tylko tendencje. Problem postmodernizmu jest dość skomplikowany, niektórzy twierdzą, że postmorderny nie ma, że to jest dalej część nowoczesności, różnie się też ten postmodernizm określa, co badacz to inna definicja. Mówienie o tym z czym mamy do czynienia obecnie jest niezmiernie kłopotliwe, bo nie można być w centrum jakiegoś układu, i jednocześnie orzekać o nim z dystansu. Nie jestem zwolennikiem klasyfikacji. Ale masz rację, pytając o to co będzie, zazwyczaj myślimy o powrocie, w nowy sposób, do tego co już było, jednak co to będzie, kiedy będzie i czy w ogóle, to już inna rzecz. Kapitalizm poradzi sobie nawet z mitologią słowiańską, więc całkiem możliwe, heh

Przeleciałem wzrokiem, czułem się jakby czytał serial obyczajowy.

dj Jajko

Nie chcę być niegrzeczny, ale wyraźnie zaznaczyłem w moim ostatnim poście, że nie jestem zwolennikiem teorii wyczerpania, więc gwarancji z Twojej strony nie potrzebuję. Prawdziwym pytaniem stojącym za - co nowego można powiedzieć w literaturze - jest pytanie o kształt nowoczesności, nie w sensie epoki, a tego co będzie, lub się staje. Co do błędów - pierwsze słyszę.

"Niedowiarki" są do ocalenia w takiej formie jeśli zmieniłbyś nieco kontekst, np. "Niedowiarkom udowodnił, że było to możliwe" czy coś w ten deseń. Kula śnieżna okrążająca świat dalej mnie nie przekonuje. No ale nie muszę miec zawsze racji.

"Taki bywał los geniuszów i jednostek niepokornych, których prostaczkowie ni w ząb nie rozumieli" - celowo napisałeś bywał, wyrażając w ten sposób możliwość zajścia tej sytuacji? Bo być, a bywać to dwa różne czasowniki. Można być świnią, albo bywać świnią - czyli czasami zachowywać się jak świnka.

"Taki bywał los geniuszów i jednostek niepokornych, których prostaczkowie ni w ząb nie rozumieli, natomiast doceniali dopiero potomni" - część z natomiast jest trochę wciśnięte na siłę, czuć, że jedna część zdania nie przechodzi płynnie w drugą, mimo zachowania sensu. Coś w nim chrabocze po prostu.

"Na szczęście najbliżsi, choć cierpiący, potrafili wyjść naprzeciw jego potrzebom, wyrozumiale zaspokajając najbardziej wyszukane zachcianki i fanaberie" - ujednolicaj formy, jeśli cierpiący to i potrafiący :P "choć cierpieli, potrafili~~"

Motyw z wypatrywaniem w ciemności też trochę grubymi nićmi szyty, przecież nie wpatrywał się w mrok, bo musiałby być idiotą. Rozumiem, co przez to chciałeś osiągnąć, ale trochę to kuleje.

"Ale niedługo odkryje karty i zadośćuczyni im te wszystkie stracone lata" - jeśli chcesz zostawić formę z zadośćuczyni to dodaj "zadośćuczyni ZA".

"Niedowiarkom pokaże, czego dokonał, aż pękną z zazdrości. Malkontentów wprawi w osłupienie, a wątpiących zaskoczy tak, że ci zaczną wierzyć. Wierzyć, iż został powołany na Mesjasza, by ocalił świat". Czemu przed niedowiarkami się chwali (oni przecież nie wierzą, powinien sprawdzić by uwierzyli), a wątpiących (wątpienie nie równa się brakowi wiary) ma ponieść na wierze? Trochę to wygląda tak, jakby leczył ich na cudze choroby - to niedowiarek potrzebuje wiary, a nie odwrotnie.

"Obiegnie Ziemię niby kula śniegowa" - nie wiem czy to porównanie jest trafione. Kula śniegowa się toczy, a nie obiega.

Myślałem, że będzie to jakaś opowiastka o tworzeniu dzieła życa, jak ta w Waldenie H.D Thoreau, gdzie na końcu będzie jakaś myśl, a tu niesodzianka, psikus.

Lem, w jednym z opowiadań o Pirxie wypominał uszczypliwie tej drugiej fantastyce, tej, która nie boi się przymykać oka na prawa fizyki, wiedzę historyczną itd. Jednak jestem zdania, że póki takie teorie nie tworzą naprawdę naiwnych obrazów i teorii, to można na nie spojrzeć łaskawym okiem, wszak sięgamy po powieść przygodową, a nie po podręcznik fizyki.

Jeśli chodzi o wątpliwe teorie to wystrczy włączyć telewizję i posłuchać Macierewicza. Sam motyw z dinozaurami, których mięso sprzedaje się jako przysmak, jest trochę naciągany, podobnie jak ilość - zabrał połowę, ale może się czepiam.

Wiem, że rząd foteli, problem polega na tym, że nie można zostawić tego zdania bez odpowiedzi na to pytanie. Bo "rząd", mimo że jest rzeczownikiem, odnosi się nie do przedmiotu, ale do pewnego porządku, do ułożenia rzeczy względem siebie, z tego powodu, nie można pokonać samego "rzędu".

Ale to przeobraiłoby się w paranoję wiecznego zagrożenia, nie sądzisz?

Cywilizacja inteligentnych dinozaurów brzmi dość zabawnie. Jeśli można się było czegoś obawiać, to ich ewentualnej ewolucji, która doprowadziłaby do powstania osobników inteligentnych itd. Ale w takim razie, niemal każda forma życia,  byłaby zagrożeniem.

Heh, to nie zmienia faktu, że w naszej prywatnej rywalizacji, jest wynik 85 : 1 dla Ciebie (bo tyle błędów znalazłaś u mnie, następnym razem postaram się abyś nie powiększyła tej przewagi ;P). Oczywiście, żartuję z tą rywalizacją

Nadal uważa, że nie była to inteligencja zdolna do tworzenia technologii.

@Lessar - podpinam się pod uwagę o dinozaurach, trochę niepoważnie to brzmi. Ludzie, dysponujący technologią, boją się imperialistycznych zapędów dzikich zwierząt o rozumkach wielkości orzecha włoskiego. Trochę zbyt fantastyczne.

"Staruszka, skulona od jakiegoś czasu w swoim fotelu, coraz wyraźniej puchła i z trudem łapała oddech. Zanim lekarka zdążyła pokonać dzielący je rząd". Rząd czego? Krzeseł? Zapowiada się całkiem całkiem, poczytam jak znajdę więcej czasu

Znalazłem jeszcze jednego babola:

"Mężczyzna musiał sobie nieźle pofolgować w c h w i l i, gdy straciłam przytomność". - zdanie sugeruje, że mężczyzna używał tylko przez krótkie moment, w którym traciła Mei przytomność, raczej chodziło coś podobnego - mężczyzna musiał sobie nieźle pofolgować PO TYM jak straciłam przytomność.

@regulatorzy

Cytując czyjąś wypowiedź, kropkę stawiamy po cudzysłowie, a nie przed - "blablabla, zimny deszcz".= KROPKA, a nie "blablabla, zimny deszczKROPKA" ^.-

@Ryszard

Krzywda to przecież nie mój wymysł, dwa razy się pojawia, ja zwróciłem po prostu na te miejsa uwagę, nic więcej. Nie widzę tam stopniowania, jeśli już to jeden stopień - pokazała mu swój niekompletny strój, później jest już wyłącznie bierna, a nawet pije Martini na odwagę, więc nie wiem czy ona jest taka wyuzdana. Po czym wnosisz, że musiała dostać sto dolców? Przecież ona jest tym faktem zaskoczona. A kto mówi, że prostytuacja jest spowodowana biedą? Ja po prostu wskazałem na jej prawdziwą motywację, chce być dorosła.

 

Zauważ, że ten krótki fragment koresponduje z tym, co Freud mówił o fantazji, przytaczając przykład swojej córki. Jego córka fantazjuje o jedzeniu ciastka, ale fantazja nie dotyczy spełnienia jej marzenia - nie mogła jeść ciastka, więc fantazjowała o jedzeniu. Kluczowe jest tło - przyglądający się jej z zadowoleniem rodzice. W tym opowiadaniu, po "zjedzeniu ciastka" Mei widzi na sobie wzrok przechodniów, którzy widzą, że jest dorosła = pomięta sukienka.

 

@AdamKB

Prawie, bo tę prawdę trzeba jeszcze pokazać, najlepiej w tekście, a nie poza nim.

@ryszard

Trochę się mylisz. Zauważ, że gdyby sprawa wyglądała tak jak opisałeś, to nie byłaby powtórzeniem jej inicjacji, która odbyła się równie siłowo, co spotkanie z Vladem. Ta siłowość po stronie mężczyzn skazuje dziewczynę na bycie ofiarą, nawet jeśli dawała znaki gotowości, to na znakach się kończyło. Podczas inicjacji dostała cukierki - czyli rekompesatę za krzywdę, z Vladem było podobnie, zapłacił jej, a ją "bolało". Więc ta dzikość, bół i krzywda jest wpisana w każdy jej kontakt. Zdaje mi się, że może być tak, że bohaterka będąc bierną, zachowuje w ten sposób, mimo wszystko, swoją niewinność. Dziewczynka nie chce seksu tak naprawdę, tym czego chce, jest to co dostaje po Vladzie, nie pieniądze, a spojrzenia osób, które widzą jej pomiętą sukienkę = widzą, że jestjuż dorosła. A, że seks skojarzony został przez nią z dorosłością, cóż, to chyba nie dziwne.

I jeszcze jedno. Gdyby Mei zachowywała się, jak gdyby miała jeden tylko organ w ciele i sama zadzierała "kieckę" do góry, to przestałaby funkcjonować jako obiekt pożądania, a o pożądanie względem niej przecież chodzi - te wstające maszty świadczą o tym, że jest już dostatecznie duża=dorosła, by być takim obiektem pożądania. Znowu wracamy do tego co napisałem wyżej. Tutaj nie chodzi o seks.

Trzeba się trochę bardziej postarać żeby mnie obrazić, nie trzeba przepraszać. To nie jest ring, gdzie się wchodzi i daje po zębach, warto o tym pamiętać.

Nie zgadzam się z mkmorgothem. Zupełnie nie widzę dojrzałości w tym tekście, nie chodzi mi o to, że napisany jest przez dziewczynke z mlekiem pod nosem, jednak twierdzenie, że tekst jest dojrzały, bo pojawia się seks, jest trochę nie na miejscu. Z tym seksem w tekście to jest tak, jak z seksem i snami - jeśli śnimy o robieniu tego, to sen bynajmniej nie o seksie. Epatowanie seksem i wyłącznie nim jest, wiem, że oprócz tego powinienembył powiedzieć coś jeszcze, nudne. Nie ma tu kszty dorosłości. Wszystko w tym krótkim tekście kręci się wokół jednego, bez zadawania pytań, z góry przyjmując tak ład - dziewczyna + facet = seks. No i faceci to wyjątkowo słabi ludzie, którzy w każdej chwili myślą tylko o jednym. Redukuje się ich do rozporka.

Nie wiem z jakich powodów autorka zakłada, że kapitan jest właścicielem statku. To wcale nie musi być.

Nie rozumiem z jakich powodów Vlad, zaraz po przedstawieniu się, dzieli się hostorią swojego życia, trochę to naiwne.

Bohaterka staje się wampirką i nie powoduje to u niej żadnej psychicznej zmiany,  a jedynie przebiegunowuje jej głód. W momencie przemiany wspomina o McDonaldzie, jakby cała metamorfoza oznaczała po prostu zmianę lokalu. Gdzie tu dorosłość, nie wiem.

W dawniejszej polszczyźnie posoka=krew człowieka. Więc z tym błędem to nie jest  tak do końca jasna sprawa, zawsze można bronić się stylizacją.

"A właściwie działać, a tak do końca uściślając" - nie można uściślać nie do końca.
Zresztą, Regulatorzy zrobi to lepiej ode mnie. Powiem tylko, że gdybym był w odpowiednim nastroju, to może bym coś dla siebie znalazł w tym opowiadaniu.

Regulatorzy ma rację. Największa moja wtopa to jest taka, że raz odmieniłem dobrze, a drugim razy źle; Arest dwa raz sięga po papierosa, raz używając poprawnej formy, drugi raz strzelił (moją ręką) babola.

dj Jajko - trochę mnie rozbawiłeś, mówiąc szczerze. Nie zamierzam powtarzać sformułowania Bartha (nie Rolanda), że wszystko już w literaturze fabularnej było i współcześnie można tworzyć tylko parodie, bo nie jestem zwolennikiem tej tezy (sam Barth później od tego  odstąpił przecież). Problem w tym, że nie zamierzam stąpać po tej żyźniejszej ziemii powieści i pisać w stylu postmodernistycznym, żeby być "na czasie". Problem tego co nowego można powiedzieć w literaturze, to problem wychodzący poza warstwę zdarzeniową, a w fantastyce, to ona przecież jest najważniejsza.

"Być może do nozdrzy waszej miłości doleciał jakiś miły zapach. Ostatnio zmieniliśmy kucharza. Robi wiele lepsze posiłki. " Zdaje się, że miało być - "Robi O wiele lepsze posiłki", ale i to nie do końca mnie przekonuje. Zdanie z "lepszy" powinno być obecne w całej swojej postaci - "lepszy OD". Można zostawić samo "lepszy" bez "od" w sytuacji, gdy wiadomo od kogo lepszy - np. z poprzedniego zdania. U Ciebie wiadomo, że wcześniej musiał być inny kucharz, mimo to zdanie zdaje się być urwane.

Diagnoza - zapalenie zatok - brzmi zbyt technicznie jak dla mnie. Poza tym, nie jestem przekonany, czy medycyna, w czasie, w którym dzieje się akcja, mogła tak precyzyjną diagnozę postawić.

 

" Symbol mądrości. Lord Al strząsnął resztki snu i przypomniał sobie". - co sobie przypomniał? Ani poprzednie zdania, ani następne, nie suguerują jasnej odpowiedzi.

"Na zewnątrz z pewnością ciął wiatr a niebo zakryły szare chmury". Te "z pewnością" jest całkowicie niepotrzebne. Nie dlatego, że tak mi się widzi, ale dlatego, że nie jest w żaden sposób umotywowane. Wiatr ciął albo nie ciął, nie można tego domniemywać.

"Z gorzką miną przełknął i przetarł wargi wierzchem dłoni, jakby obawiał się, że jeszcze została na nich jakaś kropelka". Nie rozumiem, najpierw połyka, a później boi się kropelki na ustach?

@bemik  -Dzięki, już oglądam

@mkmorgoth - Mówienie, że wstawiam teksty codziennie, podczas gdy wstawiłem 2 (słownie - DWA), to gruba przesada.

@beryl - Czy opowiadanie to nie jest czasem szereg małych zdarzeń/scenek? Czy nie powinniśmy wpierw nauczyć się odmalowywać pojedycznych obrazków, zanim zdecydujemy się je połączyć w logiczną całość?

1. rzeczywiście babol.

2. nie wymagaj od barbarzyńcy cywilizowanej formy obrządku.

3. babol numer 2

4. przecież specjalnie tak napisałem, podobnie jak specjalnie nie odmieniałem rzeczowników itd.

5. trochę to nieszczęśliwe, zgoda.

Tego rodzaju błędów nie zweryfikujesz za pomocą słownika, bo niby jaki słownik miałyby to być? Nie ma przecież słownika, który wyznaczałby wszystkie możliwe (poprawne) związki wyrazów. Jestem pewny tego co napisałem, sprawdź resztę tekstu w poszukiwaniu podobnych "baboli".

Narracja, jako całość, to coś więcej niż suma jej składników: humoru, barwności opisów, trafnych porównań itd. Biegłość w tworzeniu opisów nie oznacza automatycznie, że potrafi się opowiadać.

Nie rozumiem potrzeby pisania książek. Pisze się, a przynajmniej ja tak mam, bo to jest, mimo trudu, przyjemność, przyjemna walka ze sobą i z tekstem. Nie pisze się dla jakiegoś rejestru, żeby przechwalać się ilością napisanych książek.

Mówisz trochę jak Gołota po walce z Adamkiem - źle wszedłem w walkę - tak powiedział Gołota. Ja na boksie się nie znam, ale Tobie radziłbym czytać i czytać, później edytować. No i nie czytać byle czego ;)

"W przeciwieństwie do wielu innych szarych ludzików wkomponowanych w korporacyjne trybiki, nie miał obrzydzenia na myśl o kolejnym dniu powszednim." Można być obrzydzonym, ale nie można mieć obrzydzenia. Tak jak można być odurzonym, ale nie można mieć odurzenia. Taki chochlik mały, pozdrawiam

Wybrałem sobie taki oto fragmencik:

 

"Głowa bolała mnie tak mocno, jakby miała eksplodować".

[Popracuj nad literackością Twojego języka. Język literacki udziwnia tekst zwyczajny, nie w każdym porównaniu, ale jednak.]

"Przestałem nawet myśleć, bo to pogarszało sprawę".

[Może to nie trafiona uwaga, ale można nie myśleć? Co wtedy robimy?]

"Przewróciłem się na drugą stronę łóżka i otworzyłem oczy. Pokój był oświetlony promieniami słońca, a okno lekko uchylone".

[Jak przeczytałem sobie te trzy zdania, to po ostatnim zacząłem się zastanawiać czy stojąca w pokoju dracena jest podlana. Odpuść czasem ten rejestrujący wzrok narratora, nie wciągaj każdego szczegółu do narracji. To, że kanapki były takie czy śmakie obchodzi mnie tak samo jak marka masła, którymi były posmarowane. To jest opowieść o palladynie czy odcinek o budzącym się Makłowiczu?]

Nowa Fantastyka