- Opowiadanie: growe - Kroniki Paladynów-fragment

Kroniki Paladynów-fragment

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Kroniki Paladynów-fragment

Zamieszczam fragment powieści nad którą wciąż pracuje. Jest to rozdział V ,,Ten jedyny". Książka opowiada o losach bohatera,który ma przemienić się w Paladyna, czyli magicznego wojownika władającego niezwykłą mocą. Mieszka on z rodziną Paladynów w Albany, mieście w USA. Akcja wcześniejszego rozdziału kończy się na imprezie głównego bohatera.

 

 

Spałem chyba do późnego południa,bo na dole słyszałem już jakieś tłuki i rozmowy. Od razu rozpoznałem ojca i wtedy zdałem sobie sprawę, że przecież on jak i matka nie siedzieli do późnego wieczoru, tylko wcześniej poszli spać.

 

Głowa bolała mnie tak mocno, jakby miała eksplodować.Przestałem nawet myśleć, bo to pogarszało sprawę. Przewróciłem się na drugą stronę łóżka i otworzyłem oczy. Pokój był oświetlony promieniami słońca, a okno lekko uchylone. Na stole przy łóżku stał talerz z kanapkami. Były to kanapki z różnego rodzaju dodatkami: szynką, pastą i czekoladą. Obok tego dzban z kompotem i cukierkiem na poprawę humoru. W myślach podziękowałem temu, kto to zrobił i wyprostowałem ręce. Wstałem, ubrałem się i zjadłem śniadanie leżąc na łóżku. I tak miałem problem z ubraniem się, więc, by nie tracić sił, wolałem przygotować się na spotkanie z resztą. Nie miałem pojęcia co się z nimi stało? Czy spali na plaży, czy gdzieś w domkach? I czy Tomowi udało się zarwać Sarah?

 

Wszystko to mieszało mi się w głowie tak szybko, że tworzyło mętlik. Nic nie chciało się poukładać, a każda próba podjęcia się tego kończyła się fiaskiem.

 

Pół godziny potem przywitałem się z resztą rodziny. Następnie wyszedłem z domu i poszedłem nad oczko wodne. Usiadłem na ławce i zamknąłem oczy. Zapach dobiegający z ogródka obok łagodził rosnące napięcie. Działał jak lek przeciwbólowy. Rozluźniłem się i naszła mnie nagle myśl o Claudii. Tak bardzo chciałem ją przytulić, objąć, pocałować. Tak bardzo powiedzieć,jak mi jej brakuje. I posmutniałem na myśl o jej nieobecności. Już chciałem do niej dzwonić, ale nie miałem numeru. Głupiego kontaktu, który tak by mi pomógł. Ze smutkiem na twarzy patrzyłem na latające płatki kwiatków. Przelatywały obok pąków róż, a następnie znikały za płotem. Tak samo wyobrażałem sobie życie,swoje życie. Przemijającę pośród innych,nie zwracających uwagi na mało znaczące istnienia. Choć aluzje te były tak dotkliwe, stanowiły niezbite dowody na to, że moje życie płynęło bardzo szybko, a nikt nie chciał w ogóle zgłębić tego, gdzie ono właściwie zmierzało. Kwiaty zachwiały się,a ja z nimi, a po chwili wróciłem do siebie. Tam spędziłem resztę swojego nudnego dnia, aż w końcu nadszedł wieczór. Wcześniej pożegnałem się z wszystkimi i obiecałem, że zobaczymy się w szkole. Około godziny dziewiętnastej zjadłem kolację i matka powiedziała,że jutro w południe odbędzie się przemiana. Fakt ten poruszył mnie do szpiku kości. Czas mijał bowiem tak szybko, iż nie zdołałem nawet tego przemyśleć. Już następnego dnia miałem podjąć się zadania, od którego zależała moja przyszłość. Czy będzie trudne-tego nie wiedziałem. Jedyne co dodawało mi otuchy to fakt, że reszcie rodziny się udało. A skoro jestem ostatnim członkiem rodziny, nie miałem podstaw do niepokoju.

 

Ojciec wystarczająco mi wytłumaczył proces podejścia do sprawy. Miałem odrzucić niepewność i podejmować szybkie,pewne decyzje. To były cechy prawdziwego paladyna. A żeby nie zawieść ojca i reszty,musiałem niedość, że pokazać się z tej strony to jeszcze wykazać dużą dojrzałością. Próbowałem jak mogłem, ale to mi nie wychodziło.

 

Tak jak przeczuwałem rodzina zmieniła nastawienie po urodzinach i wszystko wróciło do normy .Sonja znowu stała się pyskata i krnąbrna, co oczywiście sprawiało jej przyjemność. Ojciec wrócił do autorytarnego panowania i wtedy nie było już tak słodko jak wcześniej. Dobra mina do złej gry wciąż świeciła mi przed oczyma.

 

Kiedy kładłem się już spać, do pokoju wbiegła Sonja, a na jej twarzy małowało się oburzenie. Prześwietliła mnie wzrokiem i krzyknęła ostro:

 

-Wstań!

 

Zmarszczyłem czoło i odrzekłem wyniosłym tonem:

 

-O co ci znowu chodzi?

 

Podeszła do mnie i poczułem się niekomfortowo. Byłem w samym bokserkach, a ona w koszuli nocnej.

 

-Nie myśl sobie, że jak staniesz się Paladynem, to pozwolę Ci mieć więcej praw ode mnie.

 

-A czemu miało by tak być? – prychnałem na głos,co ją bardziej poirytowało

 

-Bo ty lubisz,jak się o tobie gada – zadrwiła Sonja, a teraz pokazała taką minę, jakbym był czymś obrzydliwym.

 

-Oh,wybacz – rzuciłem szybko – Nie wiedziałem, że tobie też potrzebna jest odrobina uwagi. A sądziłem, że nie znosisz ojca?

 

-Bo tak jest.

 

-To czemu jak jechaliśmy do Victora, dałaś się zdominować?

 

Trafiłem w sedno.

 

-Przez twoje urodziny, pierdoło – wydusiła z trudem. Kipiała ze złości. Dlatego…

 

-Co? – przerwałem z nutką pewności siebie.

 

Chwyciła mnie za dłoń, ale tak mocno, że zabolała mnie prawie cała ręka. Wrzasnąłem z bólu i odepchnąłem ją od siebie.

 

-Bije Ci na dekiel? – krzyknąłem przerażony, masując sobie rękę.

 

Wstała z ziemi i wystawiła palec, grożąc mi bezpośrednio:

 

-Ostrzegam Cię, byś nie próbował robić z siebie niewiadomo kogo.

 

-Nie zamierzam – wycedziłem przez zęby, patrząc na nią jak na wroga – To tobie się coś ubzdurało.

 

Sonja odfuknęła tylko i pokręciła głową.

 

-To co było wczoraj – ciągnąłem dalej, kiedy chciała już wyjść – To było udawane?

 

-A coś ty myślał? – wystrzeliła, stojąc przy drzwiach – Uważałeś, że będę tolerować takiego oszołoma jak ty przez cały czas?

 

-Nie, po prostu myślałem,że mam siostrę.

 

-Powiem ci coś, pierdoło.Nie wchodź mi w drogę i nie próbuj mnie łapać na takie tanie teksty, bo to na mnie nie działa.

 

Zmrużyła oczy i przycisnęła wargi do siebie tak mocno ,że prawie ich nie widziałem. Podniosła głowę wysoko i wyszła.

 

Dyszałem jak po jakimś biegu. Nie mogłem uwierzyć,że to się stało,że Sonja zaczęła mi grozić o posiadanie jakichś praw. A jakie ja miałem,których ona nie miała? W jaki sposób byłem od niej lepszy czy bardziej ważny? Czy do tego czasu robiłem coś,co na to wskazywało. Przecież nic takiego nie było. A rzucała się tak, jakbym strącił ją do Tartaru na wieczne katusze. Czy ona chiała jakoś udobruchać ojca? Może ma jakiś ukryty cel wobec niego i poczuła się zagrożona. Może czuje,że kiedy uwaga skupi się na mnie, to wtedy nie wykona tego co ma zaplanowane. Coś jej umknie,coś co jest dla niej ważne. Ale co? Jakieś zadanie,umiejętność? Czyżby ojciec coś jej obiecał? Ale przecież się kłócą, więc niby jak to miało się stać?

 

Było to takie bezsensowne jak ślęczenie nad tym. Traciło się niepotrzebnie czas, a jutro trzeba było rano wstać. W końcu odechciało mi się wszystkiego i zacząłem krążyłem po pokoju, szukając prostego, racjonalnego wytłumaczenia tej sytuacji. Minęła godzina, potem druga i trzecia, a kiedy nie przychodziło mi już nic do głowy, położyłem się spać. Padłem na pościelone łóżko i zasnąłem tak szybko,że kiedy się obudziłem, wydawało mi się,że minęła tylko minuta.

 

 

 

str.170

 

 

Daniel

Koniec

Komentarze

We własnym oraz innych osób, które zechcą tekst przeczytać, mam do Autora prośbę o powstawianie spacji, a także o zlikwidowanie trzech hektarów czerni po tekście. Brakprzerwmiędzywyrazami nie zachęca do lektury.

Wstęp tak mnie zaintrygował, że poczekam z czytaniem --- dla pełniejszej radości z poznania utworu --- aż cała powieść zostanie opublikowana.

pozdrawiam

I po co to było?

Spacje, drogi Autorze, spacje. Zapanuj też nad powtórzeniami. Na razie tekst jedynie "napocząłem", więc więcej nie mogę jeszcze powiedzieć. Niedługo się to zmieni.

"Spałem chyba do późnego południa,bo na dole słyszałem już jakieś tłuki i rozmowy. " - co to za dźwięk - tłuki?

"-To czemu jak jechaliśmy do Victora,dałaś się zdominować?" - czy tylko ja mam brzydkie myśli?

Pewnie tak...

"-Bije Ci na dekiel?- krzyknąłem przerażony,masując sobie rękę." - jaki amerykański zwrot tłumaczy się na "Bije ci na dekiel":)?

"-Ostrzegam Cię,byś nie próbował robić z siebie niewiadomo kogo." - nie wiadomo.

"e Sonja zaczęła mi grozić o posiadanie jakichś praw." - ?

"Było to takie bezsensowne jak ślęczenie nad tym." - ?

Bohater smęci, aż mi skóra cierpnie. Nie dałbym ciamajdzie nawet butów do wyczyszczenia, a ma on podobno zostać palladynem, cokolwiek by to miało znaczyć. W zapisie zrobione chyba wszystkie błędy, jakie da się zrobić, masa dziwacznych i niezręcznych sformułowań. Jeśli zamierzasz pisać lepiej, radzę czytać. Dużo czytać. Ile się da. Klasyków.

Poprawki zrobione.Dobrze też wiedzieć na co skupić uwagę(powtórzenia).

Wybrałem sobie taki oto fragmencik:

 

"Głowa bolała mnie tak mocno, jakby miała eksplodować".

[Popracuj nad literackością Twojego języka. Język literacki udziwnia tekst zwyczajny, nie w każdym porównaniu, ale jednak.]

"Przestałem nawet myśleć, bo to pogarszało sprawę".

[Może to nie trafiona uwaga, ale można nie myśleć? Co wtedy robimy?]

"Przewróciłem się na drugą stronę łóżka i otworzyłem oczy. Pokój był oświetlony promieniami słońca, a okno lekko uchylone".

[Jak przeczytałem sobie te trzy zdania, to po ostatnim zacząłem się zastanawiać czy stojąca w pokoju dracena jest podlana. Odpuść czasem ten rejestrujący wzrok narratora, nie wciągaj każdego szczegółu do narracji. To, że kanapki były takie czy śmakie obchodzi mnie tak samo jak marka masła, którymi były posmarowane. To jest opowieść o palladynie czy odcinek o budzącym się Makłowiczu?]

nietrafiona*

Źle zacząłem opisywać i zacznę to zmieniać natychmiast.Mam pełno wątków i sytuacji,w których jest inaczej,nie ma takich zbędnych opisów itp. To co przedstawiłem tutaj to była właśnie ta część,która nie podobała mi się za bardzo z powodu zmiany drogi opisu wydarzeń. To co tutaj przedstawiliście to dowód na to,że miałem rację,że to jest nudne jak flaki z olejem.Od jutra zabieram się za zmianę i wkrótce załączę materiały poddane analizie.Jak to mówią,człowiek idealny nie jest.

Mówisz trochę jak Gołota po walce z Adamkiem - źle wszedłem w walkę - tak powiedział Gołota. Ja na boksie się nie znam, ale Tobie radziłbym czytać i czytać, później edytować. No i nie czytać byle czego ;)

Czytam Władcę Pierścieni czy Harrego Pottera, i na tym drugim skupiam swoją największą uwagę, ponieważ podoba mi się sposób w jaki Rowling pisze: krótkie treściwe narracje oraz dobrze zbudowane dialogi. Analizuję wszystko od początku do końca i przez to dużo się uczę (mam już jedną próbną książkę) . To, że piszę takie rzeczy jak wyżej to jakiś dziwny sposób na to, by udowodnić sobie, że umiem pisać dłuższą narrację-choć widzę, że nie to. Zmieniłęm tor myślenia, ale teraz już wiem jak pisać, bowiem słownictwo mam bogate, a także nie mam problemu z wstawianiem humoru.

    Masakra w dzień Świętego Walentego, a nie opowiadanie. 

Narracja, jako całość, to coś więcej niż suma jej składników: humoru, barwności opisów, trafnych porównań itd. Biegłość w tworzeniu opisów nie oznacza automatycznie, że potrafi się opowiadać.

Nie rozumiem potrzeby pisania książek. Pisze się, a przynajmniej ja tak mam, bo to jest, mimo trudu, przyjemność, przyjemna walka ze sobą i z tekstem. Nie pisze się dla jakiegoś rejestru, żeby przechwalać się ilością napisanych książek.

>> Pół godziny potem przywitałem się z resztą rodziny. Następnie wyszedłem z domu i poszedłem nad oczko wodne. Usiadłem na ławce i zamknąłem oczy. Zapach dobiegający z ogródka obok łagodził rosnące napięcie. Działał jak lek przeciwbólowy. Rozluźniłem się i naszła mnie nagle myśl o Claudii. Tak bardzo chciałem ją przytulić, objąć, pocałować. Tak bardzo powiedzieć,jak mi jej brakuje. I posmutniałem na myśl o jej nieobecności. Już chciałem do niej dzwonić, ale nie miałem numeru. Głupiego kontaktu, który tak by mi pomógł. Ze smutkiem na twarzy patrzyłem na... << ---

<--- wszystko co Tobie wyróżniłem czcionką pogrubioną to błędy, najczęstsze u nowicjuszy, to tzw. NADOSOBOWOŚĆ PIERWSZEJ OSOBY - ja zrobiłem, ja posmutniałem, ja chciałem, ja spojrzałem, ja wszedłem, ja wyszedłem itp, itd, etc. Zapoznaj się z zasadami pisowni polskiej, potem ćwicz na krótkich formach, a po wielu takich (udanych) tekstach, bierz sie za pisanie powieści. W tej chwili to jest masakra, kwiatków stylistycznych i błędów całe łaki i pastwiska. Pisz i czytaj dużo. Pozdrawiam

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

I jeszcze jedno. Napisałeś w komentarzu, że czytasz "Władcę Pierścieni" oraz "Harry'ego Pottera", a na tym drugim skupiasz najwięcej swojej uwagi i czerpiesz garściami najwięcej inspiracji. To dobrze, że masz jakiś wzór do naśladowania, ale to też jest złe, bowiem niczego Ciebie więcej nie nauczy w pisaniu opowiadań czy powieści. Czytaj też normalne książki, nie te z kanonu fantasy i fantastyki ogólnie. Poczytaj klasyków: Dostojewski, Bułhakow, Szulc, Sienkiewicz, Vonnegut i innych. Nie ograniczaj się tylko do jednego gatunku i jednego czy dwóch pisarzy, bo nie wiele się nauczysz. W Twoim tekście roi się od licznych błędów (kilka Ci już pokazałem): panuj nad zaimkami, bo ich nadmiar jest bardzo szkodliwy, zarówno dla tekstu jaki i dla czytelników. Dialogi - kiepskie, są sztuczne, jakby mówiła tylko jedna osoba. Powtórzenia. Czyli jak widzisz, sporo roboty przed Tobą, a Ty zabrałeś się za coś, do czego brakuje Ci doświadczenia - czyli pisanie powieści, trylogii czy wielotomowych przygód. Pisz krótkie opowiadania, nauczysz się opowiadać historie, i panaowania nad językiem i stylem w jakim piszesz.

 

>> Bije Ci na dekiel? - krzyknąłem przerażony, masując sobie rękę. <<

>>Ostrzegam Cię, byś nie próbował robić z siebie niewiadomo kogo. <<

 

Piszesz list czy opowiadanie? Z małej litery: ci, cię, tobie... W listach stosując formę grzecznościową, piszemy tylko wtedy z duzych liter: Ci, Tobie, Cię....

 

 

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Wszystko zostało już powiedziane. Zamieszczony fragment jest po prostu słaby. Zamiast pisać powieści, lepiej spróboj najpierw napisać porządne opowiadanie.

 

Pozdrawiam.

Podpisuję się pod tym, co koledzy i koleżanki napisali. Stwierdziłeś, drogi Autorze, że wprowadziłeś już poprawki, ale ja dalej widzę mnóstwo błędów w tekście.

Bohater niestety jest miałki i raczej nie rokuje nadziei na przyciągnięcie czytelnika swoją osobą.

Może zamiast książki, spróbuj napisać opowiadanie, takie pełne, czyli wstęp rozwinięcie i zakończenie. Skup się na jednej konkretnej przygodzie, czy wydarzeniu. Wtedy łatwiej będzie czytelnikowi stwierdzić, czy twój pomysł jest watr czasu poświęconego na czytanie.

"Tak bardzo powiedzieć,jak mi jej brakuje." - Zabrakło chyba jakiegoś słowa :D

Jakiegoś słowa i spacji po przecinku.

Wstałem, ubrałem się i zjadłem śniadanie leżąc na łóżku. I tak miałem problem z ubraniem się, więc - ubrał się czy miał problem z ubraniem się? Wstał, czy leżał na łóżku jedząc śniadanie? Następstwo czynności trochę lezy.

 Zapach dobiegający z ogródka obok łagodził rosnące napięcie. Działał jak lek przeciwbólowy - mógłbyś to rozwinąć, bo ciekawi mnie, jaki zapach "dobiegający" z ogródka działa jak lek? Jesli to jakiś element magiczny świata przedstawionego, to wyjaśnij, albo nie pisz tak więcej! Pytam, bo też mam ogródek i częste bóle głowy;)

Zmrużyła oczy i przycisnęła wargi do siebie tak mocno ,że prawie ich nie widziałem. Podniosła głowę wysoko i wyszła. - Warg się do siebie nie przyciska - no chyba że w namiętnym pocałunku. Można je ewentualnie zacisnąć. A jak podniosła głowę wysoko?:) wytłumacz mi się kolego z tego!:)

Chyba chodziło o wyskoko podniesione czoło .

Nowa Fantastyka