Profil użytkownika


komentarze: 140, w dziale opowiadań: 128, opowiadania: 23

Ostatnie sto komentarzy

To ode mnie zwykła . taktyczna. Może tym razem się uda dowieźć.

Cześć Wam,

 

trochę mnie tutaj nie była, stąd długi czas odpowiedzi.

Śpieszę jednak nadrobić braki.

 

oidrin – Dzięki za miłe słowa (dotyczące postępu). Zdecydowanie jest to motywujące. Miło mi też, że uznajesz tekst za specyficzny. Jeśli coś się wyróżnia – to dobrze. Dzięki za przeczytanie!

 

ninedin – Zgadzam się z Tobą i na pewno do tekstu jeszcze powrócę. Na szczęście jest nadzieja na uratowanie tekstu:)

 

Anet – Dzięki :)

 

Finkla – Dziękuję za przeczytanie i nominację do Biblioteki. Będę pracował nad fabułą jeszcze, także tekst ulegnie na pewno metamorfozie i mam nadzieję, że z tej szkarady wyjdzie coś pięknego, a przynajmniej ciekawego. Przypuszczalnie Stefan był twardym zawodnikiem i specyfik nie podziałał. Rebus mógł być wykonany równolegle z poznaniem/wymyśleniem przez matkę imienia. Poza tym – magia ;)

 

AdamKB – Dzięki za poświęcony czas i opinię :) Choć miłych słów mało, to dobrze, bo wiem, że jeszcze długa droga przede mną. Mam jednak nadzieję, że wpadnie Ci kiedyś w ręce tekst, do którego nie będziesz miał uwag w ogóle (oczywiście chodzi o mój tekst :)).

 

Pozdrowienia!

H

Cześć Wam,

 

DHBW – tak, przyznałem już, że horror to nie wyszedł z tego ;) Wraz z dopracowywaniem warsztatu pewnie kiedyś poprawię styl tego, ale cieszę się, że i tak nie jest najgorzej. Zbędne fragmenty przemyślę i może faktycznie się ich pozbędę.

 

Anoia – tak jak wyżej w gruncie rzeczy ;) A jeśli chodzi o limit, to tekst był przygotowany przed konkursem i w sumie tak doklejony. Jednak zapytałem wcześniej o pozwolenie na przekroczenie granic :)

 

Dziękuję Wam za przeczytanie ;)

 

Pozdrowienia!

Cześć Krokus,

 

bardzo mi miło, że zajrzałeś do opowiadania, a tym bardziej, że Ci się podobało.

 

Poprawki “grube” naniosę już po konkursie.

Co do ilości grozy to zgadzam się w pełni – bardziej nazwałbym to fantastyką przygodową, choć wstępnie plan był inny.

Nie chciałem, by od początku Stefan był kojarzony tu jako przedstawiciel opisywanej grupy etnicznej. Odebrałoby to nieco zaskoczenia.

 

Postaram się następnym razem, by było więcej fajerwerków.

 

Dzięki raz jeszcze i pozdrawiam serdecznie!

Cześć Misiu,

 

dziękuję za przeczytanie. Co do uwag:

 

Z tyłu głowy niepokoiło go to <– Z przodu nie?

Podszedłem do tego potocznie, a może faktycznie lepiej by było bez tego. Przyjmuję. 

 

dopóki donośny gardłowy śmiech nie wypełnił Sali.<-- sali

Muszę zajrzeć do słownika wordowskiego, bo to się zbyt często powtarza, a nie widzę tego jakoś. Przyjmuję.

 

Mężczyźni przy okrągłym stoliku wrócili do zagorzałej rozmowy.<– zagorzałej?

Myślę, że ostatecznie można tak to nazwać. Coś czynionego z pasją, intensywnego. Pozwolę sobie zmienić to na żywiołową rozmowę w takim razie. Przyjmuję. 

 

Lipcowa noc zapewniała komfortową temperaturę do odpoczynku. Zaścielone świeżą, delikatną w dotyku i pachnącą jaśminem pościelą, zachęcało by zostać w nim jak najdłużej.<– w odpoczynku?

Nieszczęsny efekt przenoszenia zdania. Przyjmuję. 

 

Chwycił leżące nieopodal spodnie i prędko wsunął się (+w) nie,<– z bolącą nogą i głową?

Myślę, że przy rosnącym poczuciu niepokoju oraz ilości adrenaliny we krwi jest to możliwe, jednak by nikogo to nie denerwowało, wolę pozbyć się tego słowa. Przyjmuje. 

 

Poruszał się niemal bezszelestnie ← jak wyżej

Tu akurat nie widzę przeszkód. Na solidnej, drewnianej podłodze góralskiej chaty byłbym w stanie w traperach chodzić niezauważony ;) 

 

Dziękuję Misiu jeszcze raz za przeczytanie, komentarz i cieszę się, że choć w jakiś stopniu się podobało. 

Pozdrowienia!

Wtedy jeszcze nie wiedziałem o konkursie. A tak szczerze, to nie wiedziałem nawet, że jesteś jurorką. Tak czy siak betowania przez jurorkę nie było, więc raczej nie ma o czym gadać :)

 

Pozdrowienia!

Tak wyszło;) trochę przekroczony limit, ale mam nadzieję, że wybaczycie.

Witajcie ;) 

48. Henryk jest emerytowanym policjantem, uwielbia wędkowanie. Podczas jednej z wypraw na ryby znajduje nad jeziorem skrzynię z bardzo nietypowym zamkiem, która wygląda jakby przez długi czas znajdowała się pod wodą.

Bardzo proszę :)

Pewnie znam odpowiedź, ale zapytam. Da się lekko zwiększyć ilość znaków? Powiedzmy o 5k?

No niestety, trzeba było narzucić jakieś ograniczenia, żeby to nie był konkurs na dowolne SF :v

No dobrze, dostosuję się :)

Cześć Wam,

 

wilk-zimowy

 

Dzięki za przeczytanie!

Pomysł na komiks w sumie jest ciekawy. Samo opko być może będę jeszcze rozwijał, bo potencjał na pewno jest.

 

black_cape

 

Temat konkursu zdecydowanie sprzyja konwencji postapo. ;)

To prawda ;)

 

Dziękuję za Twoją opinię. Myślę, że jak spojrzę za kilka miesięcy na ten tekst to złapię się za głowę i zacznę poprawiać opisy i dialogi, by było to bardziej żywe, także na pewno ulegnie to modyfikacji ;) O ile tylko uda się do tego wrócić.

 

Dzięki za poświęcony czas ;)

 

Pozdrowienia!

Cześć NoWhereMan,

 

przyjmuję na klatę, to o czym piszesz. Na pewno usiądę do poprawiania, a raczej przeredagowania.

 

Tu trochę brakowało mi oparcia opowiadania o jeszcze coś – czy to opis świata czy niestandardowego potwora.

Ten niestandardowy potwór dodatkowo brzmi ciekawie – pomyślę nad tym. Choć nie wiem, czy nie będzie już za dużo. Opisów świata więcej dawać nie będę. Prędzej ubarwię i złagodzę te obecne.

 

Dzięki za przeczytanie!

Pozdrowienia.

Podobno nie ma głupich pytań, dlatego spróbuję.

Czy może być planeta spoza Układu Słonecznego?

Z jednej strony, ile bym nie włożył w to sił, to i tak coś znajdziesz :p

Z drugiej, może akurat taki niefortunny czas i dużo na głowie, przez co nieraz coś mi umknie. 

 

Choć stawiam bardziej na to pierwsze :P

Cześć Wam,

 

Finkla – sprawdzę jeszcze gwiezdne informacje. Może to ja coś namieszałem, bo w innym opowiadaniu, które równolegle piszę, też wprowadzałem tego rodzaju info i być może myli mi się jedno z drugim.

 

Reg – dziękuję jak zawsze za poprawki. Postaram się w najbliższym czasie do tego usiąść. Trochę tego wyszło, ale nie ukrywam – spodziewałem się, że tak będzie.

 

Krokus – dzięki za przeczytanie i uwagi. Trochę racji w tym co piszesz jest. Postaram się nad tym popracować jeszcze. Jednocześnie przyjmuję wyzwanie i obiecuję, że którymś z opowiadań (w bliższej lub dalszej przyszłości) Ciebie przestraszę. Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale zrobię :)

 

Pozdrawiam!

Cześć Finkla, 

 

na wstępie:

Ojjj. Sprawdź, co znaczy “karze”. Możesz się zdziwić. BTW, przecinek przed wołaczem.

Przepraszam, że Twoje oczy musiały to oglądać. Niedopatrzenie albo rozpęd – nie wiem. 

 

A to nie jest nazwa własna?

Tak, masz rację. 

 

Wiele rzeczy można przewidzieć

Pewnie tak, ale to jak w większości horrorów.

 

Dziwne, że zaginionych dzieciaków nikt nie szukał. Rodzice nie zgłosili tego policji? Nie było przeczesywania lasu z psami itp.?

Też nad tym myślałem już i pewnie delikatnie to zmienię. 

 

Komórki sugerują czasy współczesne, ale niektóre imiona raczej stare. Może to regionalne, ale nie kojarzę żadnego Józka ani Franka w moim wieku lub młodszego.

Imiona uznaję za normalne. Sam znam Franków kilku i jednego Józka. Kazika nie znam osobiście, jednak na zabitej dechami wsi chyba nie rodzą się same Brajany :)

 

Wprowadzasz bardzo dużo postaci na raz. Ci przyjezdni z pierwszych akapitów jeszcze dali się opanować, ale przedstawiana szybciorem grupka “tutejszych” to już zbyt wiele.

Może i masz rację. Pomyślę nad tym przy późniejszych poprawkach. 

 

Mnie z kolei wydawało się, że na początku tekst się wlecze, podajesz sporo szczegółów, niektóre banalne – że jeśli nienasmarowany rower odjeżdża, to skrzypienie cichnie.

Początek i tak już jest skrócony :p Zobaczymy, może jeszcze się utnie coś. 

 

Orientowanie się po gwiazdach opisujesz, jakby to była sztuka wymagająca co najmniej dwóch lat studiów, a przecież wystarczy znaleźć jeden bardzo charakterystyczny asteryzm, żeby już przynajmniej z grubsza wiedzieć, gdzie jest północ. Kasjopeja latem jest chyba średnio pomocna.

Myślę, że faktyczna umiejętność orientacji po gwiazdach nie jest aż taka prosta, zwłaszcza w przypadku młodego pokolenia. Mało znam osób, które w wieku 15 lat dałyby radę nawigować w ten sposób ;) Kasjopeja latem jest raczej mało widoczna na naszym niebie – o to w tym wypadku chodzi. 

 

Dziękuję Ci za zmierzenie się z tym długim tekstem i za porady. 

 

Pozdrawiam serdecznie, 

H

 

Cześć Alicella,

 

dzięki za przeczytanie i konkretną odpowiedź.

Niestety nadal szwankuje to, z czym mam cały czas problem. Trzeba pisać dalej i się uczyć przy okazji.

 

Duża ilość postaci na początku – faktycznie jest tak, a ich szczątkowe przedstawienie wynika głównie z faktu, iż (przynajmniej rodzice) nie odgrywają znaczącej roli. Reszta osób jest mocniej zarysowana w późniejszych etapach.

Z przeniesieniem narracji w dialog masz zupełną rację i na pewno poprawię to, gdy tylko ponownie na dłużej usiądę do tego tekstu.

Obiecuję, że z następnym tekstem będzie tylko lepiej :)

 

Cześć Velendil,

 

dzięki za przeczytanie. 

Wezmę Twoje zastrzeżenia pod rozwagę, gdy będę jeszcze raz siadał do tego tekstu ;) 

Skoro opis natury przypadł Ci do gustu i czekasz na kolejny tekst, to sprawdź proszę najnowszy w Poczekalni ;) 

 

Pozdrawiam serdecznie, 

H

Cześć Finkla,

 

miło mi, że “przypadło do gustu”, o ile tak można w tym wypadku napisać ;)

Ten fragment był wcześniej celowym zabiegiem, ale potem się z tego wycofałem – jak widać nie do końca. Zaraz to poprawię. 

Postaram się następnym razem bardziej zaskoczyć, ale jakby nie patrzeć, to w przypadku horroru faktycznie ciężko o łzy szczęścia na koniec :)

 

Wcale nie jest tak źle ze mną w podróży :D Przynajmniej coś się dzieje ;)

 

Pozdrowienia!

Cześć :) 

 

regulatorzy – dziękuję za uwagi. Ze zdecydowaną większością się zgadzam – w sumie z jednym wyjątkiem chyba bezsprzecznie. 

Byłem przygotowany na to, że wyjadą jakieś błędy. Owszem, sądziłem, że będzie ich mniej, ale ostatecznie, zawsze mogło być gorzej. 

 

Co do fabuły i przedmiotu z opowieści. Myślę, że cokolwiek bym tutaj nie wstawił, to byłoby to jakiegoś rodzaju powielenie tej czy tamtej historii, którą ktoś już kiedyś słyszał. Bransoletka i tak była dla mnie lepsza niż pierścień czy wisiorek, a na pewno zgrabniejsza niż wazonik czy pozytywka. Jak najbardziej mógł to być po prostu kamień – tak jak faktycznie ma to miejsce w legendach z tamtego regionu – ale uznałem, że przedmiot użytkowy będzie tu bardziej na miejscu. Mało kto nosi przy sobie kamienie :P

 

Wyszło jak wyszło. Ja tam jestem zadowolony, że udało się opowiadanie zamknąć w całkiem zgrabnej formie (mam nadzieję). A skoro reg piszę, że poniekąd udało się wpleść złowrogi nastrój – czuję się spełniony :)

 

Pozdrowienia!

Cześć Wam,

 

Asylum – być może ;)

 

Reg – w ten sposób na to nie patrzyłem, ale faktycznie można odnieść takie wrażenie ;)

 

kavka – dziękuję ;P

 

Finkla – skoro daję radę to się cieszę. Popracuję jeszcze przy innych nad lepszymi twistami. 

 

vrchamps – jest to jakiś pomysł, ale nie wiem, czy by pomogło ;)

 

Pozdrowienia!

Cześć Nir,

 

dzięki za uwagi i za propozycje zmian. Matka faktycznie mogłaby wylecieć, ale miałem nadzieję, że będzie tutaj swego rodzaju przystankiem. 

Co do ogółu, jak sama wiesz, limit był dość skromny, a co za tym idzie, ciężko było rozbudować fabułę.

Być może kiedyś wrócę do tego świata i powstanie coś większego ;)

Dzięki za poświęcony czas. 

 

Pozdrowienia!

Cześć Zanais,

 

dzięki za klik. Kwestie, które da się wyprowadzić w limicie pewnie poprawię po konkursie. Reszta pozostanie pewnie zagwozdką. 

Dzięki za przeczytanie.

 

Pozdrowienia!

Cześć Alicella, dziękuję za miłe słowa i za rekomendację;) Pozdrowienia!

Cześć Wam,

 

dawidiq – dzięki za komentarz i chęć przeczytania ;)

 

śniąca – Tobie również dziękuję za poświęcony czas i uwagę, z którą ostatecznie się zgadzam. Poprawię po konkursie ;) [dziękuję za klik]

 

Pozdrawiam serdecznie!

Cześć Irka,

 

śpieszę z odpowiedziami:)

Jak na mój gust, to mogli z duża dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, co dzieje się z zakażonym. Sergiusz był zdziwiony widokiem swojej zmienionej krwi, gdyż takich objawów akurat nie znali. Wymagałoby to pochwycenia zarażonego i przeprowadzenia na nim szybkich testów, gdyż sam potem nic nie powie, a czasu nie ma też dużo do zakończenia przemiany.

Farmerzy mogli się zdziwić nie z racji widoku samego drzewa, ale z uwagi na to, że Sergiusz nie odszedł zbyt daleko. Został przy wrotach z nadzieją, że coś się zmieni jeszcze lub ktoś do niego wyjdzie. Umieranie w samotności jest wszak kiepskie.

Jeżeli chodzi o kwestię sztolni, to można z powodzeniem wykorzystać te, które istnieją obecnie. Wbrew pozorom różnego rodzaju podziemnych “schronień” wokół nas nie brakuje.

Bez wątpienia, gdyby nie limit, to istniałaby szansa na przedstawienie ciekawszej historii, choć myślę, że ta nie jest taka zła.

A co do naukowego punktu widzenia – nie widzę tutaj specjalnych problemów natury technicznej. Dodatkowo sądzę, że w obliczu zagrożenia ludzie dość szybko poradziliby sobie z zaistniała sytuacją, a bardziej z tym jak żyć w nowym świecie. 

 

Pozdrowienia!

Cześć Finkla i Bolly,

 

Finkla – uznajmy to zatem za fanfic (bez fic) Hannibala ;) Dzięki za przeczytanie.

 

Bolly – skoro uznajesz, ze jest ok, to się cieszę. Co do fantastyczności, to już to omówiliśmy, także zgadzam się z Wami.

 

Pozdrawiam serdecznie!

Dobry wieczór,

 

to ja odpowiem krótko.

Nigdzie nie jest powiedziane, kiedy blizny powstały – mógł mieć je już wcześniej.

Pyłki zawieszone – czyli pyłki drzew. One nie są wcale z kosmosu – alergicy coś o tym wiedzą.

Tłumaczone wcześniej – skoro drzewa były w stanie wypracować metodę walki ze swoim oprawcą (ludźmi), to mogły też sprecyzować zasięg oddziaływania, wyłączając z tego zwierzęta, które w pewnych przypadkach są im niezbędne do rozmnażania się. 

Gdybym zamiast dialogów podawał suche info, to byłby problem z tym, że jest suche info, a nie dialogi :D Pewnie zaraz się dowiem o wyważeniu jednego i drugiego, ale trudno ;)

Pozdrowienia!

Ja tam za obrzydliwościami nie przepadam. Na przykład filmy typu Piła czy Hostel zupełnie mnie nie kręcą. Oczywiście horror leży w obrębie fantastyki, ale byłbym tutaj ostrożny. Dla mnie jednak element fantastyczny jest konieczny w fantastyce, to jest istota tego gatunku i konwencji.

Co do konieczności występowania elementu fantastycznego – w zupełności się zgadzam. 

 

Ciężko to podciągnąć pod fantastykę jeśli tam nie ma nic nadnaturalnego lub np. rozwijającego jakieś naukowe sprawy itp., a przecież to niby jednak jest horror w ujęciu filmowym i nie będę zaprzeczał, bo mam przeciwko sobie powszechność takiego pojmowania horroru współcześnie.

Dlatego napisałem, że na papierze to może być fantastyka – w sensie jakbyśmy rozrysowali teoretyczne drzewko. 

 

Bizarro mnie nie kręci, także się nie wypowiadam. 

 

Zatem specjalnie dla Ciebie postaram się skręcić drabble’a balansującego na granicy horroru i fantastyki :) 

 

Pozdrowienia!

Reg – też mi to powiedzenie kilka razy przebiegło po głowie ;) 

 

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że tak się stanie.

Cieszę się, że podchodzisz do tego bardziej optymistycznie niż ja :)

 

Maras – jedno z moich pierwszych opowiadań naładowane było horrorem typu gore. Posypała się lawina opinii, że to obrzydliwe, fuj, ble itp. Czy nie ma w tym fantastyki – niby tak. Nie ma takiej klasycznej. Chociaż na papierze nadal pozostajemy w fantastyce, do której horror należy. 

Drabble powinien być pisany prosto, by nie wprowadzać zbędnych pauz u czytelnika – przynajmniej tak kojarzę tę formę. Tak też się starałem i cieszę się, że to zauważyłeś :) 

Jeżeli chodzi o zaskoczenie – następnym razem postaram się uknuć lepszy twist ;)

A o skórę się nie martw – trochę doświadczenia w garbowaniu mam, także na pewno będzie to zrobione solidnie i na lata :D 

 

Uczciwie powiem, że w ogóle o tej postaci nie myślałem ;P W sumie to szybciej przyszedłby mi do głowy Ed Gein, ale to ostatecznie do tego samego się sprowadza ;) 

 

Może jakimś innym drabblem trafię w Twoje gusta ;) 

 

Pozdrowienia ;)

Tak tego nie interpretowałem ;) Chociaż jeśli za przeszczep rozumiemy przyodzianie skóry obcej osoby to tak :)

regulatorzy – Ależ nawet bym nie przypuszczał, że chciałabyś zrobić mi krzywdę. To bardziej walka o dobre imię ;)

 

zenont – Dziekuję za przeczytanie i cieszę się, że nie był to stracony czas dla Ciebie :)

 

Sonata – Tobie również dziękuję za poświęcony czas i opinię. Miło mi, że udało się stworzyć odpowiedni klimat :) A co do drzew, może lepiej, że żeby nie przejmowały ludzkich cech (jeśli chodzi o charakter). 

 

Pozdrowienia!

Raczej nie dodam nic odkrywczego. Treść robiąca wrażenie, a tekstu tak niewiele… Szacun ;)

 

Pozdrowienia i powodzenia!

Pomysł dobry, jednak zagęszczenie informacji w stosunku do objętości tekstu trochę przytłacza. Myślę, że jest duży potencjał do rozbudowy. 

 

A na razie powodzenia w konkursie ;) 

 

Pozdrowienia! 

Cześć wszystkim Autorom nowych komentarzy!

 

Asylum – Co do dialogu, to miało być takie śmieszkowanie, trochę rozładowujące atmosferę, która nie została jeszcze w pełni zarysowana. By nie wpaść już na starcie w depresję ;)

Dziękuję za głos i poświęcony czas!

Dodatkowo szanuję za norniczkę ;)

 

Sagitt -

Czy ja mówię, że to źle? :P

Nic takiego nie zarzucam :) Tak jak wyżej pisałem, starałem się wprowadzić moment, w którym czytelnik może unieść kąciki ust w uśmiechu, jednak na więcej radości nie chciałem sobie pozwalać.

 

Po prostu byłem ciekawy, czy syn też odziedziczy tę cechę. Takie gdybanie na temat pozafabularnej przyszłości syna.

Rozumiem i miło mi, że zadałeś pytanie. Trzymam kciuki, by syn był bardziej uważny niż ojciec.

Jeszcze raz dziękuję za przeczytanie :)!

 

Ambush – Cieszę się, że chciałaś poświęcić chwilę na przeczytanie – dziękuję:) Jeszcze bardziej raduje mnie fakt, że opowiadanie przypadło Ci do gustu, choć tematyka i klimat nie nastraja pozytywnie.

Też mam nadzieję, że czeka nas przyjemniejszy los.

 

Anoia – Niezmiernie mi miło, że w tym całym mroku odnalazłaś promień nadziei i dzięki temu opowiadanie przestało nieść grozę.

 

Mam wątpliwość tylko do zdania Upływ czasu nie wspierał dowódcy. Rozumiem, co ma znaczyć, ale brzmi dziwnie. Może “Czas nie działał na korzyść dowódcy”, albo jakoś tak?

Zgadzam się – tak byłoby lepiej.

 

Dziękuję za przeczytanie i uwagę, którą wprowadzę po konkursie.

 

regulatorzy – Osoba, której bałem się najbardziej w kwestii komentarza, ale jak widać, nie jest źle :) Po pierwsze również i Tobie chciałbym podziękować za poświęcony czas.

 

Po drugie – gdyby miały przemieniać się zwierzęta, to dlaczego nie przekształcałby się grzyby, a drzewa bez grzybów nie funkcjonowałyby tak dobrze. Poza tym moglibyśmy iść dalej i zastanowić się, czy drzewa nie przemieniałyby się w inne drzewa, ale to już by było zbyt wiele :P

Generalnie uznałem, że skoro drzewa są w stanie wykreować pyłek, będący formą wirusa, to są również w stanie ukierunkować, na jakie stworzenia ma on działać. Zwierzęta nie przyczyniają się do degradacji tak jak człowiek, zatem najlepiej pozbyć się największego zagrożenia (głównego agresora). Tak to widzę.

 

Po trzecie:

– Będzie ciężko z rozmiarem. → – Będzie trudno z rozmiarem.

Zgadzam się. Choć pewnie trudno w to uwierzyć teraz, miałem dokonać tej zmiany, ale koniec końców zapomniałem. Bywa :(

 

Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich!

 

 

Cześć Sagitt i Outta,

 

Sagitt – klimat taki jak i temat niestety. Owszem, można pisać o odbudowywaniu świata w inny sposób, bardziej radosny, ale ponury mocniej oddziałuje na wyobraźnię. Co do psa – może i by mógł, ale przyjąłem, że reaguje na dynamiczne ruchy. Wstępnie jest zajęty posiłkiem. Jeżeli chodzi o Daniela i Sergiusza – tak, to syn i ojciec, jednak w sprawie dziedziczenia się nie wypowiem, bo nie bardzo rozumiem o co chodzi. Jeżeli o zdolność przemiany w drzewo, to jest to cecha nabyta. 

 

Outta – to jedno zdanie dodane specjalnie dla Ciebie :P 

 

Pozdrowienia!

Cześć NaNa,

 

dzięki za przeczytanie i wskazane uwagi ;) Po zakończeniu konkursu poprawię ;)

 

Miło mi, że niektóre fragmenty szczególnie przypadły Ci do gustu ;) Wychodzi na to, że plan się powiódł ;) 

 

Pozdrowienia!

Cześć Morgiana!

 

Dziękuję Ci za poświęcony na przeczytanie czas ;) Mam nadzieję, że nie uznajesz go za stracony ;) 

 

Cześć Finkla!

 

Tobie również dziękuję. W gruncie rzeczy masz rację – rózga byłaby tu na miejscu. Z drugiej strony, jeżeli ktoś nie zasługuje nawet na rózgę, to powinien się nad sobą bardzo mocno zastanowić ;)

 

Pozdrowienia!

Cześć Anet :) 

 

dzięki za miłe słowo :) 

 

Pozdrowienia!

Cześć ANDO i Qutta Sewer,

 

dziękuję Wam za poświęcenie chwili w tym jakże zabieganym, przedświątecznym czasie ;)

 

Outta – fakt, byłby to najlepszy prezent.

 

Pozdrawiam Was serdecznie

Cześć Ambush, 

 

dzięki za przeczytanie :) Cieszę się, że pomimo pewnych braków, udało się Ciebie rozbawić i historia była w jakimś tam stopniu ciekawa ;)

Będzie trzeba zatem dopracować bliższe spotkanie Mikołaja i złodzieja. 

Sąsiadka jest tu z racji sentymentu – moja sąsiadka zawsze tak przesiadywała w oknie – zawsze :D Generalnie miało to pierwotnie iść w delikatnie innym kierunku i wtedy sąsiadka odgrywała pewną rolę, ale później się pozmieniało, a staruszka została. Jednak jakiś tam tyci akcent humorystyczny wprowadza jej obecność chyba ;) 

 

Pozdrowienia!

 

 

Cześć Finkla, 

 

dzięki za komentarz. Przyjmuję na klatę i obiecuję, że z czasem powstanie rozbudowana wersja ;) 

Co do medalionu – tak, chociaż o tym nie pomyślałem wcześniej ;) 

 

Pozdrawiam serdecznie!

Cześć Krokus,

 

Dziękuję Ci bardzo za poświęcony czas i przeanalizowanie tekstu.

Nie zawsze wszystko musi być idealnie komediowe. Tutaj spojrzałbym na to bardziej, jako na tragikomedię.

Ojciec jest alkoholikiem. Możemy się z tego pośmiać – zakłada spodnie odwrotnie czy nie odczuwa chłodu jak inni – jednak ostatecznie nie dostaje prezentu, co sugeruje, że jego postępowanie nie jest właściwe.

Ach, zapomniałbym, tutaj prezenty dla żony i dzieci. Dla ciebie nie mam. Przestań pić, to za rok się zastanowię.

Co więcej, gdyby nie jego podejście do życia, pewnie łatwiej by mu było wytłumaczyć, a przynajmniej spróbować, to co się wydarzyło w domu. Mógłby powiedzieć, że ktoś się włamał i szybciej by w to pozostali uwierzyli. W obecnej sytuacji każdy będzie myślał, że zamroczony zrobił bajzel. 

Co do Mikołaja, bez względu na to jakim jest mistrzem Karate, Taekwondo, BJJ i Sambo – większość tego z uwagi na wieloletnie doświadczenie – to walcząc z kimś w pomieszczeniu, chcąc nie chcąc doprowadzi się do jakichś strat. Nie rozumiem zatem problemu, który się tutaj miałby pojawić. Poza tym, nadmienione jest, iż chce się trochę poruszać. Zatem może się trochę pobawić z intruzem. Ewentualne zniszczenia raczej nie będą wzruszać Mikołaja patrząc na jego postawę.

Sytuacja z Mikołajem też ma tutaj drugie dno. Pomimo jakiegoś tam humoru, który może nie do wszystkich przemawia, to jest to sytuacja przykra, gdyż

Ludzi na świecie coraz więcej, chociaż ostatnimi laty stanowczo wzrasta produkcja rózg w stosunku do prezentów. No ale, je też trzeba wytworzyć. Zatem zabieramy co jakiś czas takich, którzy wydają się mniej potrzebni w społeczeństwie i znajdujemy ich przeznaczenie.

Postępujący wzrost liczby ludności. Mikołaj, aby sprostać temu problemowi, potrzebuje dodatkowych pracowników – na szczęście Święty werbuje ich ze zbirów itp. Niestety, razem z tym wszystkim rośnie przestępczość. Dodatkowo, ludzie są bardziej wrogo nastawieni do siebie – stąd dużo większa ilość rózg niż kiedyś.

 

Tak to widzę ;)

Pozdrowienia!!

Cześć AstridLundgren,

 

dziękuję, że przeczytałaś opowiadanie. 

Co do uwagi, przyjmuję ją, chociaż myślę, że nie ma wielkiego znaczenia czym albo jak uderzył. Istotniejsze dla mnie było tutaj samo uderzenie (przemoc) ze strony Mikołaja. 

 

Pozdrowienia!

Cześć dawidiq150,

 

cieszę się, że Ci się podobało ;) Dzięki za poświęcony czas.

 

Pozdrowienia!

Hmmm, mam wrażenie, że komentarze się powielają i każdy kolejny, nawiązuje do tego samego. Dlaczego nikt nie znalazł? – nie każdy dotyka wszystkiego, co znajduje się w miejscu, gdzie aktualnie przebywa:p Ksawery i Hieronim nie odsunęli płyty, tylko wyciągnęli boczna ścianę – z uchwytami nie było to zadanie niemożliwe. Rękopis został ukryty przez przyjaciela nieboszczki, więc ciężko zniszczyć coś, co jest schowane :) Co z klątwa? – a jak przejdę pod drabiną to mnie spotka nieszczęście ;)? Jak to z klątwa – czasami ma odstraszać, ale niekoniecznie przekłada się na rzeczywistość. Pytanie czy Indiana Jones był też naiwno-mlodzienczy? Bo generalnie choćby w filmie o Arce Przymierza, to wszystko potoczyłoby się tak samo nawet bez jego udziału ;) także jest to jeszcze bardziej naiwne? Chwilowo pracuję nad czymś innym, ale pewnie ci bohaterowie jeszcze wrócą ;) Dzięki za komentarz;)

@Zanais

 

Z premedytacją wyszło z tego krótkie opowiadanie, ale może kiedyś doczeka się kontynuacji (wówczas można to trochę bardziej pokomplikować). Bardzo dziękuję za komentarz i cieszę się, że to krótkie “coś” przypadło Ci do gustu :).

 

@regulatorzy

 

Dzięki za wskazanie błędów. Mogłaby powstać z tego rozbudowana historia, w której znalazłyby się mylące tropy i więcej zagadek, ale obawiam się, że nie starczyłoby znaków. 

Tak na marginesie, kaboszony nie muszą być kamieniami ;)

@Michał Pe

 

Co do błędów – staram się jak mogę, by było ich coraz mniej. Niestety, warsztat jest jeszcze dopiero w budowie ;)

Dziękuję za przeczytanie tekstu i komentarz. Kolejna osoba, której do gustu przypadła fabuła i bohaterowie, skłania do przemyśleń, w kontekście rozwinięcia opowiadania w późniejszym czasie lub jego kontynuacji w ramach nowego.

Jeżeli chodzi o zamknięcie, to już na samym początku wiedziałem, gdzie ono będzie, także to nie przypadek ;) Może i trochę urwane jest jakby w pół zdania, ale myślę, że dzięki temu pozostaje więcej miejsca na domysły, a może i jakieś refleksje.

 

Serdeczne pozdrowienia!

@Alicella

 

Dziękuję za uwagi ;) Co do tajemniczości – na pewno dało się zrobić to lepiej. 

Jeżeli chodzi o bohaterów, to też ich polubiłem :P 

Możliwe, że jeszcze wrócę do tej historii i wtedy podrasuje się to i owo ;)

 

@Monique.M

 

Dziękuję za miłe słowa. Coraz bardziej skłaniam się do napisania dalszych wydarzeń w tej historii. Możliwe więc, że będziesz miała okazję poznać tajemnice zapisane na znalezionych stronicach ;)

 

Pozdrowienia!

@Ghlas cailin

 

Dzięki za poświęcony czas i w sumie miłą dla mnie opinię ;) 

Bez problemu da się to rozwinąć w grubszą opowieść, a nawet i książkę, jednak w takim wydaniu też chyba daje radę ;) 

 

Pozdrowienia!

@ Ambush 

 

Dziękuję za wskazanie błędów i cieszę się, że pomimo ich obecności, historia przypadła Ci do gustu :)

 

@Irka_Luz 

 

Czekam na krytykę ;)

Cześć, dzięki za uwagi. 

Większość to najzwyklejsze niedopatrzenia z mojej strony. Zdarza się. 

 

Mam nadzieję, że następnym razem będę w stanie Ciebie/Was przestraszyć.

 

Co do historii kobiety ze strzelbą – opowiadanie jest częścią większej całości i jej wątek jest rozwijany w innych opowiadaniach. Niemniej, nie wydaje mi się, by trzeba było tłumaczyć tutaj kim jest i po co to robi. Podobnie fakt, skąd zna się z ojczymem bohaterki. 

 

No cóż, może następnym razem. 

 

Pozdrawiam serdecznie!

 

Jeżeli można jeszcze dołączyć, to poproszę – Medalion świętej Memiry :)

 

Podziwiam jury za pomysłowość w kwestii tytułów.

Cześć bruce!

 

Dlatego właśnie pisałem, że to taki horror nie horror, ale kategorie są jakie są :) Dałem tag “thriller”, także czuję się rozgrzeszony :)

 

Dzięki za poprawki i opinię :) 

 

Pozdrowienia!

Wprowadziłem poprawki – te od Finkli i kilka innych. Więcej nie widzę, chociaż pewnie się tam jeszcze kryją ;) Jakby nie było, to jestem z dumny z ewolucji tego tekstu.

Cześć Finkla,

 

dzięki za komentarz. Zgadzam się z uwagami. Postaram się prześledzić opowiadanie w poszukiwaniu takich kwiatków, ale trochę będzie to trudne dla mnie jako autora;) 

 

Pozdrawiam serdecznie!

Cześć NoWhereMan,

 

dzięki za Twoją opinię. Pracuję nad poprawą tego tekstu, a bardziej wyciągnięciu z niego esencji – wyrzeźbieniu czegoś ciekawego. Jest coraz lepiej z tego co widzę, ale jeszcze trochę brakuje.

Mam nadzieję, że ostatecznie będzie to naprawdę ciekawe i trzymające w napięciu opowiadanie.

 

Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dzięki !

Gratulacje AmonRa!

Nie czytałem jeszcze, ale słucha się dobrze :)

Cześć Krokus,

 

dzięki za odpowiedź. W pełni się z Tobą zgadzam. Tekst już mam prawie poprawiony. Fabuła uległa pewnej modyfikacji, ale myślę, że z korzyścią dla całości. 

Niestety nie będę tego w stanie skroić, ale sądzą, że jak czytanie tego będzie łatwiejsze, to i większą ilość znaków odbiorca zniesie :) 

 

W sumie to nie myślałem o “Pile”. Być może jakoś tam analogię można odnaleźć, ale jakby tak się doszukiwać, to pewnie byłaby to mieszanka różnych historii filmowych. 

Dziękuję kolejnym czytelnikom!

 

@regulatorzy – dziękuję za poprawki. Zostały wprowadzone. Jak tylko wygładzę resztę, to poprawię wszystko tutaj. 

 

@Irka_Luz – co do bety to się zgadzam – opowiadanie powinno tam trafić, ale wtedy jeszcze nie zaznajomiłem się do końca z funkcjonowaniem tego świata. Poradniki już przeczytane, także będzie tylko lepiej. 

Staram się podkręcić opowiadanie, by było w nim więcej napięcia, gdyż kilka osób na to zwróciło uwagę. Co do tortur – jest tag tortury, także ostrzegałem :) Poza tym, tak jak pisałem wyżej, w nurcie gore lub splatterpunku jest to normalne. Może nie powinienem tagować opowiadania jako #horror, tylko pozostać przy #groza. 

Cześć Wszystkim!

 

Mam na imię Wojtek. Mieszkam w Katowicach, chociaż pochodzę z okolic Wrocławia. Swoje zmagania z pisaniem rozpocząłem już kilkanaście lat temu od cyklu wierszy, które niespecjalnie dotykały tematyki fantasy, sci-fi czy horroru. Później przyszedł czas na artykuły naukowe i tak od blisko siedmiu lat publikowane są one w kilku czasopismach branżowych (związanych przede wszystkim z przemysłem ciężkim i energetyką).  Jest to o wiele prostsze niż pisanie opowiadań, gdyż mam tam za sobą sztab ludzi w postaci korektorów i redakcji. Tutaj publikowany  tekst powinien być już zgrabny, a z tym nie zawsze jest łatwo. 

Pierwszy tekst już za mną. Teraz (po przeczytaniu poradnika) wiem, że powinien trafić na Betalistę. Umieściłem go jednak, nieświadomy jego kalectwa, w poczekalni. Obiecuję jednak nad nim popracować i myślę, że przyniesie to zadowalający efekt. 

Od dziecka jestem fanem horrorów (pierwszy obejrzany w wieku 5 lat “Wstrząsy”), dlatego chętnie porozmawiam na ten temat z innymi pasjonatami tego gatunku. 

Mam też w głowie wiele pomysłów na historie i mam nadzieję, że będę w stanie Was wielokrotnie zaskoczyć, a przede wszystkim przerazić (ale fabułą, a nie błędami stylistycznymi etc.:)

 

Serdeczne pozdrowienia!

Cześć Alicella,

 

dziękuję bardzo za krytykę. Poprawię wskazane fragmenty zgodnie z uwagami. Prześledzę też resztę w oparciu o wytyczne. 

Jest to moje pierwsze opowiadanie tutaj zamieszczone. Liczyłem na merytoryczne wsparcie i je otrzymałem. Cieszę się zatem, że odważyłem się na publikację :) 

 

Samo opowiadanie faktycznie może bardziej obrzydzać niż przerażać, ale istnieje w końcu podgatunek gore, który właśnie na tym się opiera (choć jest on częściej spotykany w filmach). 

 

Mam nadzieję, że kolejne opowiadanie nie będzie już tak naszpikowane niedociągnięciami. 

 

Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam! 

Nowa Fantastyka