- Opowiadanie: Finkla - Archeologia przyszłości

Archeologia przyszłości

Myślałam, że wyjdzie drabble, ewentualnie droubble. A tu wyszło coś pomiędzy, więc stanęło na szorcie.

 

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Tu był las” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot: https://pracownia.org.pl

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Archeologia przyszłości

Gdzieś nad ściekiem Rio Negro, około dwudziestu kilometrów od slumsów Manaus

 

– Tata, zobacz, tu chyba coś może być.

Trzydziestopięciolatek przykuśtykał do wskazanego miejsca. Kiepsko zrośnięte kolano wyjątkowo dawało się dzisiaj we znaki, pewnie zbliżała się wichura.

Uznał, że warto poświęcić odrobinę wody z manierki, by zmiękczyć ziemię. Po półgodzinie wysiłków wbili sondę w spieczony grunt. Po trzech kolejnych wydobyli kawał drewna długości prawie pół metra. Wyglądał obiecująco – gałąź oplatały uschnięte korzonki, a w szczelinach tkwiło coś, co kiedyś mogło być mchem.

Skaner DNA zadziałał już po dwóch potrząśnięciach i pokazał cztery kreski. Przy jednej świeciła zielona kropka, przy drugiej żółta.

– Jeden nieznany gatunek i jeden nie całkiem zbadany! – emocjonował się szesnastoletni Santiago.

– To lepiej, niż oczekiwałem – mruknął ojciec, chowając znalezisko do pojemnika na próbki. – Wracamy, pogoda niedługo się popsuje.

– Ale będzie cudownie, jeśli laboratorium zrobi z tego nowe lekarstwo! – Santiago podsunął otwarty plecak. – Ja to poniosę.

– Wystarczy, jeżeli za drewno dadzą nam stare witaminy – odrzekł spokojnie ojciec. Już nieraz widział, jak nadzieje na dodatkowy zarobek rozpływają się niczym denga po osadzie.

– Ale gdyby… Podwójne porcje dla całej rodziny przez tydzień! Wyobrażasz sobie takie bogactwo?

Koniec

Komentarze

W prosty sposób i bez wielkich słów pokazałaś ogromne nieszczęście dotykające tych ludzi, a może ludzkość w ogóle. Mimo to jest w nim nadzieja i humanizm. No i mają siebie, nie licząc potencjalnego skarbu:)

Lożanka bezprenumeratowa

Dzięki, Ambush. :-)

W Wilczych trzeba prosto, nie ma znaków i słów na fajerwerki.

W zamyśle ludzkość w ogóle – bez płuc nad Amazonką mamy przerąbane.

Babska logika rządzi!

Smutna wizja. Kawałek wykopanego drewna może się okazać w laboratorium skarbem. Brr.

Dzięki, Misiu Koalo. :-)

Smutna. Ale cosik mi się widzi, że idziemy w tę stronę.

Babska logika rządzi!

Myślałam, że wyjdzie drabble

I dobrze, że nie wyszło, bo nie można by było klikać. 

 

Kilka słów, a tak dużo treści. Smutnej, wręcz przerażającej. 

Mocne. 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dzięki, Śniąca. :-)

No, zaraz wyjdzie, że przeczytałam poradnik Marasa i sępię kliki, żeby się lepiej zareklamować.

Dobrze, że wyszło mocno. Tak miało wyjść.

Babska logika rządzi!

No, zaraz wyjdzie, że przeczytałam poradnik Marasa i sępię kliki, żeby się lepiej zareklamować.

Nie wiem, jak inni, ale ja bym się tym nie przejmowała. Przy tym, jak ten poradnik jest napisany (też czytałam), to każde działanie lub jego brak można podciągnąć pod któryś z punktów ;P

Poza tym można na to spojrzeć z drugiej strony – dla zadowolonego czytelnika (czy może ogólniej – takiego pod wrażeniem) klikanie to sama przyjemność. Nie można mu jej odbierać. Może grozić fochem ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

No, pocieszyłaś mnie. :-)

Myślisz, że niewklejanie linków na SB to sztuczne epatowanie skromnością?

Nie zamierzam nikomu odbierać tej przyjemności. Wprawdzie tutaj wachlarz ograniczony, ale wśród zgłoszonych czeka jeszcze 1,4 k tekstów.

Babska logika rządzi!

Finklo, smutna, ale jakże prawdopodobna wizja przyszłości. Fajny tytuł. No i powtórzę to, co już zostało powiedziane: okazuje się, że można wiele przekazać w niewielkiej liczbie zdań. Do czegoś chciałbym się przyczepić, jednak mam dziś dobry dzień więc nie będę szukał dziury w całym :) Brak dostępu do laptopa sprawia, iż nie mogę zgłosić do biblio, ale Twój tekst pewnikiem i tak szybko się tam znajdzie (jeśli nie, jutro będę czynił honory). Pozdrawiam!

Myślisz, że niewklejanie linków na SB to sztuczne epatowanie skromnością?

Pytanie nie do mnie. Ja nigdy nie umiałam i nadal nie umiem się sprzedawać – zawsze uważałam, że wszędzie są lepsi i nie powinnam się pchać na świecznik. Jednak z drugiej strony zazdroszczę tym z większym od mojego tupetem, którzy – jak radzi Maras (pewnie słusznie w aktualnym świecie) – pokazują się, gdzie mogą. 

Poza tym Ty nie musisz być skromna, masz podstawy i prawo posiadać tupet jak taran (zapożyczone, aczkolwiek autora nie lubię, więc nie będę z nazwiska wymieniać). I nawet jeśli będziesz skromność udawać, to i tak do Twoich teksów zlecą się czytelnicy jak ćmy do latarni. 

 

Ech, miało być lekko i jakoś zabawnie, a wyszło na poważnie. Skoro już napisałam, niech będzie…  

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Dzięki, Realucu. :-)

Ano – smutna i prawdopodobna.

Ja też się powtórzę – Wilcze konkursy wymuszają minimalizm. Ale to nie znaczy, że niewiele da się przekazać.

Z klikami to się jeszcze zobaczy…

 

Śniąca, też nie umiałam. I chyba ambicji nie mam w nadmiarze.

Wielkość tupetu. Interesujący pomysł. Ciekawe, jak to się mierzy.

A ćmy czytelników zapraszam. :-)

Babska logika rządzi!

Apokalipsa!

 

Krótkie, smutne i na temat. Również dosyć mocne w przekazie. I nawet denga się załapała (tylko skąd tam ona, skoro nie ma lasu, wszak to choróbsko chyba komary roznoszą, a im wilgoci potrzeba… ale może lepiej nie wiedzieć). Las zniknął, denga została.

Czasem się zastanawiam, jak będzie wyglądał świat za sto lat. Po takich tekstach miewam wrażenie, że może nie do końca chcę to wiedzieć.

 

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Dzięki, Krarze. :-)

Apokalipsa, powiadasz? Ale taka mało biblijna – wycinasz jedno boisko piłkarskie lasu, drugie, trzecie i nagle okazuje się, że za mało zostało. :-(

A, dodam postapo do tagów.

Przyznam, że dengi nie przemyślałam porządnie. Potrzebowałam czegoś, co każdy rozpozna jako chorobę egzotyczną, dość niebezpieczną, nie zastanowiłam się, jak ona się przenosi. Teraz mogę się bronić, że komary i inne karaluchy jakoś tam dostosują się do nowej sytuacji. Albo że z Amazonki przynajmniej bajora zostaną.

Pewnie lepiej tego nie wiedzieć. Ale obawiam się, że sto lat może nie być nam dane i wcale nie trzeba będzie tak długo czekać. :-(

Babska logika rządzi!

Pomysł i ponura wizja przyszłości pobudzające wyobraźnię. Praktycznie nie opisujesz co/dlaczego/jak się stało, ani jak wygląda świat po apokalipsie, a mimo to nie miałam problemu z “zobaczeniem go”. To duży plus. Szukanie szczątków życia nie na obcej planecie, tylko na zdewastowanej Ziemi… brr.

To, co mi zgrzytnęło, to końcówka, a dokładnie zdanie o witaminach. Co w ogóle miałaś na myśli, pisząc “stare witaminy”? Jeśli mają laboratoria w których są w stanie coś zrobić ze śladowym DNA, to synteza witamin nie powinna nastręczać problemów. Witaminy to proste chemicznie związki, skoro ojciec z dzieckiem żyją, to muszą mieć co jeść. A skoro mają co jeść, to substraty do syntezy witamin są dostępne.

Pochłonąłem z dużym zainteresowaniem, chociaż nie powiem, że z przyjemnością. Sam nieraz sobie myślałem, że za kilkadziesiąt lat możemy mieć narzędzia, aby w mgnieniu oka ekstrahować nowe leki z niezbadanych egzotycznych gatunków, tylko tych gatunków już nie będzie, więc bardzo celnie trafiłaś w tę strunę. Tekst bardzo gęsto upakowany informacjami, czuję się, jakbym przeczytał coś dużo dłuższego niż niewiele ponad tysiąc znaków: podoba mi się, jak potrafisz umieścić ważne wiadomości o swoim świecie w półsłówkach i niedopowiedzeniach. W szczególności zręcznie pokazujesz, że pomimo takiego rozwoju technologii sytuacja ekonomiczna nie pozwala, aby korzystała zeń całość społeczeństwa (ściek i slumsy, źle zrośnięte kolano, potem z odejmowania wychodzi, że ojciec Santiaga dorobił się go w wieku 19 lat, co też rzadkie w prosperujących społeczeństwach – końcowa uwaga o podwójnych porcjach już niemal nadmiarowa). Przy okazji ów ściek Rio Negro bardzo dobrze usprawiedliwia obecność komarów egipskich i dengi, chociaż widzę z poprzednich komentarzy, że nie było to do końca zaplanowane. Widzę też, że Bellatrix właśnie wyjęła mi z czułków uwagę o witaminach – jeżeli ich technologia pozwala natychmiast zeskanować DNA strupieszałej plamy mchu, jaki mogą mieć kłopot z syntezą witamin? Więcej uwag w zasadzie nie mam, ewentualnie tylko zatrzymałem się na moment przy słowach:

– A jeśli laboratorium zrobi z tego nowe lekarstwo? – Santiago podsunął otwarty plecak. – Ja to poniosę.

Może tylko ja tak to odczytałem, ale zabrzmiało trochę tak, jakby ojciec zamierzał porzucić próbkę, a Santiago musiał go przekonywać, że warto ją jednak zachować – co oczywiście nie pasuje do reszty dialogu. Jakiś inny wstęp do zdania? Może nawetKto wie, możeGdyby tak

Podsumowując, raz jeszcze – naprawdę udany tekst, wysycony atmosferą i przedstawieniem świata. Stanowi pewną lukę w zasadach, że gdyby miał dokładnie dwieście słów i został otagowany jako droubble, nie można by go zgłosić do Biblioteki, a ponieważ ma mniej, to jednak można; oczywiście wyzyskuję tę lukę i zgłaszam, bo (moim skromnym zdaniem) w sensie literackim zasługuje.

Ładnie napisana bajka.

Takie postapo króciutkie ale czytało się dobrze

Napisane jest pięknie. Bardzo dużo się dzieje poza kadrem. Upadek cywilizacji aż piszczy, bo przecież każdy wie, że witaminy robi się z węgla i ropy naftowej!

No dobra, niektóre z glukozy…

Rzeczywiście “tu był las”!

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Dziękuję nocnym markom za lekturę i komentarze. :-)

 

Bello, co, dlaczego i jak? Nie muszę opisywać – kiedyś tam był las, a teraz nie ma. I to wystarczy za wyjaśnienia.

Witaminy. Chciałam pokazać, że chłopak marzy o rzeczach wielkich (dla niego), ojcu wystarczy coś względnie małego. Z małym padło na witaminy. Nie mam pojęcia, czy łatwo je zsyntetyzować. Te cząsteczki prawo– i lewoskrętne… No, ja wiem, że to nie są bardzo skomplikowane związki. Ale i tak prościej zbudować skaner albo inny gadżet, którym nikt się nie naje. Tak mi się wydaje.

Substraty są dostępne, ale nie rosną na drzewach. Już. A rodzina nie należy do bogatych.

 

Ślimaku, wow, komentarz wygląda na dłuższy od samego tekstu. :-)

No to zgadzamy się co do prognoz. Gatunki szlag trafia codziennie, tylko ta nasza technologia do syntezy coś została z tyłu.

Zawsze nieźle mi szło streszczanie przekazu (ha! Powinieneś zobaczyć moje SMS-y), nie radziłam sobie z laniem wody.

Sytuacja ekonomiczna. A teraz każdy korzysta z dobrodziejstw rozwoju? Już nie mówię nawet o podziale na bogaty świat zachodni i całą resztę. W ramach tej bogatej części już szału nie ma. Umowy śmieciowe, wyścig szczurów o coraz mniejsze ochłapy, emerytury nie starczające na lekarstwa… Zdaje się, że nierówności dochodowe i majątkowe mają się świetnie.

Denga jest całkiem możliwa w tych warunkach? No to trafiło się ślepej kurze…

Noszenie próbki. Nie, nikt nie myśli o wyrzuceniu, tylko chłopak proponuje, że to on będzie niósł. Może chce się nacieszyć bliskością skarbu, a może zdaje sobie sprawę, że to będzie duże obciążenie dla schorowanego ojca. OK, zmienię trochę to zdanie. Mam nadzieję, że zasady konkursu pozwalają.

Długość. No, tak wyszło. Pierwsza wersja miała około 140 słów – nie chciało mi się ani skracać (już byłoby trudno), ani dolewać wody (na Wilczy konkurs? Bez sensu), więc stanęło na szorcie. To nie ja decydowałam, żeby drabble nie mogły wchodzić do Biblioteki. Teraz nawet nie wiem, czy to była słuszna decyzja. Niektóre na pewno zasługują, ale że czyta się błyskawicznie i na ogół chętnych nie brakuje, to Biblioteka byłaby zapchana stusłówkami.

 

Osu, mało bajkowa ta bajka… Nawet jeśli da się pozyskać lekarstwa, to oni nie będą żyli długo i szczęśliwie.

 

MPJ, fajnie, że dobrze się czytało.

 

Radku, tak – był las. Witaminy jeszcze można robić z rud metali… Znajomy krasnolud tak twierdzi.

Miło mi, że technicznie w porządku.

Babska logika rządzi!

Całkiem, całkiem. Mało słów, sporo treści. :)

Dzięki, Corrinnie. :-)

No, takie wymogi konkursowe.

Babska logika rządzi!

No i jest fabuła, ładne, smutne, ale ładne, sugestywne. :)

Dzięki, Maćku. :-)

Fabuły to tu dużo nie ma, więcej przemyconego między wierszami opisu świata.

 

Edytka: Trochę zmieniłam zdanie z witaminami. Teraz już ich syntetyzowanie nie wygląda na problem.

Babska logika rządzi!

Zdanie z witaminami teraz ok. I naprawdę można je zsyntetyzować z ropy naftowej (substrat organiczny), z rud metali już nie :)

Wow, wspaniały przykład tego, jak nakreślić cały świat w kilku słowach, praktycznie nic o nim nie wspominając ;) Szkoda że takie krótkie, aż kusi żeby przeczytać więcej ;P

Bello, myślałam, że witaminy powinny być świeższe. Ale OK, wierzę Wam. To w końcu wszystko jedna chemia organiczna. Ale ropę to oni już dawno spalili…

 

Dzięki, Gruszel. :-)

Poczekaj trochę, to nie będziesz musiała czytać, na własne oczy obejrzysz. Młoda jesteś, wszystko przed Tobą…

Babska logika rządzi!

Ok, to ja może zaczną hodować paznokcie do grzebania w ziemi. Zostanie mi więcej wody w menażce ^^ Adapt, overcome.

Witaminy jeszcze można robić z rud metali… Znajomy krasnolud tak twierdzi.

Uwaga do autorki: nie wierz mu. Krasnolud Cię oszukuje!

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Takie to… Nie powiem "fajne", bo nie wypada, "przyjemne" nie powiem ani tyle, ale… Hmm, sięga do głębi, tam, gdzie trzeba, i porusza to, co powinno. Krótka, ale dobra lektura. Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

Gruszel, paznokcie to oni już mieli. No, u nas inna szerokość, tak ciepło nie będzie, zwłaszcza jak się Golfsztrom popsuje.

 

Radku, mam sporo wątpliwości, ale jednak te kopalniane krasnoludy czymś się żywią. ;-)

 

Dziękuję, NaNo. :-)

No, tekst nie do końca fajny, w ogóle nie przyjemny. Ale dobrze, że zadanie spełnił.

Babska logika rządzi!

Tekst fajny. Krótki i pozostawia furtki dla wyobraźni, zamiast wikłać się w gmatwaninie opisów. Podoba się. Co prawda jak przeczytałam tytuł, to odrazu wyobraziłam sobie szkielet w tomografie:)

Badacze przyglądają się wyrobieniu kręgosłupa szyjnego. Wszak homo sapiens inaczej będzie kręcił głową żyjąc w większym stadzie, niż przykładowo, pigmej. Ustalanie hierarchii w stadzie wymaga dość złożonej mowy ciała co wpływa na zużycie stawów. Inaczej rozwinie się kręgosłup u samiczki homo sapiens o dużych pełnych piersiach, a inaczej u tej która ma je małe. Inne również będzie zużycie obręczy barkowych u napinających się przed nimi, samczykami homo sapiens. Inaczej będzie wyglądał kręgosłup górnika, jeszcze inaczej informatyka. Pozdrawiam.

Kawkoj piewcy pieśni serowych

…wydobyli kawał drewna długości prawie pół metra. Wyglądał obiecująco…

Finklo, i tym kawałem drewna walnęłaś mnie w łeb.

Szalenie sugestywnie przestawienie problemu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Dzień doberek. 

Dosyć zwięźle ukazana wizja. Nieźle, że wyrobiłaś się w zaledwie 1300 znaków, aby scence nadać jakiś sens i bohaterów. I jak inni już wspomnieli – trochę smutne, fakt. 

Zastanawiał mnie tylko wiek bohaterów, a raczej to dlaczego jest on podany tak dokładnie przy bohaterach. Niby nic, ale w tak krótkim odstępie między nimi jakoś mi nie brzmiało. 

Poza tym – całkiem fajne.

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Dziękuję nowym Czytelnikom. :-)

 

Astrid, prawda, ze szkieletu można wiele wyczytać. Naukowcy to cwane bestie, tyle różnych metod badawczych wykombinowali, tyle wniosków ze zwykłej kości…

 

Reg, nie chciałam nikogo walić drewnem w łeb. Toż to skarb jest, został pieczołowicie zapakowany i zaraz trafi do laboratorium. Nikt nie zamierza go tak narażać. ;-)

 

NearDeath, ano umiem w zwięzłe teksty. To i czasem korzystam z tej mocy.

Wiek. Ojca chciałam podać, żeby pokazać, że człowiek obecnie uważany za młodego, wtedy będzie już schorowany i na progu starości. A syna – żeby podkreślić, że do czterdziestki to już należy mieć odchowane potomstwo, które poradzi sobie samo, kiedy rodziców zabraknie. Odstęp niewielki, ale nawet między pierwszym a ostatnim słowem nie jest duży. ;-)

Babska logika rządzi!

Finklo, to było walnięcie nader symboliczne – chciałam w ten sposób oddać wrażenie, jakie wywarło na mnie Twoje dziełko. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wiem, Reg, tak się droczę.

Toż pamiętałabym, gdybym kogoś walnęła niesymbolicznie i niemetaforycznie. I bardzo mało prawdopodobne, żebym uderzyła kobietę.

Babska logika rządzi!

Cześć, Finklo!

 

Jestem jedynie ćwierć-wilkiem (Tak się babcia z domu nazywała), ale krótkie formy również lubię (to swoją drogą ciekawa wskazówka do tego konkursu – praktyczna, choć może nie aż tak praktyczna jak poradnik Marasa :P). A tutaj masz krótką formę z rozległym (choć mocno domyślnym) światotwórstwem. Fajnie wyszło, skłania do refleksji, można się rozpędzić w domysłach i pomysłach, jak to w zasadzie może wyglądać w przyszłości. Więcej nie piszę, bo komentarz wyjdzie dłuższy niż tekst :P

Podsumuję wzmocnioną Anet: bardzo fajne!

 

Pozdrawiam!

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Dzięki, Krokusie. :-)

Ach, to stąd krucjata w obronie piesków. ;-)

Fajnie, że fajne i fajnie wyszło. Refleksjami też nie pogardzę.

Babska logika rządzi!

Ach, to stąd krucjata w obronie piesków. ;-)

W sumie to nie zastanawiałem się nad tym, ale kto wie co tak naprawdę w człowieku siedzi :P

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

Geny po babci. Między innymi. ;-)

Babska logika rządzi!

Króciak, a wali całkiem nieźle :) Napisałaś właściwie scenkę z mocno domyślnym uniwersum, ale miałam wrażenie przeczytania czegoś zdecydowanie dłuższego. Może dlatego, że to uniwersum łatwo sobie dopowiedzieć. Korzystasz z naszych lęków. I w sumie dobrze, bo lepiej żebyśmy ich nie pogrzebali w głębi umysłów, bo wtedy rośnie prawdopodobieństwo, że się ziszczą.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki, Irko. :-)

Uniwersum łatwo domyślne, bo prawdopodobne. Pewnie dlatego tak wali. Nie Ty jedna miałaś takie wrażenie. Chyba dobrze dla tekstu.

Babska logika rządzi!

A pewnie, że dobrze :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Może następnym razem napiszę gołą kropkę? Albo nie, wykrzyknik, będzie bardziej ekspresyjnie. ;-)

Babska logika rządzi!

To byłby interesujący eksperyment ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Niewątpliwie. A jaka dowolność interpretacji! ;-)

Babska logika rządzi!

!!! 

A reszta nie jest milczeniem, ale należy do mnie. 

Na przykład. :-)

Ale aż trzy znaki to już trochę rozwlekle będzie. Pewnie część osób uzna, że tldr. ;-)

Babska logika rządzi!

Hm, hm, postapo chyba najlepiej wychodzi przy minimum środków. Bardzo fajny króciak.

Dziękuję, Oidrin. :-)

Nie jestem pewna – czytałam już o wiele lepsze i o wiele dłuższe postapo… Ale to pewnie nieźle wychodzi, kiedy Czytelnik może sobie zaludnić świat własnymi koszmarami.

Babska logika rządzi!

Ja chyba nie będę funem tego szorta. Jest ciekawy, dobrze napisany, ale króóótki. Chciałabym się dużo więcej dowiedzieć o świecie i tej rodzinie. Dla mnie za mało jest świata i kontekstu. 

Denga i witaminy mnie zdziwiły, za to kawał drewna się spodobał i archeologia przyszłości – świetny koncept! Podobnie jak głód i realizm.

Z wyborem adekwatnego zdjęcia miałam kłopot. Wybrałam czarki szkarłatne – niezwykłe grzyby. Wyrastają na przedwiośniu lub w czasie łagodnych, bezśnieżnych zim na martwym drewnie – opadłych gałęziach, starych pieńkach. Szalenie efektownie się prezentują.

Fot. A. Wajrak

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dzięki, Asylum. :-)

No, nie da się ukryć, że szort krótki. Będę nawet uważać to za zaletę. :-)

Więcej o świecie? Bardzo nieciekawy do życia. Brak czystej wody, brak pełnowartościowego jedzenia. W slumsach szczur to już uczta. Klimat nieznośnie gorący, mnóstwo katastrof, szczególnie huragany szaleją.

O rodzinie? Jest jeszcze matka i dwoje młodszych dzieci. Matka bardzo religijna. Schorowana i niedożywiona, odejmuje sobie od ust, żeby utrzymać przy życiu najmłodsze dziecko.

Fajne te grzyby. :-) Wyglądają jak rozkrojone czerwone grejpfruty.

Babska logika rządzi!

Tak, grzyby super!

Może i nieciekawa, ale czas interesujący, jak sobie radzili?

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Czas? Nie wiem dokładnie, kiedy znikną lasy nad Amazonką. Trochę później.

Radzą sobie z trudem. W Manaus hodują jakąś paskudną w smaku, ale odżywczą papkę, wydzielają ludności, ile mogą. Dieta uzupełniana szczurami i witaminami z wymiany. Wymiana różnych przysług, w większości nielegalnych. W czasie huraganu biorą tyle majątku, ile zdołają unieść, i chowają się pod ziemią – w kanałach, w metro… Rodzina mieszka w budzie bardzo łatwej do odbudowania.

Ale to wszystko już niewiele wnosi. Co chciałam zawrzeć w tekście, to jest na samej górze.

Babska logika rządzi!

Też nie wiem, mam nadzieję, że nigdy nie znikną amazońskie puszcze. ;-)

Ha, wiedziałam, że za tą scenką coś jest.  Niby jest, ale nie ma relacji ludzi, czyli jak żyją, jak sobie radzą, co o tym myślą.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Pewnie lepiej tego nie wiedzieć. Ale obawiam się, że sto lat może nie być nam dane i wcale nie trzeba będzie tak długo czekać. :-(

Może jestem naiwny, ale wierzę, że Ziemi do Twojego scenariusz jeszcze trochę lat nam zostało (i że damy radę bez niego). Ale cóż… Pożyjemy, zobaczymy.

Dieta uzupełniana szczurami

Szczur z papką na 12 sposobów, Wieczerza Wigilijna 2077

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Kiedyś znikną na pewno. Ale miło by było, gdyby jeszcze kilka milionów lat sobie w spokoju porosły. Albo i kilkadziesiąt.

Santiago myśli, że 35 podwójnych porcji to niewyobrażalne bogactwo.

Babska logika rządzi!

Poprzednie było do Asylum, teraz do Krara:

Zdaje się, że klimat już rozregulowaliśmy za bardzo, żeby to się dało łatwo opanować. A im cieplej nad oceanem, tym więcej siły gromadzą cyklony.

Jak się wieczna zmarzlina rozpuści, to wylezą stamtąd takie syfy, że jeszcze będziemy wspominać covid z łezką rozrzewnienia.

Nie wiem, czy w Ameryce Południowej mają jakiś specjalny posiłek wigilijny. Ale pieczony szczur a la indyk następnego dnia – pewnie już tak.

Babska logika rządzi!

Santiago ma rację. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

To czemu wycinamy te lasy? I inne też?

Babska logika rządzi!

To czemu wycinamy te lasy? I inne też?

Poświęcamy “pionka” by uzyskać chwilową korzyść lub przewagę. Ludziom się wydaje, że lasy zawsze były i zawsze będą. Nie doceniają ich, dopóki one ciągle są “powszechne” – przynajmniej w ludzkim mniemaniu.

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

“Dylemat więźnia” z teorii gier. Jeśli nie ja, to zrobią to inni, więc lepiej, żebym ja dziś w nocy, niż jutro rano sąsiad… A po nas choćby potop…

Babska logika rządzi!

Pytaj się mnie, a ja będę Ciebie. <3

Tu potrzebna jest zgoda i pomysł na dofinansowanie, oddanie inicjatywy krajom “południa”, szukanie dostępnych rozwiązań. W tym właśnie sensie zaciekawiła  książka “Apokalipsy nie będzie…” Shellenbergera. Mamy kobietę z Konga, która martwi się, że pawiany z parku narodowego wyżrą jej plony; drugą z Indonezji zyskującą możliwość emancypacji dziś pracy w fabryce tekstylnej i żonę autora pielęgnującą swój ekeogródek. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

To było pytanie retoryczne…

Mamy mnóstwo różnych ludzi. I ostatnio wydaje się dominować jakiś chory system wartości, w którym liczy się tylko kasa. Jeśli nie zarabiasz dwóch średnich krajowych i nie jeździsz wypasioną bryką, to jesteś nikim. :-(

Babska logika rządzi!

Tak (system wartości i kasa). Z  drugiej strony nie, lecz “złapać” dlaczego – jest trudno, bardzo trudno. W każdym razie jeszcze te paliwa kopalnych, które nam tak zwiększą poziom emisji nie wykopano. Zobaczymy, co będzie. Dobranocka, idę  jeszcze troszkę poczytać i może coś się wykluje na konkurs i wyzwanie. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Takie “dlaczego” zawsze są skomplikowane i pełne różnych powodów. W Polsce wiele dyktuje historia…

Snów kolorowych jak papugi. :-)

Babska logika rządzi!

Myślę, że wiele osób mogłoby się do Ciebie zapisać na warsztat zwięzłego pisania. ;)

A poważnie, wczoraj oglądałem Nie patrz w górę i trochę mi się tematyka zazębia. Wycinanie lasów i postępująca degradacja środowiska jest w sumie tematem nawet “gorszym” w przekazie i świadomości, bo jak coś może uderzyć w Ziemię i ją doszczętnie rozwalić, to ktoś się przestraszy, a wyciętych drzew? Garstka, którzy i tak to wiedzą.

To w sumie smutne, że ludzie we wszystkich swoich dorobkach i osiągnięciach cywilizacyjnych dalej pozostają krótkowzroczni, a ta historia pokazuje część konsekwencji. 

Podobało mi się, dzięki przekazowi i stworzonym przez niego refleksjom.

 

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Dziękuję, Sagitcie. :-)

Nie wiem, czy to się da wytłumaczyć. Od dziecka nie umiałam lać wody. :-/

Domyślam się, że “Nie patrz w górę” opowiada o asteroidzie walącej w Ziemię?

No, degradacja środowiska to coś, co zafundowaliśmy sobie na własne życzenie.

Może nie wszyscy ludzie są aż tak krótkowzroczni, ale niestety większość z tych, od których to zależy.

Babska logika rządzi!

Domyślam się, że “Nie patrz w górę” opowiada o asteroidzie walącej w Ziemię?

Komecie dokładniej, ale w perspektywie całkowitej zagłady, to nic nie znaczący szczegół.

No, degradacja środowiska to coś, co zafundowaliśmy sobie na własne życzenie.

Może nie wszyscy ludzie są aż tak krótkowzroczni, ale niestety większość z tych, od których to zależy.

Niestety, bolączką jest to, że dbanie o środowisko to wciąż kwestia “niepopularna” politycznie, a bez tego ani rusz.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Faktycznie, z punktu widzenia Ziemi to niewielka różnica.

Ano, zaczniemy coś naprawdę robić dopiero, kiedy ockniemy się z ręką w nocniku i nożem na gardle.

Widzę, że awatar Ci się zmienił. Wystarczy mrugnąć…

Babska logika rządzi!

Wysoce prawdopodobne, niestety.

W dobie dużych zmian nie można zapominać o tych małych. Po świętach nadszedł czas na odświeżenie. :P

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Ano, prawdopodobne.

Odmikoławienie i zasowienie. Chyba lepiej niż zasępienie. ;-)

Babska logika rządzi!

Zdecydowanie. Dobre, dobre. :)

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Opowiadanie minimalistyczne, takiż będzie komentarz.

Zwięzłe, ale nastrojowe. Moje gratulacje.

Sagitcie – cieszę się. :-)

 

None, dzięki. :-)

Spoko komentarz. Miało być zwięźle, nastrój jakoś sam wyszedł.

Babska logika rządzi!

Hejo :)

Też nie będę produkować komentarza dłuższego niż tekst :D Jest klimacik, jest historia, lasu nie ma. Czyli zagrało :) Podobało mi się.

Dziękuję, Aryo. :-)

No tak, wydaje mi się, że warunki konkursowe spełniłam. Zobaczymy, co o tym sądzą jurki.

Klimat jest, niestety zbyt ciepły. ;-)

Babska logika rządzi!

Fajnie pomyślany tekścik. Podobało mi się :-)

It's ok not to.

Dziękuję, Dogs. :-)

Miło mi, że Ci się spodobało.

Babska logika rządzi!

Cześć!

 

Fajnie pokazałaś w tym tekście zmianę postrzegania tego, co jest cenne. Niewiele znaków, ale i tak da się odczuć, że gdzieś tam w tle jest świat.

Dzięki, Alicello. :-)

Tak jakoś wyszło. Ale cieszę się, że efekt większości odbiorców się podoba.

Babska logika rządzi!

Tak mi się nasunęło po lekturze:

 

Dopiero kiedy człowiek zatruje ostatnią rzekę, zetnie ostatnie drzewo, zabije ostatnią rybę, uświadomi sobie, że nie da się zjeść pieniędzy

Artur Domosławski, Śmierć w Amazonii. Nowe eldorado i jego ofiary

 

pozdro

M.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Krótki tekścik, a jednak udało się przedstawić w nim dość dużą opowieść, ukrytą między wierszami. Bardzo ładnie operujesz małą liczbą znaków. Są tu refleksje, nienapisane wprost, a jednak czytelnik łatwo je odnajdzie. Podobało mi się.

Dziękuję nowym Czytelnikom. :-)

 

Morderco, niestety wiele wskazuje, że to szczera prawda. Oby otrzeźwienie nadeszło nieco wcześniej.

 

Sonato, cieszę się, że wiele tu znalazłaś. Nigdy nie miałam problemu ze streszczeniami. Może powinniście obejrzeć moje notatki z wykładów – kryptolog pewnie miałby niezłą zagwozdkę. ;-)

Babska logika rządzi!

Dzięki, Żurawinku. :-)

Nie smuć się, nie bądź taki smutas. Póki co, bal trwa, orkiestra zasuwa skoczne kawałki…

Babska logika rządzi!

To orkiestra heavy metalowa – na piły i siekiery. Z kombajnami w roli perkusji. Na świeżym (cha, cha, cha) powietrzu.

Babska logika rządzi!

Lepszy taki niż bezdenny smutek. ;-)

Babska logika rządzi!

Wisielec potrafi nieźle rozbujać balangę. ;-)

Babska logika rządzi!

Ale jednak dzielnie walczysz. :-)

Babska logika rządzi!

 Z zapartym tchem śledziłam tę walkę o ostatnie słowo w dyskusji xD

 

Ali, ta walka jeszcze się nie skończyła.

Żurawinku, ale ja już znam wynik. :-)

Babska logika rządzi!

Dokładnie, dopóki mortecius nie odklepał, to Finkla będzie go punktować. ;)

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Panowie, jest o wiele gorzej – będę reagować nawet na odklepywanie.

Być może już to zrobiłam. ;-)

Babska logika rządzi!

:-)

Babska logika rządzi!

Nie ma takiej zależności. Kwestia przypadku.

Babska logika rządzi!

Zaufaj mi, wiem, co piszę. ;-)

Babska logika rządzi!

Ufaj kobiecie. w męskim świecie to oksymoron. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

No to mały dowód, że zdarza mi się kimnąć.

Babska logika rządzi!

Bo tak śpiewacie “nie wierz nigdy kobiecie/ dobrą radę ci dam”. ;-)

Babska logika rządzi!

No, jeśli to śpiewała baba, to świetnie się maskuje… ;-)

Babska logika rządzi!

A może po prostu mężczyźni to przebrane kobiety? I muszą wygadywać takie rzeczy, żeby się nie wydało? ;-)

Babska logika rządzi!

Takie życie, które może być śmieszne. Przy odpowiednim kolorze okularów.

Babska logika rządzi!

Napisałam “okularów”. Chodzi o optykę, nie dilera.

Babska logika rządzi!

Raczej nie dodam nic odkrywczego. Treść robiąca wrażenie, a tekstu tak niewiele… Szacun ;)

 

Pozdrowienia i powodzenia!

Dziękuję, Haragitanai. :-)

Odkrywczy, czy nie, nowy komentarz zawsze cieszy.

Babska logika rządzi!

Zawsze możemy to wykorzystać jako nowy kierunek w offtopie. :-)

Babska logika rządzi!

:-)

Babska logika rządzi!

Przyznaję: kusi mnie, żeby pozostawić to bez odpowiedzi. Uznajemy remis?

Babska logika rządzi!

e no, a ja tu z zapartym tchem obserwuję tę walkę :P

Tak, Żurawinek zgodził się ze mną. ;-)

Babska logika rządzi!

To teraz ja się zgodzę z Tobą.

Babska logika rządzi!

Hej, hej

Dla mnie główna zaleta tego tekstu brzmi w umiejętnym niedopowiedzeniu i śladowych informacjach, które niosą za sobą coś więcej. Ilość znaków minimalna, a jednak kreujesz świat znacznie bogatszy, tylko to bogactwo zostaje do uzupełnienia w głowie.

Mimo że postapo to nie wydaje mi się takie smutne. Są i naukowcy i odpowiednie metody badawcze, a nawet elektroniczne gadżety. Trzeba tylko zacisnąć pasa i racjonować zapasy.

Udana miniatura.

Niewiele zdań, ale za to porządnie nasyconych treścią. Smaczny literacki kąsek do szybkiego przekąszenia. Podoba mi się kontrast między dziecięcym entuzjazmem a dorosłym wycofaniem w relacji tych dwóch panów. ;) 

Dziękuję, Zanaisie. :-)

O, ciekawe podejście. Ludzkość na ogół widzi tu smutek, czasami przerażające wizje. Ty podszedłeś do tematu jakoś bardziej optymistycznie.

Hmmm, niedopowiedzenia jednak stwarzają jakieś możliwości…

Można zaciskać pasa, jeśli widać światełko w tunelu.

Babska logika rządzi!

O, Crucis się dopisał. Dziękuję. :-)

Tak, taka mała przystaweczka. Zanim trzeba będzie przejść na witaminy kupowane za drewno. ;-)

Santiago pewnie by się obraził za nazywanie go dzieckiem. Chociaż, kto wie. Ale na pewno różnica pokolenia swoje robi.

Babska logika rządzi!

Pozostaje kwestia czy żywność i woda są tam odnawialne, czy coś rośnie, czy tylko niedobitki pożerają ostatnie zapasy. Jeśli to pierwsze, to nie widzę powodu do smutku. Ok, postapo, ale istnieje nadzieja. Kiedy wszystko jest w ruinie, to małe powodzenia znów zaczynają cieszyć.

Można zaciskać pasa, jeśli widać światełko w tunelu.

Właśnie. Byle do lepszych czasów ;)

Odmawiam odpowiedzi. Jak już niedopowiedzenia nieźle wyszły, to nie będę tego psuła. :-)

Babska logika rządzi!

Rzeczywiście widać, że jest tam jakiś większy świat i historia ukryta w tle. Chociaż świat zniszczony, "wyschnięty" itd.. w którym ludzie żyją w jakichś enklawach i wypuszczają się na poszukiwania dóbr wszelakich w strefy poza enklawami, to w fantastyce motyw klasyczny i stary. Tutaj chyba mamy akurat świat po jakiejś katastrofie ekologicznej. M.in. filmowe "Hardware", czy Zanaisowe opowiadanie świąteczne się przypominają. Ale wiadomo, umiejętnie zarysować świat i jego zaplecze historyczne w kilku zdaniach, to zawsze sztuka. Inna sprawa, że masz oczywisty handicap w postaci czytelników gatunkowych, którzy od razu odgadują i odczytują wszystkie tropy. Zresztą te tropy są tak oczywiste, że każdy ogarnięty odbiorca popkultury je zaraz wyłapuje (edit. a może to nie enklawy, skoro tam są slumsy jakieś a nie martwe strefy).

Mam jednak kilka wątpliwości. Świat zniszczony, wyschnięty, ale rozumiem pogoda się tam zmienia. Żebym nie pomyślał, że się od tej wichury np. rozpada deszcz, mogłaś dorzucić jakąś piaskową czy pyłową (jak np. w Interstellar") burzę. No i skoro mają tam laboratoria, działające skanery itp. to rozumiem, że technicznie u nich wszystko ok poza problemami z wodą. O żadnych skażeniach itp. nie wspominasz. Swoją drogą, rozumiem, że takich żebraków z okolic slumsów stać na sprzęt techniczny typu skanery DNA, sondy, pojemniki na próbki itp. Czyli to nie klimaty Mad Maxa, tylko raczej np. "Cybroga" (tego z van Damme ;)), a oni na jakimś "kontrakcie" zasuwają.

Od strony technicznej, powiem szczerze, że ten "trzydziestopięciolatek" mnie przyhamował. Po co tak kiepsko identyfikować postać? Potem mamy podany jeszcze dokładny wiek syna. Też zapytam, po co? Czy mamy sobie obliczyć, że tata został ojcem w wieku lat 19? To jakoś istotne dla fabuły i świata przedstawionego? Tam za tego trzydziestopięciolatka śmiało można np. "ojca" wstawić. Chociaż zastanawia mnie również, czemu służy wstawka o uszkodzonym kolanie? Przecież to lekarstwo to chyba nie na kolano? To ma nam jakoś scharakteryzować postać? W tak krókim szorcie oszczędnie wykorzystywałbym zdania, a tutaj mamy teraz postać, o której wiemy takie detale jak wiek i kontuzja kolana, które to informacje nie są nam chyba szczególnie potrzebne, i niewiele więcej.

Poza tym trochę też bohaterom gadka się nie klei. Syn, kiedy się odzywa, nie wspomina nic o zapłacie, tylko cieszy się cudowną możliwością wyprodukowania jakiegoś nowego leku (pewnie z tym cienko tam), a tu tata mu odpowiada coś o zapłacie za drewno. Potem jest wzmianka o dodatkowym zarobku, w sensie, że to drewno w ramach czegoś na boku… I to wciąż nie jest żadne nawiązanie do wypowiedzi syna. Potem dla odmiany syn gada o podwójnych porcjach czyli znów o zarobku, co nie nawiązuje w żaden sposób do cudowności lekarstwa (za pierwszym razem jakby go wręcz zachyciła perspektywa wynalezienia leku dla ludzi a nie jakiś zarobek). Być może w podtekście chodzi o to, że pewnie laboratorium zwyczajowo daje witaminy za drewno, ale jak zrobi z drewna lekarstwo, to da podwójne porcje (jedzenia? witamin?), jednakże ojciec pamięta, że czasem nic nie dostawał za takie znaleziska…

Z kolei tytuł albo jest lekko ironiczny i "w przenośni", albo sugeruje, że w przyszłości kulawi archeolodzy będą zabierali synów na wykopki i pracowali za garść witamin i czasem na boku sobie coś extra znajdą żeby dorobić.

No i mamy informację, że tam jest ściek (a obok żyją pewnie jacyś ludzie w slumsach, chyba że ta informacja o lokalizacji ma dotyczyć tego, co tam było w przeszłości). Czyli chyba nie jest tak całkiem sucho. A jednak ziemia jest tak wyschnięta, że trzeba uronić ciutkę cennej wody z manierki, żeby się w nią wbić sondą. I teraz. Ziemia sucha i twarda, odrobina wody zmiększcza ją, żeby weszła sonda (jak głęboko jest ta ziemia wyschnięta, że ta odrobina z manierki wystarcza?), Bo potem, to już kopią bez wody jak rozumiem?

Jako szorcik z oczywistymi ograniczeniami (chociaż limit miałaś jeszcze spooooory) to się oczywiście przyjemnie czytało, bo warsztat masz, a i konwencję lubię. No i sporo rzeczu niedopisanych można się domyślić. Ale to scenka ledwie i to w dosyć znajomej scenerii oraz bez fabuły w zasadzie.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dziękuję, Marasie. :-)

Kolejny komentarz dłuższy niż tekst. A przy tym bardzo konkretny. Podziwiam.

Świat zniszczony, wyschnięty, ale rozumiem pogoda się tam zmienia.

Tak, pogoda się zmienia. Nie jestem ekspertem, ale… Z grubsza, jeśli nad oceanem jest gorąco (powyżej bodajże 26 stopni), to robi się bardzo prawdopodobne, że zbuduje się z tego cyklon. A później takiej Katrinie będzie wszystko jedno, czy zrujnuje Nowy Orlean, czy tylko poprzesuwa wydmy po pustyni. Jakby nie było – lepiej nie oglądać tego z bliska.

Żebym nie pomyślał, że się od tej wichury np. rozpada deszcz, mogłaś dorzucić jakąś piaskową czy pyłową (jak np. w Interstellar") burzę.

Nie potrafię powiedzieć, czy spadnie deszcz. Niezależnie od zmian klimatycznych, Andy tam są, tuż nad oceanem i jeszcze przez jakiś czas tak zostanie. Chmury znad oceanu będą zostawiać deszcz i śnieg w górach. Coś tam będzie się przedostawać na drugą stronę pasma. Nie mam pojęcia, czy będzie tego na tyle mało, żeby wyparowało po drodze, na tyle dużo, żeby utrzymać, nawet na wyjałowionej ziemi, step albo bagna, czy coś pośrodku – a la Nil nawadniający poletka przy brzegach, a dalej pustynia. A skoro się nie znam, to wolę nie wchodzić w szczegóły pogody.

No i skoro mają tam laboratoria, działające skanery itp. to rozumiem, że technicznie u nich wszystko ok poza problemami z wodą. […] Swoją drogą, rozumiem, że takich żebraków z okolic slumsów stać na sprzęt techniczny typu skanery DNA, sondy, pojemniki na próbki itp.

To cyberpunk – jakiś sprzęt mają. Być może łatany kablami, żeby nadal działał. Potrzebują tego do wyszukiwania niezbędnych materiałów, to mają. Nie wchodzę w szczegóły, czy odziedziczyli go po dziadkach, ukradli czy dostali od rządu.

I chyba nie nazwałabym ich żebrakami. Nie żebrzą, tylko próbują wykopać coś pożytecznego.

Są slumsy, więc zapewne są i ci bogatsi. To oni mają laboratorium handlujące z okolicami.

O żadnych skażeniach itp. nie wspominasz.

Bez tej dżungli i z rozwalonym klimatem to już żadne skażenia nie są mi potrzebne. Wspominam, że Rio Negro zamieniło się w ściek, ale on nie musi być radioaktywny, żeby zatruwać.

Nie znam filmów, które wymieniasz.

a oni na jakimś "kontrakcie" zasuwają.

Hmmm. Nie chciałam wywołać wrażenia kontraktu ani pracy na etacie. Z nich tacy archeolodzy, jak z kopaczy biedaszybów górnicy. I taki sam socjal mają. Może tytuł jest niefortunny, nie wiem, Ty pierwszy zwracasz uwagę na taki problem.

Od strony technicznej, powiem szczerze, że ten “trzydziestopięciolatek" mnie przyhamował. Po co tak kiepsko identyfikować postać? Potem mamy podany jeszcze dokładny wiek syna. Też zapytam po co? Czy mamy sobie obliczyć, że tata został ojcem w wieku lat 19? To jakoś istotne dla fabuły i świata przedstawionego?

Tak, to istotne. Masz wiedzieć, że trzydziestopięciolatek już jest schorowany (kolano) i ma prawie dorosłego syna. Welcome back to Middle Ages.

Poza tym trochę się też bohaterom gadka nie klei.

Hmm. Dlaczego tak uważasz? OK, nie napisałam głośno i wyraźnie, że syn od początku cieszy się spodziewaną zapłatą, a nie abstrakcyjnym lekarstwem, ale to miałam na myśli. Wysokość oszałamiającej premii zostawiłam sobie na puentę. Ojciec zna życie i nie oczekuje kokosów.

Być może w podtekście chodzi o to, że pewnie laboratorium zwyczajowo daje witaminy za drewno, ale jak zrobi z drewna lekarstwo, to da podwójne porcje (jedzenia? witamin?), jednakże ojciec pamięta, że czasem nic nie dostawał za takie znaleziska…

Tak, z grubsza o to chodzi. Może nie nic, ale rzadko dostawał tyle, ile się spodziewał na pierwszy entuzjastyczny rzut oka. Bo może ich skaner nie łączy się z Internetem i ma nieaktualną bazę gatunków? Albo w laboratorium pracują sukinsyni, którzy notorycznie próbują oszukać kopaczy? Ale coś tam jednak dostają, skoro opłaca się iść i grzebać w ziemi przez kilka godzin.

No i mamy informację, że tam jest ściek (a obok żyją pewnie jacyś ludzie w slumsach, chyba że to informacja o lokalizacji to ma dotyczyć tego, co tam było w przeszłości).

To od razu informacja o lokalizacji, o przyszłości (w stosunku do teraz) i o stanie środowiska.

Czyli chyba nie jest tak całkiem sucho. A jednak ziemia jest tak wyschnięta, że trzeba uronić ciutkę cennej wody z manierki, żeby się w nią wbić sondą.

O wodzie już pisałam. Nie wiem, ile jej tam będzie. Bohaterowie kopią w suchym miejscu. Albo wszystkie takie są, albo te wilgotniejsze już zostały przeszukane.

Ziemia sucha i twarda, kropelka wody zmiększcza ją, żeby weszła sonda (jak głęboko jest ta ziemia wyschnięta, że ta odrobina z manierki wystarcza? Bo potem, to już kopią bez wody jak rozumiem?

Nie wiem, jak głęboko. Ale odrobina wody ułatwiła przebicie się przez najgorszą warstwę. Potem już kopią na sucho.

Tak, limitu miałam jeszcze mnóstwo, ale celowałam raczej w drabbla, więc liczyłam się ze słowami.

Babska logika rządzi!

Dzięki za wyjaśnienia. Chociaż te wieki średnie w dosyć bliskiej przyszłości (ok, Lech Jęczmyk zwiastował nowe średniowiecze od dawna, a i w Polsce jakby ciemne wieki wróciły) to trochę na wyrost i dosyć odległe imo skojarzenie od wieku ojca i syna do tego Middle Ages…

No ok. Cyberpunk… Ja bym dał np. zdanie, że on potrząsnął albo walnął obudowę tego skanera DNA żeby zadziałał i od razu wiadomo by było, że to nie nowiuśki nieśmigany sprzęt tylko demobil jakiś.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Dobry pomysł, dzięki. To już chyba spora zmiana, więc wstrzymam się z nią do rozstrzygnięcia.

Babska logika rządzi!

Ja tylko w kwestii, postu o zaufaniu, sto lat świetlnych temu zamieszczonego. 

Morty, lekko żartowałam, choć nie do końca, Finklo. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Tak na poważnie, to różnie z tym zaufaniem bywa.

Babska logika rządzi!

Finkla – bajka, nie dlatego, że się dobrze kończy, ale dlatego, że to świat, który nie zaistniał i zaistnieć nie może. 

Czy nie może, to nie wiem. Dla mnie wygląda, że idziemy w tę stronę. Ale obym się myliła.

Babska logika rządzi!

Tym razem nie zażarło, niestety. Poniekąd przez piękny tytuł, który tekstowi nadałaś. Wzbudził u mnie skojarzenia z klimatami a’la Strugackich “Trudno być Bogiem”, a prędko okazało się, że twoja archeologia to grzebanie w śmieciach (niejeden archeolog powiedziałby zapewne w tym miejscu, że słusznie:), a bardziej niż przyszłość liczy się w tej historii przeszłość (jako klucz do przyszłości).

Odniosłem też wrażenie, że jakby się uparł, choćby lekko, to zszedłby z tym do drabbla, lub w odwrotną stronę – możne by dopisać trochę znaków rozwijając pomysł w rasowego szorta. Wyszło coś pomiędzy, na pewno zabrakło elementu zaskoczenia, bo punkt ciężkości położyłaś na niebywałe frukta, jakie za swe znalezisko zgarną, lub nie, bohaterowie.

Czy podkreślenie wieku bohaterów było elementem budowy ich statusu społecznego (znaczy że biedota szybciej się rozmnaża)?

Dziękuję, Michale. :-)

Nie zażarło, to nie, siłą karmić nie będziemy.

Nie tyle w śmieciach, co pod ziemią. I to chyba chleb powszedni dla archeologa?

Pewnie by się dało zejść do drabbla, ale musiałabym ostro ciąć. Wolałam zostawić, jak wyszło.

Z wiekiem bardziej chodziło mi o to, że według naszych standardów ojciec jest jeszcze całkiem młody, a już ma zniszczony organizm. Ale tempo rozmnażania też chciałam pokazać, stąd wiek Santiago.

Babska logika rządzi!

Nie tyle w śmieciach, co pod ziemią. I to chyba chleb powszedni dla archeologa?

Masz rację. Ja to sobie wyobraziłem bardziej jako grzebanie na zwłokach upadłej cywilizacji, choć skoro szukają roślin to logiczne, że nie robią tego pośród ruin tyko na przykład na wysuszonej słońcem pustyni lub w wymarłym lesie. To chyba przez te wzmiankę o slumsach. I jeszcze ten ściek, bardzo to “urban”. Wyobraźnia skręciła mi nie w tym kierunku co trzeba.

No właśnie, Finklo, mam Ciebie za literackiego wyjadacza, który ma nosa do takich rzeczy i zna te wszystkie sztuczki, i aż mnie zaskoczyło trochę, jak słabo (może z pośpiechu) wykorzystałaś pewne elementy do przedstawienia tego, co sobie zamierzyłaś.

Nie zrozum mnie źle. Piszesz, że to taki “cyberpunk”, że stary sprzęt, a tego nie widać zupełnie w tych skanerach, sondach, pojemnikach na próbki. A wystarczyłoby jedno słowo czy zdanie więcej. Piszesz, że wiek ojca i syna miały jakieś znaczenie (zacofanie), a ja tego tak zupelnie nie odebrałem i i podobnie jak Michałowi, nie wydało uzasadnione. A wydało mi się to jedynie sztucznym zamiennikiem "mężczyzny" czy "ojca".

Podobnie te ścieki, slumsy, nie precyzują, a głównie mylą czytelnika odnośnie lokalizacji wydarzeń. Tytuł również nie do końca wybrzmiewa (ale to najmniej istotne).

Teraz jak czytam, co napisałaś o tym wyniszczonym organiźmie ojca, a mamy jedynie kolano kontuzjowane i źle zrośnięte, to już całkiem się dziwię. Kiepsko zrośnięte kolano zaraz mi nasunęło wizję jakiegoś fizycznego urazu, wynikłego z walki, akcji, upadku itp. i w sumie przez ułamek sekundy spodziewałem sie, że to jakoś dopowiesz dalej i że to ma znaczenie dla fabuły. Ale w życiu bym nie pomyślał, że źle zrośnięte kolano to jest symbol wyniszczonego organizmu…

To jeszcze jeden zaskakująco, jak na Ciebie, nietrafiony zabieg w tym krótki szorcie, a jest ich więcej.

Po przeczytaniu spalić monitor.

Kiepsko zrośnięte kolano zaraz mi nasunęło wizję jakiegoś fizycznego urazu, wynikłego z walki, akcji, upadku itp.

Fakt, wyniszczony organizm pełniej odmalowałby gruźliczy kaszel z krwawą plwociną (zapowiedź rychłej śmierci). Stare złamanie/uraz nasuwa skojarzenia z bujną/dramatyczną lecz zamkniętą już przeszłością.

Podobnie mijasz się ze stereotypowym wyobrażeniem tutaj: 

Kiepsko zrośnięte kolano wyjątkowo dawało się dzisiaj we znaki, pewnie zbliżała się wichura.

Ból w stawach/łamanie w kościach/ ból w źle zaleczonych ranach to raczej zwiastun zbliżającej się burzy. Tyle że tu nie powinno być deszczu i mamy klops. Maras ma sporo racji, zabrakło w tym szorcie precyzji. W znaczeniu takim, że w króciaku kilka haseł-kluczy wystarczy do zbudowania świata przedstawionego, tak aby starczyło znaków na fabułę, prezentacje bohatera i najlepiej jeszcze pointę. A tu momentami idziesz jakby w poprzek schematom i naszym mapom mentalnym. I to rodzi podświadome nawet, ale jednak dysonanse.

Chyba dlatego mi tym razem nie zagrało. Bo przecież sam pomysł i wykonanie są ok.

 

Panowie, hmmm, może chciałam za wiele zmieścić w krótkim tekście i sporo zostało w mojej głowie. To bardzo możliwe.

Acz fakt, że to niemal szkolny błąd.

Może nie jestem takim wyjadaczem, za jakiego mnie, Marasie, uważasz? Zamieściłam tu mnóstwo opek, ale to ciągle rozpoznawanie terenu walką. Bardziej instynkt niż świadome stosowanie tego czy innego środka. Głupiego humoru w tekstach nie potrafię okiełznać.

Z dopisaniem zdania o jakości skanera przyznałam Ci rację, ale wprowadzanie tej zmiany teraz wydaje mi się nieuczciwe – dodatkowe kilka czy kilkanaście słów w tak krótkim tekście to duża zmiana, a regulamin dopuszcza kosmetyczne.

Kolano. Z jednej strony stan organizmu – no, nie sugeruje wyniszczenia, ale skoro facet kuleje, to okazem zdrowia nie jest. Z drugiej stan medycyny – nie znam się, ale wydaje mi się, że złamanie to stosunkowo prosta sprawa, leczona już od wieków (nie to co lekarstwo na raka albo szczepionka na AIDS). A nie zostało przeprowadzone dobrze.

Prognozowanie pogody na podstawie stawów. Hmmm. Nie mam pojęcia, jaki to jest mechanizm, jakie wskaźniki organizm w ten sposób wyłapuje. Wilgotność? Chyba nie, bo bolałoby zawsze nad morzem, a tak chyba nie jest. Ciśnienie, jak barometr? Być może. Ale nie wiem, jak zachowuje się meteo przed nadejściem cyklonu. Skoro to układ typowy dla niżu, to ciśnienie pewnie jest niskie. Ale jak daleko od aktualnego miejsca cyklonu sięga? Czym obszar, przez który przejdzie wichura, różni się od terenu, który ominie z odległości stu mil? Nie wiem.

Pewnie się pośpieszyłam z publikacją i trzeba to było na spokojnie przemyśleć. Na pewno można było napisać lepiej.

Babska logika rządzi!

Cześć Finka !!!

 

Przeczytane.

Jestem niepełnosprawny...

Komentarzy masz tutaj natrzaskane, że hoho! Więc zamiast się rozwodzić, to napiszę tylko, że pod wpisem Asylum mogę się podpisać, bo fanem nie zostanę. Dla mnie, jak dla marasa, to jest zaledwie scenka i niestety nie porwała. Owszem jest tam coś, co bardziej podskórnie czuję jako fajny motyw, ale 1298k znaków, w których zamknęłaś swoją scenkę, to dla mnie za mało, żebym uznał ten tekst za kompletny i wciągający.

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Dziękuję nowym Czytelnikom. :-)

 

Dawidzie, miło, że zajrzałeś.

 

404, rozumiem. Nie porwało, to nie porwało i nie ma co z tym walczyć. Tak dla ścisłości: to jest 1,3k znaków.

Babska logika rządzi!

Dzień dobry, Finklo. 

Jak się widzi tyle komentarzy, to się przychodzi i szuka tego, co inni zobaczyli, albo też, czego nie zobaczyli ;) 

Ja już chyba jestem wyprany z wszystkiego, bo doceniam pomysł, doceniam wykonanie, ale opowiadanie niewiele we mnie zrobiło. A może już nie umiem w krótkie teksty? Niemniej pozdrawiam. 

I jeszcze jedno.

Nie wiem czemu, bo przecież to nic, ale jakoś zazgrzytało mi to, że podawałaś wiek bohaterów. Niby nie błąd, ale zwracam tylko uwagę na moje odczucie.

Dobrego!

 

http://tatanafroncie.wordpress.com/

Dziękuję, Meksico. :-)

No, trudno się nie zgodzić. Tak, każdy zagląda, co tu dają, że taki tłum się rzucił.

Nie jesteś również osamotniony w braku chemii z tekstem.

Ani w odczuciach co do podawania wieku. Ale chciałam pokazać, że młody w gruncie rzeczy facet już kuśtyka i ma całkiem dużego syna. Takie czasy nadchodzą…

Babska logika rządzi!

Efektowne i treściwe, mnie się podobało.

Podobnie jak Michał, zastanawiam się, jak wyglądałaby ta scena, gdybyś upchnęła ją w drabblu, albo przeciwnie – pociągnęła historię dalej.

Pozdrawiam!

Dzięki, Adamie. :-)

Do drabbla trzeba by ją było okroić. Chyba za bardzo, już raczej nie ma zbędnych falbanek. Rozwinąć by się dało, może nawet trzeba było.

Babska logika rządzi!

Najkrótszy tekst w konkursie, ale z rozwiniętym światem. Jestem pod wrażeniem sposobu budowania tej rzeczywistości poprzez szczegóły. Jednocześnie rozbijasz mit, że postęp cywilizacyjny musi iść w parze z poprawą warunków życia. Okazuje się, że można korzystać ze skanerów DNA, a jednocześnie nie mieć dostępu do jedzenia czy podstawowej opieki medycznej. Nie piszesz, dlaczego tak się dzieje – i chyba słusznie, bo pozostawiasz czytelnikowi pole do własnej interpretacji.

Dzięki, ANDO. :-)

No, zapewne najkrótszy, większość raczej ociera się o górny limit. Zobaczymy, czy taki gambit się opłaci…

O, a taki mit jeszcze istnieje? Zdawało mi się, że nierówności dochodowe ostatnio rosną. Ilu Polaków ma telewizory, ale trudno im związać koniec z końcem?

Babska logika rządzi!

Pamiętam jeszcze z czasów szkolnych taki mit. Nierówności dochodowe – trudny temat, chyba wolę pisać o fantastyce… Jestem bardzo ciekawa losów Twojego opowiadania w konkursie.

Trudno się nie zgodzić – z jednej strony nierówności są dobre, bo skłaniają do wysiłku. Z drugiej – zbyt duże i niemożliwe do pokonania powodują, że wszystko się wykrzacza i wybucha wojna, rewolucja albo chociaż kryzys.

Można to połączyć. ;-)

Też jestem ciekawa. Dożyjemy, zobaczymy.

Babska logika rządzi!

Strasznie przykra wizja przyszłości.

Powiem, jak Anet. Fajne :)

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Dzięki, Morgiano. :-)

No, jakoś ostatnio nie jestem nastrojona optymistycznie.

Babska logika rządzi!

A mi czegoś w tej scence zabrakło.

Jak przedpiścy, podziwiam Twoją zdolność do zaszycia całkiem sporej ilości informacji w tak niewielkiej ilości słów, na dodatek bez infodumpów, po prostu snując historię (może snucie nie jest tu najlepszym słowem). Warsztat oczywiście bez zarzutu.

Ale po przeczytaniu zostałam z obrazem dość typowego świata po katastrofie klimatycznej, w którym jest ponuro, biedno i choro, a całą tę zaawansowaną technologię, którą zdążyliśmy wynaleźć przed upadkiem, to możemy sobie wsadzić w… ziemię ;) Przy użyciu tak dobrze znanego i często ogrywanego motywu zabrakło mi czegoś, co sprawiłoby, że zapamiętam Twoją wizję – pomysłowych szczegółów, nietypowej formy, jakiegoś zaskoczenia. Są tam zaledwie sugestie ciekawych pomysłów, np. leki tworzone z drewna, czy ogólnie z materii organicznej. To interesujące, o tym chętnie dowiedziałabym się więcej!

Zatrzymało mnie umieszczanie półmetrowego kawału drewna w pojemniku na próbki – półmetrowa próbka… no, nie jest fizycznie niemożliwa, po prostu próbki kojarzą mi się raczej z czymś o mniejszych rozmiarach. Nie do końca pasuje mi też skrapianie wodą z manierki gleby, która i tak jest tak spieczona, że trzeba się przez pół godziny męczyć, by wbić w nią sondę. Jakoś mam wrażenie, ze ta odrobina płynu realnie w niczym by nie pomogła, a woda wydaje się w Twoim świecie dość cenna. 

Dzięki, Nir. :-)

Powolutku komentarze przekonują mnie, że opisałam sytuację zbyt skrótowo. Trudno, stało i napisało się.

No, gadżetami trudno się najeść. Rośliny miały miliony lat i miliardy prób na szukanie optymalnych rozwiązań na produkowanie cukrów i innych substancji z bardzo prostych związków. A my się dwutlenkiem węgla nie najemy.

Jakie próbki, takie pojemniki. ;-) W tym przypadku zanoszą do laboratorium całe drewno, które wygrzebią, więc używają dużych, na ogół podłużnych pudełek, a nie probówek.

Przyznaję, że nie testowałam, ile wody potrzeba, żeby zmiękczyć ziemię. Nie wiem też, na jakiej grubości jest najbardziej spieczona. Możliwe, że przesadziłam.

Babska logika rządzi!

 emocjonował się szesnastoletni Santiago

Nie mógł się cieszyć, jak normalna młodzież? :P

 Ja to poniosę.

"To" możesz wyciąć.

 rozpływają się niczym denga

Mieszana metafora. Denga się roznosi i jest jej coraz więcej, a nadzieje rozpraszają i jest ich coraz mniej. Zupełnie inne rzeczy.

 

 

Krótkie i dołujące. Trochę może za krótkie. Migawkowe…

 można wiele przekazać w niewielkiej liczbie zdań

A tak, można. Tylko… czy na pewno tak wiele? Na pewno zarysowałaś bardzo konkretny świat, a dalej?

 Teraz mogę się bronić, że komary i inne karaluchy jakoś tam dostosują się do nowej sytuacji.

Komary są i na Syberii. I w londyńskim metrze (osobny gatunek!), i u mnie w piwnicy (naprawdę!). Zdolne bestie.

 Albo że z Amazonki przynajmniej bajora zostaną.

Czy jest na sali geolog? Przypuszczam, że powinny zostać, ale to nie moja działka.

 pomimo takiego rozwoju technologii sytuacja ekonomiczna nie pozwala, aby korzystała zeń całość społeczeństwa

Ślimaczku, doprawdy. Rozwój technologii nigdy nie rozwiąże wszystkich problemów, nawet wszystkich ekonomicznych, a już na pewno nie zmieni zjadaczy chleba w aniołów.

jaki mogą mieć kłopot z syntezą witamin

A my teoretycznie mamy dość jedzenia dla wszystkich mieszkańców planety – a jednak klęski głodu są…

 Chciałam pokazać, że chłopak marzy o rzeczach wielkich (dla niego), ojcu wystarczy coś względnie małego.

Moim zdaniem wyszło, choć to dość typowe zestawienie młodości ze starością (trzydzieści pięć lat…).

 Nie mam pojęcia, czy łatwo je zsyntetyzować. Te cząsteczki prawo– i lewoskrętne… No, ja wiem, że to nie są bardzo skomplikowane związki.

Zależy, które. Zasadniczo w syntezie chemicznej powstaje racemat, który potem trzeba rozdzielić, a to kosztuje, ale związki organiczne często się wytwarza za pomocą zmodyfikowanych (albo nie) grzybków i bakterii, i one robią z taką skrętnością, jak trzeba.

 I naprawdę można je zsyntetyzować z ropy naftowej (substrat organiczny), z rud metali już nie :)

Metale są centrami katalitycznymi witamin, troszkę bym dodała :P

jednak te kopalniane krasnoludy czymś się żywią. ;-)

Grzybami? Czytałam takie coś kiedyś…

 Uniwersum łatwo domyślne, bo prawdopodobne.

Nie. Łatwo domyślne, bo korzystające z klisz – to nie wada! Wszystko już było. Ale prawdopodobne ono jest w sensie, w którym użyłby tego słowa Arystoteles, nie współczesny matematyk.

 postapo chyba najlepiej wychodzi przy minimum środków.

Nie zawsze, ale często.

I ostatnio wydaje się dominować jakiś chory system wartości, w którym liczy się tylko kasa. Jeśli nie zarabiasz dwóch średnich krajowych i nie jeździsz wypasioną bryką, to jesteś nikim. :-(

Nie do końca kasa, choć w dużej części. Ale – tak, ludziom już do reszty odbiło.

 Mimo że postapo to nie wydaje mi się takie smutne. Są i naukowcy i odpowiednie metody badawcze, a nawet elektroniczne gadżety. Trzeba tylko zacisnąć pasa i racjonować zapasy.

I to też jest prawda. Polecam też Dicka “Przechodnią planetę” (”The Planet of Transients”).

Z nich tacy archeolodzy, jak z kopaczy biedaszybów górnicy. I taki sam socjal mają. Może tytuł jest niefortunny, nie wiem, Ty pierwszy zwracasz uwagę na taki problem.

Hmm. W sumie… skądś ten sprzęt mają.

 Welcome back to Middle Ages.

Middle Ages didn't look like this.

 Bohaterowie kopią w suchym miejscu. Albo wszystkie takie są, albo te wilgotniejsze już zostały przeszukane.

W mokrym drewno gnije (choć w bagnie się przechowuje, to skomplikowane) i tam bym nie szukała.

 Finkla – bajka, nie dlatego, że się dobrze kończy, ale dlatego, że to świat, który nie zaistniał i zaistnieć nie może.

Szeroka definicja bajki – obejmuje całą fantastykę.

 archeologia to grzebanie w śmieciach (niejeden archeolog powiedziałby zapewne w tym miejscu, że słusznie:)

Bo tak jest XD

 bardziej niż przyszłość liczy się w tej historii przeszłość (jako klucz do przyszłości)

Co sugeruje "archeologia" w tytule, inna rzecz, że może faktycznie niefortunna. Archeolodzy szukają artefaktów, paleontolodzy i paleobotanicy – organizmów.

Z drugiej stan medycyny – nie znam się, ale wydaje mi się, że złamanie to stosunkowo prosta sprawa, leczona już od wieków (nie to co lekarstwo na raka albo szczepionka na AIDS). A nie zostało przeprowadzone dobrze.

Zależy. Przykłady z własnej linii mitochondrialnej: ja złamałam palec u nogi w wieku, pi razy oko, lat dwunastu. Prześwietlili. Zagipsowali. Kule dostałam, ale nawet mnie nikt nie uczył z nich korzystać (później się dowiedziałam, że robiłam to źle). Jak teraz spojrzysz, to nie widać, ale czasami przeskakuje mi coś w kostce (a jestem – teraz! nie wtedy – doświadczonym piechurem, choć fatalnym biegaczem, także z tego powodu) i boli. Chodzę normalnie, ale to nie było duże złamanie, tylko paliczek, poza tym jeszcze rosłam. Moja babcia w wieku lat dziewięćdziesięciu załapała się na tzw. w archeologii (podobno – drakaino?) złamanie zastawne (przedramienia – chodzi o takie, jakie powoduje bliskie spotkanie z królem czarnoksiężnikiem Angmaru, ale w dzisiejszych czasach o wiele częściej spotyka starsze panie, które upadły i trafiły ręką w krawężnik) – bo upadła i uderzyła się o krawężnik. Prześwietlili. Nastawili. Zagipsowali. Do końca życia narzekała, że zrosło się źle. Nie dało jej się skłonić do ćwiczenia tej ręki (inna rzecz, że ja nie umiem nikogo do niczego skłonić). I było widać. Zrastanie się złamań zależy od wielu czynników, a stan odżywienia i opieka to jeszcze nie wszystko. Choć, oczywiście, sporo. Na przykład czytałam, że palenie spowalnia ten proces – może zanieczyszczenie powietrza też? W każdym razie facet niestary, a kulejący kojarzy mi się bardziej ze zmartwieniem – jak utrzymam rodzinę, skoro pewne zajęcia są dla mnie niedostępne?

Ilu Polaków ma telewizory, ale trudno im związać koniec z końcem?

Sprzedać telewizor :P

 Przyznaję, że nie testowałam, ile wody potrzeba, żeby zmiękczyć ziemię. Nie wiem też, na jakiej grubości jest najbardziej spieczona. Możliwe, że przesadziłam.

Możliwe…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dzięki, Tarnino. :-)

Nie mógł się cieszyć, jak normalna młodzież? :P

Mógł, ale chciałam zawrzeć trochę emocji w tekście. ;-p

"To" możesz wyciąć.

Niby tak, ale zostawię – obydwaj coś tam niosą; pudełka, sondy i sprzęt do kopania nie lewitują. Chłopak chce ponieść znalezisko. Właśnie to.

Mieszana metafora. Denga się roznosi i jest jej coraz więcej, a nadzieje rozpraszają i jest ich coraz mniej. Zupełnie inne rzeczy.

Wiem. Ale i tak mi się podoba – porównanie do choroby mówi coś o bohaterze i jego grupie społecznej. A koniec w obu stronach metafory żałosny.

Może za krótkie. Dołujące miało być. Skarbów archeologicznych się w chmurach nie szuka…

Na pewno zarysowałaś bardzo konkretny świat, a dalej?

A dalej to albo ich ludzkość przetrwa, albo nie. Ojciec i tak nie dożyje…

Komary są i na Syberii. I w londyńskim metrze (osobny gatunek!), i u mnie w piwnicy (naprawdę!). Zdolne bestie.

Komary już wcześniej zostały uprawdopodobnione. O, londyńskie metro dorobiło się własnego gatunku? Nie wiedziałam.

to dość typowe zestawienie młodości ze starością (trzydzieści pięć lat…).

Zgadza się.

Witaminy. Czyli znajomy krasnolud nie do końca kłamał? ;-)

A czym się różni prawdopodobieństwo Arystotelesa od matematycznego?

Ale – tak, ludziom już do reszty odbiło.

Najwyższa pora, żeby wahadełko wychyliło się w drugą stronę.

W sumie… skądś ten sprzęt mają.

Już się umawiałam z Marasem, że po wynikach dopiszę kilka słów sugerujących, że to stary szmelc.

Middle Ages didn't look like this.

I know. Still, I can see similarities.

W mokrym drewno gnije (choć w bagnie się przechowuje, to skomplikowane) i tam bym nie szukała.

Zgnilizna też ma swoje DNA, które może kryć niespodzianki. Penicylina nie powstała na sterylnej pustyni.

Co sugeruje "archeologia" w tytule, inna rzecz, że może faktycznie niefortunna. Archeolodzy szukają artefaktów, paleontolodzy i paleobotanicy – organizmów.

Hmmm. Coś w tym jest. Kierowałam się tym, że archeolodzy szukają pozostałości z przeszłości, której już nie ma.

Złamania. Prawda, że czynników wpływających na gojenie jest mnóstwo. Ale czy podczas lektury pomyślałaś, że facet jest potomkiem Twojej babci i odziedziczył geny opornie reagujące na gips? A chodzenia o kulach chyba nie uczą. Jak moja babcia miała, tośmy jej pokazywali, jak my byśmy to robili. Aha, i właściwą wysokość też musieliśmy dobrać metodą prób, błędów i obmacywania sprzętu połączonego z mamrotaniem, że to musi się jakoś dać zmienić, a te dziurki do czegoś służą…

Sprzedać telewizor :P

Z jakiegoś dziwnego powodu na ogół nie chcą się rozstawać z tym cudeńkiem. A przecież do biblioteki niedaleko i książki prądu nie żrą…

Babska logika rządzi!

Troszkę się zawinąłem w skorupę ze swoim stwierdzeniem, a jeżeli na to bliżej popatrzeć, to może należałoby się odwinąć. Wyglądało to następująco:

podoba mi się, jak potrafisz umieścić ważne wiadomości o swoim świecie w półsłówkach i niedopowiedzeniach. W szczególności zręcznie pokazujesz, że pomimo takiego rozwoju technologii sytuacja ekonomiczna nie pozwala, aby korzystała zeń całość społeczeństwa,

a efekt jest taki:

Sytuacja ekonomiczna. A teraz każdy korzysta z dobrodziejstw rozwoju? (…) Zdaje się, że nierówności dochodowe i majątkowe mają się świetnie.

Ślimaczku, doprawdy. Rozwój technologii nigdy nie rozwiąże wszystkich problemów, nawet wszystkich ekonomicznych, a już na pewno nie zmieni zjadaczy chleba w aniołów.

Nie to próbowałem wyrazić. Niektóre przejawy rozwoju technologii upowszechniają się skuteczniej, inne słabiej (ilu ludzi w skali świata ma smartfony, a ilu dostęp do dializ w razie potrzeby?). Tutaj właśnie mamy przykład “słabiej”: skanery DNA, możliwość indywidualnego doboru leków pod genom i ekstrahowania ich z czego popadnie, a przeciętny człowiek nic z tego nie ma. Spójrzcie, zwracam na to uwagę jako na przekonujący element kreacji świata przedstawionego, a nie jako na błyskotliwe odkrycie filozoficzno-ekonomiczne.

PS. Nawiązanie do Słowackiego zdecydowanie doceniam!

Ślimaku, mam nadzieję, że nic Cię nie uraziło w mojej odpowiedzi. Chciałam wyrazić przekonanie, że już teraz rozwój nie dotyczy wszystkich w takim samym stopniu, to i nie trzeba kryształowej kuli, by twierdzić, że w przyszłości również tak nie będzie.

Ot, taki koronawirus. Moi rodzice przechodzili, moje rodzeństwo przechodziło, prezydent przechodził. Nie wydaje mi się, że te osoby były leczone dokładnie tak samo, tak samo długo czekały wykonanie testu, na wizytę u fachowców w celu ocenienia powikłań…

Babska logika rządzi!

Nie, nie czuję się w żaden sposób urażony. Zgadzam się z Twoim przekonaniem i od początku pisałem, że zręcznie je przedstawiłaś w tym opowiadaniu, tylko zapewne sam nie najzgrabniej to wyraziłem, skoro wraz z Tarniną przypisałyście mi w tym miejscu jakieś utopijne tory myślenia.

Toż piszę, że ja Ci nie przypisywałam.

Babska logika rządzi!

W porządku, widać błędnie zrozumiałem Twoje pytanie A teraz każdy korzysta z dobrodziejstw rozwoju? jako polemiczne. Dobrze, że sobie wyjaśniliśmy!

A moja babcia, jak sobie teraz przypomniałem, na pewnym etapie usilnie próbowała wypośrodkować sobie idealną długość kul pomiędzy dwiema zapadkami, od czego kule nabierały przykrej tendencji do nagłego składania się pod ciężarem.

Nieee, raczej retoryczne.

Myśmy w ogóle z początku nie wiedzieli, że to się zmienia. Jakoś daliśmy radę. Ale pośrodku? To się w ogóle trzymało chociaż przez chwilę?

Ups, ale coś się offtop zrobił o chorobach mojej rodziny. Zmieńmy na inny.

Edytka: Gdybym bardzo chciała uzyskać pośrednią długość, to kule chyba zazwyczaj mają gumowe nakładki na końcach. Spróbowałabym wepchnąć coś do środka – kawałek kartki złożony na osiem, dwie dwuzłotówki czy cóś…

Babska logika rządzi!

To się w ogóle bardzo opornie przesuwało, ze znacznym tarciem, dlatego przez kilka chwil mogło się utrzymać między pozycjami, ale niestety nagle puszczało.

Zmiana offtopu?… Możemy przejść do leczenia prezydenta. W sumie nie przypuszczam, aby był leczony inaczej niż przeciętny obywatel: dopóki sprawy nie zaczną iść w całkiem niewłaściwą stronę, kilka podstawowych leków w zupełności wystarczy. Możliwe wprawdzie, że lekarz odczuwał imperatyw w rodzaju “jestem osobistym lekarzem prezydenta, muszę zrobić – choćby symbolicznie – coś więcej niż dla przeciętnego obywatela”, ten aspekt mi trudno przewidzieć.

Zdaje się, że sporo głów państw przez to przeszło. Ciekawam, jaka jest umieralność wśród nich i czy podobna, jak wśród plebsu.

Lekarstwa może i te same, ale obstawiam, że prezydent nie musi się dodzwaniać na wiecznie zajęty numer, nie jest leczony przez teleporadę, lekarstwa dostaje zaraz po przepisaniu, bez czekania, aż ktoś z rodziny skończy pracę i pojedzie na drugi koniec miasta, jeśli leży pod respiratorem to nie od handlarza bronią… Może nawet rodzina może go odwiedzać.

Edytka: I jeszcze policja nie wydzwania i nie każe robić cyrku, żeby udowodnić, że człowiek siedzi w domu.

Babska logika rządzi!

Większość tego, co piszesz, jest bardziej istotne w przypadku, gdy prezydent przechodzi chorobę ciężko, jak to się zdarzyło na przykład w Czechach. Jeżeli mówimy o typowym, przeziębieniowym kontakcie z naszym nowym koronawirusem, rzeczywistą różnicę czyni to, co dodałaś na końcu.

Pytanie o statystykę ciekawe, nie wiem, gdzie można by znaleźć takie dane, a na pewno trudno byłoby o ich wiarygodność – przypomina mi się chociażby Tanzania, do dziś nie wiadomo, czy ten ich przywódca zmarł na Covida i to utajnili, czy raczej na co innego.

Czyli dla każdego (każdej greckiej literki) coś miłego.

O, wiarygodność statystyk to w ogóle odrębny temat.

Babska logika rządzi!

Mógł, ale chciałam zawrzeć trochę emocji w tekście. ;-p

https://instantrimshot.com/index.php?sound=rimshot&play=true :)

 Chłopak chce ponieść znalezisko. Właśnie to.

Aha. Przyjmuję.

 Wiem. Ale i tak mi się podoba – porównanie do choroby mówi coś o bohaterze i jego grupie społecznej. A koniec w obu stronach metafory żałosny.

Mówi. Ale metafora jest mieszana…

 Ojciec i tak nie dożyje…

Wszyscy kiedyś umrzemy. Ulubiona_emotka_Baila.

 Witaminy. Czyli znajomy krasnolud nie do końca kłamał? ;-)

XD

 A czym się różni prawdopodobieństwo Arystotelesa od matematycznego?

Miałam zasadniczo na myśli "prawdopodobieństwo", o którym mówi w Poetyce, czyli poczucie (ze strony odbiorcy) naturalności sytuacji w sztuce. W dziełach logicznych, o ile pamiętam, nie zajmuje się problemem prawdopodobieństwa.

 Najwyższa pora, żeby wahadełko wychyliło się w drugą stronę.

Może i pora, ale w jakiej płaszczyźnie? Bo kiedy słyszę, że problemem jest brak empatii, to opadają mi ręce. Problemem jest głupota, wygodnictwo, krótkowzroczność – pomagać trzeba z głową! Ech, temat-rzeka.

 Still, I can see similarities.

Everything is similar to everything else in some ways.

 Zgnilizna też ma swoje DNA, które może kryć niespodzianki. Penicylina nie powstała na sterylnej pustyni.

Prawda, prawda. Grzybki ^^

 Kierowałam się tym, że archeolodzy szukają pozostałości z przeszłości, której już nie ma.

Paleontolodzy też…

 Ale czy podczas lektury pomyślałaś, że facet jest potomkiem Twojej babci i odziedziczył geny opornie reagujące na gips?

Yyy… nie?

 A chodzenia o kulach chyba nie uczą.

Ja słyszałam, że uczą (parę lat po fakcie), ale nie doświadczyłam tego.

 Z jakiegoś dziwnego powodu na ogół nie chcą się rozstawać z tym cudeńkiem.

Właśnie…

Spójrzcie, zwracam na to uwagę jako na przekonujący element kreacji świata przedstawionego, a nie jako na błyskotliwe odkrycie filozoficzno-ekonomiczne.

yes

 wraz z Tarniną przypisałyście mi w tym miejscu jakieś utopijne tory myślenia

Trochę muszę ukrócić tę moją zgryźliwość… heart

 jeśli leży pod respiratorem to nie od handlarza bronią

… Finklo, Ty już żyjesz w świecie cyberpunka? #humorWisielczy

 Pytanie o statystykę ciekawe, nie wiem, gdzie można by znaleźć takie dane, a na pewno trudno byłoby o ich wiarygodność – przypomina mi się chociażby Tanzania, do dziś nie wiadomo, czy ten ich przywódca zmarł na Covida i to utajnili, czy raczej na co innego.

Statystykę też robią ludzie. Którzy mają swoje interesy. Czasem źle pojęte…

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mówi. Ale metafora jest mieszana…

Ja wiem, że ona nie jest idealna. Ale i tak mi się za bardzo podoba, żebym chciała ją wywalić.

Prawdopodobieństwo Arystotelesa. Aha. Czyli to coś, co nie jest niezwykłym zbiegiem okoliczności.

Może i pora, ale w jakiej płaszczyźnie? Bo kiedy słyszę, że problemem jest brak empatii, to opadają mi ręce. Problemem jest głupota, wygodnictwo, krótkowzroczność – pomagać trzeba z głową! Ech, temat-rzeka.

Definiować problem można różnie, trudno tu odróżnić przyczyny od skutków. Co leży u podstaw? Może chory system wartości, może laicyzacja, może głupienie społeczeństw, może ten drobiazg, że głos głupców jest najlepiej słyszalny i każdy go zrozumie… Nie podejmuję się podać odpowiedzi.

Everything is similar to everything else in some ways.

True, true…

Paleontolodzy też…

No też. OK, paleontologia lepiej oddawałaby to, co robią bohaterowie. Ale kojarzyłaby się z dinozaurami, a tego kierunku bym nie chciała sugerować.

Yyy… nie?

A widzisz, czyli reagujesz zgodnie z moimi zamiarami. Przynajmniej z grubsza.

… Finklo, Ty już żyjesz w świecie cyberpunka? #humorWisielczy

Ja żyję w świecie finklowym – wesołym, sympatycznym, logicznym, dającym się sprowadzić do w miarę prostych zasad… No, w takim fajnym. I jest w nim miejsce na różne gatunki humoru, z wisielczym włącznie. :-)

Ludzie, którzy próbują majstrować przy statystykach, myślą, że one służą do zakłamywania rzeczywistości.

Babska logika rządzi!

Nie podejmuję się podać odpowiedzi.

Też się nie podejmuję, ale na pewno nie jest to niedobór mccoyizmu.

Ale kojarzyłaby się z dinozaurami, a tego kierunku bym nie chciała sugerować.

Prawda.

Ja żyję w świecie finklowym – wesołym, sympatycznym, logicznym, dającym się sprowadzić do w miarę prostych zasad…

Ha, ha, gdzie można kupić bilety? :D

I jest w nim miejsce na różne gatunki humoru, z wisielczym włącznie. :-)

yes

Ludzie, którzy próbują majstrować przy statystykach, myślą, że one służą do zakłamywania rzeczywistości.

Są kłamstwa, ohydne kłamstwa i statystyka :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ludzie pewnie nie są źli, mają wystarczająco dużo innych wad.

Tarninko, to nie kwestia biletów, tylko mózgu.

Są kłamstwa, ohydne kłamstwa i statystyka :)

I do której grupy zaliczymy to, statystycznie rzecz biorąc, często powtarzane hasło? ;-)

W moim świecie statystyka pozwala odkryć ciekawe rzeczy. Ale jeśli opierasz się na zafałszowanych danych, to nie licz, że dojdziesz do czegoś wielkiego. Mimo to często ktoś próbuje udowodnić swoją tezę metodą masowania liczb. Niestety, tłumy zazwyczaj to łykają… A to trochę jak z historią – jeżeli nie znasz, to jesteś zmuszony do popełniania w kółko tych samych błędów.

Babska logika rządzi!

Ale jeśli opierasz się na zafałszowanych danych, to nie licz, że dojdziesz do czegoś wielkiego

A do wielkiej głupoty?

I do której grupy zaliczymy to, statystycznie rzecz biorąc, często powtarzane hasło? ;-)

A kto powiedział, że podział jest wyczerpujący? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A do wielkiej głupoty?

A, prawda. To jest bardzo możliwe. :-D

Ale mam taki nastrój, że mi się ten slogan o statystyce nie podoba (co nie wyklucza, że za tydzień sama go użyję). To nie statystyka jest kłamliwa, tylko ludzie, którzy nią manipulują. Albo innymi ludźmi. Albo…

Babska logika rządzi!

Tekst krótki, to i komentarz zbyt długi nie będzie.

Ryzykowny pomysł, by sięgnąć po takie, a nie inne miejsce akcji przy tak krótkim opowiadaniu, ale bazując na swojej umiejętności rozważnego gospodarowania znakami (oraz niechęci do lania wody ;)) potrafiłaś zrobić z niego atut tego tekstu. Szort jest zamknięty, jasny, jeśli chodzi o przekaz i mocny w kwestii wydźwięku. Nie wdarł się też humor. ;-)

Można trochę żałować, że nie ma tego świata trochę więcej, ale wynika to z faktu, że jest on interesujący (jako koncepcja literacka, nie jako miejsce do życia ;)). Nie wskazuję tego w żadnym razie jako wady tekstu.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Dzięki, CM-ie. :-)

Już miałam parę komentarzy dłuższych od komentowanego utworku.

Ja wiem, czy miejsce ryzykowne? To bardzo znany las jest. A niedługo będzie były. :-(

Faktycznie! Chyba nikt jeszcze nie pisał, że poczuł się rozbawiony. Pewnie wszystko przede mną.

Więcej świata musi sobie Czytelnik dośpiewać. I ci bardziej muzykalni (tak to sobie tłumaczę) uważają ten fakt za zaletę.

Babska logika rządzi!

Chyba nikt jeszcze nie pisał, że poczuł się rozbawiony

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

OK. Rozbawiłaś mnie.

Czyli ten punkt już mamy odhaczony.

Babska logika rządzi!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jasna sprawa. :-)

Babska logika rządzi!

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Dzięki, Anet. :-)

To fajnie. ;-)

Babska logika rządzi!

Heh… Finklo, Finklo, nawet nie wiesz jak bardzo ten pomysł wydaje mi się dobrym pomysłem wyjściowym… I jak żałuję, ze nie zrobiłaś z tym czegoś, by poza ów punkt wyjściowy wyjść. Jak padło już w komentarzach przedmówców – mało słów, dużo treści… Ale z tego można było całkiem niewielkim nakładem dodatkowych akapitów, nadal dużo poniżej limitu, zrobić bardzo uderzającą wizję z pogranicza dystopii i postapo… Naprawdę, ale naprawdę, to się aż prosi o dokręcenie śruby nastroju.

Szkoda, bo w sumie w dyskusjach jury widać było, ze nie tylko ja tak widzę ten tekst – a jednocześnie wiem dobrze, ze potrafiłabyś to w ten sposób zrobić.

 

Dziękuję, Jurorze Wilku. :-)

Pewnie mogłabym coś zrobić z nastrojem, ale postawiłam na minimalizm. W tym czuję się o wiele lepiej. Cóż, nie wyszło.

Babska logika rządzi!

Ależ to nadal mogło być minimalistyczne. Bo zamiast rozbudowy o parę akapitów, alternatywnie można było pogłębić emocje w tych, które już są. W każdym razie tekst na pewno zwrócił uwagę, nie tylko moją.

Taaak? Hmmm. Zawsze myślałam że budowanie nastroju wymaga więcej tekstu. I to takiego z przymiotnikami, opisami… A w emocje to ja nie umiem z definicji.

Babska logika rządzi!

Był taki jeden, Hemingway, czy jakoś tak, w sześciu słowach potrafił nastój zbudować. On potrafił, to i Finkla by podołała :-)

 

To tam był nastrój? Ja widziałam gołe informacje, za którymi stała paskudna historia.

Babska logika rządzi!

Nastrój, podobnie jak zło, nie jest substancją.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdyby był, zamknęłabym w słoiku i doprawiała szczyptą niektóre teksty. ;-)

Babska logika rządzi!

Ale pilnowałabyś daty ważności? :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hmmm. Trudne pytanie. Z jednej strony nie wierzę zbytnio, że o północy feralnego dnia produkt staje się niejadalny. A w prostych związkach nie ma co się zepsuć. Ale jeśli gópia ruska armia ma mocno przeterminowane żarcie, to nie chcę być w ich grupie.

Ale z trzeciej strony – czytałam kiedyś Homera. OK, tłumaczenie, ale jednak. Jeśli jego triki ciągle działają, to czy ta substancja kiedykolwiek traci ważność?

Babska logika rządzi!

 

Bardzo treściwy szort – mimo że liczy niewiele ponad tysiąc znaków, każdy fragment wprowadza jakieś nowe szczegóły i łatwo można sobie dopowiedzieć realia, w których rozgrywa się scenka, czy problemy, z jakimi zmagają się bohaterowie. Szkoda, że tak krótko, bo zabieg z przedstawianiem świata za pomocą niedopowiedzeń miał potencjał i w odrobinę dłuższej formie (wiadomo, w obrębie limitu) historia mogłaby naprawdę rozbłysnąć. Tutaj scenka dość szybko się urywa i pozostaje jednak pewien niedosyt. Literacko bez zarzutu – tym razem bardzo oszczędnie, bo postawiłaś na ekonomię językową zamiast (jak przeważnie) na barwny dobór słów.

Wizja postapokaliptycznego świata nienowa, ale szczególnie uderzająca ze względu na wybór miejsca akcji; z powodzeniem wpisuje się w temat konkursu.

 

Edit: Zapomniałam dodać – bardzo udany, intrygujący tytuł, zdecydowanie zwraca uwagę. :)

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

Dzięki, Jurorko Black_cape. :-)

No, wydawało mi się, że nie ma co się rozpisywać. Dla chwilowego drobiazgu pozbywamy się czegoś, co za kilkadziesiąt lat może być na wagę złota, platyny, bitcoina czy co tam wtedy będzie na topie.

Ale tak działają prawa ekonomii, teorii gier…

Tak, byłam pewna, że opko jest na temat. :-)

Babska logika rządzi!

Jakieś dwie panienki miały w pewnym momencie możliwość nabycia kawałka ziemi za cenę dwóch kiecek. Wybrały kiecki. Kawałek ziemi nazywa się dziś Manhattan.

Also: gdyby człowiek znał przyszłość, toby nie był człowiekiem. Przepraszam za gnomiczność, ale niewyspana jestem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A ja nie twierdzę, że to dzisiejszy wynalazek…

Babska logika rządzi!

Dystopia. Dystopia człowieka, ale też natury. Upadek zieleni i tego, co niegdyś było normalnością na Ziemi. Krótkie, ale treściwe. Fajne (na lic. Anet)!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Dziękuję, Barbarzyńco. :-)

No, bez natury to my cienko przędziemy.

A, nie umiem lać wody…

Babska logika rządzi!

Cześć, Finkla

Ładnie zarysowany świat i bohaterowie. Relacja syn – ojciec wyszła naprawdę dobrze. Postacie mają swój charakter, a tekst jest krótki. Zwięźle napisane i z przekazem. Mi się podobało :) 

Pozdrawiam!

Sen jest dobry, ale książki są lepsze

Dziękuję, Młody pisarzu. :-)

Na ogół wychodzą mi zwięzłe teksty, to w drugą stronę jest problem. Miło mi, że Ci się spodobało.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka