
Dla kogo pisać? Po co? Dla siebie? Dla innych? Zwykłem na te pytania odpowiadać w ten sposób, że jedni rozwiązują krzyżówki, grają w gry umysłowe, a drudzy ćwiczą pamięć i rozwijają wyobraźnię w nieco inny sposób? Drudzy snują te właśnie opowieści dziwnej treści. Uważają, że są winni sobie i innym coś – tym innym, którzy dawno odeszli. I dlatego wspominają bliskich i własne dzieciństwo, a wspominając skrobią.
Albo zmyślają od zera historyjki, by uciec od szarej rzeczywistości, by teleportować się za pomocą miejsca akcji gdzieś daleko, daleko, gdzieś het, het.
Albo jeszcze inaczej: prowadzą dziennik, by uciec przed tym fatalnym rodzajem czasu, który przelatuje przez palce. Bo chcą zatrzymać czas i ten dzień, który jest dla nich z jakiegoś powodu ważny, jest wart zapamiętanie, no właśnie: zastopowania. Chcą, by ich marne życie nabrało sensu, by coś znaczyło.
A co jest najbardziej dołujące dla tych, co uprawiają prozę i piszą opowiadania? Jej wielość i różnorodność. I brak możliwości monetyzacji tej właśnie lapidarnej, w porównaniu z powieściami, twórczości, bo kto by chciał płacić za opowiadania albo szorty. Nasza praca ginie więc w całej masie podobnych. Liczymy na to, że ktoś nas zauważy, że nas odkryje, a tymczasem... może to wina nasza i naszego niedoskonałego warsztatu, zbyt małego talentu... a tymczasem praca, którą wykonujemy jawi się jako nikomu niepotrzebna na tle tylu innych lepszych, bardziej kunsztownych czy wręcz wybitnych. Cóż na to można poradzić, że jesteśmy ludzką masą, że jest nas obecnie tak wiele miliardów na świecie? A swoją drogą, to dziwne, że nawet kajzerka w sklepie ma swoją ustaloną cenę, a nowelki-bagatelki nie mają, bo zero nie jest wartością.
Ponawiam więc na koniec pytanie: dla kogo i po co uprawiać ten rodzaj sztuki? I odpowiadam: dla siebie, a przy okazji dla innych, dla zwykłej ludzkiej satysfakcji, choć z drugiej strony... ta satysfakcja to objaw próżności, którą ja osobiście potępiam.
maciekzolnowski@wp.pl
komentarze: 1557, w dziale opowiadań: 1544, opowiadania: 329