- Opowiadanie: Odpryskowy - Gromowładny

Gromowładny

Opowiadanie uczestniczy w konkursie „Tu był las” projektu Zapomniane Sny: https://www.zapomnianesny.pl

Jeśli podoba Ci się ta inicjatywa, rozważ darowiznę na stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot: https://pracownia.org.pl

 

Za betę dziękuję znajomym, m.in. Wicked G.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Biblioteka:

Użytkownicy, Finkla, black_cape

Oceny

Gromowładny

Kolory były zbyt właściwe.

Miały dodatkowy wymiar. Miały ciężar skierowany do wewnątrz. Miały smak niemożliwych krzywych. Zwijały się w zapachy prostopadłe do światła. Były chimeryczne: hiperboliczne, stygijskie i samolśniące, wszystkie naraz.

Jednocześnie były bardziej – silniej – realne niż cokolwiek, co Dyes widział w życiu i po nim. Nie sądził, że zdarzy mu się to drugi raz.

Powiedzieć, że obraz widziany przez dziurę w ścianie Nieba przyciągał wzrok, to jak nazwać magmę ciepłą czy huragan powiewem. Prawda, w ogólnym sensie. Niepojęte niedopowiedzenie w każdym innym.

Dyes ukroił kolejną sekundę.

Niebiańskie bramy, zniszczone ciśniętym przez niego piorunem, podjęły zawieszony ruch. Wokół niego runęły tony anielskiego żelaza i eksplodowały łomotem. Nagły hałas pomógł mu uwolnić wzrok od wyrwy i nadrzeczywistego obrazu za nią.

Niebo było martwe i puste. Nie było szczątków, śladów walki, zniszczeń. Nie było zniszczeń oprócz najbardziej widocznego.

Dyes dopuścił do siebie kolejną sekundę. Jego szaty załopotały w podmuchu wiatru. W powietrzu zawirowały pióra zgładzonych aniołów. Do końca broniły mu dostępu, ich dusze rozszarpywane ostrzem jego umysłu, ich metaliczne ciała rozrywane błyskawicami z jego dłoni; musiały nie wiedzieć, że pełnią straż na próżno.

Tron był pusty, a przed nim Drzewo przebijało posadzkę i sufit, a przed Drzewem znajdowała się studnia. Sadzawka. Fontanna.

Woda była chłodna i odświeżająca; z każdą odciętą sekundą, w której zagłębiała się w jego jestestwo, czuł jak jego umysł się rozszerza, wypełniony nabrzmiewającą wiedzą.

***

Dyes Gromowładny. Król Zdobywca. Ascendent. Ten, który wyjrzał poza swoje zmysły i znalazł więcej, niż człowiek powinien być w stanie znieść. Ten, który wspiął się po Drzewie aż do zaświatów. Jeszcze go nazwą własnymi tytułami i imionami, uczynią bogami i herosami swoich własnych, małych, nieważnych religii. Każda będzie niosła odprysk Prawdy, ale wszystkie się będą mylić co do tego, co po końcu.

Kiedyś zaświaty może i były miejscem odpoczynku dla zmarłych; zmarłych ze wszystkich Ziemi, jak teraz rozumiał. Każda na innej Gałęzi Drzewa; teraz widział, że nie wspinał się w górę, lecz w dół. Niebo było na pniu, a wszystkie ludzkości zsuwały się po nim w końcu tutaj.

Niebo zatem było rezerwatem, chroniącym przed zsuwaniem się dalej, w nicość. Zatem kiedy powstała Wyrwa…

W tym wszystkim pobrzmiewała nuta fałszu.

Dyes napił się jeszcze, usiadł pod Drzewem Światów i spojrzał przez wyrwę Poza.

Przestał odcinać sekundy; wyłączenie się spod władzy czasu pomagało spojrzeć na wszystko z boku, a właśnie to musiał zrozumieć. Wszystko.

***

Niebo, filar przebijający te wszystkie zbiegające się w nim światy, nie było rezerwatem. Zbudowano je, aby w nim wszystkich zatrzymać. Było więzieniem, złotą klatką.

Mógłby to zignorować. Mógłby odwiedzić inne Gałęzie i je podbić; ale wiedział teraz, jak bardzo są podobne do jego własnej i wiedział, że inne Ziemie nie stanowiłyby dla niego wyzwania.

Klatki buduje się, aby utrzymać w środku coś niebezpiecznego. Coś, czego się boimy, że będzie kąsać, ale nie tak bardzo, żeby od razu pozbawić życia.

Dyes podszedł do Wyrwy. Udowodni im, że popełnili błąd. Czas zejść z Drzewa.

Miał Las do podbicia.

Koniec

Komentarze

Cześć!

 

Ciekawy pomysł, ale momentami miałam wrażenie, że troszkę przesadziłeś z opisem. Masz tu dużo elementów: przejęcie nieba, władza nad czasem, bohater ciskający pioruny, drzewo światów, ale to wszystko wydają mi się niezbyt ze sobą połączone. Mam wrażenie, że jednak trochę tu znaków zabrakło i ta kreacja jest niepełna. Podobało mi się ujęcie tematu konkursowego i motyw klatki. Zejście z drzewa też nabrało nowego znaczenia.

Jeszcze go nazwą własnymi tytułami i imionami, uczynią bogami i herosami swoich własnych, małych, nieważnych religii.

Czemu własnymi?

Kiedyś były może i miejscem odpoczynku dla zmarłych; zmarłych ze wszystkich Ziemi, jak teraz rozumiał. Każda na innej Gałęzi Drzewa;

Co było miejscem odpoczynku?

A to “Ziemi” jest ciekawe, bo nie bardzo pasuje odmiana jak “ziemia” czyli “ziem”, ale to powinien być dopełniacz liczby mnogiej. Interesujące. 

Woda była chłodna i odświeżająca; z każdą odciętą przez niego sekundą, w której zagłębiała się w jego jestestwo, czuł jak jego umysł się rozszerza, wypełniony nabrzmiewającą wiedzą.

Dużo tych zaimków. I do kogo się odnoszą?

Trochę się pogubiłem w opisach. Tworzą klimat, tylko nie do końca wiem jaki :) Raz na jakiś czas przydałoby się coś bardziej namacalnego, żeby się można było przytrzymać.

Choć to zapewne kwestia moich preferencji 

@Alicella:

Co było miejscem odpoczynku?

Ups, słowo mi się zjadło. “Kiedyś zaświaty może i były…”

 

Czemu własnymi?

Różne kultury przerobią jego historię i włączą w swoje mitologie. Będzie nazywany Zeusem, Jupiterem, generalnie tym bogiem ojcem niebios i burzy. *Dyēus to zrekonstruowany praindoeuropejski bóg nieba, protoplasta niejako, stąd też ukradłem koncept.

 

A to “Ziemi” jest ciekawe, bo nie bardzo pasuje odmiana jak “ziemia” czyli “ziem”, ale to powinien być dopełniacz liczby mnogiej. Interesujące. 

Szczerze, na sto procent nie jestem tego pewien. Chodziło mi o wiele planet nazywających się Ziemia, alternatywnych wersji.

Dużo tych zaimków. I do kogo się odnoszą?

Wszystkie do bohatera, ale jednego w sumie mogę się łatwo pozbyć.

 

@zenont: no niestety, poszedłem w boga z praindoeuropejskiej mitologii wspinającego się po nordyckim Yggdrasilu (przy którym znajduje się studnia wiedzy), aby szturmować bramy chrześcijańskiego Nieba, które ma lovecraftiańską dziurę w ścianie. Nie celowałem w przyziemne klimaty :D

Pomysł dobry, jednak zagęszczenie informacji w stosunku do objętości tekstu trochę przytłacza. Myślę, że jest duży potencjał do rozbudowy. 

 

A na razie powodzenia w konkursie ;) 

 

Pozdrowienia! 

No trochę trudno się to czytało. Może rzeczywiście za dużo elementów "upchnięte" w takiej objętości, żeby było klarownie. Co nie zmienia faktu, że pomysł ciekawy, a te początkowe synestezje przyjemnie zagrały na wyobraźni :) Pozdrawiam!

Spodziewaj się niespodziewanego

A ja tu się zastanawiałem, czy za bardzo nie powtarzam informacji i czy za łopatologicznie ich nie wykładam…

 

Następnym razem może spróbuję trochę rozcieńczyć tekst.

Haragitanai, NaNa – dzięki za feedback.

Odnoszę wrażenie, Odpryskowy, że powziąłeś postanowienie, aby zawrzeć treść w jak najmniejszej liczbie znaków, skutkiem czego powstało opowiadanie mocno skondensowane, które, niestety, niespecjalnie przypadło mi do gustu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przysięgam, że mi tak samo wychodzi! :<

Hmm, Gromowładny, nieodparcie kojarzy mi się z powieścią Sniegowa i z kimś w ciele smoka. Czy Dyes to Zeus? Dye to barwniki w anglo? Korzystasz z wielu zmysłów mieszając je z sobą. 

Dla mnie trochę za mało treści w stosunku do ozdobników. 

Przepraszam, jestem chyba z tych konkretnych, którzy lubią "mięso" w tekście. Pojawiają się pojęcia: niebo, złota klatka, rozdarcie zasłony. Nawet ładne, lecz niewiele z tego wynika, musiałabym sobie wymyślić do tego historię. ;-)

 

Powodzenia w konkursie!

 

Coś puka, stuka, słyszę dźwięk. Dzięcioł trójpalczasty, bardzo rzadki, można go spotkać w naszej Puszczy. Wykuwa dziuple w martwych drzewach, głównie sosen i zajada się kornikami. Fot. A. Wajrak.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Przysięgam, że mi tak samo wychodzi! :<

Odpryskowy, sugeruję abyś nie pozwolił, żeby Ci samo wychodziło, spróbuj nad tym zapanować, okiełznać. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@regulatorzy: No tak, po prostu brakuje mi doświadczenia czy też umiejętności, żeby spojrzeć z boku i móc stwierdzić, czy tekst jest w porządku, czy też ma sens wyłącznie w mojej głowie, a postronni widzą tylko bełkot.

 

Ale nawet jak teraz jestem tego świadom w przypadku tego tekstu, to i tak nie bardzo wiem, jak mógłbym go poprawić – a to tekst już odleżany, bo napisałem go we wrześniu (pierwotnie był na Zderzenie Światów).

 

@Asylum: yeah, protoplasta Zeusa i paru innych: https://en.wikipedia.org/wiki/Dy%C4%93us

Troszkę mu zmieniłem imię tylko.

Rozumiem, Odpryskowy. :-) sprawdziłam i spodobało mi się zdjęcie nieba z chmurami w linku. ;-)

Do złudzenia przypomina Twoje opko!

 

Edytka: Pisanie i wysyłanie tego samego tekstu na inne konkursy chyba nie jest najlepszą strategią?

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Został odrzucony, więc leżał tylko na dysku i się kurzył. A tu się nagle trafił konkurs, gdzie pasował.

Dyes? Czy to od Dies Irae? Bo jeśli nie, to cała moja interpretacja dotycząca Apokalipsy, śmierci Boga, którego brak na tronie i wszystko co wyczytałem pomiędzy wierszami jest o kant kuli potrzaskać ;) Co do samego tekstu, to nie czytało się go źle, ale też trochę brak mi tutaj czegoś, co by ten tekst upłynniło. Pomysł jest ciekawy, ale zbyt skrótowy, za dużo miejsca zostawiasz IMHO do interpretacji.

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Skompresowałeś tak, że bez programu otwierającego trudno cokolwiek zrozumieć ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Zaśmiane na głos :D

Cześć Odpryskowy !!!

 

Pięknie napisane, dla mnie trudnym językiem. Powodzenia w konkursie!

Jestem niepełnosprawny...

Bardzo skondensowane, ale interesujące. Widzę nawiązania do co najmniej kilku mitologii co lubię. Powodzenie!

Z którego to roku? Wydaje mi się że popracowałeś nad zasobem słownictwa od czasów Zegarmistrza, albo to konwencja gdzie mogłeś użyć trudniejszych słów w celu tworzenia kolejnych paradoksów.

Koncept dobry, mogłaby z tego być książka dla Fabryki słów, którą dla odmiany idzie przeczytać z czystym sumieniem. Zastanowiłbym się nad pociągnięciem dalej tego bohatera badassa i może, kto wie, sprzedanie duszy za parę złotówek; Myślę, że z chęcią by wzięli jakby odrobinę ograniczyć słownictwo, tak by 7-8 klasiści dali radę bez słownika.

dawidiq150, nilfheim: dzięki za dobre słowo

tymoteusz: Nie no, pierwszą wersję Zegarmistrza… napisałem… Jezu, prawie cztery lata temu, w marcu 2018… i to był przecież mój ~drugi tekst.

 

Obecne teksty powstały dużo później – Gromowładnego napisałem w sierpniu zeszłego roku, Float w marcu, Barowe rozważania przy piwie w czerwcu. W 2019 nic nie napisałem, dopiero pod koniec 2020 coś znowu zacząłem dłubać.

 

Co do tego tutaj: szczerze, to absolutnie nie mam pomysłu co mógłbym z tym tekstem jeszcze zrobić; potrzebowałem wyrzucić z głowy koncept człowieka szturmującego bramy pustego Nieba i siekącego anioły, który mi się zalągł przez lekturę Kill Six Billion Demons. I tyle. Dodałem od siebie koncepcję Lasu, sięgnąłem po protoplastę bogów piorunów, zmiksowałem z innymi mitologiami, dodałem kapkę lovecrafta, ukradłem krojenie czasu od Pratchetta. Ale na co Dyes trafi w Lesie albo co go doprowadziło do ataku na Niebo – to najlepiej pozostawić wyobraźni czytelnika.

 

Takie ultra badassy na dłuższą metę się nie sprawdzają, albo przynajmniej ja nie dałbym rady udźwignąć historii.

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Cieszę się :)

Spodobały mi się początkowe synestezje, ale im dalej w las, tym częściej zdarzało mi się potknąć, jakbyś nie do końca władał nad używanymi metaforami i rozbestwiły się nieco, powyżerały dziury w tym, co właściwie chciałeś przekazać ;) Tekst zdecydowanie skondensowany, mnóstwo tu motywów, tropów i warstw. Czytając miałam co chwilę wrażenie, że już łapię, łapię Twój zamysł, ale zawsze wtedy skręcałeś nieoczekiwanie, zaczynałeś nową ścieżkę, więc koniec końców zostałam z tą łyżeczką literackiego koncentratu i nawet nie wiem, czy mi smakowało, czy nie. Trzeba by dolać wody!

 

 

Miś przeczytał. – I co? – Nic.

Dolać więcej wody – zapamiętam :P

Interesujący świat, wizja całego lasu Yggdrasilów jest imponująca.

Ale trochę mi zabrakło fabuły – na razie to tylko statyczny opis sytuacji, rozpoznanie terenu. Działania mają się dopiero zacząć.

No i źródła imienia bohatera też nie załapałam.

Babska logika rządzi!

Przyznam, że to dziwne pod kątem fabularnym – coś takiego dzieje się jako punkt kulminacyjny fabuły o ascendencie, albo to prolog następnej o zejściu do Lasu. Efektem jest taka właśnie wyjęta z czasu pocztówka.

 

Co do imienia, to miałem przelotnie pomysł nazywać go za każdym razem imieniem innego boga burzy – Zeus, Jowisz, Indra, Susano-o etc. Ale stwierdziłem, że to byłoby za dużo zamętu.

 

Dziękuję za feedback :)

Dobrze dobrałeś betującego, bo klimaty mocno wickedowe ;) Rzekłbym, że nawet miał kiedyś Wicked na portalu opowiadanie o wędrówce po Drzewie Światów ;)

 

Początek nieco wymagający przepchnięcia się, ale… Ale wciągnęło. I nawet zaskoczyło pewnymi zwrotami tego, jak główna postać ukazuje swoją percepcję i swoje widzenia świata. A także jak Ty, jako autor, powoli odsłaniasz istotę i cele owego bohatera. Taka mikromitologia z tego wychodzi, w dodatku niejednoznaczna pod względem tego, kto jest kim i dlaczego i jak kogo oceniać.

 

A to, co jest tu główną wartością, to otwartość świata, pozwalająca myśleć więcej o tym, co może dziać się w tym świecie.

 

Tytuł też daje dodatkowy kontekst i podpowiedź co do interpretacji.

 

Ano, bardzo sobie cenię Wicked G i jego feedback :)

 

Bardzo się cieszę, że się podobało (i że do antologii trafiło :P) :)

 

Nie mogę chyba przypisywać sobie zbyt wielu zasług za kreację świata, bo to po prostu miks znanych mitologii (wręcz tych najbardziej znanych), a do tego sam miks powstał jako bezpośrednia inspiracja innymi takimi miksami :D

 

Tekst wyróżnia się świetnym operowaniem słowem – naprawdę czuć fantastyczność tej historii, czuć, że jest opowiadana nie z ludzkiej, a boskiej perspektywy. Narracja jest dobrze wyważona, zdania oszczędne, celne i przykuwające uwagę. Sporo pozostaje w niedopowiedzeniu, a mimo to udaje się zarysować przekonującą, wyrazistą wizję. Z punktu widzenia światotwórstwa mamy do czynienia ze zgrabną syntezą systemów wierzeń, która wypada naturalnie dzięki umiejętnemu prowadzeniu opowieści.

Do tematu przewodniego nawiązuje w zasadzie głównie Yggdrasil, bo Niebo zostaje do lasu tylko porównane – z tekstu nie wynika jasno, że Niebo faktycznie tym lasem jest. Ciekawie za to w kontekście konkursu wybrzmiewa zapowiedź przełomu („Czas zejść z Drzewa”), który ma się stać udziałem Dyesa.

Remplis ton cœur d'un vin rebelle et à demain, ami fidèle

@black_cape

Cieszę się, że się podobało, dziękuję za feedback.

 

Niebo nie jest lasem. Niebo jest… taką półką w pniu Drzewa. Na każdej Gałęzi jest alternatywna Ziemia, tak więc to Drzewo jest Drzewem wszystkich Ziemi.

Inne Drzewo zawierałoby wszystkie wersje jakiegoś innego świata; tak więc Las zawiera multiwersum światów.

Nowa Fantastyka