Profil użytkownika


komentarze: 69, w dziale opowiadań: 44, opowiadania: 22

Ostatnie sto komentarzy

Suzuki co do internetu to zły przykład:) Żadnej ksiażki, może jedynie ze dwie kolorowanki dla dzieci:)

@exturio wybacz, ale co mam za te 4 złote? książkę wypożyczona na 2-3 dni. Nie porównuj tego z posiadaniem ksiażki. Zakup by mnie interesował w granicach ok 20 zł.

A w biblotece która mam koło siebie nie mam już nic do czytania. Natomiast wyprawa do miejskiej to 5,6zł plus 10 zł miesięcznie, średnio mnie to przekonuje mimo wszystko - licząc że mogę wypożyczyć 2 książki na raz czyli musiałabym być tam średnio 8-10 razy w miesiącu conajmniej , czyli wyszło by mnie to 65 zł, a to znaczy, że wole opłacić za to internet i zapłacic dziecku połowe miesięcznych obiadów w szkole. Jednym słowem mniej czytam, bo książki są za drogie, tak czy inaczej. A kwestia tego co tracą/zyskują wydawcy na współpracy z Empikiem.. sądzę że zyskują bo inaczej by tego nei robili, a że narzekaja.. jest takie stare porzekadło "daj palec a zechce całą rekę".

Wiecie kiedy ostatnio kupiłam coś w Empiku? a właściwie w Kmpiku jeszcze?:) ze 20 lat temu, więc jakos nie poczuwam się do tego że to moja wina że ksiązki są drogie:P

a.k.j to ja sie spytam inaczej.
1. Jak często czytasz ksiązki? Jak często je kupujesz? A jak często byś je kupował gdyby były połowe tańsze?
2. Przykład mojego starszego syna: wyczytał po pare razy to co ma w domu, wyczytał wszelkie interesujące go pozycje w bibliotece szkolnej (miejską mam kawał drogi , poza tym miesięczne opłaty, plus dojazd .. mówią same za siebie) i teraz zamiast się uczyć to nie czyta książek a ogląda filmy, ale wiem, że jak mu coś ciekawego podrzucę to zostawi film i zacznie czytać. A nie uważam żebym miała jakiegoś nad wyraz wyjątkowego i jedynego takiego w świecie syna:).
A ja przyznam szczerze, że obecnie czytam tylko to co uda mi się znaleźć w necie, albo jak w pracy sie nudzę to ściągnę z półki, zamknę sie w biurze i poczytam trochę. Kwestia taka że jak mam wydac 40 zł na ksiażkę to niestety szkoda mi.

Hehe chociaż tak sobie pomyślałam, że jakby tak wytoczyc ze dwie, trzy sprawy przy takim jawnym przeginaniu i to odpowiednio naglośnić, to z pewnością kolejne pojawiajace się opisy na ksiązkach były by już ostrożniejsze:)

Poszukaj Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji ( z dn. 16.04.993 r. Dz. U. Nr 47, poz. 211; z późn. zm.)
Zgodnie z art. 3 ustawy czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta.Zgodnie z art. 3 ustawy czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. ( ...) nieuczciwa lub zakazana reklama ( i dalej) Reklama reklama wprowadzająca klienta w błąd i mogąca przez to wpłynąć na jego decyzję co do nabycia towaru lub usługi. Mamy z nią do czynienia gdy powstałe na jej podstawie wyobrażenia nie są zgodne ze stanem rzeczywistym, decydujące znaczenie mają wyobrażenia adresatów reklamy, a nie opinie reklamujących.

Tak że masz prawo podać do sądu wydawcę za umieszczenie nieuczciwej reklamy, kwestia tylko czy gra warta świeczki.

Robert tak się tylko spytam wierzysz we wszystko co pisza? Te 6% nie bardzo bym im starczyło na opłacenie kosztów pracowniczych na markecie wielkości 10k, a teren, energia, transport i cała sterta innych działań marketingowych czy wydatków biura głównego? Niestety nie moge ci tu przytoczyc liczb, mimo że nie sygnuje swoich wypowiedzi imieniem i nazwiskiem, co za problem sprawdzić kto pisze, a umowa nie pozwala:) Nawet na produkcji własnej (pieczywa) jest dużo wieksza marża.

A tak z innej beczki , są jeszcze jakieś sieci księgarni poza podanym to Matrasem, albo tanie internetowe z ciekawymi zasobami?
Wychodze z założenia, że jak sie nam nie podoba Empik to poprostu nie ma co tam kupować, a miło bylo by sie wymienić dostawcami od których zakupujecie książki.

Robert wybacz ale, tym ostatnim stwierdzeniem mnie rozbawiłeś:) Oczywiście, że sobie wyobrażam, tak się składa że akurat mam wzgląd w ceny zakupu w Tesco i w ceny sprzedaży - pracuję tam obecnie niestety. A myślisz, że ile tesco zarabia na produktach? 5%? Na produktach 2 w cenie 1 jeszcze maja dodatnią marże, to chyba wystarczy. A co do piwa to mówiłam o cenie wyprodukowania  ( razem z kosztami energetycznymi i pracowniczymi) jednej butelki piwa wraz z etykietą. Myślisz, że producent sprzeda ci piwo po kosztach?

Adaś a co do skutków ewolucyjnych to każdy je może w mniejszym lub większym stopniu odwrócic na swoim podwórku, trzeba chcieć. Zdziwiłbyś sie ile pytań ma 6 letnia dziewczynka po obejrzeniu na komputerze programu o dinozaurach i czym mam sie niby wspierać, żey zaspokoić jej ciekawość,  jak nie ksiązkami :P

Tak ale liczysz tylko transport od wydawcy do magazynu głównego. Podejrzewam że koszty dystrybucji w obrębie sieci juz pokrywa sam Empik. Bo jakoś nie wierze w sytuację gdzie wydawca jezdzi po każdej placówce i zostawia po kilka książek:)

Nie tylko w Polsce. Koszt produkcji jednej z konsoli to 100 $ a końcowy klient dostanie ja za 250$.

Tak dla poparcia to koszt wyprodukowania 1 butelki piwa (nie bede podawać marki, żeby nie robic reklamy albo antyreklamy)  to ok 80gr w sklepie srednio cena sprzedaży 3,49 zł.

Ja pracuje w nim od kilkunastu lat mniej wiecej. Liczysz marże końcowego sklepu. To wlicz w to cały proces dystrybucji to ci wyjdzie. Cenę detaliczną dla klienta końcowego minus koszty produkcji. Owszem są branże gdzie ten procent jest mniejszy, ale uogulniając wychodzi mniej więcej tyle.

Chodziło mi o to że problem wysokich kosztów dystrybucji to nie tylko problem książek, kupujesz sok, masło, spodnie i do producenta trafia z tego 30%, może czasem wiecej troche z lokalnych produktów. Tak poprostu działa rynek. Fakt, że te koszty mozna by obniżyc jeśli komuś rzeczywiście zależało by na rozpropagowaniu czytania, ale myslicie że zarówno Empikowi czy wydawcom czy chociażby ministerstwu kultury zależy na tym? Raczej watpie,  im chodzi o zysk, jak wiekszości. A takie sa prawa rynku jak juz mówiłam i jeśli ktos na tym potrafi korzystać to zarabia i tyle. Widocznie wydawcom tez to się w jakis sposob opłaca albo ida po najmniejszej lini oporu, bo mamy naprawdę szerokie możliwości promocji i wykorzystania zasobów jakie nam daje technika, trzeba tylko dobrze poglówkować i wydawcy mogli by się wyrwać spod monopolisty.

I tak mi się skojarzyło , np w 82r.  ( wiem ze dla niektorych to zamierzchłe czasy) Fantastyka kosztowała 50 zł ( była to równowartość 2,5 kg ziemniaków - cos koło 17 zł za 1kg) teraz kosztuje 10 zł ( w przeliczeniu na ziemniaki to 10-15 kg )

Ja głownie ze względu właśnie na ceny przerzuciłam się na czytanie zamiast z papieru to z monitora, i jedynym zakupem ksiązek są imprezy dzieciaków (oboje książki lubią bardzo i jak tak popatrze na swoją rodzinę - ta dalsza również -  to powiedzmy ze 25% faktycznie nie czyta - cała reszta bardzo chętnie). Nie wiem tylko czemu was tak dziwi 50% marży, generalnie koszty dystrybucji to z reguły w wypadku większości produktów ok 60-70% ceny (ok 30% - dostaje producent).

Niby śmieszny, dziecinny i banalny pomysł z gadającym sprzętem,  ale rozbawiło mnie wykonanie i pewne podteksty w tekscie spowodowały, że odczułam pozytywny pstryczek energi.

Trzy razy się zabierałam, aż w końcu zachęcona komentarzami prawie przeczytałam.  Wybacz, ale strasznie ciężko sie mi to czytało, nie wiem czy kwestia budowy zdań czy napakowanie w nich różnorodnych określen. Jak dla mnie romansidełko podszyte technologia i jakąś tam pseudoreligijną, nie do końca spójną wizją. Nie przypadło mi to do gustu.

Ah... tak nie bardzo wiem co dalej powiedzieć, bo nie umiem tak dokładnie wyciagać myśli na papier jak ty. Choć czasem miałam wrażenie, że własnie myślisz za mnie,albo raczej czytam swoje własne mysli, zmusiłeś mnie do glebszego zastanowienia się nad pewnymi sprawami. Tekst tak głeboko wszedl mi w świadomość i troche namieszał mimo, że bardzo zgodny jest z tym co zawierała, że nie potrafię dokładnie wyartykułować tego co we mnie wzbudził, może później.. w każdym bądź razie bedzie mi się jeszcze długo kołatał po głowie.

p.s. jest parę literówek, ale niestety tekst mnie na tyle pochłonał, że cieżko mi się było oderwać i je zaznaczyć

też jest potwierdzeniem istnienia czegoś więcej poza mięsem, kośćmi i organami
A może to ja tak naprawdę nie chciałem ich odnaleźć
Nie robił tego z w  większą

Nie czytałam go gdzie indziej, raczej porównanie do anioła i samo imie mi nasunelo wcześniej takie skojarzenie. Ale wcale nei przeszkodziło to w delektowaniu sie opowiadaniem.

Poza tymi czerwonymi oczami Lucjana, reszta mnie mocno pochłonęła. Mimo, że zakończenie było do przewidzenia, coś to opowiadanie ma w sobie, co przykuwa moją uwagę.

A ja mam pytanko innej kwesti: Grzesiek czy Maciek w końcu?:) Ale przyznam, że zaciekawiło mnie i chętnie przeczytam ciąg dalszy.

Offtop to tu już się dawno tak naprawdę i uświadomił mi jeszcze jedną rzecz.

Teraz lepiej, ale nadal nie tłumaczy to graficznej róznicy, a jedynie zastosowanie. Wiem może się czepiam, ale to moje zawodowe zboczenie:)

Bardzo ładnie faktycznie:
Firefox can't find the server at http.

Rozbawiło mnie, a to dobry znak:) Podobało mi się to stopniowanie powagi tekstu, bo powodowało to element zaskoczenia puentą.

Adam a możesz dokładnie wyjaśnić czym jest myślnik, albo w jaki dokładnie sposób należy go zapisywać (cos na kształt 3/4 szerokości liter w czcionce, czy jakoś tam inaczej? ) dla mnei to zawszebyła pozioma kreska w połowie lini, ale pewnie jest jakieś bardziej usystematyzowane określenie, jeśli to tak razi.

Widzisz a mi nikt wcześniej nie powiedział, że to nei myślnik, kreska pozioma to kreska pozioma i tyle. Co prawda Word nijak nie chciał sam mi tego zmieniac mimo, że miał w autokorektę wstawione, ale już sobie z nim poradziłam i następnym razem wstawiać będę myślnik.

Dla mnie jest czymś co napedza moje działania - co prawda w moim wypadku to nie pisarstwo, a próby jedynie. Jeśli nie mam czegoś co sprawia mi przyjemność, pochłnia moje myśli i pozwala realizować założone cele, stoje w miejscu i rzeczywistość robi sie szara. Jak jedno z kilku innych zainteresowań pozwala mi skrystalizować, w takiej czy innej formie, moje obserwacje świata, odczuć z nimi związanych. Oczywiście, że chciałabym na tym zarabiać:) kto by nie chciał, ale jak i kilka innych tego typu działalnośc,i na które podaż jest dużo większa od popytu, trzeba to robić naprawde dobrze.
A z orsonem nie zgodze się, że pisarstwo to nie tylko opowiadanie historyjek, czesto autor pragnie przekazać duzo więcej niz tylko płaska wymyslona historie. Wiesz jaka jest rożnica miedzy ksiażkami o Wiedźminie na przykład, a jego filmowa wersja? ( i nie mówie tu o okrojonej fabule).

Przyznaję się bez bicia, że już nie wiem jak mam napisać, to co chciałam powiedzieć, żeby zostało to zrozumiane właściwie. Nie neguję koniecznosći wytykania błedów językowych, jedynie chciałam zachęcić do bardziej wnikliwej analizy treści utworu i podzielenia się tym z autorem. Błędy można poprawić, ale tekst, żeby byl dobry musi coś sobą jeszcze przedstawiać poza pięknym i poprawnym językiem.  Będąc tu z wami jakis czas, poprostu mam takie odczucia, co nie znaczy że właściwe, być może nie zauważam wplecionych w korektę opini na temat treści samego tekstu.

Ja nie mówie, że źle że ktos te błedy wytyka i bardzo dobrze bo i ja ich robie trochę, a nie wszystkie literówki wyłapuje mi word (niestety przy czestym pisaniu na kompie w innym języku, głównie angielskim, nastepuje analfabetyzm wtórny jak ja to mówię i czasem chociażby autor siedział godzinami i czytał w kółko tekst, to ich nie widzi.) Chodziło mi raczej o co innego, o procentową zawartość korekcyjną komentarzy w stosunku do opisu odbioru i do rozbudowy tychże.

I jak zwykle po czasie mi się skojarzyło: może gdyby to osadzić w czasach bardziej zacofanych: szamani, zioła, i takie tam - nie żebym cos miała do szamanów:) , nabrało by to większej realności.

I znowuż stanąłem u drzwi otchłani wśród gasnącym blasków świec. - albo coś zjadło, albo literówka.
Jak śnie, który zdarzyć się mógł tylko w świecie umarłych -tym bardziej, że nijak to koreluje z poprzednim zdaniem
I gdzieś tam był jeszcze taki niezrozumiały kwiatek, ale nie mogę obecnie go znaleźć.
Mam wrażenie, że każdy początek akapitu jest wręcz melodyjny, a potem przechodzi to w jakaś taką sztuczność, jakby reszta była dopisywana na siłe trochę.
Druga sprawa, już w powyższym komentarzu poruszona, to lekki brak logiki: któż jest pewien, że ktoś inny mu do herbaty trucizne leje. Nie licząc tego, że jeśli kobieta umiera w tak zaawansowanej ciąży, to naturalnym jest, dokonać porodu przed pochowaniem.
Sam zamysł ciekawy, jak dla mnie rozwiązanie pozostawia wiele do życzenia.

@Orson bardzo dziękuję za twój głos, nie musi się on zgadzać z moim, ale daje mi pogląd na odbiór tego co stworzyłam. Jeśli byś przeczytał komentarze, wiedziałbys, że autor jednak zna swój zamysł. I mimo wszystko komentarze tez należałoby poprawnie napisać (np. Autora pmyśli, a potem wrzuca tekst. i pare innych krzaczków), ale nie one są tu tematem.

Dodam, że wystarczy spojrzeć w słownik języka polskiego. żeby sprawdzić co oznacza słowo "trybik" :) Świetlista strzała napewno brzmi ładniej, ale jest wyjątkowa, trybik w maszynie jest pospolity i do tego na z góry przesądzonej pozycji i w takowym miejscu miał się znajdować nasz podmiot.

A ocenę dodał orson, ale nie mam mu tego za złe, nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego jak okres ochronny, więc nie ma problemu:)

@6Orson6
1. Trybik w maszynie ( w domyśle - było by 102 :P).
2. Nie pomyliły podmioty, gdyż rzecz nie traktuje o młodości. Podmiotem bezpośrednim jest łza, pośredni zostawię w domyśle. Może zbyt dużej dociekliwości od czytających oczekiwałam.
3. Jeśli dobrze pamietam to mistrz Yoda używał szyku przestawnego, głownie w odniesieniu do orzeczenia i okolicznika lub dopełnienia, co tu nie do końca widać, może faktycznie lepiej by było zamiast "ją tkneły" to "tkneły ją", ale ta druga wersja mam wrażenie wybija trochę z rytmu, więc niech zostanie jak jest.
4. Uwielbiam niejasności, nie bawi mnie czytanie instrukcji obsługi, pisanie również.
@ Roger potraktuj łze jako osobę, a wiatr i kamień jako osobowości które spotyka, one nie maja jej zatrzymać, a jedynie mogą nie pozostawić w niej nic z siebie, żadnego wpływu - może tak będzie łatwiej zrozumieć zamysł tego zdania. Niby brzmi podobnie i pewnie lepiej, ale zmienia odrobinę sens.

Co do miejsca nie będe się sprzeczać, aczkolwiek po pierwsze primo w podobnej konwencji teksty się już tu pojawiały, to pozwoliłam sobie zasięgnąc waszej opinii, a po drugie primo tak samo rzeczywista jest kropla posiadająca uczucia jak i inne mityczne stwory, wiec można by się było sprzeczać. (wybaczcie to primo, ale tak za kimś mi jakoś dziś do gustu przypadło i zdało się tu odpowiednie)

@Roger co do zdania i nie jasności to nie lubię pokazywać palcem, wiec tu tylko mała wskazówka: pomyśl o ludziach i o tym czym ta kropla jest tak właściwie.

p.s Nie umiem zmiescić się w stu słowach jednak:)) szczególnie w komentarzach:P

Chociaż, tak właśnie sobie pomyślałam, że tytuł "radość istnienia" byłżeby jak najbardziej przewrotnie-odpowiedni do treści. Tyle że wtedy już nie mogłabym się spodziewać, że ktokolwiek, może poza paroma inwiduami, które znaja mnie osobiście, zrozumie mój zamysł:)

i oczywiście powyżej : złowach = słowach  i   =, :))

P.S Aaaa petycję możeby do Szanownego Imć Admina wystosoać ,co by pozwolił edytować komentarze chociaz do momentu, aż ktoś kolejnego nie umieści.

Hmm nie bardzo moim zamiarem było ukazanie radości, jest w tym sporo przewrotnosci niestety. Raczej chciałam sprawdzić,  czy potrafię cos powiedzieć w 100 złowach. A za uwagi dziękuję zaraz poprawię zjedzone ogonki, mimo że tak bardzo się już staram ich pilnować, chyba zacznę na przycinający się alt zrzucać:P

Zauważcie, że jako empatę czy jak to tam zwał, odbierał się sam bohater. Mi sie podobało, choć faktycznie do fantastyki to ma kawałek. Szczególnie ujał mnie fakt, że podczas czytania całego tekstu, akurat takiego zakończenia sie nie spodziewałam, a w większości autorzy opowiadań tu mają tendencję do sygnalizowania wcześniej w opowiadaniu "zaskakujących " zakończeń.

Tak nawiasem mówiąc na The Wall raczej Watersa słychac niż Gilmoura. Ale widocznie wsłuchiać musiałeś się w tło:) Mnie trochę rażą te potoczne określenia w całym opisie typu: "komp", "kicha", - co inego jeśli są wplecione w mysli bohatera, a co innego gdy są jedynie opisem sytuacji.

Sprawa wręcz oczywista, ale w tak ładny sposób ujęta, że skłania do myślenia. Mi sie podoba.

No to juz teraz wiem jak coś napisać, szczególnie dla samego pisania. Piękną forma zastosować, a najlepiej trudną a przekaz sam się tam gdzieś napewno zawieruszy:)

Raczej do funkcjonowania części dużych korporacji.
1. Nigdy nie kłóć sie z szefem, że masz lepszy sposob by coś rozwiązaś, bo i tak ci udowodni że jego na wierzchu.
2. Jeśli łata sie dziury nie tym/kim co należy, to zawsze powstanie w końcu na tyle duża, że cos się rozleci.
3. Nie wyrywaj sie przed szereg. (tu już chyba nie musze dodawać "bo cię zdepczą")

Ale widocznie mam zupełnie inny tok myślenia i dla mnie jasne, okazało sie dla innych niezrozumiałe.

@AdamKB a tak na marginesie, to gdzie mi sie spieszy?:)

Forma ładna, choć dla mnie miejscami męcząca nieco, może to przez to że zbyt duzo jej jak na jedną treść. Ale nie bardzo wiem do końca o czym to jest, poza tym że coś tam się właśnie stworzyło. Ma to jakieś głębsze przesłanie czy poprostu jest formą dla formy?

Mam prosbę jak juz sie bawicie w etatowych korektorów to pokażcie mi chociaż palcem gdzież to ja zgubiłam spację, ogonek ( ten się przyznaję zjadam i nie widzę czasem), albo co nie tak jest w zapisie dialogów ( ponoć gdy zdanie zawiera opis czynnosci xzwiązanej z wydobtywaniem sie głosu pisze je sie mała litera w innym wypadku dużą, oraz po wypowiedzi nie ma kropek, to przyswoiłam chyba, że coś jeszcze pogubiłam)

No nie wierzę mężczyzna znający cos wiecej niz 3 kolory podstawowe:) A tak na serio, coś w tym tekscie jest takiego co przykuwa moja uwage, nie wiem czy to studium stanu jakim jest samotność, czy ubranie jej w barwy czy w końcu rezygnacja z podjęcia z nią walki ale mi się spodobało.

@GregN na czyjs utwór to nieco ciężko,( na swoją zaś pisaninę to jeszcze za wcześnie, bo pisać każdy kto skończyl kilka pierwszysch klas szkoły potrafi, ale wzbudzać tym co stworzył jakieś uczucia to już nie koniecznie).  Moja polonistka mawiała: " Jeśli chcesz wiedzieć, co autor miał na mysli to przeczytaj najpierw jego biografię, jęśli zaś wystarczą ci twoje własne odczucia to sam utwór. " Także na razie posostane na stanowisku czytelnika:)

Pewnie sie powtórzę, ale pozazdrościć tylko lekkości pióra i wyważonego humoru. A tekst miał przesłanie i to dośc mocne szczególnie w tym miejscu, czy tego chciales czy nie:)

No i cóż ci powiedziec...  chyba jedno mi sie tylko nasuwa (nie wiem czemu co prawda przeplatane gdzies w tle pewnym artykułem pana A. Sapkowskiego - bo nie do konca w związku), że jesli chcesz sprzedać coś w dużej ilości to rób to na co jest największy popyt, ale jeśli chcesz zostawić po sobie coś co w twoim własnym odczuciu jest dobre, to z krytyki wyciągaj budujące wnioski,  ale tylko te co są z twoim mysleniem zgodne. Ale to tylko moja opinia, w obecnej chwili, zwykłego, przeciętnego czytelnika:)

Dobrze odczytałeś moją opinię. A co do zakończenia to poszło jak dla mnie w dobrym kierunku ale mam wrażenie braku tam dwóch, może trzech zdań albo jednej sytuacji. takie poprostu miałam odczucie, co nie znaczy że to jest złe. To tak jak z zupą pomidorową, generalnie wychodzi bardzo dobra, ale jak dodasz szczypte czegoś (wszystko zależy od pomidorów jakich używasz do gotowania) będzie lepsza . - nie wiem czy rozjaśniło ci to cos:)

Podobało mi sie, po przeczytaniu każdego zdania i każdego słowa (czesto jak mnie coś zbyt nudzi omijam , lub pobieżnie czytam akapity) moge w pełni świadomie powiedzieć,że mi się podobało. Miało to co lubię w opowiadaniach : pewne podwójne dno, głebokie zarysowanie uczuć - a co więcej zasługa autora w tym, że dał odczuć je sytuacją i opisem a nie nazwał wprost , i co najważniejsze nie było ono proste i jasne jak obsługa obierania ziemniaków i spowodowało u mnie pewną refleksję.

Pomijam tam pare zjedzonych spacji czy powielonych wyrazów , całośc czytało mi się płynnie, nic nie gryzło mnie po oczach i nie musiałam sie zastanawiac co autor chciał powiedzieć używając takiego a nie innego sładu liter.

Jak dla mnie dwie rzeczy. Jedna to początek w moim odczuciu jest zbędny, bo wyszedł sucho i sztucznie, jak notatka z gazety- nie wiem czemu miałam takie odczucie. Wystarczyło go wpleśc tak jak częściowo to zrobiłaś w pierwszą część. Potem miło mnie zaskoczył dalszy ciąg, poza może słowami takimi jak : kasa, robota, czy tam bodajże fajki jeszcze , nijak nie pasujące mi do stricte oficjalnej wypowiedzi naukowca. Ide poczytać drugą część:)

Historia być może ciekawa, ale uszyta bardzo grubymi nicmi, przynajmniej dla mnie. Kto przy zdrowych zmysłach ot tak zapuszcza się w miejsce gdzie giną cale armie. Poza tym dialogi zbyt oczywiste, to jakbyś mowił: ide sobie zrobię kanapke, posmaruję ją masłem i nałożę wędlinę, a potem włożę do ust i będę gryzł. Przynajmniej takie były moje odczucia czytając je.

Nie bedą poprawiać stylistyki, bo raz ze mi nie idzie najlepiej , a dwa ze nic szczegolnego nie rzuciło mi się w oczy, może poza październikiem w pierwszej czesc : "w październiku" ale "w pierwszej dekadzie października".
Tekts czyta się przyjemnie, opisy nie nuża, może troche poza poczatkowym, ale to pewnie wynikało z tego ze zbyt fachowy jak dla mnie:) Wizja interesujaca i ciekawie przedstawiona. Jedyne to brakowało mi czegoś na końcu, ale nie bardzo sama wiem czego, bym go jeszcze mocniej zaakcentowała.

Co do zamysłu jeszcze i wysjaśnienia dla Adasia to nie do konca jest to klasyczny doktor Jekyll i pan Hyde, raczej odniesienie do naszego realnego życia i tego w wyobrażeniach, marzeniach. Jako mała dziewczynka zawsze idąc spać, jadąc autobusem czy spacerując nawet,  wymyślałam sobie historie w świecie, który sam stworzyłam i w nich uczestniczyłam. Później również, tylko światy bywały nieco inne.

Problem w tym, że jak widac nie do końca, tekt powstał jakies 2,5-3 tygodni temu. Każdy urywek czytałam parokrotnie przy pisaniu, potem każdy rozdzialik z osobna, w końcu calość. Moj syn z męzem przez niego przebrnęli. Potem zanim go tu wrzuciłam przeczytałam go po raz kolejny, ale chyba niezbyt dokładnie jak widac, skupiając sie bardziej na błędach ortograficznych a nie na samym brzmieniu. Może poprostu powinien dłużej poleżec:)

Problem leży w czym innym, jak sądzę. Nawet myśląc o czymś czy mówiąc robie to w sposób dwu lub trzybiegowy (nie umiem znależć lepszego określenia, na chwile obecną), stąd myśli w wypowiedziach nakładaja sie na siebie i zazębiają i wychodzi z tego przynajmniej pozorny chaos. Jak juz wcześniej wspomniałam, ja tego czesto nie widze tego,  bo dla mnie jest coś jasne i klarowne, nawet jeśli przeczytam to kilka razy, gdyż sama wiem co chciałam powiedzieć. Stąd ważne tak dla mnie sa wasze poprawki.
Co do zakończenia, celowo jest takie a nie inne, niedopowiedziane. Ja osobiście nie lubie książek z zakończeniami a szczególnie happyendów. Poza tym zostawiłam sobie otwarte drzwi. A historia jest do dopracowania, gdyż jest tylko próba. Wybralam poprostu łatwiejszy sposób, z cudzym okiem na pierwszym planie.

Początek jak widze mi nie wyszedł , szczególnie pod względem stylistycznym, ale może po większych poprawkach da się to przeczytać. Co do wersji papierowej to mogę podesłać ci wydruk jesli byłbyś bardzo zainteresowany:) bo niestety szersza publikacja to juz nie ode mnie zależy.

P.S i wiem , kłamałam, wstałam do kompa:P

Postarałam sie poprawic conieco, ale zawsze mi zarzucano, że używam przecinkow nie używając kropek, a co więcej nie używam też przecinków. stad wdzieczna jestem za kazdy przytyk, ale zaraz mnie szlag trafi bo siedze obecnie przy starym laptopie, na ktorym polowa literek sie nie wciska, wiec kolejne poprawki moga nastapic dopiero jutro

No tak ale komentarzy nie mozna edytować i tu juz czuje moj ból :P
p.s A co do "pytania" to w moim wypadku było by: "Pytajcie, a może będzie wam odpowiedziane. A jeśli nie, to pytajcie po dwakroć wiecej.

Dzieki, znalazłam. Byłabym wdzięczna za wszelkie uwagi, nie tylko na temat interpunkcji oczywiście.  Nawet jesli sie kilkukrotnie czyta swój własny tekst nie zauwazy sie tyle, ile ktos inny umie dostrzec. Jesli przebrniesz przez całość i nie usniesz, to też będzie to dla mnie dobry omen, bo ja, jak sie można spodziewać, jestem w jakiś tam sposób emocjonalnie z tekstem zwiazana, a najblizsze mi osoby patrzą przez pryzmat osoby a nie wartości tej pisaniny.

Hmm gdzie tu jest opcja edycji? Przyznam sie bez bicia, że zdarza mi się zbyt często użyć przecinka zamiast kropki i nie zawsze to później wyłapać. Dziekuje za uwagę, w orginale już poprawiłam.

Nowa Fantastyka