- Hydepark: Imperium Empiku i co w związku

Hydepark:

Imperium Empiku i co w związku

Za sugestią furious_wizarda tworzę osobny wątek dla tematu zapoczątkowanemu w poradniku wstawiania linków DJ-a Jajko [DJ, wiesz, że właściwie poprawnie byłoby „DJ-a Jajki"? :P].

JeRzy wkleił tam link do TEGO NIEDŁUGIEGO ARTYKUŁU z Newsweeka o tym, jak Empik, korzystając ze swojego praktycznie całkowitego monopolu w biznesie książkowym, spycha wydawców do narożnika, czy też, jak ujął to autor artykułu, doi ich. Problem wydawców polega na tym, że pojedyncze wydawnictwo nie ma fizycznych możliwości jakkolwiek się temu przeciwstawić, natomiast jak do tej pory nie zebrało się ich więcej, żeby zorganizować akcję na szerszą skalę.

 

-----------------------------------------------------------------------

 

Tu może wkleję posty z poprzedniego wątku:

 

JeRzy 2011-10-05 19:54

To ja w ramach ćwiczenia polecam wszystkim http://kultura.newsweek.pl/jak-doic-wydawcow,82833,1,1.html, który warto rozpropagować, żeby czytelnicy wiedzieli, z czym muszą się nieustannie borykać wydawcy.

 

furious_wizard 2011-10-05 23:26

Ciekawy artykuł i aż niewyobrażalne, żeby dystrybutor dostawał aż 50% ceny książki! To ile dostaje autor? Bez którego przecież nie byłoby czego sprzedawać. Powinno się jakoś ukrócić taką praktykę. Marża 50%?!

 

Natomiast przejmowanie to akurat nie widzę w tym nic złego. Wolno im.

Problemem jest raczej to, że wydawcy nie potrafią w takich warunkach walczyć, aby to oni stawiali warunki. Jeśli nie zrzeszą się i wspólnie nie wymogą na dystrybutorach zmiany takiego stanu to będzie jeszcze gorzej.

A mówi się, że książki są drogie i dlatego Polacy nie czytają...

 

Diriad 2011-10-05 23:30

Straszne to, JeRzy, i rzeczywiście bardzo ciekawe. Hop, propagujemy, wrzucam na facebooka.

Diriad 2011-10-05 23:31

A jak to jest na zagranicznych rynkach? Też tak mają z jakimś Virginem, czy czymś takim, w USA, Wielkiej Brytanii czy Francji?

 

AdamKB 2011-10-06 16:48

Jeśli nie zrzeszą się i wspólnie nie wymogą na dystrybutorach zmiany (...).

To dopiero fantastyka...

 

furious_wizard 2011-10-06 20:22

To nie fantastyka, tylko smutna polska rzeczywistość, że każdy patrzy tylko na siebie i nie zdaje sobie sprawy, że w kupie raźniej, większa siła (jeśli chodzi o zapach) i nikt nie ruszy ;)

Co mogą małe wydawnictwa do takiego Empiku, który ma praktycznie w tej chwili monopol? Empik dyktuje warunki!

A jeśli poszłyby razem to zawsze coś można wymóc.

 

AdamKB 2011-10-06 20:37

Smutna polska rzeczywistość? Nie tylko nasza. Zysk, za każdą cenę zysk teraz zaraz już, i cały dla mnie, tylko dla mnie...

 

Diriad 2011-10-06 22:03

Tak sobie myślę, że to dość dobra sytuacja dla jakiejś bogatej zagranicznej sieci (Virgin? Jakiś tam w Polsce jest, ale tyle, co nic. Innych w sumie nie znam, jakiekolwiek są.), żeby wkroczyć na polski rynek. Gdyby zrobiła to z pompą i zaoferowała lepsze warunki niż Empik wydawcom (a o gorsze ciężko), oni prawdopodobnie wycofaliby się z Empiku – a to już mogłoby być dla niego realnym ciosem, natomiast nowej sieci dać niezłą pozycję startową. A co dwóch konkurentów, to nie monopol – mogłoby to jako tako zacząć po ludzku funkcjonować. Co sądzicie?

 

-----------------------------------------------------------------------

 

No więc? Co wy na to?

Komentarze

obserwuj

Przydałby się jakiś impuls, który doprowadziłby do stworzenia konkurencji dla empiku. Ale to prawie graniczy z cudem. Dzięki konkurencji, może i nasi polscy pisarze zaczęliby więcej zarabiać, a ich proza stałaby się bardziej popularna za granicą.

Nikt tu nie wejdzie i nie będzie lepiej dopóki cena jednej książki w Polsce będzie stanowić równowartość ciężkiej dniówki górnika czy murarza. Rynek jest u nas śmiesznie mały. Książki muszą być tańsze. I to nie o te 25% vatu czy czego tam, ale o 70/80%, żeby sprzedaż była masowa, jak niegdyś. Inaczej jeszcze długo skazani będziemy na takie empiki i innych speców od wyciskania krwi z kamienia.

Ta "sprzedaż masowa, jak niegdyś" to zupełnie inna sprawa :) I głupio zwalać spadek czytelnictwa na ceny książek, bo tak naprawdę, jak ktoś chce czytac, to czyta. Jak nie chce, to mu bez różnicy, czy książka kosztuje 30 zł czy 10. 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki M. uwierz mi - jest różnica.

I głupio zwalać spadek czytelnictwa na ceny książek, bo tak naprawdę, jak ktoś chce czytac, to czyta. Jak nie chce, to mu bez różnicy, czy książka kosztuje 30 zł czy 10.

Wybacz Suzuki, ale osobiście uznam to najbardziej mylną opinię jaką dane mi było słyszeć przez ostatnie kilka dni (starałem się nazwać to łagodnie).

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Spadek czytelnictwa to jedno i myślę, że w nim akurat cena książek nie ma jakiejś wielkiej roli, choć jakąś zawsze. Natomiast problem jest taki, że niektórzy (np. ja), którzy czytają niemało, bardzo mało książek kupują. Co tylko mogę, wypożyczam z bibliotek. Gdyby książki były tańsze, na pewno kupowałbym dużo większą cześć tego, co czytam. A myślę, że takich jak ja znalazłoby się sporo.

Natomiast spadek cen o te 70-80% jest mocno nierealny. Rzeczywiście u nas książki są droższe w stosunku do zarobków niż na zachodzie, ale nie aż tyle. Szacuję, że w porównaniu z cenami innych rzeczy, książki w Wielkiej Brytanii kosztują odpowiednik mniej więcej 20 zł. U nas zejście do takiego progu to tak 40-50% obniżki. A ja oficjalnie deklaruję się, że gdyby tak się stało, kupowałbym więcej niż dwa razy tyle, niż kupuję teraz.

Zastanawia mnie jeszcze jedno. Jak to się dzieje, że marża Empiku jest taka horrendalna, a ceny "okładkowe" są do niej dostosowane? Mam na myśli - czy mniejsze sieci nie mogłyby doliczać sobie nieco mniej, a w efekcie mieć tańsze książki? Bo teraz gdzie by się nie kupowało (poza rozmaitymi "Tanimi Książkami"), praktycznie zawsze płaci się cenę z okładki. Jak to jest?

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Nieczytający swoją drogą, ale chodzi też o tych, którzy czytają dużo i tyle też chcieliby kupować, ale tego nie robią, bo ich nie stać. Sprzedaż na skalę masową? A jakże. Mało nas jest, tych buszujących po księgarniach i zastanawiających się, co wybrać, bo chciałoby się kupić kilka tytułów, ale kasy w portfelu na jeden starczy? A odnośnie do Empiku,  nie kupować u nich. Wybierać mniejsze księgarnie, często zresztą mające lepsze niż Empik ceny.

Ja ze względu na ceny książek w naszym kraju, jeśli czegoś potrzebuję, to na pierwszy ogień idą antykwariaty. Ten u mnie w mieście, czy na allegro. Dopiero, jeśli tam nie ma tego co chcę, drżącą ręka wykładam pieniądze w sklepie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Cena ma znaczenie, Suzuki. Nawet jeżeli jest się nie wiadomo jak wielkim fanem czytania, to mając dylemat czy kupić buty dla dziecka, czy książkę ulubionego autora, zawsze wybierze się to pierwsze. Ot, minusy dorosłości.
Może i rzeczywiście w porównaniu do zarobków w W. Brytanii nasze książki są tylko o 50% droższe. Może. Ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że na inne zakupy (choćby te buty dla dziecka) Brytyjczokowi zostaje z pensji sporo więcej pieniędzy niż Polakowi. I nawet gdyby zejść u nas na cenie o te 50% to i tak znajdzie się masa innych, daleko ważniejszych, wydatków. Myślę, że aby poziom czytelnictwa w naszym kraju był porównywalny już nawet nie z Zachodem, ale choćby z Rosją, to biorąc pod uwagę siłę nabywczą Polaków, zwykła książka w miękkiej okładce nie powinna kosztować więcej niż 9-12 zł. Jak to osiągnąć? Przede wszystkim ciąć wszelkie możliwe podatki. I to nie tylko na finalny wyrób, ale już nawet na papier i farbę drukarską. Wprowadzić ulgi albo zwolnienia podatkowe dla wydawnictw, drukarni i dystrybutorów. Ułatwić otwieranie takowych. Niech będzie ich możliwie najwięcej. To jedyna droga. Książka nie obroni się w warunkach wolnego rynku, w kraju, w którym ponad połowa ludzi żyje poniżej minimum socjalnego. Państwu chyba powinno zależeć, żeby ludzie czytali zamiast wystawać pod blokiem i szukać guza?

Firma Valve eksperymentowała z obniżkami cen gier na platformie Steam. Wyniki:
During the 16-day sale window over the holidays, third-parties were given a choice as to how severely they would discount their games. Those that discounted their games by 10 percent saw a 35% uptick in sales--that's dollars, not units. A 25 percent discount meant a 245 percent increase in sales. Dropping the price by 50 percent meant a sales increase of 320 percent. And a 75 percent decrease in the price point generated a 1,470 percent increase in sales.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A mógbyś po polskiemu? Bo ja jestem prosty chopek i umienie dwóch języków na poziomie komunikatywnym to dla mnie zbyt wiela...

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

To i ja się włączę do dyskusji.
Diriad, podam Ci przykład księgarni matras. Tam właściwie wszystko jest lub będzie kiedyś przeceniane. Nowości mają często rabat 25%. A matras jest w Polsce dużą siecią i chyba na każde miasto z Empikiem  przypada też matras. Dalej, internetowy Gandalf. Tam nie ma książek bez przeceny. Wachają się od 5 do nawet 70%. Kupując "hurtem" nie płacisz za wysyłkę, i na 6 książkach oszczędzasz powiedzmy 35 zł. A jeśli chodzi o niekupowanie i wypożyczanie z bibliotek - to one też mają mniej książek przez wysokie podatki, choć oczywiście ich hurtownie są znacznie tańsze (o 50%, ale osoby prywatne nie mogą w nich kupować).

@ Robert Oszczyk - Moim skromnym zdanie obniżenie cen książek akurat w Polsce nie jest wykonalne. Duża część społeczeństwa nie czyta w ogóle, nie korzysta nawet z bibliotek. Powody różne - od niechęci do samego czytania, przez brak pieniędzy, po brak czasu. Ale tych, co po prostu nie chcą czytać, jest, jak się wydaje, na tyle dużo, że gdyby obniżono ceny książek, sprzedaż wzrosłaby nieproporcjonalnie do zysków. Innymi słowy wydawcy i dystrybutorzy zarabialiby mniej niż teraz. Co do eksperymentu Valve, berylu, to nieporównywalnie więcej ludzi gra na komputerze niż czyta książki, więc oczywiście rzucili się na promocje. I na koniec muszę zgodzić się z Suzuki M. jak ktoś chce czytać, to będzie ciułał i czytał, a jak nie chce, to będzie wydawał pieniądze na alkochol/papierosy/narkotyki/komputer/telewizję satelitarną. (widziałem na jednej wycieczce starą, rozpadającą się drewnianą chałupę w jakiejś zapadłej wsi, no ale antena satelitarna być musi! Żałuję, że nie zrobiłem zdjęcia, bo wyglądało to dość komicznie)

LK     

Sorry, ale to jest myślenie breżniewowskie. Czyli, że nie warto podnosić pensji sklepowym, bo i tak sobie dokradną. :) Nie wiem o ile wzrosłoby czytelnictwo, gdyby książki drastycznie staniały, ale wiem na pewno, że nie wzrośnie, gdy będą drożeć. Trzeba by się właśnie zastanowić na ile ten dzisiejszy wtórny analfabetyzm jest właśnie wynikiem polityki cenowej, a na ile złej woli leniwego społeczeństwa. Moim zdaniem to pierwsze. Pamiętam czasy PRLu i wtedy czytało się w każdym domu, a większy lub mniejszy księgozbiór znajdował się nawet w wiejskich chatach. Większość rodzin prenumerowała też po kilka czasopism.

Ja głownie ze względu właśnie na ceny przerzuciłam się na czytanie zamiast z papieru to z monitora, i jedynym zakupem ksiązek są imprezy dzieciaków (oboje książki lubią bardzo i jak tak popatrze na swoją rodzinę - ta dalsza również -  to powiedzmy ze 25% faktycznie nie czyta - cała reszta bardzo chętnie). Nie wiem tylko czemu was tak dziwi 50% marży, generalnie koszty dystrybucji to z reguły w wypadku większości produktów ok 60-70% ceny (ok 30% - dostaje producent).

I tak mi się skojarzyło , np w 82r.  ( wiem ze dla niektorych to zamierzchłe czasy) Fantastyka kosztowała 50 zł ( była to równowartość 2,5 kg ziemniaków - cos koło 17 zł za 1kg) teraz kosztuje 10 zł ( w przeliczeniu na ziemniaki to 10-15 kg )

Niecałe 30 kg. 5.80 za worek 15 kilowy aktualnie, a na giełdzie jeszcze taniej :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

MadelineFerron, a dlaczego ma nas nie dziwić taka marża skoro, dystrybutor nie ponosi praktycznie żadnego ryzyka. Autor ślęczy i pisze co najmniej tygodniami, wydawnictwo musi zrobić redakcję, korektę, wydrukować itp.
A co robi dystrybutor? Tylko wystawia dla klienta! Czyli płaci tylko za swój sklep. A jeśli przeczytasz dokładnie artykuł to się dowiesz, że nie płacą z góry tylko po wielu miesiącach od kupienia przez klienta książki ze sklepu! Czyli przez ten czas pieniądze są u nich i oni nimi mogą obracać. Co więcej, jeśli książka nie sprzeda się, to wszystko mogą oddać, bez kasy, bez ryzyka - żyć, nie umierać! Więc dlaczego mają mieć taką marżę skoro ich wkład jest najmniejszy?

Ja obecnie jestem na etapie wypożycznia książek z biblioteki. Owszem, lubię mieć książkę na własność, jednak to się zwyczajnie nie opłaca. Nie chodzi tu wcale o cenę (choć i to boli) a fakt, że wydawcy usiłują mnie naciągnąć ilekroć coś wydadzą. Zbyt wiele już razy czytałem na okładce, jaką to odkrywczą i przełomową książkę zaraz kupię. Zbyt wiele razy dałem się na to nabrać. Krótko mówiąc: mam poczucie, że to wydawcy mnie usiłują oszukać. Teraz już tylko biblioteka. Książki wyłącznie wypróbowanego autora.
Jak chodzi o Empiki to zastanówcie się chwilę ile kosztuje utrzymanie sieci sklepów tych rozmiarów. Nie wiem, może marżę mają rzeczywiście nieludzką, ale gwarantuję, że nikt nie wejdzie z konkurencją. Budowa takiej sieci oraz jej wypromowanie jest zwyczajnie bez finansowego sensu.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Dokładnie. 50% to rozbój w biały dzień. Mimo wszystko nie uważam, że dystrybutorzy są źli z natury i niereformowalni. To tylko polski pseudo-rynek książki dopuszcza, lub wręcz wymaga, takie działania. Książki są drogie, nakłady niskie, sprzedaż mała. Empik korzysta zatem z pozycji monopolisty, bo nikomu więcej nie chce się wchodzić na taki "rynek". Jedyny sposób na takie praktyki to podniesienie poziomu sprzedaży książek, a tego bez znaczącej obniżki cen nie da się zrobić.

Mały przykład. Kiedyś, wyruszając w jakąś dłuższą podróż, kupowało się książkę do poczytania w pociągu. Dzisiaj książka to nawet równowartość biletu kolejowego Gdańsk- Warszawa. Więc o czym tu mówić?

Chodziło mi o to że problem wysokich kosztów dystrybucji to nie tylko problem książek, kupujesz sok, masło, spodnie i do producenta trafia z tego 30%, może czasem wiecej troche z lokalnych produktów. Tak poprostu działa rynek. Fakt, że te koszty mozna by obniżyc jeśli komuś rzeczywiście zależało by na rozpropagowaniu czytania, ale myslicie że zarówno Empikowi czy wydawcom czy chociażby ministerstwu kultury zależy na tym? Raczej watpie,  im chodzi o zysk, jak wiekszości. A takie sa prawa rynku jak juz mówiłam i jeśli ktos na tym potrafi korzystać to zarabia i tyle. Widocznie wydawcom tez to się w jakis sposob opłaca albo ida po najmniejszej lini oporu, bo mamy naprawdę szerokie możliwości promocji i wykorzystania zasobów jakie nam daje technika, trzeba tylko dobrze poglówkować i wydawcy mogli by się wyrwać spod monopolisty.

Nie ma pojęcia o jakiej branży mówisz, która generuje aż taki narzut od dystrybucji. Podejrzewam, że coś sobie wkręciłaś. Zwykle marża hurtowa to 5-8%, detaliczna 15-20%. Gdyby jakiś dystrybutor zarządał sobie 70% marży od ceny producenta to by go wyśmiali. Pracowałem trochę w handlu, więc nie opowiadaj tu niestworzonych historii.

Ja pracuje w nim od kilkunastu lat mniej wiecej. Liczysz marże końcowego sklepu. To wlicz w to cały proces dystrybucji to ci wyjdzie. Cenę detaliczną dla klienta końcowego minus koszty produkcji. Owszem są branże gdzie ten procent jest mniejszy, ale uogulniając wychodzi mniej więcej tyle.

Tak dla poparcia to koszt wyprodukowania 1 butelki piwa (nie bede podawać marki, żeby nie robic reklamy albo antyreklamy)  to ok 80gr w sklepie srednio cena sprzedaży 3,49 zł.

No pewnie to tak jak ze wszystkim w Polsce - najwięcej powinien zarobić ten, co najmniej zrobił!

Nie tylko w Polsce. Koszt produkcji jednej z konsoli to 100 $ a końcowy klient dostanie ja za 250$.

No i nie wolno zapomninać, że Empik nie kwapi się, żeby odebrać od wydawnictw książki tylko same mu dostarczają, więc transport też odpada.

Tak ale liczysz tylko transport od wydawcy do magazynu głównego. Podejrzewam że koszty dystrybucji w obrębie sieci juz pokrywa sam Empik. Bo jakoś nie wierze w sytuację gdzie wydawca jezdzi po każdej placówce i zostawia po kilka książek:)

    Z niemałym strachem, ale jednak coś napiszę...

    Empik to, Empik tamto, ceny zabójcze dla większości chętnych nabycia, wydawcy wprowadzają w błąd, zachwalając bez umiaru każdy tytuł, czy tego wart, czy nie, a czytelnictwo systematycznie spada i spada, bo (patrz i czytaj od początku o powodach)...

    Jak do tej chwili nikt nie odważył się napisać, co jeszcze decyduje o zaistnieniu równi pochyłej, po której ześlizgują się autorzy, wydawcy i dystrybutorzy.

    Zmiana ustroju.

    Zanim ktokolwiek wyskoczy z wrzaskiem, że za PRLem tęsknię, niech się w łeb stuknie, pomyśli, sprawdzi, jak się rzeczy miały. Otóż, co by złego nie dało się o budujących na siłę socjalizm (proszę nie chrzanić mi tu o komuniźmie, do starej konstytucji zajrzeć!), jedno przyznać trzeba: dostęp do jak najtańszej kultury był wpisany w ideologię. Miało to cel również mało chlubny — indoktrynację — ale skutki w interesującym nas zakresie pociągało za sobą takie, że praktycznie każdego stać było na zapełnienie półek książkami. Skończył się mecenat państwowy, zaczęły się walki o zyski. Na dzień dobry było słodko: papieru ile zechcesz i zdołasz kupić, druk bez problemów, można było zacząć ze samymi dobrymi chęciami, bo miłośnicy fantastyki kupowali, uszczęśliwieni zerwaniem tamy brali jak leci bez przebierania...

    Zmiana realiów.

    Postępujący demontaż wszystkiego, co słusznie i ze zwykłego rozpędu też brano za niesłuszne, bo to panie i panowie spuścizna po tych no wiecie po kim, sprowadzał do parteru, a często jeszcze niżej lokował, coraz liczniejsze grupy społeczne. Biedak najpierw szuka wczorajszego chleba za pół ceny, książki mu nie w głowie... — a bogaci popytu nie podtrzymają (bo też nie czytanie im, przeważnie, w głowie).

    Spadek po ewolucji.

    Nie żartuję. Ale nie mam zamiaru (bo też jestem ewolucyjnie obciążony, jak wszyscy) niczego dowodzić, dróg do wiedzy wytyczać. Kto chce, niech szuka — bardziej poza Internetem, dodam złośliwie... Ad rem. Jesteśmy wzrokowcami. Film, gra komputerowa trafiają do nas niemal bezpośrednio i niemal natychmiast. Gazeta, taniutka gazeta z mnóstwem fotografii przyciąga uwagę silniej i jest łatwiejsza w odbiorze. Jak ma z takim brukowcem wygrać Tolkien? Gdy cokolwiek czytam, na pół świadomie wizualizuję elementy treści. Bo dysponuję „biblioteką wideo”. Jak każdy — ale nie każdy potrafi i chce z niej korzystać. Kto naprawdę nie potrafi, dajmy takim spokój. Gorzej z nie przejawiającymi ochoty. Bo to wymaga przeszukania zasobów, uruchomienia skojarzeń, przeprowadzenia porównań i modyfikacji — nieważne, że to się dzieje poza, no, niemal poza naszą świadomością, bo ważny jest impuls inicjujący oraz koszt energetyczny operacji. Co to ma do czytania? Dużo, niemal wszystko. Kto zaczynał od filmów zamiast lektur (gdzie baran, który na to zezwolił?), kto zaczął od gry komputerowej, gdzie wszystko podane na talerzu, niczego sobie samemu wyobrażać nie potrzeba, ten się w książce już nie zakocha... A co jest w całościowym rozrachunku bardziej opłacalne, furt nowe książki kupować, czy raz na trzy lata komputer i raz na pół roku gierkę? W tym drugim przypadku dochodzi zysk pozamaterialny, bo dziecię o nic nie pyta, wszystko ma na ekranie... Jeszcze telewizja. Poziom taki, żeby nikt, broń Mzimu, szarych komórek nie przegrzał, bo tsza, panie, do średniej szlusować, łoglondalność tylko takie robiom... — no i leci sitcom za tańcem, serial za teledurniejem. Kto z zagorzałych telemaniaków sięgnie po książkę? Nikt. Chyba przez pomyłkę, jeszcze w impulsie jednorazowym przerostu ambicji — i nigdy więcej, bo połowy nie zrozumie, bo nikt nie pokazał, nie powiedział, co należy o tym myśleć, a samemu ani się chce, ani, wskutek braku wprawy, już nie potrafi. Bo jesteśmy, też uwarunkowani ewolucją, leniwi, W sensie: nieskłonni do podejmowania trudów, nie przynoszących natychmiastowych zysków...

    Należy poważnie obawiać się, że te wszystkie zjawiska są nieodwracalne.

    I to by było na tyle, jeśli chodzi o zdołowanie czytelnictwa.

    Uwaga: zawsze istnieją wyjątki, jeśli więc generalizacjami kogokolwiek dotknąłem, to natychmiast i szczerze przepraszam.

Bzdura. Pokaż mi browar, który sprzedaje piwo po 80 gr za butelkę. A jeżeli sprzedaje, to to piwo kosztuje potem w Tesco 1,29 a nie 3,49. W Elblągu to już 10 lat temy piwo u producenta kosztowało 1,60 (potem w sklepie około dwóch złotych). Poza tym co ty liczysz? Koszty wyprodukowania? No to ile może kosztować wyprodukowanie jednego egzemplarza książki (papier + trochę farby)? Liczymy chyba marżę od ceny za jaką sprzedaje towar producent, a nie od tego ile kosztuje go wyprodukowanie towaru? Pewnie, gdy towar przejdzie przez kilka rąk to tych marży trochę się uzbiera, więc w niektórych przypadkach zgoda. Ale po to się chyba tworzy duże sieci handlowe, żeby ograniczyć liczbę tych rąk, prawda? A w przypadku empiku to tylko jedne ręce. Dostają towar bezpośrednio od producenta. Wyobrażasz sobie marżę 50% w Tesco?

MadelineFerron, znów jeśli wczytasz się w artykuł i drugi (poruszony w tekście) to zauważysz, że wydawcy muszą robić to co im Empik każe.Raz musieli rozwozić do każdego sklepu sieci, raz Empik kazał do magazynu zbiorczego.

Aha, no i my tu mówimy marża 50%, a tak serio to 50% to z ceny końcowej ma Empik. Natomiast jeśli mówić o marży to w tym przypadku wynosi ona 100%.

AdamKB - z dwoma pierwszymi tezami zgadzam się. Z trzecią nie do końca. Poziom telewizji, internetu i gier jest na Zachodzie taki sam jak u nas, a jednak tam ludzie czytają.

Robert wybacz ale, tym ostatnim stwierdzeniem mnie rozbawiłeś:) Oczywiście, że sobie wyobrażam, tak się składa że akurat mam wzgląd w ceny zakupu w Tesco i w ceny sprzedaży - pracuję tam obecnie niestety. A myślisz, że ile tesco zarabia na produktach? 5%? Na produktach 2 w cenie 1 jeszcze maja dodatnią marże, to chyba wystarczy. A co do piwa to mówiłam o cenie wyprodukowania  ( razem z kosztami energetycznymi i pracowniczymi) jednej butelki piwa wraz z etykietą. Myślisz, że producent sprzeda ci piwo po kosztach?

Adaś a co do skutków ewolucyjnych to każdy je może w mniejszym lub większym stopniu odwrócic na swoim podwórku, trzeba chcieć. Zdziwiłbyś sie ile pytań ma 6 letnia dziewczynka po obejrzeniu na komputerze programu o dinozaurach i czym mam sie niby wspierać, żey zaspokoić jej ciekawość,  jak nie ksiązkami :P

Średnie marże we wszystkich sklepach Tesco (czyli w Polsce i za granicą) w roku 2009 to 6%.
Źródło: The Irish Times --> http://www.irishtimes.com/newspaper/frontpage/2009/0511/1224246256045.html
Baw się dalej.

Ponieważ o samym Empiku trochę za dużo musiałbym pisać (a sił brak), to tylko tak się przyczepię:
AdamKB napisał:
socjalizm (proszę nie chrzanić mi tu o komuniźmie, do starej konstytucji zajrzeć!)

Proszę zauważyć, iż socjalizm to pojęcie bardziej ogólne - nie rodzaj konkretnego systemu, a ideologii - w którym mieści się komunizm.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Socjalizm czy nie socjalizm, to jednak porządane społecznie dziedziny trzeba dotować. A przynajmniej nie zdzierać z nich tyle co z innych. Do tych dziedzin można właśnie zaliczyć literaturę. Ale komu to mówić? Tym błaznom z rządu, dla których szczytem kulturalnie wyrobionego człowieka jest pan Fibak, wręcz z dumą oświadczający, że on książek nie czyta, bo nie ma czasu na głupoty?

społeczeństwo idiocieje od wolności słowa, zamiast działać, dziadujemy na forach, tocząc ślinę aż rozleje się na beton, wsiaknie, a na koniec wyparuje.

Każdy monopolista ma słaby punkt. Na tym sie skupmy.

baazylu, społeczeństwo nie idiocieje od wolności słowa, ale w wyniku promowania zachowań społecznych nastawionych na całkowity brak przemyśleń.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

I dlaczego wódka jest tańsza niż kiedyś a książki są droższe? Ę?

A sam stereotypowy Polak to alkoholik nieczytający książek...

mniam - to kolejny dowód, że jeśli obniży się ceny książek, to ich sprzedaż wzrośnie bardzo znacznie. Czytelnictwo pewnie też, choć mniej.

Fasoletti: nikt Ci dotąd nie przetłumaczył, więc ja z lekkim opóźnieniem to zrobię (plus minus):
Podczas szesnastu dni sprzedaży w okolicach świąt, producenci mogli wybrać, jak bardzo przecenią swoje gry. Ci, którzy obniżyli cenę o 10%, ujrzeli wzrost sprzedaży o 35%. 25-procentowa obniżka oznaczała sprzedaż zwiększoną o 245%. Przecena o 50% zwiększała sprzedaż o 320%, a 75-procentowa promocja dawała wyniki sprzedaży większe o 1470%.

I jakkolwiek nie uważam, żeby w przypadku książek wyniki były AŻ takie - bo rzeczywiście, dużo więcej osób gra na komputerze - to wierzę, że wystarczająco, żeby to się wydawcom opłacało.

AdamKB - aż tak pesymistyczny co do naszych realiów bym nie był. W Wielkiej Brytanii czyta się dużo więcej niż tu, a tam książki są stosunkowo tanie. A jak już mówiłem, uważam, że nawet z obecnym poziomem czytelnictwa, moglibyśmy zapewnić wystarczający popyt na tanie książki, żeby to działało.

---------

Jeszcze jedna sprawa. Mam tu przed sobą książkę "Malafrena" autorstwa Ursuli Le Guin. Ładne wydanie, trochę tylko mniejsze niż zwykle, bo "kieszonkowe". Napis w słoneczku głosi "Na każdą kieszeń" - i rzeczywiście, bo cena z okładki to 11,99. I da się? Da, jakoś opłacało się komuś to wyprodukować. Więc czemu "zwykłe" książki tyle nie kosztują, może złotówkę lub dwie więcej za większy format?

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Lord Kovir - miałem już powiedzieć, że u mnie w Kielcach matrasu nie ma, a tu znalazłem, że 2 miesiące temu otworzyli w nowej wielkiej galerii handlowej ;) Przyjrzę mu się bliżej, kiedy będę miał okazję.
A to przez podatki tak drogo? VAT na książki to, jeśli się nie mylę, tylko 5%...

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Thx Diriad za przetłumaczenie.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Robert tak się tylko spytam wierzysz we wszystko co pisza? Te 6% nie bardzo bym im starczyło na opłacenie kosztów pracowniczych na markecie wielkości 10k, a teren, energia, transport i cała sterta innych działań marketingowych czy wydatków biura głównego? Niestety nie moge ci tu przytoczyc liczb, mimo że nie sygnuje swoich wypowiedzi imieniem i nazwiskiem, co za problem sprawdzić kto pisze, a umowa nie pozwala:) Nawet na produkcji własnej (pieczywa) jest dużo wieksza marża.

A tak z innej beczki , są jeszcze jakieś sieci księgarni poza podanym to Matrasem, albo tanie internetowe z ciekawymi zasobami?
Wychodze z założenia, że jak sie nam nie podoba Empik to poprostu nie ma co tam kupować, a miło bylo by sie wymienić dostawcami od których zakupujecie książki.

->Diriad.
Wielka Brytania nie przeszła takiego procesu przemian, niweczących poprzedni porządek rzeczy i spraw. To raz. Dwa --- rożnice w liczebności populacji. Przy tym samym / zbliżonym procencie tak zwanej inteligencji w populacji o wiele większej popyt na dobra kultury bedzie większy.
Nie chodzi o pesymizm, ale o próbę diagnozy. Że wnioski bardzo ciemno szare, to już nie moja wina.

Jestem wybrańcem. Nie kupuję w Empiku, wpadłem w macki sieci Matras. Tak na marginesie, właśnie mają promocję, i wiele książek sprzedają z rabatem 25%. Tak kupiłem właśnie "Behemota" Wetserfielda, i z takim samym upustem można np. kupić Pieśni Lodu i Ognia.

A wolność słowa to ściema. Macki cenzury sięgają wszędzie, ostatnio nawet na forum tygodnika NIE, a nawet na 4chan'ie.

Baranku, Berylu - a rozróżniacie takie pojęcia jak czytelnictwo a sprzedaż? (sorki, że dopiero teraz, ale zupełnie zapomniałam, że się odezwałam w tym temacie ;) Tak jak napisał Diriad, jak ktoś chce czytać, to znajdzie sposób na pozyskanie ksiażek do czytania.

Ja się przyznam, że jakoś niedano dałam się porwać dramatycznemu apelowi jednego z redkatorów czasopisma na temat mang i anime, który żalił się, że polski rynek mang ma podwójnie przechalapane - z jednej strony od Japończyków, którzy mają swoje wizje co do kosztów licencji, a z drugiej strony od empiku, który ma swoje wizje cen dystrybucji. Redaktor podał jeden tak prosty sposób na wspomożenie polskich wydawnictw mangowych, że chyba sama bym na to nie wpadła: kupować prosto od wydawcy. Nie dość, że cała kasa, która by szła na dystrybucję trafa do wydawnictwa, to jeszcze czasem się zdarza, że produkty są odrobinę tańsze.

www.portal.herbatkauheleny.pl

MadelineFerron - ja mogę polecić bonito.pl, zwłaszcza tym, którym wygodnie odebrać książki z siedziby, którą mają w Warszawie tuż obok metra Stokłosy. Co prawda dotychczas kupowałem tam tylko nie-beletrystykę, ale jak teraz zerknąłem na kilka tytułów z fantastyki, to wszystkie mają, i to w obniżonych cenach.

AdamKB - To raz to racja, cóż więcej powiedzieć. A populacja... No racja, mają większą, ale znowu nie tak drastycznie. Nie wiem czy rynek wydawniczy jest jeden dla Wielkiej Brytanii, czy podzielony na państwa Zjednoczonego Królestwa, ale dla całości to 62 mln, dla samej Anglii 52 mln.
Mają tam natomiast jakiś świetny system dotowania literatury, którego jednym z przykładów jest istnienie księgarni "wszystko po 2 funty" (w przeliczeniu 10 zł, w mojej ocenie proporcjonalnie odpowiednik 4-5 zł). Mają tam masę nieużywanych książek wydanych nie tak dawno, bo ze 2-3 lata temu. Ja kupiłem rok temu w Oxfordzie w takiej księgarni za 2 funty piękne, duże wydanie Uczty dla kruków (całość, nie podzielona na tomy) Martina o okładkowej cenie 12 funtów i stałem się wielkim fanem sklepu ;)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

@ MadelineFerron - inne księgarnie? Np. Gandalf na internecie, szczerze polecam też Tanią Książkę. Co by nie mówić, można nawet nowości dostać za grosze. (I wydanie Tolkiena z Zysku za 5 zeta, a używany na allegro po 20...). 

@ Adam - Zgadzam się z Twoim wywodem, ale w zasadzie doszliśmy do takiego punktu, kiedy trzeba przyznać, że tak naprawdę zbyt mało wiemy. Ludzie, którzy siedzą w wydawnictwach na pewno mają coś w rodzaju "koła wzajemnej adoracji". Fabryka Słów otworzyła własny sklep internetowy, a różnego rodzaju wydawnictwa "specjalizujące się w debiutach" mają na przykład taką oto ofertę:

"System Wydawniczy Fortunet polega w największym skrócie na tym, że:

Autor finansuje wydanie swojej książki
Wydawnictwo Poligraf tę książkę wydaje i zajmuje się jej dystrybucją
Właścicielem całego nakładu jest Autor
75% wszystkich wpływów ze sprzedaży książki trafia na konto Autora; te wpływy to 50% ceny detalicznej, umieszczonej na okładce(to Autor decyduje, jaka będzie to cena), reszta to marże hurtowników i księgarzy"

I co? Rzeczywiście, marże wynoszą te 50%, a z tekstu wynika, że właściwie wydawca dostaje najmniej ze sprzedaży książki. No ale przecież musi mu się to opłacać, skoro tak się reklamuje. W handlu nie siedzę, więc mam dość blade pojęcie o tym wszystkim. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz - że nie dowierzałbym temu, co piszą w gazetach, tak samo jak przez pryzmat patrzę na to, co słyszę w wiadomościach. Jak Newsweek tak "zjechał" Empik, to czemu, na znak protestu, nie wycofał się stamtąd? Kiedy ostatni raz byłem, można było "newsweeka" kupić. Prasa, literatura i księgarnie jadą na jednym wózku. Baaaardzo dziwne mi się wydaje, żeby zaczęły nagle występować przeciw sobie.

LK 

    

Jesteś pewien, że te ksiegarnie mają coś wspólnego z dotowaniem, a nie są po prostu odpowiednikiem naszych tanich księgarń?

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ponieważ operowanie liczbami się nie sprawdziło (bo to przecież gry, itd.) to ja może powiem, dlaczego wydaje mi się, że niższe ceny podniosłyby znacznie czytelnictwo. Takie, że tak to nazwę, życiowe przykłady. "Na chłopski rozum", jak to mówią.
Po pierwsze. Przykład wyprzedaży jako takich. Chyba każdy z nas widział w jaki sposób to działa i wie, że gdyby nie opłacałoby się to sprzedawcom, to by cen nie obniżali. Czy to markowe ciuchy, czy butelka napoju gazowanego - zawsze kiedy pojawia się obniżka cen, liczba kupujących mnoży się kilkukrotnie. Ludzie strasznie łatwo ulegają pokusie okazji.
Nie, nie tylko na rzeczy, których normalnie potrzebują. Bo zaraz ktoś mi wyskoczy z argumentem, że przecież pić i ubierać się musi każdy, a czytać niekoniecznie.
Jeśli chodzi o wyprzedaże książek to dobrze tutaj zadziała ilustracja "biblioteczki Biedronki". Zaprawdę powiadam Wam, książki stamtąd kupują ludzie, których nigdy bym nie posądził o zetknięcie się z czymś więcej poza lekturami X lat temu. Jak sprzedawali kieszonkową wersję hobbita, to co i rusz podchodził jakiś dzieciak/nastolatek, sięgając po książkę, a potem próbując przekonać rodziców na zakup (swoją drogą jak można odmówić dziecku kupna książki? jak potem ma ono rozumieć to całe pieprzenie, w którym przymusza się je do czytania lektur?).
Po drugie. Przykłady z mojego życia.
Empik (ech...) swego czasu urządził nam wyprzedaż książek po 5 i 10zł. Było sporo tytułów po angielsku. Sam sobie kupiłem jedną książkę w tym języku. Powiedziałem znajomym. Właściwie to nie spodziewałem się, że pójdzie więcej niż może jedna-dwie osoby. Poszło kilka. Dlaczego? A no bo "za 5 zł miałbym książki sobie nie kupić?".
Podobnie było jak otworzyli w Galerii Matras z jego obniżkami 25%. Nie wiem jak ostatecznie było ze sprzedażą, ale do księgarni waliły tłumy ludzi. Chcąc wyposażyć się w "Grę o Tron", której kilka egzemplarzy widziałem dzień wcześniej, nie zdążyłem. Wykupili.

A tak na koniec wspomnę tylko, że jak słyszę od niektórych, że obniżka ceny jest dobra dla tych, co już kupują, a ci, co tego nie robią to i tak nie zaczną, to mi się włosy na głowie jeżą. Za takich elitarnych się uważacie, bo fantastykę czytacie, czy jak? No, wiecie... coś na zasadzie: nieoczytane pospólstwo vs ja.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl!!! Kolejny raz apeluję, żebyś nie mylił czytelnictwa ze sprzedażą!!!

www.portal.herbatkauheleny.pl

A ja bez bicia przyznam się, że kupuję w Empiku i zapewne wielu z was też tak robi. Może i empik wyniszcza nasz rodzimy rynek, ale jak już zostało zauważone:"czytelnik sugeruje się ceną książki", a ja czytam od 3 do 8 tytułów miesięcznie, które kupuje z własnej kieszen (a jestem studentem bez pracy, więc chyba rozumiecie).
Do tego mieszkam w zaściankowym Olsztynie i z wielkim bólem serca muszę przyznać, że Empik jest moi jedynym ratunkiem, jeżeli chcę coś przeczytać po obniżonej cenie (mam 20% zniżki, a to już jest coś), oczywiście są tu inne pomniejsze księgarnie w stylu Książnicy Polskiej, ale one nie dają żadnych zniżek, a to potrafi odbić się po kieszeni. Więc póki na runku nie nastąpią radykalne zmiany, z bólem serca, nadal będę kupował w Empiku.

Promocje i obniżki cen w Empiku są roganizowane tak, żeby ich koszty poniósł wydawca, a zysk dostał Empik. W ogólnym zarysie: Sprzedamy wasze książki za pół ceny, ale marżę weźmiemy od pełnego kosztu. Jeśli coś dla was zostanie, kiedyś ci to zapłacimy.

Omijanie Empiku na ile to możliwe, to dobry odruch - praktyki opisywane w artykule w Newsweeku to tylko wycinek tego, co potrafią robić; ja sam słyszałem już od wydawców różne, bardzo niewesołe historie. Warto wspierać konkurencję - tym bardziej, że Empik wykupił niedawno jedną księgarnię internetową (Gandalf) i trzy wydawnictwa. Teraz mogą podkupować nowości innym wydawcom (którym zalegają z płatnościami) i promować swoje wydawnictwa w salonach Empiku, spychając konkurencję na margines i żądając od niej zaporowych cen za pakiety promocyjne.

Najlepszą opcją jest kupowanie książek w księgarniach internetowych bezpośrednio u wydawców. Często ceny tych książek są niższe, co sprawia, że przy jednorazowych zakupach paru tytułów koszt przesyłki przestaje grać rolę, a nawet udaje się kilka złotych oszczędzić (no i dostawa do domu to miła rzecz). Takie działanie sprawia, że pieniądze trafiają bezpośrednio do wydawcy, a nie nabijają kabzy pośrednikom. Gdyby wśród czytelników upowszechnił się ten nawyk, na pewno bardzo by to pomogło.

Pogadajcie z prezesem WP, która co rusz  uruchamia nowe kontenty na sprzeadaż, co za problem porozmawiać o "tramwaju", czyli wykorzystac ilość unikalnych użytkowników (cos koło miliona), by uruchomić nowy kanał dystrybucji ksiązki papierowej. Tylko do tego potrzebny jest stabilny i w miarę duży wydawca, może "prószński i ska" ?
Mam pisać dalej, by konkurencja przechwyciła pomysł? macie tam u siebie Jego Ekscelencje ds Propagandy, niech ruszy rzyć w teren...

Suzuki M. - Owszem. Byłem w takim szoku, że spytałem sprzedawczynię, jak to się dzieje, że te książki są takie tanie. Ona mi powiedziała, że to właśnie przez państwowe dotacje propagujące czytelnictwo.

A co do Twojej uwagi do beryla - myślę, że nie ma akurat teraz problemu, bo przez tańsze książki wzrosłoby i czytelnictwo, i sprzedaż w stosunku do czytelnictwa ;)

A więc postanowione - Empik staje się dla mnie tylko czytelnią ;)

---------

Ach, mam jeszcze jeden przykład dotacji (tym razem nie jestem pewien czy na pewno, ale chyba to dotacje) i jeszcze jedno miejsce dobre do kupowania książek - anglojęzycznych: księgarnia www.bookdepository.co.uk - ma przynajmniej trochę przecenione książki (a czasem i o kilkadziesiąt procent) i, co ważne, darmową wysyłkę na cały świat :)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Jerzy, muszę się z tobą zgodzić. Ale co zrobić, gdy potrzebuje czegoś na gwałt, a na wysyłkę nie mogę czekać? Pozostaje mi ten nieszczęsny Empik, którego teraz postaram się omijać szerszym łukiem ( chodź nie zawsze to się uda).
Pozostaje jeszcze problem, gdy człowiek sobie upatrzy książki z kilku różnych wydawnictw i po przekalkulowaniu nie opłaca się zamówić z każdego wydawnictwa po jednej książce, co wtedy?

Chciałem też poruszyć problem płac dla autorów, ile oni dostają 10-15% od zysku ze sprzedaży, czy od pojedyńczej książki? Czyli i tak wychodzą groszę, a to oni są twórcami dzieł, które czytają tysiące ludzi. Ja się nie dziwie, że wydawcy zalewają nas lawiną książek, tylko po to, żeby podnieść zyski, a biedni autorzy muszą pisać po 10-15 książek, żeby zaistnieć na naszym rynku. To co się u nas dzieje jest straszne. 


Najlepszą opcją jest kupowanie książek w księgarniach internetowych bezpośrednio u wydawców.

To niech wydawcy, mali i duzi, zdobędą się na jeden jedyny skoordynowany wysiłek: wspólna strona startowa z listą poszczególnych "podksięgarni", podziałem tematycznym oraz recenzjami. Poza tym niech zaoferują ceny zawsze o pięć procent niższe...
Zamawiam interesujące mnie pozycje w księgarni DK, i płacę tyle, ile wynosi cena okładkowa. Minus niemal symboliczny rabat stałego klienta. Zysk dla mnie? Wygoda. Niech płaczki z wydawnictw obmyślą coś podobnie wygodnego...

MadelineFerron, nie wierzę we wszystko co piszą, ale w bajki opowiadane na forach też nie wierzę. :) Zresztą, zostawmy to. Tesco książek nie sprzedaje, więc to nie temat na tę dyskusję.

Taa, tu 5% taniej, tam 10% zniżki. O czym my mówimy? O bieganiu po księgarniach w poszukiwaniu dziadowskich oszczędności, czy o systemowych rozwiązaniach, które pozwoliłyby WSZĘDZIE znacząco obniżyć ceny książek i podnieść poziom czytelnictwa? Bo wydawało mi się, że o tym drugim?

Suzuki, świetna postawa, nie ma co. :) Kto naprawdę chce czytać, ten znajdzie sposób. Zapewne. Kto chce chlać, ten też zawsze znajdzie sposób, żeby się uwalić, mimo iż wódka znowu coraz droższa. Dzięki takim postawom ten system funkcjonuje. Tylko że takich desperatów czytania robi się coraz mniej, a w końcu zostaną nieliczni. Żeby naprawdę znacząco podnieść poziom czytelnictwa w społeczeństwie konieczna jest powszechna dostępnośc taniej książki, a nie pożyczanie i bieganie po promocjach. Tego nie przeskoczysz. I albo coś się z tym u nas zrobi, albo zostaniemy w czarnej d...

Robert, tanie książki są powszechne (drugi obieg, markety, księgarnie taniej książki), a z biblioteki mozesz nawet wypożyczyć książkę (o zgrozo!) za darmo. No i co z tego? Czytelnictwo podobno leci na łeb na szyję (podobno, bo ja nie potrafię wymienić żadnego znajomego, który by nie czytał). Tu serio nie chodzi o czytelnictwo, tylko o czystą sprzedaż, o kasę. I mieszanie do tego jakichkolwiek wyższych ideałów jest po prostu śmieszne.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Jeżeli dla ciebie drugi obieg i księgarnie taniej książki to jest powszechność, to gratulacje. Od razu widać, że nigdy nie ruszałaś się poza Warszawę czy Kraków. Dla mnie powszechność jest wtedy, kiedy pan Heniu, wracając z roboty w miasteczku, w którym nie ma nie tylko księgarni taniej książki czy biblioteki, ale nawet empiku, wstępuje po drodze do księgarenki pana Stasia, albo kiosku i kupuje sobie książkę za 10 złotych do poczytania wieczorem, bo w telewizji akurat głupi film leci. To jest powszechność. Cała reszta to tylko pieprzenie intelektualistów z wielkiego miasta.
Osłabiacie mnie. Wycofuję się z dyskusji. :)

No gratuluję czuja do ludzi, jestem pochodzacą ze wsi bibliotekarką :) A Twoje ideały są naprawdę cudowne, ale totalnie nie do zrealizowania nie w kwestii marketingowej, ale w kwesti otaczającego nas świata :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

No to jeszcze mała dygresja. Suzuki, kiedyś to My kształtowaliśmy otaczający nas świat. To smutne, że teraz - gdy mamy demokrację - już tego nie robimy. I niczym dawni tubylcy pozwalamy rżnąć się kolonizatorom z wielkich korporacji za perkal i paciorki. :/
Jesteś bibliotekarką? No to wszystko wyjaśnia. Po prostu nie rozumiesz, że żeby ludzie zaczęli czytać to trzeba z tą książką do nich wyjść. Niemalże wcisnąć im ją w kieszeń.

Oj, nie, widzę, że tu nie ma sensu rozmawiać, bo nie kierujesz się logiką, tylko jakimś absurdalnym sentymentalizmem i nierealnymi wyobrażeniami :) 

www.portal.herbatkauheleny.pl

O co, u diabła, prowadzicie spór? Różne doświadczenia, więc różne refleksje. Nie lepiej zacząć od klasycznego: z moich obserwacji, a pracuję jako, wynika, że...? Mam dobre kontakty w / z, i jak widzę oraz słyszę...
Poza tym chodzi nie tyle o jednostkowe rozwiązania, dobre tu i teraz, ale o tak zwane systemowe. VAT, marża, koszt produkcji, dystrybucji, informacja dla potencjalnego klienta...

Z mojego punktu widzenia to chodzi o to, że empik powoli dąży do monopolu na SPRZEDAŻ książek, co negatywnie wpływa na polski RYNEK WYDAWNICZY. A co poniektórzy próbują udowodnić, że empik jest winny spadkowi CZYTELNICTWA w Polsce, co jest dosyć dziwne, bo chyba kilka z obecnych tu osób przyznaje się, że książki kupuje głównie w empiku. :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

No właśnie nie wiem o co ten spór. Jeżeli Suzuki uważa, że ceny książek są w porządku, to nie ma tematu. A jeżeli uważa, że są za drogie, to nie ma innego sposobu na to, żeby były tańsze, niż masowa sprzedaż. Jeżeli książki pozostaną towarem dla elity społecznej to i cena zawsze będzie elitarna. Ja nie twierdzę, że tylko empik przyczynia się do spadku czytelnictwa, bo to szerszy problem. Książki ogólnie są za drogie. A twierdzenie, że nie ma to wpływu na poziom czytelnictwa, bo kto naprawdę chce, to znajdzie sobie coś taniej do czytania, to czysta bzdura i demagogia. To tak jakby twierdzić, że cena mięsa nie ma wpływu na wysokość jego spożycia.

empik powoli dąży do monopolu na SPRZEDAŻ książek, co negatywnie wpływa na polski RYNEK WYDAWNICZY. A co poniektórzy próbują udowodnić, że empik jest winny spadkowi CZYTELNICTWA w Polsce

I zupełnie nie wydaje Ci się, że jednak wzrost sprzedaży to oznaka wzrostu czytelnictwa?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A twierdzenie, że nie ma to wpływu na poziom czytelnictwa, bo kto naprawdę chce, to znajdzie sobie coś taniej do czytania, to czysta bzdura i demagogia. To tak jakby twierdzić, że cena mięsa nie ma wpływu na wysokość jego spożycia.

Nobla mu.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Tak jak ja nie będę kupować filmów na dvd, tylko dlatego, że będzie tani, tak samo ktoś, kto nie czyta książki nie kupi jej tylko dlatego, że jest tania. Robert, obudź się, mamy XXI wiek i ludzie nie rezygnują z czytania książek dlatego, że sa drogie, tylko dlatego, że maja lepsze rozrywki. I jak wepchniesz cżłowiekowi książkę do kieszeni, to najwyżej rzuci ja w domu na półkę i tam sobie będzie leżała. Bo jeśli książki go nie interesują, to jak mu siebędzie nudziło, to siebędzie wolał przespać, niż czytać.

Ja Wam tylku usiłuję pokazać, że tu nie chodzi o czytelnictwo, tylko o to, co takie działania robią z polskim rynkiem wydawniczym. Przeczytajcie posta Jerzego, dokłądnie i trzy razy, może w końcu zrozumiecie, o co chodzi.  Empik nie działa na szkodę czytelnika, nawet pomimo cen książek. Działa na szkodę wydawnictw i to jest problem.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki, ale Ty z góry stwierdzasz (BŁĘDNIE), że ktoś nie czyta bo nie lubi i tylko dlatego. Nie wpadłaś na to, że może nie czyta bo woli/musi wydać te 30zł na coś innego, niż książka? Że chętnie by przeczytał sobie jakiś tytuł, ale jednak czytanie nie należy do jego głównych zainteresowań, więc woli wydać pieniądze na coś innego?
A teraz, jakby ta książka kosztowała 15zł, to całkiem możliwe, że klient by się skusił.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Empik robi o tyle złą robotę, że właśnie przyczynia się do elitarności książki. Nie interesuje go masowa sprzedaż tylko chce spijać śmietankę. Drogo, w krótkich seriach i najlepiej same bestsellery i nowości.

Beryl, jak będzie chciał przeczytać, to przeczyta :) Jakby było tańsze, to by to kupił na właśność i to jest jedyna różnica.  Ale jak dla mnie, to naprawdę nie jest sens tego tematu!

www.portal.herbatkauheleny.pl

Robert, empik jest jedną z niewielu firm w Polsce, która książki sprzedaje właśnie na masową skalę :| W ogóle co Ty za bredne wypisujesz? :| Masz jakieś źródła sensowne czy wymyslasz to na poczekaniu? :|

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki, a ty nie rozumiesz, że ludzie nie czytają nie dlatego, że nie chcą, bo czytanie wyszło z mody, tylko dlatego, że po prostu nie mają na co dzień z książką styczności? Bo jest droga, bo skoro jest droga to słabo się sprzedaje, a skoro słabo się sprzedaje, to jest coraz mniej miejsc, w których można ją dostać? A skoro jest coraz mniej takich miejsc, to ludzie mają coraz mniej z nią styczności? :)

Robert, zlituj się. Idź się przejdź, albo coś poczytaj, bo czuję się, jakby mi sześciolatek tłumaczył co to jest seks.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Beryl, jak będzie chciał przeczytać, to przeczyta :) Jakby było tańsze, to by to kupił na właśność i to jest jedyna różnica.

Gry o Tron (dla przykładu) nie przeczyta, bo w mało której bibliotece jest :))
A poza tym, żeby wypożyczyć książkę to trzeba kartę wyrobić, przecież to takie czasochłonne dla przeciętnego Polaka! :p

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Robert, zlituj się. Idź się przejdź, albo coś poczytaj, bo czuję się, jakby mi sześciolatek tłumaczył co to jest seks.

Masz rację. Mam lepsze rzeczy do roboty niż spieranie się z przemądrzałym dzieckiem neo. Żegnam.

Zrobiło się niemiło :( Nie bądźcie tacy, to tylko różnica zdań. Nie ma powodu do wzajemnej agresji!

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ale Ty zdajesz sobie sprawę, że rozmawiasz z bibliotekarką? Proszę mi takich kitów nie wciskać :| Ja pracuję na uczelni technicznej, a "Grę o tron" mamy. Nawet mamy Nową Fantastykę ;P

Tu naprawdę nie chodzi o czytelnictwo. Tym, co robi empik powinniście się martwić raczej jako przyszli autorzy. Teraz jest na rynku kilka wiodących wydawnictw, jesli chodzi o fantastykę. Jak się nie uda w jednym, możecie próbować w innym. A potraficie sobie wyobrazić, co będzie, gdy to, czy zostaniecie wydani, będzie zależało tylko i wyłącznie od tego, czy empik będzie chiał Was sprzedawać? 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ale Ty zdajesz sobie sprawę, że rozmawiasz z bibliotekarką? Proszę mi takich kitów nie wciskać :| Ja pracuję na uczelni technicznej, a "Grę o tron" mamy. Nawet mamy Nową Fantastykę ;P

Zadziwiające, bo ja nawet nie mogłem tego dostać w Blibliotece Jagiellońskiej jak szukałem kilka miesięcy temu. Ani w praktycznie żadnej publicznej bibliotece w dwóch miastach :)

No, ale zbaczamy z tematu :P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Boże, to dziecko neo to jest tak samo trafione, jak to, że się nigdy nie ruszałam poza Warszawę albo Kraków XD

www.portal.herbatkauheleny.pl

Musiałeś słabo szukać :)

Polecam Karo  ;)

www.portal.herbatkauheleny.pl

ech te bibliotekarki... zwykle więcej temperamentu niż rozumu. Wiem to z filmów porno ;) Bibliotekarki także ubierają się tak prowokująco, że odwracją uwagę od czytelnictwa! Wiem, bo żadnym filmie porno nie widziałem, żeby cokolwiek czytali ;)
To oczywiście żart Suzuki :) Nie gniewaj się :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

a teraz fragment wypowiedzi serio serio:
Jaka za to to jest przyjemność, wejść do księgarni i samemu coś sobie znaleźć? Jakże by było miło, by na tej drodze towarzyszył nam oczytany księgarz? W rezultacie, konsekwentne oszukiwanie czytelników przez wydawców doprowadziło do tego, że czytam książki wyłącznie z biblioteki i wyłącznie wypróbowanych autorów. W ciągu ostatnich dziesięciu lat trafił mi się tylko jeden ślepy traf: "Bradnon Sanderson". Też raczej nie genialny, ale przynajmniej ten jeden raz nie plułem sobie w brodę, że wydawca mnie naciągnął. Szukanie recenzji w internecie też jest zdradliwe. Taki recenzent zazwyczaj dostał książkę od wydawcy do zrecenzowania. Co zatem ma pisać taki skorumpowany ciemniak?
Wiele osób typuje wysokie marże dystrybutorów jako problem czytelnictwa w naszym kraju. Co jednak ma powiedzieć nie czytający za wiele Kowalski, skoro na tylnej okładce napisali mu, że nowatorskie i że przełomowe? Przeczyta w mękach i dojdzie do wniosku, że to nie dla niego. Że on woli napić się wódki z kolegami. Bo tańsza i ma lepszą fabułę. Ponadto niesie więcej myśli ponadczasowych.
Powinno istnieć jakieś prawo przeciw wprowadzaniu konsumenta w błąd. Jeżeli wydawca twierdzi, że książka zapewnia niezapomniane doznania miłośnikom podróży w kosmosie, to niech Hermaszewski ma prawo ich zasądzić za kłamstwo marketingowe, które jest tak naprawdę oszustwem. Jako zaś zwykłe oszustwo podpada to pod prokuratora. Nie powinno być konieczności ścigania czegoś takiego z powództwa cywilnego!

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Czytelnictwo, jego poziom, zależy od:
--- chęci czytania;
--- umiejętności czytania;
--- dostępności tekstów.
Chęć --- przeważnie razem z umiejętnością --- zdobywa się wcześnie. Wynosi się ją z domu, dziedziczy się w pewnym sensie, czasem nabywa się ich pod wpływem presji środowiska, najrzadziej są efektami własnych dążeń. Pozostaje dostępność. I tu rolę grają ceny oraz dostępność typu ogólnodostępne zbiory biblioteczne.
Ceny, wydaje się nie tylko mi, spadłyby --- czyim kosztem, nie miejsce na takie dywagacje --- gdyby przez kilka miesięcy nikt nie zarobił na zbyt drogich książkach.
Teraz potrzebna decyzja, o czym toczy się dysputa. O cenach czy poziomie czytelnictwa. O krzywdzie wydawców czy biedzie autorów. Może tak z osobna, potem synteza?

Czyli czytelnictwo nie ma nic wspólnego z poczuciem wielokrotnego oszustwa przez wydawcę? Dla mnie ma!

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Poszukaj Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji ( z dn. 16.04.993 r. Dz. U. Nr 47, poz. 211; z późn. zm.)
Zgodnie z art. 3 ustawy czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta.Zgodnie z art. 3 ustawy czynem nieuczciwej konkurencji jest działanie sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, jeżeli zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. ( ...) nieuczciwa lub zakazana reklama ( i dalej) Reklama reklama wprowadzająca klienta w błąd i mogąca przez to wpłynąć na jego decyzję co do nabycia towaru lub usługi. Mamy z nią do czynienia gdy powstałe na jej podstawie wyobrażenia nie są zgodne ze stanem rzeczywistym, decydujące znaczenie mają wyobrażenia adresatów reklamy, a nie opinie reklamujących.

Tak że masz prawo podać do sądu wydawcę za umieszczenie nieuczciwej reklamy, kwestia tylko czy gra warta świeczki.

Oczywiście, że nie warta świeczki. To jest zapis pozwalający na egzekwowanie na drodze cywilnej. Wiadomo, że nikt się na to nie zdecyduje. Takimi sprawami jak oszustwo powinna zajmowć się prokuratura.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

To znaczy co, wydawca zachwala książkę jaką bardzo dobrą, a klient czyta i stwierdza, że to gniot. Klient podaje do sądu wydawcę za nieuczciwą, kłamliwą reklamę. Wydawca się broni, broni książki. Dla niego książka nie jest gniotem, według jego własnej subiektywnej oceny jest znakomita. I sąd ma co osądzić? Bo chyba nie skaże wydawcy za gust? Chyba się trochę zagalopowaliście. 

ej, nie
ale wydawca nie powinien przeginac
porownanie kazdego gowna do Tolkiena to chyba przesada?
Poza tym ja czuje sie wprowadzony w błąd każdym tekstem na okładce. Sąd nie powinien tego rozsądzać, bo szkoda jego czasu. Jest napisana nieprawda? Wynikają z tego sankcje. Nie ma sensu z każdej takiej sprawy robić sprawy sądowej, jednak od takich rzeczy jest właśnie sąd. Bo w tej chwili mam wrażenie, że głównym zadaniem sądu jest wożenie się, jak bardzo jest zajęty i jak to wszystko jest dla niego za mało poważne. Wydaje mi się, że już jesteśmy na tyle cywilizowani, żeby pobicia i kradzieże nie musiały być główną troską sądu.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Hehe chociaż tak sobie pomyślałam, że jakby tak wytoczyc ze dwie, trzy sprawy przy takim jawnym przeginaniu i to odpowiednio naglośnić, to z pewnością kolejne pojawiajace się opisy na ksiązkach były by już ostrożniejsze:)

Podoba mi się Twoj tok myślenia Madeline :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

rinos, ale Tolkien to takie troche shit jest, przynajmniej dla niektórych ;)

Książki to rzecz gustu, nie można karać za blurb :)

Suzuki M. dobrze prawi. Poziom czytelnictwa nie maleje przez ceny, tylko ogólny analfabetyzm wtórny naszego społeczeństwa, na który najmniejszy wpływ ma właśnie poziom cen książek. A wydawnictwa godzą się na monopol, zamiast z nim walczyć. Dziwne :(

Niestety, teraz większość ludzi zamiast siąść na fotelu z książką w ręce, woli obejrzeć Sranie z gwiazdami czy Shit of poland...
I to według mnie kwestia czasów, jakie nastały. Telewizja czy komputery są dużo bardziej atrakcyjniejszą rozrywką, wymagającą mniejszej aktywności umysłowej. W tej kwestii się zgadzam z AdamemKB, bo widzę to po najbliższej rodzinie czy znajomych.
I na pewno ceny oraz gierki wydawnictw czy dystrubutorów grają tutaj nie małą rolę, choć przyznam szczerze, że jestem chyba jednym z niewielu istniejących jeszcze pojebów, który zamiast butów na zimę woli kupić kilka książek. A już jedna na miesiąc to u mnie niezbędne minimum.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

No właśnie, wydawnictwa się godzą na monopol. I tu jest problem. Bo zastanawiam się, co samo państwo może poradzić na obecną sytuację. Tak, mogą być jakieś dotacje, ale coś mi się nie widzi, żeby to miało realny wpływ na same okładkowe ceny książek. VAT-u też wiele nie obniżą, bo już jest na poziomie 5%. A więc co? Chyba wynika z tego, że problem leży jednak po stronie wydawnictw?

No i wracam do wspomnianych przeze mnie tanich wydań kieszonkowych za ok. 12 zł. Skoro takie książki istnieją, to musi się to jakoś jednak opłacać. A skoro się opłaca, to dlaczego wszystkie książki nie mogą tyle kosztować? Może parę złotych drożej za lepszy papier itp. (choć, szczerze mówiąc, ja tam wolę właśnie taki kieszonkowo-wydaniowy papier).

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

a po ch... maja z nim walczyc, skoro wedlug ciebie ceny nie maja wplywu na czytelnictwo? podniosa cene i dalej wyjda na swoje.
sorry, ludzie, ale pier...licie tak, ze plakac sie chce. nic dziwnego, ze nikt sie z wami nie liczy.

a.k.j to ja sie spytam inaczej.
1. Jak często czytasz ksiązki? Jak często je kupujesz? A jak często byś je kupował gdyby były połowe tańsze?
2. Przykład mojego starszego syna: wyczytał po pare razy to co ma w domu, wyczytał wszelkie interesujące go pozycje w bibliotece szkolnej (miejską mam kawał drogi , poza tym miesięczne opłaty, plus dojazd .. mówią same za siebie) i teraz zamiast się uczyć to nie czyta książek a ogląda filmy, ale wiem, że jak mu coś ciekawego podrzucę to zostawi film i zacznie czytać. A nie uważam żebym miała jakiegoś nad wyraz wyjątkowego i jedynego takiego w świecie syna:).
A ja przyznam szczerze, że obecnie czytam tylko to co uda mi się znaleźć w necie, albo jak w pracy sie nudzę to ściągnę z półki, zamknę sie w biurze i poczytam trochę. Kwestia taka że jak mam wydac 40 zł na ksiażkę to niestety szkoda mi.

w.s — po to walczyć, żeby wydawnictwa zarabiały. Bo nie o to w artykule chodzi, że ludzie mało kupują, ale o to, że wydawnictwa dostają mało kasy z tego, co sprzedadzą.

MF — kupuję conajmniej 2 w miesiącu, zazwyczaj tanie wydania. Gdyby książki w empiku były tańsze, to owszem, kupowałbym więcej. Ale nie więcej czytał — do tej pory radzę sobie z bibliotekami i ebookami. Czyli nie zwiększyłoby to czytelnictwa, a jedynie sprzedaż nowych książek.

Bo nie o to w artykule chodzi, że ludzie mało kupują, ale o to, że wydawnictwa dostają mało kasy z tego, co sprzedadzą.

powiedzialem. podniosa cene i wyjda na swoje. maly procent od wysokiej ceny to i tak sporo kasy. a skoro wedlug was takie numery nie maja wplywu na poziom czytelnictwa to w czym problem?

Ale nie więcej czytał — do tej pory radzę sobie z bibliotekami i ebookami.

a co, jezeli ktos nie ma internetu, a w jego miejscowosci nie ma biblioteki (czyli polowa kraju)?

a co, jezeli ktos nie ma internetu, a w jego miejscowosci nie ma biblioteki (czyli polowa kraju)?

A to, że wtedy zaczyna decydować odległość do najbliższej księgarni oraz cena, o której wysokości wyrażasz się dość, hm, lekceważąco.

A to, że wtedy zaczyna decydować odległość do najbliższej księgarni oraz cena, o której wysokości wyrażasz się dość, hm, lekceważąco.

nie. lekcewazaco o stosunku cena = czytelnictwo wyraza sie SuzukiM, a.k.j i spolka. u mnie to sarkazm. :) ja popieram tych, ktorzy twierdza, ze niska cena ksiazek to podstawa rozwoju czytelnictwa. co zas do bibliotek, to w moim 15 tys. miasteczku nie ma zadnej. ksiegarnie natomiast sa dwie. tylko ze kogo k... na nie stac? na pewno nie tych co maja rodziny na utrzymaniu.

Fasoletti - nie jesteś sam, ja też potrafię wydać ostatnie pieniądze na książkę niż kupić sobie kanapke. Zdarza mi się też, że gdy stoję w kolejce z jakąś rzeczą w stylu klawiatura albo innym przedmiotem, to przeliczam to na książki, po czym oddkładam na miejsce i idę do księgarni ;)

I tak macie jeszcze to szczęście, że młodzi jesteście (czytaj: nieżonaci, niedzieciaci). Ja kiedyś też potrafiłem nie kupić sobie butów, a kupić książkę. Ale gdy teraz mam wybór między nie kupić butów DZIECKU, a kupić książkę, to nie mam żadnego wyboru. U mnie też nie ma żadnej biblioteki w promieniu czterdziestu kilometrów i kilku przesiadek pociągiem, więc moje czytanie ogranicza się do tego co wyczeszę w necie (czyli w 99% spiracę). To tak pod rozwagę Pani Bibliotekarce, która tak lekko szermuje łatkami.

Wodniku, szczerze wątpię, żeby w 15 tys. miasteczku nie było biblioteki. Podejrzewam, że jesteś po prostu ignorantem, któremu nie chce się sprawdzić, czy takowa istnieje. Ja pochodzę ze wsi, która ma niespełna 1,200 mieszkańców, a jest w niej biblioteka. W samej gminie bibliotek jest dziewięć, więc nie wciskaj nikomu kitu. 

Poza tym dramatyzujecie. Do jasnej cholery, ja jestem bibliotekarką, a książki kupuję. Jasne, że fajnie by było, gdyby były tańsze, ale nie rozpaczam, jak za ładne wydanie upragnionego tekstu muszę wybulić 40-50 zł, a nie jestem bogata. Po prostu jak ktoś nie potrafi żyć bez książek, to te książki zdobędzie. Jak ktoś nie lubi czytać, to nie będzie czytał nawet, jak dostanie za darmo. Książki zawsze były i będą dla elit. 

Ja dalej nie rozumiem, dlaczego z tematu, który dotyczy stricte wykorzystywania wydawnictw przez empik zrobiliście pogadankę o czytelnictwie :|
 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Autor -> tekst -> wydawca -> sprzedawca -> cena trudna do zaakceptowania -> rezygnacja z kupna.
Dlatego.

Oj, tego to ja się domyślam ;P Tylko wydaje mi się, że mało kto z dyskutujących przeczytał tekst, od którego dyskusja się zaczęła i przyszli tylko sobie popsioczyć, że ludzie nie czytają, bo książki są drogie :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Weź pod uwagę, że inicjujący temat tekst, chociaż mówi o "przemocy" Empiku wobec wydawców, prostą drogą prowadzi do kwestii cen. Edytor też chce, musi zarobić, Empik mu to utrudnia, marża dystrubutora rzutuje na cenę detaliczną, a to już bezpośrednio dotyczy nabywców... --- i temat wyjściowy idzie w zapomnienie, ćmienie własnego zęba jest dolegliwsze od cudzej migreny.
Plus to jeszcze, że nawet gdybyśmy tu wspólnym wysiłkiem znaleźli genialny sposób na bolączki wydawców i autorów, to nikt tej recepty nie pozna, a nawet gdy cudem jakimś pozna, to nie zastosuje, bo co tam panie mądrego mogą te głupki od fantastyki wymyślić. Pozostaje pogadać o tym, co zawsze...

Podejrzewam, że jesteś po prostu ignorantem, któremu nie chce się sprawdzić, czy takowa istnieje.

g... wiesz o moim zyciu, a z tego co wypisujesz widze, ze g... wiesz o zyciu w ogole. jak ty jestes bibliotekarka i pochodzisz ze wsi to ja jestem chinskim cesarzem. podejrzewam, ze jestes jedna z tych wyszczekanych panienek z duzego miasta, ktore w zyciu nawet sie nie otarly o problem braku pieniedzy, a lubia pouczac innych. trudno. miej sobie poglady jakie chcesz, ale nie ublizaj nikomu od ignorantow, bo mozesz kiedys zarobic w zeby.

Dorzucę -- pozwólcie -- swoje trzy grosze do dyskusji.
Gdzieś tam wyżej ktoś pisał, że w kupie siła, że wydawca nie powinien godzić się na takie warunki, bla bla bla i tak dalej. Wszystko pięknie, ale żaden z Was nie wziął pod uwagę jednego, bodaj najważniejszego aspektu działalności Empiku: sieci sprzedaży (przynajmniej ja nie zauważyłem nigdzie uwagi o tym, ale w sumie przeglądałem pobieżnie). Aktualnie nikt nie jest w stanie zapewnić takiego dostępu do klienta, jak sto siedemdziesiąt salonów Empik. Matras ma "tylko" około siedemdziesiąt. Innej dużej księgarni w Polsce nie ma, a nie wszyscy kupują w internecie. Dlatego właśnie Empik ma pozycję jaką ma i nic w najbliższej przyszłości tego nie zmieni, nawet masowy bunt wydawców. 
Z drugiej jednak strony Empik ma zamiar konsekwentnie zmniejszać ilość powierzchni przeznaczoną w salonach na książki. To pozwala podejrzewać, że część dystrybucji zostanie przerzucona na inne kanały, ale wątpię, żeby dzięki takiej działalności Empiku wzrosła sprzedaż w tradycyjnych księgarniach. Wbrew pozorom książki nie są atrakcyjnym towarem.
Jeśli chodzi o czytelnictwo, problemem nie jest cena książek, a kultura w jakiej żyjemy. Jasne, książki są drogie, ale u nas nie ma wykształconej kultury czytania (w większości rodzin), dlatego książki nie cieszą się popularnością. I nie świadczy o tym sprzedaż, ale ilość odwiedzin w bibliotekach. W końcu przeciętny Polak czyta jedną książkę rocznie, a biblioteki nie odwiedza w ogóle.
Miejscami -- czytając ten temat -- miałem wrażenie, że niektórzy tutaj wychodzą z założenia, że lekiem na całe zło dziejące się w Pl książkom jest obalenie monopolu Empiku. Naprawdę zabawne twierdzenie.

Pozdrawiam,
exturio 

Ludzie, ludzie, bez takich wycieczek już. Są 2 frakcje, jedna uważa, że niskie ceny książek spowodują wzrost sprzedaży, bo więcej osób zacznie czytać (a w mniejszym stopniu także dlatego że osoby, które już czytają, będą więcej kupowały), druga odwrotnie - że niskie ceny książek spowodują wzrost sprzedaży, bo czytający będą więcej kupowali (a w mniejszym stopniu też dlatego, że więcej osób zacznie czytać).
Nie widzicie, że wszyscy się w zasadzie zgadzamy, z różnicą tylko w tym, co ma większy wpływ? A to zupełnie nieistotne, bo i podstawa jest ta sama. Książki muszą być tańsze, a wtedy tak wydawcy, jak i kupujący wyjdą na swoje. Oczywiście, raczej pisząc tu nic nie zmienimy ale może dojdziemy do jakichś ciekawych wniosków? Już do paru doszliśmy, w miejscach akurat wolnych od kłótni.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Ja już dawno pisałem, że nie mam nic do empiku. Wykorzystuje po prostu taką sytuację jaka jest na rynku i tyle, ale nie on ją stworzył. Książki są za drogie i upadek empiku tego nie zmieni. Mogłaby to zmienić wyłącznie polityka rządu. A patrząc na to czym zajmują się politycy i na takie dyskusje jak ta tutaj, jestem pewien, że empik może spać spokojnie.
Nie ma kultury czytania w narodzie? Ano nie ma. Skoro po 89 rozpieprzono większość bibliotek, a w tych co pozostały można sobie co najwyżej wypożyczyć Łyska z pokładu Idy, skoro lepsza książka kosztuje tyle co dwie dniówki robotnika, to niby skąd ma być ta kultura czytania?

Chyba raczej chciałeś napisać, że lepsza książka kosztuje tyle, co dwie butelki Żołądkowej.

Robert, ale co w takim razie rząd może niby zrobić? Pytam poważnie, bo nie wiem. VAT to 5%, choćby go ucięli i do zera, prawie nic to nie zmieni. Co jeszcze mogą z poziomu polityki?

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Chyba raczej chciałeś napisać, że lepsza książka kosztuje tyle, co dwie butelki Żołądkowej.

Myślę, że każdy z piszących sam wie najlepiej, co chciał napisać.
Przyznam, że sam książek nie kupuję. Jestem -- nie ma co owijać w bawełnę -- ignorantem. Czasami, rzadko, skoczę do biblioteki, ale częstotliwość zatrważająca nie jest. Na tle większości piszących tutaj wypadam bardzo blado. I nawet gdyby książki kosztowały 10% aktualnej ceny, nic by to w moim czytelnictwie nie zmieniło. Ale, jak wiadomo, każda wymówka jest dobra, prawda?

IpMan: dla jednego dwie butelki Żołądkowej, dla drugiego buty lub bilet miesięczny do szkoły dla dziecka.

Diriad: powinno się wprowadzić jakiś system dotacji. Nie mówcie mi tylko, że to komunizm, bo w niejednym kraju książki są dotowane. A i u nas dotuje się choćby leki. Nie zaszkodziłaby ponadto jakaś ustawa regulująca marże handlowe w tej branży.

A ja mam gdzieś, nie będąc pisarzem, poziom czytelnictwa. Mam w dupie czy sąsiad, kumpel czyta, czy nie. Mam to gdzieś. Ja czytam. Kupuję na ile mnie stać, a nie na tyle, na ile bym chciał. Jestem czytelnikiem i jestem egoistą. I się pytam: dlaczego książka jest droga kiedy droga być NIE MUSI. Dlaczego jest luksusem. Ja nie psioczę że mercedes jest drogi. Ja nie chcę szpanować książką przed kumplami. Jaki to szpan. Bo oczywiście kumple na superwyrąbiasty telefon dla szpanu, kasę wyłożą. Mam ich gdzieś. Chcę sobie kupić książkę, pfff, chcę sobie kupić 10 książek miesięcznie, bo tyle czytam, i chcę mieć na to. Co za luksus, kurna. Dlaczego? Z jakiej parafii? Rozumiem, że niektóre rzeczy są dla bogaczy, ale dlaczego książka ma być taka? Dlaczego? Bo ładnie wygląda postawiona na półce?Bo przecież nie dlatego, że papier i tusz są bezcenne. No kurde. A na teksty typu: bo ludzie mało kupują/czytają rzygać mi się chce. Książka, którą przeczytam w dwa dni w cenie butów na trzy sezony. Ja pierdolę. Bo ludzie nie czytają. Niech nie czytają. Nie znaczy to, ze książka jest dla bogatej elity.

Ja natomiast nie mam gdzieś poziomu czytelnictwa. I również kieruje tu mną czysta prywata. Bo wolę żyć w społeczeństwie, które czyta książki zamiast chlać wódę. Mózg się od tego mniej lasuje. Żywię też naiwną nadzieję, że nawyk czytania zatrzyma część młodocianych wyrostków w domu wieczorem, w związku z czym ryzyko obicia mi mordy na ulicy się zmniejszy.

No fakt, o wpływie książek na ludzi nie pomyślałem. Och, pewnie dlatego, że kiedy stoję w księgarni i biorę do ręki tytuł, to myślę: 40 złotych? Ku**a. Nie mam tyle! Natomiast nie myślę: 40 złotych! Ludzie nie mają na to i dlatego nie czytają i dlatego jak będę wracał z księgarni, jeden z drugim może mi mordę obić.

A jednak taka jest prawda. Zdziczenie obyczajów ma ścisły związek z upadkiem wyższej kultury.

I najlepiej myśleć o jednym i drugim. :)

Prawda.

Po namyśle: o tym, że książka ma dobry wpływ na społeczeństwo, wychowuje, powinni myśleć ci, którzy przyczyniają się do wyjśćia książek na rynek. Ale oczywiście nie myślą, bo ważne, żeby portfel puchł, ech.

Wodniku, nie dość, że jesteś ignorantem, to pewnie nawet nie skończyłeś jeszcze podstawówki.

Robert, mi się marzy żyć w świecie, w którym ludzie nie jedzą mięsa, ale wiem, że nawet, gdyby rząd rozdawał warzywa za darmo, to ludzie i tak jedliby mięso, bo tak lubią, tak wolą i tak im bardziej pasuje. Tak samo z książkami, jaki robotnik wróci do domu i bedzie czytał książkę, kiedy może sobie włączyć jakiś odmóżdżajacy program w tv i przy nim pospać? Tak długo, jak tego nie przyjmiesz do wiadomości, tak długo będziesz pisał bzdury. Chcesz coś robić dla czytelnictwa, to rób, masz mega możliwości. Chociaz na początek dobrze by było, gdybyś sprawdził, co Twoje lokalne środowisko ma do zaoferowania w tej dziedzinie, bo podejrzewam, że większość narzekajacych nawet nie zdaje sobie sprawy, że w ich okolicach jakieś akcje się dzieją.

Wracając do tematu: w jaki inny sposób (opróćz ceny) dzałalność empiku odbija się rykoszetem na czytelnikach? Prosta sprawa: obniżenie jakości książek, większy odrzut (nie ważne, czy książka jest wartościowa, tylko czy znajdzie masowego nabywcę), brak kasy na wykupywanie licencji na książki zagraniczne... 

Wiecie, ostatecznie sami jestśmy sobie winni, bo to my kupujemy książki w empiku, zamiast od wydawcy czy w tradycyjnych księgarniach. A dlaczego kupujemy? Bo empik dba o klienta. Bardzo duży wybór, eleganckie salony, książki sprowadzane na zamówienie... No raj po prostu. My się godzimy, żeby empik doił wydawców, więc pretensje o wysokie ceny powinniśmy mieć głównie do siebie.

 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Wiecie kiedy ostatnio kupiłam coś w Empiku? a właściwie w Kmpiku jeszcze?:) ze 20 lat temu, więc jakos nie poczuwam się do tego że to moja wina że ksiązki są drogie:P

To mozesz śmiało zwalać winę na tych, co w empiku kupują ;)

www.portal.herbatkauheleny.pl

A w biblotece która mam koło siebie nie mam już nic do czytania. Natomiast wyprawa do miejskiej to 5,6zł plus 10 zł miesięcznie, średnio mnie to przekonuje mimo wszystko - licząc że mogę wypożyczyć 2 książki na raz czyli musiałabym być tam średnio 8-10 razy w miesiącu conajmniej , czyli wyszło by mnie to 65 zł, a to znaczy, że wole opłacić za to internet i zapłacic dziecku połowe miesięcznych obiadów w szkole. Jednym słowem mniej czytam, bo książki są za drogie, tak czy inaczej. A kwestia tego co tracą/zyskują wydawcy na współpracy z Empikiem.. sądzę że zyskują bo inaczej by tego nei robili, a że narzekaja.. jest takie stare porzekadło "daj palec a zechce całą rekę".

@MadelineFerron:
Jednym słowem mniej czytam, bo książki są za drogie, tak czy inaczej

Twoje argumentowanie jest bez sensu. 65 zł miesięcznie, 8-10 kursów do biblioteki czyli 16-20 książek. Trochę matematyki i okazuje się, że za wypożyczenie książki płacisz 3,25-4,06 zł. Czyli zgaduję, że żeby opłacało Ci się więcej czytać książki powinny być tańsze niż 3 zł? Trochę przyzwoitości.

Madeline, problem w tym, że wydawcy za bardzo nie mają wyboru, a nie, że chcą. (Btw. moja mama należy do Dyskusyjnego Klubu Książki przy bibliotece wiejskiej, cały klub to chyba jakieś 10-15 osób, nie dość, że z samego klubu, który jest ogólnopolską inicjatywą Instytutu Książki, dostają do biblioteki najnowsze i najbardzije poczytne pozycje, to jeszcze w ramach własnych możliwości każda książka kupiona przez jedną osobę wędruje do wszystkich pozostałych, w efekcie moja mama czyta około 40 książek rocznie, nie ruszając się poza wieś. Jak się chce, to naprawdę można...)

www.portal.herbatkauheleny.pl

@exturio wybacz, ale co mam za te 4 złote? książkę wypożyczona na 2-3 dni. Nie porównuj tego z posiadaniem ksiażki. Zakup by mnie interesował w granicach ok 20 zł.

@MadelineFerron:
Tak czy inaczej, skoro nie możesz się poświęcić dla książki za 4 zł, (10% ceny sklepowej za przeczytanie), żeby móc niemal codziennie czytać jedną, to mówienie, że "nie czytam, bo książki są drogie" wydaje mi się nieco hipokryzyjne. Jestem jednak zwolennikiem teorii Suzuki, że dla chcącego nic trudnego, a malkontent zawsze znajdzie powód do narzekania.

Od dawien dawna większość zysku ze sprzedaży książek trafia do pośredników - hurtownie, empiki, etc. To dotyczy zresztą nie tylko książek, ale akurat na rynku wydawniczym sytuacja zrobiła się fatalna.

Wyobraźcie sobie taką sytuację: wydawnictwo X właśnie wypuściło nową powieść - tytuł ceniony na Zachodzie, a w Polsce również zbierający dobre lub bardzo dobre opinie od recenzentów, którzy czytali go przedpremierowo. Książka ma nakład około pięciu tysięcy egzemplarzy. Z tej liczby Empik bierze do dystrybucji... 60 (słownie: sześćdziesiąt) egzemplarzy na całą Polskę. Niewiele ponad 1% nakładu. Część z nich nawet nie trafia na półki, tylko zalega w centralnym magazynie. Może Empik wziąłby więcej i nawet wystawił w salonach, gdyby wydawnictwo wykupiło pakiet promocyjny, który obecnie kosztuje - o ile mnie pamięć nie myli - średnio 20000 zł od tytułu. Zakładając, że książka kosztuje 30 zł, koszt jej promocji to równowartość 666 egzemplarzy, czyli ponad 13% całego nakładu. Oczywiście, od sprzedaży Empik pobiera również standardową marżę. Standardowo, kiedy przychodzi pora zapłacenia wydawcy, Empik odstawi swój taniec i odwlecze sprawę, jak to opisano w artykule. Wydawca w międzyczasie musiał ponieść koszt praw do powieści, tłumaczenia, okładki, redakcji, korekty, druku, dystrybucji i ewentualnej promocji (w to należy wliczyć koszt wysyłanych egzemplarzy recenzenckich - a czeka go również podatek od dochodu, którego jeszcze nie widział na oczy.

Ostatnio sporo rozmawiam w redakcji i poza nią ze znajomymi z branży. Wszyscy widzą zapaść na rynku - niektórzy wydawcy zmniejszają liczbę nowych tytułów, ograniczając się tylko do bezpiecznych pewniaków, inni przesuwają terminy premier, niektórzy po prostu tego nie przetrwają.

Wszyscy widzą zapaść na rynku (...).
Dwa tak zwane głupie pytania:
--- wcześniej nie dostrzegali, co się szykuje?
--- wezmą się za poszukiwanie wyjścia czy skończy się na labidzeniu?

Tak samo z książkami, jaki robotnik wróci do domu i bedzie czytał książkę, kiedy może sobie włączyć jakiś odmóżdżajacy program w tv i przy nim pospać?

Robotnik Robert Oszczyk na ten przykład. Od razu widać, że nie masz pojęcia o środowisku, na temat którego się wymądrzasz. Dla ciebie, jak dla większości pseudo-inteligencików z wielkiego miasta, robotnik to po prostu prymitywny cham, dla którego jedyną rozrywką jest piwo i telewizor. Ja, Pani Bibliotekarko, pracuję jako zwykły ochroniarz, a o moim wykształceniu szkoda nawet wspominać, a jednak czytam i nawet piszę (nie bez pewnych sukcesów). A mój teść, który był tylko robotnikiem rolnym w pegeerze, malował obrazy. Naprawdę malutko wiesz o życiu. I albo jesteś jeszcze bardzo młodziutka, albo pełna pogardy. Ja również watpię, żebyś kiedykolwiek choćby przejeżdżała przez wieś czy małe miasteczko.

To wiele tłumaczy, dlaczego piszesz takie bzdury :) Skoro robotnicy tak ochoczo czytają, powymieniajcie się książkami i problem z głowy :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Zaczynam myśleć, że to jednak prawda, co mówią o bibliotekarkach... :))

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dobra, raz już wychodziłem z tej durnej dyskusji i nie wiem po co wracałem. Żeby dalej sprzeczać się z bezczelną gówniarą? Dorośniesz to zrozumiesz niektóre rzeczy. A póki co, naprawdę proponowałbym ci powściągnąć trochę języczek. Ja wiem, że internet daje poczucie anonimowości, ale niewykluczone, że spotkasz kiedyś na jakimś zlocie czy konwencie któregoś ze swoich przeciwników w dyskusji, których teraz nazywasz ignorantami piszącymi bzdury. Odpowiedzialność za własne słowa to też oznaka dorosłości.

Beryl, nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo to jest prawda ;) (ej, a Ty nie miałeś mi wysłać swoich rozbieranych zdjęć?) Boże, uwielbiam być nazywana gówniarą, to takie miłe :D Jak się poznamy na żywo, to powtórzę Ci w oczy dokładnie to samo, co tutaj. Ciekawe, co Ty powiesz mi :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Żadnych zdjęć. Preferuję kontakt bezpośredni :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Tylko wiesz, ja jestem stara, gruba, a do tego boją się mnie dzieci, a emeryci na mój widok przechodza na drugą stronę ulicy... Może lepiej wyslij te zdjęcia i wszyscy będa szczesliwi ;)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Robercie, przykro mi stwierdzić, ale jednak zauważyłem, że w dyskusji to jednak z Twojej klawiatury leci więcej inwektyw. Więc co do brania odpowiedzialności za słowa, to działa w dwie strony. Co do wodnika.szuwarka to już całkiem poniżej poziomu. U nas na wsi, jak ktoś groził jakiejś dziewczynce pobiciem, to kiepsko na tym wychodził. No cóż, może u mnie rodziny wiejsko robotnicze lepiej dbały o wychowanie.

Nie wierzę w miejsce, w którym w promieniu kilkunastu kilometrów nie ma bibliotek. Nie wierzę, że ludzie jadąc do najbliższego marketu po zakupy, nie mogą odwiedzić biblioteki. Dzieci chodzą do szkoły, tam też istnieją wypożyczalnie książek. Prócz najnowszych bestselerów jest od groma klasyki, którą warto przeczytać i która jest właściwie wszędzie.

Książka kosztuje 40 zlotych. 4 paczki fajek, 16 piw, 2 flaszki wódki, miesięczny abonament na kablówkę. Jasne, też chciałbym, żeby były tańsze, ale nie z dotacji tylko z konkurencji.
Drogi Robercie, dotacje szłyby z podatków. Z podatków społeczeństwa, które w większości nie czyta. Nie sądze, żeby społeczeństwo interesowało dotowanie naszego hobby.

Suzuki, ja bym nie był szczęśliwy ;p

Drogi Robercie, dotacje szłyby z podatków. Z podatków społeczeństwa, które w większości nie czyta. Nie sądze, żeby społeczeństwo interesowało dotowanie naszego hobby.
Publiczne pieniądze idą na wiele rzeczy, z których nie korzystam, może więc raz by mi się przydały na coś. Ale - tym razem mówiąc serio - ja raczej byłbym za pomysłem promocji czytelnictwa, nie dokładania państwowych funduszy na wydawanie książek w ogóle. Nie te czasy :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

berylu, wiem, że idą na wiele niepotrzebnych rzeczy. I szkoda dorzucać kolejną :)

Promocja czytelnictwa — to już jest. Mogłoby być więcej, racja.
A co do cen książek, jak tylko biedronka policzy, że opłaca się jej biblioteczka, to będzie i dostęp do tańszej książki. Tak mi się zdaje :)

Nie wierzę w miejsce, w którym w promieniu kilkunastu kilometrów nie ma bibliotek.

To jednak prawda o tej Polsce A i B. I jedna drugiej nigdy nie zrozumie. Mało tego, nie wierzy nawet w jej istnienie. Zapraszam zatem do zwiedzenia Żuław, województwa zachodniopomorskiego, warmińsko-mazurskiego itd.

Ciekawe, co Ty powiesz mi :)

Powiem ci, że wczoraj i dzisiaj obraziłaś wiele osób. Ale mniejsza o to. Ty i tak tego nie zrozumiesz, a ja nie mam cierpliwości tłumaczyć ci dlaczego. Nie byłoby to zresztą możliwe bez użycia inwektyw, a ja nie chcę zniżać się do takiego poziomu dyskusji. Właśnie zdałem sobie sprawę, że tracę tu niepotrzebnie nerwy i czas. Czas, który mógłbym poświęcić na napisanie kilku stron do nowego opowiadania. Kończę zatem publiczne wypowiadanie się tutaj na jakiekolwiek tematy. Przynajmniej dopóki nie zaczną mi za to płacić.

pzdr

Dziwne. Z racji studiów mieszkam teraz w kujawsko-pomorskim, mieszkałem w warmińsko-mazurskim, a pochodzę z podciechanowskiej wsi (no dobra, pochodzę z Ciechanowa, ale na wieś się przeprowadziłem). I wiesz co — biblioteki szkolne, biblioteki gminne itp. widziałem wszędzie. Jeśli się chce, to się znajdzie. Nie zakładaj Robercie tez o swoich dyskutantach, które nie są do końca prawdziwe :)

Sam siebie obraziłeś i ośmieszyłeś :) I, jak dla mnie, to jesteś tutaj jedyną osobą, no poza Wodnikiem, obniżajacą poziom dyskusji. Poza tym już chyba czwarty raz piszesz, że się nie będziesz udzielał :) A pomyśl, ile książek mógłbyś kupić, gdybyś zrezygnował z internetu? :] A ilu nerwów i upokorzeń byś sobie oszczędził? :) A jeśli chcesz, żeby Ci płacili za gadanie głupot, to proponuję karierę polityka, nie pisarza. :) Pozdrawiam :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki co do internetu to zły przykład:) Żadnej ksiażki, może jedynie ze dwie kolorowanki dla dzieci:)

Powiem ci, że wczoraj i dzisiaj obraziłaś wiele osób.

daj sobie spokoj, czlowieku. do kogo ty to mowisz? nie wiesz, ze takie fora to gowniazeria rozochocona pozorna anonimowoscia internetu? dzieciaki z netem i studiami oplaconymi przez starych, ale za to ze swietym przekonaniem, ze wszystko wiedza najlepiej. spodziewasz sie, ze do takiego kogos dotra powazne argumenty? taka Suzuki M. to pewnie dopiero gimnazjum, sadzac z wypowiedzi, a ty do niej ze spoleczenstwem i problemami doroslych. zejdz na ziemie.

Dobra, końcówki już nie doczytałem, ale napiszę jedno, prościutkie słowo:
SPOKÓJ

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Przyznam szczerze, że z powieściami ja nie mam większych problemów.Wymieniam się na bookmoochu i podaju, ze znajomymi z tego ostatniego portalu stworzyliśmy kolejkowo - wystawia się własną książka, dopisuje się do niej kolejka i książkę wysyła się pocztą kolejno do zapisanych, a na koniec wraca do wystawiającego (chyba że chce się jej pozbyć czy wymienić się z kimś). Jeśli koniecznie muszę coś mieć na półce, to czekam do krakowskich targów książki albo wyszukuję wyprzedaże w necie - najlepsze pod tym względem są księgarnie w mniejszych miastach, np. Bielsku czy Rybniku (zniżki większe nić w empiku czy matrasie). Zdecydowanie gorzej jest z książkami naukowymi - w ich wypadku 40 zł to wcale nie jest tak dużo (mam listę do zastanowienia, których ceny wynoszą 60-80, niestety), więc muszę je dokładnie przejrzeć, zanim się zdecyduję na zakup.

Dla nas najważniejsze jest, że jeśli zwiększy się sprzedaż i zarobek samych wydawnictw, a nie dystrybutorów, to bedą miały większe możliwości wydawać książki bardziej niszowe. Nie wiem, czy kojarzycie Agnieszkę Hałas? Niecale dziesięć lat temu wydała zbiór opowiadań, w bardzo niskim nakładzie, że nigdzie ich nie można było znaleźć, a w bibliotece czekałam rok (i to mam to szczęście, że mieszkam w Katowicach i mam blisko miejską z działem fantastyki). Rok temu pisała na jakimś forum, że wreszcie znalazła wydawcę na nowy tomik opowiadań, po paru miesiącach, że coś wydawca przeciąga i w końcu zrezygnował (ostatecznie w tym roku udało jej się wydać, ale już nie wiem, czy w tym samym wydawnictwie). Co mnie zadziwiło - przecież dziewczyna recenzje miała świetne, na esensji jej opowiadania były zaczytawane, w bibliotece ciężko dostać zbiór, a mimo to miała problemy. Bo powszechnie uważa się, że zbiory opowiadań są niedochodowe. I jeśli wydawnictwo nie ma szczęścia, by wydać jakiś bestseller, nawet na bardzo niskim poziomie, ale jednak sprzedający się, to chociaż bardzo by chciało wydawać inne powieści, często zwyczajnie go nie stać. Szczególnie jeśli to jest debiut i przydałaby się jeszcze porządna reklama.

Co do empika i innych księgarń (bo wszystkie biorą też po parę tysięcy za wystawianie książek na stojakach z nowościami, o wystawie nie wspominając) dobrą alternatywą jest, jak już tu pisano, sprzedawanie książek na stronie wydawnictwa bez opłat dystrybucyjnych + dobre umowy z kurierami. Wiadomo, że nigdy nie kupi się tyle książek, ile by się chciało, ale gdyby większość kupujących kupowała prosto od wydawnictw, to same księgarnie musiałyby zmienić swoją politykę. Innej możliwości nie ma, bo nikt tego odgórnie nie zrobi - w końcu mamy wolny rynek.

Co do czytelnictwa, nie nadużywałabym słowa "elita". Sporo osób z pokolenia rodziców, które wiem, że czytają, to byli robotnicy po zawodówkach i technikach, i nie ograniczają się tylko do powieści, ale też sporo książek naukowych pochłaniają. Znowu wiele osób po studiach, jak już przyjdzie praca, założą rodziny, to czasu nie mają. Najlepiej widzę to po mojej bratowej, która wcześniej pochłaniała książki podobnie do mnie (czasem kilka tygodniowo), a teraz to może "Kubusia Puchatka" czyta;-) I wcale jej się nie dziwię, bo jak jeden z bratanków jest u mnie cały dzień, to gdy koło 21 położę go spać,  później też padam. Wolę sobie na razie nie wyobraźać, co by było, gdybym miała go na co dzień, a już nie daj Boże dwóch na raz:D Nie można więc obrażać ludzi, którzy nie czytają. Odkąd pojawili się bratankowie, doskonale zrozumiałam, że można nie mieć czasu, to raz. A dwa, jakbym musiała sama się utrzymać z mojej pensji, to nawet wyprzedaże by nie pomogły czy kolejkowo. Mieszkając w Katowicach mam szczęście do bibliotek, które są dobrze zaopatrzone, ale w przeciwieństwie do niektórych jestem świadoma tego, że na wsiach jest różnie. Znam dwie (we wsi obok dziadków i u przyjaciółki) - książek mało, większość to romanse, a nowości brak. Jasne, sporo zależy od samej biblioteki i gminy, tylko że by mogli otrzymać jakieś fundusze, to muszą mieć czytelników, a skoro nie ma książek... - i koło się zamyka.
Poza tym od wieków na całym świecie zawsze tak było i będzie, że czyta (w sensie dużo) tylko garstka społeczeństwa. Nie można się o to oburzać, bo ludzie są różni i nie muszą lubić tego, co my. Nie sądzę też, by jakiekolwiek akcje czy promocje to zmieniły. Znam ludzi, którzy dziwią się, jak można czytać, że o pisaniu już nie wspomnę, i uważają, że to jakaś choroba umysłowa musi być. Trąbienie w tv czy na plakatach, by czytać na pewno nie zmieni tego podejścia.

Piwak, akurat według badań statystycznych "godpodynie domowe" stanowią w Polsce największą grupę czytającą ;) W sumie to potwierdza też moje obserwacje, bo czesto przy śpiacym dziecku nie da sie robić nic innego ;)

www.portal.herbatkauheleny.pl

a czy zamiast walczyc z empikiem nie lepiej stworzyc nowa siec dystrybucyjna? Moze troche w innej formule niz klasyczny monopolista?
Wydaje sie wielce prawdziwe twierdzenie ze gdyby empik zaczal normalnie płacic poszedlby z torbami?

btw, czy kolaga szuwarek nie zapozyczyl nicka? Jesli nie, to witamy fabrycznego gościa z pierwszej półki FS.

sorki za palcowki, to przez pośpiech, kolego wodniku szuwarku :P

baazyl 2011-10-10  13:42
a czy zamiast walczyc z empikiem nie lepiej stworzyc nowa siec dystrybucyjna? Moze troche w innej formule niz klasyczny monopolista?

Ty na poważnie?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

No pewnie, że na poważnie. Baazyl tym się zajmie, ma doświadczenie. On wszystkim potrafi się zająć.
Ostatecznie przecież zawsze można się wycofać.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Przecież ta nowa sieć dystrybucyjna istnieje. Torrenty, fora z linkami do serwisów hostingowych, wareziki, emule itp. ;) Spróbuj przebić ich ceny, baazylu :)

A gdyby tak, ordynarnie, zrobić taką akcję:
Otwieramy portal, "książka z karaibów" gdzie za powiedzmy 15 zł - jest to załóżmy minimalny koszt wydrukowania spiraconego pdfa, wysłania :) - wysyłamy dowolną książkę, której pirata już gdzieś znajdujemy i odpalamy wydawnictwu powiedzmy piątaka.

Nie chcemy zarabiać - chcemy, żeby ludzie mieli dostęp do tanich książek.

*uwaga: prezentowane poglądy nie są poglądami Nowej Fantastyki - jest do debilny pomysł i prywata dj Jajka

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Była kiedyś taka akcja (około 2004 roku), freebooks się nazywała. Polegało to zdaję się na tym, że jak przeczytałeś książkę, to zostawiałeś ją potem np. na ławce na dworcu, tak by ktoś mógł sobie poczytać, i też potem podrzucić w miejsce publiczne. Ale chyba się nie przyjęło. Przynajmniej w Polsce czytałem o tym tylko w necie.

A dostęp do tanich (ba! darmowych) książek jest, wystarczy się zapisać do biblioteki, i oddawać książki w terminie, nie tak jak ja :)

U mnie pod akademikiem jest skrzyneczka do wolnych książek. Pusta niestety. W lokalu, w którym czasem jadam, też leżały książki. Szybko zniknęły.

dj Jajko, ludzie, którzy chcą, znajdą pirata na chomikach i sobie wydrukują. I lepiej nie popierać piractwa, autor, mimo, że dostaje tylko małą część z ceny książki, coś jeść musi. To nie muzyk, który piractwo może koncertami nadrobić, niestety.

Krisbaum, to się nazywa bookcrossing i jak najbardziej nadal funkcjonuje :)

Co do miejsc, gdzie jeszcze można nabyć tanie książki: stragany uliczne (na targach/rynkach też się zdarzają). Ja jeszcze nie miałam sytuacji, żebym na jakimś nie znalazła czegoś fajnego za 1-3 zł.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Dawno mnie nie było i taka ciekawa dyskusja :P Jak zawsze trafiam na koniec, więc zacznę od początku :P

Pracuję w wydawnictwie, z Empikiem mam pośrednio do czynienia codziennie i powiem szczerze, nie pojmuję logiki jego działań :) Tzn. jedno można z całą pewnością stwierdzić, elastyczni to oni nie są. Trochę jak w TV, gdzie zdejmuje się program o 30-letniej tradycji, ale mający niską oglądalność, tak w Empiku książki o niskiej "sprzedawalności" (autor nieznany, okładka nie taka jak trzeba) może zostaną wzięte na półki, ale mają nikłą szansę na promocję i szeroką dystrybucję. O ile to drugie jestem w stanie (z trudem) zrozumieć, o tyle pierwszego nie - w końcu to wydawnictwa do tej promocji dopłacają, ryzyko Empiku jest prawie żadne... :/ Inny przykład braku elastyczności, z mojego podwórka - książka o Żoliborzu sprzedała się w Empiku na placu Wilsona (czyli na Żoliborzu) w ilości kilkuset egzemplarzy; co zrobił Empik? Ano, stwierdził że ma bestseller i rozesłał książkę po wszystkich salonach w kraju :D Zdziwił się trochę, że gdzie indziej sprzedaż nie szła już tak dobrze... i tak dalej, i tak dalej...

To, że wydawnictwa potrafią się zebrać w kupę pokazała choćby walka o Targi Książki i wyautowanie Ars Polony, ale w przypadku Empiku sprawa jest trudniejsza. No bo co mają zrobić wydawnictwa? Powiedzieć "to nie będziemy wam sprzedawać książek"? Śmiech na sali.

A co do wspomnianego na początku Virgin, to owszem pojawił w Polsce, na razie pod szyldem HDS (spółka do której należą też punkty Relay i InMedio, księgarnie Akapit i inne). HDS to tak naprawdę trzeci gracz po Empiku i Matrasie, kłopoty z Empikiem na pewno działają na jego korzyść, kto wie co z tego będzie?

Co do miejsc, gdzie można nabyć książki za darmo, przy tym się twórczo spełniając, to polecam konkursy i wyróżnienia Nowej Fantastyki.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

W Qfancie też się można czesto na coś załapać ;)

Fenomenalny ten przykład z Żoliborzem XD 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki M., dziecko musi jeszcze chcieć zasnąć, a jak już łaskawie zaśnie na godzinkę czy dwie, to wypadałoby jakiś obiad zrobić, bo nikt tego za ciebie nie zrobi. Zresztą "gospodynie domowe" to również zawód umierający, coraz rzadziej mężowie zarabiają tyle, by kobiety mogły nie pracować. Ale jak już pisałam, jedni mają czas czytać, inni nie. Jedni to lubią, inni nie. I zawsze tak było i to nie jest problem. Najważniejsze, by wydawnictwa miały wystarczająco kasy, by mogły wydawać książki, które z założenia nie będą się sprzedawać jak taki np. "Zmierzch", ale też będą miały choć trochę większą wartość. A żeby tak było, to najprostszym sposobem jest kupowanie prosto od wydawców, czy ze stron internetowych, czy na targach. Warszawskie ponoć upadły, w każdym bądź razie u mnie w pracy zdecydowano, że już na nie nie jeździmy, ale krakowskie nieźle się trzymają i jest na nich co roku mnóstwo ludzi. 

A propos jeszcze  reklam. Nie wiem, czy jestem jedyna, ale zwykle, gdy widzę jakieś okładki na plakatach, to budzi to tylko moją nieufność. Najczęściej sprawdzam znajome wydawnictwa, co mają nowego, czytam fragmenty (co zwykle jest najlepszym sposobem zorientowania się, czy ksiązka będzie mi odpowiadać, może z wyjątkiem Fabryki Słów, gdzie zwykle potrafią wybrać ciekawe fragmenty, nawet jak książki ogólnie są kiepskie, więc do ich książek po kilku spażeniach w ostatnich latach podchodzę bardzo ostrożnie). A szukając informacji, czy o konkursach, czy o pracy na zlecenie, znajduję zawsze jakiś mniej znane wydawnictwa i jak mają dobrze zrobioną stronę, to też można "przetrzepać" ich katalog. Tak więc w moim wypadku rozleklamowanie książki w ogóle nie jest potrzebne, wystarczy dobra strona www.

Wiesz, bo sa osoby, które książki czytają i osoby, które książki kupują. Niby czesto to ta sama osoba, ale nie zawsze :) Mi się wydaje, że te najbardziej rozreklamowane książki, to takie, co do których bez problemu można wmówić ludziom, nawet nie czytajacym, że wypada je mieć (z czytaniem to już różnie bywa) - biografie, reportaże, ksiażki właśnie ekranizowane...  Takie, którymi można się pochwalić przed znajomymi, że właśnie się ją kupiło i poczuć się na jakimś wyższym poziomie kulturalnym (choć książka wcale nie musi takiego poziomu prezentować). Wydaje mi się, że mocno reklamowane (nie tylko w księgarniach) są tylko te książki, co do ktorych wydawcy mają pewność, że wystarczy społeczeństwo poinformowac, że taka książka istnieje, a na pewno zostanie zakupiona (chociażby na prezent "na poziomie"). Ta książka "absolutny must", chyba tak to się teraz mówi ;)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki, Twoja diagnoza społeczeństwa trochę mnie przeraża.
Normalnie banda analfabetów i szpanerów ;)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

berylu, ja niestety znam i mam w rodzinie taki przypadek. Nijak nie mogę wytłumaczyć, żeby jak już musi, to kupował coś ciekawego, a nie kolejną drętwą biografię, której nikt nie przeczyta :)

Ale może ten Twój przypadek naprawdę lubi czytać biografie? :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl, jeszcze dwulicowych i egoistycznych ;)

www.portal.herbatkauheleny.pl

No właśnie nie, do mebli ma mu pasować :( a to nawet nie starodruki ;P

Wchodzi klient do księgarni i mówi: poproszę metr czerwonych książek :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

To, wbrew pozorom, nie jest wcale czysta kpina. Może nie w księgarni, ale da się kupić atrapę półek pełnych książek do naklejenia na ściany. Czegóż to ludzie nie wymyślą... a co już zdążyli wymyślić...

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Problemy z czytelnictwem książek, a problemy wydawnictw to dwie nieco odmienne bajki. To, że jakaś biblioteka kupi egzemplarz książki, który później przeczyta choćby sto osób, może i wpłynie na czytelnictwo, ale na sytuację wydawnictwa już mniej. Co innego, gdyby te sto osób kupiło po jednym egzemplarzu. Nie mieszajmy zatem problemów.

AdamKB zadał dwa, jak sam twierdzi "głupie pytania" dotyczące wydawców:
- wcześniej nie dostrzegali, co się szykuje?
- wezmą się za poszukiwanie wyjścia czy skończy się na labidzeniu?
Faktycznie, pytania do najmądrzejszych nie należą. Owszem dostrzegali, co się szykuje. Owszem, nieustannie poszukują rozwiązań. Tyle, że wydawnictwa nie funkcjonują w próżni, są zależne od mnóstwa zewnętrznych czynników, którym nie da się przeciwdziałać, a które nieubłaganie zwiększają zapaść na rynku. Ceny papieru, koszt druku i dystrybucji, solidność kontrahentów, wysokość podatków i marże pośredników, ogólna zamożność społeczeństwa, itd., itp. Poza tym samo poszukiwanie rozwiązań nie oznacza znalezienia czegoś, co zadziała - to się przeważnie odbywa metodą prób i błędów, przy czym błędy oczywiście kosztują i jeszcze bardziej pogarszają sytuację.

Szanowny JeRzy, ośmielam się przypomnieć, że swoje pytania nazwałem tak zwanymi głupimi --- ponieważ dotyczą spraw, chyba nie tylko moim zdaniem, fundamentalnych.
Ceny papieru --- tak, pełzną, chwilami idą do góry.
Koszty druku --- dyskusyjne, bo znam wiele przypadków obniżania cen dla utrzymania klienta. Fakt, dotyczy to mniejszych zakładów, nie molochów.
Dystrybucja --- zwyżkuje, bo wozi się po pięć sztuk przez pół Polski, a paliwo drożeje...
Solidność kontrahentów --- odsyłam do tych, którzy gardłowali coś na temat wypadania z rynku przedsiębiorców niesolidnych, nieuczciwych...
Podatki płacimy wszyscy --- poza dyskusją.
Marże --- no, skoro wszyscy chcą z dnia na dzień na niczym miliony zarobić, to nie moja wina. Dwa punkty wcześniej...
Ogólna zamożność --- niech żyje brak wyważonej redystrybucji.
Metoda prób i błędów --- skoro lepszych metod nie znają, to tylko taka pozostaje.
Bardzo proszę, nie bierz powyższego za czystą, od serca polską złośliwość i pieniactwo. Też bardzo byłoby mi miło, gdyby tytuły sypały się jak z rękawa, co jeden to lepszy, i żeby stać mnie było na wszystkie, no, połowę jednocześnie --- ale na to się nie zanosi za mojego żywota... Wypowiedziałeś się tak ogólnikowo, że wprost musiałem pociągnąć Ciebie za język --- bo z tamtej" strony nie mam oglądu.
Dziękuję za te parę słów.

Ale przecież to jest na prawdę bardzo proste.
20 największych wydawnictw zbiera się i ustala jedną politykę empikową:
Poprosimy o ludzkie warunki albo spadajcie na drzewo i sprzedawajcie wszystko but książki.

Dajem im 2 miesiące na decyzję, w tym czasie wycofujemy wszystko. Jak empikowi spadną obroty o ileśtam procent bo jednak książki to spora działka to może się opamięta.

A 2 miesiące a nawet i pół roku nie zaboli wydawnictw, bo i tak terminy płatności empiku to wiele, wiele miesięcy :)
HA!

Ale ponieważ żyjemy w Polsce to przemyślałem sprawę.
Jeśli 2 wydawnictwa się dogadają to zjem własną skorupkę

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Inna sprawa, że od groma kupujących książki uważa, że jak czegoś nie ma w empiku, to to nie istnieje... Jak dla mnie jedynym rozwiązaniem, na którym zyskałyby i strony przed i po dystrybucji, byłoby powstanie faktycznej konkurencji, ale jakoś sie na to nie zapowiada.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Nawet nie wyobrażam sobie, jaka inwestycja musiałaby być uczyniona, aby powstała konkurencja dla empiku.
Jak ludzie przyzwyczają się bardziej kupować książki przez sieć to może. Ale ciągle pomacanie przed zakupem jest niezbędne

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Książek? :| Wydaje mi się, że ksiazka to coś, czego akurat macać nie trzeba... W końcu i tak najbardziej liczy sie autor i tytuł, a nie rozmiar, grubość, papier, itp... No i zawsze mozesz sobie pójść do empiku przejrzeć, a potem zamówić przez neta i być pewnym, że bedzie miała te same parametry :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Ja tam lubię macać.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jednak jest coś w tym, że możesz tę książkę dotknąć, powąchać, przekartkować, itd. Nie wiem co, ale coś w tym jest :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Hmmm... To może ja jestem dziwna, ale przez długie lata zamawialam książki do domu przez Świat Książki, bo tam były mniej zmacane i zniszczone niż w co poniektórych księgarniach...

(Beryl, nie rób znowu z NF portalu erotycznego...) 

www.portal.herbatkauheleny.pl

To co powiem nie dotyczy Empiku, ale porusza wątek poboczny: dostępność taniej i przecenionej książki. W Warszawie na dworcu pkp pojawił się automat z książkami. Wrzucasz drobne, i voila! wyskakuje ci tomiszcze do poczytania w pociągu i nie tylko:) Przyznam, że to dość ciekawy sposób na dotarcie do klienta i walkę z książkową drożyzną:) 

Wydaje mi się, że na kilka egzemplarzy książki w księgarnii, rzadko zdarza się, żeby każdy był "zmacany i zniszczony". Widocznie nie potrzebujesz "kontaktu" z książką przed jej zakupieniem. Ja jednak taki preferuję.

Ja nic nie robię, to tylko Twoje niegrzeczne myśli.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl, a przegladałeś kiedyś w empiku komiksy? Zwłaszcza te zagraniczne i drogie? Im droższy i ciężej dostępny egzemplarz, tym gorszy jego stan...

www.portal.herbatkauheleny.pl

Zdarzało mi się mangę przeglądać i nie wyglądały jej tomiki wcale źle.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Bo mangi kosztują 13-25 zł i jest ich zazwyczaj po kilkanaście sztuk. Obejrzyj sobie komiksy, ale te z cenami powyżej 60 zł. Zazwyczaj jest jeden egzemplarz i to od razu zaczytany...

www.portal.herbatkauheleny.pl

Nie wiem, komiksy mnie nie interesują, więc nic mi do tego :) Mówię o tym, że książki nie są zniszczone, a przykład komiksów to już inna rzecz.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Podejrzewam, że z trudno dostępnymi i drogimi książkami sytuacja jest taka sama...

www.portal.herbatkauheleny.pl

Nie wiem co mam rozumieć poprzez "drogą książkę". Czy 60zł to już drogo, czy jeszcze nie?
Pamiętam, że świeżo po premierze trudno było mi dostać to - udało się trafić na kilka egzemplarzy dopiero w Empiku. Dosłownie kilka. Wszystkie jednak w stanie wręcz idealnym.
Inną sprawą jest to, że już kilkanaście dni później książka była o wiele bardziej dostępna i zażarcie promowana.

Przez Ciebie, Suzuki, wychodzę na obrońcę złego Empiku.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ale przecież ja mówiłam, że dla klienta empik jest wręcz rajem :) To tylko przykłady uzasadniający moją obsesję posiadania "dziewiczych" książek :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

Na świecie coraz trudniej o dziewice, dlaczego wśród książek miałoby być inaczej? :)

Mów sobie co chcesz, ja przed zakupem wolę zetknąć się z produktem. Czy to książka, czy cokolwiek innego.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Beryl, nie prowokuj mnie XD 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Kobieto, twe myśli są złe. Ja nie próbowałem nawet prowokować :d

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Do propozycji DJ-a dochodzi jeszcze nagłośnienie przez media (słyszeliście kiedyś o strajku wydawców? :P) i podkreślanie, że gdzie indziej książki są - i po sprawie.

...ale tak, to Polska.

Bez poważnego dogadania się wydawców widzę wyjście tylko w poważnej konkurencji dla empiku, żeby zaczęła się jakaś rywalizacja. Ale wkroczenie takowej jest chyba jeszcze bardziej nierealne.

A więc, redakcjo? Do telefonów, towarzysze niedoli czekają na przywódcę rewolucji!

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Jak ludzie przyzwyczają się bardziej kupować książki przez sieć to może. Ale ciągle pomacanie przed zakupem jest niezbędne.
Jest, bo te zajawki, zachwalanki, recenzyjki wprowadzające w błąd... Prawo do zwrotu by się przydało. Wtedy zacznę kupować w Sieci rzeczy, co do których miewam wątpliwości.

Masz prawo zwrócić każdą rzecz zakupioną w internecie w przeciągu 10 dni.
O ile dobrze pamiętam.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Dobrze pamiętasz - jeśli jest to zakup nie u prywatnego sprzedającego tylko u przedsiębiorcy, to masz 10 dni na zwrot, bez podania przyczyn. A jak on na stronie w regulanimie nie ma podanej tej informacji? To masz wtedy 30 dni :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Tak, tylko czy w prawie jest coś o zwrocie za koszty wysyłki? Z tego, co widziałam na stronach księgarń, tylko niektóre informują, że zwrócą je - ale to zwykle, gdy towar jest niepełnowartościowy i wtedy najczęściej się go wymienia, natomiast jak się komuś "odwidzi" albo stwierdzi tylko, że książka mu się nie podoba, to wątpię. I wszystko wtedy zalezy od wagi i ceny książki, może się okazać, że lepiej ją wystawić na allegro. Dlatego historyczne książki, szczególnie jak cena sięga 80 zł i wzyż, muszę najpierw dokładnie przejrzeć, bo na stronach rzadko nawet spisy treści zamieszczają, o fragmentach już nie wspomnę. Kupuję po tematach, nie autorach, więc nie mam pojęcia, czego się spodziewać. Teraz np. poszukuję "Matriarchatu" - ksiązka jakieś tysiąc stron, ale że sporo bzdur wypisuje się na ten temat, bez żadnego odniesienia do źródeł (a szczególnie jeśli ktoś od gender history bierze się za to), to nie mogę sobie pozwolić na kupienie w sieci bez dokładnego jej przejrzenia. W przypadku powieści zwykle przeczytanie fragmentu wystarcza, by podjąć decyzję, chyba tylko w przypadku "Arcymaga" się zawiodłam - we fragmentach nic nie wskazywało, że w całej książce brakuje logiki.

Fakt, to jest minus zakupów w sieci... Koszty przesyłki. Czasem się trzeba nakombinować, żeby wyszło na plus w porównaniu do zakupu w tradycyjnej księgarni.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Albo zebrać grupkę ludzi, by cena przekroczyła 100 zł - zwykle taka jest granica darmowej przesyłki. A że podobny ciągnie do podobnego, czasem się to udaje:-)

Szczególnie wtedy, gdy jest się jedynym zainteresowanym takimi zakupami takiej literatury.

kluczem do zlamania monopolu empiku nie jest budowanie sieci ksiegarn i czytelni w jednym, poniewaz ksiazka jest jednym z niewielu produktów, ktore mozna "zasmakowac: kontentu  wpostaci  dowolnej długosci spojlera, czyli czytelnik niekoniecznie kupuje kota w worku.
Jak mozna sprzedawac SF poza empikami? A chocby wkladki reklamowe /zesztytowe/ wpinane do NF, jako extras, bonus icotylko. Koszt takiego zeszytu kilkustronnnicowego njest duzo mniejszy niz stopa dyskonta na zamrozonej kwocie w empiku. Rozwiazanie ma same zalety, bo tworzac taki zbior opkow plus wkladka zwieloktotniamy zasieg marketingowy produktu, bo korzystamy łącznie z innych kanałów dystrybucji informacji - NF bo sprzedaje sie w sieciach detalicznych (ruch, kolporter i td) zas wydawnictwa w innym uzupełniajacych sie miejscach ( net, promocje, eventy w ksiegarniach itd).
Wyobrazmy sobie ze np FS plus Runa , MAg wrzucaja do wkladki lacznie 20+ stron kontentu z fragmentami powiesci...mozna to polaczyc z opkami pisarzy, ktorych fragmenty powiesci sa ...rownie zobecne w poeriodyku.

przy okazj zmniejszamy koszty samego periodyku...no wiecie : taka reklama tez kosztuje, hehe

reasumujac: wkładka jako tramwaj marketingowy, plus podanie info gdzie mozna nabyc owe dzieła, oczywiście w księgarniach internetowych. Wydawca NF ma przecież gotową platformę, może nie jest to merlin.pl, czy empik,pl , ale dla czytelnika to wsio ryba, czy kupi na www.jadzia.pl, czy jak wyzej, liczy sie cena i dostepnosc.

obejscie kosztów klasycznej dystrybucji plus księgarz spowoduje znaczacy spadek kosztów, ba wręcz odmrożenie części kapitału...który wczesniej wisiał li tylko na fakturach dla empiku

chyba proste jak drut w TPSa na słupach

Och! Baazyl rzeczywiście logicznie kombinuje tym razem. Jako sceptyk zakładam, że w rozumowaniu tym są luki. Jednak to tylko kwestia uprzedzeń. Nie jest to na pewno sposób na zwycięstwo z Empikiem, ale może sposób na zdobycie kilku punktów? Viva baazyl - zorganizuje się taką formę promocji! Niech znajdzie się jedno wydawnictwo gotowe wykupić takie spoilerowe wkładki w NF a będziesz zwycięzcą :)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

innymi słowy korzystajcie z dobrodziejstw wlasnych aktywow, jakim jest miedzy innymi marka NF - marketing jest tanszy, bo nie wymagane jest pozycjonowanie dystrybutora/

rinos wal sie, ja rozumumie wylacznie procesowo, logicznie zanczy.
Co ma sie nie znalezc, tutaj wystarczy zwykly kalkulator i info o zasiegu periodyka, zakladma ze ok 25tys egz idzie na rynek, tylu tez masz potencjalnych czytaczy wkladek.
Do tego dochodzi reklama samego pomyslu, spokojnie , bedzie wrzawa i zainteresowanie...kazdy wydawca ma rzesze doskonale zorganizowanych fanow

sorki za palcowki, ale jestem dzisiaj wykonczony  , ledwo patzre na oczy

to jak kolorowe misie? Może ktoś napisze: podobamisie!

Nawet chciałem to przeczytać, ale jak zobaczyłem tyle postów...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

nastepny mosiek nez uprzęży, potrafisz tylo wierzgać jęzorem? Może jakieś kontr argumety a nie stukot kopyt na betonie.

lepiej brzmi: stukot zębów na betonie...:)))

baazyl, zastanów się dwa razy zanim klikniesz "dodaj", bo naprawdę niewygodnie się to czyta. I słowoto, i postotok. I odpyskowywanie.
A jak rinos już napisał, że mu się podoba, to go zjechałeś - święta zachęta do popierania. Poza tym, dałeś ludziom kilka minut ledwie - -'
Ale dobrze, skoro nalegasz - pomysł interesujący. Choć nie znam się na realiach wydawniczych.

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

bo wczesniej jak pisalem to wywalało tekst w kosmos, tzn gdy za długo się zwlęka z zatwierdzeniem: dodaj, stąd tyle postów.

Na przyszłość na wszelki wypadek kopiuj tekst do schowka przed wysłaniem - i po problemie :)

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

baazyl, łykaj leki na uspokojenie. Piszę Ci, że to nieczytelne i nic więcej. Uprząż proponuję Tobie założyć, a jak nie podziała to kaftan bezpieczeństwa.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

oj baazyl, sesja jest aktywna tak długo, że powinieneś sobie poradzić z napisaniem posta, nawet pisząc metoda biblijną "szukajcie a znajdziecie" (chodzi o szukanie literek na klawiaturze) oraz robiąc poważną korektę stylistyczną i merytoryczną.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

a to prawda, przepraszam wszystkich, teraz jak patrzę wypoczętym okiem...a przydałby się jakiś edytor z korekcją błędów, bo czasem i po drinku coś człowioek chlapnie, bez ogonków i bez sensu

to jak lecim z tym koksem? Czy kupujemy ropę od ruskich?

Niech oni Ciebie od nas kupią najpierw.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

beryl, chyba wypadłeś sroce spod ogona

Nie wiem, kto byłby tak głupi, żeby kupić baazyla :) Chyba, że na zwierzę pociągowe...

www.portal.herbatkauheleny.pl

wiem, wiem, masz pociąg do baazyla...:P

Sam se pociąg ;P

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki, zadziwiasz mnie coraz bardziej :)

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

baazyl: nie przejmuj się. Ja też ostatnio stałem się tu pariasem. Zobaczysz, razem kupimy gdzieś na lewo trotyl i wysadzimy kilka Empików ;)

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Rinos, baazyl właśnie leci Cię podkapować zarządowi empiku i już planuje, czy zażąda za to kasy czy jakiegoś wysokiego stanowiska w firmie ;)

(Beryl, ale że czemu?) 

www.portal.herbatkauheleny.pl

Suzuki: dzięki za ostrzeżenie. Będę uważał!

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Suzuki: a bo tak jakoś.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Suzuki, widzialem kiedys grafikę Mleczki: "baranie nie jesteś sam!" polecam

rinos, po co wysadzać, wystarcz wsadzić kij w morwisko

O ile pamiętam w tym rysunku chodziło o krytykę "owczego pędu" czyli łażenia za stadem?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

raczej o samogwałt, czyli o dogadzaniu sobie a nie innym

no to nie pamiętam tego rysunku

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

samo życie, to tak jakbym czytal naszego forumowego klasyka: nie czytam opkow nagrodzonych bo mi sie nie chce, mam inne rzeczy na głowie :))))

to ten od prozy niepolskiej

ja tam go rozumiem. nie czytam prawie nic nowego. wszystko warte przeczytania ukazało się przed moim urodzeniem, czyli przed 72 rokiem dwudziestego wieku. i tak nie dam rady przeczytac wszystkiego.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

a czytales moich "przedludzi"?

Jak mozna sprzedawac SF poza empikami? A chocby wkladki reklamowe /zesztytowe/ wpinane do NF, jako extras, bonus icotylko.
Baazyl, a czy Ty przypadkiem nie wyważasz otwartych drzwi? Osobiście widziałam parę wszywek do NF w ostatnich miesiącach :)

Zresztą, NF jest też sprzedawany poza empikami. Co prawda na trasie do pracy (przez pół miasta chodzę), dopiero w czwartym czy piątym kiosku znalazłam, ale znalazłam. I myślę, że jakby więcej osób pytało, to i sprowadzanoby do większej ilości kiosków. Trzeba jednak pamiętać, że to niszowe pismo i nigdy nie będzie się sprzedawać jak plotkarskie brukowce.

Cholera, co to sie porobilo. Pamiętam jak było 200tys nakładu i ludzie się zabijali by kupić. Niszowe pismo... kurza jego twarz. A raczej przerażający pysk wolnego rynku. Jak ostatnio chciałem kupić to przeżywałem takie przygody, że PRL mi się przypomniał. W końcu jest! W jednym kiosku trafiłem na NF jak na bonanze!
Z numerem specjalnym jest gorsza sprawa. Zapytam znajomego dilera narkotyków czy to miewa. Może jakaś sprzedaż wiązana z LSD? Ciekawe ile LSD trzeba kupić by dostać numer specjalny NF? Porcja na dwie osoby i gwarantuję, że lektura przypadnie do gustu!

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Dreammy, kto wie, ponoć wszystko już zostało wymyslone, a teraz tylko kolejne interacje wariacji

a propos, chcecie walczyć z empikiem, a w ogóle wiecie coś więcej na jego temat :
*ponad 170 salonów w Polsce i prawie 30 na Ukrainie (stan: 30.06.2011 r.)
*33 kawiarnie empik cafe w całej Polsce (stan: 30.06.2010)
*ok. 80 tys. m2 powierzchni total w Polsce w połowie 2010 roku
*520 tys. tytułów w katalogu krajowym na www.empik.com
*ponad 1 880 000 tytułów z katalogu zagranicznego.
*1,5 miliona tytułów w języku angielskim
*kupili merlina.pl i gandalfa.pl

tutaj macie bilans za 2010:
http://slimak.onet.pl/_m/nb/biznes/20110325/115218/nfi_emf_jednostkowe_sprawozdanie_finansowe_roczne_na_dzien_31_12_2010.pdf

tutaj za pierwsze półrocze dla całej grupy kapitałowej ( z podziałem):
http://www.emf-group.eu/dokumenty/prezentacje/Wersja_1_dla_inwestorow.pdf

może czas na wnioski? Bo oprócz ściany płaczu i moczu, nie widać sensownych projekcji biznesowych, cała wczesniejszą  dyskusję przebija wątek dywersyjny.

Ciekawe, czy tylko ja tak mam, że jak czytam Twoje posty, to mi się robi strasznie wesoło :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

kobieto o urodzie Lolity, mnie też się robi...

podpowiem wam wnioski: sprzedajcie NF empikowi!

o losie!

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

pensje będą większe, opcje pewnie się trafią od całej grupy, a i w ciemno nie będziecie analziować rynku, bo tam robią stale jakieś badania rynkowe, nie wspomnę też o płynności finansowej. A kto wie, może nawet będzie NF po ukrai nsku, rosyjsku i co tylko

Wybacz, ale empik nie jest gotowy na moją wielkość

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

myślę, że oni  nie zauważą takiej wielkości,...ale tak na poważnie, to jest dobra droga, sensowna biznesowo, szczegołnie że empik dokunuje cały czas jakiś akwizycji na rynku wydawniczym, kto wie, czy nie uzupełnią oferty o czasopisma specjalistyczne. Czy to jakiś problem, by z nimi porozmawiać o takim pomyśle? Napisać wam memorandum?

Dokonam teraz małego intelektualnego qui pro quo i wcielę się w baazyla:

Drogi empiku!
Ja, baazyl, zwracam się z uprzejmym memorandum (czyli listą zakupów do zapamiętania? dobrze zrozumiałem?) żebyście wykupili "Nową Fantastykę"!
Wszystkim to zrobi dobrze, mmm, dobrze a ja, baazyl, wprawię się w pisaniu memorandów.
To pisałem ja, baazyl!
baazyl

Jak mi poszło?

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Zabrakło żądań ze strony baazyla jako pomysłodawcy :)

www.portal.herbatkauheleny.pl

ziew...

Mam dobre wieści w sprawie Empiku, być może już niedługo jego rządy osłabną, oby tak się stało. A tymczasem amerykańska firma Amazon jest w fazie fianalizacji rozmów o przejęcie jednej z największych księgarni internetowych w Polsce :) Jeżeli ceny okażą się na naprawdę dobrym poziomie, to nawet śmiem stwierdzić, że rozwinie się handel internetowy, a empik będzie musiał pójść na ugodę z wydawnictwami, jeżeli zechce zachować swoją dotychczasową pozycję.

O. Kupować książki w Amazonie, to dopiero lans :D

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Już nie mogę się doczekać ^^

Hmmm... To może ja jestem dziwna, ale przez długie lata zamawialam książki do domu przez Świat Książki, bo tam były mniej zmacane i zniszczone niż w co poniektórych księgarniach...
Kurcze Suzuki, w takim razie i ja jestem dziwna. Całe lata zamawiałam książki ze Świata Ksiązki. Aż tu pewnego pięknego dnia otwarto Świat Książki w mojej prowincji. Bogowie! Jak ja lubiłam tam przesiadywać, wąchać (!),oglądać, czytać fragmenty i kupować. Euforia nie trwała jednak zbyt długo. Moją radość brutalnie przerwano. Niejaki Weltbild bezpardonowo zapanował nad  ŚK...Teraz z wystaw "księgarni" uśmiechają się do mnie szyderczo krasnoludki, anielskie światełka na adwent i inne badziewia. Chodnik łazienkowy może? Tak zupełnie przy okazji...:)Książki też są. W tle...
Empik...hmm byłam tam kilka razy. Obejrzałam, byłam zaskoczona majestatem i cenami również. Nie dla mnie to. Za drogo, za amerykańskonowocześnie. Kupuję w zwykłych księgarniach i wypożyczam z biblioteki.

Jak na razie to PWN i Pruszyński trzymają formę. Co prawda na recenzjach nie za bardzo i nie zawsze można polegać, ale to już tak wszyscy mają... Ale nie narzekam. Przeciwnie, polecam.

Kilka niezłych książek dla chłopaków kupiłam też z NK i WSiP.  Teraz będę zwracać baczniejszą uwagę na wydawnictwa. Dzięki :)
PS Choć nie powiem, Pruszyński zwykle mnie raczy dobrymi tytyłami :)

Ja mam rabaty w PWN :) Więc nie narzekam.
O Pruszyński to nawet nie będę wspominał, bo mam jak Aga :) Świetne wydawnictwo.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Prószyński.
Pruszyński to blachy dachowe :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

:D Właśnie coś mi nie pasowało jako wzrokowcowi, ale żeby sprawdzić to już sie nie pofatygowałam :D :D
Oczywiście PRÓSZYŃSKI ;)

Powinni fuzję zrobić.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

wg mnie wydawca przespał rynek. Z historycznego punktu widzenia, cały czas i systematycznie traci udziały na rynku. Wyprzedaż aktywów będzie jest kolejnym krokiem strategii grupy. Brak pomysłu na cdn...wysokie koszty utrzymania status quo, spadające nakłady, nietrafione w rynek ksiązki...oraz ogólnie zła kondycja branży nie wróży najlepiej równie NF. Stąd patent na odsprzedanie największemu polskiemu graczowi na rynku, lub jest jeszcze jedna możliwość...przejęcie czasopisma przez funów, można zastanowić się nad formuła prawną, by kazy zainteresowany czytelnik nabył udziały, czy akcje itd...
Zgodnie z trendem jaki zainicjował facebook, społeczności sieciowe stawią klucz do odnisienia prawdziwego, w tym finansowego, sukcesu.

Społeczności sieciowe to społeczności z nazwy. Fikcja, wirtual bez czynnego przełożenia na real. Epatować liczbą zarejestrowanych każdy potrafi. Chwilowe zainteresowanie młodym ludziom szybko mija...

Nie masz racji Adamie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

W niektórych przypadkach nawet nie mogę mieć racji, ale generalnie, niestety, mam.

Lekkie "uspołecznienie" tego portalu wyszłoby na dobre. Co do tego nie ma wątpliwości.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Cztery tysiące z malutkim haczykiem zarejastrowanych. Aktywnych w całym tego słowa znaczeniu, czyli tych, którym na czymś zależy --- ilu? Niezachęcająca proporcja.

Ale jakby nam to, tym nielicznym, milej było...

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Wybaczcie, że się wtrącam do dyskusji, ale chciałbym zauważyć, że nigdy nie uda się zaangażować więcej niż 50% użytkowników, no chyba, że to facebook.

A sprzedawanie akcji to mógł wymyślić tylko baazyl ;)

Jak na facebooku jest 50% aktywnych to ja jestem święty turecki...

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Statystyki, ktokolwiek?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jeżeli za aktywność przyjąć chęć oraz umiejętność kliknięcia w (na przykład) "lubię to", to może nawet 75%...

Chyba trochę idealizujesz facebooka. Ale w sumie nie wiem. Nie publikują przecież takich statystyk. Wg mnie i 25% byloby dobrze. Wszędzie w i-necie większość stanowią "martwe dusze". Wiadomo: zalogować się po to, żeby zobaczyć co to jest i już nigdy nie zajrzeć. Tak mi się wydaje.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

Prawda, jedynie nieliczni zaczynają drążyć temat głębiej.

takie formy spółdzielni są określane jako kolejne ogniwo w ewolucji organizmów ekonomicznych. To jest prawdziwa wartość dodana dla firmy, która nawet niektórzy potrafią wycenić w aktywach.
tutaj macie przykład z podwórka: czytelnik

Empik wykupił cały nakład "Aparatusa" Pilipiuka w twardej oprawie oraz wyłączność na to wydanie. W oprawie miękkiej będzie można kupić gdzie indziej, ale jak ktoś woli książki w twardych oprawach i takiego "Aparatusa" będzie chciał mieć, będzie musiał kupić w Empiku. O ja pierdziu, to się robi naprawdę niezdrowe :/ Czekam na tę książkę, ale chyba zadowolę się miękką, bo poprzysiągłem sobie do Empiku nie chodzić. Tylko że jak Empoik będzie wykupywał nakłądy, to może być tak, że nie będzie wyboru... Skurczybyki.

Żeby chociaż ten cały nakład sprzedał, a nie odesłał po paru miesiącach :/

„Widzę, że popełnił pan trzy błędy ortograficzne” – markiz Favras po otrzymaniu wyroku skazującego go na śmierć, 1790

Nowa Fantastyka