- Hydepark: Korektor czy odbiorca

Hydepark:

Korektor czy odbiorca

Tak sobie czytam opowiadania i komentarze pod nimi i jedna rzecz mnie mocno po oczach kole.

A mianowicie: komentarze dotyczą głównie błędów stylistycznych, interpunkcyjnych, składniowych czy jak tam jeszcze to zwał.

Jeśli już pojawią się jakieś dotyczące treści, to przede wszystkim zamykają się w krótkich notkach: „dobry tekst", „podobało mi się", „nudne", i tego typu skrótach myślowych. Natomiast jeśli chodzi o wyżej wymienione błędy to całe epitafia powstają. I tak się zastanawiam, czy większość z was przypadkiem, nie czyta tekstu pod względem jego poprawności, a nie tego co zawiera. Przynajmniej tak to wygląda z boku, a przyznam, że sporo tu tekstów przeczytałam, razem z komentarzami oczywiście. Trochę się czuję jak w szkole i to nie koniecznie średniej, gdzie tekst trzeba było napisać „jakiś", byle był poprawny.

Nie wiem czy problem w tym, że to już zboczenie zawodowe u niektórych, czy po prostu rzeczeni komentatorzy maja problem z wyartykułowaniem konkluzji na temat tekstu i jego odbioru.

Komentarze

obserwuj

po pierwsze, nie ma postępu w pisaniu, jeśli nie wiesz, gdzie popełniasz blędy. Co z tego, jeśli fabuła jest spoko, jeśli popełniasz karygodne błędy i masz to, co więcej, gdzieś?
po drugie, przydałyby się też komentarze wnikliwsze, jeśli chodzi o ,,podoba się'' albo ,,nie podoba się'', ale z ich braku nie ma co się tak bulwersować

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Z reguły osoby, które postanowiły poświęcić swój czas na przeczytanie całego tekstu, a następnie przekopiowanie kilku(nastu) zdań do komentarza i wskazanie w nich błędów interpunkcyjnych/stylistycznych/gramatycznych/merytorycznych, podsumowują później całość. Jeśli się podobało lub nie, to z reguły mówią, dlaczego tak jest. Niekoniecznie rozpisują się na ten temat, bo zdarza się przecież, że tekst nie przypadł do gustu z racji klimatu/tematu, ale sam w sobie obiektywnie napisany jest nieźle i komuś może się podobać. Chyba, że zdarzy się coś, co naprawdę można o kant koziej dupy roztrzaskać, wtedy rzadko komu chce się nawet te literówki wytykać.

A' propos literówek - to dość fajne, że ktoś je wskazuje. Autor okazał się leniem patentowanym i nie raczył przejrzeć tekstu przed wrzuceniem na NF, a tam inni robią to za niego, chociaż nie szczędząc przy tym opieprzu. Patrząc z tej perspektywy, lenistwo popłaca!  

Ja nie mówie, że źle że ktos te błedy wytyka i bardzo dobrze bo i ja ich robie trochę, a nie wszystkie literówki wyłapuje mi word (niestety przy czestym pisaniu na kompie w innym języku, głównie angielskim, nastepuje analfabetyzm wtórny jak ja to mówię i czasem chociażby autor siedział godzinami i czytał w kółko tekst, to ich nie widzi.) Chodziło mi raczej o co innego, o procentową zawartość korekcyjną komentarzy w stosunku do opisu odbioru i do rozbudowy tychże.

We wpisie Marsylki zabrakło jednego jeszcze stwierdzenia. Uzupełnię, czyniąc to z punktu widzenia czytelnika, odbiorcy, nie poprawiacza błędów z chęci dopieczenia piszącym byle jak.
Poczytaj, Madeline, na dobry początek komentarze pod recenzjami "Podróży Turila". Książka polecana przez NF....
Potem pomyśl, na spokojnie, do czego prowadzi nadmiar tolerancji na wszelkiego rodzaju partactwa językowe. Vide dyskusyjka w temacie o stronie bewriter. Pełna zgoda z tym, że każdemu wkradną się literówki, czeskie błędy, umkną gdzieś przecinki, frazeologizm się pomyli, słowo nie takie pod wpływem mylnego skojarzenia wskoczy, i co tam podobnego jeszcze --- i od tego jest korektor, redaktor... Od drobnych, sporadycznych pomyłek, przeoczeń. Ale co pomyśleć i co powiedzieć piszącym "na odpierdol" pod względem językowym? Tak pisane teksty odbiorą bez grymasu niechętnego skrzywienia tylko czytelnicy, mający równie nikłe pojęcie o polszczyźnie i równie lekceważące do polszczyzny podejście. Może więc lepiej wziąć pierwsze cięgi od grymaśnych czytelników, zamiast sto razy pytać, dlaczego tekst nie nadaje się do druku i wreszcie za setnym pierwszym otrzymać odpowiedź: a bo Pani / Pan po prostu nie umie pisać tak, żeby dało się to czytać...

zgadzam się z Adamem KB

“A lesson without pain is meaningless. That's because no one can gain without sacrificing something. But by enduring that pain and overcoming it, he shall obtain a powerful, unmatched heart. A fullmetal heart.”

Ja osobiście uważam, że dobrze jest zobaczyć pod swoim tekstem wytknięte błędy. Świadczy to o tym, że ktoś dogłębnie przeanalizował opowiadanie. Taki komentarz z "łapanką", pomaga autorowi zastanowić się nad treścią - bynajmniej tak jest w moim odczuciu i rzadko kto się obraża z powodu wytkniętych błędów, często nawet są podziękowania. Do wszystkiego trzeba podchodzić sceptycznie. Z tego, co zdołałem zuważyć, mimo iż jestem na NF od niedawna, jest grupa osób, która wystawia rozbudowane komentrze i rzadko im się zdarza nie skomentować treści.
Jeśli chodzi o moje osobiste doświadczenia, to sam jeszcze nic nie wystawiłem na portalu, ale też sporo piszę i zawsze proszę znajomych o wnikliwe komentarze, szczególnie jeśli chodzi o błędy i zgrzyty w tekście.
Pozatym, czy nie lepiej zobaczyć pod swoim tekstem rozbudowaną "łapankę" z pozytywnym komentarzem do tekstu niż zwykłe:  „dobry tekst", „podobało mi się", „nudne" ?

Przyznaję się bez bicia, że już nie wiem jak mam napisać, to co chciałam powiedzieć, żeby zostało to zrozumiane właściwie. Nie neguję koniecznosći wytykania błedów językowych, jedynie chciałam zachęcić do bardziej wnikliwej analizy treści utworu i podzielenia się tym z autorem. Błędy można poprawić, ale tekst, żeby byl dobry musi coś sobą jeszcze przedstawiać poza pięknym i poprawnym językiem.  Będąc tu z wami jakis czas, poprostu mam takie odczucia, co nie znaczy że właściwe, być może nie zauważam wplecionych w korektę opini na temat treści samego tekstu.

Łapanka to łapanka. Jak kilka osób zauważyło zapewne, lubię się nią posługiwać. Bo w łapance wytyka się błędy różnego rodzaju: a to stylistyczne, a to logiczne, a to merytoryczne, a to gramatyczne, interpunkcyjne. Różne. 
Nie wiem za bardzo o co chodzi Autorowi tematu. A może i wiem, ale nie do końca rozumuję. Czasami zdarza się tak, że niezadodolony Autor z tego, że wyflekowano jego tekst po same trzewia rozpacza: Ale nawet nie zwróciłeś uwagi na moją piękną historię, tylko skupiłeś się na jakichś tam kropkach i przecinkach!  
Rzecz w tym, że jeśli tekst zawiera mnóstwo błędów (gramatycznych, logicznych, merytorycznych itp.) to i historia jest do bani. To znaczy, że Autor nie umie jej opowiedzieć. To jak z dowcipem, który spalimy. Ja nie oceniam pomysłu, bo pomysłów można mieć wiele i to pięknych, tylko wykonanie. Pisarz, to człowiek, który pisze, a nie jedynie wymyśla. Inaczej byłby wymyślaczem. A tak nie jest, o ile się orientuję.
Co do samej treści, to również pojawia się tutaj problem. Bo jak dostanę tekst fantasy-romantyczny, to co wtedy, skoro nie lubię typu? Mam napisać: ,,Nie podobało mi się, bo nie lubię fantasy-romantycznej", albo ,,Nie moje klimaty"? No nie. Mimo, że nie lubię trochę takich tekstów przeczytałem- takich, co to się je uważa za dobre, klasyki i za kiepskie, żeby mieć jakieś porównanie. Z ciekawości to zrobiłem. Silę się na obiektywizm, a nie jest to łatwe.
Wydaje mi się, że biblijna zasada ,,mowa ma być prosta: tak tak, nie nie" powinna dotyczyć Autorów. Ktoś tam się obrazi, że nazwiemy jego tekst kichą, a ktoś ucieszy, że uznamy go za świetny i ciekawy materiał. Grunt, aby jeden i drugi wiedział skąd i za co taka ocena. 

PS Ale jestem też zwykłym czytelnikiem, a nie redaktorem. Nie czytam tekstów z przymusu. Jak mnie jakiś zanudzi na śmierć, to piszę, że mnie zanudził na śmierć i nie czytam dalej. Piszę też czemu uważam, że mnie zanudził na śmierć. Jak przeczytałem cały, to również staram się uzasadnić co podobało mi się w fabule, a co nie. Co było pomysłowe, albo co mnie wzruszyło, przestraszyło, zaciekawiło, skłoniło do przemyśleń. Nie każdy tekst musi być oryginalny poprzez wydarzenia samą w sobie, ale może być taki poprzez kontekst dajmy na to, albo bohatera. A może być to również stara, dobra opowiastka, tylko opowiedziana w wyjątkowo trafny sposób. 

Pisacz, jeśli chce być traktowany poważnie, musi poważnie traktować czytelników. Jeśli ktoś ma podejście, że terraz napiszę z błędami, ale mam tak świetne pomysły, że jak będą chcieli mnie wydać to dadzą mi korekte, wzbudza we mnie myśli w stylu: nie, chyba nie.
Portal to miejsce, w którym twórczość spotyka się z ostatecznym odbiorcą. I ten odbiorca chce być szanowany. Jeśli samemu nie wyłapuje się dużej ilości błędów (kilka może się wkraść każdemu), to niech przed wrzuceniem na portal da to komuś do korekty. Jeśli widzę nawet genialny pomysł, z masą błędów gramatycznych i ortograficznych, to taki pomysł nie będzie miał nigdy mojego poparcia. Oczekuje od pisarza finalnej wersji jego produktu, nie jakiejś bety.

Oczekuje od pisarza finalnej wersji jego produktu, nie jakiejś bety.
Otóż to.  

Tak jest, wersja finalna, nie beta. Ale...
...ale z przedstawieniem finalnej wersji piszący mają kłopoty również niezawinione przez nich samych. Ten tak zwany, na wyrost, przez pomyłkę, edytor... Gdybym w porządnym edytorze zobaczył, że brak wcięć akapitowych, od razu wiedziałbym, co myśleć o twórcy tekstu. Zbędne powiększone interlinie, temu podobne fantazje edytorskie... Długo o tym i dużo tego. Lecz jest jedna sprawa, od wad tego edytora niezależna. Myślniki. Niedługo zacznę przeklinać i wyklinać, wykpiwać jawnie --- dlaczego, do cholery, wszyscy sadzą dywizy i do tego zwą je myślnikami? Brak wiedzy czy lenistwo? Bo jednak myślniki ten niedorobiony, tutejszy, akceptuje przy wklejaniu i stosuje... A jak nie umie ktoś, to niech trzy razy w dywiz popuka...

A to jak się robi te prawdziwe myślniki?

Ajw:
"A jak nie umie ktoś, to niech trzy razy w dywiz popuka..."

Ale jak robię trzy dywizy w Wordzie, to dalej mam trzy dywizy zamiast jednego myślnika. Na konkursach to trochę lipa ze względu na limity znaków.

Sprawdź w opcjach autokorekty. U mnie na ten przykład Open Office łapie dwa razy w dywiz popukanie.

Prawy Alt+Num minus -> myślnik.
W opcjach: zmieniaj w trakcie pisania: trzy dywizy bez spacji na myślnik.
Ctrl+Numminus daje półpauzę.
Prawdziwy dywiz to, z winy programu, istne cudo. Jacyś kretyni spieprzyli to tak, że Numminus daje minus równy dywizowi, dywiz z literowej też daje minus, oba są grube --- żeby otrzymać poprawny dywiz, trzeba zastosować albo minus, albo dywiz, zaznaczyć i dać Ctrl+B, czyli pogrubić. Wtedy staje się poprawnym, cienkim dywizem... Albo najpierw Ctrl+B, znak, Ctrl+B...

Widzisz a mi nikt wcześniej nie powiedział, że to nei myślnik, kreska pozioma to kreska pozioma i tyle. Co prawda Word nijak nie chciał sam mi tego zmieniac mimo, że miał w autokorektę wstawione, ale już sobie z nim poradziłam i następnym razem wstawiać będę myślnik.

P.S. Trzy razy minus bez spacji chociaż imituje myślnik; to miałem na uwadze, pisząc o trzykrotnym pukaniu. Przepraszam za niedopowiedzenie.

Bóg zapłać, dobrzy ludzie. Działa. Ale jaja. A ja się tyle lat głowiłem.

Adam a możesz dokładnie wyjaśnić czym jest myślnik, albo w jaki dokładnie sposób należy go zapisywać (cos na kształt 3/4 szerokości liter w czcionce, czy jakoś tam inaczej? ) dla mnei to zawszebyła pozioma kreska w połowie lini, ale pewnie jest jakieś bardziej usystematyzowane określenie, jeśli to tak razi.

Też jestem Adam, to odpowiem, a co. Ładnie w notce czyjegoś bloga wyjaśnione: wyjaśnienie.

Uch, źle wklejony link, raz jeszcze: wyjaśnienie

Bardzo ładnie faktycznie:
Firefox can't find the server at http.

Teraz lepiej, ale nadal nie tłumaczy to graficznej róznicy, a jedynie zastosowanie. Wiem może się czepiam, ale to moje zawodowe zboczenie:)

Literki n i m też nie mają wytłumaczonej graficznej różnicy. A różnią się zastosowaniem. Myślnik ma zazwyczaj długość firetu, a dywiz jest najkrótszym znakiem zazwyczaj o wielkości 1/4 lub 1/3 firetu.

Tu i teraz, w tym okienku, tylko tak:
- dywiz / łącznik. Przykład: biało-czerwona flaga, czarno-biała szachownica.
-- półpauza. Zastosowanie ograniczone praktycznie do tekstów nieliterackich, więc mniejsza z nią, półpauzą znaczy.
--- myślnik. Najdłuższa z "kresek", służy do zaznaczania początków i końców wypowiedzi dialogowych oraz jako znak interpunkcyjny. Przykład:
--- Ale ja, panie profesorze, nie miałem pojęcia, że --- nie dokończył, władczy gest egzaminatora sprawił, że musiał zamilknąć.
--- Pan chyba nie tylko o tym nie miał pojęcia, panie pretendencie do tytułu magistra --- wycedził profesor.
No cóż, bywa tak --- niejednokrotnie wbrew naszym szczerym chęciom --- że trzeba okazać stanowczość. Tu zdanie wtrącone można wydzielić przecinkami równie dobrze, jak myślnikami. Rzecz gustu bardziej niż sztywnych zasad.

Widziałem wiele wydanych książek, w których półpałza zastępowała myślnik ;P

Ja też. Czasopisma i gazety także schodzą na psy. Ciekawe, ile kilogramów farby oszczędzają dzięki temu rocznie...

Aha, jeszcze jedno, w każdym edytorze pisma, działa skrót lewy alt plus 0151 na klawiaturze numerycznej.

— właśnie.

@AdamKB
Oj, każdy oszczędza jak może:) Ostatnio szedłem turystycznym szlakiem w okolicy mojego miasteczka, i ktoś, kto ten szlak znakował, też oszczędzał na farbie. Po sześciu godzinach kluczenia po lesie, zdrowo przegoniony przez psy (bo szlak szedł przez czyjeś podwórko) zszedłem w końcu ze szlaku do jakiejś wsi i wróciłem do domu. Wracam do domu i opowiadam ojcu o tym, że jakiś skończony matoł stawiał jeden znak na pół kilometra, a on na to w śmiech i odpowiada, że to on znakował ten szlak gdy był w moim wieku. Tak na marginesie, taki mały offtop na niedzielne popołudnie.

Offtop to tu już się dawno tak naprawdę i uświadomił mi jeszcze jedną rzecz.

-> Ajwenhoł. Ale nic ojcu nie nagadałeś, mam nadzieję. Unikanie kwasów w (najbliższej) rodzinie to zdrowa zasada...
-> Madeline. Że najwięcej i najchętniej rozmawia się na tematy nie związane z tematem?

Może Greenpeace za tym stoi? 

Zieloni czają się za wszystkim.
To nie offtop; wystarczy pomyśleć, by uwolnić mnie od takiego podejrzenia...

@Adam
Spokojnie, śmieliśmy się obaj.

Ja tylko napisze, że  niejaki Hans Christian Andersen był często oskarżany o dysleksje, a każdy chyba wie jak skończył. Wiadomo, że "Brzydkie kaczątko" i "Calineczka" to nie dark fantasy, ale dzięki tym, i innym bajkom jest teraz jednym z najbardziej znanych pisarzy na świecie;)

To prawda, że komentujący skupiają się przedewszystkim na błędacj językowych, a nie na fabule, postaciach i tak dalej, ALE mnie osobiście pogłębiają się zmarszczki. gdy już w pierwszym zdaniu odnajduję błędy. Tekst nimy najeżony jest trudniejszy do odczytania, a czytelnik zamiast na historii skupia się na błędach. Żeby stworzyć fajne opowiadanie, trzeba dużo czytać i pisać, ale młody pisarz zdobędzie więcej sympatii czytelników, jeśli nie będzie robił za wielu błędów. Tak uważam.

Oczekuje od pisarza finalnej wersji jego produktu, nie jakiejś bety.

Cały problem polega właśnie na tym, że od pisarza nie można wymagać  finalnej wersji produktu. Każdy pisarz, bez względu jak bardzo utalentowany potrzebuje redaktora i korektora. To wydawnictwo tworzy kompletny produkt, jego finalną wersję.
To co czyta się na serwisach typi fantastyka.pl to raczej taki surowy kawałek mięsa i imo głupcem jest ten, kto nie bierze na to poprawki. Zresztą,, apropo błędów w tekstach  zadałem kiedyś pytanie zdaje się radnaczowi  sffih, jest gdzieś w HP polecam przeczytać.
pozdro
 

Nie zgodzę się z tym. Portal fantastyka.pl to miejsce, w którym utwór ma kontakt z finalnym odbiorcą. Redakcja nie prowadzi korekty, o korektę musi zadbać sam autor. Kto broni mu oddać utwór komuś znajomemu do korekty przed wrzuceniem? Portal to nie brudnopis, czytelnik ma prawo wymagać od autora, a jeśli autor olewa czytelnika, to wiesz, kto najwięcej na tym traci?

Pozostawienie surowego tekstu bez poprawek to lekceważenie odbiorcy i źle świadczy o autorze. Poza tym nie przeceniałbym korekty ani roli redakcji - tekst napisany niechlujnie nie przejdzie nigdzie na papierze, bo tekst źle napisany jest po prostu zły. Nie można mówić o wspaniałych kreacjach bohaterów, wiarygodności psychologicznej, rewelacyjnym światotworzeniu i wciągającej fabule, jeśli w sferze stylistycznej tekst jest byle jaki i gra na nosie wszystkim zasadom poprawnej polszczyzny.

Wybacz, Jerzy, ale jesteś w błędzie. Każda, gdziekolwiek dokonywana autoprezentacja mojego tekstu jest jednocześnie autoprezentacją mojego podejścia do języka, tematu i czytelnika. Poprawcie za mnie, bo ja biedny dysjakiśtam? A w życiu... Wiem, że nie zdołam napisać jak należy --- nie piszę albo znajduję wspólpracownika poprawiacza. To samo dotyczy typografii. Co z tego, że łatwiutko o dostęp do zaawansowanych edytorów? Nie ma idealnego edytora, poprawiającego wszelkie błędy, a nawet gdyby takowy program został stworzony, ostatnie słowo należy do twórcy i edytora tekstu.
Można "puścić" byki w szybko, na kolanie pisanym komentarzu. Można i w tekście siedemkroć sprawdzanym coś przeoczyć --- ale niech to będą ewidentne przeoczenia, pół sztuki na dwie kolumny tekstu, wtedy każdy widzi i rozumie, że się zdarza...

Wybaczcie, że tak się wtrącę, wyskakując jak diabeł z pudełka; wpadłam na chwilę i nie mam czasu czytać całej dyskusji - ale na pewno nadrobię, bo temat intrygujący - ale chciałabym tylko wytknąć drobną sprzeczność. Jeśli się w komentarzu pod opowiadaniem napisze tylko, że ,,błędy są", to Autor odpowiada, że nie zostały wypisane i on nie wie, co jest źle - i moim zdaniem słusznie. A jak się wypisze nawet nie wszystkie, ale chociaż te najbardziej rzucające się w oczy, to z kolei zawsze znajdzie się taki, co powie ,,łoohoho, przecinków mu się zachciewa, a na wspaniałość mego dzieła uwagi już nie zwraca". Nie dogodzisz wszystkim. Ja błędy wyliczam głównie w tych tekstach, gdzie widzę, że autorowi przyda się ta wiedza, bo na przykład nie umie zapisywać dialogów albo z uporem maniaka wstawia średnik zamiast przecinka w zupełnie losowych miejscach zdania. Tłumaczenie, że ,,od błędów jest dział korekty, a ty patrz tylko na treść" wynika moim zdaniem wyłącznie z lenistwa, bo błędy naprawdę potrafią zakłócić odbiór. Przy lekturze trylogii Aniołów Nocy dostawałam szału, bo mam wrażenie, że MAG w ogóle sobie korektę darował w redakcji. Nie ma letko. ;P Chcesz być szewcem - rób ładne, porządne buty. Chcesz być pisarzem - pisz poprawnie.

Zgadzam się z Winky. Po ośmiu godzinach czytania tekstów, które nie dość że są słabo napisane, to jeszcze nZgadzam się z Winky. Po ośmiu godzinach czytania tekstów, które nie dość, że są kiepsko napisane, to jeszcze nudne, jak już tutaj się biorę za poprawianie czegoś, to właśnie dlatego, że opowiadanie mi się spodobało, ma coś w sobie - ale mogłoby być znacznie lepsze, gdyby nie błędy. Oczywiście w takich wypadkach opinia o tekście zajmuje zaledwie parę linijek na kilkadziesiąt poprawek, ale to przecież nie ma być recenzja.

Mnie też dywizy irytują, ale w laptopie NumLock mam pod Fn, więc nawet skróty nie pomogą. Zresztą jak myślę, że miałabym na powrót zmieniać dywizy w półpauzy w tekstach mających 30-40 stron (a tyle zwykle mają moje opowiadania), to dopiero bierze irytacja ;-)
Co do pauzy, to chyba większość wydawnictw od nich odchodzi i wcale nie ze względów finansowych. Mnie wizualnie zupełnie się nie podoba, szczególnie w małych formatach - czytałam kiedyś książkę, gdzie w linijce z pauzą mieściły się zaledwie trzy-cztery słowa - źle to wyglądało.

Słuszna całkiem uwaga Madaline :) Być może w tych tekstach nie ma więcej wad lub zalet poza poprawną polszczyzną?

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

(...) czytałam kiedyś książkę, gdzie w linijce z pauzą mieściły się zaledwie trzy-cztery słowa - źle to wyglądało.
Pacana technicznego za łeb... Jeśli takowy jest w wydawnictwie.

Redaktor techniczny chyba należy do zawodów na wyginięicu. Ale masz rację, wszystko zależy od tego, w jaki sposób ksiażka jest złożona.

Po 4 piwach i szampanie — 6 błędów :(

Po dwóch piwach - dwa błędy.

Wychodzi, a.k.j., że piwo ma działanie błędogenne, a błędotwórczość szampana kształtuje się na poziomie dwóch jednostek piwnych. Co należało dowieść.

:D Chłopaki to calkiem nieźle. Ja bez piw 3 błędy. W tym dwa razy "codzień" napisane łącznie :D :D To "codzień" praktycznie co dzień za mną  chodzi :). Aż się boję myśleć co byłoby po piwie...:D

Nie wiadomo. Są piwa i piwa...

Enigmatycznie napisane...;)

>joke mode on< Odrobina tajemniczości dodaje uroku nawet nam, nie tak ładnej połowie. >joke mode off<

Eh, Ci tajemniczy mężczyźni...Przyznaję, są niezwykle urokliwi :D

Spłonąłem rumieńcem pomimo braku pewności, że to o mnie. (tu odpowiedni emotikon)
Nie próbowałem sił w dyktandzie --- co i jak bym nie ustawiał, nie mam głosu. No, ale to nie takie ważne...

Poszukuje dobrej duszyczki, która zechciałaby rzucić świeżym okiem na moje nowe opowiadanie i wytknąć parę błędów, są jacyś chętni? ;)

IpMan wyślij ma na maila. Jeśli uważasz, że mogę w czymś pomóc. Chętnie przeczytam :)

Adamie KaBe..."Niepewności nie prowiantuj waść zbytnio, jeno o głodzie trzymaj, żeby zdechła jak najprędzej" :D ;)
Pozdrawiam!

To jeszcze dziś wyślę ;)

oki ;)

wysłane ;)

Nowa Fantastyka