Profil użytkownika


komentarze: 26, w dziale opowiadań: 21, opowiadania: 14

Ostatnie sto komentarzy

@Hesket – bywają i tacy ;) https://youtu.be/bK6hFk8jtvo?si=-9RaF_akcaj4CU1b Chęć walki w czasie pokoju raczej nie jest zbyt częstym motywem wstąpienia do wojska profesjonalnego; powody bywają ekonomiczne, patriotyczne, osobiste: https://www.militarytimes.com/news/your-military/2020/04/27/studies-tackle-who-joins-the-military-and-why-but-their-findings-arent-what-many-assume/ Obce słowa są głównie ozdobnikiem, ich desygnaty są bez znaczenia – to tylko szorcik. Tam, gdzie to ma znaczenie, można je wywnioskować (rzupki), również poprzez pozycję syntaktyczną (jednostki czasu, wisienka na torcie etc). Kreobale reagują na emocje, więcej informacji jest nieistotna. ;) Dzięki za komentarz, miłego dzionka!

@AdamKB – to źródło zła!

@SPW – cieszę się, dzięki!

@Ambush – dziękuję!

@Marwood – to najważniejsze! 

@Koala75 – uff! :)

@Outta Sewer – szkoda, choć nie tyle komizm był tu celem, co spotkanie z trudnym do zrozumienia Innym, jedynie podane w dość luźny sposób zamiast przeintelektualizowanego, ale dziękuję za dłuższy komentarz! 

@regulatorzy – szkoda! Może innym razem się spodoba ;) Choć same korektorskie błędy to nie tak źle!

 

Dzięki wszystkim za przeczytanie i komentarze, Labul uderza w cymbał i miłego weekendu! 

@feniks103 – dzięki! A przełożonemu tak nie przystoi, tylko kto to jest przełożony? Wyższy stopniem, wymieniony w rozkazie!

@Outta Sewer – chciałem uniknąć form, które w żaden sposób nie pchają historii naprzód, próbując wskazać mówców w inny sposób. Przyjmuję do wiadomości, że wyszło inaczej niż chciałem :D

@Ambush – racja, a przecież cały by mu się nie zmieścił, chyba że to magiczna kieszeń! Dodałem agentowi pacjenta. :) 

 

Miłego wieczoru!!

 

Podoba mi się wymieszanie bzdur z poważnymi fragmentami. Dzięki temu trzeba samemu wyłapywać co, gdzie i jak. Choć w takim natężeniu nie było to trudne. Z drugiej strony, fizyka jest wewnętrznie spójna i spokojnie ktoś mógłby to na poważnie napisać. :))

No i przecież wiadomo, że w kosmosie powietrze jest lodowate, bo gwiazdy zabierają całe ciepło!

Przyjemne, rytmiczne opowiadanie, podobało mi się, miłego weekendu!

Prawdopodobnie nie – ale, jak zauważono w poprzednim opowiadaniu, nawet do czterech nie potrafię policzyć. Choćbym siedział ze słownikiem, poprawiał tak, jak należy, to potem magicznie w opowiadaniu pojawia się błędna wersja! :D  

To jest dopiero fantastyka. Jakieś chochoły mi je podmieniają, albo karły we łbie liczydła fałszują!

Miłego weekendu!

@BarbarianCataphract – tak jest! Choć nie wiem, czemu te kilka lat temu akurat to mi przyszło do głowy jako pierwsze. Pewnie akurat byłem tam na wakajkach. :)

@regulatorzy – te diabelskie liczebniki, poprawione, dzięki! 

Wciągające! Intryga niczym w “Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”, ale bardziej absurdalna. Podobało mi się i czekam na ciąg dalszy – lub, jeszcze lepiej, rozwinięcie. :)

Pozdrawiam!

Hej,

Literówki i powtórzenia są dla mnie mało znaczące w odbiorze (no chyba, że byłaby ich absurdalna liczba), ale przydałoby się formatowanie – trochę wybija z rytmu domyślanie się, gdzie są dialogi, a ściana tekstu bez akapitów nieco przytłacza.

Fabularnie – fantasy przygodówka we współczesności, choć nie bardzo rozumiem zakończenie. Może mi coś umknęło po drodze. Czy tym potworem był ojciec, a przynajmniej jakaś jego wersja w umyśle Jarka? Alkoholik, na przykład?

Lubię motyw sztucznego oblężenia – jak w Seksmisji, Metrze, czy Bila jednom jedna zemlja (polecam!). 

Zgrabnie połączyłeś dłuższe opisy z oszczędniejszą formą. Gdzie trzeba, widziałem to, co zapewne chciałeś, gdzie nie – mogłem sobie sam dopowiadać. Opowiadanie ma rytm.

 

Podobnie jak AdamKB, zastanawia mnie cel badań, choć da się jakoś wywnioskować. Może to historia rodem z Nastania nocy  Asimova i Silverberga, może Ziemię przeniosą kosmici na drugi skraj galaktyki, jak w Doktorze Who, a może to po prostu zwyrole, którzy “chcą dobrze”, lub usprawiedliwiają się sami przed sobą. A może to metafora, że zaślepieni ludzie stają się barbarzyńcami – a zaślepionym można być na kilka sposobów. ;)

 

Podobało mi się, pozdrawiam!

Ah, Nattevagten wspomniany! Wersja z Nikolaiem Lie Kaasem lepsza od tej z Kenobim :)

Czy demonem jest ktoś z rodu Ferenczych? Wampirki Lumleya lubiły się tak przykampić.

Przyjemny szorcik, pozdrawiam!

Ciekawe zastosowanie miejskiej legendy o “zakwasach” wynikających z “kwasu mlekowego” – tego jest niewiele, bolą mięśnie z powodu mikrouszkodzeń, mikrouszkodzenia są naprawiane, robi się masa i rzeźba. Fajny punkt wyjścia. Do tego wydrwienie IQ, które niewiele w zasadzie mierzy, i można być niezbyt lotnym, przy wysokim wyniku. ;)

Pozdrawiam!

Skojarzyło się z Upgradem, ale to kwestia tematyki, bo podejście zupełnie inne (chyba, bo jeszcze nie obejrzałem do końca, no spoilers!!). “Maszyna” jest w porządku, pomaga uniknąć powtórzenia, poza tym – to przecież maszyna! I to dodatkowo podkreśla jej charakter w kontekście polemiki z prawami Asimova. :) Bunt, ale delikatny, paradoksalny, wynikający z uczłowieczenia – dobrze zrozumiałem?

Pozdrawiam!

@Ambush późno człek wrócił. Poprawione.

@Realuc – dokładnie! :D znak czasów!

Że też Ci się chciało! Dzięki. Masa baboli. To przez emocje… Ciekawie z tymi liczebnikami wyszło. A raczej nie wyszło. Ja z matmy zawsze byłem noga, następnym razem będę pisał z kalkulatorem. Albo uważniej, nie na lanczu. Masz rację we wszystkim. Choć lubię długie zdania. Miłego wieczorku, już prawie piątek!!

Dzięki za komentarze, jeśli te bzdurki wywołały czyjś uśmiech, to o to chodzi, ja się do Was odśmiechuję i życzę miłego dzionka, smacznej kawusi!

Babole poprawione, dzięki!

 

Nihil novi, dokładnie, poniedziałek w korpo i trzeba było odreagować… :) 

Dzięki za przeczytanie i komentarz. Czy trud w dotrwaniu spowodowany był wspomnianym napakowaniem, czy raczej kwestią warsztatową? Pewnie poniekąd oboma, bo sprawne pióro i ciężkość lekko przekaże, ale jednak ta ciekawość co bardziej poszło nie tak… choć jeśli będąc na zupełnie przeciwnym biegunie mizantropii udało mi się jakoś wczuć i wywołać takie wrażenie u Ciebie to uznam to za jakiś malutki sukces. Ciekawa kwestia z tym postrzeganiem zakończenia – w sumie tak się kończy opowieść, a scena z Konstantym jest takim epilogiem i kotwicą na Ziemi; audiatur et altera pars, więc ziemska perspektywa dla kontrastu. Ukazanie syna czerpiącego profity z czegoś, czego nie osiągnął, nie obchodziło go emocjonalnie, takie bogate dziecko kogoś sławnego, uznałam za dość dobrze wpisujące się w przesłanie historii. Miłego dnia :)

Cześć, Czytam, prenumeruję, czasem próbuje swoich sił. Coś tam się kurzy w szufladzie (a raczej w folderze o nazwie asdfgh, przez co nic znaleźć nie mogę – a oduczyć się tego nawyku nie jest łatwo), ale od sensownych wybryków dzielą mnie jeszcze lata. Gdzieś przed 2014 już miałem tu konto, ale cholibka, nie mam pojęcia jaki był login. Pewnie też asdfgh lub coś podobnego. Mieszkam za granicą, prenumerata przychodzi mi z paczkami od rodziny. Najczęściej sięgam po socjo sf, ogólnie sf, sama fantastyka w stylu krain orków, karłów jedzący puchnący w żołądkach chleb i magicznych kapeluszy mniej do mnie trafia, choć regularnie próbuje się z nią zaprzyjaźnić.

Vernon Vinge – Ogień nad Otchłanią… właśnie to czytam, choć idzie mi jak po grudzie :)

Nowa Fantastyka