- Hydepark: Jak będzie w pisaniu? - sekcja płaczu i zgrzytania zębów

Hydepark:

inne

Jak będzie w pisaniu? - sekcja płaczu i zgrzytania zębów

Portal, jak wszyscy wiemy, jest miejscem w internecie. I biorąc pod uwagę ten niezaprzeczalny fakt, to aż dziwne, że nie dorobiliśmy się jeszcze własnego wątku z memami. Także – na poprawę humoru w sytuacjach wszelakich – zapraszam serdecznie do dzielenia się memami o pisaniu, książkach czy nawet o portalu (a wiem, że kilka takich istnieje!). 

 

PS – Dziękuję serdecznie MaSkrolowi za wymyślenie tytułu wątku. :D

PS2 – Wątek ma charakter humorystyczny, podejrzewam, że często autoironiczny. Proszę serdecznie o dystans i nie branie sobie do serca... właściwie niczego, co się tu pojawi. :D

Komentarze

obserwuj

 

dobra zaczynam

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Też się dorzucę na dobry start.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

.

Слава Україні!

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

xDDD

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

 

Przeniosę z Discorda :) 

booklips.pl – uważaj, twoje dziecko też może zostać kiedyś pisarzem | Facebook

Precz z sygnaturkami.

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

 

Precz z sygnaturkami.

Pecunia non olet

Pecunia non olet

Dobre Bruce XD

jeden pozwoliłem sobie nieco przerobić.

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

Super. :)

Pecunia non olet

Ponieważ autor(ka) sama nie chciała wrzucić, to zostałem wyznaczony do zrobienia tego w jej imieniu. Autor(ka) woli również pozostać anonimowa.

 

PS. Sam oczywiście wolę NIEtową Lożę:)

Слава Україні!

Zrobiliście mi dzień tym wątkiem XD

deviantart.com/sil-vah

XD

Dla Ciebie. Wiesz, kim jesteś :P

 

Dla wszystkich :D

 

Też dla wszystkich XD

 

I dla mnie.

 

heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, ten przedostatni... XD

 

wybitność

Precz z sygnaturkami.

Niestety moja rzeczywistość pisarska nader często wygląda tak (wiem, że to nie mem sensu stricto, ale nie mogłam się powstrzymać; zakładam, że wątek dopuszcza też po prostu humor, zwłaszcza czarno-wisielczy)

 

http://altronapoleone.home.blog

 

Archiwalne, żeby się nie  zgubiło ;-)

– Golodh – pomyślał Golodh.

Слава Україні!

A Maskrol nie myślał.

obraz twarzy nieskalanej żadną myślą i stróżka śliny ściekająca po podbródku

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

Teraz trochę o mojej przecinkowej manii  :D :

 

 

Pecunia non olet

Nie zabijamy piesków w opowiadaniach. Nigdy.

<3

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Pecunia non olet

Pecunia non olet

XDDDDD

Żałuję, że nie mam tutaj żadnych reakcji, które mógłbym dać bezpośrednio pod memami.

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

+1 xD

Слава Україні!

 

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

 

"Moim ulubionym piłkarzem jest Cristiano Ronaldo. On walczył w III wojnie światowej i zginął, a teraz gra w reprezentacji Polski". Antek, 6 l.

Po przeczytaniu spalić monitor.

 

Pecunia non olet

Świetny temat, uśmiałam się. :D 

 

 

 

Pecunia non olet

Pecunia non olet

O jeżu, nie sądziłam, że to będzie aż tak dobre. :D Cieszę się, że tyle rzeczy wpadło. XD

 

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Ale jak to trzeba przełożyć myśli na papier...

 

Crying Cat | Know Your Meme

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Bruce, te jeże są ge.nia.lne. Najlepsze jeże świata XD (Ale bigos? Hem?)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pisarz – romantyk

 

Pisarz z zacięciem kryminalnym

 

Pisarz – narcyz

 

Dobra, trochę napracowanka:

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pecunia non olet

 

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

To na dole wygląda jak moje niesławne opowiadanie z liceum o byciu niezrozumianym. Z tą różnicą, że po przeczytaniu sam widziałem je jak na załączonym niżej obrazku (tylko gorzej, bo nie było tam tylu pozytywów typu “such magic”).

To na dole wygląda jak wszystko, co piszę, mniej więcej od trzech lat :(

 

ETA: żeby nie było tak dołowato (cryin’ for help, bloody ‘ell!)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pecunia non olet

@Tarnina

To na dole wygląda jak wszystko, co piszę, mniej więcej od trzech lat :(

 

W temacie

 

Biorąc pod uwagę, że ostatnio sprawdzałem, jak zamrożenie i rozmrożenie zwłok wpływa na późniejszy rozkład...

 

Z doświadczeń redaktorskich

“Lord of the Rings” “Why shouldn’t I keep it?” Bilbo meme

 

Z doświadczeń reaserchowych

The first five photos are what my friends, mum, society, publishers, and I think I do. What I actually do is a Google search.

I still suck, ale dzięki :D

 

ETA: Bruce, ostatnio wpadło mi do głowy, że najbardziej fantastycznym elementem w Archipelagu nie są smoki, magia ani nieumarli piraci, tylko księgarnia na małej wyspie, z której utrzymuje się dwoje do sześciorga dorosłych plus dziecko XD za dużo księgowości.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mój komentarz do nieistniejącego jeszcze opowiadania. Może kiedyś ktoś napisze takie opowiadanie. Wklejam, bo fajny temat forumowy tutaj mamy.

 

Uważam, że tekst jest parodią literatury i obraża Mickiewicza, Poego oraz Sienkiewicza. Miażdży czytelnika swoim chamskim podejściem do idei, a nawet gramatyki oraz interpunkcji. Przebieg fabuły woła o pomstę do nieba. Muszę przyznać, że nie czytało się łatwo. Ukryłbym ten tekst przed moim najgorszym wrogiem. Kliknę do biblio, niech Ci ziemia lekką będzie.

 

Żeby było uczciwiej, dorzucam jakieś motywacyjne memiszcze:

 

laughlaughlaugh

Pecunia non olet

 

XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mi alkohol nie pomaga w pisaniu. Lepiej zwalczyć wewnętrzne blokady, które wymagają alkoholu by otworzyć gębę, a nad powstaniem których pracowało społeczeństwo.

Teraz będę cały dzień myślała, jak pachnie wampir...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mój komentarz do nieistniejącego jeszcze opowiadania. Może kiedyś ktoś napisze takie opowiadanie. Wklejam, bo fajny temat forumowy tutaj mamy.

Vacter, piękny komentarz. Musisz go kiedyś wrzucić. :D

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Verus, muszę. Może taki dzień przyjdzie?

 

Tymczasem po małej przebieżce zauważyłem, że pewne słowo jest popularne w komentarzach do opowiadań.

Tymczasem pod moimi opkami:

https://www.youtube.com/watch?v=MSSxnv1_J2g

 

A teraz wracam do pisania. Zabieram ze sobą dwie osoby. Idziemy? Trzeba trochę dopisać :)

Ten obrazek wydaje się taki, że bez szkody można zamienić napisy miejscami :-)

 

:)

 

ETA: Ponieważ miałam pisać, wrzucam memy:

 

 

 

Więcej memów: https://www.liveabout.com/30-procrastination-memes-4586531

(Miałam pisać, ale tylko wywaliłam to, co już było napisane. Głupie było.)

 

ETA: o, tak to wyglądało:

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pozdrawiam depresyjnie w niedzielę.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

Pecunia non olet

Pecunia non olet

Poprawny bełkot, he, he ^^

Gdybym dostawała złotówkę za każdy taki kiks... nie siedziałabym tutaj.

 

Guilty.

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki, to był tam taki Paweł, i ja jechałem na rowerze, i go spotkałem, i potem jeszcze pojechałem do biedronki na lody, i po drodze do domu wtedy jeszcze, już do domu pojechałem.

A ja napiszę kilka fikcyjnych żartów (nie są one prawdziwe):

 

Wchodzi wydawca do ukrywającego się przed sprawiedliwością pisarza i mówi:

– Jest opcja żeby cię wreszcie wydać i zarobić.

<haha>

 

Przychodzi pisarz do księgarni i mówi do sprzedawczyni:

– Widziałem w dziale bestsellerów moją książkę!

– Chyba się panu wydawało?

– Oj tak...

<haha>

Nie ma czegoś takiego, jak fikcyjny żart. To są po prostu żarty, które sam wymyśliłeś. (Niezłe, choć trochę suche.)

 

ETA: Podobno wystarczy prysznic, książka i herbatka, żeby blokada zniknęła. Wychlałam już litry herbatki. A to Adam:

 

Oraz:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

(Niezłe, choć trochę suche.)

Czyli tzw. suchary... Nie dość, że suchar to jeszcze z brodą:

– Tup, tup, tup, słyszę za oknem. 

– Wyglądam – a to ścieżka biegnie do lasu...

 

Nie znam się na żartach (ogólnie też) literackich, ale s-f (z naciskiem na s, a może i f – sam nie wiem)

jako-tako...heh

 

https://youtu.be/hw9RIcgckxw

 

Dźwięk słaby, niestety, +50...

dum spiro spero

Pożyteczne znaki edytorskie ^^

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

entropia nigdy nie maleje

Tarnino: Ja na szczęście już napisałem i wykastrowałem przyciąłem. Współczuję jedynie tym, których to dopiero czeka :)

 

Takie mi w oparach chłodnej autorefleksji jeszcze coś przyszło na myśl – rozmowa, tym razem fikcyjna, ze sztuczną inteligencją:

 

Jim:

– Czy jest jakieś słowo, które jednocześnie się rymuje z beznadziejny, grafoman i beztalencie?

SI:

– Tak, jest: Jim.

 

[Jim – tu wstawić swój nick dla demotywującego efektu]

 

 

 

entropia nigdy nie maleje

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Cóż za... przyjemna wizja :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@Śniąca, Kres modyfikował swoje książki pomiędzy wznowieniami – część czytelników orientowała się dopiero jak nie rozumieli się z innymi czytelnikami w trakcie dyskusji ;)

Wiem. I dlatego nie mam żadnej jego książki i szybko dałam sobie spokój z czytaniem. Poprawka – mam jedną – “Galerię złamanych piór”, wygrzebaną z kosza na wyprzedaży za jakieś grosze ;) 

Mem śmieszy, ale w rzeczywistości nie bawią mnie takie zagrywki.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Na tym polega śmieszność memu, chyba. Obowiązkowy w wątku suchar:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jeszcze takie. Pozwoliłam sobie zamienić jedno słowo w stosunku do oryginału ;) 

 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Muahahahahaha XD

Ech, marzenia...

Ech, rzeczywistość...

Ech. Motywacja.

 

I mem bonusowy:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Śniąca, ten mem mnie rozbawił xd. W ogóle co to za pomysł. :D W sumie pomysł na unikatową książkę, wypuścić tak ok. 10 z innym zakończeniem (ale jednym, a nie 10 xd) i zrobić z niej białego kruka. 

 

Tarnino, nie zawodzisz memami. :) 

Brzmi jak te wszystkie różne wersje Łowcy Androidów ;-)

Wilku, ale tutaj to by było nieoficjalnie, dopiero ludzie by gdzieś tam to musieli zauważyć. :D

Jest jakaś taka niby książka, niby łamigłówka, na polski dopiero to tłumaczą, ze strony przychodza niepołączone i wymieszane w liczbie około stu, a zadaniem czytelnika jest ułożyć to w prawidłowej kolejności, żey rozwiązać zagadkę kryminalną XD

Jaka oszczędność kleju...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wilku, ale w sensie w książce jednej pomieszane strony? 

Takie puzzle

Do rozłożenia na stole? Hm... 

Jest jakaś taka niby książka, niby łamigłówka, na polski dopiero to tłumaczą, ze strony przychodza niepołączone i wymieszane w liczbie około stu, a zadaniem czytelnika jest ułożyć to w prawidłowej kolejności, żey rozwiązać zagadkę kryminalną XD

Raz, dawno temu, wpadła mi w ręce książka, która była źle sklejona (nawet nie pamiętam, co to było). Strony były wymieszane (błąd drukarni, albo wydawcy, nie wiem). To był prawdziwy koszmar.

Mam też z dawnych czasów książki słabo-klejone, które po jednym czytaniu się rozlatywały. Jedną z nich jest “Władca pierścieni”. W trakcie pakowania/rozpakowywania przy okazji jakiegoś remontu jeden z tomów się rozsypał, kartki wymieszały. Tu więc była próbka tego czegoś, o czym wspomina wilk. Chwilę mi zajęło poskładanie tego... 

 

Tarnino, dobre :) Ja tak mam często po pięciu minutach, nie muszę czekać do następnego dnia wink

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Aktywny umysł :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

ETA:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie znam, ale dobre. :) 

 

Co do drugiego, piszę na Wordzie, mam słuchawki, żadnego rozpraszania. Jak pisanie to pisanie. Dlatego najlepiej w nocy, choć i tu dziecko może zapłakać. :p

 

Czy to wyzwanie na temat jakiegoś świeżego tekstu? xP

Слава Україні!

Teksty mamy wrzucam pod Vacterem, a taty pod Anonimem. Swoje umieszczam na Shout Boxie ;]

I wszystko jasne:P

Слава Україні!

Naszła mnie myśl, ale właściwie to myśl do przemyślenia, więc gdzie się nadaje jak nie tutaj:

 

Ciekawi mnie, kto jest pisarzem. Niewątpliwie pisarzem jest ktoś, kto wydał coś drukiem i sam to napisał (nie licząc korekty). Niewątpliwie pisarzem jest ten, kogo pisarzem się nazywa. Ja na przykład nie uznaję siebie za pisarza, nawet jeśli myślą, mową i uczynkiem przypominam taki typ osoby. Co nie znaczy, ze mam rację. Ciekawi mnie kim jest pisarz, który nic nie pisze.

 

Czy niepiszący pisarz może być szczęśliwy? Czy dąży do tego, by wreszcie ktoś go mianował tym wielkim słowem “pisarz”, a może ucieka i się kryje, bo chciałby raczej żyć naprawdę, niż korzystać z wyobraźni, która go obdarza milionem ścieżek, z których żadna nie jest mu dana?

 

 

 

 

Uważam, że pisarza nazwać pisarzem mogą tylko czytelnicy.

Vacter

Czytałem coś Twojego, więc jestem Twym czytelnikiem. I oto nazywam Cię pisarzem.

I jak Ci z tym?

 

 

PS.

W języku angielskim słowo writer oznacza zdaje się każdego,  kto się słowem pisanym para – i taka egalitarna definicja wydaje mi się bardziej użyteczna niż nasze. Bo u nas pisarz to od razu wieszcz. Elita elit. Creme de la creme.

A to przecież po prostu rzemieślnik składający literki.

Chwilowo ciut lepiej niż chatGPT.

entropia nigdy nie maleje

Cóż Jim, muszę zatem z tym żyć. U nas każdy może być kimś jak go pokażą w telewizji. Tak się ludzie nauczyli. No i najlepiej jak byłby to telewizor Rubin, wtedy na pewno wiadomo, że solidnie kariera przyklepana.

Poszukam czy gdzieś jeszcze takiego nie da się kupić (bo w sumie by mi się do pewnych rzeczy przydał bardziej niż te płaskie i bezpłciowe) – wrzucę Cię do niego i będziesz się miał z pyszna. Buahahahahahaha

Zrobię nawet śniadanie – żebyś znalazł się od razu w telewizji śniadaniowej na kolację (ja zazwyczaj śniadanie jem na kolację).

entropia nigdy nie maleje

A Mighty Octopus – thoughtportal: we thought it would be easy ...

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

… to prawda.

 

Na temat:

ETA:

 

ETA:

 

ETA: więcej znaków edytorskich

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

… tak właśnie jest.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Byłem na koncercie Jurorów z okazji zakończenia konkursu. Jim i Ambush wystąpili w duecie na scenie.

 

https://www.youtube.com/watch?v=E4cDPr_827E

 

I skoro się napracowałem w programie, to wrzucę jeszcze okładkę. O tym jak relacje na forum są budowane i pielęgnowane:

 

Vacter

 

Machałem Ci ze sceny, ale nie odmachałeś!

Zresztą – jak widać po clipie, mimo że się pociłem bardzo, to byłem ledwo tłem dla Ambush, która olśniła wszystkich swoim wdziękiem. Do tego teraz widzę, że byłem strasznie nieuczesany ;-)

 

 

entropia nigdy nie maleje

A rzeczywiście. Czułkiem. Albo czółkiem. Ewentualnie czułkami na czółku.

entropia nigdy nie maleje

Mmmm, z tym przepisywaniem... to prawda :( (:D?)

 

ETA: opisywanie...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Fajne obrazki. Zaraz się okaże, że mamy tutaj najlepszą księgę pisarską.

Grant Snider jest najlepszy ^^ (zaraz, ale jak nie mam pieska, męża ani lekomanii – to nie mogę pisać?)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

zaraz, ale jak nie mam pieska, męża ani lekomanii – to nie mogę pisać?

Oj tam,  zamiast psa może być inny zwierzak, a resztę jeszcze możesz nadrobić ;) 

Pisanie to latanie we śnie - N.G.

Personal demons może być różnie rozumiane. Mąż nie musi być formalny, a może być osobą pełniącą "obowiązki" choćby w przeszłości. Zwierzakiem może być jakiś wolno żyjący. Ale co jeśli wierność nadwyrężył?

Ekhm. Co to jest “nieformalny mąż”?

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Projekcja męża. Mąż idealny, rzutowany na odwzorowanie być może innej idei.

Aaaa, to, to tak. Ale to raczej mąż niematerialny.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A gołębie są wszędzie? :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gołąbeczki z jednej beczki.

 

Wiem, że to już było w trochę innej wersji, ale Johnny Depp ze sprężynką mnie cieszy:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ech, może jednak faktycznie jestem pisarzem. Przynajmniej jestem w grupie ryzyka.

crying

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nie płacz kiedy odjadę.

Chciaaałbyś :P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mój Word dziwnie się zachowuje.

 

 

"Niby idą na kawę, a jak mowa o lodach, to tracą głowę" – no nie wiem, mi też te zdanie jakoś dziwnie się kojarzy :p

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Oj, niegrzeczny Word, że takie skojarzenia ma. XD Chociaż nie do końca wiem, o co chodzi w tym zdaniu, bo ci państwo, co szli na kawę, mogli mieć takie same... 

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Za mądry program masz. Podłączony do ĄĘ (czy AI) wychwycił dwuznaczny kontekst i już poszedł mail na komendę.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

no nie wiem, mi też te zdanie jakoś dziwnie się kojarzy :p

Bardjaskier, ale jesteś człowiekiem, a Word... chyba nie XD. Czy może ta inteligencja poszła już tak do przodu, a ja nie zauważyłam?

 

 

Chociaż nie do końca wiem, o co chodzi w tym zdaniu, bo ci państwo, co szli na kawę, mogli mieć takie same... 

SNDWKLR, no mogli, ale skąd Word to wiedział? Ja tego nie rozumiem. ;p

 

 

Za mądry program masz. Podłączony do ĄĘ (czy AI) wychwycił dwuznaczny kontekst i już poszedł mail na komendę.

Vacterze, ale jak się podłączył, tak sam? Czy AI opanowała mój komputer? Czy zaczyna się inwazja maszyn? XD

 

Wypatrujcie znaków... Podejrzane zachowania Worda... Pierwszy krok w apokalipsę...

 

Tarnino,

 

A wiecie, że w niektórych grach z tych samych przyczyn nie można nazwać postaci ,,Janusz"? :D

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Haha, coś Ty, ale gry uznają to za wulgarne czy niedozwolone? :D

Znalazłem taką notkę: "Word does have some contextual spell checking but that’s not been extended to Profanity and other grammar checks." A czy dalej tak jest? Nie wiem :). Musisz zrobić research,.jeśli Cię interesuje stosunek Worda do Twojego niegrzecznego słownictwa :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Haha, coś Ty, ale gry uznają to za wulgarne czy niedozwolone?

Janusz. Najwyraźniej algorytm sczytuje literki wybiórczo. ;P Wniosek – uważajcie, co mówicie/piszecie, bo wszystko może zostać wykorzystane przeciwko wam...

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Najwyraźniej algorytm, jak większość algorytmów, wyszukuje wzorzec w tekście i tyle. To jest maszyna. Ona nie myśli.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wracając do naszych obrazków związanych z bólem piśmiennym, wrzucam obrazek.

 

… abstrakcyjne.

Tak było...

 

 

A tak nie jest...

… bo jest tak.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Fajnie i tanio. Nie trzeba takiej zapraszać na bal, tylko opowiedzieć. Usiądzie, spojrzy w ścianę i weekend udany.

Przepraszam za spam, ale chciałem ożywić wątek ;]

 

Samozatrudnienie, stary :)

Zadek konia – początek tekstu. Początek konia – koniec tekstu...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czasem może być odwrotnie :)

Napiszę kilka sentencji zupełnie z czapy:

 

Zarówno dobry jak i zły pisarz mogą porwać czytelników. Jeden do związania czytelnika używa trylogii lub dwunastu tomiszcz. Drugi używa liny, taśmy i wyciszonej piwnicy. 

 

Jeżeli istnieje pisarz czytany tylko z litości, to istnieje czytelnik, dla którego z litości się pisze.

 

Książki niedługo będą kosztować tyle co paczka papierosów. Ponoć kilu pisarzy dało nieźle popalić swoim czytelnikom. (kurtyna.pomidory)

Drugi używa liny, taśmy i wyciszonej piwnicy. 

He, he, he...

Jeżeli istnieje pisarz czytany tylko z litości, to istnieje czytelnik, dla którego z litości się pisze.

Poprzednik implikacji jest fałszywy, zatem mamy tu niewiedzotwórczą implikację pustospełnioną. Nie ma za co ^^

Książki niedługo będą kosztować tyle co paczka papierosów.

Nie wiem, ile kosztują papierosy, więc nie mogę spytać, które stanieje/zdrożeje.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Też nie wiem, ile kosztuje paczka papierosów, ale książki papierowe będą droższe, bo można kartki wykorzystać na skręty, chyba.

Zbliżają się wybory, więc mam kilka postulatów:

 

Po pierwsze:

– Doprowadzę do tego, że polska fantastyka, wydawana w fantastycznych wydawnictwach, będzie dostawać znaczące krajowe nagrody typu Nike.

– Każdy autor dostanie jakąś nagrodę za całokształt twórczości, według decyzji organu ds. zarządzania sprawiedliwością fantastyczną, na podstawie odrzuconych tekstów w redakcjach.

– Jeden bibliotekowany tekst upoważnia do jednorazowego wsparcia w wysokości 600 zł do kwoty maksymalnie 2400 zł za cztery biblioteki rocznie.

– Każde brązowe piórko upoważnia do otrzymywania wsparcia w wysokości 600 zł miesięcznie, na okres urzędowania nominującego składu loży. Dalsze wsparcie będzie ustalane na zjeździe inauguracyjnym nowo wybranego składu.

– Każdy bezpiórkowy i bezbiblioteczny autor, będzie upoważniony do odebrania przynajmniej jednego ciepłego posiłku dziennie w barze mlecznym, jeżeli będzie komentował i nominował teksty (ilość działań do ustalenia).

– Dziennikarze czasopism i gazet będą musieli uwzględnić parytet 50% fantastyki w swoich tekstach. Jeżeli dziennikarz np. pisze relację z budowy osiedla, to musi tam dopisać smoki lub czarodziejki. Ma być pół prawdy (w tym może się mieścić kłamstwo i konfabulacja) i pół uczciwej fantastyki (nie do usunięcia brzytwą Lema).

 

Dziękuję, to jedynie kilka punktów programu.

 

Z oddaniem głosu poczekam na propozycję opozycji ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Opozycja poddaje się wobec tak wybitnego programu. Masz mój głos, Vacterze.

Слава Україні!

Wybitny program! Rzadko spotykane określenie w dzisiejszych czasach, szczególnie tak wyraźnie wybrzmiewające w ustach braci opozycjonistów.

 

Mały bonus:

https://www.youtube.com/watch?v=yssphIt7jNY

Teledysk przedstawia proces twórczy. Wokalistka to wena, która zapewnia powstawanie tysięcy znaków. Wokalista to korektor i cenzor, który z jednej strony próbuje to wszystko uporządkować, a z drugiej czasem odpuszcza i ulega szaleństwu weny.

 

Pod sceną oczywiście czytelnicy.

Jeden bibliotekowany tekst upoważnia do jednorazowego wsparcia w wysokości 600 zł do kwoty maksymalnie 2400 zł za cztery biblioteki rocznie.

yes

 

Jeszcze wartałoby dodać, że te nagrody to mają iść do takiej porządnej fantastyki, a nie do jakichś ,,surrealistyczno-postmodernistyczno-magiczno-realistycznych, zakończonych ponurą konkluzją rozważań nad kondycją gatunku ludzkiego w konwencji oniryzmu” czy innego lepu na krytyków (#RuchFantastycznychPrawdziwków).

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

SNDWLKR, po co tak kluczyć? Powiedzmy wprost, że bizorro i czarodziejski realizm to nie fantastyka!

Слава Україні!

Nie chciałem nikogo urazić.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

Odważne słowa. Mam teczkę z pewnym tekstem...

 

Pax vobiscum...

 

ETA: Coś z zupełnie innej bajki:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Przed chwilą tak się poczułem, ale w innej dziedzinie. Zlokalizowałem źródło problemu metodą od ogółu do szczegółu, a potem nagle coś mi przyszło do głowy. Napisałem zarys fabuły opowiadania i przez chwilę poczułem się tak:

 

 

Ciekawe jak będzie jutro, jak otworzę plik ponownie...

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Write in Peace.

Pogrzeb fantasty...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

W Nowy Rok skupił się na chwilę na fajerwerkach, wszystko jasne!

I dlatego mu nie idzie? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tak, nie skupił się dostatecznie xd

Ale że na fajerwerkach, czy na pisaniu? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Na pisaniu xd. Wena się zemściła. 

… nigdy niczego nie napiszę crying

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Niedługo Sylwester, nie patrz na fajerwerki – napiszesz! 

Albo i nie...

To akurat zdarza mi się często:

I oczywiście:

 

ETA: to ja, tylko jako niebieski gifowy potworek:

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

 

A może by tak zacząć pisać lektury szkolne?

 

 

Kiedy jesteś lepszym matematykiem niż dyplomatą pisarzem.

A może by tak zacząć pisać lektury szkolne?

Przekichane, dopiero po śmierci by Cię docenili :P

Kiedy jesteś lepszym matematykiem niż dyplomatą pisarzem.

Ilość miała przejść w jakość?

 

Miałeś tak kiedyś? Ja wielokrotnie :D

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Miałem Tarnino. Śmiałem się z siebie na głos. Jeszcze kilka lektur i będę miał sześciopak wypracowany przeponą.

Śmiech to zdrowie!

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Pisarski kryzys w zawieszeniu

 

Po latach pewien początkujący pisarz zdecydował się zrezygnować nieco ze swojego wymarzonego fachu. Założył rodzinę, urodziły się dzieci. Kiedy już dorosły, wyprowadziły się z domu i jak śpiewał Kazik: “Dobrze być dziadkiem I mieć za żonę młodą babcię.”, Nie ma w tym kłamstwa, bo czyż wielu nie istnieje na świecie, którzy osiągając wiek Kazika, nadal startują niejako w pierwszej lidze amorów jako kawalerowie i panny? Więc najpewniej radość piosenkarza była uzasadniona. On już w zawodach startować nie musiał, a jakby grał nadal towarzysko.

 

Otóż nasz pisarz, a raczej początkujący pisarz rezygnujący z fachu. Gdy już odprawił dzieci i zasiadł do śniadania, popił gorzką herbatą, z łyżeczką cukru, kanapkę z serem żółtym. Jego kobieta, żona, i nadal kochanka, uśmiechnęła się ciepło i powiedziała:

– Może nie jesteś najlepszym pisarzem, ale za to...

I nagle mina jej zrzedła. Nasz były niedoszły pisarz odstawił szklankę, łyżeczka zadzwoniła, a metalowy koszyczek chrząknął stalowo.

 

I ona nagle, bez uprzedzenia. Ta żona naszego bohatera!... Ona wybiegła rozpłakana z pokoju. Może to była kuchnia, może korytarzyk z wanienką i kuchenką gazową. Wybiegła z każdego możliwego miejsca, zalewając się łzami.

 

I ów pisarz zapytał się sam siebie, czy warto było.

A morał z tego taki: nie wiem...

 

 

 

Tekst ten pokazuje, że nie warto porzucać swoich zamierzeń. Świat jest okrutny i choć może się wydawać, że porzucenie swoich talentów jest korzystne na rzecz spraw rzekomo ważniejszych, to czasem wszechświat może nam dać w kość nieco później. Tekst jest zwykłą anegdotą, może nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością. Ale, czy nie jesteśmy przypadkiem marzycielami zdolnymi uwierzyć w cokolwiek dającego nam choćby nutkę nadziei lub nutkę rozpaczy?

Mhm. A to mem o filozofach.

 

ETA: i drugi, ale śmieszny:

 

ETA: I jeszcze jeden. Tak wygląda moje pisanie. Jeśli w ogóle.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Kiedy umieszczasz doskonałe Twoim zdaniem opowiadanie:

https://youtu.be/bx6PWnpSyOk

Kiedy komentują je forumowicze i oceniają:

https://www.youtube.com/watch?v=s8Px2LI2Frs

 

Kiedy ćwiczysz, pracujesz, starasz się i w końcu wrzucasz po latach swoją nową twórczość. W twoich oczach:

https://www.youtube.com/watch?v=ZLjprbeWMxQ

Czytelnicy na forum komentują i wydają werdykt:

https://www.youtube.com/watch?v=BaZguShdeVM

 

Ćwiczysz dalej, zdobywasz wiedzę. Publikujesz opko Twoim zdaniem:

https://www.youtube.com/watch?v=4rgSzQwe5DQ

Czytelnicy, Loża, dyżurni, admini, redaktorzy, świeżynki, reagują i oceniają. Widzą:

https://www.youtube.com/watch?v=iy4mXZN1Zzk

 

 

Oooo, John Dowland...

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tak to ja.

Jasne, a to ja:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tak myślałem.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Kilka ta­kich zdań z książ­ki nie­zna­ne­go pi­sa­rza. To­tal­ne głu­po­ty i od­pa­ły dla znu­dzo­nych:

 

  1. Gdy ktoś ci wy­ty­ka błędy, za­sta­nów się czy umiał­by po­dob­nie za­rzą­dzać Twoją ka­rie­rą li­te­rac­ką. Jeśli uwa­żasz, że byłby do­brym wspar­ciem, za­trud­nij go. Jeśli nie, zgłoś do ad­mi­ni­stra­cji.

 

  1. Znam trzy ro­dza­je pi­sa­rzy. Ama­to­ra, Za­wo­dow­ca i Ocze­ku­ją­ce­go. Ten pierw­szy z cza­sem za­mie­nia się w dru­gie­go, ten drugi cza­sem spada po­ni­żej po­zy­cji pierw­sze­go. A ten trze­ci za­wsze ma rację.

 

  1. Kie­dyś pewna czy­tel­nicz­ka za­py­ta­ła mnie, dla­cze­go na kart­kach A4, które za­wie­ra­ły rę­ko­pis pierw­szej po­wie­ści, znaj­du­je się na­klej­ka firmy sprze­da­ją­cej ba­na­ny. Od­po­wie­dzia­łem jej, że po pro­stu się przy­kle­iło i tak zo­sta­ło.

 

  1. Py­ta­ją mnie czę­sto na kon­wen­tach, skąd czer­pię po­my­sły na moją twór­czość. Od­po­wia­dam za­wsze bez ogró­dek, że po pro­stu czy­tam nad­sy­ła­ne do mnie tek­sty ama­to­rów i skru­pu­lat­nie na­no­szę po­praw­ki, bo sza­nu­ję młode ta­len­ty.

 

  1. Kie­dyś mnie za­py­ta­no, czy wo­lał­bym do­stać naj­więk­szą na­gro­dę li­te­rac­ką na świe­cie, czy za­prze­pa­ścić ka­rie­rę mło­de­go ta­len­tu. Od­po­wie­dzia­łem, że wo­lał­bym od­na­leźć w życiu mi­łość, ale z No­blem na pewno by­ło­by ła­twiej niż z kon­ku­ren­cją w po­sta­ci spryt­ne­go gów­nia­rza.

czy umiał­by po­dob­nie za­rzą­dzać Twoją ka­rie­rą li­te­rac­ką

Litości, nie dam rady zarządzać wszystkimi Waszymi karierami XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Najpierw narzekasz, że za mało znaków, musisz pisać. Później jest ponad limit, narzekasz na zbyt dużą ilość znaków, musisz ciąć.

 

Ja narzekam, że nic nie piszę. Ulubiona_emotka_Baila.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

A, tak, pominęłam to, wybacz.

 

Najpierw narzekasz, że nic nie piszesz. Później, że piszesz i nie masz na nic czasu, bo tylko piszesz.

 

:)

He, he. Kupa memów, bo czekam na lenia:

Ja zwykle mam wszystkie.

Yoda:

Ale:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, słuchaj Yody! 

Yoda się zna.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Jeżeli Twoje pisarstwo jest watą cukrową i ciągle dosypują Ci cukru, to zastanów się kto trzyma kijek i komu go wręczy jak już Cię ukręcą. 

Moje ma wiśniowy smak. Nie wiem jak wasze.

Kto wie? >;

Moje ma metaliczny posmak, od Big Bang.

 

Dzisiaj zakładam folder Teksty 2024. Siedem dni opóźnienia. Czy macie już gotowe swoje foldery?

 

Instrukcja:

W wybranej lokalizacji, np. Moje Pisarstwo → Fantastyczne, klikamy prawym przyciskiem myszy. Z listy rozwijanej wybieramy pozycję Nowy, następnie z listy, która się pokaże, wybieramy Folder. W ten sposób powstanie folder o nazwie Nowy Folder, który od razu możemy nazwać Teksty 2024 lub Opowiadania 2024 (to dla ambitnych). Przy zapisywaniu plików pamiętajcie, żeby nie pomylić folderów. Poza tym decydując się np. na ukończenie tekstu z folderu Teksty 2011, nie przenosimy gotowego dzieła do folderu z rokiem, w którym tekst ukończyliśmy. Jeżeli w danym folderze zakończymy wszystkie teksty, możemy wpisać do Excela podsumowanie, które opowiadania ukazały się w druku, zostały nagrodzone, itd. Nie wolno wpisywać do Excela nieukończonych opowiadań. Pamiętajcie o kopiach zapasowych. Umieszczenie tekstu na forum lub wysłanie do redakcji nie równa się zarchiwizowaniu. Powodzenia!

Mam tyle folderów, że ho ho ho... XD

Tom Gauld. Znacie go?

Za każdym razem...

 

… tak. Tak właśnie jest.

 

Nie mówiłam Wam o tym?

 

Tak. Tym grozi czytanie świeżynek :D

 

Ekhm.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

O, to moje biurko. Tylko że ja nie przetrzymuję książek, hehe.

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

To ładne, uporządkowane i bez rozlanej kawy? XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Chciałbym. XD

,,Nie jestem szalony. Mama mnie zbadała."

laugh

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Roz­ma­wia­łem z waż­nym nie­ist­nie­ją­cym pi­sa­rzem star­sze­go po­ko­le­nia, który zdra­dzał ku­li­sy swo­jej sławy. Opi­sał mi w kilku sło­wach swój pro­blem z prze­szło­ści. Nie jest to praw­da, ale po­wie­dział co na­stę­pu­je:

 

Wie pan co? U mnie spra­wa była dość pro­sta. Usia­dłem przy ko­lej­nym nie­do­koń­czo­nym opo­wia­da­niu i prze­wi­dy­wa­łem co mo­gło­by się wy­da­rzyć dalej. Prze­waż­nie nie mia­łem z tym pro­ble­mów, cho­ciaż cza­sem jak ko­lej­ny week­end prze­pi­łem, po­my­śla­łem, że je­stem już skoń­czo­ny. Roz­ma­wia­łem o tym ze zna­jo­my­mi, z te­ra­peu­tą, nawet na­pi­sa­łem listy do kilku ludzi, któ­rzy o dziwo mi od­pi­sa­li. Wy­szło mi w końcu, że umiem na­pi­sać, co mam na­pi­sać. Ba, nawet je­stem w sta­nie to zro­bić na­praw­dę do­brze. Zwy­czaj­nie gdzieś tam pod­świa­do­mie bałem się tego, że przyj­dzie mo­ment, w któ­rym będę mu­siał tak jak teraz, sie­dzieć w dusz­nej salce, oto­czo­ny tłu­mem ludzi, świe­cąc ocza­mi na temat tego, co sobie na­pi­sa­łem. W tym mo­men­cie mógł­bym po­czy­tać jakąś dobrą książ­kę, roz­wią­zać krzy­żów­kę albo napić się spo­koj­nie kawy. Oczy­wi­ście, wizja pracy co­dzien­nie od po­nie­dział­ku do wła­ści­wie nie­dzie­li, w zwy­kłej pracy, tro­chę mnie przy­tła­cza­ła, nie po­wiem. Jed­nak życie pu­blicz­ne mnie nie po­cią­ga­ło, a jesz­cze bar­dziej moż­li­wość, że moje pi­sa­nie tak po­lu­bią lu­dzie nie lu­bią­cy in­nych ludzi, że nie będę mógł się po­ka­zać nawet w pie­kar­ni po bułki, bez ry­zy­ka bycia oplu­tym. No, ale pew­ne­go dnia się wku­rzy­łem dość mocno, po­ci­sną­łem tekst do końca, wy­sła­łem gdzieś (już nie pa­mię­tam gdzie). Potem to już na wa­ka­cje gdzie in­dziej niż na Ba­ha­my nie la­ta­łem. Taka kolej życia, za­ak­cep­to­wa­łem los jaki mnie spo­tkał i roz­ma­wia­my. Czy ża­łu­ję? A co ja mam z tym zro­bić, mie­rzę się z tym co­dzien­nie i nawet po­lu­bi­łem. Dla­te­go mogę po­wie­dzieć mło­dym au­to­rom, żeby nie bali się suk­ce­su, ale też jakoś spe­cjal­nie się nie stre­so­wa­li. Czy on na­stą­pi, czy nie? Nie wiem, jak wyj­dzie tak wyj­dzie. Pisz­cie, graj­cie w te gry kom­pu­te­ro­we, wy­mie­niaj­cie się uprzej­mo­ścia­mi, a nie nie­na­wi­ścią. Świat się po­to­czy jak po­to­czy do przo­du i to tyle. Co ja tam wam mogę jesz­cze po­wie­dzieć.

Spór na temat tłu­ma­czeń li­te­ra­tu­ry osią­gnął nowy sto­pień go­rącz­ki (z an­giel­ska heat). W al­ter­na­tyw­nej rze­czy­wi­sto­ści in­ter­nau­ci od lat dys­ku­tu­ją, która wer­sja jest lep­sza:

 

Skib­niew­ska: Fah­ren­he­it 451

Ło­ziń­ski: Cel­sjusz 232,7778

 

Ale i w na­szej też:

 

https://www.reddit.com/r/shittyaskscience/comments/4sou6y/is_fahrenheit_451_called_celsius_2327778_in_other/

 

Prze­pra­szam za post pod po­stem, ale robię to pro bono pu­bli­co.

 

Tłumaczenia?

 

Częsty problem. Niestety.

 

Na Walenie tynków :)

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Kiedyś stworzyłem taki obrazek. Trochę hermetyczny, ale jest to hermetyka eksportowa. Również wyraża niepewność, wiąże się z literaturą i desperacją. Dlatego publikuję, może nawet ktoś mnie rozpozna.

 

Jeszcze trochę Toma Gaulda:

I to, proszę państwa, jest prawdziwa AI!

 

Ups.

 

Jakby było o co się kłócić...

 

A jak Wy zbieracie informacje? ^^

 

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Fan­ta­sy:

Cza­ro­do­mir wy­po­wie­dział za­klę­cie i nagle za­pa­li­ły się wszyst­kie lampy na dzie­dziń­cu.

 

SF

Ma­te­ma­tix na­ci­snął przy­cisk i nagle za­pa­li­ły się wszyst­kie lampy na dzie­dziń­cu.

 

HARD SF

Cał­ko­ma­tor roz­po­czął pro­ce­du­rę i w przy­śpie­szo­nym try­bie, syn­tak­tycz­ny me­cha­nizm kon­tro­li dys­try­bu­cji fali elek­tro­no­wych sek­to­ra X, zwa­ne­go po­tocz­nie dzie­dziń­cem, uruchomił standardowe oświetlenie Z-65x.

 

Wierd Fic­tion

Dzi­wak John opu­ścił palec na zło­wro­go błysz­czą­cy przed­miot i nagle nie­sa­mo­wi­ty blask ośle­pił go na ską­pa­nym w mroku zło­wro­gim dzie­dziń­cu.

 

Biz­za­ro

Ży­go­szru­tuś od­ciął kawał pa­lu­cha, który po­le­ciał tu­ne­lem przez mysie dziu­ry, mi­ja­jąc w pętli salę ba­lo­wą po­wa­lo­nych zom­bia­ków. Do­tur­law­szy się do trans­for­ma­to­ra, ude­rzył w pu­deł­ko za­pa­łek, które pod­pa­la­jąc roz­sy­pa­ną za­war­tość cu­kier­ków zo­zo­li, sy­cząc od­pa­lił me­cha­nizm uru­cha­mia­ją­cy wszyst­kie świa­tła na dzie­dziń­cu gu­mo­we­go kur­cza­ka.

 

Vac­ter

Dzie­dzi­niec za­pło­nął dźwię­kiem roz­ża­rzo­ne­go świa­tła, pa­lą­ce­go mi oczy jak ogni­ste pod­ko­wy po­bi­te­go konia. Na­zy­wa­łem się nikt i to wiel­kie dzie­ło nie zda­wa­ło się być moje. Zu­peł­nie jak­bym sam był tym dzie­dziń­cem, tym cho­ler­nym świa­tem fał­szy­wych głup­ców. To wszyst­ko stało się nagle.

 

Tar­ni­na

 

Weekend mood.

Proste rozwiązania? :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Z Mą­dro­ści Vac­te­ra, rok 2015. Z au­to­ma­tycz­ne­go ar­chi­wum, cel tek­stu nie­zna­ny:

 

O do­brej li­te­ra­tu­rze:

 

Dobra li­te­ra­tu­ra nie jest ide­al­na. nie można więc ob­wi­niać sie­bie za to, że w pew­nym mo­men­cie za­uwa­ża­my u wy­bit­ne­go twór­cy prze­ja­wy głu­po­ty czy igno­ran­cji lub ja­kie­goś spe­cy­ficz­ne­go na­iw­ne­go na­ce­cho­wa­nia. To nie jest powód, by go skre­ślać. W sła­bej książ­ce nie znaj­dzie­my ta­kich pro­ble­mów, bo tam wszyst­ko jest za­pla­no­wa­ne na od­po­wied­nio śred­nim po­zio­mie, wła­ści­wie bez­oso­bo­wym.

 

O za­gro­że­niach w li­te­ra­tu­rze:

 

Czy­ta­nie otwie­ra umysł i zwięk­sza świa­do­mość. U do­brych czy­tel­ni­ków może spo­wo­do­wać uświa­do­mie­nie sobie wła­snej ułom­no­ści. Ale dobry czy­tel­nik bę­dzie czy­tał dalej i zmie­niał swoje życie, by na­pra­wiać to co nie dzia­ła. Bo dobra li­te­ra­tu­ra w od­po­wied­nim stę­że­niu uczy wszyst­kie­go, co kie­dyś mie­ści­ło się zwy­czaj­nie w sło­wie fi­lo­zo­fia. Ale gdyby się mie­ści­ło do dziś, nie mie­li­by­śmy tylu wszel­kie­go ro­dza­ju spe­cja­li­stów – gor­szych lub lep­szych, co samo w sobie jest i dobre, i nie­do­bre. 

 

O lep­szej li­te­ra­tu­rze:

 

Można żyć jako czło­wiek mało świa­do­my i "roz­ryw­kę książ­ko­wą" trak­to­wać jako ro­dzaj środ­ka prze­ciw­bó­lo­we­go, na bóle po­wsta­łe w cza­sie pracy. Ale wtedy wy­cho­dzi na to, że rolą czło­wie­ka jest wy­łącz­nie praca, a to co poza nią po­zo­sta­je je­dy­nie jej za­ple­czem, po­ko­jem so­cjal­nym. Słaba, ale do­brze "się czy­ta­ją­ca" li­te­ra­tu­ra, jest jak kon­cert z play­bac­ku. Jed­nym to nie prze­szka­dza, in­nych to de­ner­wu­je. Ci, któ­rych de­ner­wu­je tan­de­ta, po­win­ni się­gać wyżej, a nie na­rze­kać na coś, co nie jest dla nich.

 

Są to frag­men­ty więk­szej ca­ło­ści, z czego cie­ka­we jest jesz­cze:

 

Za­łóż­my, że spo­tka­na w au­to­bu­sie Anna, jako in­te­li­gent­ka, za­czę­ła cier­pieć z po­wo­du czy­ta­nia sła­bych ksią­żek. Kiedy jed­nak wzię­ła się za lep­sze, jej świat za­czął wa­rio­wać. Długi czas zmie­nia­ła po­glą­dy, a w końcu nie mogła zna­leźć książ­ki, która od­zwier­cie­dla­ła­by jej ocze­ki­wa­nia, zbu­do­wa­ne na spo­rym do­świad­cze­niu lek­tu­ro­wym. Nawet wiel­kie dzie­ła zda­wa­ły się być już czymś od­grza­nym na sta­rym tłusz­czu. Takiej Annie po­zo­sta­je szu­kać dalej lub za­cząć po pro­stu pisać sa­mo­dziel­nie, choć­by słabe książ­ki, które też trze­ba jed­nak umieć na­pi­sać, by nie wy­da­wa­ły się takie słabe na pierw­szy rzut oka.

 

Może to prze­pis na suk­ces?

 

:)

 

Może po prostu jesteś filozofem?

Można żyć jako człowiek mało świadomy...

Linkowałam C. S. Lewisa? Jestem pewna, że linkowałam.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Ale to dobrze, że linkowałaś, Tarnino, czy niedobrze? U mnie zdiagnozowano filozofię w liiceum. Dwoje niezależnych ekspertów. Ekspertka chciała wysłać mnie na studia filozoficzne, ale uciekłem z transportu i trafiłem do społeczeństwa, zamiast na uczone debaty w zamkniętych salach uczelni.

Nowa Fantastyka