- Hydepark: Zgadnij tytuł - zabawa

Hydepark:

inne

Zgadnij tytuł - zabawa

 

 

Nie uważacie, że przydałoby się tu trochę więcej rozrywki? Bo ja owszem. W końcu to jest dobra rzecz, ta cała rozrywka.

Wydumałem więc sobie, że pokażę Wam pewną fajną zabawę, która – co wnoszę z osobistych obserwacji i doświadczeń – elegancko się sprawdza w przypadku wszelkiego rodzaju e-społeczności: wciąga, bawi, uczy i integruje.

Pozwoliłem sobie trochę zmienić znane mi zasady, by zabawa bardziej pasowała do Profilu portalu i upodobań jego użytkowników. Niemniej, są one bardzo proste:

 

1. Pierwsza osoba (czyli, że ja), wrzuca w komentarzu cytat z jakiejś powieści/opowiadania/wiersza/piosenki/filmu/et cetera, albo screen (zdjęcie) z filmu/serialu. Najlepiej coś charakterystycznego.

 

2. Kolejne osoby zgadują w komentarzach, z jakiego dzieła pochodzi ów cytat/screen

a) Należy podać tytuł i – w wypadku utworu literackiego – nazwisko autora/wykonawcy

 

3. Pierwsza osoba, która odgadnie tytuł i (ewentualnego) autora, przejmuje pałeczkę i zadaje własną zagadkę na tych samych zasadach.

a) Przed zadaniem swojej zagadki należy poczekać, aż autor poprzedniej potwierdzi, że odpowiedź jest prawidłowa. Chyba, że:

b) Odpowiedź jest tak oczywista, że potwierdzenie staje się zupełnie zbędną biurokratyczną procedurą, której pominięcie uszczęśliwi wszystkich zainteresowanych.

 

4. Celujemy oczywiście w fantastykę, ale:

a) Jeśli ktoś wklei zdjęcie Cate i Leo uzupełniających kolekcję much na uzębieniu podczas wycieczki Titanikiem albo refren piosenki Boysów, to też nic się nie stanie, gdyż:

– Po pierwsze, że to tylko zabawa.

– Po drugie, nakładanie sobie niepotrzebnych ograniczeń jest głupie. I mogłoby skrócić żywotność zabawy niebotycznie.

 

5. Poziom może być – i będzie, jeśli się co do Was nie mylę – zróżnicowany jak formy życia w toalecie, i to jest dobre, a nawet zajebiste, ale postarajmy się jednak nie przeginać. Fragment piosenki Czteropaca albo Didżeja Stacha spod Strzechy, czy też zdjęcie nocnego nieba dające się dopasować do miliarda różnych filmów, wcale nie będzie fajną zagadką. Co nie znaczy, że nie powinniście zmuszać innych użytkowników do poważniejszego wysiłku intelektualnego. Ale wszystko w granicach rozsądku.

a) Gdyby zdarzyła się zagadka zbyt trudna, to można dorzucać podpowiedzi. Powiedzmy, ze dwie.

– Podpowiedzią może być tylko inny cytat lub zdjęcie z danego dzieła.

b) Nie widzę sensu narzucać jakiegoś określonego czasu, po którym trzeba/można dodać podpowiedź bądź rozwiązanie zagadki. W końcu każdy wchodzi na Portal kiedy ma ochotę i/lub czas. A z tym bywa różnie. Tak więc podpowiedzi zostawiamy w gestii autora zagadki. Dobrą sugestią, kiedy dać podpowiedź, może być blask pochodni odbijający się w dopiero co naostrzonych widłach należących do losowo wybranego przedstawiciela rozsierdzonego tłumu.

– Myślę jednak, że dwa dni na rozwiązanie danej zagadki to dostatecznie dużo. Nie ma co się rozwlekać. Jeśli przez ten czas nikt nie poda prawidłowej odpowiedzi, to autor wymyśla nową. Jeśli autor zniknie gdzieś na dłużej, to misja wymyślenia kolejnej zagadki wraca do poprzednika.

 

6. Pamiętajcie, że to jest tylko zabawa, więc gorąca prośba: nie oszukujmy. Wrzucić cytat-zagadkę do Internetu to żadna sztuka, ale po co to robić? Jak nie wiem, to pozwalam bawić się innym albo po prostu strzelam i trzymam kciuki, żeby nie wydurnić się za bardzo.

 

7. Bawcie się dobrze! Bo jak nie...

 

Peace!

 

Komentarze

obserwuj

:D

Zgadza się. Przeczytaj koniecznie, warto. No, przynajmniej mnie się podobało :)

Dajesz :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Przeczytaj koniecznie, warto.

Mam w planach, choć pewnie dalszych niż bliższych. :)

 

Dobra, to ja dla odmiany coś nieszczególnie nowego:

 

– On ma zajęty mózg – oświadczył ślepy doktor.

Wśród starców rozległ się szept aprobaty.

– Co też jest przyczyną choroby... – ciągnął filozof.

– Co takiego? – zawołał Jakub.

– Wywołują ją mianowicie – odpowiedział doktor – owe dziwne miejsca zwane oczami, które istnieją jedynie po to, aby tworzyć miłe dołki na twarzy, natomiast u Bogoty są one chore i uciskają mózg. Nienormalnie nabrzmiałe, otoczone włosami, o ruchliwych powiekach, podrażniają nieustannie jego mózg i szkodzą mu.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Dobra, druga podpowiedź.

Dodam, że to znany autor. Kilka jego dzieł doczekało się ekranizacji, zdaje się, że jedno nawet ze strony Spielberga.

 

– Dlaczego nie przyszedłeś, kiedy cię wołałem? – zapytał ślepy. – Czy trzeba  cię prowadzić jak dziecko? Czy nie słyszysz chodnika, kiedy chodzisz?

Nunez roześmiał się.

– Ależ ja go widzę – odpowiedział.

– Nie ma takiego słowa: “widzę” – rzekł ślepy po namyśle. – Daj spokój tym głupstwom i chodź za mną tam, gdzie będziesz słyszał moje kroki.

Nunez poszedł za nim trochę rozgniewany.

– Nauczysz się wszystkiego – zapewnił go ślepiec – trzeba się wielu rzeczy nauczyć o świecie.

– Czy nikt wam dotychczas nie powiedział, że w kraju ślepych –– jednooki jest królem?

– Co to znaczy: “ślepych”? – zapytał tubylec przez ramię.

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Jestem prawie pewien, że to nie to, ale strzelę książkę “Miasto ślepców”, którą napisał Jose Saramago

Blisko (jeśli chodzi o tytuł), ale nie. :)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Hmm, czasem grzebię w Wikiźródłach, bo można tam ściągnąć fajne rzeczy za friko. I mam ściągnięty zbiór opowiadań Wellsa Kraina ślepców. Nie czytałam jeszcze, strzelam w ciemno, ale jeśli poprzedni tytuł był blisko... ;)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Widzę, że ostatnio najlepiej się tu sprawdza strzelanie w ciemno bez znajomości tekstu. Xd Trafione, Irko. :)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Coś w tym jest :)

 

Znowu coś, co właśnie skończyłam czytać. Pierwsza część trylogii:

 

– Wiesz, co się o tobie mówi? Że robisz sobie kolczyk za każde złamane serce. No widzisz, a ode mnie dostajesz coś innego. Ten kolczyk to całe serce, nie jest złamane. To obietnica. Jeśli będziesz potrzebował od Asamoah pomocy – naprawdę będziesz potrzebował, kiedy będziesz samotny, nagi i bezbronny jak mój brat, prześlij ten kolczyk. Ja nie zapomnę.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Psiakostka, zapomniałam :) Już daję podpowiedę:

 

Obaj bracia cały czas byli w elastykach. Linie odblaskowych koralików szły wzdłuż zarysu mięśni. Marina wdychała ich zapach, strzelniczy zapach księżycowego pyłu i recyklowanych płynów ustrojowych. Księżycowy pot. Obaj byli luźni i zrelaksowani w tych brudnych skafandrach. Budzili w niej tęsknotę i ból, serce ściskało się jej tak samo, jak na widok sprzętów do snowboardu. Jej wszyscy kumple jeździli w Snoqualmie i na Mission Ridge. Śnieg był ich żywiołem. Raz zaproponowali, że ją zabiorą i nauczą, ale miała pracę do napisania. Nie jakąś straszną, ale dość pracochłonną. Wymagała czasu. Została więc w mieszkaniu, gdy pakowali auto, i popłakała się w samotności, gdy pojechali. Pracę napisała, ale odtąd już zawsze była Dziewczyną, Którą Ominęła Deska. Propozycja już nigdy się nie powtórzyła. Zawsze gdy widziała w sklepach gogle, rękawice i deski, gdy prognoza mówiła o pierwszych opadach śniegu w górach, czuła bolesny brak i tęsknotę. Gdzieś w równoległym wszechświecie istniała Marina-snowboarderka; świeża i radosna. Te oklejone nalepkami elastyki, te hełmy przyzywały ją jak zapowiedź śniegu. Okazja pojawia się drugi raz. Nie zostań Dziewczyną, Którą Ominął Księżyc.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

To jeszcze jedna próba:

 

Parę tygodni od lądowania Mackenziech na Księżycu w branżowych pismach i na branżowych stronach pojawiły się pierwsze ogłoszenia pracy.

Od razu zaaplikowałam.

(...)

Nie byłam jedyną kobietą, ale prawie. Ośrodek w Korou był jak DEMIN na sterydach. Księżyc miał wyglądać jak gigantyczna uczelniana drużyna piłkarska w kosmosie. Uświadomili mi, że tam nie jest bezpiecznie. Księżyc ma tysiące sposobów, żeby cię zabić, jeśli jesteś głupia, jeśli nie uważasz albo jesteś leniwa, ale prawdziwym zagrożeniem są ludzie naokoło. Księżyc nie jest jak świat. Raczej jak okręt podwodny. Na zewnątrz czai się śmierć. Będę zamknięta z tymi ludźmi. Żadnego prawa, żadnej sprawiedliwości, tylko przełożeni. Księżyc jest pograniczem; ale to jest pogranicze niczego. Nie ma dokąd stamtąd uciec.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Jeśli trylogia o Księżycu, a wyraźnie nie Żuławski, to pewnie “Luna” McDonalda.

Yes, Twoja kolej :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Żeby nie przedłużać:

 

Winston Niles Rumfoord wprowadził swój prywatny statek kosmiczny w sam środek nieopisanej na mapach infundybuły chronosynklastycznej, w odległości dwóch dni drogi od Marsa. Towarzyszył mu jedynie pies. Winston Niles Rumfoord i jego pies Kazak istnieli teraz jako zjawiska falowe – pulsowali zapewne w odkształconej spirali, która poczynała się na Słońcu, a kończyła na Betelgeuzie.

Jak Kazak to musi to być Kurt Vonnegut. Najprawdopodobniej są to SYRENY Z TYTANA.

 

Nie inaczej.

A teraz przyjrzyj się temu pięknemu układowi liczb. Suma dzielników liczby 220 dała nam 284, a suma dzielników 284 to 220. Czy to nie wspaniałe? Taką parę nazywa się liczbami zaprzyjaźnionymi. Jest ich bardzo mało. Nawet Fermat czy Kartezjusz odkryli tylko po jednej parze.

Nazywaliśmy go Profesorem, on zaś ochrzcił mojego synka Pierwiastek. To z powodu kształtu głowy chłopca.

Cytaty pochodzą z “Ukochanego równania profesora” Yoko Ogawy. Książka, która zrobiła na mnie duże wrażenie. Polecam serdecznie.

To może dam coś klasycznego:

“-Chcielibyśmy zaprosić was na tradycyjną wigilię.

– A kiedy urządzacie?

– Dwudziestego czwartego.

– A, to tuż przed świętami. Bardzo pomysłowo.”

 Jogurcie, poprzedni rozpoznałam, bo zaprzyjaźnione przyciąga mnie zawsze jak lep muchę. Książka zostanie zakupiona lub pożyczona, jest na mojej liście, odkąd przeczytałam fragment zamieszczony w “Przekroju”, ale i tak by się nie liczyło, bo nie czytałam.

 

Obecny “kawałek” dialogu jest chyba z jakiegoś polskiego filmu. Pomyślę.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ten film to “Rozmowy kontrolowane”.  Rozmowa dwóch ubeków. ;-)

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Zgadza się. Są to “Rozmowy kontrolowane”.

OK, rozumiem, że wygrałem możliwość zadania zagadki. ;-)  Oto i ona:

 

Oczywiście, robisz doskonałe postępy. Obawiam się tylko, byś próbując przynaglać pacjenta, nie obudził w nim świadomości jego prawdziwego położenia. My bowiem, którzy widzimy jego położenie takim, jakie ono jest w rzeczywistości, nie możemy nigdy zaprzestać starań, by pacjentowi przedstawiało się ono w zupełnie odmiennym świetle.

Pozdrawiam zgadujących. :-)

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

Minęło 5 dni, nikt nie podjął próby odgadnięcia, może jakaś podpowiedź?

Precz z sygnaturkami.

Oczywiście, już daję podpowiedź. Nadmiar obowiązków sprawił, że zapomniałem o tej zagadce. Poniżej drugi cytat.

 

Ale pamiętaj, Piołunie, że obowiązek idzie przed przyjemnością. Jeżeli teraz przez jakiekolwiek zlekceważenie sprawy doprowadzisz do ostatecznej utraty swojego łupu, to przez całą wieczność cierpieć będziesz, pragnąć napoju, którego pierwszy łyk tak bardzo Cię teraz uszczęśliwił.

Dodatkowa wskazówka o autorze: posiadacz dwojga imion, a i pseudonim też imię. ;-) Człek znany z cyklu, który doczekał się (choć chyba nie w całości) filmowej adaptacji. 

 

Jeżeli powyższe nie naprowadzi, to zadam coś innego. ;-)

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

A nie jest przypadkiem Piołun diabłem z Listów starego diabła do młodego Lewisa?

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Trafiony – zatopiony. :-) 

"Kozy mają mnie w nosie, a psy na ogonie." T. Rałowski

To coś, co właśnie czytam, albo raczej – w tym momencie już – męczę. Ale doczytać wypada, bo... autor ;)

No, i przy okazji wyszła od razu podpowiedź ;)

 

– Jak‍ dawno temu – mówiłeś? Sto dwadzieścia lat?...

– Sto‍ dwadzieścia siedem. I co z tego?

– A‌ czy ty... byłeś... betryzowany?

– Co‌ to jest!

– Nie‌ byłeś?!

– Kiedy‌ nie wiem nawet, co to znaczy. Nais... dziewczyno, co się z tobą dzieje?

– Nie...‍ nie byłeś – szeptała. – Gdybyś był, wiedziałbyś chyba...

Chciałem‌ podejść do niej. Podniosła ręce.

– Nie‍ zbliżaj się. Nie! Nie! Błagam cię!

Cofała‍ się ku ścianie.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Powrót z gwiazd, am i right?

Precz z sygnaturkami.

Masz, masz :) Tylko jeszcze dla porządku autora dopisz i Twoja kolej :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

No jag autora dopisz :))) to jakieś pomówienia są

pamiętam z chyba Dzienników gwiazdowych takie coś (cytat niedokładny): “niektórzy głoszą plotki, iż autorem moich wspomnień nie jestem ja, a jakiegoś rodzaju superkomputer o nazwie LEM. Niektórzy głoszą nawet jakoby ów LEM był człowiekiem!”

a teraz właściwa zagadka, przepraszam za dygresję.

Mrok stawał się coraz gęstszy i czarniejszy, gdy wkładałem na siebie szaty VI stulecia. Nastąpiła zupełna noc, zimny wiatr przeleciał nad tłumem, zabłysły gwiazdy na niebie i dookoła zabrzmiały okrzyki przerażenia i rozpaczy. Zaćmienie było już w pełni i popłoch bez przerwy się wzmagał. Wówczas rzekłem:

– Król milczeniem potwierdza swoje obietnice. (...) Zdejmuję czary i niechaj przeminie klęska!

Chwilę jeszcze panował mrok i grobowa cisza. Ale oto po chwili ukazał się złoty brzeżek słońca i tłum zaczął wznosić okrzyki wdzięczności, zachwytu i błogosławieństwa.

Precz z sygnaturkami.

serio, nikt nic? to klasyg przecież jest

podpowiedź

 

Na wieży dały się zauważyć ślady wojennych operacyj. O tak, wiele się tu stało beze mnie. Ma się rozumieć, zdążałem ku pociągowi do Camelot. Pociąg! Na stacji było pusto i ciemno jak w podziemiach. Poszedłem pieszo. Podróż do Camelot była powtórzeniem tego, com już widział. Zamiast oświetlonego elektrycznością miasta zobaczyłem złowrogą czarną plamę na ciemnym tle. Poczułem w tym coś jakby symbol – znak, że kościół położył władczą rękę na mych poczynaniach, zgasił światło mej cudownej cywilizacji, zarówno jak i światła Camelotu.

Precz z sygnaturkami.

Czyżby “ Jankes na dworze Króla Artura” M. Twaina?

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

potwierdzam :) dajesz!

Precz z sygnaturkami.

Ciężki krążownik „Krenelaż” drżał raz po raz, gdy piekielne lance wystrzeliwane przez okręty wojenne Światów Syndykatu wdzierały się do jego wnętrza. Kolejna salwa kartaczy dotarła właśnie do bakburty. Komandor John Geary musiał przytrzymać się obudowy komputera, by nie upaść. Masywne kule ze stali unicestwiły w okamgnieniu sporą część poszycia. Geary otarł wierzchem dłoni pot spływający na czoło, próbując przebić wzrokiem gęste kłęby dymu, którego przeciążone i padające jeden po drugim systemy podtrzymywania życia nie nadążały już usuwać z wnętrza okrętu. Jego pierwsze prawdziwe starcie w przestrzeni mogło stać się ostatnim. Nie miał już kontroli nad „Krenelażem”. Krążownik Sojuszu sunął bezwolnie w przestrzeni, w kompletnej ciszy, nie odpowiadając na kolejne celne salwy piekielnych lanc wroga.

 

Dłuuugaśna seria książek w anturażu space opera. Proszę podać tytuł serii i autora ;].

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

No dopszz... tydzień bez odpowiedzi, więc podaję hasło:

Jack Campbell “Zaginiona Flota”.

 

Nowa zagadka:

“Noc w Zonie jest zupełnie inna niż na Dużej Ziemi. Tutaj nie ma żab ani komarów, nie ma puszczyków i świerszczy – tylko cisza dzwoni w uszach, cisza świata, który zdążył za ludzkiej pamięci umrzeć już dwa razy, w osiemdziesiątym szóstym i dwadzieścia lat później, już w nowym millennium. Tutaj tylko wiatr bezustannie szeleści żółknącymi liśćmi i skrzypi zawiasami niedomkniętych na wieczność okien, świszcze w pustych, zimnych izbach zawilgoconych chat i pokrytych odłażącą farbą klatkach schodowych opuszczonych blokowisk. Tutaj nie szczekają psy i nie marcują się koty, a każdy dźwięk może oznaczać niebezpieczeństwo. Ale teraz wokół mnie jest tylko i wyłącznie martwa cisza.”

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Nie, ale podoba mi się Twój tok myślenia XD.

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Dziękuję ;). Chciałam też podbić wątek, to może ktoś zgadnie. Ta “Noc w Zonie” mi się z czymś kojarzy, ale nie potrafię tego umiejscowić.

Długą Ziemię znam, Dużej Ziemi nie.

Precz z sygnaturkami.

Hm, a może to Gołkowski, opowiadanie, coś z ołowiem było w tytule?

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Tak, Gołkowski, i tak, " Ołowiany Świt". W Pani ręce ;D

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Jutro dam! :-) Zgadłam. xd

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Opowiadanie starsze, właściwie pierwsze, pisarz znany.

Gdyby wieżę położyć na równinie Szinar, przejście od jej podstawy do szczytu zajęłoby dwa dni. Póki wieża stoi, wejście na jej szczyt trwa miesiąc i jeszcze pół, jeśli idzie się bez obciążenia. Nieliczni jednak wchodzą na wieżę z pustymi rękami, kroki większości ludzi spowalnia wózek z cegłami, który ciągną za sobą. Między dniem, kiedy cegła zostaje załadowana na wózek, i dniem, kiedy się ją z niego zdejmuje, by stała się częścią wieży, mijają cztery miesiące.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Brzmi jak Ted Chiang i jego “Wieża Babilonu”.

I brzmi i jest. <3  Jogurcie, przekazuję pałeczkę w Twoją dłoń. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

“Byli to Shizeon i Paitikles– powiedział budowniczy ruin, starszy radca budownictwa ruin Weckenbarth– malarze ósemek.

– Karły mechaniczne– dodał doktor Jacobi.

– Wcale nie ludzie?– zdziwiłem się.”

Powieść szkatułkowa napisana w 1969 r., a jej tytuł znajduje się w cytacie powyżej.

Jogurcie, znam ten tekst! "Budowniczy ruin", Rosendorfera, prawda?

PiW wydał ponownie kilka lat temu. Obłędna powieść, była debiutem, stała się legendą. Napisana z tak intertekstualną erudycją, że historia. Poziom fantazji, wyobraźni niewyobrażalny. Czegóż tam nie znajdziemy – wszystko, łącznie z przebijaniem czwartych ścian literatury. Dzięki tej książce zakochałam się w szkatułkowych opowieściach, i próbując się strukturalnie wzorować (bardzo, bardzo  nieudolnie), popełniłam opko na konkurs Wickeda, a cygaro przypomina wieżę Babel. ^^

Mirandolina stwierdza:

"Życie pisze powieść, powiada się potocznie. To na pewno prawda, ale jakże życie jest rozwlekłe, ile snuje wątków ubocznych!" Dalszy ciąg cytatu też ciekawy, ale za długo by o tym pisać. ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Zgadza się. Dajesz.

Tym razem powieść,  poszłam  po skojarzeniu, ale takim lekko niewprost.

Dzisiejsze psy nadal nie potrafią nawet pływać pod wodą, choć miały na naukę milion lat. Opieprzają się ciągle jak za dawnych czasów. Wciąż jeszcze nawet nie potrafią łapać ryb. Mógłbym właściwie powiedzieć, że przez ten czas cała reszta świata zwierząt, z wyjątkiem ludzi, uczyniła zadziwiająco mało dla ulepszania taktyki walki o byt.

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Galapagos, Vonneguta?

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Tak, tak, tak, Irko :-) Lubię Vonneguta. 

Dajesz.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

To ja tylko gwiazdkę zapalam :). Irko, dajesz, tylko takie dobre daj, takie żebym ja zgadła ;).

Kurczę, przepraszam, zapomniałam, już daję.

Zza wschodniej granicy, niedawno przeczytane, lekkie:

 

– (...)Zdecydowanie masz dar bajarki, i to niemały....

Ryska spłonęła rumieńcem, czując się jakby to sama Holga zstąpiła z niebios, żeby pochwalić ją za poprawne życie.

– ...dlatego tez boli mnie patrzenie jak marnujesz go na próżno – z westchnieniem zakończył mędrzec.

– Jak to na próżno? – nie zrozumiała dziewczyna. – Słyszał pan, jak mi klaskali! Bar... Nie mniej, niż panu – poprawiła się taktownie.

– Dokładnie tak, ale to dlatego, że mówiłaś coś, co oni chcieli usłyszeć – skarcił ją mędrzec ze smutkiem. – Żarciki, opowiastki, bohaterowie nawet przed bitwą się podjudzają... Piana na falach prawdy.

Ryska nadal nic nie rozumiała.

– A czy to źle? Podoba mi się bawienie ludzi, a oni chcą się śmiać, wszyscy są zadowoleni.,.

– Dziecko! – Bajarz uniósł ręce w świętym oburzeniu. – Świnia też jest zadowolona, gdy podrapie się ją po brzuchu. A ludzi trzeba nie bawić, tylko uczyć! Budzić ich rozum, sprawiać by zamyślili się o sensie życia, oświecać i wpajać właściwe zachowania!

– Ale przecież to była bajka... – wydukała Ryska niepewnie.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Jak Ryska i ze wschodu, to pewnie “Zawód: Wiedźma” Olgi Gromyko?

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Dobry trop, ale nie ten cykl :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Damn, to nie wiem i bez guglania nie zgadnę :D

three goblins in a trench coat pretending to be a human

To jeszcze jeden cytat, a jak nie pomoże, to jutro coś nowego:

 

– Hej, białowłosy, masz mnie za smarkacza?!

– Wcale nie – zaprzeczył Alk uprzejmie. – Smarkacz to efekt czasowy i dający się naprawić. A ty jesteś po prostu kretynem.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

No dobra, to była Olga Gromyko. Rok szczura. Wędrowniczka.

 

Coś, co część użytkowników powinna rozpoznać bez problemu :)

 

Dziewczyna poderwała się by dotknąć materiału, ale krasnolud błyskawicznie cofnął rękę.

 – Ej, panna, cuchniecie jak stara kozica, jeszcze kieckę ufajdacie i nie będzie w czym na bal iść. Jak się już domyjecie i jakiego bardziej ludzkiego zapachu nabierzecie, będziem mierzyć.

 – Na bal? – wyszeptała Likal.

Przyjrzał się jej z zastanowieniem. Nawet z tym warkoczem i bez zasłaniającej oczy czapki wyglądała jak zabiedzony chłopak. Trzeba będzie, jak nic, wypchać gorset…

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Gosia Lisińska, Emelkali. Ale która książka, to nie wiem, tylko fragmenty czytałam. "Tropiciel"?

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Zgadza sie, i nawet tytul trafilas :) Twoja kolej.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Here we go.

 

Ifryt znów wyszczerzył zęby w uśmiechu.

– Boisz się, uzdrowicielko? – zapytał przeciągle. – Drżysz ze strachu? – Pogłaskał ostrze swojej kosy. – Cóż bym dał, żeby utoczyć ci tej zdradzieckiej krwi! – zawołał, lecz zaraz potem opuścił dłoń z wyraźnym żalem. – Niestety, zawarliśmy umowę i muszę dostarczyć cię nietkniętą.

– Nietkniętą?! – Przypomniała sobie Kair i zęby ghula rozdzierające jej gardło. – Wasze ghule próbowały mnie zjeść!

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Nie znam, ale zapytanie do google dało pierwszy link do fb Gościa Niedzielnego

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Zupełnie zapomniałam o zagadce, wybaczcie. I przegapiłam gwiazdkę.

Zapewniam, że powyższy fragment nie pochodzi z fb Gościa Niedzielnego ;)

Wrzucam drugi, tym razem z imieniem głównej bohaterki. Jeśli do jutra nikt nie zgadnie, dam coś łatwiejszego.

 

Był piękny. Uderzająco, przerażająco piękny, w typie urody, która kojarzyła się Nahri z tygrysem, widzianym tuż przed tym, zanim rzuci się ofierze do gardła. Serce stanęło jej na sekundę, mimo że żołądek skurczył się ze strachu.

Zamknęła usta, nagle świadoma, że wcześniej bezwiednie je otworzyła.

– Dokąd mnie zabrałeś? – wyjąkała w swoim języku, który nazywał się... jak to powiedział Afszin? Dewaszti? Tak, to była ta nazwa. Dewaszti.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Dobra, znowu zapomniałam.

Nowa zagadka:

 

– Gdzie otworzyli tę starą dziurę, Oriflammę?

– Bar dla egzorcystów? – Nicky parsknął wzgardliwie. – Wszedłbym tam po moim trupie. – To był kiepski dowcip i nie zareagowałem, by go nie zachęcać. – W East Endzie – oświadczył, widząc, że nie łyknąłem przynęty. – W Soho. – Nabazgrał mi adres na kawałku wydruku i wsunął w dłoń. – Czy to nie ty opisałeś kiedyś Oriflammę jako duszenie się we własnym sosie?

– Zgadza się. Ale teraz próbuję złapać kucharza.

Zostawiłem go z tym. Zważywszy na okoliczności, uznałem, że wygrałem tę rundkę, wychodząc bez żadnych świeżych dziur w ciele.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Ech, może niech ktoś inny zada zagadkę, bo ja przez najbliższe dni będę miała utrudniony dostęp do komputera i będzie problem z podpowiedziami. A byłoby słabo, gdyby zabawa przeze mnie zdechła.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Dobra, to do trzech razy sztuka:

three goblins in a trench coat pretending to be a human

No, to chyba każdy wie, co to jest :)

Known some call is air am

Udowodnij, to może Ci uwierzę ;)

three goblins in a trench coat pretending to be a human

"O dwóch takich, co ukradli księżyca"!

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Alicello, pałka Twa!

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Super :). A oto zagadka:

 

Dziwaczna amnezja spadła na mnie w czwartek 14 maja 1908 roku. Stało się to dość niespodziewanie, jakkolwiek później zdałem sobie sprawę, że już od kilku godzin nękały mnie zwiastuny tego, co ma się wydarzyć: krótkie, migotliwe przebłyski chaotycznych wizji; bardzo mnie one zaniepokoiły, nigdy wcześniej bowiem nie przytrafiło mi się coś podobnego. Rozbolała mnie głowa, a do tego nawiedziło mnie wyjątkowo osobliwe uczucie, kompletnie dla mnie nowe: że ktoś mianowicie usiłuje zawładnąć mymi myślami.

 Za trudne? To jeszcze jeden fragment:

 

Wspólnym elementem starożytnych mitów i nowożytnych omamów było założenie, że ludzkość jest tylko jedną – i to być może najlichszą – z wielu wysoko rozwiniętych raz, które panowały na Ziemi w trakcie jej długich i wciąż nie do końca poznanych dziejów. Istoty o niewyobrażalnych kształtach wznosiły wieże sięgające nieba i drążyły najgłębsze sekrety Natury, na długo nim pierwszy płazi praprzodek człowieka wypełzł na ląd z gorącego morza, czyli wcześniej niż przed  trzystu milionami lat.

Pachnie mi to HPLem

Known some call is air am

Nie mam pojęcia, co dalej. “Sny w domu wiedźmy” pasują równie dobrze jak cokolwiek innego, na przykład “Przypadek Charlesa Dextera Warda” :/

Known some call is air am

Niestety nietrafione, ale może to pomoże:

 

Poznałem też umysły ziemskie: kilka skrzydlatych, gwiazdogłowych, na poły roślinnych istot z paleogenicznej Antarktydy, jednego człowieka gada z legendarnej Waluzji, trzech kudłatych, przedludzkich Hiperborejczyków, czcicieli Tsathoggui, jednego przedstawiciela wyjątkowo wstrętnej razy Tcho-Tcho, dwa myślące pajęczaki z ostatniego etapu ziemskich dziejów, a także pięć krzepkich żukowatych istot z gatunku, który zapanuje na Ziemi zaraz po zagładzie ludzkości.

Nope, nadal nic, oprócz świadomości, że to HPL :)

Known some call is air am

Ale nic a nic? No to chyba akurat tego nie czytałeś. Ostatnia wskazówka:

 

Niemniej domysły owe brzmią następująco: otóż praprzyczyną lęku Wielkiej Rasy była straszliwa, starsza rasa polipowatych kreatur, która przed sześciuset milionami lat przybyła z niepomiernie odległych wszechświatów i podbiła Ziemię oraz trzy inne planety Układu Słonecznego. 

Chyba nie czytałem, więc nie będę więcej strzelał :) Chociaż, poczekaj, to jest o tych głowach w słoikach? Chyba, że coś mi się myli :)

Known some call is air am

No dobrze, to odgaduję hasło: Cień spoza czasu, H.P. Lovecraft.

 

Nowa zagadka, tym razem popularne fantasy.

 

Miał wiele imion. Mimo że nie osiągnął jeszcze trzydziestego roku życia, historia potwierdza, iż zasłużył na każde z nich: Miecz Królestwa dla szalonego króla, który go na nas zesłał, Młody Jastrząb dla mężczyzn, którzy towarzyszyli mu  w znojach wojny, Mroczne Ostrze dla jego cumbraelińskich wrogów i, jak dowiedziałem się później, Beral Shak Ur dla tajemniczych plemion z Wielkiego Lasu Północy.

“Pieśń krwi” Anthony Ryan? 

Pecunia non olet

Dziękuję, Alicellosmiley

Kadr zatem tradycyjnie:

Pecunia non olet

Ej, ale bez wulgarnej polityki :D

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Czyżby Gęsia skórka 2?

MbS, laugh

Brawa, Fladrif, Twoja kolej. :)

 

Pecunia non olet

Super :) Zawsze mnie ciarki przechodzą na widok takich lalek

 

Poniżej zagadka:

 

Beatty nigdy nie prowadził wozu, lecz dziś siedział przy kierownicy, przerzucając salamandrę z ulicy na ulicę, pochylając się ku przodowi na wysokim tronie kierowcy, jego ciężki czarny płaszcz trzepotał z tyłu, tak że wydawał się wielkim czarnym nietoperzem lecącym nad maszyną, nad mosiężnymi numerami, rozpościerającym skrzydła na wiatr.

– Naprzód! Zapewniamy szczęście światu, Montag!

Różowe, fosforyzujące policzki Beatty’ego połyskiwały w ciemności, a on uśmiechał się

wściekle.

Beatty i Montag, do tego salamandra?

 

Fahrenheit 451 Bradbury’ego pewnie :)

Known some call is air am

Zgadza się :)

Super :) Zawsze mnie ciarki przechodzą na widok takich lalek

 

Genialny pomysł na nie, fakt. smiley

Pecunia non olet

No to ja zadaję :)

 

Kilometr w jedną, kilometr w drugą. Dwa kilometry.

Spotkania jeden na jednego nie stanowią zagrożenia. Trzy do czterech czworonogów to już potyczka; stado? Pewna śmierć.

Bierni?

Pieszo pół godziny.

Biegiem o wiele krócej.

Biegiem, jeśli serce wytrzyma. Który to już krzyżyk na karku?

Czy Bierni biegają? Nie mogę sobie przypomnieć.

O Biernych za wszelką cenę staraj się nie myśleć.

 

Known some call is air am

Nie wiem co to, ale gwiazdkę zapalę, bo się nam zabawa stoczyła xD.

Dobra, pojadę zagadką graficzną, skoro nikt nie odgadł. A to powyżej to “Polaroidy z zagłady” Pawła Palińskiego.

 

Nowa zagadka:

 

Known some call is air am

Podpowiadam: autor tego dzieła zmarł kilka lat temu, był jednym z najbardziej znanych komiksiarzy. 

Known some call is air am

Funky Koval?

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Jean Giraud, Córa pomogła znaleźć. 

The Incal – cz. 1 – The Black Incal?

Pecunia non olet

Brawo, bruce :) Tak, to Incal – na grafice główny bohater John Difool :)

 

Zadajesz.

Known some call is air am

Dziękuję, to Córy zasługa. Twoje podpowiedzi wiele pomogły. Nie znałam. blush

Zapodaję kadrem:

Pecunia non olet

Kolejna podpowiedź:

 

 

Pecunia non olet

Tak, Alicello, ale nie do końca; czy kojarzysz dalszą część tytułu? 

 

Może podpowiedź z czarnym charakterem naprowadzi na nią? wink

Pecunia non olet

Wiem, że to jest to nowe Jumanji, ale podtytułu sobie nie przypomnę bez googlania.

Tak, to nowa część, następny poziom.

Twoja kolej, Alicello. :)

 

Pecunia non olet

O, jak miło, dzięki, Bruce, za uznanie odpowiedzi :)

 

Arha do wieczora siedziała na najniższym stopniu Pustego Tronu. Nie śmiała wracać do Labiryntu, nie miała ochoty na towarzystwo innych kapłanek. Ogarnęła ją dziwna ociężałość i nie pozwalała ruszyć się z miejsca. Godzina za godziną mijały w chłodnym półmroku wielkiej sali. Arha patrzyła na szeregi podwójnych, potężnych, jasnych kolumn, znikających w cieniu na końcu sali, na skośne promienie światła wpadające przez dziury w dachu, na pasma gęstego dymu z brązowego trójnogu, na którym płonął węgiel drzewny. Na marmurowym stopniu układała wzory z mysich kości. Siedziała z pochyloną głową. Jej umysł pracował, choć w stanie oszołomienia.

Kim jestem? –  zapytywała samą siebie i nie otrzymywała odpowiedzi. 

Le Guin – Grobowce Atuanu?

 

 

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

To ja bardzo dziękuję za zainteresowania i pozdrawiam, Alicello. :)

Pecunia non olet

To ja, jak zwykle pojadę klasyką.

 

Wewnątrz pudełka znalazł słoik z niebieskiego szkła, zaopatrzony w dużą pokrywkę. Na etykiecie znalazł się napis “SPOSÓB UŻYCIA”. Gwarantujemy, że ten niezwykły środek, przeciwbólowy, nad którego udoskonaleniem doktor Sonderbar pracował przez czterdzieści lat, raz na zawsze uwolni was od przykrej konieczności wstawania w ciągu nocy.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Ktoś coś?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

To może pomogę.

 

– Czyj to profil? – zadał sobie pytanie. – Kto widnieje na wszystkich tych monetach? Na pewno to nie ta osoba, która powinna się na nich znajdować. A jednak to nie jest ktoś obcy. Znam go.

I nagle rozpoznał ten profil. – Ciekaw jestem co to znaczy – spytał sam siebie. – To najdziwniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem. Większość zdarzających się w życiu spraw można prędzej czy później jakoś wytłumaczyć. Ale portret Joego na pięćdziesięciocentówce?

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Hmmm... Czyżby Ubik? :P

Слава Україні!

Jak nie? Jak TAK.

Twój ruch Golodh.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Maszyna Losująca jest dziś łaskawa:

Brak palców był kolejnym czynnikiem przyspieszającym rozwój intelektualny wielbłądów. Rozwój matematyczny ludzi zawsze był hamowany przez powszechną instynktowną skłonność, by wobec czegoś naprawdę skomplikowanego – jak choćby wielomiany trój-foremne czy różniczki parametryczne – liczyć na palcach. Wielbłądy od samego początku liczyły na liczbach.

Слава Україні!

Tak jest

Слава Україні!

Nowa zagadka:

Coraz bardziej nienawidził tego Popé. Człowiek może się uśmiechać, a być łajdakiem. Bezlitosnym, zdradliwym, wszetecznym, zepsutym łajdakiem. Co właściwie znaczą te słowa? Miał tylko niejasne pojęcie. Ale ich czar był silny, szumiały mu w głowie i zdawało mu się, że dotychczas nie czuł do Popé prawdziwej nienawiści; nigdy wcześniej nie nienawidził go tak naprawdę, bo nigdy wcześniej nie umiał wypowiedzieć, jak bardzo go nienawidzi. A teraz miał już te słowa, słowa jak bębny, jak śpiew i zaklęcia.

Podpowiedź:

– Bo nasz świat jest inny niż świat Otella. Nie można produkować aut nie mając stali, nie można tworzyć tragedii bez społecznej niestabilności. A dziś świat jest stabilny. Ludzie są szczęśliwi; otrzymują wszystko, czego zapragną, a nigdy nie pragną czegoś, czego nie mogą otrzymać. Są zamożni, bezpieczni, zawsze zdrowi; nie boją się śmierci; żyją w stanie błogiej niewiedzy o namiętnościach i starości; nie prześladują ich matki i ojcowie; nie mają żon, dzieci, kochanków ani kochanek, budzących silne uczucia; są tak uwarunkowani, że praktycznie nie są w stanie postępować inaczej, niż powinni. A jeśli coś nie gra, pozostaje soma, którą pan, panie Dzikus, wyrzuca przez okno w imię wolności.

Wygląda to na Aldousa Huxleya i jego NOWY WSPANIAŁY ŚWIAT.

– Ach tak, więc to twoje włości, tam w górze...

– Pewnie! Moje osobiste włości to wszystko– i wskazał nieokreślonym gestem gałęzie drzew, liście, niebo– Na gałęziach drzew jest moje państwo. Każ mnie tu chwytać, proszę bardzo, zobaczysz, czy to się uda!

Hmm... Chyba tego nie znam.

Ja też nie.

Слава Україні!

Jakaś podpowiedź, Jogurcie? Albo inny fragment?

Known some call is air am

Cosimo wspiął się aż do rozwidlenia grubego konara, rozsiadł się wygodnie, zwiesił nogi, skrzyżował ręce wsuwając dłonie pod pachy, głowę wsunął w ramiona i wcisnął głębiej na czoło trójgraniasty kapelusz. Ojciec wychylił się z okna.

– Zmienisz zdanie, kiedy ci się znudzi tam siedzieć!- krzyknął.

– Nigdy nie zmienię zdania– odpowiedział mój brat z wysokości konara.

– Już ja Ci pokażę, jak tylko zejdziesz!

-  Nie zejdę nigdy!- i dotrzymał słowa.

Wygooglałem. Nawet nie słyszałem o tej książce :(

Known some call is air am

Autorem cytowanej książki jest Italo Calvino. Jest to drugi tom trylogii NASI PRZODKOWIE. Pierwszy tom to WICEHRABIA PRZEPOŁOWIONY, a trzeci to RYCERZ NIEISTNIEJĄCY.

Odpowiedź na zagadkę to “Baron Drzewołaz”.

Kolejna zagadka: “-Indyki wpadają we wnyki. – Rozumiem. Ryby pływają na niby.”

Rozmowy kontrolowane :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Zgadza się,

Coś, co akurat czytam :)

 

Nie miałem pojęcia, jak rozstrzygnąć dylemat, przed którym postawiła mnie żona, ale coś mi mówiło, że jeśli uszanuję jej obawy, nasza drużyna posypie się jak postanowienia natury moralnej na progu burdelu.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

To podpowiedź :)

 

Zamek Dym, wznoszący się nad miastem o tej samej nazwie, liczył sobie setki lat, co rujnowało tezę złośliwców utrzymujących, że wziął swą nazwę od ulubionego zajęcia księżnej Yanny, czyli dymania.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

“Nie ma tego złego”, akurat skończyłam ;P

Bingo :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Yupi!

Jeśli było to wybaczcie:

 

Sytuacja nie była z rodzaju tych szczególnie łatwych do zaakceptowania, ale na razie postanowiłem po prostu przyjąć do wiadomości, że pojawił się przede mną zaskakująco pogodny diabeł.

fragment niezbyt reprezentatywny, ale tylko taki znalazłam w sieci ;( Niestety, nie mam teraz dostępu do tej książki.

Ok to podpowiedź:

 

Odruchowo sięgnąłem po telefon, a tam nic. No tak, przecież wymazałem je ze świata. Pomyliłem miejsce spotkania? Godzinę? Całkiem możliwe. Dzwoniłem do niej w przerwie od dobijania targu z diabłem, takie okoliczności nie sprzyjają skupieniu.

Brzmi fajnie, ale nie wiem co to ;)

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Szkoda ;( Fajna książka: Genki Kawamura, “A gdyby tak ze świata zniknęły koty?”. Czyli kolejna zagadka?

Zadawaj!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Dobra, to teraz coś łatwiejszego ;P

 

Wypłynął na powierzchnię i otwartym pyskiem wciągnął łagodne powietrze. Nie poszedł pod wodę. Zaczął uderzać wszystkimi łapami i płynąć, jakby to już nieraz robił. Ziemia znajdowała się blisko, może o jard od niego, ale szczeniak odwrócony był do niej plecami, i pierwszą rzeczą, na której spoczął jego wzrok, był przeciwległy brzeg, Zaczął więc natychmiast ku niemu płynąć.

Podpowiedź:

 

Wypełznął na miejsce, gdzie stało przedtem tepi Szarego Bobra. Usiadł w samym środku i zadarł nos ku księżycowi. Gardło jego wzbierało spazmatycznym płaczem: otworzył pysk i rzucił w niebo drgający, rozpaczliwy krzyk, w którym zawierało się i poczucie samotności, i strach, i tęsknota za Kiche, i wszystkie jego bóle, i klęski, i przeczucia cierpień, jakie go jeszcze czekały.

Tak!

Łooo, wygrałam :). To ja zadaję trudną zagadkę. Podpowiem, że chodzi o zbiór opowiadań.

Kogo licho niesie? Nie łaknę towarzystwa. Twarz w lustrze taka szara. Zwieńczona gniazdkiem przetłuszczonych włosów. Na brodzie ropne wulkany, pod oczami sierpy obwisłej skóry. Oto ja, królowa życia. Lumpeksowa Madonna o matowych oczach z rozwrzeszczanym bachorem w ramionach. Pomnik antybłogosławiony. Kto mnie namaluje? Kto uwieczni ten stan upodlenia? Kaczy chód. Nieogolone nogi. Pasek szlafroka ciągnie się po podłodze niby smycz wyrwana z rąk właściciela. Otwieram drzwi, kolebiąc przyciśniętym do piersi becikiem. Ten ruch we mnie wrósł. Potrząsam rękami jak w końcowym stadium parkinsona. Matka mówi, że tak sobie próżniaka przyzwyczaiłam, to teraz mam. Trząś, mała, trząś. Kołysz podryguj jak w tańcu, póki nie omdleją ci ręce. Baaaby blues!

 

Dobra, nie daję podpowiedzi, bo i tak nie zgadniecie. To były “Mamidła”, A. Biskup, A. Adwentowska.

 

Nowa zagadka:

Bóg nie jest niczym nadnaturalnym. Stanowi pierwszy i zarazem najbardziej naturalny sposób zaistnienia czegokolwiek.

Philip K. Dick? Labirynt śmierci?

No to zagadka ode mnie:

 

Pisząc to, czuję: policzki mi płoną. Pewnie czegoś podobnego doznaje kobieta, kiedy po raz pierwszy czuje w sobie puls nowego – jeszcze mikroskopijnego, ślepego człowieczka. To ja, a zarazem – nie ja. Długie miesiące trzeba go będzie karmić sobą, swoim sokiem i krwią, a potem – z bólem oderwać od siebie i złożyć u stóp Państwa.

Coś więcej?

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Po jakim czasie się anuluje pytanie?

W zasadzie, jeśli Deidriu się nie odezwie, to chyba można by zadać nową zagadkę :) 

Known some call is air am

Dobra, to ja przejmuję władzę, najwyżej mnie Deirdriu sponiewiera ;) Co ja tu mam pod ręką... może to niech będzie.

Tamtego dnia nie wyglądał imponująco: ciemnofioletowy, mniej więcej wielkości mojej pięści, przyczepiony do futra Morda niczym przymknięty zabłąkany ukwiał. Znalazłam go tylko dlatego, że co około pół minuty jego fioletowe ciało rozjarzało się szmaragdowym światłem, jak latarnia morska. Kiedy się zbliżałam, zalała mnie wzbierająca fala słonej wody i przez chwilę nie otaczało mnie zrujnowane miasto, nie musiałam szukać pożywienia ani wody, a wokoło nie grasowały gangi ani zbiegłe zmienione stworzenia o nieznanym pochodzeniu i zamiarach. Zmasakrowane, spalone ciała nie zwisały ze strzaskanych latarni.

O, czyżby za trudne? No to podpowiedź.

Kolejne wersja: ryba została ranna i przez jakiś czas żyła w zbiornikach retencyjnych na zewnątrz budynku Firmy. Według tej wersji przetrwała niemal rok – dłużej niż powinna, między innymi dlatego, że Wick ją karmił – i terroryzowała okolicę: żarłoczna ryba z ludzką twarzą wyłaniająca się z głębin. Ale ludzka twarz niemal od początku była martwa. Mniejsze wodne stworzenia skubały ją i podgryzały; z czasem nabrzmiała od wody i zniekształcił ją rozkład, tak że nikt nie mógł rozpoznać do kogo należała, a pozostała część ryby nie zdołała sobie poradzić ze śmiercią, którą nosiła na czubku swojej głowy.

Chyba czytam jakieś niszowe książki. W takim razie odgaduję zagadkę: Zrodzony, Jeff Vandermeer.

Nowa zagadka :)

Skarb Narodów: Księga Tajemnic?

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

fmsduval, to pierwsza część, ale uznaję odpowiedź. Teraz Ty zadajesz zagadkę :)

Zostańmy zatem przy kadrach filmowych :)

 

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Alicella, zaraz skarga będzie, ale odwlekałam, więc nie ;)

 

A odpowiedź na moją zagadkę to “My” – Jewgienij Zamiatin.

 

Odpowiedź na kadr – “Opętanie” Andrzeja Żuławskiego.

Zatwierdzam :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Shaod, tak je nazywano. Przeobrażenie. Uderzało przypadkowo – zazwyczaj w nocy, w tych tajemnych godzinach, gdy życie zwalniało w chwili spoczynku. Shaod mógł wziąć żebraka, rzemieślnika, arystokratę albo wojownika. Kiedy nadchodził, życie szczęśliwego wybrańca kończyło się i zaczynało na nowo – porzucał swoją starą, przyziemną egzystencję (...)

 

I zagadeczka ode mnie, znowu xD

“Elantris” Sandersona?

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Tak jest! Twoja kolej :)

Czy konie mnie słyszą?!!

 

To może dla odmiany znów kadr :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Wygląda jak aktorska wersja Attack on Titan, o ile coś takiego istnieje ;P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Pudło :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

A może założymy, że po miesiącu można googlać? :D

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Ja kojarzę – Green Knight chyba ;P

Gruszel – bardzo dobrze :) Twoja kolej.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Ok, więc moja kolej ;)

 

Ludzie marzyli o tym od milionów lat – zwyciężyć śmierć, pozbyć się jej ciężaru, przestać żyć w wiecznym strachu, stać się wolnymi! Ledwo się wyprostowaliśmy, ledwo nasze ręce chwyciły kij, a już myśleliśmy, jak oszukać śmierć. I przez całą naszą historię, a nawet jeszcze wcześniej, kiedy historia była pogrążona w nieświadomości bezczasem, dążyliśmy tylko do tego. Ludzie pożerali serca i wątroby swoich wrogów, szukali legendarnych źródeł tam, gdzie diabeł mówi dobranoc, zjadali sproszkowane rogi nosorożca i sproszkowane kamienie szlachetne, uprawiali seks z dziewicami, wydawali majątki na alchemików, żarli same węglowodany albo same proteiny zgodnie z zaleceniami gerontologów, uprawiali jogging, wydawali majątki na szarlatanów chirurgii plastycznej, żeby tu i ówdzie podciągnęli im skórę i wygładzili zmarszczki... Wszystko po to, aby pozostać wiecznie młodymi – albo chociaż na takich wyglądać. Nie jesteśmy Homo sapiens. Jesteśmy Homo ultimus.

 

Heh. Glukhovsky, Futu.re, swoją drogą dobra powieść :)

Known some call is air am

Trafiony. Potwierdzam, dobra powieść ;P

To tym razem komiks :)

 

Known some call is air am

Kreska Rosińskiego, ale bez 100% pewności strzelam – Thorgal.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Nie :) Ale to też stare. I nie Rosińskiego :)

Known some call is air am

Toś mnie zagiął :D Thorgala pewien nie byłem, ale Rosińskiego tak. Kapituluję, oddaję pola innym komiksiarzom.

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Tytuł serii to imię bohaterki. Taka mała podpowiedź ;)

Known some call is air am

Aria ! 

 

Moja ulubiona heroina :D

 

Gdzieś mam ten komiks, tylko nie pamiętam tytułu. 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Siema MBS, dawno Cię nie widziałem :) Oczywiście masz rację, to Aria, i też mam kilka zeszytów skitranych gdzieś w jakimś kartonie :) Teraz Ty zadajesz.

Known some call is air am

Siema :D,

Ze czydzieści lat temu to czytałem ;]. Muszę odgrzebać stare pudła zalegające na strychu u rodziców. To były naprawdę fajnie opowiedziane historie. Mam chyba ze czy zeszyty. “Rycerze z Aquariusa” byli super :D. 

 

A moja zagadka to okładka. Proszę podać autora i tytuł:

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

No to podpowiadałka – okładka wznowienia z 2008 roku ;]

 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Tak! Jedna z najlepszych powieści post-apo, jakie czytałem. 

Oddaję scenę Waszmościance :] 

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

W takim razie nowa zagadka :)

Sądząc z wyglądu, niechybnie wywodził się od grupy woskowych manekinów sklepowych, rocznik 1907. Do tego władał trikiem, budzącym zachwyt iluzjonistów – wystarczyło, by usiadł w fotelu obciągniętym zielonym welurem, i znikał. Odwróć wzrok, a zapomnisz jego twarz. Istny budyń śmietankowy w ludzkiej postaci.

Czas na podpowiedź :)

Cóż, Garvey zawsze darzył swoje ciało odrazą, a szczególnie drażniły go oczy, które uważał za blade, pozbawione siły i charakteru. Nie zdziwił się więc, gdy po miesiącu (kiedy znów spadły mu słupki w sondażach) prawe oko zaczęło łzawić, potem ropieć, a w końcu zasnuło się bielmem.

Fakt, że prawie zwaliło go z nóg.

Ale – w skrytości ducha – był też ogromnie zachwycony.

Piwniczny Septet wisiał mu u boku niczym komitet wyszczerzonych gargulców, kiedy Garvey pocztą lotniczą wysyłał do Francji pokerowy żeton i czek na pięćdziesiąt dolarów.

No dobrze, więc to była “Październikowa kraina”, Ray Bradbury

 

Nowa zagadka.

Zawsze. Było. Cię. Dwoje. Jak w jednej osobie: Nicola i Nicholas, zlani w jedną wspólną istotę, do tego stopnia, że zawsze na początku zdania wypowiadanego przez twojego brata przeczuwałaś już widmo jego zakończenia i, bezgłośnie poruszając ustami, kończyłaś je, zanim on zdołał się wysłowić. W każdej spędzanej wspólnie z nim chwili przeżywałaś na powrót ten spowity we mgle początek, kiedy lekarz uratował cię z macicy sztucznej matki – wrzeszczącą, rozkasłaną i omiatającą niedowierzającym spojrzeniem jawną niedoskonałość świata na zewnątrz. Świata plastiku, świata nieba, świata resztek i rozpadu.

Serio nie wiecie? Dobra, to podpowiedź :)

 

Pozwólcie, że opowiem wam, dlaczego postanowiłem kupić surykatkę w „Szanghajskim Cyrku Quina”. Pozwólcie, że opowiem wam o mieście:

„Miasto jest wyraziste, miasto jest imitacją, wyciętym z tektury szablonem pomalowanym jaskrawymi farbami, które mają przesłonić niczym niewypełniony środek – pustkę”.

(To moje – te słowa. Co prawda moją specjalnością jest holosztuka, ale mniej więcej raz na chemiczny miesiąc bawię się na papierze w slang dżokeja).

Poddaję się ;) Jeff Vandermeer “Podziemia Veniss”. I nowa zagadka, taki tam mail ;)

 

Szyfrowanie: 0

Odebrano: pokładowy doraźny odbiornik PPII

Ścieżka językowa: optima – akwileroński – triskweliński, jednostki SjK

Od: Stowarzyszenie Racjonalnych Badaczy

[Prawdopodobnie pojedynczy układ w Środkowym Poza, 7500 lat świetlnych  w kierunku przeciwnym do obrotu względem Sjandra Kei].

Temat: Watek Wideo Plagowców, Uniwersytet Khurvark 1

Słowa kluczowe: [Prawdopodobnie obelga] strata naszego cennego czasu.

Dystrybucja: Stowarzyszenie Racjonalnych Badaczy

Kierownictwo

Zagrożenie Plagą

Data: 7,91 dni od upadku Przekaźnika

Tekst wiadomości: Kto jest durniem? [prawdopodobnie obelga]. Idioci, którzy nie śledzą wszystkich wątków w rozwijających się wiadomościach, nie powinni marnować moich cennych uszu swoimi [ewidentnie obelga] śmieciami. Czyli sądzicie, że “Symbioza Pomocników” to oszustwo Królestwa Straumli? A co waszym zdaniem spowodowało upadek Przekaźnika?

Vernon Vinge – Ogień nad Otchłanią... właśnie to czytam, choć idzie mi jak po grudzie :)

Mesembri, trafione :) Teraz Twoja kolej na zadanie zagadki.

A jeśli dobrze pamiętam, to ta książka wciągnęła mnie dopiero od połowy. Początek faktycznie był trudny.

“Czy konie mnie słyszą?” – z jakiego filmu to cytat? Po ponad miesiącu posuchy czuję się w obowiązku zadać to pytanie.

Strzelam z “Misia” Stanisława Barei.

Wbiłeś tego ćwieka.

To niech ktoś przejmie, skoro Mesembri nie zadaje, bo bywa tutaj rzadko. Jogurt? Dajesz :)

Known some call is air am

Dobra oto moja zagadka.

 

Czerwony Związek od dwóch dni atakował kwaterę główną Brygady 28 Kwietnia. Jego czerwone flagi łopotały nieustannie wokół budynku niczym płomienie łaknące drewna.

Następna podpowiedź.

 

Następnego dnia zaczynał się weekend. Wang wstał wcześnie, wziął aparat fotograficzny i wyjechał rowerem. Ulubionym tematem jego zdjęć były pustkowia bez śladu ludzkiej obecności, ale ponieważ był już w średnim wieku i nie mógł sobie pozwalać na takie lekkomyślne wyprawy, fotografował sceny miejskie.

Świadomie lub nie, zwykle wybierał zakątki miasta, w których zachował się jakiś element środowiska naturalnego: wyschnięte koryto rzeki w parku, świeżo wykopana ziemia na miejscu jakiejś budowy, zielska wyrastające ze szpar w betonie i tak dalej. Żeby wyeliminować natrętne kolory miasta w tle, używał tylko filmów czarno-białych. Nieoczekiwanie wypracował sobie własny styl i zwrócił na siebie uwagę. Jego prace zostały wybrane na dwie wystawy, został też członkiem Stowarzyszenia Fotografików. Za każdym razem kiedy wybierał się na robienie zdjęć, wsiadał na rower i krążył po mieście w poszukiwaniu inspiracji i kompozycji, które mu się spodobają. Często włóczył się tak przez cały dzień.

Czuł się dziwnie. Jego styl bliski był klasycznemu, spokojny i dostojny. Dzisiaj jednak nie mógł wejść w nastrój niezbędny do takich kompozycji. Budzące się ze snu miasto zdawało się zbudowane na ruchomych piaskach. Stabilność była złudna. Przez całą noc śniły mu się te dwa miliardy kul bilardowych. Krążyły bez żadnego ładu w ciemnej przestrzeni, czarna bila znikała na czarnym tle, tylko od czasu do czasu, kiedy przesłoniła białą, ujawniając swoje istnienie.

„Czyżby fundamentalną cechą materii było to, że nie rządzą nią żadne prawa? – zastanawiał się. – Czyżby stabilność i porządek świata były tylko tymczasową dynamiczną równowagą, którą osiągnął zakątek Wszechświata, krótkotrwałym zawirowaniem w chaotycznym strumieniu?”

Sam nie wiedział, jak znalazł się przed niedawno ukończoną siedzibą Centralnej

Telewizji Chińskiej. Przystanął na skraju drogi, podniósł głowę i popatrzył na ogromny wieżowiec w kształcie litery A, starając się odzyskać poczucie stabilności. Sięgnął spojrzeniem do ostrego szczytu budynku, lśniącego w blasku porannego słońca, wskazującego błękitne, bezdenne głębiny nieba. W jego świadomości pojawiły się nagle dwa słowa: „strzelec” i „farmer”. Podczas dyskusji o fizyce członkowie Granic Nauki używali często skrótu SF. Nie mieli na myśli „science fiction”, lecz właśnie te dwa słowa: „strzelec” i „farmer”.

Odnosiły się one do dwóch hipotez na temat fundamentalnej natury praw Wszechświata. Hipoteza strzelca: strzelec wyborowy strzela do tarczy i co dziesięć centymetrów robi w niej dziury. Załóżmy, że na jej powierzchni żyją inteligentne dwuwymiarowe istoty. Ich uczeni w wyniku obserwacji Wszechświata odkrywają rządzące nim podstawowe prawo: „We Wszechświecie co dziesięć centymetrów jest dziura”. Wzięli rezultat chwilowego kaprysu strzelca za niezmienne prawo Wszechświata.

Natomiast hipoteza farmera ma posmak horroru: właściciel fermy indyków każdego ranka przychodzi je nakarmić. Uczony indyk, zauważywszy tę powtarzającą się niezmiennie przez rok prawidłowość, dokonuje odkrycia: „Każdego ranka o jedenastej pojawia się pokarm”. Rano w Święto Dziękczynienia powiadamia o tym odkryciu inne indyki. Ale o jedenastej nie pojawia się pokarm – przychodzi farmer i wybija całe stado. Wang odniósł wrażenie, że droga pod jego stopami osuwa się jak ruchome piaski. Zdawało mu się, że budynek w kształcie litery A chwieje się i chybocze. Szybko przeniósł wzrok na ulicę.

Cixin Liu, Problem 3 ciał?

Tak, teraz twoja kolej.

"Jestem czymś wielkim, galaretowatym. To coś jest gładko zaokrąglone, bez ust: białe pulsujące dziury, tam gdzie zwykle były moje oczy, wypełnia zgnilizna. Gumowate wyrostki były ongiś moimi ramionami. Zaokrąglone w dole wybrzuszenia, beznogie garby miękkiej, śliskiej substancji. Gdy idę, zostawiam za sobą wilgotny szlak. Krosty chorej, zwyrodniałej szarości pojawiają się i znikają na mojej powierzchni, jakby w środku pulsowało światło."

No dobra, to konkretniej:

As wszedł w mój umysł. Przechadzał się po mej świadomości, jak po promenadzie, oglądając z zainteresowaniem wszystkie blizny, jakie porobił w niej przez sto dziewięć lat. Przyjrzał się pokrzyżowanym i na nowo połączonym synapsom oraz całemu spustoszeniu tkanki, powstałemu przez dołączenie jego daru nieśmiertelności. Śmiał się słodziutko z zapadniętej dziury pośrodku mego mózgu, jak również z nikłych, cichych jak ćma szmerów z dna umysłu, mamroczących bez sensu i bez przerwy. Potem, bardzo uprzejmie, As wypowiedział się jaskrawymi, świecącymi literami na kolumnie z nierdzewnej stali:

NIENAWIDZĘ CIĘ 

No dobra, to może tak:

 

As będzie tym bardziej wściekły. To mi daje odrobinę satysfakcji. A jednak... As wygrał, zwyczajnie... zemścił się...

Nie mam ust. A muszę krzyczeć.

Chyba przegiąłeś, podając tytuł w podpowiedzi :D

Known some call is air am

Outta Sewer, zgadłeś :))))))

Dodam, że chodzi o opowiadanie Harlana Ellisona, “NIe mam ust, a muszę krzyczeć”.

Tera Ty.

Auto Sewer, prosimy o Twoją zagadkę.

– Kto zgłasza kandydaturę ucznia?

– Ja ją zgłaszam – odezwał się mój ojciec.

– Badacz Przyszłości Mann zgłosił ucznia. Kto popiera wniosek?

– Ja go popieram.

– Budowniczy Mostów Lerouex poparł wniosek. Czy ktoś zgłasza sprzeciw?

Zapadła długa cisza. Clausewitz jeszcze dwukrotnie powtórzył pytanie, ale nikt nie zaprotestował.

– Wszystko zgodnie z procedurą – rzekł Clausewitz. – Helwardzie Mannie, daję ci teraz możliwość złożenia przysięgi cechu pierwszej kategorii. Nawet na tym etapie wciąż możesz ją odrzucić. Jeżeli jednak postanowisz ją złożyć, będzie cię ona wiązała do końca twojego życia w mieście. Karą za złamanie przysięgi jest egzekucja bez sądu. Czy to dla ciebie całkowicie jasne?

Known some call is air am

Christopher Priest „Odwrócony świat”?

Pecunia non olet

Brawo, Bruce :) Teraz Ty zadajesz i otrzymujesz przy okazji medal złotej łopaty za odkopanie tego wątku :)

Known some call is air am

Hehehe, dzięki, nagroda-marzenie. laugh

Pozdrawiam serdecznie. :)

 

A moja propozycja – znowu filmowa:

 

Pecunia non olet

Kijanu “Neo” Rivs w flmie : “Constantine” bez makijażu :D

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

laughheart

Morderco, strzał w dziesiątkę, to ten właśnie amant laugh; brawa, zapodajesz Ty! 

Pecunia non olet

 

 

W tym polskim filmie postapo s-f z 1985 roku świetną rolę zagrał pewien krakoski aktor, który niedawno szturchnął po pijaku motórzystę ;] . Nie, nie ten ze zdjęcia :P

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

O-bi, o-ba. Koniec cywilizacji

Yup! W waszmości ręce :D

kalumnieikomunaly.blogspot.com/

Coś starszego, ale też z krakoskimi aktorami.

 

PRZEKŁADANIEC (1968)

Przysięgłabym, że to Wojtek Korda. :)

“Przekładaniec”? 

Pecunia non olet

Tak i tak.

O, dziękuję Ci. laugh

Moja propozycja:

Pecunia non olet

Czyżby "Gwiezdny pył"?

Nie, nie, to inny majstersztyk. Edit – reżysera odgadłeś znakomicie.  :) Podpowiadam:

Pecunia non olet

Kolejna podpowiedź:

Pecunia non olet

To nie ten film, gdzie "jajco zlądowało"? Tylko nie pamiętam tytułu...

Dokładnie, to ten. “Big-Bang” Kondratiuka z genialnymi dialogami i obsadą. smiley

MichałPe, zapraszam do zapodania zagadki. :)

Pecunia non olet

To ja książkowo. Raczej proste...

 

W gospodzie przede wszystkim zamówiliśmy piwo. Oto przyjemność, której przed odejściem na emeryturę byłem pozbawiony. W takim małym miasteczku, jak nasze, nauczyciela znają wszyscy. Rodzice jego uczniów wyobrażają sobie nie wiedzieć czemu, iż jest on cudotwórcą zdolnym uchronić swym osobistym przykładem ich dzieci od pójścia w ślady rodziców. Przesiadują w gospodzie dosłownie od rana do późnej nocy i jeśli nauczyciel pozwoli sobie na niewinny kufel piwa, to nazajutrz czeka go nieuchronnie upokarzająca rozmowa z dyrektorem. A ja lubię knajpkę! Lubię posiedzieć w dobrym męskim towarzystwie, lubię pogawędzić poważnie i spokojnie na najrozmaitsze tematy, łowiąc półuchem pogwar rozmów  i brzęk szklanek za moimi plecami, słuchać i sam opowiadać pieprzne kawały, zagrać w karty – niezbyt wysoko, z umiarem – i w razie wygranej postawić wszystkim po kuflu. No, dość o tym.

Hej, hej, nie wszyscy na raz... 

 

No dobra, w takim razie kolejny kawałek:

 

Potykając się o walizki przedostałem się do kredensu i nalałem sobie kieliszek koniaku akurat w momencie, gdy do jadalni weszła Hermiona. Oświadczyła, że to istny dom wariatów, że na nikim nie można polegać, mężczyźni nie są mężczyznami, a kobiety kobietami. Ja jestem zadeklarowanym alkoholikiem, Charon turystą, a Artemida – laleczką absolutnie nie przystosowaną do życia. I tak dalej, i tak dalej. Może by jej ktoś wyjaśnił, po co zerwano ją z łóżka w środku nocy i kazano pakować walizki? Usiłowałem dać jakaś sensowną odpowiedź, po czy ukryłem się w mojej sypialni. Wszystko mnie bolało, byłem pewny, że znów się zaostrzy egzema. Już czuję świąd, ale na razie powstrzymuje się od drapania.

Strugaccy

 

No jasne, “Drugi najazd Marsjan”.

 

Dajesz:)

To ja mam klasyk klasyków. Książka.

 

“Wtedy Frys rzekł do El-ahrery: “Książę Królików, jeśli nie potrafisz panować nad swoim ludem, to ja znajdę na to sposób”.

Richard Adams – Wodnikowe Wzgórze

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Prawdę rzekłaś regulatorzy.

Twoja kolej.

Oto fragment książki – proszę o jej tytuł i autora. ;)

 

Wszystkie koty są teraz kotami Schrödingera. Kiedy to już zrozumiecie, cała sprawa z kotami zacznie się układać. Oryginalne koty Schrödingera były efektem niesławnego eksperymentu z mechaniki kwantowej z lat trzydziestych (ale możliwe, że nie było oryginalnych).

Chodzi o znany eksperyment myślowy Erwina Schrödingera. Wkłada się do pudełka kota i buteleczkę trucizny – wiele osób twierdzi, że to całkiem wystarczy i nic więcej nie trzeba. Potem dodaje się mały mechanizm rozbijający buteleczkę, który może – ale nie musi – ja rozbić; wszystko zależy od przypadkowych jądrowych cosiów emitowanych przez jakiś materiał radioaktywny. Ten materiał także znajduje się w pudełku – to duże pudełko. Teraz, zgodnie z fizyką kwantową, kot jest równocześnie cząstką i falą... Nie, zaraz... Nieważne, czym jest, ale z powodu tych wszystkich kwantów nie jest w rzeczywistości ani żywy, ani martwy, tyle że taki i taki naraz albo żaden, dopóki obserwator nie podniesie pokrywki i aktem obserwacji nie ustali położenia kota w czasoprzestrzeni itd. Obserwator albo zobaczy kandydata do smutnego zakamarka ogrodu za szopą, albo na wściekłą kulę lekko radioaktywnej nienawiści, posypaną kawałkami szkła. Najdziwniejsze jest to, że do momentu uniesienia pokrywki nie tylko przyszłość kota, ale też jego bezpośrednia przeszłość są nieokreślone. Może na przykład jest martwy od pięciu minut.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nikt nic nie wie? No to podpowiadam, że autor tej książki zmarł w 2015 roku.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Czy to “Kot w stanie czystym”, autor – Terry Pratchett?

Pecunia non olet

Tak, Bruce. Kolej na Twoją zagadkę. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Miło mi, dziękuję, Droga Regulatorzy i przy okazji pozdrawiam Cię serdecznie. laugh

 

To ja wysuwam propozycję, będącą – że tak to ujmę – ponadklasykiem.

 

Pecunia non olet

Podpowiadam innym kadrem :)

 

 

 

 

Pecunia non olet

Kingsajz

It's ok not to.

Dokładnie. Dogsdumpling, w Twoje ręce! :)

Pecunia non olet

To ja wrzucę coś mniej znanego.

It's ok not to.

Czy to “Kakurenbo” ?

Pecunia non olet

Tak, pałeczka wraca do Ciebie :)

It's ok not to.

Dziękuję i pozdrawiam. :)

 

Propozycja makabrycznego horroru sprzed lat:

 

 

Pecunia non olet

Podpowiadam kolejnym kadrem:

 

Pecunia non olet

Omen?

Zgadza się, ten najlepszy, z 1976 r.

 

Brawa, pozdrawiam i zapraszam Cię do nowej zagadki, Michał Pe.  :)

Pecunia non olet

Dzięki, to i ja horrorowo, tyle że dużo młodszy.

 

Dobra, to jeszcze:

 

Początkowo myślałam, że ta blondynka to Leelee Sobieski, z którą obejrzałam kilka fajnych horrorów, ale to raczej nie ona, nie te rysy twarzy. smiley

Pecunia non olet

A jakaś podpowiedź? :)

Pecunia non olet

Aj jaj, zupełnie zapomniałem! Dzięki bruce za przypomnienie. Dobra, to zmieniamy temat, powyższa zagadka pozostanie tajemnica już na zawsze;)

 

Książkowo, klasyka klasyk:

 

– Wiedziałeś o tym...? – powoli spytał Cybernetyk.

Koordynator nic nie powiedział.

– Co będziemy robili? – spytał Fizyk.

Myli naczynia w kuble wody. Doktor wycierał je jednym ze swoich ręczników.

– Tu jest tlen – powiedział Doktor, rzucając z brzękiem aluminiowy talerz na stos innych – to znaczy, że tu jest życie. Co o tym wiesz?

Eden?

 

A na pewno Lem.

 

Nie, no. Na pewno Eden.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Jasne, Twoja kolej :)

Ja jak zwykle polecę klasyką literatury sf.

A ponieważ wybrałem ABSOLUTNĄ klasykę, pozwalam sobie zapytać, jaka powieść kończy się takim, zupełnie zwyczajnym zdaniem:

Wciąż śpiewając głośno i nie oglądając się za siebie, maszerowali równym krokiem, wchodząc coraz głębiej w dolinę.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Hyperion, Dan Simmons.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

 Szacun za taką pamięć – należą Ci się dwie zagadki. ;)

 Twoja kolej.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Aaaaa, też bym zgadł, kurde, tego Hyperiona – to przecież ostatnie zdanie, kiedy Pielgrzymi lezą w stronę Grobowvów Czasu, pośpiewując “We’re off to see a wizard”, zaintonowane przez Sola Weintrauba. Zawsze, no zawsze, jak coś znam i wiem, to mnie ktoś ubiegnie :)

Known some call is air am

Ostatnie zdanie Hyperiona zapada w pamięć właśnie przez to, że jest takie zwyczajne ;) A ode mnie leci taka zagadka:

 

– Dokąd doszliśmy? – krzyknął Hadi po szybkiej wizycie w pobliskiej toalecie.

Nadeszła leniwa odpowiedź Mahmuda:

– Do wielkiego nosa zapakowanego w płócienny worek.

– Aha, nos...

Idąc w stronę kanapy stojącej tuż przy witrynie kawiarni, Hadi zapiął rozporek, po czym usiadł, by wznowić opowieść.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Czy to, aby nie jest "Frankenstein w Bagdadzie", A. Saadawi? ;-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dokładniusio. Dzierż pałkę, Asylum.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Wczorajsze rozmowy przypomniały mi pewien film, rodzaj jazdy trochę bez trzymanki, i że nie wstawiłam nowej zagadki. Oto ona – filmowa:

 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Wszystko wszędzie naraz :) Nie byłem jeszcze, ale kadr kojarzę. Warto się wybrać, Asylum?

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Moim zdaniem warto. Odjechany. Lekko podobne wrażenia jak wyjście po pierwszym oglądanym Tarantino. xd Z tym, że jest to film do jednokrotnego obejrzenia, a nie do powrotów do niego. Bardzo jestem ciekawa kolejnych filmów przez nich zrobionych.

 

fmsduval, gratki z błyskawicznego skojarzenia. :-) Przekazuję pałeczkę w twoją dłoń!

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Czekamy niecierpliwie na zagadkę. :))

Pecunia non olet

 

Chyba łatwa zagadeczka :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

“Ród Smoka”? 

Pecunia non olet

(nieśmiało podnosi łapkę) Nie chcę wprowadzać zamieszania, ale niedawno przypadkiem natknąłem się w sieci na fotosy chyba z filmu, o który Michał pytał w listopadzie, więc chyba znam rozwiązanie tajemnicy. (:

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Bruce, pudło :)

 

SNDWLKR – proszę podać odpowiedź :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Dzięki. :)

Pecunia non olet

Do tej starej? Coś za mną chodzi z 2014, reżyseria – David Robert Mitchell.

P.S.: Uczciwie dodam, że nie oglądałem, ale też nie szukałem rozwiązania specjalnie. ;)

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

SNDWLKR – a, nie załapałem. Jakimś cudem pomyślałem, że Michał pytał o ten sam film, co ja, i dlatego znasz odpowiedź :D

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

Okropnie długo nie mogłam sobie przypomnieć tytułu tego filmu, bo chodziła mi po głowie z oczywistych powodów “Walkiria”, a to zupełnie o czym innym...

 

The Northman?

http://altronapoleone.home.blog

Okropnie długo nie mogłam sobie przypomnieć tytułu tego filmu, bo chodziła mi po głowie z oczywistych powodów “Walkiria”, a to zupełnie o czym innym...

Lecytynka, drakaino, lecytynka...

 

Pewnie, że Wiking. Twoja kolej! :)

"- Zniszczyliśmy coś swoją obecnością - powiedział Bernard - być może czyiś świat." V. Woolf

SNDWLKR – a, nie załapałem. Jakimś cudem pomyślałem, że Michał pytał o ten sam film, co ja, i dlatego znasz odpowiedź :D

A, nie. XD Po prostu chciałem zapełnić lukę. A na ,,Wikinga” ostatecznie się nie wybrałem.

Już nie przeszkadzam. :)

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

SNDWKLR, rozbiłeś bank, gratulacje;) Niestety mocy zadania kolejnej zagadki nie jestem już w stanie przekazać, ale sława i chwała są Twoje! 

 

A sam film ciekawy. To i “Babadok” to były chyba najlepsze strzały z gatunku w pierwszej połowie drugiej dekady 21w. 

Pewnie, że Wiking. Twoja kolej! :)

To miało po polsku po prostu tytuł “Wiking”? No, proszę.

 

Zagadkę postaram się wrzucić asap.

http://altronapoleone.home.blog

A ja z posta SNDWLKR zrozumiałam, że Fmsduval ma na imię Michał i że zagadka rzeczywiście rozwiązana. blush

Pecunia non olet

Polecimy klasyką ;)

 

http://altronapoleone.home.blog

“Faceci w czerni”? :)

Pecunia non olet

Na pewno nie, Bruce. To wygląda jak jakąś stara ekranizacja "Wojny światów" albo czegoś w ten deseń, jak "The day when the earth stood still".

Known some call is air am

Coś Tarkowskiego?

It's ok not to.

Myślałam jeszcze o “Star Treku”, lecz niewiele już pamiętam z jego początków. :)

Pecunia non olet

Nikt nie zgadł, więc podpowiedź nr 1:

 

Płyny ustrojowe.

 

Dodam jeszcze, że ziareneczka “ciepło” są w odpowiedziach Outty i Dogs, ale to nie to.

http://altronapoleone.home.blog

Płyny ustrojowe? Nie wiem... 

Dzień tryfidów? 

Known some call is air am

Dr. Strangelove?

 

Tylko tam nie było specjalnie o płynach ustrojowych chyba.

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

THX 1138 ?

/°> Uiścij kawkoj dary!

Radek zgadł. Dajesz.

 

Co do płynów ustrojowych – gen. Ripper ma przecież obsesję, że komuniści za pomocą fluoryzacji wody chcą zanieczyścić “nasze bezcenne płyny ustrojowe” czy jakkolwiek to było w oficjalnym polskim tłumaczeniu (our precious bodily fluids).

 

Dr. Strangelove – Precious Bodily Fluids – YouTube – dla leniwych: minuta 1:20 i dalej

 

 

http://altronapoleone.home.blog

Tak! Masz rację, po prostu w niektórych miejscach jest bodily fluids, a w innych natural fluids :-)

A i tak najlepiej mi się zapamiętało “Mein führer, I can walk” :-)

 

Dziękuję, przygotuję screen (albo cytat)  :-)

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

To nie jest Flash Gordon, ale też klasyka.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Zakazana planeta albo Podróż na zakazaną planetę, coś w ten deseń? Nie pamiętam dokładnego tytułu, ale to chyba ta stara space opera z Lesliem Nielsenem...

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Tak, SDWLKR wygrał, a tak się starałem :-)

 

i otoczony ogromną charyzmą na tym portalu główny aktor Leslie Nielsen:

 

 

SNDWLKR – gratuluję i Twoja kolej :-)

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Jak to jest Leslie Nielsen, to ja jestem Chuck Norris. laugh

No proszę Was, bez żartów... Normalnie, nie wierzę... surprise

Pecunia non olet

@bruce:

Dobrze, Chuck laugh

 

@MichalPe:

It Follows (2014)

Nie wiem jak to było po polsku, ale i tak kolej na SNDWLKR

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Zgadza się Radku. SNDWLKR, twoja kolej po dwakroć ;)

Przynajmniej tu mi dobrze idzie. ;)

OK, dawno nie było cytatu. Nie jestem w stanie określić poziomu trudności, ale podpowiem, że książka jest stosunkowo nowa:

Skonsternowana powiodła spojrzeniem dookoła. Stali w słabo oświetlonym pomieszczeniu wielkości gabinetu Altana. Kopulasto sklepiona powała wisiała tak nisko, że musieli przykucnąć. Gdzie Rin nie spojrzała, widziała ułożone z drobnych kafelków mozaiki, ukazujące niezrozumiałe, nieznane jej sceny. Rybak trzymający w dłoniach sieć pełną zakutych w zbroje wojowników. Młody chłopak opleciony cielskiem smoka. Długowłosa kobieta roniąca łzy nad złamanym mieczem i dwoma ciałami. Pośrodku pomieszczenia znajdował się masywny sześciokątny ołtarz, na którym wyryto sześćdziesiąt cztery zawiłe znaki staronikaryjskiego pisma.

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Seria dobra, tom zły. ;)

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

To, że seria dobra, to sam wiem :-)

 

No to repetuję, celuję i strzelam:

Płonący bóg

?

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Nie. ;D  Wojna makowa, tom pierwszy. Ale że cykl został wskazany poprawnie, zaliczam. :)

Twoja kolej.

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

W moim tomie Wojny Makowej się nie znalazł ten fragment, a mam epuba. :-(

 

Dziękuję, postaram się :-)

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

W moim tomie Wojny Makowej się nie znalazł ten fragment, a mam epuba. :-(

Serio? Ja mam papierowe wydanie z 2020 i ten akapit jest dokładnie na stronie 481:

Dobra, teraz już nieważne.

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Będę papugował, jak film to film, a jak cytat tekstem, to tekstem:

 

Na razie. Wyłączyliśmy telefony w Kompleksie, a Mike nie pozwalał kapsułom zatrzymywać się na żadnej stacji w Kompleksie, nawet po przywróceniu komunikacji, co nastąpiło ledwo Finn Nielsen i jego drużyna skończyli brudną robotę.

 

Okazało się, że gubernator nie zginął, zresztą wcale nie chcieliśmy go zabić; Profesor wymyślił, że żywego gubernatora zawsze można uśmiercić, natomiast martwego nie da się w razie potrzeby ożywić. Plan przewidywał więc połowiczne unieszkodliwienie jego i gwardzistów, aby nie mogli się opierać, kiedy wtargniemy do środka, a Mike napuści tlenu.

 

Mike obliczył, że przy wentylatorach nastawionych na maks obniżenie zawartości tlenu do praktycznego zera zajmie cztery minuty z kawałkiem – a więc pięć minut postępującego niedotlenienia, pięć minut całkowitej anoksji, potem wyłamanie dolnej śluzy, a Mike wpuszcza czystego tlenu, by przywrócić równowagę. Od tego nikt nie zginie – ale wszyscy stracą przytomność tak gruntownie, jak od narkozy. Zagrożenie dla naszych stanowić mogą ci w środku, którzy mają skafandry – albo niektórzy z takich. Choć i to nie było prawdopodobne; anoksja jest podstępna, można stracić przytomność i w ogóle nie zauważyć, że braknie tlenu. To najpopularniejszy fatalny błąd żółtodziobów.

 

Cytat wybrany ze względu na nazwisko Nielsen i żółtodzioby. Klasyk i staroć, będzie szybko – podejrzewam.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Podpowiedź1: Miejsce akcji – Księżyc.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Ja z książek niestety cienki Bolek jestem, a już mnie tu zjechano za szukanie w necie (bo się gupia przyznałamlaugh) , zatem odpuszczam... 

Pecunia non olet

Nie da się znaleźć w necie – fragment został wybrany dwakroć tendencyjnie :-)

Podpowiedź2: Główny bohater Mike – wprowadzenie (ta sama książka):

Mój rodziciel nauczył mnie dwóch rzeczy: „Pilnuj własnego nosa” i „Zawsze przekładaj karty”. Polityka nigdy mnie nie kusiła. Ale w poniedziałek 13 V 2075 znajdowałem się w ośrodku komputerowym Kompleksu Zarządu Luny, gdzie inne maszyny cichutko szeptały między sobą, a ja gawędziłem z Mikiem, głównym komputerem. Mike to nie jest jego oficjalne imię; ochrzciłem go tak na cześć Mycrofta Holmesa, o którym możecie przeczytać w pewnym opowiadaniu doktora Watsona – tego samego, który później założył IBM. Ten facet w opowiadaniu nic nie robił, tylko siedział i myślał – całkiem jak Mike. Mike to myślak pierwsza klasa, sprytniejszego komputera nigdzie nie znajdziecie.

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Podpowiedź3 i ostatnia:

Spopularyzowała hasło TANSTAAFL ("There Ain't No Such Thing As A Free Lunch", nie ma czegoś takiego jak obiad za darmo). W polskim tłumaczeniu użyto skrótu ZWTP (za wszystko trzeba płacić). 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

 Robert Heinlein – “Luna tu surowa pani”?

Pecunia non olet

TAK, Twoja kolej :-)

 

Powieść otrzymała nagrodę Hugo w 1967 r.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Dzięki, Radku. :)

 

Pecunia non olet

To chyba z dzieła fantasy made in tefałpe, czyli "Ojciec Mateusz", aight, Bruce? 

Known some call is air am

Hmmm... duchowny tu jest, nie zaprzeczam. laugh

Podpowiedź: horror. Druga fotka:

 

Pecunia non olet

“Plebania” ? xD

Known some call is air am

Jako horror nad horrorami? :))

Podpowiedź trzecia:

Pecunia non olet

Obiecałem dać głos po podpowiedzi trzeciej:

Siódmy znak ?

Nie chciałem być co drugi.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Racja, Radku, w Twoje ręce. :)

Pecunia non olet

Będzie łatwe, ale tekst:

Leżał na wznak, z podkurczonymi nogami, przygniatając ręce torsem. Twarz okrywał mu skórzany hełm. Był martwy od wieków. Należało się spodziewać takiego odkrycia. Czy to on tak przeraził [...]?

[...] spoglądał nie na leżącego, lecz na przeciwległą ścianę. Patrzała stamtąd naga kobieta. Siedząc na grzbiecie dużego żółwia, z nogą założoną na nogę, trzymanym kwiatem dotykała obnażonej piersi i uśmiechała się. Na stopach miała dziwne trzewiczki z obcasem w kształcie ostrego dzioba. Paznokcie palców były zakrwawione. Czerwone były też usta, rozszerzone w uśmiechu, ukazujące bardzo białe zęby. W uśmiechu tym było coś nieporównanie ohydnego.

Odwróciłem głowę. Tuż za mną stał [...]. Jego twarz za szkłem przyłbicy była surowa i blada.

Usunąłem imiona i stopnie, bo byłoby oczywiste.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Podpowiedź1:

Ale wizerunki na ścianach? Te nagie kobiety o białych, cienkich palcach, zakończonych skrwawionymi paznokciami w kształcie spiczastych kropel, zezujące ku nam zawzięcie z kątów zmrużonych powiek, znieruchomiałe w pozach lżących wszystko, co jest bezbronną tajemnicą i milczeniem nagości – czy to też byli ludzie?

W głuchym milczeniu przechodziliśmy z jednej kajuty do drugiej, minęliśmy pomieszczenia kuchenne, gdzie na białych kaflach walały się stosy pustych blaszanek i suchych kości, a z lśniących kurków zwisały lodowe sople. Następna sekcja korytarza – i tu pełzały po podłodze kręgi czerwonego światła z iluminatorów. Jeszcze jedne drzwi. Prze–stępując próg ujrzałem, że z przeciwnej strony wchodzi osiem wysokich, srebrnych postaci; to były nasze własne odbicia w całościennym lustrze. W pokoju panował chaos. Między rozrzuconymi trójnożnymi stołkami, obitymi czerwoną skórą, na zmarzłych kryształach kolorowych napojów i skorupach flaszek spoczywały mumie. Najbliższa wspierała głowę o beczułkę, z której wyciekł płyn zmieniony w zielonkawy lód. Jedną ręką zasłaniała twarz, w drugiej zaciskała krótką, sino oksydowaną rurę metalową. W lustrzanej tafli czerniały liczne otworki, otoczone promienistymi liniami pęknięć. W suficie ziała otwarta klapa. Wiodła ku niej drabinka. Z jej najniższego stopnia zwisały dwa ciała, złożone niemal w pół. Spojrzałem za siebie. Ścianę pokrywało wielkie malowidło. Na błękitnym tle pośród pienistych, białych obłoków unosiły się różowe ciała kobiet.

– Co to jest? – spytałem nie poznając własnego głosu.

– To Atlantydzi

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Lem “Obłok Magellana”? 

Pecunia non olet

TAK i gratuluję, w Twoje ręce powierzam los zgadywanki.

 

Jeśli dwie osoby odbijają piłeczkę, to się nazywa ping-pong? Tym razem nie zagadka, tylko komentarz.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

laughMiałam kiedyś takiego profesora na uczelni, który zadawał pytania ping-pongi. ;) Postrach całej “historii”. :))

Dziękuję, Radku. :)

 

Znowu kadr, znowu staroć:

 

 

Pecunia non olet

Egzorcysta???

Zgadza się. :)

Brawo, Łosiot, w Twoje ręce pałeczka. ;)

Pecunia non olet

Wreszcie się wbiłem!

 

,,Miłość, śmierć i roboty"?

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

SNDWLKR, tak jest! 

Miała być okładka płyty, ale nie mogłem znaleźć tej konkretnej. :P Zatem, dla urozmaicenia, wrzucam obraz. Chyba łatwy:

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Nie wiem, strzelam, to jakieś Piekło jest? 

Pecunia non olet

Ups, dzięki za przypomnienie.

Właściwie tak. Jean Delville, ,,Skarby Szatana”, przełom XIX i XX w.

Jak chcesz, możesz przejąć pałeczkę. :)

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Aha, niestety tytułu nie znałam, dziękuję. :)

Klasyka:

Pecunia non olet

Dorzucam podpowiedź:

Pecunia non olet

Mucha

Known some call is air am

Cholera, to samo miałem wczoraj napisać, ale zdawało mi się, że Gins Davies tam nie grała...

Tak, tak, grała. Stąd potem “Mucha II”. :)

Outta, brawka, Twoja kolej. :)

Pecunia non olet

OK :) To ja takim cosiem zarzucę :)

 

Known some call is air am

To mi przypomina film z Rachel Weish i Hugh Jackmanem. Drzewo życia? A może to było Drzewo wieczności? Coś z drzewem w każdym razie.

It's ok not to.

Źródło, dogs. Tytułu nie zgadłaś, ale wiesz co to za film, więc przejmujesz :)

Known some call is air am

A bo on przy tym drzewie strasznie dużo siedział i mi utkwiło w pamięci ;D

Zagadkę postaram się wrzucić do końca dnia.

It's ok not to.

Klasyka klasyki :D

 

Potrzebna mi szybka pomoc, bo mój chomik zostanie sierotą.

It's ok not to.

Cytat nr 2.

 

Po oczach go, Boo, po oczach!! Rrraaaaaghghh!!!

It's ok not to.

Baldurs gate? 

Known some call is air am

Pałeczka wraca do ciebie, Outta :)

It's ok not to.

Known some call is air am

A jednak stoi tam Andie, nie myliłam się, takie brwi może mieć tylko ona! :)

“Zabawa w pochowanego”. :)

Pecunia non olet

Zgadłaś, Bruce. Twoja kolej :) 

Known some call is air am

Dzięki. :)

Proponuję klasyk klasyków z elementami sf:

 

 

Pecunia non olet

Hej strzelam Mały Otik :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nie, Bardjaskierze. Dobry horror mi podsunąłeś, bo nie znałam. :) 

Druga podpowiedź:

 

Pecunia non olet

Kolejna podpowiedź:

 

Pecunia non olet

Widzę tu Miasteczko Twin Peaks, Davida Lyncha.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Jak najbardziej, gratuluję, Regulatorzy. :)

Zapraszam, Twoja kolej. :)

Pecunia non olet

O nie jak mogłem nie zgadnąć, a patrzyłem na tych aktorów i myślałem skąd jak ich znam :D dobra robota regulatorzy :) i dobra zagadka bruce ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

O nie jak mogłem nie zgadnąć, a patrzyłem na tych aktorów i myślałem skąd jak ich znam :D dobra robota regulatorzy :) i dobra zagadka bruce ;)

A ja z kolei nie znam niestety wspomnianego przez Ciebie filmu, poczytałam o nim i ogromnie spodobał mi się pomysł na scenariusz. :) 

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

No to czeka Cię ciekawy seans :) Scenariusz musi być ciekawy jak Czesi i Japończycy zabierają się za film :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Zdecydowanie. :) 

Pecunia non olet

No to sru. Proszę o tytuł i autora.

 

…rozsmarowywał smołę wielką drewnianą szpachlą i teraz rzucił ją do wiadra, po czym podszedł do Merta i Hadleya.

Wszyscy zamarliśmy i zauważyłem, że jeden z pozostałych strażników, Tim Youngblood, sięgnął do kabury. Klawisz na wieżyczce strażniczej klepnął partnera w ramię i obaj odwrócili się do nas. Przez moment myślałem, że […] oberwie pałką, połknie kulkę albo jedno i drugie.

Powiedział, bardzo cicho, do Hadleya:

– Ufa pan swojej żonie?

Hadley tylko wytrzeszczył oczy. Twarz mu poczerwieniała, a wiedziałem, że to zły znak.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej

Skazani na Shawshank :D 

 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Szybko poszło, Bardzie!

Teraz Twoja kolej. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej 

regulatorzy

 

Coś czułem, że wrzucisz coś z twórczości Kinga :P  

 

Imiona bohaterów są wykropkowane bo poszło by za łatwo :) 

 

“ -… w tych starych rękach wciąż tętni życie, może nie furioso, moderato cantabile raczej.

– Jak to możliwe?

-Spytaj aligatora, pomogła mi jego krew, potem byłem na diecie złożonej z krwi węży, ropuch i całego ścierwa rzeki Missisipi i pomału … zaczął przypominać siebie. Claudio jesteś bardzo, bardzo niegrzeczną dziewczynką.”

 

Dorzucam też wizerunek Claudii  :D 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Wywiad z wampirem.

It's ok not to.

Bardzo dobrze :D Twoja kolej Pozdrawiam

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

 

Rzecz co prawda nie fantastyczna, ale zdecydowanie na granicy realizmu.

It's ok not to.

Jeszcze jeden kadr.

It's ok not to.

Czy to serial “Yellowjackets”? 

Pecunia non olet

Zgadłaś. Twoja kolej.

It's ok not to.

Dzięki. :)

Propozycja ode mnie – horror:

Pecunia non olet

Podpowiedź innym kadrem:

Pecunia non olet

Hej 

blair witch project :D 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

O, tak. Bardjaskierze, zapraszam – Twoja kolej. :)

Pecunia non olet

No to jedziemy :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Paaanie, to proste jest – Death proof :)

Known some call is air am

Hej Outta Sewer Zgadza się :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Super :) To teraz fragment powieści:

 

Woda była paskudna, niewarta dziesięciu centów. Mydło – dobrze chociaż, że firma nie oszczędzała i porozkładała na umywalkach kostki, zamiast żądać kolejnej dziesięciocentówki za nasączoną nim chusteczkę – ledwo się pieniło. Kiedy opłukiwał twarz, woda spłynęła mu do ust. Smakowała solą morską i chlorem.

– Pan pewnie też utknął, tak samo jak ja – powiedział Halkin, odwracając się, by wysuszyć ręce suszarką. Była darmowa. – Co się stało? Ci cholerni trainiści okupują Wilshire?

Mycie twarzy było błędem. Nie było ręczników, ani papierowych, ani innych. Nie pomyślał, żeby wcześniej to sprawdzić. Jest jakaś wielka afera o włókna celulozowe w Pacyfiku. Coś czytałem, ale nie skojarzyłem. Czując się zupełnie jak niezręczny nastolatek, spróbował podetknąć twarz pod strumień ciepłego powietrza, mimochodem zastanawiając się, czego używają zamiast papieru toaletowego – okrągłych kamyków, jak muzułmanie?

Za wszelką cenę zachować pozory.

– Nie, po prostu korek na autostradzie do Santa Monica.

– A, no tak. Słyszałem, że straszne dziś korki. Przez te plotki, że wyszło słońce?

Podpowiedź: książka wydana w 1972 roku, pierwsze polskie wydanie to 2016 rok.

Known some call is air am

Hej 

John Brunner Ślepe stado :D 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Czytałeś, czy wyguglałeś? :P

Known some call is air am

Hej 

Całości nie czytałem tylko fragment na Esensji i szczerze nawet nie pamiętałem autora i tytułu tylko coś mi świtało, że na portalu coś podobnego było :P 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Spoko, w każdym razie przejmujesz :) A książkę polecam, bardzo dobra :)

Known some call is air am

Ale jeśli Outta Sewer czujesz się nieusatysfakcjonowany moją odpowiedzią to daje łatwiznę możesz się odkuć ;)  

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dobra, wiem co to, ale dam szansę innym :)

Known some call is air am

Wygląda mi na “Niekończącą się opowieść”, ale ten chłopak miał chyba trochę inne rysy. :)

Pecunia non olet

Hej bruce blisko ale nie ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Oglądałam, nawet wspominałam o nim jakiś czas temu na shoutboxie ;D . Tylko tytułu nie pamiętam :/ Legenda? Albo coś podobnie?

It's ok not to.

Hej dogsdumplig. Dokładnie :D Twoja kolej :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

To znowu film :)

It's ok not to.

Strzelam Opowieści z Narnii

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Powiedziałbym, że ,,Za niebieskimi drzwiami”, ale to chyba zbyt oczywiste. ;P

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Azjatycki Jaś i Małgosia, ale nie wiem, czy przetłumaczono tytuł. Na wszelki wypadek:

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Pałeczka wędruje do Radka :D

It's ok not to.

No to będzie łatwo (klasyk i to ekranizowany):

 

Uświadomiłem sobie, że przecież nie słyszała głosu, który mówią do mnie, więc nie potrzebowałem się specjalnie wysilać. Sekcja używała niekonwencjonalnych nadajników. Każdemu agentowi wszczepiano go chirurgicznie pod skórę za lewym uchem.

– Przepraszam kochanie – zacząłem jej wyjaśniać – miałem jakiś koszmarny sen.

Na pewno dobrze się czujesz? – spytała troskliwie.

Tak, wszystko w porządku. – Chwiejnym krokiem ruszyłem w kierunku łazienki.

Możesz spokojnie spać dalej.

To dobrze – stwierdziła z ulgą i prawie natychmiast zasnęła.

Wszedłem do wanny. Po kąpieli wstrzyknąłem sobie porcję łagodnego narkotyku na wzmocnienie. Powoli zaczynał działać. Mogłem normalnie myśleć. Wychodząc wziąłem kurtkę i badawczo spojrzałem na śpiącą blondynkę.

Chyba nie byłem jej nic winien, a w mieszkaniu nie pozostawiłem nic, co mogłoby zdradzić kim jestem.

Do biur Sekcji dostałem się przez umywalnię stacji McArthur. Telefonu do biura nie można znaleźć w żadnej książce telefonicznej. W rzeczywistości ono po prostu nie istnieje. Możliwe, że ja nie istnieję także i wszystko jest iluzją.

Nawet głowy państw nie zdają sobie sprawy z tego, jak skuteczny i sprawny mają wywiad. ONZ również nic o nas nie wie, jestem pewien, że Centralny Wywiad też nie posiada żadnych danych. Kiedyś słyszałem, że jesteśmy opłacani przez Ministerstwo Skarbu.

Moja rola ogranicza się do wykonywania zadań, które powierza mi Starzec. Mam bardzo interesującą pracę. Jedną z tych, gdzie warunkiem przyjęcia jest to, że nie obchodzi ciebie gdzie sypiasz, co jesz i jak długo będziesz żył. Trzy lata spędziłem za żelazną kurtyną. Potrafię bez mrugnięcia okiem pić wódkę i bełkotać po rosyjsku tak dobrze, jak po kontońsku, kurdyjsku czy w innych diabelskich językach. W całej tej zabawie naprawdęobchodzi mnie tylko to, że mam forsę.

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Heinlein Robert A. – “Władcy marionetek”? 

Pecunia non olet

Myślałem o podpowiedzi, ale się właśnie pojawiła sama.

@bruce:

Nie, ale blisko.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Podpowiedź nr 2:

A gdybyśmy tak pojmali królową!

Trzecim celem operacji Rodzina Królewska było rozwinięcie metod walki: jak schodzić do jam, w jaki sposób wrogów stamtąd wyciągnąć, jak zwyciężyć bez zastosowania broni totalnej.

Piechur za wojownika – moglibyśmy pokonać ich na powierzchni, statek za statek – nasza Flota Kosmiczna była lepsza, ale do tej pory nie mieliśmy szczęścia usiłując wedrzeć się do ich jam. Planeta P miała być poligonem, gdzie mieliśmy nauczyć się, jak ich wygrzebywać.

Wiedzieliśmy, że operacja Rodzina Królewska była podstawą działań prowadzących do wyzwolenia naszych kolegów i wiedzieliśmy również, że na planecie P nie było żadnych ludzi w niewoli, ponieważ nigdy na tę planetę nie dokonano napadu.

Miało to być jeszcze jedno polowanie na Pluskwo-Pajęczaki, ale przeprowadzone zmasowanymi siłami i przy wykorzystaniu najnowszych zdobyczy techniki. Mieliśmy złuszczać tę planetę jak cebulę, póki nie przekonamy się, że każdy Pluskwo-Pajęczak został wydobyty. Flota Kosmiczna bombardowała powierzchnię globu zamieniając ją w radioaktywne szkliwo. Wokół planety utrzymywano na ciasnych orbitach osłonę patrolową, chroniąc nas, eskortując transporty i pilnując, by nie wymknął się żaden Pluskwo-Pajęczak.

Plan bitwy przewidywał, że Lamparty Blackiego (to znaczy my) mają poprzeć pierwsze uderzenie, zluzować kompanię, która obsadziła zdobyte tereny, i zabezpieczać inne jednostki znajdujące się na tym obszarze.

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Heinlein "Żołnierze kosmosu"?

Known some call is air am

Tak, pałeczka w Twoje ręce.

Jakkolwiek książka w polskim tłumaczeniu nazywała się “Kawaleria kosmosu” z przyczyn mi nieznanych.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Outta, zapodawaj! :)

Pecunia non olet

No dobra, to będzie coś prostego :)

 

Łazik wkrótce zdołał uwolnić głowę z papieru. Poczuł zapach ciasta, odkrył jednak, że nie może się do

niego dostać, toteż warknął cichutko, wciśnięty między papierowe torebki. Usłyszały go tylko krewetki i

spytały, co się stało. Opowiedział im o wszystkim, spodziewając się, że go pożałują, ale one rzekły tylko:

– Jak by ci się podobało, gdyby cię ugotowano? Czy kiedykolwiek ktoś cię ugotował?

Known some call is air am

“Łazikanty” Tolkiena? 

Pecunia non olet

Tak, mówiłem, że będzie łatwo :) Twoja kolej, bruce.

Known some call is air am

Wielkie dzięki, Outta. :)  To ja też łatwiutkie “cuś”:

 

Pecunia non olet

Ej, wiem! Ale nie powiem, niech ktos inny zgaduje tego klasyka :)

Known some call is air am

Klasyk to wprawdzie specyficzny, ale zawsze. :))

Pecunia non olet

Hej Wydaje i się że to beetlejuice beetlejuice beetlejuice :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Brawa, Bardjaskierze, Twoja kolej. ;) 

Pecunia non olet

Ah ostatnio mi się ten plakat przypomniał to wrzucę , to nie jest horror choć wydarzenia które się działy w tle były niczym z horroru :) 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

“Danton”? 

Pecunia non olet

Tak :D Twoja kolej bruce :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dziękuję. :)

Zapodaję znowu klasyk sprzed lat:

 

Pecunia non olet

Heh nie jestem pewien ale uwierz w ducha :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

O, tak, tak! Twoja kolej, Bardjaskierze. :) 

Pecunia non olet

No to coś takiego :)

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Apocalyptyco?

It's ok not to.

Nie, ale zdjęcie tego aktora może nasuwać takie skojarzenia, to bardziej barwy indiańskie, a nie azteckie :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

W takim razie może Braterstwo wilków?

It's ok not to.

W takim razie Twoja kolej :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

To coś prostego :)

 

It's ok not to.

Yyy... ,,Jeździec bez głowy”?

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Tak :)

It's ok not to.

​Jeeej!

To podniosę(?) trochę poprzeczkę:

 

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Grobowiec świetlików :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Grobowiec świetlików :D

It's ok not to.

Wyszedłem z założenia, że anime to nisza. XD Jaskier, byłeś pierwszy.

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

To może takie coś :) 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

 

no to drugi kadr :D 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Czy wy już nic nie czytacie?devil

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

To nie ten tytuł :p Nie byłeś nawet blisko ;) PS. Czytamy ale to nam nie przeszkadza zgadywać :D

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Ja tam wolę oglądać. A czytam tu, opka portalowe. ;)

Pecunia non olet

Radek – film jest super polecam zobaczyć w całości :) I tak to Miasto zaginionych dzieci twoja kolej :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Kurczę, nie znam tego, ale kadry niesamowicie zachęcają. :) 

Pecunia non olet

bruce

Bardzo specyficzne francuskie kino :) w moje gusta trafiło :D polecam, a nawet jak się nie spodoba to i tak jest to coś innego co moim zdaniem warto zobaczyć ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Dzięki, Bardjaskierze. :)

Pecunia non olet

A proszę bardzo bruce :) 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

No to tekst (co czytałem kiedyś):

    Filip zbudził si ̨e znacznie później niż zwykle, spojrzał odruchowo na zegarek i w jednej chwili oblał się chłodnym potem. Zawsze tak było, gdy stwierdzał, że nic nie uratuje go przed spóźnieniem się do pracy. Towarzyszyły temu lekkie mdłości na myśl o kolejnym tłumaczeniu się przed szefem personalnym. Pozycja Filipa nie była najlepsza, coraz częściej słyszało się o zwolnieniach, o trudnościach w uzyskaniu pracy przez takich jak on. Kiedy kończył studia, nie było z tym żadnych problemów: nawet niektórych czwartaków powoływano do pracy. Teraz trójka nie dawała żadnej pewności.

    Jego wewnętrzne poczucie czasu mówiło mu, że dzisiejszy dzień nie jest dniem wolnym od pracy. Umysł pracował jakoś opornie, na zwolnionych obrotach, głowa ciążyła podejrzanie. Dopiero po dłuższej chwili, gdy w wyobraźni przeżył już swoje strachliwe skradanie się do pokoju personalniaka, gdy już miał prawie obmyślone zupełnie oryginalne wytłumaczenie spóźnienia... przypomniał sobie nagle, że może spokojnie odwrócić się twarzą do ściany kabiny i zdrzemnąć się jeszcze kilka minut – tych kilka minut, które są najmilsze z całego spania, kiedy to można, zacisnąwszy powieki, utrwalić w pamięci najciekawsze epizody z prześnionego snu...

 

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Janusz A. Zajdel – “Limes Inferior”? 

Pecunia non olet

Oczywiście bruce :-)

Twoja kolej!

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Dziękuję, Radku. :)

Znów klasyk z daaawnych lat. :)

Pecunia non olet

Tak mi chodzi po głowie Oliver Twist trochę mniej Piotruś Pan :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

To inna rzecz. :)

Podpowiedź kolejnym kadrem:

Pecunia non olet

Hmm E.T?

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

O, tak, brawa, Bardjaskierze, zapodawaj! :)

Pecunia non olet

No to jedziemy :D 

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Vidocq z Gerardem Depardieu (tym Rosjaninem ;-) ) w roli głównej.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Radek ja już nie wiem czy on jest Francuzem Białorusinem czy Rosjaninem, kim by nie był w filmie zagrał super :D. Tak to   Vidocq z Gerardem Depardieu :D. Twoja kolej :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Mimo to drżał z niepokoju wyobrażając sobie, jak zapuka do ich drzwi. Przejrzał swoje notatki. Państwo Kasowa. Przyjmą go, pewnie zaproponują herbatę. Czy potrafi się zachować? Czy zrobi i powie w odpowiedniej chwili to, co trzeba? Czy też zachowa się jak zwierzę, zhańbi się jakimś okropnym faux pas?

Kobieta ma na imię Berty. Jaka sympatyczna twarz, myślał. Łagodne, pełne zrozumienia spojrzenie. Niewątpliwie nawet podczas krótkiej wizyty w sklepie zauważyła jego nadzieje i porażki.

Nadzieje – poczuł nagły zawrót głowy. – Szaleńcze, może nawet samobójcze mrzonki. Ale przecież słyszało się o związkach między Japończykami i jankesami, chociaż zwykle chodziło o Japończyka i białą kobietę. A ona była na dodatek mężatką. Przestraszył się samej myśli. Otrząsnął się i zabrał się energicznie do otwierania porannej poczty.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

No nie :-)

Będzie podpowiedź:

Interes z biżuterią przyniesie sukces, orzeczenie odnosi się do tego. Ale ta linia, ta cholerna linia, to musi się odnosić do czegoś leżącego głębiej, do jakiejś przyszłej katastrofy, może nawet zupełnie nie związanej z produkcją biżuterii. To zły los, który mnie czeka niezależnie od tego, co zrobię...

Wojna! – pomyślał. Trzecia wojna światowa! Całe pieprzone dwa miliardy ludzi zgładzone, cywilizacja starta z powierzchni ziemi, bomby wodorowe sypiące się jak grad.

Oj, gwałt! – pomyślał. Co się dzieje? Czyżbym to ja uruchomił maszynę? Albo ktoś inny coś knuje, ktoś, kogo mogę nawet nie znać? A może to my wszyscy? Przeklęci fizycy i ta ich teoria synchroniczności, zgodnie z którą każda cząsteczka ma powiązania z pozostałymi; każde pierdnięcie narusza równowagę wszechświata. W ten sposób życie staje się jednym wielkim dowcipem, tyle, że nie ma tego, co się śmieje. Otwieram księgę i otrzymuję sprawozdanie z przyszłych wydarzeń, które nawet Pan Bóg chciałby czym prędzej schować do akt i wymazać z pamięci. A kim ja jestem? Jedno jest pewne, to nie na moją głowę.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Phillip Dick – Człowiek z wysokiego zamku

Pecunia non olet

bruce – znowu wygrałaś :-)

W Twoje ręce przekazuję pałeczkę.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

:)) Dziękuję. :) 

Obrazkowo, tradycyjnie u mnie... 

Pecunia non olet

Podpowiadam inną parą:

 

Pecunia non olet

Może łatwiej będzie dzięki nowej podpowiedzi :)) :

 

 

Pecunia non olet

Um... Jakiś King Kong? Żeby być precyzyjniejszym, na pewno nie oryginalny, na pewno nie ten najbardziej znany i chyba nie ten z ‘76...? ;)

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Pierwszy kadr kojarzył mi się z “Ready Player One”, jakkolwiek nie widziałem tego filmu do końca. Ostatni też, ale środkowy – nie.

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

Jeśli to jest Player One, to parka po środku to mogą być Ogden i Kira, więc chyba masz rację (ale na ostatnim kadrze jest ewidentnie King Kong). :D

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Zgadza się, to rozwścieczony King Kong, wykorzystany przez twórcę gry do atakowania “wyścigu”, szukającego pierwszego (z trzech) klucza. Pierwsza para na zamieszczonych kadrach to ciotka głównego bohatera i jej konkubent, zamordowani przez wroga chłopaka, druga para natomiast to doskonale odgadnięci przez SNDWLKR bohaterowie. :) Pytałam rzeczywiście o “Player One”. :)

Radku, Twoja kolej. :) 

Pecunia non olet

No to ja jeszcze tekstem i to fantasy :

– Bóg z tobą, rycerzu – odezwała się, uprzedzając mnie. Głos też miała spokojny, opanowany. Taki, jakiego oczekiwałem.

– I z tobą, pani.

Miała regularnie owalną, miłą twarz, pełne usta o interesującym wykroju, nad prawą brwią znamię lub małą bliznę w kształcie odwróconego półksiężyca. Rozejrzałem się. Dookoła były wyłącznie wydmy. Ani śladu orszaku, wozu, pachołków. Była sama.

Jak ja.

Podążyła wzrokiem za moim spojrzeniem, uśmiechnęła się.

– Jestem sama – potwierdziła niezaprzeczalny fakt. – Czekałam tu na ciebie, rycerzu.

Aha. Czekała na mnie. Rzecz wyglądała interesująco, albowiem nie miałem pojęcia, kim jest. I nie spodziewałem się zastać na tej plaży nikogo, kto mógłby mnie oczekiwać. Tak mi się przynajmniej wydawało.

– A zatem – zwróciła ku mnie twarz, tchnącą spokojem i chłodem – ruszajmy, rycerzu. Jestem Branwen z Kornwalii.

Nie była z Kornwalii. I nie była Bretonką.

 

 

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

A sekunda czy to aby nie jest opowiadanie : P z "Coś się kończy coś się zaczyna" : D od Pana z wąsem w kamizelce : p

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Poprawka Maladie i inne opowiadania :p?

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Bardjaskier – wygrałeś za drugim razem.

W Twoje ręce :--)

Pokój – szczęśliwość; ale bojowanie Byt nasz podniebny

No to wrzucam  ;) 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Harry Angel? 

Known some call is air am

I Mickey jeszcze z normalną twarzą :) Twoja kolej

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej Outta zapodawaj ;)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

 

Known some call is air am

Trochę jak z filmu “Kronika”, ale nie pamiętam, czy oni latali tam aż tak wysoko...

 

Ta,  latali ;)

Zgadłeś. Twoja kolej, Michale :)

Known some call is air am

Nareszcie moja fascynacja filmami found footage do czegoś się przydała;)

 

No to teraz growo. 

 

That’s the way to show those bastards! I mean good hit, sir!

 

Tak wykrzykiwał z entuzjazmem jeden z bardziej pociesznych pomagierów w historii gier komputerowych. Kiedyś grali w to chyba wszyscy. 

“Arcanum”?

Pecunia non olet

Oczywiście! Twoja kolej, bruce.

Dziękuję, Michał Pe. :)

Chcę przeprosić za moją zagadkę, ale nie mogłam się powstrzymać... :))

 

 

Pecunia non olet

Podpowiadam innym kadrem:

 

Pecunia non olet

Choć kadry idą w dobrym kierunku ;) to ja nie wiem co to może być :) choć może spróbuję czy to Dark?

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

To chyba coś starszego, ale nie mam pojęcia co to może być :)

Known some call is air am

Tak, to dość stara rzecz i na razie muszę podpowiadać nadal kolejnymi komediowymi kadrami:

 

Pecunia non olet

Kojarzy mi się z serią o żandarmie z Saint-Tropez, ale to chyba nie to. cool

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

Jak najbardziej to to, brawa, SNDWLKR, nie mogłam się powstrzymać (raz jeszcze przepraszam :) ) i stąd moja zagadka – kadry z filmu pt. “Żandarm i kosmici”. :)

Twoja kolej. :) 

Pecunia non olet

I to jeszcze ta jedna część, którą oglądałem. XD

Dobra, to ode mnie coś łatwego (tak sądzę):

 

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

anihilacja – mogłeś wybrać kadr z filmu ;) tak po plakacie to jest dość łatwo zgadnąć :)

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Wiem, wiem... ;) Twoja kolej.

"If you come as a viper/ We'll become Garuda birds and fly over you/ If you come as an angry tiger/ We'll become lions with a blue mane"

To wrzucam :) 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Hej  to kolejny kadr :) 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Jakiś starszy He-Man? 

Pecunia non olet

Hej 

Nie, ale jest to stara animacja i są tam szkielety ;) 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

no to może jeszcze jeden kadr :) a właściwie kadr i plakat ;)

 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Kurde, wiedziałem że to znam. Heavy metal :) 

Known some call is air am

Outta Sewer wygrałeś paczkę chipsów :D Już się bałem że nikt tego nie zna ;) Twoja kolej 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Znam, ale widziałem kiedy byłem w podstawówce i już się wspomnienia zatarły. Dopiero dziewoja na tym czymś mi przypomniała co to może być :)

To ode mnie taki klasyk:

Może mieć dwadzieścia parę lat, jest atrakcyjna – zgrabna sylwetka o długich nogach, przyzwoity biust, korona kasztanowatych włosów. Ona też ma książkę, kieszonkowe wydanie Ulissesa, rozpoznaję okładkę. Lecz powieść leży zapomniana na jej kolanach. Czyżby była zainteresowana mną? Nie czytam jej myśli. Kiedy wchodziłem do pociągu, automatycznie wyciszyłem moje receptory do minimum, sztuczka, której nauczyłem się w dzieciństwie. Jeśli nie zabezpieczam się przed rozproszonym hałasem w pociągach lub innych zamkniętych miejscach publicznych, nie mogę się w ogóle skupić. Nie próbuję śledzić jej sygnałów i tylko zgaduję, co też ona może o mnie myśleć. To gra, w którą często się bawię. „Jak inteligentnie wygląda… Musiał wiele cierpieć, jego twarz jest dużo starsza niż ciało… łagodność w jego oczach… patrzy tak smutno… poeta, naukowiec… Założę się, że jest bardzo uczuciowy… wkłada całą swoją wzbierającą miłość w fizyczny akt, w pieprzenie… Co czyta? Becketta? Tak, to musi być poeta albo powieściopisarz… może ktoś sławny. Nie powinnam być zbyt agresywna. Natarczywość go urazi. Nieśmiały uśmiech, to go weźmie… I tak punkt po punkcie… Zaproszę go na lunch…” Potem nastrajam się na odbiór jej myśli, żeby sprawdzić dokładność moich intuicyjnych spostrzeżeń. W pierwszej chwili brak sygnału. Moje przeklęte, zanikające moce znowu mnie zawodzą! Ale potem nadchodzi, na początku jednostajny – kiedy łapię nisko brzmiące, tępe przeżuwania otaczających mnie ludzi – i wreszcie wychwytuję czysty, słodki dźwięk jej duszy.

Known some call is air am

“Umierając żyjemy” Roberta Silverberga?

Pecunia non olet

Dokładnie tak :) Twoja kolej. 

Known some call is air am

Dziękuję. :)

Sięgam znowu po stary klasyk:

Pecunia non olet

Obcy – 8. pasażer "Nostromo"

Brawa, AP, to rzeczywiście słynny i dziś już kultowy, ósmy, obcy pasażer. :) Zapraszam serdecznie, Twoja kolej. :)

Pecunia non olet

Dzięki. 

To ode mnie też klasyk.

Stalker

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Brawo, Bardzie. Wiesz, co robić.

Hej 

Dzięki AP :) i wrzucimy też coś starszego ale nie, aż tak starego :D 

 

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Event horizon? 

Known some call is air am

A tak :) Outta twoja kolej

"On jest dziwnym wirtuozem – Na organach ludzkich gra Budząc zachwyt albo grozę, Myli się, lecz bal wciąż trwa. Powiedz, kogo obchodzi gra, Z której żywy nie wychodzi nigdy nikt? Tam nic nie ma! To złudzenia! Na sobie testujemy Każdą prawdę i mit."

Nowa Fantastyka