Profil użytkownika


komentarze: 23, w dziale opowiadań: 18, opowiadania: 12

Ostatnie sto komentarzy

Atmosfera przywiodła mi na myśl dodatek do “Wiedźmina” “Krew i Wino” :) Sielankowa, baśniowa – lekko zmącona niepokojącymi wieściami – która następnie przechodzi w mroczną i brutalną. Podobnie jak gravel, najbardziej spodobała mi się scena zabawy w chowanego. Jak to już zostało powiedziane, rozwiązanie zagadki rzeczywiście przewidywalne. Louis jest zbyt idealny, żeby był pozytywną postacią, a z kolei siostra pojawia się na początku, a potem znika, co sugeruje, że pewnie powróci w zakończeniu, i to z przytupem. Też chyba nie do końca rozumiem, co tam się w ogóle wydarzyło, jeśli chodzi np. o Fawletta. Ale czytało się bardzo przyjemnie!

Podobał mi się twist i puenta, nadająca historii wymiar uniwersalny: niewinna dziewczyna zamienia się w mścicielkę skrzywdzonych kobiet. Tak jak to już wspominało parę osób, warto trochę dopracować styl, może czasem zatrzymać się nad jakimś szczegółem. Mam zupełnie odwrotnie niż chalbarczyk – mi brakuje opisów i detali, tylko podanych nie w formie przymiotników czy imiesłowów. Również długie, rozbudowane zdania sprawdzają się, kiedy jest statycznie i spokojnie, ale w opisach walki trochę zwalniają tempo. Myślę, że warto poeksperymentować z tym tekstem :)

Bardzo fajny klimat, lubię taki elegancki, klasyczny styl (to jest chyba dla mnie najbardziej gotyckie w tym tekście. Mi również mgła skojarzyła się z opowiadaniem Stephena Kinga, a brak wyjaśnienia jej pochodzenia zupełnie mnie nie razi (podobnie zresztą jak u Kinga) – ot, element codzienności w przedstawionym świecie. Z kolei niepokojący staruszkowie przywołują mi od razu obrazy z “Mulholland Drive” Lyncha. Brakuje mi chyba tylko wolniejszego przejścia w momencie, kiedy staruszkowie zaczynają być niebezpieczni, mam wrażenie, że to odbywa się bardzo szybko – w jednej chwili są mili, a za moment biją pięściami, bez żadnych wcześniejszych niepokojących sygnałów. Pomysł bardzo mi się podoba, a oprawcom nie sposób odmówić wiarygodnego motywu działania – sama bym się chętnie czasem zahipnotyzowała, żeby nie musieć stawiać czoła rzeczywistości ;)

Ninedin, dziękuję bardzo! Obawiałam się, żeby zakończenie nie było zbyt łopatologiczne, więc chyba przesadziłam w drugą stronę… Muszę popracować nad tym.

Darcon, również dziękuję! Racja, wątek duchów na plaży można by rozwinąć, żeby bardziej podkreślić, że to Święto Zmarłych i dlatego można je spotkać. Co do księdza – może i tak. Kaszubska obyczajowość w ciekawy sposób łączy w sobie wiarę chrześcijańską z wiarą w duchy i upiory, więc pomyślałam, że ksiądz w małej wiosce też może być do tego skłonny, ale pomyślę o rozwinięciu tej sceny :)

Aaa, dziękuję za wyróżnienie!!! :D Gratulacje dla autorek i autora z podium oraz współwyróżnionego! 

Ileż miłych komentarzy się zebrało!

@chalbarczyk, baaardzo dziękuję za lekturę i kilka :)

@Asylum, również bardzo Ci dziękuję! Imię “Montserrat” spodobało mi się od pierwszej chwili, kiedy je usłyszałam (moja mama kiedyś znała jedną Hiszpankę Montserrat :) Masz oczywiście rację co do dialogów, umknęło mi to. Jeśli chodzi o “wewnętrzną” izbę, chodziło mi o to, że do tej z kuchnią się wchodzi bezpośrednio z zewnątrz, a do tamtej przez tę pierwszą. Myślałam o takiej typowej checzy, ale przyznaję się bez bicia, że w tej kwestii mój research może kuleć. 

Remont chëczy już na finiszu | Dziennik Bałtycki

 

@oidrin, dziękuję! Obie macie rację, że mam trochę problem z wyrazistymi zakończeniami.

(Także cieszę się, że niektórym to nie przeszkadza ;)

@JPolsky, baaardzo mi miło! Tym bardziej cieszą mnie Twoje słowa, bo często się zastanawiam, czy mój styl jest zbyt prosty i przezroczysty :)

@Ambush, bardzo dziękuję za lekturę i miłe słowa! Ładne opisy przyrody to chyba najlepszy komplement, jaki można dostać :D Przyznam, że pogoda mocno inspirowana pewną lutową nocą w Helu w tym roku, kiedy budziłam się i naprawdę myślałam, że już sztorm zalewa miasto.

Większość motywów zaczerpnięta z kaszubskich wierzeń i zwyczajów, trochę przerobiona pod fabułę :)

@bruce, @fanthomas, bardzo dziękuję za miłe słowa! :)

Błędy poprawione! 

Zaraz. Nie mogą wyjść. Podszedł do drzwi i upewnił się, że są zamknięte na klucz. – to miały być myśli bohatera wplecione w narrację, może w takim razie dam w cudzysłowie, żeby było jasne. 

Lubię mitologię celtycką, więc przypadło mi do gustu :) Bardzo fajnie opisany klimat pubu, poczułam ponownie atmosferę tych obdrapanych barów jak w Dublinie (chociaż wiem oczywiście, że to nie Irlandia ;) Bitwa to nie moja bajka, więc trudno mi ocenić, ale mam wrażenie, że dość powolna i spokojna (w sensie pozytywnym) akcja nagle przyspiesza i to chyba dla mnie za szybko :D

Podoba mi się klimat i sam pomysł. Podobnie jak PsychoFish, myślę, że tych aluzji było trochę za dużo. Nie rozumiem np. po co podpisanie tego cyrografu, skoro sam zakup (a w sumie kradzież) samoopalacza wywołałby… zamierzony efekt ;) Zgadzam się też z oidrin, że na początku dialogi były trochę nienaturalne, ale potem czytało się całkiem przyjemnie. Myślałam, że scena w drogerii to dopiero początek, a tu nagle opowiadanie się kończy – myślę, że warto rozbudować ten dalszy ciąg, bo jest potencjał na fajną, dłuższą historię :)

Dziękuję, PsychoFish – przyznam, że to “lekko” było dla mnie kompletnie przezroczyste (może to regionalizm?), także dzięki za zwrócenie uwagi.

Zgadzam się, że przydałoby się dopracowanie wątku, spróbuję to zrobić już poza konkursem ;)

 

ninedin, dziękuję bardzo za odwiedziny i miłe słowo :) To moje pierwsze opowiadanie tutaj i jedno z pierwszych z elementami fantastycznymi w ogóle, więc mam nadzieję, że jeszcze się wyrobię. W ramach treningu spróbuję trochę przerobić według Twoich sugestii. 

Przeczytałam pierwszy fragment i stwierdziłam, że może wrócę później. A jak już wróciłam, to mnie wessało i nie mogłam się oderwać :D Klimat trochę przywodzi mi na myśl “Bluszcz cmentarny na Przełęczy Kościotrupa” ze zbioru “Ballada o Narayamie” (zbiór japońskich opowiadań grozy). Zgadzam się z przedmówczynią, że jest jednocześnie brutalnie i subtelnie, dosłownie i delikatnie. Fajna koncepcja, świetne wykonanie!

To pierwsze Twoje opowiadanie, jakie miałam okazję przeczytać i jestem pewna, że zaraz zabiorę się za kolejne. Bardzo mi się podoba, że to studium obłędu, wizje i urojenia są z jednej strony oniryczne i odrealnione, z drugiej zaś historia osadzona jest w konkretnych historycznych realiach z dbałością o szczegóły. Szczególnie w tych momentach, kiedy rzeczywistość prześwituje przez halucynacje. Stężenie weirdu dla mnie akurat :) 

Dzięki, oidrin! Cieszę się, że “adriatyckość” jest wyraźnie zaznaczona wink Mam nadzieję, że stopień dziwności też wystarczający, przyznaję, że sny podczas pandemii nieźle inspirują do dziwnych historii

Ciekawy pomysł, myślę, że trochę ryzykowny, bo łatwo o przekombinowanie – ale go uniknąłeś ;) Przyznam, że zakończenie pozostawia pewien niedosyt, chętnie dowiedziałabym się wiecej o złowrogim, omnipotentnym dostawcy nabiału (chociaż sama puenta bardzo fajna).

Bardzo klimatyczne, na początku troche się pogubiłam, ale później wszystko składa się w spójną całość. Podziwiam pomysłowe wykorzystanie hasła, bo "marionetka" kusi do banalnych rozwiązań, a tu tyle oryginalnych pomysłów – mgła, chrząszcze, afrykańskie pieśni! ;)

Bardzo podoba mi się klimat – no i nawiązanie do rosyjskich baśni (pamiętam z dzieciństwa ten motyw z kaczką, jajkiem i igłą!). Puenta trochę przewidywalna, ale w sumie przy stylizacji na baśń morał musi być wink Stylizacja językowa bardzo pasuje, ostatnio mam dość czytania osadzonych w przeszłości historii z wtrętami w stylu “melanż” i “najebka”, więc doceniam! 

Tlaloc, Paryż 1588

 

STRONA A JABŁKA

Agni

Aryman

Cuchulain

Eneasz

Hanuman

Hun-kame

Medea                

Rama/ Sita

Perceval

Väinämöinen

 

STRONA B JABŁKA

Cypr 44 p.n.e.

Malta 1565

Tasmania 1642

Uluru (Ayers Rock) 1705

Glasgow 1795

Caracas 1812

Madagaskar 1896

Kilimandżaro 1890

Kapsztad 1900

Quebec 1927

Nowa Fantastyka