- Opowiadanie: Montserrat - Pusta noc

Pusta noc

W kaszubskich klimatach, folkowe, ale może się kwalifikuje do nurtu Jüngere Romantik ;)

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Pusta noc

Wscekło spią naji ùmarłi

Hanna Makurat-Snuzik

 

 

Zimny podmuch, chłostający smugami morskiej wody, wpadł do izby jak tylko Jón otworzył drzwi. Zamknął je z wysiłkiem, bo gdy wicher już raz zakosztował ciepła domostwa, pchał się do środka z całych sił. Ale gdy zgrzytnęła zasuwa, Jón zdał sobie sprawę, że skowyt nie ucichł. Przytłumiony, ale wściekły ryk wietrzyska było wciąż słychać zza okna, ale ze środka chaty dochodził inny dźwięk. Jónem wstrząsnął dreszcz, zimniejszy niż listopadowe morze. Na chwiejnych nogach poszedł w stronę wewnętrznej izby. 

Matka i ciotka zawodziły, klęcząc na podłodze, obie z twarzami ukrytymi w dłoniach, Jón stanął w drzwiach i obserwował roztaczający się przed nim obraz. Dziadek leżał na łóżku. Tak samo jak przez ostatnie tygodnie. Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło. Oczy miał zamknięte, siwe włosy i brodę w nieładzie, ale na twarzy widać było ślad rumieńca. Koloru życia, a nie śmierci. A jednak pierś mężczyzny nie unosiła się już pod ciężką kołdrą. 

 

[Całość w antologii Nokturnalia]

Koniec

Komentarze

Witaj.

 

Horror, co się zowie! :)

Piękny klimat opowieści, makabryczne dzieje zniszczonej wioski oraz jej dawnych mieszkańców.

Czuje się te klątwy, przepowiednie, strach, wszechogarniający lęk przed zapowiadanym, nieuchronnym złem. Bardzo dobry tekst. ;) Brawa za folk. 

 

Z technicznych:

A jednak pierś mężczyzny nie unosiła się już pod ciężką kołdrą. Przygotowywali się na to już od dawna, właściwie od kilku miesięcy, ale gdy ten moment nadszedł, trudno było znaleźć odpowiednie słowo, gest. – powtórzenie

 

Jón myślał, że kobiety nie usłyszały jego kroków, bo żadna nie odwróciła się w jego stronę, ale kilkanaście sekund później matka otarła twarz wierzchem dłoni i wstała. Gdy odwróciła się do niego, mimo zaczerwienionych i podpuchniętych oczu biło z niej zdecydowanie i siła. – też

 

Potrzebuje pobyć sam na sam zmyślami. – osobno

 

Długie, ciemne włosy spływały na jej powłóczystą suknięi. – lkiterówka

 

dom boży (…) Wszelki duch pana Boga chwali (…) przed obliczem Pana – jak rozumiem, celowo jest tu różna pisownia?

 

Jeszcze gorzej było, gdy został się do dzwonnicy. – literówka

 

Zaraz. Nie mogą wyjść. Podszedł do drzwi i upewnił się, że są zamknięte na klucz. – czy to jest część dialogu? ; bo tak brzmi, ale nie jest zaznaczone

 

Potężna, drewniana szafa, (raczej zbędny przecinek) stała zaraz obok wyjścia.

 

Dziadek był kiedyś wysokim, postawnym mężczyznom, tak jak, … – błąd gramatyczny

 

Pozdrawiam i klikam. :)

 

Pecunia non olet

Według mnie pasuje i do folku i do gotyku. Ciekawy i klimatyczny tekst. Poza drobnymi literówkami nie mam żadnych zastrzeżeń.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

@bruce, @fanthomas, bardzo dziękuję za miłe słowa! :)

Błędy poprawione! 

Zaraz. Nie mogą wyjść. Podszedł do drzwi i upewnił się, że są zamknięte na klucz. – to miały być myśli bohatera wplecione w narrację, może w takim razie dam w cudzysłowie, żeby było jasne. 

Dziękuję, ok, tak zrób; pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

Z czepiactwa:

Jón siedział przy stole, nerwowo rysując palcem wzory na białym obrusie. Matka siedziała po drugiej stronie, wertując śpiewnik.

Troszkę nudno się robi, kiedy tak po kolei wszyscy siedzą, wstają, lub mówią.

 

To jednak drobnostka. Twój horror jest pierwsza klasa. Nie tylko przerażający, ale smakowity pod wieloma względami.

Wspaniale opisujesz przyrodę, nie tak banalnie jak wszyscy. Wiatr i morze u Ciebie są jak demony, lub może lepiej TO DEMONY!;)

Folk cudny. Nie wiem na ile Twój, ale kupiłaś mnie całkiem.

 

 

Lożanka bezprenumeratowa

@Ambush, bardzo dziękuję za lekturę i miłe słowa! Ładne opisy przyrody to chyba najlepszy komplement, jaki można dostać :D Przyznam, że pogoda mocno inspirowana pewną lutową nocą w Helu w tym roku, kiedy budziłam się i naprawdę myślałam, że już sztorm zalewa miasto.

Większość motywów zaczerpnięta z kaszubskich wierzeń i zwyczajów, trochę przerobiona pod fabułę :)

Cześć Montserrat

To jest bardzo dobre opowiadanie. Napisane pięknym, dopracowanym, a nawet dopieszczonym językiem. To jest taki świat, w którym czytelnik bezwiednie się zanurza i czerpie z tego wielką przyjemność. Groza z najwyższej półki.

Zgłaszam do biblioteki i mam nadzieję, że wygra w konkursie :)

Cześć, dzień dobry, dobry wieczór! Ależ ciekawy nick, Montserrat. :) On i wejściowy cytat sprawił sprawił, że nie mogłam nie przeczytać Twojego opowiadania . :-)

Interesujący tekst, kaszubskie bajania. Wyraźnie budujesz opowieść, tworzysz atmosferę, co bardzo mi się spodobało. Sceny w izbie, z księdzem, na zewnątrz  są realne i plastyczne. Bohater fajny.

Miejscami lekko przesadzasz z wiatrem, wracając do niego w ten sam sposób. Nie sprzyja to biegowi opowiadania, niejako odsłania to samo. Zastanawiałam się też, czy masz na myśli jakąś konkretną zabudowę na Półwyspie Helskim (mamy morze, tekst kaszubski), właściwie masz na myśli Hel i tamtejsze domy. Mam kłopot z zakończeniem – rozumiem je, lecz nie widzę silnego związku z tym, co przeczytałam wcześniej. 

 

Drobiazgi:

,wewnętrznej izby.

Wewnętrzna? O jakim domu myślałaś?

, – Czyżby te bajania były jednak rzeczywiste? – Głos księdza wyrwał go z rozmyślań. – Jeśli mówisz prawdę, a jak cię znam od dzieciaka, nigdy nie skłamałeś, to dusze mieszkańców wciąż nie mogą zaznać spokoju. Muszę odprawić mszę za zmarłych.

Môrcën wstał od stołu

Ksiądz = Môrcën? W atrybucji dialogowej i zaraz po niej następującej narracji masz odniesienie do tej samej osoby. Może by całość przenieść zmieścić w narracji, albo w atrybucji?

 

Skarżypytuję, czyli klikam bibliotecznie, a poza tym:

pzd srd

a

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Przeczytawszy.

Kaszubski gotyk to dość ciekawe podejście do tematu, bo interesująco miesza motywy ludowe z klasyczną grozą. Opisy przyrody współgrają z tym, co dzieje się w głowie bohatera i są niebanalnym otoczeniem dla klasycznej opowieści o przemianie z chłopca w mężczyznę. Efekt psuje trochę kryptyczność zakończenia, w którym brakuje wyraźniejszej puenty. Mimo to czytało się przyjemnie i był to powiew świeżości w konkursie.

Cześć,

 

Bardzo dobry, folklorystyczny horror. Autentyczna groza, ciążąca na mieszkańcach wioski klątwa, złowroga przyroda, a to wszystko na naszej, polskiej ziemi, w bliskich nam klimatach. Efekt jest tym lepszy, że opowiadanie stoi na wysokim poziomie pod względem językowym, którego właściwie mogę pozazdrościć:) Nawet to trochę nie do końca jasne i oczywiste zakończenie nie psuje całości, bo uważam, że w horrorze nie wszystko musi być podane czytelnikowi na tacy. Ogólnie fajnie połączone zostały tu klasyczne motywy z ludowymi wierzeniami. 

Wszystkich tekstów nie przeczytam, ale może to być jeden z faworytów do wygrania konkursu.

 

Pozdrawiam

Ileż miłych komentarzy się zebrało!

@chalbarczyk, baaardzo dziękuję za lekturę i kilka :)

@Asylum, również bardzo Ci dziękuję! Imię “Montserrat” spodobało mi się od pierwszej chwili, kiedy je usłyszałam (moja mama kiedyś znała jedną Hiszpankę Montserrat :) Masz oczywiście rację co do dialogów, umknęło mi to. Jeśli chodzi o “wewnętrzną” izbę, chodziło mi o to, że do tej z kuchnią się wchodzi bezpośrednio z zewnątrz, a do tamtej przez tę pierwszą. Myślałam o takiej typowej checzy, ale przyznaję się bez bicia, że w tej kwestii mój research może kuleć. 

Remont chëczy już na finiszu | Dziennik Bałtycki

 

@oidrin, dziękuję! Obie macie rację, że mam trochę problem z wyrazistymi zakończeniami.

(Także cieszę się, że niektórym to nie przeszkadza ;)

@JPolsky, baaardzo mi miło! Tym bardziej cieszą mnie Twoje słowa, bo często się zastanawiam, czy mój styl jest zbyt prosty i przezroczysty :)

Mnie też troszkę zabrakło mocniej wybrzmiewającego zakończenia, jakiegoś silniejszego wypunktowania tego, co się dzieje – ale poza tym tekst ogromnie mi się podobał. Bardzo lubię retellingi i historie inspirowane tradycją, także legendami i ludowymi baśniami, a ty, tworząc swój retelling, nie ograniczasz się do opowiedzenia znanej fabuły, tylko przetwarzasz ją, wpisując w gatunek plus minus folkowego horroru, z jego typowymi wyznacznikami. Ta ludowość nie jest fasadowa ani przypadkowa – widać, że wiesz o czym piszesz i tę kulturę rozumiesz. Bardzo udany tekst.

ninedin.home.blog

Dobry klimat. :) Najbardziej podoba mi się, że budujesz go dosłownie od pierwszych zdań. Na przykład tutaj:

Zamknął je z wysiłkiem, bo gdy wicher już raz zakosztował ciepła domostwa, pchał się do środka z całych sił.

Ładnie to brzmi. I tym mnie wciągnęłaś, ale też umiejętnie podtrzymujesz odpowiednią aurę do końca. To zdecydowanie na plus.

Trochę zabrakło mi szerszej perspektywy przy spotkaniu Jona i dziewczyny na plaży. Wiem, jak się kończy opowiadanie, ale sam moment pojawienia się ducha dziewczyny wydaje się przypadkowy. Przy takiej narracji, jaką wybrałaś, aż prosi się o scenę, którą “czuć w kościach, że coś się wydarzy”. Nie wiem, czy wystarczając jasno to ująłem. Może ksiądz trochę zbyt łatwo i szybko wierzy w duchy, w końcu to ksiądz, ale to już drobiazg.

Ogólnie to całkiem porządne opowiadanie.

Pozdrawiam.

 

Ninedin, dziękuję bardzo! Obawiałam się, żeby zakończenie nie było zbyt łopatologiczne, więc chyba przesadziłam w drugą stronę… Muszę popracować nad tym.

Darcon, również dziękuję! Racja, wątek duchów na plaży można by rozwinąć, żeby bardziej podkreślić, że to Święto Zmarłych i dlatego można je spotkać. Co do księdza – może i tak. Kaszubska obyczajowość w ciekawy sposób łączy w sobie wiarę chrześcijańską z wiarą w duchy i upiory, więc pomyślałam, że ksiądz w małej wiosce też może być do tego skłonny, ale pomyślę o rozwinięciu tej sceny :)

A pewnie, że może być skłonny, to nawet dodaje kolorytu, ale gdybyś tak dała mu dylemat wiary, czy większa jest wiara w Boga, czy silniejsza w duchy, mogłabyś zbudować bohatera drugoplanowego, który byłby bardziej złożony i bardziej wyrazisty.

Pozdrawiam.

 

Po lekturze aż poczułem żal, że tak słabo znam Pomorze – przecież tamte strony, które kojarzą mi się z przepełnionymi plażami i smażoną rybą, mają też swoje tajemnicze, mroczne oblicze. Pełno musi być niepokojących legend, które powtarzano sobie w sztormowe noce.

Tekst klimatem stoi, sprawnie budujesz nastrój grozy i niesamowitości. Duży plus nie tylko za oryginalne podejście do konkursu, ale i za realizację – niewątpliwie pomogła znajomość tematu, ale i duża umiejętność operowania słowem pisanym. Udany tekst, podobało mi się.

Pozdrawiam!  

Przeczytałem, mimo że horror, bo nietypowy. Wciągnął.

Podobało mi się :)

Przynoszę radość :)

Od pierwszej sceny opisującej paskudną pogodę i sytuację, którą Jón zastał po powrocie do domu, spodziewałam się, że ta historia nie skończy się dobrze. Późniejsze wydarzenia tylko utwierdzały mnie w tych przypuszczeniach, zwłaszcza że umiejętnie podsycałaś złowieszczy klimat i wszędzie czającą się grozę. Nieźle wykorzystałaś kaszubskie wierzenia i legendy.

Wykonanie pozostawia nieco do życzenia.

 

ko­bie­ty nie usły­sza­ły jego kro­ków, bo żadna nie od­wró­ci­ła się w jego stro­nę, ale kil­ka­na­ście se­kund póź­niej matka otar­ła twarz wierz­chem dłoni i wsta­ła. Gdy spoj­rza­ła w jego stro­nę… → Nie brzmi to najlepiej.

Proponuję: …ko­bie­ty nie usły­sza­ły jego kro­ków, bo żadna nie od­wró­ci­ła się ku niemu, ale kil­ka­na­ście se­kund póź­niej matka otar­ła twarz wierz­chem dłoni i wsta­ła. Gdy spoj­rza­ła na syna

Miejscami nadużywasz zaimków.

 

dzień za­dusz­ny roz­świe­tlał… → …Dzień Za­dusz­ny roz­świe­tlał

 

Po­czuł zimny dreszcz na ple­cach, jesz­cze zim­niej­szy, niż wiatr sma­ga­ją­cy jego twarz. → Zbędny zaimek.

 

cią­gnę­ło go jej stro­nę. Zro­bił krok, pia­sek zgrzyt­nął pod butem. Mię­dzy zę­ba­mi też chrzę­ścił mu piach. Ko­bie­ta od­wró­ci­ła się w jego stro­nę. → Nadmiar zaimków. Powtórzenia.

 

– Pomóż nam – przemówiła metalicznym głosem, w którym wibrował smutek. Jón milczał, oddychał tylko ciężko, starając się opanować drżenie rąk. – Mieszkaliśmy tu. Nasza wieś była bogata. Żyliśmy w dostatku. Ale pewnego dnia przyszło do nas zło. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonów. Dzwony przyniosły śmierć. → Narracji nie zapisujemy z didaskaliami. Winno być:

– Pomóż nam – przemówiła metalicznym głosem, w którym wibrował smutek.

Jón milczał, oddychał tylko ciężko, starając się opanować drżenie rąk.

– Mieszkaliśmy tu. Nasza wieś była bogata. Żyliśmy w dostatku. Ale pewnego dnia przyszło do nas zło. Usłyszeliśmy dźwięk dzwonów. Dzwony przyniosły śmierć.

Tu znajdziesz wskazówki, jak zapisywać dialogi.

 

Bo inaczej wszyscy, wszyscy będziemy skazani na wieczną tułaczkę – zatoczyła wokół rękami, zawirowała na piasku. → Brak kropki po wypowiedzi. Didaskalia wielką literą.

Bo inaczej wszyscy, wszyscy będziemy skazani na wieczną tułaczkę. – Zatoczyła wokół rękami, zawirowała na piasku.

 

– No tak… – za­my­ślił się ksiądz, po­cie­ra­jąc szcze­ci­nia­sty pod­bró­dek.– No tak… – Za­my­ślił się ksiądz, po­cie­ra­jąc szcze­ci­nia­sty pod­bró­dek.

 

Zaraz. Nie mogą wyjść.” → „Zaraz. Nie mogą wyjść

Kropkę stawiamy po zamknięciu cudzysłowu.

 

Nie sły­szał, czy z we­wnątrz do­bie­ga ja­ki­kol­wiek dźwięk. → Raczej: Nie sły­szał, czy z wnętrza do­bie­ga ja­ki­kol­wiek dźwięk.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

“Załapałem” się na lekturę tego opowiadania, bo klimat polskiej wsi mnie intryguje, nęci, jest sam w sobie czymś tajemniczym.

I nie zawiodłem się.

Przyznam, że przeczytałem z ciekawością a zakończenie – mimo, że spodziewałem się zagłady - zaskoczyło.

Dobrze budujesz klimat tajemnicy, grozy, osamotnienia.

Całkiem niezły tekst – coś mi tam po drodze przeszkadzało, ale nie wynotowałem. Całość odbieram jako dość dobry horror.

 

pozdrawiam,

 

Jim

entropia nigdy nie maleje

A ja się nie załapałam. Ale początek ładny, obiecujący.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka