Profil użytkownika


komentarze: 32, w dziale opowiadań: 32, opowiadania: 16

Ostatnie sto komentarzy

regulatorzy 

 

Dziękuję za przebrnięcie za opowiadanie i łapankę! Poprawiłam wyłapane rzeczy, choć wiem, że do stanu “czytalności” jest to niewystarczające. 

Irka_Luz

“Zacznijmy od tego, że mamy tu zwyczaj poprawiania tekstów tak, by każdy kolejny czytelnik miał lepszy produkt. Widzę, że tego nie robisz, więc nie widzę sensu w robieniu łapanki.” – oh, nie wiedziałam. Z drugiej strony z komentarzy większości (jak nie wszystkich) wywnioskowałam, że jest bardzo źle, na tyle, że minimum połowa musiałaby być nie tyle poprawiona co przepisana na nowo.

“Jeśli chodzi o samą historię, jest tu jakiś pomysł, choć zarżnięty wykonaniem.” – dzięki za przeczytanie! :)

 

“A, i delfiny śpią, co prawda zasypia tylko jedna połowa mózgu, a i jedno oko mają otwarte, nie mniej jednak nie jest to czas, w którem mogą realizować swoje marzenia” – hue dlatego pewnie jeszcze nie podbiły świata, marnują za dużo czasu ;)

kam_mod

 

”jak nauczyć się dobrego stylu” – Wszystkie punkty są złotem, dziękuję :)

Bellatrix

 

”i nie, nie powodują one u czytelnika chęci zadumania się nad losem bohaterów.”

 

“Jak na “strumień świadomości” to akapity są za długie.” – ok.

 

”Wbrew pozorom, taka forma jest dość trudna, bo trzeba umieć ‘złapać uwagę czytelnika i – co dużo trudniejsze – ją utrzymać” – Ten i wcześniejsze komentarze utwierdziły mnie w przekonaniu, że strzeliłam sobie w kolano wybierając taką formę. Gdybym po prostu chronologicznie przedstawiła wszystkie wydarzenia i tylko odrobinę dała “strumienia świadomości” to byłoby mi łatwiej pisać i ludziom by się lepiej czytało. No cóż, następnym razem będzie lepiej, a przynajmniej inaczej. 

“Lubię delfinki” – Delfinki są fajne~

 

Pliszka-Czajka

 

”Witaj wśród zgredów, młoda damo!” – Witam, witam i się kłaniam.

“Dobry komentarz.” – racja, racja dużo z niego się nauczyłam. 

“Dobrze. Przejdźmy do konkretów.” – to lubię najbardziej.

 

Ad.1 Te wielokropki będą mi się śnić po nocach. 

Ad.2 To było celowe to onomatopeje, bo to miał być zapis myśli, nie mniej jednak rozumiem, że mogłam to napisać w inny sposób, by lepiej się czytało.

Ad 3. Ok!

Ad 4. “Nie mam jednak wrażenia, jakbym słuchał słuchowiska/audiobooka.” – dobre porównanie, myślę że wiem o co chodzi. 

Ad 5. Skończyć pisać opowiadanie szybciej niż w dniu zakończenia naboru, aby mogło swoje odleżeć?! Toż to niemożliwe :D A tak na serio to postaram się. 

“Czyż nie wygląda to o wiele zgrabniej” – i o to mi chodziło! Wygląda znacznie lepiej! Niby sens ten sam, ale muszę przyznać, że “widać” więcej. (Ale gdzie mój ulubiony dramatyzm? Wincyj dramatyzmu!)

 

“A poza tym – rozejrzyj się tutaj, czytaj opowiadania, czytaj komentarze, wyciągaj wnioski – na pewno wyjdzie Ci to na zdrowie.” -ok!

 

”Witamy w naszym gronie i życzymy powodzenia na dalszej drodze pisarskiego życia!” – Dziękuję pięknie :)

 

 

ps. “Życie tego forum biegnie wiele spokojniejszym trybem niż tym stosowanym u społecznościowych gigantów. My jesteśmy spokojną wioseczką :)” – wyśmienicie. 

Sagitt

 

“wyszukiwanie nie boli. Wszelkie opowiadania piórkowe, w tym szorty.” – ok, dzięki spojrzę na nie :) 

 

“Możesz poświęcić czas na pisanie opowiadania, a możesz odpuścić i zająć się komentowaniem innych i dyskusją z nimi” – to jest jeden ze sposobów, który z pewnością dużo uczy. Mój sposób “pisania” jest jednak trochę inny. Piszę swoje opowiadanie najpierw w głowie, dosłownie tygodniami, zanim cokolwiek przeleję na papier. Już wtedy mam zaplanowaną całą fabułę, która w pewnym sensie determinuje styl. Chciałam uniknąć błędu zafixowania się na coś co i tym razem go zniszczy. 

 

”Chcę zaznaczyć, że wszelkie komentarze poniżej odnoszą się do tekstu, a nie do Ciebie” – dziękuję za każdy jeden. 

 

“Ilość wielokropków, wykrzykników, urwanych zdań nie zwiększa napięcia w czytelniku, a bardziej męczy oczy i mózg.” – zapamiętam.

 

“że narracja jest pierwszoosobowa, a w pod koniec w trzeciej osobie” – tak dokładnie jest. Pierwsza część opowiadania to zapis myśli bohaterki – w pierwszej osobie, druga część jest z perspektywy innego bohatera.

 

“Kot Ci chyba przeszedł po klawiaturze na końcu tego fragmentu.” – Mój kot jest bardzo grzeczny i nie chodzi po klawiaturze. Tutaj jest pokazany zapis myśli bohaterki, która je widzi (tak, swoje myśli) na żywo na tablecie.

 

“I mając doświadczenie pracy w międzynarodowym korpo nikt z moich polskich współpracowników nigdy go nie używał. ” – a w moim międzynarodowym korpo CEO jest używane nagminnie przez polaków, więc zależy od kultury / słownika firmy.

 

“Dlaczego tyle wykrzykników, dlaczego tyle kropek, dlaczego pisane z wielkich liter, dlaczego wielokropki po znakach zapytania/wykrzyknikach (to zupełnie złe tego użycie).” – W tamtym momencie znów jest “zapis myśli” bohaterki, która jest mordowana. Stąd ten “dramatyzm” ;)

 

“Oni żyli na wodzie i kupowali wynalazki, które pozwalały im odzyskiwać wodę z ziemi i liści, których na wodzie (słowo klucz), nie ma. Gdzie logika?”– Delfinki nie mają nic wspólnego z prawdziwymi delfinami, to tylko nazwa. Dielfinki to nadal zwykli ludzie tylko nie muszą już spać.

 

“Życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu, może coś nowego, na spokojnie i od zera będzie w bardziej przystępnej formie. Polecam odkładanie tekstów, bo po powrocie mogą one zupełnie inaczej wyglądać.” – dzięki! :) 

wilk-zimowy znajdę! Tylko chciałam uprzedzić, że nie będę odpisywać od razu, żeby ktoś nie poczuł się olany :) 

Mira, Mira… wiedziałam, że skądś kojarzę to imię :D

Jeju, no dobra, ja też puszczam na smoka pannę o imieniu Mira, więc nie mogę się czepiać :P

A miała ścianę.(…)

Po pierwszych dwóch czytaniach tego akapitu kompletnie nie wiedziałam o co chodzi, jaki kaboszon i co to za klon bohaterki na tronie. Za trzecim razem:

AAA, WOOOOAAAHH, a że to ten smoookkk i on się patrzy, i to ONNN, a nie, jakieś kargipsy. NICE.

Podobają mi się takie małe językowe sformowania np. “Lekce sobie ważyła uśmieszki dworzan” <3 A chyba nawet bardziej wczucie się w świat i realizm np. “a jedną trzecią tego można by kupić nasz majątek, a leży jak… Czy to prawdziwy szmaragd?”

 

Koniec mnie zaskoczył, w takim sensie, że nie spodziewałam się tego napisu w takim momencie opowiadania. Z jednej strony wątek jest zamknięty, z drugiej… jak dla mnie za szybko się skończyło… No dobra, chyba po prostu zabrakło mi napychania kieszeni złotem :D

Podoba mi się przedstawienie zjawy jako dość neutralnej. Przez to klimat, mimo wszystkich trupów, jest nie za ciężki. Nie ma złowieszczych śmiechów i drwin z uwięzionego, jest raczej melancholijny brak nadziei.

 

Ujęło mnie też zbudowanie kolejnych elementów układanki. Nie mamy wszystkiego wyłożonego na początku, tylko w każdym akapicie odkrywamy “kolejny poziom”. W pierwszym był tylko sen, a potem okazuje się, że jego kolega nie żyje, następnie, że jest uwięziony itd.

 

Trochę się jednak pogubiłam, nie zauważyłam mostu, tego jak postacie się do siebie zwrócone (co widzą, a co nie), również połączenie łez i medalika nie było dla mnie oczywiste. Z poprzednich komentarzy już wiem, że to w dużej mierze jest spowodowane limitem.

 

“Jak zapomnisz wszystko, rozpłyniesz się w mgłę”

Czy on zapomniał tylko we śnie i jak zapomni wszystko to umrze? Na jawie całkiem dobrze kontaktował. Z drugiej strony nadzieja, a nie pamięć, zdaje się być głównym motywem.

Cała przestrzeń była wypełniona zamieniającymi się powoli w mgłę kolumnami. Wieńczyły je ludzkie sylwetki.

Czy te biedne dusze, mimo śmierci ciała, nadal były uwięzione? Tak to zrozumiałam, bo jeszcze do końca w mgłę się nie zamieniły, więc coś “pamiętają”?

Czy wszyscy mieli za sobą most, na którym zrobili choćby kilka kroków? Czy od początku stali w miejscu?

No właśnie nad tym się zastanawiałam czytając poraz drugi i nadal nie wiem :D

Oh oh podobało mi się! :) Wykonanie lepsze od tego w “matematyka oddechu” oraz nie znalazłam większych dziur w fabule. 

Sam pomysł na świat również na duży plus!

I do końca myślałam, że zabierają ją dlatego, że chciała wykombinować paszport, a tu takie pozytywne zaskoczenie. 


Chip reglamentujący wypoczynek nie pozwoliłby spać ani sekundy dłużej. Nakładając szlafrok,’

Być może, że to tylko moje wrażenie, ale brakuje mi jakiejś akcji wstania z łóżka. Jednego małego zdania typu: Ociągając się wstała z < jakiegoś tam> łóżka.

 

mgiełkę obrazów otulającą umysł jak przyjemnie chłodna pozostałość snu. Umysł powoli opuszczały

Powtórzenie.

 

Wystarczy tylko że zapłacisz dwa

przecinek przed “że”

 

Wyglądali jak para tancerzy w arii o utracie zmysłów.

Jak dla mnie zbyt pompatyczne, no ale może tak miało być :D 

Bardzo przyjemnie się czytało, ślicznie napisane! Czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością!

 

Jak dla mnie Mag i Walkiria są bardzo dobrze napisanymi postaciami. Podobały mi się te małe elementy fabularne, jak przedstawienie rudowłosej czarodziejki albo przejażdżka jednorożcem i samo spotkanie głównych bohaterów. Nie za dużo opisu, nie za mało – dobry styl :) Z początku trochę jest snucie opowieści niż akcja, ale ja tam lubię takie opowiadania. 

 

Jedyna rzecz do której mogłabym się przyczepić to brak konsekwencji jeśli chodzi o zapisywanie żeńskich odmian np. Walkiria mówi o sobie: No wiesz, jestem żołnierzemale potem jest napisane: oświadczyła żołnierka

Nie zrozum mnie źle, wręcz uwielbiam jak ktoś używa żeńskiej formy, ale dobrze jest trzymać jedną formę w tekście.


 

zjedzenia jabłko.

zjedzenia jabłka.

zapinkami w kształcie zwiniętych węży i wolnym, posuwistym krokiem ruszył wolonym, posuwistym krokiem do obserwatorium

Powtórzenie. 

Nie spostrzegł jednak niczego oryginalnego.

Te słowo dziwnie brzmi, dla mnie lesze by było: niczego nowego.

eliksirów noi oczywiście oceniał

no i

Przeżył już ośmiu ilirskich królów

podkreślenie w tekście

Kopał i gryzł chłopców stajennych, gdy próbowali czyścić jednorożca po samowolnej wyprawie na łąki, dostawał się do Sali Uczt, do kuchni, do ogrodu– gdzie tylko chciał, ale na swego pana czekał wiernie, dla niego był posłuszny i oddany.

Nowe zdanie po “ wyprawie na łąki,”? 

Czernyhora uwielbiał Atlanta pasjami, jak zresztą wszystkie swoje jednorożce.

Co oznacza pasjami w tym kontekście?

 

opał i gryzł chłopców stajennych, gdy próbowali czyścić jednorożca (…) zawsze czyste

Nit pick: zawsze czyste, ale kopią ludzi, którzy chcą ich wyczyścić? ;)

 

Wszyscy zginęli. Długowieczna Miriam była ostatnia z pośród gatunku

Czy można by dodać, że wszyscy oprócz jednej zginęli? Bo jedna przeżyła. 

 

Weyland zaczął się w glos śmiać,

głos

Podobało mi się bardzo i pięknie zgrywa się z Last Christmas, które akurat leci w radiu! :D

 

Podoba mi się bogate słownictwo i całkiem dobrze opisywane sytuacje. Są jasne, można się wczuć w akcję. Jak na fragment całkiem dużo się dzieje. Ogólnie jest na plus, w sensie zaciekawiło mnie co będzie dalej :) 

 


Na tym etapie – fragmentu – tak długi wstęp nie daje dużo czytelnikowi. W dodatkowo coś przeczuwam, że można by go skrócić do maksymalnie dwóch akapitów, które by zawierały, kluczową informację dla Twojej opowieści. 

 

Ogólnie nie przypadło mi do gustu pod koniec fragmentu (domniemane) “damsel in distress” czyli ratowanie damy w opałach. Z dwóch powodów: 

– już w popkulturze tego na pęczki i stało się oklepane

– w konkretnie tym przypadku pokazuje, że dziewczyna nie może po prostu pójść na piwo ze znajomymi. Zawsze za “wypicie za dużo”, “ubranie się w mini”, “nie posiadanie gazu łzawiącego”, “nie znanie karate” spotka ją kara, od której może ja uratować tylko BOHATER i potem jej będzie robił wyrzuty i będzie miała dług do spłacenia. meh.


 

BTW pozdrowienia od osoby z dysleksją, nie mniej jednak postaram się wskazać błędy jakie zauważę ;) 

i przeczytaniu tysięcy książek

Zmieniłabym na dziesiątki albo setki. Bardzo mało ludzi czyta książki w tysiącach. 

 

wielu filmów i przeczytaniu tysięcy książek, wielu z nas

Powtórzenie.

wielu z nas wyobraża sobie, że byłoby gotowe

byliby gotowi

 

nie czuli rodzice

Powinno być napisane razem.

Dlatego też niektórzy twierdzą, że socjopata potrafi się zapatrzeć w kogoś na dłuższy czas, zupełnie bez skrępowania, doprowadzając do tego, że odwracamy speszeni wzrok.

Na początku używasz formy “kogoś” a potem mówisz o “nas”. Zmień “kogoś” na “zapatrzeć w nas, na dłuższy czas” lub “doprowadzając do tego, że dana osoba (?) speszona odwróci wzrok”. Chodzi o to, żeby zachować tą samą formę osobową, o której piszesz. Trudne to, no ale cóż :D 

Socjopaci charakteryzują się wysoką inteligencją, są czarujący i charyzmatyczni. Kobiety lgną do nich, mężczyźni zabiegają o ich przyjaźń.

Używasz formy mnogiej, czyli do worka (przynajmniej w moim odczuciu) też wpadają kobiety-socjopatki, ale potem jest napisane tylko o z perspektywy facetów. IMO lepiej użyć formy, która obejmie obie płcie lub gdzieś zaznaczyć że teraz będziesz mówił o facetach. 

kiedy socjopata zdecyduje się na „związek”, który w jego przypadku jest relacją jednostronną, orientujemy się, że socjopata nie potrafi

Powtórzenie. Drugie słowo może być zamienione na “on”. Przy okazji to zdanie jest za długie, spróbuj je pociąć. 

i o ile psychopata doprowadzi prędzej czy później do sytuacji zmuszającego go do izolacji od społeczeństwa, tak socjopata potrafi działać skrycie, sprytnie, ponieważ nie chce narazić się na konsekwencje płynące z udowodnienia mu jego poczynań.

To co przedstawiłeś wg. mnie nie udowadnia tej tezy. Posiadanie kompasu moralnego nie wpływa na inteligencję i spryt potrzebą do ukrycia zwłok czy cokolwiek. Nie wpływa też na działania policji. Rozumiem, że mogło Ci chodzić o to, że dla psychopaty świat kręci się wokoło niego i NAWET jeśli zrobi coś niezgodnie z “prawem”, to mu się to upiecze, dlatego jest niedbały w swoich poczynaniach, w przeciwieństwie do socjopaty. Czy o to Ci chodziło?

Jednak tutaj, w dzielnic przemysłowej

zjedzona literka y

 

a może jednak nie?

jakoś… nie podeszło mi to pytanie… Może spróbuj przerobić to zdanie tak, np. Jednak tutaj, w dzielnicy przemysłowej zazwyczaj mało kto się kręcił. Zazwyczaj. LUB Jednak tutaj, w dzielnicy przemysłowej trudno było uświadczyć żywej duszy, ale nie tej nocy.  -Takie przykłady, żeby było wiadomo o co mi chodzi. 

 

Wiesz kim jesteśmy, śmieciu?

przecinek po jesteśmy.

 

zasłaniał ją kaput,

Co to kaput?

 

próbowały łapać ostatnie chwilę uciekającego z nich życia.

Chwile. Bo to liczba mnoga. 

 

miało dziwną aurę, ludzie zachowywali się dziwnie.

Powtórzenie.

 

wbite w ziemie.

ziemię. Liczna pojedyncza – z ę, mnoga bez ogonka.

 

paranoje (…) odreaguje

^^^ to samo co u góry.

których dopiero poznaje, ale kto oprze się hormonom

przecinek przed ale

 

Z zewnątrz „Gibson”, czyli pub zapraszający w swoje progi amatorów muzyki mocniejszej, nie sprawiał wrażania miejsca wyrafinowanego poniekąd ją uradowała, bo nie śmierdziała dziś groszem.

Dwa przecinki + zła forma. Powinno być: poniekąd ją to uradowało. 

chłopaki nosili kurtki skórzane zapewne ze skóry ekologicznej, które miały pokazać przynależność do subkultury metalowców

Moim zdaniem informacja o materiale jest zbędna, chyba że chciałeś przez to przekazać, że są “gorsze”. Wtedy możesz napisać coś w stylu: chłopaki nosili kurtki pseudo-skórzane, widziałem takie same na wyprzedaży w sieciówce. Żałosne. 

 

Czuła się niebezpiecznie,

raczej zagrożona

 

mierzył ich, a raczej ją, spojrzeniem błyszczących

przecinek.

Ja bym nie dała z siebie zrobić takiej laleczki.

Sara, sama się tak ubrała, na własne życzenie, więc bardziej pasowało by zjechanie jej ubioru, jako jej “przewinienia”.

 

 

 

Podobał mi się pomysł na świat i to w jaki sposób się przechodzi do równoległego. Piosenka i jej tekst idealnie do tego pasują. To jakie wypaczenia są w równoległym świecie, to że też są ludzie, którzy przez swoje umiejętności mają władzę i koszmary wyśnione przez innych są zagrożeniem – bardzo mnie urzekło. 

Musisz uważać na słowa – poradziła mu kobieta. – Często bywają zaklęciami.

(Podobnie jak jednemu z przed czytelników) to zdanie jest dla mnie złotem. 

 

Niestety zabrakło mi rozwinięcia fabularnego w świecie równoległym. Jakieś akcji czy rozwinięcia wątku bohatera poprzez zmierzenie się z koszmarami czy coś. Do końca opowiadania czekałam na większe nawiązanie do tagu “sowy i skowronki”.

 

Zakończenie optymistyczne i przyjemne, nie spodziewałam się takiego :D 

Wątek Loli, wbrew pozorom ma kilka funkcji.

Hmm… no racja trochę pochopnie oceniłam rolę Loli jako niepotrzebną. Po Twoim opisie widać, że to dobrze przemyślana i potrzebna postać. Myślę, że moje uprzedzenie do takich bohaterek mnie zwiodło. Wynika ono z "tych-wszystkich-filmów", w których damski side-kick głównego bohatera jest tylko po to by go uwielbiać i ostatecznie wylądować w jego łóżku.

 

że mąż powinien być ten silny itd. ale z drugiej strony żona potrzebuje widzieć, że mąż też ma uczucia, że też płacze, że też pamięta.

^^^^ THIS.

Mógłbym esej napisać na ten temat, ale ojciec po stracie ma zadanie bardzo złożone, dwubiegunowe.

Z chęcią przeczytałam taki esej. Jak wspomniałam brakuje takiej literatury a jest ona bardzo, ale to bardzo potrzebna. Dla mężczyzn, żeby wiedzieli że nie są sami i to co czują, jest ważne, ale też dla kobiet by mogły zrozumieć i też wspierać partnerów. 

TAKE MY MONEY!!!

 

Podczas czytania, jeszcze przed kawą, jak zobaczyłam “zmierzy” * to przed oczami ujrzałam mikser z którego wystaje linijka :D

 

*Jeśli chodzi od mililitry itp. to przyzwyczajona jestem do określenia “odmierzy”.

Ciężki, ale dobry tekst.

 

Nie rozumiem do końca po co był wątek Loli , myślę, że opowiadanie mogłoby się bez niej obejść. Chyba, że mogłaby być jednym wielkim plot twistem: główny bohater podczas swojego "ataku" na zagłuszacz reklam przy okazji skopiował swój umysł do jej ciała, tak jak oni podmieniali reklamy. I na końcu zostaje opiekunką do swojego dziecka w nowym, sprawnym ciele i z “czystą” kartą. Trochę to by się kłóciło z jego osobowością, bo byłoby uśmierceniem niewinnej osoby i on jakoś chęcią do życia nie pałał. Ale cóż, byłby twist :D

 

Bardzo mi się też spodobało przedstawienie żałoby ojca po stracie dziecka: jego emocji, bezsilności i cierpienia. Często poronienia opisuje się z perspektywy matki, zapominając, że jest jeszcze tata, który nie mniej cierpi, a najczęściej jest zmuszony do odgrywania roli tego silnego i wspierającego.

Świetny tekst! :) Pojazd blinowy o napędzie śmietanowo-spalinowym podbił moje serce! Podobały mi się szyderskie porównania i przerysowane elementy. Do pełni heheszkowości zabrakło mi ogólnej satyry w tekście. Trudno to opisać, ale są takie teksty, które budują napięcie kolejnymi żartami, układającymi się w większą całość i przez bite 3 strony płaczesz ze śmiechu. Ten styl ma potencjał na własnie coś takiego :) 

 

Podobnie jak przednim czytelnikom na początku trudno mi było zrozumieć kim dokładnie jest główny bohater. Przez chwilę miałam wrażenie, że to może jest nawet z perspektywy psa.

 

Odnośnie błędów stylistycznych to za dużo się nie wypowiem. Zdania są długie i z jednej strony pasuje to do stylu tekstu, ale czasami musiałam przeczytać je dwa razy, żeby zrozumieć. 

 

Niespójność:

z której powinien widzieć swój samochód, zauważył że zamiast mercedesa a-klasy, wcale nieufundowanego z piramidy finansowej, w jego miejscu wisi czarna dziura.

znalazłby stopę bez właściciela, w bardzo drogim, sportowym bucie, leżącą obok mercedesa a-klasy,

To ostatecznie mercedes został “zjedzony” czy nie?

Tekst mi się spodobał szczególnie, że od połowy obawiałam się, że właśnie zamiana na sowę będzie głównym motywem. Cieszę się, że tak się nie stało :). Mam nieodparte wrażenie, że znajomość mitologii, której nie posiadam, zdecydowanie uprzyjemnia czytanie.

Gdy zostały opisanie perypetie Hadesa i jego nadworne problemy, od razu skojarzyło mi się to z całkiem przyjemnym anime: Hoozuki no Reitetsu, które właśnie o tym opowiada.

@Marcin Robert

Jeśli miałaby zostać stworzona przez ludzi, to w jakim celu (i ile by to kosztowało)?

Nie sądzę by był za tym jakiś konkretny cel, podobnie jak z lotami na Marsa. Znajdą się opinie, że są marnotrawieniem pieniędzy jak również, że są niezbędne dla ludzkości.

Podobnie z AI, która miałaby imitować człowieka, jest dla niej tyle zastosowań co i dla ludzi, ale już z założeń przewyższa człowieka chociażby ze względu na zdolności zapamiętywania. Z jednej strony po co ją tworzyć jak można po prostu mieć więcej ludzi, z drugiej jak już będzie to stanie się niezbędna (moim zdaniem).

 

Jeśli miałaby wyewoluować samoistnie, to jak mogłaby to zrobić bez ciała biologicznego (odpowiedzialnego m. in. za pojawianie się typowych dla człowieka emocji)?

Moim zdaniem jej ewolucja przede wszystkim byłaby na poziomie kodu źródłowego i modelu do uczenia. Jak dla mnie nie jest to gorszy typ rozwoju niż ten z ciałem, on jest inny. AI żyje w świecie cyfrowym i tam ewoluuje. 

 

a my będziemy musieli uwierzyć w jej istnienie, tym bardziej, że mechaniczne ciało zawierające tę SI będzie potrafiło w pełni wyrażać ludzkie emocje, jak na przykład w filmie “Ja, robot”.

Myślę, że trudno jest i będzie zaakceptować sztuczną inteligencję, ze względu na to, że sami (jako społeczeństwo) nie jesteśmy w stanie stwierdzić co jest prawdziwą emocją a co nie. Przykładowo osobom ze spektrum autyzmu bardzo trudno jest wyrażać emocje, czy to czyni ich mniej ludzkimi? Z drugiej strony wiadomo, że zwierzęta potrafią okazywać emocje, ale nie traktujemy je jako "inteligentne" i bestialsko mordujemy, bo to przecież "tylko" mięso.

 

To jak ludzie będą sobie tłumaczyli AI będzie w dużej mierze zależało od ich podejścia. W nie tak dawnych czasach ludzie odczłowieczali innych ludzi by móc z czystym sumieniem ich zabijać jako "tych gorszych". Nawet gdyby AI była uważana przez naukowców jako "doskonała imitacja" i "potrafiąca odczuwać", to zawsze znajdą się osoby, które w to nie uwierzą.

 

Jeśli chodzi o imitację człowieka to też w filmie "Ex machina" (pomijając, że większość filmu mi nie przypadła do gustu) była bardzo dobrze pokazana manipulacja maszyny człowiekiem. Udawanie wszystkiego, aby tylko osiągnąć swój cel. Na końcu widź mógł sobie zadać pytanie, czy to co mówiła, to jakie emocje wyrażała było farsą? Czy może odczuwała je, ale chęć ucieczki była silniejsza?

 

@NoWhereMan

 

Dzięki za linki! Nie mogłam się na początku tu trochę odnaleźć i z pisaniem na poważnie też dopiero zaczynam, więc z pewnością skorzystam z rad! :) 

@Tarnina

Pierworodny naszego gatunku narodził się

Wiesz, tylko teraz masz powtórzenie.

Ha! przy poprawianiu zauważyłam, że miałabym powtórzenie i poprawiłam zawczasu! :) Tylko raz używam tego słowa, a później wspominam o nim jako "odchodziła od zmysłów po stracie dziecka."

 

Konkretnie myślałam o "Astro Boy", ale jest ich legion.

… .wait.. what.. … .okay.. coś widzę, że nadal dużo mam do nadrobienia :D 

 

Zrób z nimi tak

Hehehe z pewnością! Jakoś przed wczoraj myślałam, że zejdę, jak na portalu prasowym "dziennikarz" w jednym artykule nie mógł się zdecydować czy czy pisząc o dawczyni macicy używać formy "dawca" czy "dawczyni", więc stosował te formy naprzemiennie. W tekście, który nawet nie miał czterech akapitów. Oczy mi krwawiły.

 

Morfeusz oceniający powiew świeżości i nowatorskości w opowiadaniu.

MADE MY DAY :D

Zapewniam że przy następnej próbie profanacji fabuły Matrixa będzie mnie prześladował :D 

 

Jeju, no dobra, ja też puszczam na smoka pannę o imieniu Mira, więc nie mogę się czepiać :P

nie zmieniłabym gdyby to dla mnie nie zaczęło brzmieć tak trochę… dziwnie i nieswojo.

 

DOCTOR: But you evolve too, Light.

z Doktorem nie mogę się nie zgodzić… Moje uwielbienie do nie kontynuowania gatunku ludzkiego wzięło górę nad bardziej przemyślanym zakończeniem. 

Z fabuł o ewolucji AI to jestem zauroczona filmem Her (2013), który szczególnie przy końcówce znakomicie pokazał z czym mogłaby się mierzyć AI gdyby miała związek z człowiekiem.

 

 

@regulatorzy

Mam wrażenie, że miałaś na myśli babkę z piasku, albowiem babka piaskowa to rodzaj ciasta, a także gatunek ryby oraz gatunek rośliny.

Tak, miałam na myśli babkę z piasku :)

 

Pozostałe błędy również poprawiłam, dzięki za ich wskazanie! :)

@Tarnina

"Dzieje" to raczej zapis historii. Reszta akapitu wręcz słodka.

zamienione na "W ciemnych czasach uczono nas"

 

“Uznany za pierwszego z nas narodził się”

Nienaturalne.

Zamienione "Pierworodny naszego gatunku narodził się"

Było takie anime. Twoja narratorka ma swój, trochę dziwny, ale indywidualny ton – plus.

hmmm takiego dokładnie ( z dzieckiem robotem) nie kojarzę. Pamiętasz jak się nazywało?

Z anime gdzie są roboty na pocieszenie dla ludzi po stracie to znam tylko HAL które z całego serducha polecam, chociażby ze względu na wizualną perfekcję: trailer.

 

z powodzeniem wlała dane w bazę

Hę? Wcześniej nie było baz danych? I strasznie wydumane określenie.

Racja… Dodałam szerszy opis, bo tu nie o dane tak naprawdę chodziło…. 

"Żona zdołała nauczyć czegoś istotę, która miała tylko zbierać dane o zdrowiu matki i sprawiać jej radość. Traf chciał, że najbardziej matka cieszyła się z jego postępów."

 

Ten natomiast dokonał dalszego rozwoju

Nie można dokonać cudzego rozwoju, tylko własnego (i wtedy też źle to brzmi).

Zmieniłam całe zdanie, dodając ponownie trochę więcej informacji. 

"Ten natomiast zafascynowany jego strukturą wziął go pod swoje skrzydła, dając nie tylko więcej mocy obliczeniowej, ale też sztab ekspertów od sztucznej inteligencji i optymalizacji."

 

Jedyną wartością była miara informacji przekazana do Sieci – zaakceptowana przez nią jako nowa.

Dziwnie to brzmi – to miara była zaakceptowana? I nie da się takiego "testu" przeprowadzić, testy są jednorazowe, a to się mierzy przez całe życie, nie?

 

Miara zmienione na ilość.

Jeśli chodzi o samo słowo "test" to niestety bym przy nim obstawiała. W moim świecie ten test miał być właśnie "jednorazowy", jedno podejście na człowieka. Jedna próba, która decydowała o twoim całym dalszym życiu. Tak żeby, ktoś jak już podchodził do niego to był pewny, że to co chce jej przekazać jest wartościowe.

W 100% się zgadzam, że taki test byłby niesprawiedliwy, takie jest jego założenie. 

 

Coraz mniej wiedzieli jako jednostki. Mieli podobne wspomnienia, podobne marzenia,

Jako jednostki, czy jako kolektyw?

hmm.. usunęłam to zdanie z jednostkami, właściwie jest powtórzeniem.

 

Broń jest singularis tantum.

"Ten uczuć" gdy myślisz, że prawie 30 lat ekspozycji na język polski jest wystarczające, by poprawnie odmienić słowa, a potem okazuje się, że no chyba jednak nie :D 

 

Ooj, mało oryginalne. I – Sieć to Twoja AI, czy Internet?

Tia… trochę oklepany schemat, pewnie to zmienię, choć z drugiej strony patrząc na dzisiejszy świat to własnie taki scenariusz wydaje mi się to wielce prawdopodobny.

W tym kontekście "Sieć" to moja AI, do której ludzie mogli się podłączyć. Ona tworzyła im świat, łączyła z innymi i w takiej "symbiozie" uczyła się od ludzi.

Chcieli się tylko więcej od nich nauczyć, chcieli, by ludzie Alfa byli jeszcze czegoś warci.

A jak jedno z drugiego wynika?

To jest nawiązanie do tego testu, który nadawał człowiekowi wartość na podstawie ilości nowych danych. 

nad którym nie mieli żadnej władzy.

Kolejny problem filozoficzny.

Mam wrażenie, że stąpam po grząskim gruncie :D

Mary, Mary…

Imię zmienione! Na Marza (Od miesiąca Marca, nie od Mary)

Nie mam pojęcia, o co chodzi w tym akapicie. Zwrot o sto osiemdziesiąt stopni.

To jest opis poświęcenia, którego dokonała Marza. Dzięki niemu została patronem jednego z ludzi Beta. Całość ma być pierwszymi myślami nowo narodzonego człowieka Beta, dlatego dowiaduje się o wszystkim, również o tym jak się nazywa i czemu akurat tak a nie inaczej. 

 

aby uczyć się o ewolucji

A co ewoluuje?

Zwierzęta, rośliny, takie tam, wszystko inne oprócz homosapiens, bo oni już nudni się zrobili :)

 

Odłączyła się od przepływu…

Tego akapitu też nie rozumiem. Bardzo filmowy, ale poza tym – hę?

Hehe, no coś było… chyba nawet w 300, albo gladiatorze, czymś takim pompatycznym.

W tym chodziło o to, że jej inicjalizacja się zakończyła, wie już wszystko wie kim jest i co ma robić. To jedyny opis tego co się dzieje poza jej umysłem, dlatego go napisałam innym stylem i zakomentowałam. 

 

--------

 To rozumiem, ale uczucie nie łaskocze.

hmm… zmieniłam na zabawne. 

 

Hę? Przecież nie rozumujemy literami, najwyżej pojęciami (a i to nie wyłącznie). Poza tym logika – to jeszcze nie świadomość. Sama się wezmę za temat (karteluszki wiszą na moim sznurku i gapią się na mnie, wrr), to może ci to pokażę. Za dwa lata :)

Uwielbiam czytać na właśnie takie tematy, więc nie mogę się doczekać! :)

 

-------

Dzięki wielkie za tę lawinę uwag!!!<3 Tekst wygląda znacznie lepiej po nich! 

 

 

@Finkla

 

Ale tylko dziesięć miejsc to bardzo uboga paleta.

Racja!!! XD Zdecydowanie za mało!!!

 

Tak na marginesie, tak bardzo uwielbiam poziom przywiązania uwagi do szczegółów, jaki widzę tu w komentarzach, praktycznie pod każdym opowiadaniem! <3 

@Tarnina

 

Zanim zacznę – kim była "grupa docelowa" i dlaczego jej słuchasz? Bo nie wszystko można skrócić.

 

Z "grupa docelową" wiąże się mała historia…

Na moich studiach przedmiot Narzędzia Sztucznej Inteligencji prowadziła fascynująca i dosyć nieprzewidywalna wykładowczyni. Na koniec roku, kiedy każdy był przerażony natłokiem egzaminów dała studentom wybór: mogli albo samodzielnie napisać opowiadanie o sztucznej inteligencji albo egzamin. Warunek był jeden: opowiadanie miało jej się podobać. Podnosząc poprzeczkę zaznaczyła, że w jej karierze nie to że mało "te informatyki" przesyłają jej opowiadań, to jeszcze mniej przypada jej do gustu.

Dla mnie wybór był prosty, zabrałam się za pisanie. W mniej więcej połowie dziesiątej strony z rozplanowanych może ze trzydziestu, poszłam do niej na konsultacje i wtedy usłyszałam wyrok. Wykładowczyni powiedziała, że opowiadanie ma być krótkie: maksymalnie dwie strony A4, dłuższych nie przyjmie.

Lekko przybita sięgnęłam po nożyczki (czyt.backspace) i tego rezultat widać powyżej.

To było kilka lat temu, czasy studenckie mam dawno za sobą… Zdecydowałam dopiero teraz opublikować to opowiadanie, ponieważ staram się wrócić do pisania, a ten tekst nadal wydaje mi się w miarę reprezentatywny dla mojego stylu więc chciałam dowiedzieć się co muszę dopracować by lepiej się czytało.

PS. Byłam przeszczęśliwa zbierając wpis do indeksu, gdy inni pisali egzamin. Tekst "przypadł do gustu".

 

-----------

 

Nie zabijaj mi Chabrów.

To nawiązuje do "Dlaczego się zgłosiłaś? Przecież mieli zabrać Chaberie" Główna bohaterka ratuje swoją siostrę od eksperymentów, zgłaszając się zamiast niej. Teraz to zbyt mocno pachnie mi Kosogłosem, więc nie dodałabym tego wcale.

Zmieniłam na Różę – takie imię istnieje. 

Ogólnie ten cały fragment na początku czyli:

"Widzę to… Czuję…

Ciszę, bo usta mam zamknięte.

Nie zabijaj mi Chabrów."

To miały być ostatnie myśli bohaterki umierającej od przepalenia zwojów. Widziała ona siebie w kamerach, umierającą, ale nie krzyczącą. Jej ostatnią myślą było to by nie zabijali jej siostry.

 

(Gdy po prostu, "zaaplikowałam" uwagę na tekst to już nie wspominam tego poniżej, bo ten komentarz już i tak jest zdecydowanie za długi…)

-------

 uczucie, wręcz łaskoczące

Moje mało trafne porównanie uczucia coś w stylu znalezienia czegoś starego i zapomnianego. Na przykład gdy go bierzesz w ręce swój stary notatnik: lekko się uśmiechasz i dokładnie wiesz co jest w środku i przed oczami masz wspomnienia z tamtych chwil, mimo, że jeszcze 10 sek temu "na zawołanie" nie przypomniałabyś sobie nic.

łaskoczące: bo się trochę z tego cieszysz… uughh… 

 

polecam do wyguglania młyn Leibnitza

woaahhh nie znałam tego, dzięki! Niestety, dla mojej oryginalnej koncepcji, jest to bardzo dobry argument… 

Hmm. Chciałabym pomyśleć, że w świecie AI matka to nauczycielka, ale nie jestem pewna, czy o to Ci chodziło.

tak, dokładnie o to mi chodziło. W tym świecie jej "teoria" dała podwaliny tej AI.

Nienaturalne – ale "abstrahując" byłoby jeszcze dużo gorsze. Może przeformułuj zdanie?

Zmieniłam na "Pomijając to, że może być zima, że może być ciemno, że mogłaby być sucha"

Komputer nie rozumuje i nie wie, ponieważ nie jest świadomy, nie ma punktu odniesienia ani intencjonalności. Sam mechanizm nie wystarczy, żeby one powstały – gwoli uczciwości muszę wspomnieć, że według niektórych wystarczy.

Właśnie koncepcję "świadomości" chciałam podważyć w opowiadaniu, że rozumowanie w bitach niczym się nie różni od naszego rozumowania w literach. Kompletnie podrzuciłam rozważania czy to "filozoficznie" ma sens czy nie, skupiając się na tym do czego może doprowadzić AI, która "uwielbia" (ze względu na swoje początkowe zaprogramowanie) się uczyć nowych rzeczy, ciągle szuka nowych bodźców… Co ostatecznie doprowadza do mojego ulubionego motywu zagłady gatunku ludzkiego <3


To fachowe określenie?

 

Nie, "baza nienaruszalna" została wymyślona przeze mnie jako koncept czegoś czego a AI czego nie mogą się pozbyć, nadpisać.  

 

 CDN.

@Finkla

Dziękuję za opinię! Postaram się to przekuć to w coś dłuższego i ciekawszego! :)

Racja, kolory są zapisywane przy pomocy systemów, które opisałaś, ale w ostateczności wszystko na dysku jest kodowane na bitach: zerach i jedynkach, to do nich nawiązywałam. Z drugiej strony zgadzam się, że większą konsekwencją byłoby trzymać się kolorów i ich zapisów, poprawione! 

 

Podoba mi się relacja tytułu do całości opowiadania, że każdy oddech jest wyliczany i kalkulowany, jak w matematyce. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że właśnie "kalkulacja" czy coś podobnego, byłoby trafniejszym sformułowaniem, ale z drugiej strony matematyka jest bardziej ogólnym, neutralnym słowem, więc ostatecznie "matematyka" jest lepsza. Głównie dlatego, że nie nastawia czytelnika, że to własnie o zabieranie oddechu chodzi, gdy słupki się nie zgadzają.

 

Sama fabuła też oryginalna i dystopijna. Styl też niczego sobie, dobre prowadzenie czytelnika przez męki bohatera :)

 

Kilka uwag:

Sporo przecinków brakowało w całości. 

Chcesz żeby każda komórka (rozumie pani, uogólnienie) dostała swój równy przydział bo w ostatecznym rozrachunku i tak po dłuższym czasie w tym stanie następują rozmaite nieodwracalne uszkodzenia mózgu.

W uproszczeniu:

Chcesz coś zrobić, bo w ostateczności i tak będą uszkodzenia mózgu. (?)

Jak dla mnie, można by to zamienić na coś w stylu: Chcesz żeby każda komórka (rozumie pani, uogólnienie) dostała swój równy przydział, by odwlec to co nieuniknione <bla bla> uszkodzenia mózgu.

Chodzi o to, żeby zachować składnię, że robisz ten równy podział tlenu po coś.

 

zakładając że „ja”to świadomość

Te wtrącenie jest zbędne, ponieważ chwilę wcześniej mówisz o sobie i o ciele ("a ciało stopniowo dawało mi do zrozumienia"), więc wiadomo, że Ty i ciało dwa różne "byty".

 

a ja nie miałem już siły wstać

Nie zauważyłam, żeby bohater upadł na kolana wcześniej, jest tylko wzmianka "że nie zatrzymam się nawet jeśli resztę drogi będę musiał iść na czworakach a potem pełznąć" ale nic o tym, że bohater upadł.

 

Czasami są napisane teksty do “pani” w nawiasach, a czasami bez nich, od nowego akapitu, a innym razem wtrącenia, każdy z nich jest według mnie poprawny jeśli tylko w całym opowiadaniu jest konsystencja. Zawsze się używa tego samego.

 

Po przeczytaniu całości:

Kiedyś miałem wypadek, w trakcie którego opiłek szkła wbił się w moją opłucną, więc wiem jak dobrze sprawują się nanokontrolery w tym przypadku.

Więc… ostatecznie to nie opiłek go dusił, a nanokontroler, bo on nie płacił rachunków. Te zdanie jest trochę mylące, to było celowe?

 

Nie załapałam celu całego opowiadania tego "pani", czy on opowiedział to wszystko by się zapytać po co oni to nagrywają "i zobaczyłem że w rogu przy suficie jest kamera. I tego też nie rozumiem, po co była ta cała scenka?"

Zabrakło mi opisu jakiej reakcji spodziewał się bohater, co chciał uzyskać?

poradę prawną w kwestiach nanokontroli.

I pan jeszcze chce swego?

no dobrze… ale zastanawia mnie co dokładnie? Bo bohater nie kwestionuje słuszności zabrania mu tlenu…

@Blacktom Dziękuję za opinię! Racja… Wyszedł z tego tylko opis świata… Chciałam to ująć jako pierwsze po narodzinach myśli i informacje, które otrzymuje Sztuczna Inteligencja (Człowiek Beta). Nie jestem do końca pewna czy dało się to wyczuć. Pewnie jakiś opis na około (co się dzieje wokoło, a nie tylko w “głowie”) by temu pomógł…. Pozdrawiam!

 

@thargone dziękuję za wskazanie błędów! Już je poprawiłam w tekście :) Dzięki również za miłe słowa, nad samym stylem jeszcze pracuję, bo zdecydowanie łatwiej mi przychodzi pisanie opisów i "snucie opowieści" niż dialogi i interakcje między bohaterami… Z pewnością wrócę do napisania całości! Co prawda, fabuła będzie zmierzała już w opisanym (/zaspojlerowanym) kierunku, bo jakby nie patrzeć ten szort, mimo że króciutki, to jest skończoną opowieścią.

 

@Werwena Jak już wspomniałam powyżej zgadzam się, że opisanie całego świata w 7k znaków nie wyszło na dobre opowieści. Zdecydowanie nad nim popracuję i stworzę fabułę do całości, nawet jeśli tylko dla siebie :) Chociaż “grupy docelowe” mają ten znaczący plus, że stawiają konkretny i motywujący termin… 

 

@Deirdriu Dziękuję za opinię! Postaram się na pewno. Myślałam nad opisaniem losów kilku postaci z kluczowych "epok" zaprezentowanego świata… Zobaczymy, może coś z tego wyjdzie :)

Bardzo przypadły mi do gustu metafory w części ze snem, szczególnie “wypruwanie żył”, ale nie zrozumiałam znaczenia pszczół. Wywarło na mnie duże wrażenie, to że ojciec z początku nie zauważył dziewczynki w pokoju…

Jak dla mnie, to że to był sen mnie nie zawiodło, bo przecież bohater wybudził się do swojego osobistego koszmaru, prawda? ;) 

 

 

off top:

Ostatnio czytałam świetną książkę, którą gorąco polecam, jeśli ktoś chciałby nabrać perspektywy w tym temacie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/302789/mamy-z-innej-planety-historie-kobiet-ktore-urodzily-niepelnosprawne-dziecko . Wbrew pozorom to nie żadne użalanie się nad sobą i “darmo daj bo mam chorom curke”, a raczej próba pokazania etapów żałoby po narodzeniu dziecka z niepełnosprawnością i co w relacjach ze społeczeństwem tak na prawdę boli takie rodziny.

 

Nowa Fantastyka