Profil użytkownika


komentarze: 14, w dziale opowiadań: 14, opowiadania: 11

Ostatnie sto komentarzy

Nie jest to może najważniejsza uwaga, jaką możesz otrzymać, lecz wymyślając tytuł opowiadania fantasy, może nie zrzynaj go od najlepszego polskiego pisarza fantasy? 

Poza tym, Twoje opowiadanie jest poprawne, lecz bez cienia polotu, tudzież oryginalności. Konfrontacja z antagonistą jest pozbawiona napięcia, gdyż ani nie zależy nam na życiu bohaterów, ani na śmierci ich przeciwnika. Świat to po prostu typowa sztampa fantasy, prosto z „Generic Fantasy Starter Pack”, co może nie razić niektórych, lecz dla mnie jest wyjątkowo irytujące, gdyż ubolewam nad tym, że gatunek obiecujący, samą nazwą, oddanie się fantazji, jest najbardziej zastałym i pozbawionym oryginalności ze wszystkich, może poza harlequinami. I jest to rezultat autorów jak Ty, pozwalających zniewolić się oklepanym schematom, zamiast użyć wyobraźni.

Witamy wśród żywych :D Przez tak długą przerwę bałam się już, że zaprzestałeś dalszych publikacji. 

Niestety jest dość chaotycznie w tym rozdziale, ponieważ masz fragmenty, gdy wznosisz się na niesamowity poziom, lepszy niż niejeden wydany pisarz (moment gdy Scorn przysypia jest opisany genialnie, a jego marzenia o domu czytałam po kilka razy, tak mi się spodobał ten fragment), ale jednocześnie czasem wszystko jest takie nijakie, jakbyś jedynie starał się połączyć jakimś spoiwem te lepsze sceny. Natomiast dialogi dalej są Twoją mocną stroną. Faktycznie Scorn w każdym z nich sprawia wrażenie Wagnerowskiej postaci, a nie kogoś wrażliwego i empatycznego, jest to jednak trochę wytłumaczone w jego myślach o maskach i personach. 

Rozdział sprawia wrażenie mostu między aktami, gdzie kończymy wstęp i zaczynamy widzieć dokąd zmierza akcja, co sprawia że wybaczam jednak te wady i liczę na to, że dalej będzie już tylko mnóstwo genialnych fragmentów, a jak najmniej zapchajdziur.

 

PS

Nie chcę Cię martwić, ale z tego co pamiętam, w serii o Meekhanie cesarz także miał Pierwszych, jako najbliższych doradców xD

Fakt, że to fragment, to akurat najmniejszy problem. Ja sama śledzę je z większym zainteresowaniem, niż szorty, czy opowiadania, gdyż to trochę jakby brać udział w zbiorowym pisaniu książki i przypominają się cudowne miesiące nad „Harry Potter and Methods of Rationality”. Jednakże tutaj nie wydaje się, byś miał nawet pomysł godny przelewania na papier, gdyż historia nie buduje napięcia, zaczyna się niepotrzebnie in medias res, dialogi są sztywne i pozbawione charakteru, a sama fabuła nie zachęca do dalszej lektury. Nikt nie będzie przejmował się zagrożeniem życia bohaterów, względem których niczego nie czujemy, czy których po prostu nie znamy. Przedstaw ich nam, przekonaj czemu mamy im kibicować, tudzież czemu mamy liczyć na ich rychły i brutalny zgon. Problemy techniczne są zatem najmniejszymi, jakie przed Tobą się znajdują. 

Nie będę specjalnie odkrywcza, dołączając się do zarzutu, że krew na ogonie niespecjalnie pasuje do potwora, który odpowiada tak łagodnie na pytanie dziecka, w dodatku ze łzami w oczach, oraz unikając wzroku dziecka. Niemniej jednak sam pomysł ciekawy, tylko zdecyduj w którą stronę chcesz z nim pójść, gdyż obecnie jest trochę w rozkroku między „Potwory i Spółka”, a „Obcym”. 

Poziom samozadowolenia i wywyższania w ostatnim wywiadzie był tak astronomiczny, że byłam gotowa na scenę, gdzie rozmówca zaczyna wąchać własne pierdy, tudzież okazuje się Elonem Muskiem. Potencjalnie oba.

Bardzo mocny rozdział, a jednocześnie dobra charakterystyka postaci, wyraźnie zarysowane obie sylwetki. Nie wiem czy do tego zmierzasz, ale podoba mi się, że książę atakowanego kraju nie jest jakimś geniuszem wybranym przez bogów, jak w Diunie czy 90% fantasy/sf, tylko odciętym od świata snobem. „Ratunek” przychodzi nie od rodziny królewskiej, a od okrutnych i bezwzględnych ludzi, jak Zartar tutaj. Bardzo w stylu Richelieu, Spieranskiego, czy Littlefingera. Świetna jest także metafora wyścigu szczurów, gdzie ludzie z nizin nasyłani są na siebie, by mordować siebie nawzajem, a nie walczyć z tymi, którzy odpowiadają za taki stan rzeczy.  

Też chciałabym wiedzieć coś więcej o tym bladym mordercy, gdyż wydaje się bardzo interesującą postacią. Czy to próba podlizania się pod ekranizację Netflixa poprzez wrzucenie osoby trans? ;)

Jestem też ciekawa, o ile dłuższe były te dialogi przed uwagami jakie dostałeś od DHBW ;P

Multiwersum to generalnie ciekawy koncept, tym bardziej gdy jest połączony z bohaterem wykazującym się empatią i troską, a nie tylko tradycyjnym dla sf nihilizmem, jednakże szkoda, że tak krótko. To nawet nie „szort”, a „blurb” na tyle okładki, który ma zachęcić czytelnika do lektury. Uznaj mnie zatem za zachęconą; teraz poproszę o resztę.

Skoro dostałam podziękowania we wstępie, to wypada się wypowiedzieć :D Więc tak: czytałam trochę od niechcenia, przy porannej herbacie i nawet sama nie wiem, kiedy się wciągnęłam, zapominając o wszystkim wokół. Ocenę języka i ortografii zostawiam specom, ale fabularnie jest całkiem cool. Dobrze dozujesz informacje o settingu, bo dowiadujemy się na tyle, by wzbudzić zainteresowanie i poruszyć wyobraźnię, ale bez przytłaczania tzw. lore dumpami. Czekam na resztę :)

Oh boy. Wolałam przeprosić na start, żeby pokazać brak złych intencji i złagodzić późniejsze słowa. Czuję się też zobowiązana zrobić to ponownie i przeprosić już teraz, jeśli urażę Cię swoją dalszą polemiką.

Zaś moja definicja głębokiego pisania o wojnie? Chociażby cokolwiek Swietłany Aleksijewicz. Wiele z pozycji wydawnictwa Czarne, czy też „Wszystkie wojny Lary”. Cokolwiek napisanego przez kogoś, kto był na wojnie, lub rozmawiał z ludźmi którzy jej doświadczyli. W niemal każdym innym wypadku będzie to płytkie i skierowane tylko do innych ludzi, którzy nie wiedzą czym jest wojna, ale bardzo chcą się drapać po brodach i mówić jaka to wojna jest zła, lub prawić inne banały, głoszone z komfortu swoich bezpiecznych domów. A jeśli nie wiesz, w jaki sposób wojna może być dziwna, czy jak pozytywne uczucia potrafi wyzwolić w niektórych jej ofiarach, to ewidentnie nie spędziłeś zbyt wiele czasu na granicy, czy na dworcach, gdzie przyjeżdżali uchodźcy. Chciałeś tylko o nich napisać, bazując na tym co zobaczyłeś poprzez wąską perspektywę oferowaną przez media. Wyszedł zatem bardzo medialny obrazek, w stylu Hollywood i stąd moje określenie Oscar-bait.

Przepraszam, lecz sądzę że małe słowo krytyki Cię nie urazi, wobec tak licznych pochwał jakie otrzymałeś.  Osobiście uważam bowiem, że pisanie w taki sposób o wojnie jest trochę płytkie. Jak film studentki szkoły filmowej, w którym smutna pani chodzi po czarno-białym mieście i jest bardzo smutna, a widz ma kiwać głową, drapać się w zadumie po brodzie i mówić „oj tak, wojna zła”. Tym bardziej gdy wojna naprawdę toczy się tuż za granicą i słuchając opowieści ludzi, którzy przed nią uciekają ma się dużo straszniejszy, ale także dużo dziwniejszy i dużo bardziej ambiwalentny obraz wojny. Może gdyby to było fantasy czy sf, to płytkość byłaby wskazana, lecz tak wydaje się trochę zbyt jak tzw. Oscar-bait. Przepraszam jeśli zabrzmiało to obraźliwie.

Mam rozumieć, że to druga strona konfliktu i antagoniści bohaterów pierwszego rozdziału? Może jakoś to zaznacz, bo nie jest oczywiste. Poza tym, to dobre i oryginalne, fajny setting. Stylu nie mogę ocenić, ale jest na tyle znośny, by nie odwracać uwagi od fabuły swoją miernością, czyli good enough.

Właśnie o to chodzi, że nie za bardzo jest na co klikać, bo spam mailowy to pieśń lat minionych i naciągacze zdążyli wyewoluować w bardziej chytre formy. 

Fajny koncept, ale czy nigeryjski książe, to nie przypadkiem numer z lat 90ych? Śmieszniej byłoby z bitcoin’ami, NFT, religią albo innym współczesnym scamem, ale to tylko moje zdanie. Może za bardzo lubię komplikować proste i dobre żarty xD

Nowa Fantastyka