- Opowiadanie: tomaszg - Dzieci

Dzieci

Tekst bez fantastyki, który po prostu musiał się pojawić. Pewne rzeczy są celowo przerysowane – miejmy nadzieję, że są tylko wymyśloną przeze mnie fikcją.

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Dzieci

Szkoła gminna w Pcimciu Dolnym

– Moniko, przedstaw nam swoje opowiadanie. – Wezwana do tablicy dziewczynka, przywódczyni klasowej paczki, wstała z triumfującą miną, i zaczęła czytać to, co pisała cały wieczór.

W pewnym momencie siedzący dwie ławki dalej Karol podniósł rękę, a pani uciszyła dziewczynkę i spytała chłopca:

– Co się stało?

– Bo ja muszę wyjść. Do łazienki.

– Idź. A ty Monika dokończysz potem.

 

***

 

– Dureń! Dureń! Zezowaty król! – Trzy dziewczynki szły drogą za chłopcem z tornistrem, i po cichu naśmiewały się z jego ułomności, a w pewnym momencie Monika zdobyła się na śmiałość, i lekko kopnęła go w tyłek.

– Ałaaaa! – Chłopiec złapał się za siedzenie, i zaczął uciekać, postanawiając, że następnym razem pokaże im, gdzie raki zimują.

 

***

 

– Gdzie są moje buty? – Monika nie wiedziała, co zrobić, gdy stwierdziła brak części swoich rzeczy po powrocie z przerwy.

– Monia. Zobacz tam za okno. To nie twój?

Dziewczynka doskoczyła do okna sali lekcyjnej, i wyjrzała na dół, gdzie starsi koledzy właśnie podpalali jej ulubiony worek w misie.

– TO TY! – Jej ognista natura dała o sobie znać, a ona sama podbiegła do Karola i zaczęła go okładać pięściami.

 

***

 

– Dzieci się bawią. – Gruby mężczyzna poprawił krawat i wzruszył ramionami, patrząc na ściany gabinetu dyrektorki szkoły.

– Pana córka prześladuje mojego syna, i naśmiewa się z niego.

– Pani przesadza. A nawet jeśli, to niech sami załatwią to między sobą. Tylko tak można nauczyć się prawdziwej charyzmy i siły. – Lokalny polityk spojrzał z wyższością na skromną kasjerkę z lokalnego sklepu.

– Ale to nękanie.

– To proszę podać nas do sądu. Na pewno dostanie pani swoją sprawiedliwość.

 

Dom Moniki

– Tato, tato, a kupisz mi samochód na urodziny?

– Oczywiście kochanie.

– Tato, tato, a oni się ze mnie śmieją.

– Kochanie, już niedługo. Już niedługo.

 

Wiele lat później

– Dzisiaj jesteśmy z wizytą w niewielkiej miejscowości, gdzie właśnie z pompą otwarto lokalną fabryczkę spinaczy do bielizny. Co nam pani może powiedzieć?

– Zbawiciel! Ludziom pracę daje! Normalnie zbawiciel.

– A pan? Co pan powie? – Reporter podszedł do drugiego pracownika.

– Widzi pani tamte budynki? Tam była księgarnia, pralnia i mała kawiarnia. Facet wszystkich wykupił i pozamykał. I teraz ludzie muszą pracować u niego za psie grosze. Pieprzony prywaciarz. Tfu.

 

W innym miejscu kraju

– W dzisiejszej audycji witamy pana Karola, który zdecydował się zainwestować w podupadające miasteczko w środkowej Polsce. Jest on autorem kilku znanych książek. Co może pan o sobie powiedzieć? I o sukcesie?

– Nigdy nie zrezygnowałem z marzeń, i nie załamałem się pod atakami karierowiczów. Tydzień temu byłem w mojej rodzinnej miejscowości, gdzie zainwestowałem w lokalną bibliotekę. Spotkałem tam kogoś. Dziewczyna siedziała na schodach kościoła. Wydała mi się znajoma. Spojrzałem na nią, ona na mnie. Uciekła ze wzrokiem. Wtedy zrozumiałem. Chodziliśmy kiedyś do jednej klasy. Była całkiem zdolna i ładna. W tamtym czasie dostawała wszystko od życia. Żyła na kredyt, za pieniądze tatusia, a ja miałem chorego ojca, i matkę, która pracowała po godzinach, ledwo wiążąc koniec z końcem. Próbowałem im pomóc, a po nocach uczyłem się ciężko. Jej ojciec miał wypadek, ona sama wpadła w alkoholizm i narkotyki. Skończyły się imprezy, nie było pieniędzy, opuściły ją fałszywe koleżanki. Teraz nie ma żadnego wykształcenia, a energia, którą krzywdziła innych, krąży wokół niej. Ale ja nie mam żadnego żalu. Dałem jej pieniądze i zaprowadziłem do moich starych znajomych, którzy potrzebują ludzi do pracy w polu. Od niej zależy, czy chce być dobra, czy nie.

– Niezwykła historia.

– Niezwykła. Takie są nasze małe ojczyzny. Szkoda, że pewne rzeczy zobaczyć można dopiero z boku.

– A nie uważa pan, że dużo możemy się od nich nauczyć?

– Na pewno niektóre są nieskalane złem zachodniego świata. Inna sprawa, że wszystko w nich zatrzymało się wiele lat temu. Świat w tym czasie poszedł do przodu, a one trwają tylko dlatego, bo nikt się nimi nie interesuje.

– Czyli nie mają nic do zaoferowania?

– Wójt popiera plebana, pleban miejscowego biznesmena, i tak dalej. Od lat się nic się nie zmienia. Wilki biznesu podzieliły między sobą wpływy, i odcinają kupony. Wiele z sukcesów jest sztucznie napompowanych, a ludzie prawdziwie utalentowani, albo po prostu inni, są często wykluczeni.

– A to nie jest tak, że ci ludzie są niepoważni i próbują szkalować poważnych obywateli z licznymi zasługami?

– Pani redaktor, jeśli ktoś robi wszystko dobrze, to bez problemu się obroni. Inna sprawa, że nie można być pierwszym całe życie, po prostu nie można. Powiedzmy szczerze. Wiele z tych rozgrywek dotyczy tylko i wyłącznie utrzymania stołka.

– To nie ma żadnej nadziei dla takich miejsc?

– W niektórych przypadkach potrzebna jest zmiana pokolenia. A nadzieja jest zawsze. Na wycieczce prócz dziewczyny spotkałem swoją dawną nauczycielkę. Może nie zawsze rozumiała to, co mówię, ale to dzięki niej rozwinąłem swój obecny talent. Kobieta nawet teraz się nie poddaje, i przyznam, że w myślach widzę, jak siedzi w nocy przy słabym świetle i pracowicie poprawia błędy uczniów. Takich ludzi też mamy w małych ojczyznach. Oni robią pracę od postaw, budują, a nie cementują stagnację.

– I tym optymistycznym akcentem kończymy. Dziękuję za rozmowę.

– Dziękuję.

Koniec

Komentarze

Hmm… Mam wrażenie, że już czytałem ten tekst.

Domyślam się tożsamości autora, ale uszanuję jego niechęć do ujawniania się.

Napisane całkiem przyzwoicie, jak to u anonima zwykle jest. Nie rzuciło na kolana, ale też nie rzuciłem laptopem :) Jest jakaś historia, przesłanie proste i czytelne, tylko szkoda, że zgodnie z zapowiedzią – fantastyki brak. No ale trudno reklamować, skoro zostałem ostrzeżony :)

Pozdrawiam, czwartkowy dyżurny :)

Domyślam się tożsamości autora

Nietrudno się domyślić po stylu, przedmowie i zawartości ;-)

 

Przyjemnie się czytało :)

Przynoszę radość :)

Anonimie, tekst liczący niewiele ponad pięć tysięcy znaków to jeszcze nie opowiadanie. Bądź uprzejmy zmienić oznaczenie na SZORT.

Na tym portalu opowiadania zaczynają się do dziesięciu tysięcy znaków.

 

edycja

Tekst bez fantastyki, który po prostu musiał się pojawić.

Przeczytałam i zupełnie nie pojmuję, Anonimie, dlaczego uznałeś, że ten tekst musiał się pojawić, a jeszcze bardziej nie rozumiem, dlaczego akurat na tym portalu. :(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przeczytałam i nie bardzo widzę sens. Czasem mam wrażenie, że mi to trzeba jak krowie na rowie… Ale serio, o co tu chodzi? Czemu dziewczynka przerywa czytanie, bo chłopiec wychodzi do toalety, i ma "dokończyć później"? To nie może czytać po jego wyjściu? Co ma wynikać z tej historii – no bo chyba nie to, że rozpieszczane dzieciaki bogatych rodziców nie poradzą sobie w życiu, bo to byłoby naiwnością. Swoją drogą, takie wywyższanie się, jakie okazał koleś w rozmowie z redaktorką, było zwyczajnie niesmaczne.

deviantart.com/sil-vah

 

Witam, dyżurowo.

 

Uważam, że miejsce publikacji tego tekstu nie jest odpowiednie, choćby ze względu na brak fantastyki. Wg mnie tekst stoi bardziej społeczno-politycznymi przemyśleniami, a nie fabułą, nad czym ubolewam.

 

Pozdrawiam!

Che mi sento di morir

Poziom samozadowolenia i wywyższania w ostatnim wywiadzie był tak astronomiczny, że byłam gotowa na scenę, gdzie rozmówca zaczyna wąchać własne pierdy, tudzież okazuje się Elonem Muskiem. Potencjalnie oba.

Anonimie!

 

No, też nie rozumiem pojawienia się takiego tekstu na NF. ://

Gdyby pojawił się jakiś wątek fantastyczny… No ale trudno. Napisane okej, chociaż sam tekst jakoś bardzo na nogi nie powalił. No cóż, czasem bywa i tak.

Pozdrawiam dyżurowo!

Quidquid Latine dictum sit, altum videtur.

Hej, Tomaszug

Tekst bez fantastyki, który po prostu musiał się pojawić

Wyjaśnij, proszę, co znaczy, że musiał się pojawić.

– Co się stało?

– Bo ja muszę wyjść. Do łazienki.

– Idź. A ty Monika dokończysz potem.

Podzielam zdanie Silvy – dlaczego wyjście ucznia do toalety skutkuje przerwaniem odczytu.

Dziewczynka doskoczyła do okna sali lekcyjnej, i wyjrzała na dół, gdzie starsi koledzy właśnie podpalali jej ulubiony worek w misie.

– TO TY! – Jej ognista natura dała o sobie znać, a ona sama podbiegła do Karola i zaczęła go okładać pięściami.

Czyli Monika przezywa chłopca, a on z zemsty wraz z kolegami pali jej worek. I potem ojciec Moniki – dyrektor nie zwraca uwagi na skargi matki chłopca. Wiesz, wydaje mi się, że gdyby mojej córce ktoś spalił ulubiony worek, a ja byłbym na stanowisku dyrektora, to przynajmniej wezwałbym rodziców sprawców na poważną rozmowę. A tutaj urywasz, jakby nic się nie stało. Mało realistyczna scena, zabrakło w niej nawiązań.

 

Historia Karola brzmi jak moralitet i nie bardzo widzę powiązanie z resztą wywiadu.

– Na pewno niektóre są nieskalane złem zachodniego świata.

A jakież to straszne zło masz na myśli?

 

Rozumiem, że reszta tekstu może być odczytywana jako metafora naszej ostatniej awantury tu na portalu i stanowi zobrazowanie twoich poglądów na temat grup wpływów, starych użytkowników, którzy nie dają szans młodym i tak dalej. Twój tekst, twoja sprawa – nie mam nic przeciwko. Tylko co to ma wspólnego z resztą tekstu?

Napisane całkiem sprawnie, z bardzo charakterystycznym stylem.

Gdzieś po drodze zgubiłeś fantastykę ;)

Pozdrawiam

Zanaisie, pasowałoby, ale mam wrażenie, że Tomasz już kiedyś zaszczycił nas tym tekstem, a potem skatiował… Chyba że było to coś bardzo podobnego. Lub ja mam deja vu ;)

– Na pewno niektóre są nieskalane złem zachodniego świata.

 

A jakież to straszne zło masz na myśli?

 

Pewnie to była zręcznie ujęta frustracja faktem, że wioska nie dostała dotacji z Unii xD

deviantart.com/sil-vah

Chciałem też dodać, że sugestie fabularne Victorii92 bardzo dodałyby tekstu kolorytu i pchnęłyby go w stronę bizarro – jednym słowem: ciekawe, ciekawe! Tylko uważałbym na prawników Pana Elona, wymienianie go w tekście z imienia i nazwiska byłoby dość ryzykowną i potencjalnie niezwykle kosztowną przygodą…

Pewnie to była zręcznie ujęta frustracja faktem, że wioska nie dostała dotacji z Unii xD

Może też chodzić o takie paskudztwa jak równouprawnienie ;)

 

For truth, justice and American way! Czy coś tam. Bo się poczuwam. Tak jakby. I nie mam faktur. I też chodzi mi po głowie ten temat. Ale obiecuję wszem i wobec, że jeśli coś napiszę i skończę, to wrzucę pod własną firmą.

 wstała z triumfującą miną, i zaczęła czytać

Wstała z triumfalną miną i zaczęła czytać.

A ty Monika dokończysz potem.

A ty, Monika, dokończysz potem. Dooobra… szkoła była dawno, ale nie pamiętam, żeby cała klasa musiała czekać w napięciu tylko dlatego, że ktoś wyszedł do łazienki.

szły drogą za chłopcem z tornistrem, i po cichu naśmiewały się z jego ułomności

Bez przecinka. To jest "po cichu"?

Monika zdobyła się na śmiałość, i lekko kopnęła go w tyłek.

Bez przecinka. Kochany Anonimie, doceniam myśl, ale nie masz bladego pojęcia, o czym piszesz #triggeredSoTriggeredDammit

Lekko, kurna, kopnęła. Jaaaaaaaasne. Bo zdobyła się na śmiałość. Nie piszesz o całowaniu, wiesz? Końskie, kurna, zaloty. Pff.

– Ałaaaa! – Chłopiec złapał się za siedzenie, i zaczął uciekać, postanawiając, że następnym razem pokaże im, gdzie raki zimują.

Nierealistyczne, wręcz kreskówkowe.

gdy stwierdziła brak części swoich rzeczy

Sztywne, nienaturalne.

gdzie starsi koledzy właśnie podpalali jej ulubiony worek w misie

Czyli zemsta się dokonała. Czyli nie mamy kogo żałować.

Jej ognista natura dała o sobie znać

Co to znaczy? Zapewniasz mnie, ale o czym?

prześladuje mojego syna, i naśmiewa się

Tutaj rolę przecinka spełnia "i" – przecinek jest niepotrzebny.

A nawet jeśli, to niech sami załatwią to między sobą. Tylko tak można nauczyć się prawdziwej charyzmy i siły.

Taaaak. To akurat pamiętam. Niektórzy “dorośli” naprawdę byli tacy głupi tych parę lat temu. Ciekawe, czy dalej są…

Na pewno dostanie pani swoją sprawiedliwość.

 Anglicyzm.

Oczywiście kochanie.

Oczywiście, kochanie.

za psie grosze

Połączone dwa idiomy: za grosze; za psie pieniądze. Nie do końca rozumiem sens tej scenki?

zrezygnowałem z marzeń, i nie załamałem się pod atakami karierowiczów

Bez przecinka. Załamać można się pod naporem – ja napisałabym: nie załamały mnie ataki karierowiczów. Wiesz, nie chciałabym spotkać moich dawnych "kolegów". Ale ich nie wyzywam i nie nienawidzę. Niech sobie żyją, byle z dala ode mnie.

Uciekła ze wzrokiem.

Uciekła wzrokiem.

Żyła na kredyt, za pieniądze tatusia

Jak większość dzieci chyba…

uczyłem się ciężko

Błędna kolokacja. Uczyć się można pilnie.

energia, którą krzywdziła innych, krąży wokół niej

Nie ma fantastyki, co? :P A pokazać, jak innych krzywdziła, to już nie łaska…

Takie są nasze małe ojczyzny.

Brzmi to co najmniej… telewizyjnie.

Na pewno niektóre są nieskalane złem zachodniego świata.

Nie sil się na stylizację na Radio Maryja. A jak już się silisz, to może najpierw go posłuchaj. Całą wypowiedź jest dziwnie sztuczna, nienaturalna, pełna komunałów.

podzieliły między sobą wpływy, i odcinają kupony

Bez przecinka.

Wiele z sukcesów jest sztucznie napompowanych

?

ludzie prawdziwie utalentowani, albo po prostu inni, są często wykluczeni

A przynajmniej na to narzekają…

że ci ludzie są niepoważni i próbują szkalować poważnych obywateli z licznymi zasługami

Że, przepraszam, gruszka?

jeśli ktoś robi wszystko dobrze, to bez problemu się obroni

Ech. Nie, nie obroni się. Czas i przypadek rządzi wszystkim. Po prostu wypadałoby się chociaż starać.

Powiedzmy szczerze. Wiele z tych rozgrywek dotyczy tylko i wyłącznie utrzymania stołka.

Hę?

To nie ma żadnej nadziei dla takich miejsc?

Anglicyzm.

rozumiała to, co mówię

To, co mówiłem. To nie jest c.t.

przyznam, że w myślach widzę, jak siedzi w nocy przy słabym świetle i pracowicie poprawia błędy uczniów

Wielce dziewiętnastowieczne :P

Takich ludzi też mamy w małych ojczyznach.

Ludzie to ludzie.

Oni robią pracę od postaw

Oni pracują u podstaw.

 

 

Słuchaj, Anonimie. Nie maluj na kolanach – maluj dobrze. Widzę następujące możliwości:

1: wkurza Cię to samo, co mnie i pod wpływem tego wkurzu usiadłeś, napisałeś, wrzuciłeś spontanicznie. W takim razie – musisz pracować nad samokontrolą. Zanim coś zrobisz, policz do dwudziestu. Zanim coś wrzucisz na stronę, pozwól temu odleżeć. Nie masz obowiązku wrzucać wszystkiego, co napisałeś.

2: wkurza Cię to, że mnie (i niektórych innych) wkurza to, co nas wkurza. W związku z tym sparodiowałeś nasze poglądy, również spontanicznie. W tym przypadku ćwiczenie samokontroli też się przyda, ale poza tym – zadaj sobie, proszę, pytanie: dlaczego? Dlaczego Cię to wkurza? Zanalizuj problem.

3: z pełną premedytacją wpychasz kij w mrowisko. W takim przypadku prosiłabym, żebyś uprawiał takie rozrywki gdzie indziej.

 

Tekst nie świadczy o przemyśleniu żadnego problemu, przykro mi. Powodzenia na drugi raz.

 

I słowo od Douglasa Adamsa:

Nie macie do czynienia z tępymi kretynami, którzy walą w co popadnie, mają niskie czoła, świńskie oczka i nie potrafią o niczym porozmawiać! Jesteśmy dwoma inteligentnymi, wrażliwymi facetami, których pewnie polubilibyście, gdybyśmy się spotkali towarzysko! Nie włóczę się, strzelając dla zabawy do ludzi, żeby się potem przechwalać w podejrzanych spelunach dla kosmicznych włóczęgów jak niektórzy gliniarze, których mógłbym wymienić! Włóczę się, strzelając dla zabawy do ludzi, a potem wypłakuję się godzinami mojej dziewczynie!

I jeszcze:

 Może też chodzić o takie paskudztwa jak równouprawnienie ;)

Czasami to jednak nudni jesteście :P

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, chapeau bas!

To taki dydaktyzm pełną gębą. Czarno-biały, łopatologiczny i nieprzekonujący.

It's ok not to.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Cóż, scena otwierająca, w której dziewczynka nie może czytać, bo chłopiec musi iść do toalety… No, nie powala.

Jak rozumiem, przez całość historii rozgrywają się losy tej dwójki bohaterów, ale nie jest to przekonująca forma. Tekst jest pocięty na kawałki i sprawia wrażenie zbyt lekkostrawnego, pokazanego zbyt na tacy, bez jakiejkolwiek literackiej subtelności.

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Nowa Fantastyka