Profil użytkownika


komentarze: 25, w dziale opowiadań: 24, opowiadania: 17

Ostatnie sto komentarzy

Pod względem warsztatu literackiego utwór jest bez zarzutu: dojrzała konstrukcja zdań, odpowiedni dobór słów itd. Zastosowanie czasu teraźniejszego podkreśla nastrój powagi oraz wprowadza złudzenie realizmu wydarzeń.

Słowa zaczynające się wiekimi literami są charakterystyczne, jak mi się wydaje, dla prozy adresowanej do odbiorcy dziecięcego.

Co się tyczy fabuły, opowiadanie jest dość ubogie i właściwie stanowi rodzaj felietonu opisującego ostatnie dni umierającego chłopca. Nie zawiera także zaskakujących ani oryginalnych pomysłów.

Czytanie tego utworu to mozolny trud. Ciężko jest zrozumieć sens wielu zdań bez ich dwu- lub trzykrotnego przeczytania, np:
 
„Zadawał sobie te pytania od niedawna; zrozumiał, że starość i nadchodzący kres skłaniają go do relatywnie nieracjonalnych rozważań".
 
„To spokojne miejsce samotnego operatora dźwigni nie mogło należeć do niego przez kolejne lata."
 
A tego tego fragmentu za ch..ja nie mogę zrozumieć, chociaż czytałem go z pięć razy:
 
„Mimo to czuł się w pełni usprawiedliwiony, ponieważ według wszelkiej logiki wyznaczony koniec jego działań wiązał się z wątpliwościami, które chwiały podstawami Mechanizmu. Podważanie nieomylności i sprawiedliwości tego niepojętego boga, wydawało mu się naturalną konsekwencją, jeśli skazywał go on niemal na śmierć. Przypisano mu rolę w tym spektaklu, gdy nie był jeszcze świadom swojej egzystencji"
 
Są fragmenty, które mnie rozśmieszyły, np:

„Nie miał najmniejszej ochoty podnosić się z kanapy, parzyć kawy i sięgać po pustą paczkę po papierosach w nadziei odnalezienia choćby jednej zagubionej towarzyszki samotności.",
 
 „W takich chwilach lepiej ująć w dłonie skrzypce, zetknąć zużyty smyczek z jego rozstrojonymi strunami i niech te inne myśli, które szarpią wnętrzem poprzez melodie, rozejdą się po pokoju, niech dotykają każdego przedmiotu..." ? (nie zaczaiłem sensu, ale zdanie jest zabawne).
 
Sorry, ale do całości trudno mi się odnieść, bo po prostu nie jestem w stanie przebrnąć przez zawiłe konstrukcje gramatyczne.

Jesteś chyba rekordzistą Polski w nieznajomości interpunkcji. Jeśli chodzi o same przecinki, to naliczyłem czterdzieści trzy (43!) miejsca, gdzie albo nie postawiłeś tego znaku, albo postawiłeś go niepotrzebnie.
 
Sam już zgłupiałem, mówi się „patrzyć" czy „patrzyć się"?
 
Jest wiele absurdalnych zdań, np:
 
„Nie wiedziałem gdzie jestem, po co, ani kiedy."
 
„były tam elementy starożytności jednakże nie w formie zabytków lecz jako świeże wytwory antycznej cywilizacji"
 
„Była jednocześnie straszna i bardzo ładna. Spotkałem przy niej pewną osobę, która dała mi do niej klucz, a następnie sama odeszła, nie pozostawiając po sobie niczego poza wątłym wspomnieniem zaledwie kilkugodzinnego spotkania."
 
"Gdzieś w jego głębi, pomimo zaawansowanej nocy przechadzały się jakieś nierzeczywiste postacie".
 
Ciężko się to czyta...

Jak przypuszczam, zdania o misternej konstrukcji oraz psychodeliczno-oniryczny klimat noweli miały na celu wzbudzenie zachwytu czytelników nad twoim literackim kunsztem i głebią przekazu. Problem w tym, że tego typu proza jest strawna dla większości odbiorców tylko wtedy, gdy nie przekracza kilku stron. Ten utwór jest zdecydowanie za długi, przy takiej konwencji pisania, i niestety bardzo nuży, tym bardziej, że nie zauważyłem tu nic szczególnie oryginalnego. „Nowoczesne" albo „współczesne" wizje piekła i konszachtów z demonami są tak oklepane, że nie mają już prawa wzbudzać większego zainteresowania.
 
Moja rada: jeżeli nie chcesz zostać pisarzem dla kilkunastu odbiorców, to albo pisz długie opowiadania stosując lżejszą i bardziej dynamiczną formę, albo zachowaj niniejszą konwencję przy krótkich utworach.

1.„Zima w tym roku była wyjątkowo mroźna, cała puszcza była skryta pod grubą, śnieżną pierzyną z której widoczne były jedynie monumentalne, ciemne pnie wiekowych drzew tak bardzo kontrastujące z bielą reszty otoczenia." 
 
Trzy razy „była" w jednym zdaniu brzmi fatalnie, a przecież jest możliwe użycie konstrukcji: „całą puszczę pokrywała gruba, śnieżna pierzyna...";zamiast „widoczne były", wystarczyło napisać „wystawały" i dodatkowo skasować „reszty":
 
Popatrz teraz:
 
„Zima w tym roku była wyjątkowo mroźna, całą puszczę pokrywała gruba, śnieżna pierzyna, z której wystawały jedynie monumentalne, ciemne pnie wiekowych drzew, tak bardzo kontrastujące z bielą otoczenia." 
 
2. „Przechadzając się skrajem obozowiska słuchałem skrzypienia konarów poruszanych przez wiatr oraz śniegu po którym stąpałem zapadając się w nim prawie po kolana."
 
Popatrz teraz: „Przechadzając się skrajem obozowiska, słuchałem skrzypienia konarów poruszanych przez wiatr oraz trzeszczenia śniegu, w którym grzązłem prawie po kolana."
 
Brzmi lepiej?
 
3."Choć mróz dotkliwie szczypał skórę, nie miałem zamiaru przerywać spaceru, tak rzadko miałem okazje napawać się atmosferom i duchem tego miejsca, że jakiś tam mróz czy śnieg nie zniechęci mnie tak łatwo."
 
sytuacja analogiczna jak w zdaniu 1: dwa razy „miałem".
 
To zdanie można zmodyfikować, pozostawiając na razie niezgrabny czas przyszły, spójrz:
 
„Choć mróz dotkliwie szczypał W skórę, nie zamierzałem przerywać spaceru, tak BOWIEM rzadko miałem okazjĘ napawać się atmosferĄ i duchem tego miejsca, że jakiś tam mróz czy śnieg nie zniechęcĄ mnie tak łatwo."
 
Ale można to napisać jeszcze lepiej:
 
„Choć mróz dotkliwie szczypał w skórę, nie zamierzałem przerywać spaceru, tak rzadko bowiem miałem okazję do napawania się atmosferą tego miejsca, że ani chłód, ani śnieg łatwo by mnie nie zniechęciły."
 
Nie trzeba być polonistą, żeby potrafić dobrze pisać, ale jeżeli nie masz tego we krwi, to pisarzem nie zostaniesz.
 
Weź pod uwagę, że to tylko trzy pierwsze zdania Twojego opowiadania...
 

„Małgorzata, gruba i krępa, o twarzy pooranej zmarszczkami, wysuniętą lekko do przodu dolną szczęką i obfitym podgardlem wylewającym się zza kołnierza szarej koszuli" - jest tu jakiś sens?
 
„Pamiętał też, jak ujrzał ją całkiem nagą, wiszącą na gałęzi. Tylko sandały i sznur, na którym się powiesiła" - to taki skrót myślowy?
 
„Zbliżył się trochę i dotkną ciała"
 
„To mój syn i twoj tyz, jestes jego matkom - Słowa Kazimierza zabrzmiały cicho, jak szelest." „słowa" małą literą. „twoj" to ??
 
„jakby to mu własnej ni wystarcało" ??
 
„Kaszel kilkakrotnie wstrząsną jego ciałem"
 
Najpierw autor pisze „Choć do matki", a dwa zdania dalej „Chodź do matki, mówię, bo obiadu nie dam". Autor już sam nie panuje nad tym dziwacznym slangiem.
 
„Poczuła, że gryzie ją w nogę i uderzyła kilka razy na oślep kijem" - co/kogo uderzyła?
 
„uścisk szczęk trochę się rozluźnił, toteż kobieta zaczęła uderzać ze wzmożoną siłą" - powtórzenie „uderzać" w następnym zdaniu.
 
 
„- Tak to się z matką rodzoną postępuje, a wstydź się gówniarzu" , „Wstawaj szatańskie nasienie, przekleństwo boskie, na posłanie, już" - co takiego się stało z bohaterką, że przez chwilę mówiła „normalnie"?
 
„Dopiero teraz w płomieniu świecy zamajaczyła jej sylwetka syna." - zamajaczyła „przed nią".
 
„Niewysoka, jak ona, pokraczna, jakby nieludzka, tylko diabla. Leżał na ziemi w drgawkach."
 
- Najpierw rodzaj żeński, a tu nagle męski?
 
„Nie bedzies mi tu kurić" ???
 
„Wymierzyła mu silny policzek, którego trzask, zakończył irytujące rzężenie chłopaka." - najpierw policzek jako uderzenie, potem jako część ciała - brzmi fatalnie. Po co przecinek po „trzask"?
 
„Postawiła świeczkę na podłodze, Cienie zaczęły tańczyć na gnijących ścianach piwnicy." Cienie małą literą.
 
„Nie wiadomo skąd poczuła coś w rodzaju obowiązku" - nie wiadomo JAK.
 
„Nie wiadomo skąd poczuła coś w rodzaju obowiązku. Podeszła bliżej posłania i ucałowała go w nieforemną głowę." - pocałowała obowiązek??
 
„Przycisnęła tę głowę do piersi i poczuła dreszcze targające tym ciałem" tę, tym.
 
„Przypomniała sobie tę noc, kiedy go rodziła, ten ból i obawy" - znowu „tę, tym".
Przypomniała sobie noc, kiedy rodziła „ten" ból??
 
„Gdy rodziła Lucka miała osiemnaście lat. To Kaziuk, wtedy dwudziestoośmiolatek, ją popsował." - To narrartor też zaczyna gaworzyć „gwarą"? Ponadto powórzenie ‚rodziła".
 
„twarz wykrzywiona, jak w bólach porodowych" bez przecinka.
 
„Wybiegała jak ją Pan Bóg stworzył na pola," - szto?? Nie panimaju.
 
„Nawet te szczeniaki, co ich ziemia zaledwie trzynaście, czy czternaście wiosen nosiła" - bez przecinka - czwarta klasa podstawówki.
 
„Aż w końcu znaleźli Jadwigę chłopy w rzeczce, niby to się utopiła". Niby ŻE to się utopiła.
 
„Jadwiga krążyła jak upiór po polach, dzieci płakały, mówiono." - ma to sens?
 
„Mamy la ciebie s tatkiem niespodziankę" - ???
 
„Nos umieszczony, trochę wyżej niż u zdrowych ludzi, był niedostrzegalny" - bez przecinka.
 
„Gdyby nie dwie głębokie bruzdy po jego bokach zakończone OTWORAMI ODDECHOWYMI w ciemności nie dostrzegłoby się go"  - mam się śmiać czy płakać?
 
„Pod tym krótkim i płaskim nosem' -  „tym"
 
„W dolnej szczęce, wysuniętej do przodu, jak u matki nie było prawie zębów.' - bez przecinka przed „jak".
 
„- ayyghhh...- Powtórzył i Małgorzata"  akurat odwrotnie: „ayyghhh" dużą literą, a „powtórzył" małą.
 
„Małgorzata ocknęła się z chwilowego przypływu czułości" - ale bzdet, nie mogę...
 
„Wstała na nogi," - proponuję wstała na kolana albo na łokcie - lepiej brzmi.
 
„Przez chwilę czuła za sobą jego sapanie, po chwili rozmyło się ono w szeleście słomy." - powinno być: „Przez chwilę czuła za sobą jego sapanie, KTÓRE po chwili rozmyło się w szeleście słomy."
 
„Wstawał tylko na jedzenie i sranie. Nie mieściło się to wszystko w głowie Małgorzaty."
 
 
I w tym właśnie momencie wymiękłem i przestałem czytać tego gniota. Całe to opowiadanie to jedno wielkie sranie... (ale mi się zrymowało).

Drogi Szymonie

Widzę, że nie przywykłeś do krytyki, otoczony wianuszkiem kolegów z kręgu "wzajemnej adoracji".

Po pierwsze: żeby móc pozwolić sobie na "rozwijanie" czy nawet wymyślanie na potrzeby prozy SF nowych teorii fizyki, należy najpierw mieć pojęcie o podstawach tej nauki. Jak już mówiłem, nie powinno się wciskać bzdur czytelnikom na zasadzie "na pewno się nie kapną".

Jeżeli zaś w dalszym ciągu uważasz, że nie mam racji, to przełóż swoje opowiadanie na angielski i prześlij je do kliku wydawnictw w USA albo UK, wtedy zobaczysz, z jakim się ono spotka odzewem.

To był mój ostatni komentarz w tym wątku. Pozdrawiam!

Nic w tym nie ma dziwnego, że starasz się teraz gorączkowo ratować twarz. Na twoim miejscu też bym tak postapił. Widać jednak, że nie masz dużego pojęcia o fizyce.

Pozdrawiam gorąco i życzę dalszego tworzenia absurdalnych (i zabawnych skądinąd historii).

Trudność tworzenia SF polega na tym, że nie można tutaj dowolnie szafować logiką i wyobraźnią, tak jak w fantasy itd. Opisywana rzeczywistość musi podlegać powszechnie zaakceptowanym prawom fizyki i chemii (stąd człon: science), a ich literacka interpretacja (fiction) powinna się mieścić w granicach racjonalnej przyzwoitości.
W przeciwnym wypadku można będzie odnieść wrażenie, że albo autor pisze utwór mający za zadanie rozśmieszenie czytelnika, albo - wręcz przeciwnie - ośmieszenie jego elementarnej wiedzy z zakresu nauk ścisłych. Mówiąc krócej, błędem jest założenie, że każdy potencjalny odbiorca prozy SF jest totalnym humanistą.

Zastanowiły mnie fragmenty: „Tylko na jakich obrzeżach wszechświata ich szukać i jak się z nimi dogadać, kiedy przecież mogli w tym czasie stworzyć całkowicie nową cywilizację.  ile przeżyli".
 „kaganek ludzkiej cywilizacji, pierwszy kontakt, całkowita rewolucja w badaniu kosmosu - a tak naprawdę latanie bez sensu i celu po pustym wszechświecie. Tam i z powrotem, w nadziei, że może w tej bezkresnej pustce natrafi w końcu na coś."

Rozmiary wszechświata szacuje się na około 15 mld lat świetlnych. Wynika z tego, że statek kosmiczny bohatera, poruszający się, jak rozumiem, z prędkością bliską prędkości światła, potrzebowałby setek miliardów lat na „przemierzanie" kosmosu. Nawet nasza galaktyka nie wydaje się możliwa do eksploracji z takimi prędkościami, jako że ma średnicę 100 000 lat świetlnych. Być może jednak niedokładnie zrozumiałem sens określenia „bliskoświetlna"?

 

Zastanawiam się także nad niebezpieczeństwem przejścia „czarnej dziury" przez System Słoneczny. Czarne dziury tworzą się z gwiazd neutronowych, skąd zatem miałaby się takowa wziąć w pobliżu Słońca?

 

Zupełnie nie rozumiem fragmentu: 

•-  Jak mogę skurczyć czas?
- Dylatacja bliskoświetlnej albo grawitacyjna.
- Grawitacyjna?
- W pobliżu horyzontu zdarzeń czarnej dziury, niemniej potem stałoby się z panem coś... nieokreślonego. Zresztą nie ma się czym przejmować - samo przyciąganie zabiłoby pana swoim gradientem".?

Czy dobrze rozumiem, że statek kosmiczny będzie hamował w krótkim czasie od prędkości „bliskoświetlnej"? Czy organizm człowieka nie uległby totalnej destrukcji w takiej sytuacji?

Czy określenie "relatywistyczna trajektoria" jest kategorii fizycznej czy filozoficznej?

Co oznacza zwrot "Nawet czas stale liczył sobie w ziemskich jednostkach." ??

Jaki jest sens tego fragmentu :Raczej gdzie nie jest. Pod powierzchnią ziemi przemieszcza się i żyje na kablach, przelicza swoje jestestwo na wszystkich dostępnych układach, operuje na pozostawionych przez ludzi manipulatorach, którymi buduje własne, jeszcze doskonalsze. czy to zdanie ma jakiś sens gramatyczny i merytoryczny?

czy zwrot:  Jestem, jednak zejście na tak niską orbitę spowoduje zmniejszenie dzielnika r, z kwadratem odległości.
 ma za zadanie zaszokować czytelnika? :)


Pozwolę sobie nie mnożyć swoich wątpliwości.

 Pozdrawiam Autora!

Gdybym ja miał mozliwość dawania ocen, to postawiłbym ci nie trójkę, ale jedynkę, ponieważ twoje opowiadanie na temat powstania warszawskiego nie dość, że nudne jak flaki z olejem, to nie przystaje do tematyki tego portalu.

Strasznie cię "wzięło" to obniżenie oceny. Zapewne twój kompleks wynika z faktu, że z polskiego miałeś nie najlepsze stopnie i bardzo cię boli jakakolwiek krytyka na tym polu.

Poza tym, co oznacza wyraz "rządnymi" ???

Już sam nie wiem czy "książę" piszę się z "ę", czy "e" na końcu?

Nowa wersja kopciucha? "THE RETURN OF WERE-CINDERELLA"? Fajny tytuł na film.

Opowiadanie świetne dla niezbyt rozgarniętych gimnazjalistek.

Apropos, wysokie oceny, jakie ostatnio stawiają "krytycy"na tym portalu niewiele wam pomogą, ponieważ i tak żadne wydawnictwo nie wydrukuje wam takich bzdetów. (Mam na myśli sytuację, w której ktoś zgromadził np. kilkanaście opowiadań i wysyła je do oficyn wydawniczych).

Pozdro

"krzyknął jeden z żaków, co spotkało się z powszechnym rechotem blisko pięćdziesięciu ludzi na sali, stłoczonych przy stolikach dookoła starców" - bardzo niegrabna ta konstrukcja

. "Był to dawny ordynator szpitala z sąsiedniego miasta, który wybuchł prawdopodobnie z winy jego eksperymentów" - ordynator wybuchł ?

"znany ze skłonności do igrania z losem i pieniędzmi " ?

"jak również z tego, że lubił losowi pomagać" - co znaczy "pomagać losowi" ?

"kontemplującego strukturę gila, którego przed chwilą wydłubał z nosa" - a tfu, tekst tak obrzydliwy, że niejeden twardy blokers puściłby pawia.

"ocierał wąsy z resztek wymiocin" - jw..

"żuł własne zęby" ???

sie, bydle, goglami??

"koślinowy" ??? - tworzysz własne wyrazy??

"krasnoludzki", "gnomegardzki", "obfitopierśnej", "tomiszcze" ??? - łał, Mr. Leśmian wymięka!

"ktoś inny proponuje zawody w PICIE na odległość" - ou, czy myślisz o tym samym, co ja???

"późnią"?

"który zaplątany w uzdę własnego konia," ???

.".. W takim razie żegnam i pomyślnych wiatrów życzę" - jeżeli te słowa nie są skierowane do żeglarzy, to pewnie chodzi o puszczanie bąków?

"Jej piersi falowały na WIETRZE" ??  Chłopie, pewnie nie masz pojęcia o fizyce, ale tu już przegiąłeś.

"oraz rycerz, złodziej i czarodziej" - ten rym był zamierzony?

"osamotiona góra"

, "a stoki jakby popękały" - można jakby pęknąć?

"a klienci tawerny wybiegali w tłoku na zewnątrz. " co to znaczy?

"Był wśród nich oniemiały baron "  - oniemiały?

"Był wśród nich oniemiały baron, jego córka i rycerz Malfryk.Bard Nyxo podniósł się, wpierając na wielkiej łusce, i poklepał ją z szyderczym uśmiechem." - kogo poklepał, córkę czy łuskę?

i co oznacza "wpierając na wielkiej łusce" ???

"i wyjechał nie wiadomo gdzie" - może raczej "nie wiadomo dokąd" ???

Niezdarna próba stworzenia surrealistycznego fantasy. Mieszanie studentów, barmanów i ordynatorów z goblinami i ogrami, w połączeniu z wprowadzeniem niby-archaicznego języka oraz slangu lumpów, zaowocowało mało-śmiesznym potworkiem literackim.

Kolejny bzdet z rodzaju "Opowieści z remizy".

Niestety, próba ubrania pseudoludowego podania w szaty metafizyki nie powiodła się.

Ani to zabawne, ani śmieszne, może tylko miejscami odbierające apetyt...

Właściwie to nie jest opowiadanie, bo prawie nie ma tu akcji, tylko rodzaj eseju pseudonaukowego.

 Wypowiedzi bohaterów na temat teorii fizycznych wyglądają jak żywcem zerżnięte z Wikipedii.

Ostatnie zdanie utworu w fatalny sposób dyskredytuje autora.

Trudno mi uwierzyć, że to opowiadanie mogło zwrócić uwagę Redakcji "Nowej Fantastyki".

Jak opowiadanie zaczyna się w stylu "wstałem rano i ogoliłem się" albo "wypiłem herbatę i posłuchałem jakiegoś utworu" itp., to znaczy, że szkoda na nie oczu. I tym razem jest podobnie: wieje nudą...

apropos: wprowadzenie wulgaryzmów nie zawsze pomaga...

Gdybym stawiał oceny, w tym wypadku dałbym 2.

Adam KB mnie zmitygował, więc przyznaję, że trochę się zagalopowałem w krytyce. Tym niemniej przypominam, że nie zaświniłem obniżeniem oceny. Pozdrawiam wszystkich.

OK, co do siódmego poziomu. Z pozostałych zarzutów nie wycofuję się. Zresztą nikt nie przyjmie do druku utworów napisanych w taki sposób (możesz to sprawdzić wysyłając je do wydawnictw).

Przy okazji, chciałem zauważyć, że nie postawiłem oceny, a mogłem to zrobić, także po kryjomu.

Opowiadanie (nieformalnie) zasługuje na trzy.

Pozdrawiam.

Jeden z najbardziej fatalnych tekstów na portalu "Fantastyki".

1. Liczebników w formie numerycznej nie używa się (za wyjštkiem bardzo specjalnych wypadków) w tekstach literackich!

2. „do œrodka nerwowo szybkim krokiem wszedł Pogoda” – co oznacza okreœlenie nerwowo szybki?? Chyba że to Młoda Polska?

3. Król zaniepokoił się. Jego nadworny inżynier słynšł ze swojego opanowania i cierpliwoœci, jeżeli coœ miało go zaniepokoić, - „zaniepokoić” jest powtórzone w bardzo bliskiej odległoœci.

4. nie „ mewa-zabójca” tylko mewa-zabójczyni”

4. co oznacza „żyjemy w erze zachodu” ???

5. „Poza tym przez tyle czasu fale do nas nie docierały, dlaczego teraz miałyby dotrzeć” analogiczna sytuacja jak w punkcie 3.

6. „niepotrzebnie wprowadzajš panikę między” tutaj użyłbym imiesłowu „wprowadzajšce” i zlikwidował przecinek, kóry akurat tutaj jest zbyteczny.

7. „ zwalniam z stanowiska nadwornego inżyniera” – chyba „ZE stanowiska”

8. Niebo szkarłatniało z każdš sekundš. – ponownie „Młoda Polska’?

9. AntycznyM telewizor nadawał transmisję z Armagedonu?

10. „Kilku miejscowych pijaczyn i paru przejeżdżajšcych kierowców transporterów” – kierowcy przejeżdżali przez bar???

11. „Mętna atmosfera zawisła w kłębach fajkowego dymu.” – Młoda Polska?? (Leœmian się chowa)

12. amerykance przetrwajš ???

13. mętnie patrzšc – WOW, Młoda Polska again

14. „jest ich zbyt dużo” – chyba wielu????

15. za chwilę nasz wszechœwiat zapadnie się, a my zostaniemy unicestwieni wraz z nim.”

Zapadnie się w co????

16. „Nagle wszystko zaczęło się rozcišgać i dematerializować” ???

„powiedział Ignacy, dokończył swój kufel i rozpłynšł się wraz z otaczajšcš go rzeczywistoœciš.” - dokończył swój kufel?? Czy raczej jego zawartoœć??

17. „siódmym poziomie zawansowania” ??

Rozumiem, że to opowiadanie to jakaœ kpina?

 

„do panicznej ucieczki przed tą czarownicą Mariką." - niezgrabna konstrukcja

 

„W razie niebezpieczeństwa Staś miał zamiar się pod nią schować.
No chyba, że byłby to niedźwiedź, ale na tym terenie nie powinno być żadnych" -

składnia: brak ciągłości logicznej.

 

Rozgałęzionych drzew nie było, a przynajmniej nie dostrzegał żadnych. Las był przede wszystkim iglasty.  - składnia, brak ciągłości logicznej (iglaste drzewa nie bywają rozgałęzione?)

 

„Tyko jak? Zaraz telefon. Przecież masz telefon. Bateria powinna starczyć jeszcze na minutę na rezerwie."  -  niezgrabna konstrukcja.

 

 

„Wyczuł prostokątną bryłę" - prostokątną czy prostopadłościenną?

 

„Wyciągnął komórkę z kieszeni i poszukał powera" - o co chodzi?

 

„Powąchał płyn i upił nieco. Był zimny i smakował jak woda. Wziął większy łyk. Była przepyszna. Nie zastanawiał się długo."  Zła konstrukcja gramatyczna

 

„wyraził swoja uznanie dla arkadyjskiego źródła Staś i zabrał się jedzenia". - niezgrabna konstrukcja

 

„Teraz przeważająca większość Arkadyjczyków wpatrywała"

 

 

„Mówię ci, nie mam już sił się ruszyć". - raczej siły?

 

„Staś skupił się i wyostrzył wzrok" ???  -wow

 

„Jednak coś się zmieniło w zachowaniu tłumu. Wcześniej to z niego nie spuszczano wzroku. „  - z kogo nie spuszczano wzroku, z tłumu??

 

„Kozie i owcze oblicza wyrażały niepokój, niepewność, zniecierpliwienie..." od kiedy to „oblicza" zwierząt mogą wyrażać takie emocje?

 

„Staś zakładał, że są starzy w oparciu o och siwe brody i łyse głowy." - niezgrabna konstrukcja

 

„Sięgnął po niego i naczynie zachlupotało przyjemnie przy unoszeniu. Nalał sobie do pełna i wypił duszkiem" - w co sobie nalał, w dłonie??

 

„Hej! - oznajmił swoją obecność, a raczej świadomość, najlepszym zagajeniem, jakie przyszło mu do głowy."  - fatalna konstrukcja

 

„Zatrzymał się chwiejnie przed gjini w pelerynie i bojówkach." - to kto w końcu był w tych bojówkach?? Konstrukcja sugeruje, że Staś.

 

„bo wszyscy gięli się w głębokim pokłonie leżąc plackiem na ziemi" ?? - kompletny nonsens.

‚że jest najlepszym imitatorem ciebie"  - fatalna konstrukcja

 

„bardzo dobra emnacja" - ???

 

„zapewniam cię jednak, że był bardzo, bardzo... paniczny. Wyjątkowy pracownik, wyjątkowy."  Czy dobrze zrozumiałem, że :"paniczny" odnosi się do człowieka?

 

 

„w powietrzu unosiła się woń kurzu - zapach czasu" - niezgrabna konstrukcja

 

„ale próbował zamienić go w satyrę" ???

 

„Przy takiej mocy twojego wywaru... powinno zadziałać po pierwszym, a na pewno po... trzecim. O co z nim chodzi?"      - to po polsku??

 

„Pachniał zakurzonymi bibliotekami."  - liczba mnoga jest tu konieczna??

 

 

 

W opowiadaniu prawie nie ma akcji, zawiera ono głównie halucynacje szaleńca, skupiłem się zatem na tekœcie od strony składni.

„do panicznej ucieczki przed tš czarownicš Marikš.” – niezgrabna konstrukcja

„W razie niebezpieczeństwa Staœ miał zamiar się pod niš schować.

No chyba, że byłby to niedŸwiedŸ, ale na tym terenie nie powinno być żadnych” –

niezgrabna konstrukcja

Rozgałęzionych drzew nie było, a przynajmniej nie dostrzegał żadnych. Las był przede wszystkim iglasty. – składnia, brak cišgłoœci logicznej (iglaste drzewa nie bywajš rozgałęzione?)

„Tyko jak? Zaraz telefon. Przecież masz telefon. Bateria powinna starczyć jeszcze na minutę na rezerwie.” – niezgrabna konstrukcja.

„Wyczuł prostokštnš bryłę“ – prostokštnš czy prostopadłoœciennš?

„Wycišgnšł komórkę z kieszeni i poszukał powera” – fatalna konstrukcja

„Powšchał płyn i upił nieco. Był zimny i smakował jak woda. Wzišł większy łyk. Była przepyszna. Nie zastanawiał się długo.“ Zła konstrukcja gramatyczna

„wyraził swoja uznanie dla arkadyjskiego Ÿródła Staœ i zabrał się jedzenia”. – niezgrabna konstrukcja

„Teraz przeważajšca większoœć Arkadyjczyków wpatrywała“ - przeważajšca wiekszoœć?

„Mówię ci, nie mam już sił się ruszyć”. – raczej siły?

„Staœ skupił się i wyostrzył wzrok” ??? -wow

„Jednak coœ się zmieniło w zachowaniu tłumu. Wczeœniej to z niego nie spuszczano wzroku. „ - z kogo nie spuszczano wzroku, z tłumu??

„Kozie i owcze oblicza wyrażały niepokój, niepewnoœć, zniecierpliwienie…” od kiedy to „oblicza” zwierzšt mogš wyrażać takie emocje?

„Staœ zakładał, że sš starzy w oparciu o och siwe brody i łyse głowy.” – niezgrabna konstrukcja

„Sięgnšł po niego i naczynie zachlupotało przyjemnie przy unoszeniu" - niezgrabna konstrukcja

"Nalał sobie do pełna i wypił duszkiem” – w co sobie nalał, w dłonie??

„Hej! - oznajmił swojš obecnoœć, a raczej œwiadomoœć, najlepszym zagajeniem, jakie przyszło mu do głowy.” – fatalna konstrukcja

„Zatrzymał się chwiejnie przed gjini w pelerynie i bojówkach.” – to kto w końcu był w tych bojówkach?? Konstrukcja sugeruje, że Staœ.

„bo wszyscy gięli się w głębokim pokłonie leżšc plackiem na ziemi” ?? – kompletny nonsens.

‚że jest najlepszym imitatorem ciebie” - fatalna konstrukcja

„bardzo dobra emnacja“ - ???

„zapewniam cię jednak, że był bardzo, bardzo... paniczny. Wyjštkowy pracownik, wy-jštkowy.“ Czy dobrze zrozumiałem, że :”paniczny“ odnosi się do człowieka?

„w powietrzu unosiła się woń kurzu - zapach czasu” – niezgrabna konstrukcja

„ale próbował zamienić go w satyrę” ???

„Przy takiej mocy twojego wywaru... powinno zadziałać po pierwszym, a na pewno po... trzecim. O co z nim chodzi?“ – to po polsku??

„Pachniał zakurzonymi bibliotekami.“ - liczba mnoga jest tu konieczna??

Nie będę stawiał oceny, bo nie jestem złoœliwy.

Wulgarne wyrazy: "kurwa", "gówno", "psiakrew" oraz takie cuda jak "hologram" i "sołtys" niemile kontrastują z próbami niezdarnego stylizowania na język archaiczny: "chutliwy", "wszeteczny" oraz "mową niby-ludową": "patrzta", "chceta" itp.
Po co tyle wyrazów rozpoczynających sie wielkimi literami: "Twierdza", "Przeznaczenie", "Los", 'Wyrocznia" itp.?
Co ma znaczyć określenie "dar nasłuchiwania" ??
Wyrażenia "jednopokojowa lepianka" "dryblasi", "innorasowcy', "Trojemiasto" "wiedźmiński" , "elfi" to jakieś potwory leksykalne.
(nie każdy moze być Leśmianem).

Opowiadanie (czy też jego fragment) jest napisane w taki sposób, że pod koniec nie pamięta się tego, co było na początku i nie wie się czy należy się bać, śmiać czy też płakać.

Wreszcie classic SF w zalewie wiedźmętów, wampir-uff i krasnolumpów.

Quasi -nieśmiertelność oferowana przez komputery? Tego jeszcze nie było.

Mogłoby być trochę więcej humoru, ale i tak daję szóstkę.

Nowa Fantastyka